Discussion:
Smaki
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
tandoori.curry
2017-08-05 07:25:48 UTC
Permalink
Jak łączyć smaki ?
Wiadomo że niektóre produkty dobrze się ze soba komponują np:
pomidor+bazylia, godziki+czosnek itp a inne nie.
Na czym to polega wg Was ? Myślę tu głównie o umięjętności czy jakiegoś
rodzaju wyobraźni kulinarnej która powoduje że z kilku różnych smaków
otrzymujemy nowy.

Kiedyś kiedy spytano pisarza J.B. skąd pochodzi jego talent,
odpowiedział : "Od Boga..." Czy to jest tak samo tutaj że mamy to
zaszyte w genach czy moźna sie tego po prostu nauczyć np w szkole
gastronomicznej ? Nigdy nie rozumiałem i zawsze podziwiałem osoby które
po zjedzeniu nowej potrawy umiały w miarę dokładnie odtworzyc jej skład
i sposób przygotowania.

pozdrawiam wszystkich.
XL
2017-08-05 07:57:19 UTC
Permalink
tandoori.curry
Post by tandoori.curry
nie rozumiałem i zawsze podziwiałem osoby które
po zjedzeniu nowej potrawy umiały w miarę dokładnie odtworzyc jej skład
i sposób przygotowania.
Tak mam. Potrafię już w trakcie jedzenia nowej potrawy odgadnąć, co było
dodane, jak przygotowane. Tak samo jeśli chodzi o przewidywanie efektu z
góry. Mam tę zdolność, wiem, co wziąć i czego dodać, aby otrzymać pożądany
efekt i taki otrzymuję. Mogę wymyślać receptury potraw bez weryfikacji
praktycznej i wiem, co otrzymam.
Podobnie jest jeśli chodzi o mieszanie barw w malarstwie, zapachów w
perfumiarstwie,
Mam te wszystkie TALENTY - a to są dary nie dla każdego. Reszta może tylko
w nieskończoność kopiować.
i***@gazeta.pl
2017-08-05 08:00:54 UTC
Permalink
Podobnie mają najlepsi rzeźbiarze, kompozytorzy muzyczni, choreografowie, styliści, architekci...
TALENT.
tandoori.curry
2017-08-05 08:31:10 UTC
Permalink
Post by XL
Tak mam. Potrafię już w trakcie jedzenia nowej potrawy odgadnąć, co było
dodane, jak przygotowane. Tak samo jeśli chodzi o przewidywanie efektu z
góry. Mam tę zdolność, wiem, co wziąć i czego dodać, aby otrzymać pożądany
efekt i taki otrzymuję. Mogę wymyślać receptury potraw bez weryfikacji
praktycznej i wiem, co otrzymam.
Podobnie jest jeśli chodzi o mieszanie barw w malarstwie, zapachów w
perfumiarstwie,
Mam te wszystkie TALENTY - a to są dary nie dla każdego. Reszta może tylko
w nieskończoność kopiować.
Nie wątpię że masz. Wspaniale !!

Możesz uchylic rąbka tajemnicy i zdradzic nam ten sekret jak to robisz ?
Czy to się po prostu staje bo myślisz plamą a nie punktem, czy powielasz
poprzednie doświadczenia ?....

Inaczej, skąd wiesz że coś ma tak smakować a nie inaczej ?
i***@gazeta.pl
2017-08-05 09:45:20 UTC
Permalink
Równie dobrze można byłoby pytać Chopina, skąd mu się brały te wszystkie wspaniałości w głowie. Albo Herberta - skąd brał sploty na pozór zwyczajnych słów, które jednak tylko u niego tak porażają i wzbudzają tsunami emocji. Albo Renoir'a, jak się maluje słońce, życie...
Takich rzeczy nikt nie wie. To się ma - albo nie.
tandoori.curry
2017-08-05 11:45:40 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Równie dobrze można byłoby pytać Chopina, skąd mu się brały te wszystkie wspaniałości w głowie. Albo Herberta - skąd brał sploty na pozór zwyczajnych słów, które jednak tylko u niego tak porażają i wzbudzają tsunami emocji. Albo Renoir'a, jak się maluje słońce, życie...
Takich rzeczy nikt nie wie. To się ma - albo nie.
My tu wszyscy mamy ogromne szczęście mając możliwośc obcowania z kimś
formatu Chopina czy Herberta. Że ja tego szybciej nie odkryłem !)
Przestaje zatem fikać, kładę grzecznie łapki na stole i słucham.
Mów Królowo.... ))
XL
2017-08-05 11:54:57 UTC
Permalink
Post by tandoori.curry
Post by i***@gazeta.pl
Równie dobrze można byłoby pytać Chopina, skąd mu się brały te wszystkie
wspaniałości w głowie. Albo Herberta - skąd brał sploty na pozór
zwyczajnych słów, które jednak tylko u niego tak porażają i wzbudzają
tsunami emocji. Albo Renoir'a, jak się maluje słońce, życie...
Takich rzeczy nikt nie wie. To się ma - albo nie.
My tu wszyscy mamy ogromne szczęście mając możliwośc obcowania z kimś
formatu Chopina czy Herberta. Że ja tego szybciej nie odkryłem !)
Cóż, oni po prostu też byli formatu XL.
Post by tandoori.curry
Przestaje zatem fikać, kładę grzecznie łapki na stole i słucham.
Nie ma czego. Jeden pięknie tańczy sam z siebie, a drugi nawet na
najlepszych kursach nigdy się nie nauczy. //nb. świetnie tańczę
Post by tandoori.curry
Mów Królowo.... ))
Cóż - po prostu mam to. Ty nie, skoro pytasz... Gdybyś to miał, nie miałbyś
powodu pytać...
Trefniś
2017-08-05 12:05:06 UTC
Permalink
R=F3wnie dobrze mo=BFna by=B3oby pyta=E6 Chopina, sk=B1d mu si=EA br=
a=B3y te =
wszystkie
wspania=B3o=B6ci w g=B3owie. Albo Herberta - sk=B1d bra=B3 sploty na=
poz=F3r
zwyczajnych s=B3=F3w, kt=F3re jednak tylko u niego tak pora=BFaj=B1 =
i wzbudzaj=B1
tsunami emocji. Albo Renoir'a, jak si=EA maluje s=B3o=F1ce, =BFycie.=
..
Takich rzeczy nikt nie wie. To si=EA ma - albo nie.
My tu wszyscy mamy ogromne szcz=EA=B6cie maj=B1c mo=BFliwo=B6c obcowa=
nia z kim=B6
formatu Chopina czy Herberta. =AFe ja tego szybciej nie odkry=B3em !)=
C=F3=BF, oni po prostu te=BF byli formatu XL.
Przestaje zatem fika=E6, k=B3ad=EA grzecznie =B3apki na stole i s=B3u=
cham.
Nie ma czego. Jeden pi=EAknie ta=F1czy sam z siebie, a drugi nawet na
najlepszych kursach nigdy si=EA nie nauczy. //nb. =B6wietnie ta=F1cz=EA=
M=F3w Kr=F3lowo.... ))
C=F3=BF - po prostu mam to. Ty nie, skoro pytasz... Gdyby=B6 to mia=B3=
, nie =
mia=B3by=B6
powodu pyta=E6...
"Tylko nieuzasadnina zarozumia=B3o=B6=E6 jest uzasadniona" - Hugo Steinh=
aus.

-- =

Trefni=B6
XL
2017-08-05 12:27:48 UTC
Permalink
Post by XL
Post by tandoori.curry
Post by i***@gazeta.pl
Równie dobrze można byłoby pytać Chopina, skąd mu się brały te wszystkie
wspaniałości w głowie. Albo Herberta - skąd brał sploty na pozór
zwyczajnych słów, które jednak tylko u niego tak porażają i wzbudzają
tsunami emocji. Albo Renoir'a, jak się maluje słońce, życie...
Takich rzeczy nikt nie wie. To się ma - albo nie.
My tu wszyscy mamy ogromne szczęście mając możliwośc obcowania z kimś
formatu Chopina czy Herberta. Że ja tego szybciej nie odkryłem !)
Cóż, oni po prostu też byli formatu XL.
Post by tandoori.curry
Przestaje zatem fikać, kładę grzecznie łapki na stole i słucham.
Nie ma czego. Jeden pięknie tańczy sam z siebie, a drugi nawet na
najlepszych kursach nigdy się nie nauczy. //nb. świetnie tańczę
Post by tandoori.curry
Mów Królowo.... ))
Cóż - po prostu mam to. Ty nie, skoro pytasz... Gdybyś to miał, nie miałbyś
powodu pytać...
"Tylko nieuzasadnina zarozumiałość jest uzasadniona" - Hugo Steinhaus.
http://m.demotywatory.pl/1172148
Trefniś
2017-08-05 13:03:34 UTC
Permalink
Post by XL
R=F3wnie dobrze mo=BFna by=B3oby pyta=E6 Chopina, sk=B1d mu si=EA =
bra=B3y te
Post by XL
wszystkie
wspania=B3o=B6ci w g=B3owie. Albo Herberta - sk=B1d bra=B3 sploty =
na poz=F3r
Post by XL
zwyczajnych s=B3=F3w, kt=F3re jednak tylko u niego tak pora=BFaj=B1=
i wzbudzaj=B1
Post by XL
tsunami emocji. Albo Renoir'a, jak si=EA maluje s=B3o=F1ce, =BFyci=
e...
Post by XL
Takich rzeczy nikt nie wie. To si=EA ma - albo nie.
My tu wszyscy mamy ogromne szcz=EA=B6cie maj=B1c mo=BFliwo=B6c obco=
wania z kim=B6
Post by XL
formatu Chopina czy Herberta. =AFe ja tego szybciej nie odkry=B3em =
!)
Post by XL
C=F3=BF, oni po prostu te=BF byli formatu XL.
Przestaje zatem fika=E6, k=B3ad=EA grzecznie =B3apki na stole i s=B3=
ucham.
Post by XL
Nie ma czego. Jeden pi=EAknie ta=F1czy sam z siebie, a drugi nawet n=
a
Post by XL
najlepszych kursach nigdy si=EA nie nauczy. //nb. =B6wietnie ta=F1cz=
=EA
Post by XL
M=F3w Kr=F3lowo.... ))
C=F3=BF - po prostu mam to. Ty nie, skoro pytasz... Gdyby=B6 to mia=B3=
, nie
Post by XL
mia=B3by=B6
powodu pyta=E6...
"Tylko nieuzasadnina zarozumia=B3o=B6=E6 jest uzasadniona" - Hugo Ste=
inhaus.
Post by XL
http://m.demotywatory.pl/1172148
To bardzo dobrze, =BFe zdajesz sobie spraw=EA z ogromu pracy, jaki masz =
przed =

sob=B1.
Ale powiem ci szczerze, nie=B6wiadomo=B6=E6 =B3atwiej prze=B3kn=B1=E6!

-- =

Trefni=B6
Qrczak
2017-08-05 19:50:39 UTC
Permalink
Post by XL
Post by XL
Post by tandoori.curry
Post by i***@gazeta.pl
Równie dobrze można byłoby pytać Chopina, skąd mu się brały te wszystkie
wspaniałości w głowie. Albo Herberta - skąd brał sploty na pozór
zwyczajnych słów, które jednak tylko u niego tak porażają i wzbudzają
tsunami emocji. Albo Renoir'a, jak się maluje słońce, życie...
Takich rzeczy nikt nie wie. To się ma - albo nie.
My tu wszyscy mamy ogromne szczęście mając możliwośc obcowania z kimś
formatu Chopina czy Herberta. Że ja tego szybciej nie odkryłem !)
Cóż, oni po prostu też byli formatu XL.
Post by tandoori.curry
Przestaje zatem fikać, kładę grzecznie łapki na stole i słucham.
Nie ma czego. Jeden pięknie tańczy sam z siebie, a drugi nawet na
najlepszych kursach nigdy się nie nauczy. //nb. świetnie tańczę
Post by tandoori.curry
Mów Królowo.... ))
Cóż - po prostu mam to. Ty nie, skoro pytasz... Gdybyś to miał, nie miałbyś
powodu pytać...
"Tylko nieuzasadnina zarozumiałość jest uzasadniona" - Hugo Steinhaus.
http://m.demotywatory.pl/1172148
To bardzo dobrze, że zdajesz sobie sprawę z ogromu pracy, jaki masz
przed sobą.
Ale powiem ci szczerze, nieświadomość łatwiej przełknąć!
Tylko trzeba wiedzieć jak, żeby nie pozostawiło goryczy.

Q
--
Niektórzy zarzucają mi bycie szowinistą, a ja zawsze w takiej sytuacji
powtarzam, że to nieprawda, bo szowiniści to tacy goście, którzy
uważają, że kobieta powinna siedzieć w kuchni.
Ja natomiast uważam, że w kuchni też może coś popsuć.
Jarosław Sokołowski
2017-08-05 19:58:34 UTC
Permalink
Post by Qrczak
Ale powiem ci szczerze, nieświadomość łatwiej przełknąć!
Tylko trzeba wiedzieć jak, żeby nie pozostawiło goryczy.
Wcześniej gotować z dodatkiem octu, trzy razy odlewając wodę.
--
Jarek
FEniks
2017-08-05 20:27:20 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Qrczak
Ale powiem ci szczerze, nieświadomość łatwiej przełknąć!
Tylko trzeba wiedzieć jak, żeby nie pozostawiło goryczy.
Wcześniej gotować z dodatkiem octu, trzy razy odlewając wodę.
A na końcu przecedzić.


Ewa
Qrczak
2017-08-05 20:31:54 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Qrczak
Ale powiem ci szczerze, nieświadomość łatwiej przełknąć!
Tylko trzeba wiedzieć jak, żeby nie pozostawiło goryczy.
Wcześniej gotować z dodatkiem octu, trzy razy odlewając wodę.
A na końcu przecedzić.
Najlepiej ubić.

Q
--
Niektórzy zarzucają mi bycie szowinistą, a ja zawsze w takiej sytuacji
powtarzam, że to nieprawda, bo szowiniści to tacy goście, którzy
uważają, że kobieta powinna siedzieć w kuchni.
Ja natomiast uważam, że w kuchni też może coś popsuć.
Jarosław Sokołowski
2017-08-05 20:42:37 UTC
Permalink
Post by Qrczak
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Qrczak
Ale powiem ci szczerze, nieświadomość łatwiej przełknąć!
Tylko trzeba wiedzieć jak, żeby nie pozostawiło goryczy.
Wcześniej gotować z dodatkiem octu, trzy razy odlewając wodę.
A na końcu przecedzić.
Najlepiej ubić.
I dodać zasmażki.
--
Jarek
FEniks
2017-08-05 20:51:43 UTC
Permalink
Post by Qrczak
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Qrczak
Ale powiem ci szczerze, nieświadomość łatwiej przełknąć!
Tylko trzeba wiedzieć jak, żeby nie pozostawiło goryczy.
Wcześniej gotować z dodatkiem octu, trzy razy odlewając wodę.
A na końcu przecedzić.
Najlepiej ubić.
Albo udusić.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-08-05 20:55:51 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Qrczak
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Qrczak
Ale powiem ci szczerze, nieświadomość łatwiej przełknąć!
Tylko trzeba wiedzieć jak, żeby nie pozostawiło goryczy.
Wcześniej gotować z dodatkiem octu, trzy razy odlewając wodę.
A na końcu przecedzić.
Najlepiej ubić.
Albo udusić.
Nie nie nie nie! Dobrze widać do czego prowadzi duszenie w sobie
takich rzeczy.
--
Jarek
XL
2017-08-09 00:09:45 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Qrczak
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Qrczak
Ale powiem ci szczerze, nieświadomość łatwiej przełknąć!
Tylko trzeba wiedzieć jak, żeby nie pozostawiło goryczy.
Wcześniej gotować z dodatkiem octu, trzy razy odlewając wodę.
A na końcu przecedzić.
Najlepiej ubić.
Albo udusić.
Nie nie nie nie! Dobrze widać do czego prowadzi duszenie w sobie
takich rzeczy.
U Pań Ew.
Widać, oj, widać...
tandoori.curry
2017-08-05 12:47:31 UTC
Permalink
Cóż - po prostu mam to. Ty nie, skoro pytasz... Gdybyś to miał, nie miałbyś powodu pytać...
Gdybym teraz przekłuł ta bańkę mydlaną co z tego bym miał ?
tandoori.curry
2017-08-05 16:49:23 UTC
Permalink
Zamiast smaku czuję niesmak....
PEACE ? iXelko ?
XL
2017-08-05 17:55:35 UTC
Permalink
Post by tandoori.curry
Zamiast smaku czuję niesmak....
Cóż, po prostu nie masz talentu. No ale nie przecież nie musisz 3-)
Post by tandoori.curry
PEACE ? iXelko ?
Czujesz jakieś napięcie? - przecież dopiero co pisałeś, że Cię odprężają
moje wszelkie wypowiedzi. Już nie?

Chyba jednak tylko ja tutaj jestem odprężona. Wszyscy pozostali jacyś
spięci. Tak mają ludzie, którzy myślenie i mówienie dobrze o sobie mieli od
dziecka imputowane jako coś złego. Rodzi się u nich agresja wobec tych,
którzy mają podstawy i umiejętności, aby otwarcie i bez zahamowań siebie
doceniać. Wystarczy się otworzyć na takie postępowanie, próbować dorównać -
a nie imputować im tej swojej wyimaginowanej wojny :-)
tandoori.curry
2017-08-05 18:17:25 UTC
Permalink
Post by XL
Czujesz jakieś napięcie? - przecież dopiero co pisałeś, że Cię odprężają
moje wszelkie wypowiedzi. Już nie?
Tu nie ma zaprzeczenia i nigdy nie było.

Jedno jest pewne : Jesteś o całe lata świetlne do przodu w rozwoju
itelektualno-emocjonalnym. A ja myślałem że Ty masz po prostu ordynarny
ego trip co każdemu się czasami zdarza. Nawet wielkim ))
XL
2017-08-05 23:16:39 UTC
Permalink
Post by tandoori.curry
Post by XL
Czujesz jakieś napięcie? - przecież dopiero co pisałeś, że Cię odprężają
moje wszelkie wypowiedzi. Już nie?
Tu nie ma zaprzeczenia i nigdy nie było.
Jedno jest pewne : Jesteś o całe lata świetlne do przodu w rozwoju
itelektualno-emocjonalnym.
Jestem czarownicą. Niektórzy tutaj już się o tym przekonali.
Post by tandoori.curry
A ja myślałem że Ty masz po prostu ordynarny
ego trip co każdemu się czasami zdarza. Nawet wielkim ))
Nadal nie rozumiesz - po prostu.
Życzę uspokojenia. Talentu nie, bo talent się ma albo nie.
tandoori.curry
2017-08-06 08:42:01 UTC
Permalink
Post by XL
Jestem czarownicą. Niektórzy tutaj już się o tym przekonali.
No to Houston mamy problem.
Bo widzisz ja mam ogromną słabość do czarownic, do tych tańczących też....))
Narazie pozwolę Ci jeszcze trochę pofikać i pobrykać. W swoim czasie,
powtarzam w swoim czasie zgriluje Ciebie na stosie i to w sosie własnym.
(kilka czarownic już sie o tym przekonało..)))

Narazie snij swój sen Królowo i odreagowywuj jak należy.
Dobrego dnia. ))
XL
2017-08-06 23:36:26 UTC
Permalink
Post by tandoori.curry
Post by XL
Jestem czarownicą. Niektórzy tutaj już się o tym przekonali.
No to Houston mamy problem.
Bo widzisz ja mam ogromną słabość do czarownic, do tych tańczących też....))
Narazie pozwolę Ci jeszcze trochę pofikać i pobrykać. W swoim czasie,
powtarzam w swoim czasie zgriluje Ciebie na stosie i to w sosie własnym.
(kilka czarownic już sie o tym przekonało..)))
Foch?
Och!
Post by tandoori.curry
Narazie
Och!
Post by tandoori.curry
snij swój sen Królowo i odreagowywuj jak należy.
Dobrego dnia. ))
Foch.
Animka
2017-08-07 01:38:56 UTC
Permalink
Post by tandoori.curry
Post by XL
Jestem czarownicą. Niektórzy tutaj już się o tym przekonali.
No to Houston mamy problem.
Bo widzisz ja mam ogromną słabość do czarownic, do tych tańczących też....))
Narazie pozwolę Ci jeszcze trochę pofikać i pobrykać. W swoim czasie,
powtarzam w swoim czasie zgriluje Ciebie na stosie i to w sosie własnym.
(kilka czarownic już sie o tym przekonało..)))
Narazie snij swój sen Królowo i odreagowywuj jak należy.
Dobrego dnia. ))
LOL
--
animka
stefan
2017-08-06 09:08:51 UTC
Permalink
Post by XL
Post by tandoori.curry
Post by i***@gazeta.pl
Równie dobrze można byłoby pytać Chopina, skąd mu się brały te wszystkie
wspaniałości w głowie. Albo Herberta - skąd brał sploty na pozór
zwyczajnych słów, które jednak tylko u niego tak porażają i wzbudzają
tsunami emocji. Albo Renoir'a, jak się maluje słońce, życie...
Takich rzeczy nikt nie wie. To się ma - albo nie.
My tu wszyscy mamy ogromne szczęście mając możliwośc obcowania z kimś
formatu Chopina czy Herberta. Że ja tego szybciej nie odkryłem !)
Cóż, oni po prostu też byli formatu XL.
Post by tandoori.curry
Przestaje zatem fikać, kładę grzecznie łapki na stole i słucham.
Nie ma czego. Jeden pięknie tańczy sam z siebie, a drugi nawet na
najlepszych kursach nigdy się nie nauczy. //nb. świetnie tańczę
Ciekawe, Kolega z PAU opowiadał mi że stacja sejsmologiczna w Ojcowie
zarejestrowała silne wstrząsy na kierunku scyzorykowo- świętokrzyskim.
Przyczyna - awantura albo tańce... :)
pozdr
Stefan
Stokrotka
2017-08-05 14:45:12 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Takich rzeczy nikt nie wie. To się ma - albo nie.
W kwesti jedzenia każdy to ma, tylko jeden ma to wyćwiczone i pszywiązuje do
tego wagę, inny na to nie ma czasu, lub jest mu to obojetne.
--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. ( ortografia . pev . pl )
XL
2017-08-05 17:39:31 UTC
Permalink
Post by Stokrotka
Post by i***@gazeta.pl
Takich rzeczy nikt nie wie. To się ma - albo nie.
W kwesti jedzenia każdy to ma, tylko jeden ma to wyćwiczone i pszywiązuje do
tego wagę, inny na to nie ma czasu, lub jest mu to obojetne.
Nie mówimy o jedzeniu, tylko o poczuciu smaku.
Stokrotka
2017-08-06 14:42:38 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Stokrotka
W kwesti jedzenia każdy to ma, tylko jeden ma to wyćwiczone i pszywiązuje do
tego wagę, inny na to nie ma czasu, lub jest mu to obojetne.
Nie mówimy o jedzeniu, tylko o poczuciu smaku.
A to nie jest to samo?
--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. ( ortografia . pev . pl )
XL
2017-08-06 21:20:36 UTC
Permalink
Post by Stokrotka
Post by XL
Post by Stokrotka
W kwesti jedzenia każdy to ma, tylko jeden ma to wyćwiczone i pszywiązuje do
tego wagę, inny na to nie ma czasu, lub jest mu to obojetne.
Nie mówimy o jedzeniu, tylko o poczuciu smaku.
A to nie jest to samo?
No widzisz - nie. Nie wystarczy posiadanie rąk i farb, aby być Da Vinci.
Ani uszu - by zostać Beethovenem. Kubki smakowe tez nie uczynią z każdego
kipera czy świetnego kucharza.
Stokrotka
2017-08-07 14:19:21 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Stokrotka
Post by XL
Post by Stokrotka
W kwesti jedzenia każdy to ma, tylko jeden ma to wyćwiczone i
pszywiązuje
do
tego wagę, inny na to nie ma czasu, lub jest mu to obojetne.
Nie mówimy o jedzeniu, tylko o poczuciu smaku.
A to nie jest to samo?
No widzisz - nie. Nie wystarczy posiadanie rąk i farb, aby być Da Vinci.
Ani uszu - by zostać Beethovenem. Kubki smakowe tez nie uczynią z każdego
kipera czy świetnego kucharza.
Z tym się zgadzam, że jedzący i gotujacy to nie to samo.
Ale smak i jedzenie to jednak praktycznie to samo.
Nie da się jeść bez smaku, za to da się smakować bez jedzenia.
Czyli smak to nawet mniej niż jedzenie.
--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. ( ortografia . pev . pl )
XL
2017-08-07 15:26:23 UTC
Permalink
Post by Stokrotka
Post by XL
Post by Stokrotka
Post by XL
Post by Stokrotka
W kwesti jedzenia każdy to ma, tylko jeden ma to wyćwiczone i
pszywiązuje
do
tego wagę, inny na to nie ma czasu, lub jest mu to obojetne.
Nie mówimy o jedzeniu, tylko o poczuciu smaku.
A to nie jest to samo?
No widzisz - nie. Nie wystarczy posiadanie rąk i farb, aby być Da Vinci.
Ani uszu - by zostać Beethovenem. Kubki smakowe tez nie uczynią z każdego
kipera czy świetnego kucharza.
Z tym się zgadzam, że jedzący i gotujacy to nie to samo.
Ale smak i jedzenie to jednak praktycznie to samo.
Nie da się jeść bez smaku, za to da się smakować bez jedzenia.
Czyli smak to nawet mniej niż jedzenie.
Nie zrozumiemy się. Ja o niebie,Ty o chlebie - a ogłuchły Beethoven nadal
komponował arcydzieła.
Anai
2017-08-18 16:43:21 UTC
Permalink
Post by Stokrotka
Post by i***@gazeta.pl
Takich rzeczy nikt nie wie. To się ma - albo nie.
W kwesti jedzenia każdy to ma, tylko jeden ma to wyćwiczone i
pszywiązuje do tego wagę, inny na to nie ma czasu, lub jest mu to obojetne.
Pierwszy raz w życiu się z Tobą zgadzam ;)
Można mieć tę umiejętność wrodzoną (dar od Boga), można ją też wyćwiczyć ;)
--
Pozdrówki
Anai
"...dla mnie dobroczyńcy zwierząt są jak jacyś chrześcijanie. Wszyscy
tak radośni i pełni dobrych intencji, aż po pewnym czasie człowieka
korci, żeby pójść w świat i odrobinę sobie pogwałcić i poplądrować.
Albo kopnąć kota..." J.M. Coetzee "Hańba"
XL
2017-08-18 18:55:09 UTC
Permalink
Post by Anai
Post by Stokrotka
Post by i***@gazeta.pl
Takich rzeczy nikt nie wie. To się ma - albo nie.
W kwesti jedzenia każdy to ma, tylko jeden ma to wyćwiczone i
pszywiązuje do tego wagę, inny na to nie ma czasu, lub jest mu to obojetne.
Pierwszy raz w życiu się z Tobą zgadzam ;)
Można mieć tę umiejętność wrodzoną (dar od Boga), można ją też wyćwiczyć ;)
Jeść albowiem każdy może -
Jeden lepiej, inny gorzej.



-
Anai
2017-08-18 23:33:14 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Anai
Post by Stokrotka
Post by i***@gazeta.pl
Takich rzeczy nikt nie wie. To się ma - albo nie.
W kwesti jedzenia każdy to ma, tylko jeden ma to wyćwiczone i
pszywiązuje do tego wagę, inny na to nie ma czasu, lub jest mu to obojetne.
Pierwszy raz w życiu się z Tobą zgadzam ;)
Można mieć tę umiejętność wrodzoną (dar od Boga), można ją też wyćwiczyć ;)
Jeść albowiem każdy może -
Jeden lepiej, inny gorzej.
Ixi ja wiem, że Ty masz monopol na wiedzę wszelaką i talenty rozliczne...
Przyjmij natomiast do wiadomości, bo być może Ci to umknęło, że nawet
jeśli ktoś nie jada/przyprawia/etc. tak jak Ty, nie jest to równoważne
temu, iż jada źle...
Jada i n a c z e j.
--
Pozdrówki
Anai
"...dla mnie dobroczyńcy zwierząt są jak jacyś chrześcijanie. Wszyscy
tak radośni i pełni dobrych intencji, aż po pewnym czasie człowieka
korci, żeby pójść w świat i odrobinę sobie pogwałcić i poplądrować.
Albo kopnąć kota..." J.M. Coetzee "Hańba"
Jarosław Sokołowski
2017-08-05 08:05:42 UTC
Permalink
Post by tandoori.curry
Kiedyś kiedy spytano pisarza J.B. skąd pochodzi jego talent,
odpowiedział : "Od Boga..." Czy to jest tak samo tutaj że mamy to
zaszyte w genach czy moźna sie tego po prostu nauczyć np w szkole
gastronomicznej ?
Fenylotiokarbamid to taki związek organiczny, niezbyt skomplikowany,
z jednym pierścieniem benzenowym. Jego smak jest odczuwany jako
mocno gorzki albo zupełnie obojętny. A zależy to tylko od jednego
genu, który można mieć lub nie. Smaków jest wiele, nie wszystkie
są w tak prosty sposób uwarunkowane, ale niewątpliwie mamy to
zapisane w genach. Różnie u różnych populacji, do czego dołącza
się jeszcze zmienność osobnicza.
--
Jarek
XL
2017-08-05 10:00:57 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by tandoori.curry
Kiedyś kiedy spytano pisarza J.B. skąd pochodzi jego talent,
odpowiedział : "Od Boga..." Czy to jest tak samo tutaj że mamy to
zaszyte w genach czy moźna sie tego po prostu nauczyć np w szkole
gastronomicznej ?
Fenylotiokarbamid to taki związek organiczny, niezbyt skomplikowany,
z jednym pierścieniem benzenowym. Jego smak jest odczuwany jako
mocno gorzki albo zupełnie obojętny. A zależy to tylko od jednego
genu, który można mieć lub nie. Smaków jest wiele, nie wszystkie
są w tak prosty sposób uwarunkowane, ale niewątpliwie mamy to
zapisane w genach. Różnie u różnych populacji, do czego dołącza
się jeszcze zmienność osobnicza.
A nawet wiekowa. Pamiętam, że jako dziecko dostawałam torsji od samego
zapachu/smaku kaszy gryczanej, zupy szczawiowej, flaków, nie mówiąc o ich
fatalnym wyglądzie. W wieku kilkunastu lat NAGLE je polubiłam, a po 30tce
wręcz uwielbiam.
Niektóre awersje są bardzo trwałe i mi pozostały - np. do lodów z dodatkiem
kakao. Brrrr. Co ciekawe - uwielbiam czekoladę i kakao na mleku. Także smak
tzw. śmietankowy jak mnie odrzucał, tak odrzuca. Z białych lodów tylko
waniliowe uwielbiam. Hmmm...

Ważne są też zapachy - niekoniecznie kulinarne. Upodobania zmieniają aię z
wiekiem.
Pszemol
2017-08-08 01:09:14 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by tandoori.curry
Kiedyś kiedy spytano pisarza J.B. skąd pochodzi jego talent,
odpowiedział : "Od Boga..." Czy to jest tak samo tutaj że mamy to
zaszyte w genach czy moźna sie tego po prostu nauczyć np w szkole
gastronomicznej ?
Fenylotiokarbamid to taki związek organiczny, niezbyt skomplikowany,
z jednym pierścieniem benzenowym. Jego smak jest odczuwany jako
mocno gorzki albo zupełnie obojętny. A zależy to tylko od jednego
genu, który można mieć lub nie. Smaków jest wiele, nie wszystkie
są w tak prosty sposób uwarunkowane, ale niewątpliwie mamy to
zapisane w genach. Różnie u różnych populacji, do czego dołącza
się jeszcze zmienność osobnicza.
Czy to ten związek chemiczny nadaje przypieczonej spodniej skórce
od chleba wyjętego z tradycyjnego pieca ten charakterystyczny smak?
Jarosław Sokołowski
2017-08-08 07:34:19 UTC
Permalink
Post by Pszemol
Post by Jarosław Sokołowski
Fenylotiokarbamid to taki związek organiczny, niezbyt skomplikowany,
z jednym pierścieniem benzenowym. Jego smak jest odczuwany jako
mocno gorzki albo zupełnie obojętny. A zależy to tylko od jednego
genu, który można mieć lub nie. Smaków jest wiele, nie wszystkie
są w tak prosty sposób uwarunkowane, ale niewątpliwie mamy to
zapisane w genach. Różnie u różnych populacji, do czego dołącza
się jeszcze zmienność osobnicza.
Czy to ten związek chemiczny nadaje przypieczonej spodniej skórce
od chleba wyjętego z tradycyjnego pieca ten charakterystyczny smak?
Nic mi o tym nie wiadomo. Mam wrażenie, że ten smak jest po prostu
wynikiem karmelizacji, ale nigdy wcześniej nad tym się nie zastanawiałem.
PTC jest związkiem syntetycznym (ale być może też powstaje gdzieś
w sposób naturalny).
--
Jarek
Trybun
2017-08-05 10:42:28 UTC
Permalink
Post by tandoori.curry
Jak łączyć smaki ?
pomidor+bazylia, godziki+czosnek itp a inne nie.
Na czym to polega wg Was ? Myślę tu głównie o umięjętności czy jakiegoś
rodzaju wyobraźni kulinarnej która powoduje że z kilku różnych smaków
otrzymujemy nowy.
Kiedyś kiedy spytano pisarza J.B. skąd pochodzi jego talent,
odpowiedział : "Od Boga..." Czy to jest tak samo tutaj że mamy to
zaszyte w genach czy moźna sie tego po prostu nauczyć np w szkole
gastronomicznej ? Nigdy nie rozumiałem i zawsze podziwiałem osoby które
po zjedzeniu nowej potrawy umiały w miarę dokładnie odtworzyc jej skład
i sposób przygotowania.
pozdrawiam wszystkich.
Tylko wg własnego gustu, czyli smaku. Reszta to celebrycki bełkot i
trochę moda, tak prawdę pisząc - spokojnie można to w kuchni pomijać.
Animka
2017-08-05 18:36:46 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by tandoori.curry
Jak łączyć smaki ?
pomidor+bazylia, godziki+czosnek itp a inne nie.
Na czym to polega wg Was ? Myślę tu głównie o umięjętności czy jakiegoś
rodzaju wyobraźni kulinarnej która powoduje że z kilku różnych smaków
otrzymujemy nowy.
Kiedyś kiedy spytano pisarza J.B. skąd pochodzi jego talent,
odpowiedział : "Od Boga..." Czy to jest tak samo tutaj że mamy to
zaszyte w genach czy moźna sie tego po prostu nauczyć np w szkole
gastronomicznej ? Nigdy nie rozumiałem i zawsze podziwiałem osoby które
po zjedzeniu nowej potrawy umiały w miarę dokładnie odtworzyc jej skład
i sposób przygotowania.
pozdrawiam wszystkich.
Tylko wg własnego gustu, czyli smaku. Reszta to celebrycki bełkot i
trochę moda, tak prawdę pisząc - spokojnie można to w kuchni pomijać.
TAK.
Ponadto każdy człowiek powinien posiadać na języku kubki (czy jakoś tak)
smakowe, więc chyba każdy smak czy niesmak czuje.
Gorzej jak ktoś nie posiada tych kubków smakowych.
--
animka
XL
2017-08-05 18:49:14 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Trybun
Post by tandoori.curry
Jak łączyć smaki ?
pomidor+bazylia, godziki+czosnek itp a inne nie.
Na czym to polega wg Was ? Myślę tu głównie o umięjętności czy jakiegoś
rodzaju wyobraźni kulinarnej która powoduje że z kilku różnych smaków
otrzymujemy nowy.
Kiedyś kiedy spytano pisarza J.B. skąd pochodzi jego talent,
odpowiedział : "Od Boga..." Czy to jest tak samo tutaj że mamy to
zaszyte w genach czy moźna sie tego po prostu nauczyć np w szkole
gastronomicznej ? Nigdy nie rozumiałem i zawsze podziwiałem osoby które
po zjedzeniu nowej potrawy umiały w miarę dokładnie odtworzyc jej skład
i sposób przygotowania.
pozdrawiam wszystkich.
Tylko wg własnego gustu, czyli smaku. Reszta to celebrycki bełkot i
trochę moda, tak prawdę pisząc - spokojnie można to w kuchni pomijać.
TAK.
Tak mówią dyletanci.
Post by Animka
Ponadto każdy człowiek powinien posiadać na języku kubki (czy jakoś tak)
smakowe, więc chyba każdy smak czy niesmak czuje.
Gorzej jak ktoś nie posiada tych kubków smakowych.
Uszy też każdy posiada, o oczy. Pomimo to nie każdy może być malarzem czy
skrzypkiem, jak ja :-)
Trybun
2017-08-06 06:07:23 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Trybun
Tylko wg własnego gustu, czyli smaku. Reszta to celebrycki bełkot i
trochę moda, tak prawdę pisząc - spokojnie można to w kuchni pomijać.
TAK.
Ponadto każdy człowiek powinien posiadać na języku kubki (czy jakoś
tak) smakowe, więc chyba każdy smak czy niesmak czuje.
Gorzej jak ktoś nie posiada tych kubków smakowych.
Zasadniczo każdy zdrowy człowiek posiada takie kubki. Tylko wielu mimo
ich posiadania na silę usiłuje dostosować się do idiotycznej mody
lansowanej przez tzw celebrytów. Ja na ten przykład nie będę udawał że
kawior to "niebo w gębie" bo wręcz jego smak aż mnie odrzuca. Także nie
będę udawał że niedogotowany makaron to jest to.. Jeden nie wyobraża
sobie "dobrej" wędliny bez dodatku czosnku, a drugi wręcz mdleje na sam
jego zapach I jak tu mówić wobec powyższego o jakichś talentach, o darze
gdy oceniamy poczucie smaku?
Animka
2017-08-06 19:04:24 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Trybun
Tylko wg własnego gustu, czyli smaku. Reszta to celebrycki bełkot i
trochę moda, tak prawdę pisząc - spokojnie można to w kuchni pomijać.
TAK.
Ponadto każdy człowiek powinien posiadać na języku kubki (czy jakoś
tak) smakowe, więc chyba każdy smak czy niesmak czuje.
Gorzej jak ktoś nie posiada tych kubków smakowych.
Zasadniczo każdy zdrowy człowiek posiada takie kubki.
Moja koleżanka powiedziala, że jej jakaś koleżanka nie ma- od czasu
kuracji antybiotykowej. Były (może i jeszcze są) takie antybiotyki-np.
na anginę, że ludziom nawet słuch uszkadzały. Nie pamiętam jaka była
nazwa tego antybiotyku.
Post by Trybun
Tylko wielu mimo ich posiadania na silę usiłuje dostosować się do
idiotycznej mody lansowanej przez tzw celebrytów.
Te ośmiorniczki to "jedni panowie" jedli chyba dla szpanu, a nie smaku.
Post by Trybun
Ja na ten przykład nie będę udawał że kawior to "niebo w gębie" bo
wręcz jego smak aż mnie odrzuca.
Tak samo jak mnie. Siostra przywoziła kiedyś dużo, całymi kartonami ze
Szwecji. Chyba ani razu tego nie tknęlam, a moja córka kładła sobie na
chleb z masłem i z szynką!
Natomiast kawa czekoladowa to było coś wspaniałego. Tęskno mi za tą
kawą, ale nie pamiętam jak się nazywala.
Post by Trybun
Także nie będę udawał że niedogotowany makaron to jest to.. Jeden nie
wyobraża sobie "dobrej" wędliny bez dodatku czosnku, a drugi wręcz
mdleje na sam jego zapach I jak tu mówić wobec powyższego o jakichś
talentach, o darze gdy oceniamy poczucie smaku?
Przez osobę śmierdzącą czosnkiem musiałam kiedyś wysiąść z autobusu, bo
zrobiło mi się slabo i niedobrze. Spóźniłam się do pracy przez to.
Z apteki też kiedyś wyszłam, bo ktoś przyszedł naszprycowany czosnkiem.
W ogóle nie jem tego co zawiera czosnek. Ile to ja już wędlin
powywalałam, bo zalatywały....Pieniądze po prostu "wyrzucone w błoto".
--
animka
Trybun
2017-08-07 09:30:43 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Trybun
Tylko wg własnego gustu, czyli smaku. Reszta to celebrycki bełkot i
trochę moda, tak prawdę pisząc - spokojnie można to w kuchni pomijać.
TAK.
Ponadto każdy człowiek powinien posiadać na języku kubki (czy jakoś
tak) smakowe, więc chyba każdy smak czy niesmak czuje.
Gorzej jak ktoś nie posiada tych kubków smakowych.
Zasadniczo każdy zdrowy człowiek posiada takie kubki.
Moja koleżanka powiedziala, że jej jakaś koleżanka nie ma- od czasu
kuracji antybiotykowej. Były (może i jeszcze są) takie antybiotyki-np.
na anginę, że ludziom nawet słuch uszkadzały. Nie pamiętam jaka była
nazwa tego antybiotyku.
I dzisiaj chyba nie ma antybiotyków (poza penicyliną) które by były
obojętne dla słuchu.
Post by Animka
Post by Trybun
Tylko wielu mimo ich posiadania na silę usiłuje dostosować się do
idiotycznej mody lansowanej przez tzw celebrytów.
Te ośmiorniczki to "jedni panowie" jedli chyba dla szpanu, a nie smaku.
Oznaka "nowobogactwa", tu nie chodzi o to co im smakuje - ma być
ekstremalnie drogo i egzotycznie.
Post by Animka
Post by Trybun
Ja na ten przykład nie będę udawał że kawior to "niebo w gębie" bo
wręcz jego smak aż mnie odrzuca.
Tak samo jak mnie. Siostra przywoziła kiedyś dużo, całymi kartonami ze
Szwecji. Chyba ani razu tego nie tknęlam, a moja córka kładła sobie na
chleb z masłem i z szynką!
Natomiast kawa czekoladowa to było coś wspaniałego. Tęskno mi za tą
kawą, ale nie pamiętam jak się nazywala.
Ta kawa to z czasów PRLu czy w późniejszych?
Post by Animka
Post by Trybun
Także nie będę udawał że niedogotowany makaron to jest to.. Jeden
nie wyobraża sobie "dobrej" wędliny bez dodatku czosnku, a drugi
wręcz mdleje na sam jego zapach I jak tu mówić wobec powyższego o
jakichś talentach, o darze gdy oceniamy poczucie smaku?
Przez osobę śmierdzącą czosnkiem musiałam kiedyś wysiąść z autobusu,
bo zrobiło mi się slabo i niedobrze. Spóźniłam się do pracy przez to.
Z apteki też kiedyś wyszłam, bo ktoś przyszedł naszprycowany czosnkiem.
W ogóle nie jem tego co zawiera czosnek. Ile to ja już wędlin
powywalałam, bo zalatywały....Pieniądze po prostu "wyrzucone w błoto".
Ja z kolei mogę powiedzieć że lubię aromat czosnku, a nawet sam smak.
Jest dla mnie obok np. majeranku czy lubczyku dodatkiem który wzmaga
apetyt.
Jarosław Sokołowski
2017-08-07 09:40:58 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by Animka
Te ośmiorniczki to "jedni panowie" jedli chyba dla szpanu, a nie smaku.
Oznaka "nowobogactwa", tu nie chodzi o to co im smakuje - ma być
ekstremalnie drogo i egzotycznie.
Mam dyżurną w zamrażalniku na wrazie co. Szybko się robi, nie angażuje
zbytnio w kuchni, co zwłaszcza ważne wtedy, gdy kto pryjdzie. Trzy dychy
za kilogram w biedronce. Egzotyka jak jasny gwint. Mimo wszystko smakuje mi.
--
Jarek
Animka
2017-08-07 18:02:22 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Trybun
Post by Animka
Te ośmiorniczki to "jedni panowie" jedli chyba dla szpanu, a nie smaku.
Oznaka "nowobogactwa", tu nie chodzi o to co im smakuje - ma być
ekstremalnie drogo i egzotycznie.
Mam dyżurną w zamrażalniku na wrazie co. Szybko się robi, nie angażuje
zbytnio w kuchni, co zwłaszcza ważne wtedy, gdy kto pryjdzie. Trzy dychy
za kilogram w biedronce. Egzotyka jak jasny gwint. Mimo wszystko smakuje mi.
Ale co? Ośmiorniczki?
Jakoś nawet jeśli są tanie to nawet nie spróbowałabym.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2017-08-07 18:45:23 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Trybun
Post by Animka
Te ośmiorniczki to "jedni panowie" jedli chyba dla szpanu,
a nie smaku.
Oznaka "nowobogactwa", tu nie chodzi o to co im smakuje - ma
być ekstremalnie drogo i egzotycznie.
Mam dyżurną w zamrażalniku na wrazie co. Szybko się robi, nie
angażuje zbytnio w kuchni, co zwłaszcza ważne wtedy, gdy kto
przyjdzie. Trzy dychy za kilogram w biedronce. Egzotyka jak
jasny gwint. Mimo wszystko smakuje mi.
Ale co? Ośmiorniczki?
Dokładniej: ośmiornice. Duże, kilogramowe. Małe ośmiorniczki
dawno temu bywały w Geancie, ale trzeba było polować. Teraz
w biedronce są w ciągłej sprzedaży.
Post by Animka
Jakoś nawet jeśli są tanie to nawet nie spróbowałabym.
A co to ma do rzeczy?! Każdy je co lubi, a jeśli czegoś nie lubi,
nie musi. I o tym tutaj też czasem piszemy. Ja na przykład kiedyś
napisałem, że nie jadam (nie spróbowałem nawet) golonki. I z tego
wątek powstał dłuższy nawet. A potem jeszcze się po latach echem
odbiłał. Ale co innego pisać o sobie, co innego o "jednych panach",
że "chyba dla szpanu, a nie smaku". Może jedni panowie lubią tak
samo jak ja? No i jeszcze ten mądrala, co mu się wydaje, bo tak
mu telewizor powiedział, że to "ekstremalnie drogo". Egzotyka
normalnie jak nie przymierzając języki lemurów w sosie z kwiatów
lelui!

Jarek
--
Kdyby kdyby kdyby kdyby kdyby
mlži plži hlavonožci ryby
Animka
2017-08-07 19:05:20 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Trybun
Post by Animka
Te ośmiorniczki to "jedni panowie" jedli chyba dla szpanu, a nie smaku.
Oznaka "nowobogactwa", tu nie chodzi o to co im smakuje - ma
być ekstremalnie drogo i egzotycznie.
Mam dyżurną w zamrażalniku na wrazie co. Szybko się robi, nie
angażuje zbytnio w kuchni, co zwłaszcza ważne wtedy, gdy kto
przyjdzie. Trzy dychy za kilogram w biedronce. Egzotyka jak
jasny gwint. Mimo wszystko smakuje mi.
Ale co? Ośmiorniczki?
Dokładniej: ośmiornice. Duże, kilogramowe. Małe ośmiorniczki
dawno temu bywały w Geancie, ale trzeba było polować. Teraz
w biedronce są w ciągłej sprzedaży.
Post by Animka
Jakoś nawet jeśli są tanie to nawet nie spróbowałabym.
A co to ma do rzeczy?! Każdy je co lubi, a jeśli czegoś nie lubi,
nie musi. I o tym tutaj też czasem piszemy. Ja na przykład kiedyś
napisałem, że nie jadam (nie spróbowałem nawet) golonki. I z tego
wątek powstał dłuższy nawet. A potem jeszcze się po latach echem
odbiłał. Ale co innego pisać o sobie, co innego o "jednych panach",
że "chyba dla szpanu, a nie smaku". Może jedni panowie lubią tak
samo jak ja? No i jeszcze ten mądrala, co mu się wydaje, bo tak
mu telewizor powiedział, że to "ekstremalnie drogo". Egzotyka
normalnie jak nie przymierzając języki lemurów w sosie z kwiatów
lelui!
Ja golonkę czasami dusiłam tak jak się gotuje kopyta na zimne nóżki.
Nawet smakuje mi.
Fakt, każdy ma swój smak.
Widziałam chyba w Biedronce te małe ośmiorniczki. Zamrożone były i było
ich dużo. Na cenę jakoś nie spojrzałam, bo szukałam czegoś innego.
Jeśli piszesz, że dobre to może kiedyś spróbuję.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2017-08-07 19:52:43 UTC
Permalink
Post by Animka
Widziałam chyba w Biedronce te małe ośmiorniczki. Zamrożone były
i było ich dużo. Na cenę jakoś nie spojrzałam, bo szukałam czegoś
innego. Jeśli piszesz, że dobre to może kiedyś spróbuję.
Hmm... Z jednej strony to dobrze, gdy ktoś nie tkwi uparcie przy
fałszywych dogmatach i gotów jest zmieić zdanie. Ale z drugiej,
podany powód jest najgorszym z możliwych. Ja nie jestem żadnym
autorytetem. Moje zdanie, moja opinia, mój smak -- to nie powinno
mieć najmniejszego znaczenia. Miliony ludzi codziennie jedzą te
głowonogi. Tak było do tej pory, tak będzie dalej. Niczego nie
zmienia to, że ja też lubię.

Spróbowac należy, owszem, ale z innych powodów. Z ciekawości na
przykład. Albo żeby móc napisać, że się nie lubi. Albo że się
lubi, i poprzenie lata bez ośmirnic to lata stracone. Po prostu
dla zdrowia -- bo kiszenie się w izolacji zdrowiu nie służy i
sprawia, że człowiek staje się brzydki. Gdyby nasi praojce tacy
byli, to byśmy do dziś jedli tylko prasłowiańskie papki bez żadnych
przypraw. Brrr...

Ta w Biedronce, to jedna była. Ten zwierz tak wygląda, że jeden
jest, lecz macek ma wiele (osiem) i w konsternację tym wprawia.
Mrożenie dobrze jej robi. Albowim kruszeje od tego. Gdy świeża,
dopiero co złowina przez nurka, to efekt ten osiąga się przez
walenie zwierzakiem o ścianę lub nadmorski kamień. Tego własnie
nie lubię. Niemrożoną, kupioną na targu, też wypada grzmotnąć
kilka razy tłuczkiem. Ale w biedronkowej to mamy z głowy. Trzeba
ją ugotować. We wodzie z dodatkiem ziela angielskiego i liścia
laurowego. Gdy goździk jeden wpadnie albo troche pieprzu -- to
nic złego się nie stanie. A potem ją do żaroodpornego naczynia.
Polać oliwą, winem czerwonym. Może być trochę octu winnego.
Zasypać ćwiartkami ziemniaków. Cebula, nieco papryki, marchewki.
Ogóolnie jakieś warzywa, to nie apteka, więc jak kto lubi.
Czosnek niekoniecznie, gdyby kogoś miało odrzucić. Ale można.
No i to wszytko. Potem się tylko piecze w piekarniku.

To sposób najprostszy i najszybszy. Spotykany często na Bałkanach.
Tam obróbka termiczna prowadzona jest inaczej, ale od razu to
dostosowałem do warunków domowych. Tak też jest dobrze. Innych
sposobów też jest multum.
--
Jarek
XL
2017-08-07 21:53:48 UTC
Permalink
Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
bo kiszenie się w izolacji zdrowiu nie służy i
sprawia, że człowiek staje się brzydki.
Ale tylko ten, co nie odróżnia jej od tradycji.
Multikulti już wielu bokiem wychodzi.
Post by Jarosław Sokołowski
Gdyby nasi praojce tacy
byli, to byśmy do dziś jedli tylko prasłowiańskie papki bez żadnych
przypraw. Brrr...
Zdrowsi bylibyśmy.
stefan
2017-08-07 22:16:41 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Widziałam chyba w Biedronce te małe ośmiorniczki. Zamrożone były
i było ich dużo. Na cenę jakoś nie spojrzałam, bo szukałam czegoś
innego. Jeśli piszesz, że dobre to może kiedyś spróbuję.
Hmm... Z jednej strony to dobrze, gdy ktoś nie tkwi uparcie przy
fałszywych dogmatach i gotów jest zmieić zdanie. Ale z drugiej,
podany powód jest najgorszym z możliwych. Ja nie jestem żadnym
autorytetem. Moje zdanie, moja opinia, mój smak -- to nie powinno
mieć najmniejszego znaczenia. Miliony ludzi codziennie jedzą te
głowonogi. Tak było do tej pory, tak będzie dalej. Niczego nie
zmienia to, że ja też lubię.
Spróbowac należy, owszem, ale z innych powodów. Z ciekawości na
przykład. Albo żeby móc napisać, że się nie lubi. Albo że się
lubi, i poprzenie lata bez ośmirnic to lata stracone. Po prostu
dla zdrowia -- bo kiszenie się w izolacji zdrowiu nie służy i
sprawia, że człowiek staje się brzydki. Gdyby nasi praojce tacy
byli, to byśmy do dziś jedli tylko prasłowiańskie papki bez żadnych
przypraw. Brrr...
Ta w Biedronce, to jedna była. Ten zwierz tak wygląda, że jeden
jest, lecz macek ma wiele (osiem) i w konsternację tym wprawia.
Mrożenie dobrze jej robi. Albowim kruszeje od tego. Gdy świeża,
dopiero co złowina przez nurka, to efekt ten osiąga się przez
walenie zwierzakiem o ścianę lub nadmorski kamień. Tego własnie
nie lubię. Niemrożoną, kupioną na targu, też wypada grzmotnąć
kilka razy tłuczkiem. Ale w biedronkowej to mamy z głowy. Trzeba
ją ugotować. We wodzie z dodatkiem ziela angielskiego i liścia
laurowego. Gdy goździk jeden wpadnie albo troche pieprzu -- to
nic złego się nie stanie. A potem ją do żaroodpornego naczynia.
Polać oliwą, winem czerwonym. Może być trochę octu winnego.
Zasypać ćwiartkami ziemniaków. Cebula, nieco papryki, marchewki.
Ogóolnie jakieś warzywa, to nie apteka, więc jak kto lubi.
Czosnek niekoniecznie, gdyby kogoś miało odrzucić. Ale można.
No i to wszytko. Potem się tylko piecze w piekarniku.
To sposób najprostszy i najszybszy. Spotykany często na Bałkanach.
Tam obróbka termiczna prowadzona jest inaczej, ale od razu to
dostosowałem do warunków domowych. Tak też jest dobrze. Innych
sposobów też jest multum.
W Tolo znajomy zaprosił mnie na męską zakąskę - ośmiorniczkę z cytryną.
Jeśli nie ma pod ręką świeżo tłuczonej - mrożoną tniemy na kawałki kiedy
jest jeszcze deczko zamrożona (po prostu lepiej się tnie. Cytryny (jeśli
ze sklepu - to mocno wyszorowane, zerwanych z drzewa nie trzeba
maltretować) kroimy ze skórka na cienkie plasterki i rozkładamy jako
garni' na talerzykach. Ośmiorniczki pokropione oliwą wrzucamy na gorącą
patelnię, lekki pokropek dobrym octem balsamicznym i posiekanym
czosnkiem, podrzucany parę razy na patelni, przykrywany pokrywką i
dusimy przez 5 do góra 10 minut. Wykładamy na talerze, na każdą porcję
ćwiarteczka cytryny do pokropku.
Niezbędnym dodatkiem jest wino. Egzegeci wykładają, że (podobno)
Chardonay, Sauvinion Blanc ale ja piłem normalne chłopskie białe wino z
rodzinnej winnicy powyżej cmentarza nad Tolos. Mniodzio.
A tak nawiasowo - pamiętacie flaczki z kalmarów za późnego Gierka?
Pod skawińskiego Krakersa zapijanego białym owocowym półsłodkim z
Tarnowskich Zakładów Przetwórczych? :)
pozdr
Stefan - kaleka genowy - u Fragonarda nie rozpoznałem żadnego
z zapachów podstawowych :(
Jarosław Sokołowski
2017-08-07 22:39:50 UTC
Permalink
Post by stefan
W Tolo znajomy zaprosił mnie na męską zakąskę - ośmiorniczkę z cytryną.
Jeśli nie ma pod ręką świeżo tłuczonej - mrożoną tniemy na kawałki
kiedy jest jeszcze deczko zamrożona (po prostu lepiej się tnie. Cytryny
(jeśli ze sklepu - to mocno wyszorowane, zerwanych z drzewa nie trzeba
maltretować) kroimy ze skórka na cienkie plasterki i rozkładamy jako
garni' na talerzykach. Ośmiorniczki pokropione oliwą wrzucamy na gorącą
patelnię, lekki pokropek dobrym octem balsamicznym i posiekanym
czosnkiem, podrzucany parę razy na patelni, przykrywany pokrywką i
dusimy przez 5 do góra 10 minut. Wykładamy na talerze, na każdą porcję
ćwiarteczka cytryny do pokropku.
Wychodzi mi, że to faktycznie przepis pod ośmiorniczki. Dużą to ja
zawsze wolę obgotowac przed smażeniem.
Post by stefan
Niezbędnym dodatkiem jest wino. Egzegeci wykładają, że (podobno)
Chardonay, Sauvinion Blanc ale ja piłem normalne chłopskie białe
wino z rodzinnej winnicy powyżej cmentarza nad Tolos. Mniodzio.
A jak ono chłopskie, to już nie mogło być Sauvignon Blanc?
Post by stefan
A tak nawiasowo - pamiętacie flaczki z kalmarów za późnego Gierka?
Pod skawińskiego Krakersa zapijanego białym owocowym półsłodkim z
Tarnowskich Zakładów Przetwórczych? :)
Tego białego owocowego, to ja nie bardzo. Ale chłopy piły. Flaczki
tak, bywały. Ja jednak najbardziej pamiętam kalmary kupowane w całości
w rybnym koło mnie. Obgotowywało się, jak te ośmiornice, a potem
krążki smażyło w oleju.
Post by stefan
Stefan - kaleka genowy - u Fragonarda nie rozpoznałem żadnego
z zapachów podstawowych :(
We Warszawie jest knajpa, co w niej serwują napitki pod preferencje
zapachowe pijącego. Przynoszą puzderko zamczyste z flakonami zapachów,
dają do powąchania. Kient wybiera co mu najlepiej pachnie -- a oni na
podstawie tego już wiedzą, co mu w szkło namieszać.
--
Jarek
Animka
2017-08-07 22:12:03 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Widziałam chyba w Biedronce te małe ośmiorniczki. Zamrożone były
i było ich dużo. Na cenę jakoś nie spojrzałam, bo szukałam czegoś
innego. Jeśli piszesz, że dobre to może kiedyś spróbuję.
Hmm... Z jednej strony to dobrze, gdy ktoś nie tkwi uparcie przy
fałszywych dogmatach i gotów jest zmieić zdanie. Ale z drugiej,
podany powód jest najgorszym z możliwych. Ja nie jestem żadnym
autorytetem. Moje zdanie, moja opinia, mój smak -- to nie powinno
mieć najmniejszego znaczenia. Miliony ludzi codziennie jedzą te
głowonogi. Tak było do tej pory, tak będzie dalej. Niczego nie
zmienia to, że ja też lubię.
Spróbowac należy, owszem, ale z innych powodów. Z ciekawości na
przykład. Albo żeby móc napisać, że się nie lubi. Albo że się
lubi, i poprzenie lata bez ośmirnic to lata stracone.
Właśnie. Trzeba wreszcie spróbować jak niedroga. Dziękuję za przepis, bo
już miałam gdzieś szukać po internecie, żeby sie zorientować coś niecoś.
Zastanawiam się tylko czy toto trzeba wypatroszać jak rybę, jakieś flaki
wyciągać, czy je się wszystko?

Jak byłam nastolatką i potem nawet po 20-stce to byłam garda do
jedzenia. Matka mnie blagała, żebym zjadla, a ja ciągle wybrzydzalam, za
mięsem nie przepadałam. Lubilam kopytka i kluski leniwe (kładzione łyżką
na gorąca wodę) posypane cukrem i z masełkiem oraz pierogi jakie ona
robiła. Oraz pyzy. Tego mogłam bardzo dużo zjeść :-)
Ileś tam razy mamusia robiła pierogi z dudkami (zmielonymi w maszynce).
Jakie to było wspaniałe! W sklepach dudków już nie widzę. Zresztą teraz
to strach zawsze mam przed zakupem jakiegos mięsa, bo nie wiadomo czy
świeże. Okazuje sie dopiero w domu jak się je. Słoninę w sklepach
natomiast sprzedają jako samą skórę. Boczek jakiś wypłukany, bez żadnego
smaku choćby człowiek starał się jak mógł, żeby po uduszeniu czy
upieczeniu był dobry. Do jakiego dziadostwa teraz dochodzi w tej Polsce,
że żyć się odechciewa. Pokazała mi w sklepie grubą słoninę, a były to
pozlepiane skóry.

Po dwudziestce polubilam wreszcie flaki, a przedtem zawsze twarz
wykręcałam na widok flaków na talerzu. Raz spróbowałam i dopiero
doznałam olśnienia-jakie to dobre, jak mi to smakuje.
Nie wiem dlaczego raptem polubiłam to co lubił ojciec- po jego śmierci.
On bardzo lubił boczek duszony z cebulką i matka często dla niego go
przyrzdzała.
Post by Jarosław Sokołowski
Po prostu
dla zdrowia -- bo kiszenie się w izolacji zdrowiu nie służy i
sprawia, że człowiek staje się brzydki. Gdyby nasi praojce tacy
byli, to byśmy do dziś jedli tylko prasłowiańskie papki bez żadnych
przypraw. Brrr...
Tak, masz rację, ale wiesz, że ja lubię takie gotowe owocowe kaszki z
mlekiem dla niemowlaków? Jak dla mnie to taka torebeczka jest na 2 razy
i często nie kupuję, bo troche drogie.
Post by Jarosław Sokołowski
Ta w Biedronce, to jedna była. Ten zwierz tak wygląda, że jeden
jest, lecz macek ma wiele (osiem) i w konsternację tym wprawia.
Mrożenie dobrze jej robi. Albowim kruszeje od tego. Gdy świeża,
dopiero co złowina przez nurka, to efekt ten osiąga się przez
walenie zwierzakiem o ścianę lub nadmorski kamień. Tego własnie
nie lubię. Niemrożoną, kupioną na targu, też wypada grzmotnąć
kilka razy tłuczkiem. Ale w biedronkowej to mamy z głowy. Trzeba
ją ugotować. We wodzie z dodatkiem ziela angielskiego i liścia
laurowego. Gdy goździk jeden wpadnie albo troche pieprzu -- to
nic złego się nie stanie. A potem ją do żaroodpornego naczynia.
Muszę sobie kupić jakieś naczynie żaroodporne do piekarnika gazowego, bo
mam tylko brytfanki i tortownicę.
Post by Jarosław Sokołowski
Polać oliwą, winem czerwonym. Może być trochę octu winnego.
Zasypać ćwiartkami ziemniaków. Cebula, nieco papryki, marchewki.
Ogóolnie jakieś warzywa, to nie apteka, więc jak kto lubi.
No to dobre musi być. Trzeba spróbować.
Post by Jarosław Sokołowski
Czosnek niekoniecznie, gdyby kogoś miało odrzucić. Ale można.
Jak ktoś lubi to sobie dodaje.
Post by Jarosław Sokołowski
No i to wszytko. Potem się tylko piecze w piekarniku.
Fajnie, dzięki za instrukcję :-)
Post by Jarosław Sokołowski
To sposób najprostszy i najszybszy. Spotykany często na Bałkanach.
Tam obróbka termiczna prowadzona jest inaczej, ale od razu to
dostosowałem do warunków domowych. Tak też jest dobrze. Innych
sposobów też jest multum.
Pozdrówka!
--
animka
k***@gmail.com
2017-08-10 11:35:52 UTC
Permalink
Post by Animka
Właśnie. Trzeba wreszcie spróbować jak niedroga. Dziękuję za przepis, bo
już miałam gdzieś szukać po internecie, żeby sie zorientować coś niecoś.
Zastanawiam się tylko czy toto trzeba wypatroszać jak rybę, jakieś flaki
wyciągać, czy je się wszystko?
Te duże mają większość organów wewnętrznych usuniętych, jedyne co zostaje
to "dziób" i oczy. Reszta jadalna.

Pozdrawiam,
--
Karol Piotrowski
Animka
2017-08-10 16:24:54 UTC
Permalink
Post by k***@gmail.com
Post by Animka
Właśnie. Trzeba wreszcie spróbować jak niedroga. Dziękuję za przepis, bo
już miałam gdzieś szukać po internecie, żeby sie zorientować coś niecoś.
Zastanawiam się tylko czy toto trzeba wypatroszać jak rybę, jakieś flaki
wyciągać, czy je się wszystko?
Te duże mają większość organów wewnętrznych usuniętych, jedyne co zostaje
to "dziób" i oczy. Reszta jadalna.
To ja jednak czegoś takiego nie kupię.
--
animka
Qrczak
2017-08-10 17:04:06 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by k***@gmail.com
Post by Animka
Właśnie. Trzeba wreszcie spróbować jak niedroga. Dziękuję za przepis, bo
już miałam gdzieś szukać po internecie, żeby sie zorientować coś niecoś.
Zastanawiam się tylko czy toto trzeba wypatroszać jak rybę, jakieś flaki
wyciągać, czy je się wszystko?
Te duże mają większość organów wewnętrznych usuniętych, jedyne co zostaje
to "dziób" i oczy. Reszta jadalna.
To ja jednak czegoś takiego nie kupię.
Nie to, co taka np. kura. Ta ani oczu, ani dzioba ni ma.

Q
--
Niektórzy zarzucają mi bycie szowinistą, a ja zawsze w takiej sytuacji
powtarzam, że to nieprawda, bo szowiniści to tacy goście, którzy
uważają, że kobieta powinna siedzieć w kuchni.
Ja natomiast uważam, że w kuchni też może coś popsuć.
Pszemol
2017-08-10 17:10:58 UTC
Permalink
Post by Qrczak
Post by Animka
Post by k***@gmail.com
Post by Animka
Właśnie. Trzeba wreszcie spróbować jak niedroga. Dziękuję za przepis, bo
już miałam gdzieś szukać po internecie, żeby sie zorientować coś niecoś.
Zastanawiam się tylko czy toto trzeba wypatroszać jak rybę, jakieś flaki
wyciągać, czy je się wszystko?
Te duże mają większość organów wewnętrznych usuniętych, jedyne co zostaje
to "dziób" i oczy. Reszta jadalna.
To ja jednak czegoś takiego nie kupię.
Nie to, co taka np. kura. Ta ani oczu, ani dzioba ni ma.
A Qra nawet serca nie ma ani litości! :-)))
Animka
2017-08-10 18:25:34 UTC
Permalink
Post by Qrczak
Post by Animka
Post by k***@gmail.com
Post by Animka
Właśnie. Trzeba wreszcie spróbować jak niedroga. Dziękuję za przepis, bo
już miałam gdzieś szukać po internecie, żeby sie zorientować coś niecoś.
Zastanawiam się tylko czy toto trzeba wypatroszać jak rybę, jakieś flaki
wyciągać, czy je się wszystko?
Te duże mają większość organów wewnętrznych usuniętych, jedyne co zostaje
to "dziób" i oczy. Reszta jadalna.
To ja jednak czegoś takiego nie kupię.
Nie to, co taka np. kura. Ta ani oczu, ani dzioba ni ma.
Dzioba to wiem, że nie ma, ale oczy gdzieś tam ma.
--
animka
Animka
2017-08-10 18:24:39 UTC
Permalink
Post by Qrczak
Post by Animka
Post by k***@gmail.com
Post by Animka
Właśnie. Trzeba wreszcie spróbować jak niedroga. Dziękuję za przepis, bo
już miałam gdzieś szukać po internecie, żeby sie zorientować coś niecoś.
Zastanawiam się tylko czy toto trzeba wypatroszać jak rybę, jakieś flaki
wyciągać, czy je się wszystko?
Te duże mają większość organów wewnętrznych usuniętych, jedyne co zostaje
to "dziób" i oczy. Reszta jadalna.
To ja jednak czegoś takiego nie kupię.
Nie to, co taka np. kura. Ta ani oczu, ani dzioba ni ma.
Q
To znaczy, że &kropelka sobie ze mnie zadworowała :-D
--
animka
k***@gmail.com
2017-08-11 18:05:35 UTC
Permalink
Post by Animka
To znaczy, że &kropelka sobie ze mnie zadworowała :-D
Dziób u głowonogów to takie dwie czarne chitynowe płytki w tym, no,
otworze gębowym. Nic strasznego, tylko że jakby ciężko przegryzalne:)
A jak się boisz oczu, to poza tym, że ciężko je wypatrzeć jak się nie
wie, gdzie się znajdują (bo są praktycznie takiego samego koloru,
jak ośmiornica), to wystarczy odciąć dwa-trzy centymetry pomiędzy
paszczą a głową i jest po sprawie. To naprawdę gorzej brzmi, niż
jest w rzeczywistości - przygotowanie salcesonu jest dużo bardziej
emocjonujące, niż głowonogów.

Pozdrawiam,
--
Karol Piotrowski
Trefniś
2017-08-12 06:43:09 UTC
Permalink
W dniu czwartek, 10 sierpnia 2017 20:25:59 UTC+2 u=BFytkownik Animka =
To znaczy, =BFe &kropelka sobie ze mnie zadworowa=B3a :-D
Dzi=F3b u g=B3owonog=F3w to takie dwie czarne chitynowe p=B3ytki w tym=
, no,
otworze g=EAbowym. Nic strasznego, tylko =BFe jakby ci=EA=BFko przegry=
zalne:)
A jak si=EA boisz oczu, to poza tym, =BFe ci=EA=BFko je wypatrze=E6 ja=
k si=EA nie
wie, gdzie si=EA znajduj=B1 (bo s=B1 praktycznie takiego samego koloru=
,
jak o=B6miornica), to wystarczy odci=B1=E6 dwa-trzy centymetry pomi=EA=
dzy
paszcz=B1 a g=B3ow=B1 i jest po sprawie. To naprawd=EA gorzej brzmi, n=
i=BF
jest w rzeczywisto=B6ci - przygotowanie salcesonu jest du=BFo bardziej=
emocjonuj=B1ce, ni=BF g=B3owonog=F3w.
Bo wiesz, "nie jem niczego, co na mnie patrzy".
Salceson nie patrzy :)

-- =

Trefni=B6
i***@gazeta.pl
2017-08-16 22:01:00 UTC
Permalink
Post by Trefniś
Post by k***@gmail.com
Post by Animka
To znaczy, że &kropelka sobie ze mnie zadworowała :-D
Dziób u głowonogów to takie dwie czarne chitynowe płytki w tym, no,
otworze gębowym. Nic strasznego, tylko że jakby ciężko przegryzalne:)
A jak się boisz oczu, to poza tym, że ciężko je wypatrzeć jak się nie
wie, gdzie się znajdują (bo są praktycznie takiego samego koloru,
jak ośmiornica), to wystarczy odciąć dwa-trzy centymetry pomiędzy
paszczą a głową i jest po sprawie. To naprawdę gorzej brzmi, niż
jest w rzeczywistości - przygotowanie salcesonu jest dużo bardziej
emocjonujące, niż głowonogów.
Bo wiesz, "nie jem niczego, co na mnie patrzy".
Salceson nie patrzy :)
Bo o tym nie wiesz 3-)
Animka
2017-08-12 22:45:39 UTC
Permalink
Post by k***@gmail.com
Post by Animka
To znaczy, że &kropelka sobie ze mnie zadworowała :-D
Dziób u głowonogów to takie dwie czarne chitynowe płytki w tym, no,
otworze gębowym. Nic strasznego, tylko że jakby ciężko przegryzalne:)
A jak się boisz oczu, to poza tym, że ciężko je wypatrzeć jak się nie
wie, gdzie się znajdują (bo są praktycznie takiego samego koloru,
jak ośmiornica), to wystarczy odciąć dwa-trzy centymetry pomiędzy
paszczą a głową i jest po sprawie. To naprawdę gorzej brzmi, niż
jest w rzeczywistości - przygotowanie salcesonu jest dużo bardziej
emocjonujące, niż głowonogów.
Dzięki. To już wiem, że ośmiornicy nie tknę! Natomiast lubię gotowy
biały salceson ozorkowy.
--
animka
XL
2017-08-09 00:21:13 UTC
Permalink
Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Gdyby nasi praojce tacy
byli, to byśmy do dziś jedli tylko prasłowiańskie papki bez żadnych
przypraw. Brrr...
Albowiem nasi praojce, w wielkich lasach zamieszkując, mnóstwa ziół
wszelakich tam rosnących ku przyprawie stosować, głupole, nie potrafili :->
Dopiero wielka a śmierdząca i niemyta EUROPA dała im przyprawowe
oświecenie, prymitywom jednym, przez co niektórzy nabyli i przekazali
potomkom (co właśnie tu widać) poczucie niższości wobec tejże, a ci
pradawnych ziół przyprawowych swych praojców całkiem z tego poniżenia
zabywając, o "papkach bez przypraw" pie...przą (od: pieprz, przyprawa taka
nowożytna) aż miło.
Stokrotka
2017-08-07 14:20:45 UTC
Permalink
Post by Trybun
I dzisiaj chyba nie ma antybiotyków (poza penicyliną) które by były
obojętne dla słuchu.
Ty po prostu masz horą wątrobę.
--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. ( ortografia . pev . pl )
Trybun
2017-08-07 17:53:21 UTC
Permalink
Post by Stokrotka
Post by Trybun
I dzisiaj chyba nie ma antybiotyków (poza penicyliną) które by były
obojętne dla słuchu.
Ty po prostu masz horą wątrobę.
Ale jeszcze na tyle dobre poczucie smaku że nie muszę słuchać
podpowiedzi celebrytów co jest dobre a co nie.. :-P
Animka
2017-08-07 18:00:06 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Trybun
Tylko wg własnego gustu, czyli smaku. Reszta to celebrycki bełkot
i trochę moda, tak prawdę pisząc - spokojnie można to w kuchni
pomijać.
TAK.
Ponadto każdy człowiek powinien posiadać na języku kubki (czy jakoś
tak) smakowe, więc chyba każdy smak czy niesmak czuje.
Gorzej jak ktoś nie posiada tych kubków smakowych.
Zasadniczo każdy zdrowy człowiek posiada takie kubki.
Moja koleżanka powiedziala, że jej jakaś koleżanka nie ma- od czasu
kuracji antybiotykowej. Były (może i jeszcze są) takie
antybiotyki-np. na anginę, że ludziom nawet słuch uszkadzały. Nie
pamiętam jaka była nazwa tego antybiotyku.
I dzisiaj chyba nie ma antybiotyków (poza penicyliną) które by były
obojętne dla słuchu.
Dzisiaj to sprzedają antybiotyki z syntetyczną penicyliną, tzn podobne.
Dawno na szczęście nie brałam antybiotyków,
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Trybun
Tylko wielu mimo ich posiadania na silę usiłuje dostosować się do
idiotycznej mody lansowanej przez tzw celebrytów.
Te ośmiorniczki to "jedni panowie" jedli chyba dla szpanu, a nie smaku.
Oznaka "nowobogactwa", tu nie chodzi o to co im smakuje - ma być
ekstremalnie drogo i egzotycznie.
Tak, przecież trzeba się pokazać i wydać na coś pieniążki.
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Trybun
Ja na ten przykład nie będę udawał że kawior to "niebo w gębie" bo
wręcz jego smak aż mnie odrzuca.
Tak samo jak mnie. Siostra przywoziła kiedyś dużo, całymi kartonami
ze Szwecji. Chyba ani razu tego nie tknęlam, a moja córka kładła
sobie na chleb z masłem i z szynką!
Natomiast kawa czekoladowa to było coś wspaniałego. Tęskno mi za tą
kawą, ale nie pamiętam jak się nazywala.
Ta kawa to z czasów PRLu czy w późniejszych?
Z PRL-u jeszcze. Siostra mieszka w Szwecji, miała bogatego męża, więc
kupowali po parę kartonów wszystkiego.
Teraz ma raczej niebogatego szweda, ale chałupę w Polsce sobie zbudowali
(bardziej dla niej).
--
animka
Qrczak
2017-08-05 19:53:24 UTC
Permalink
Post by tandoori.curry
Jak łączyć smaki ?
pomidor+bazylia, godziki+czosnek itp a inne nie.
Na czym to polega wg Was ? Myślę tu głównie o umięjętności czy jakiegoś
rodzaju wyobraźni kulinarnej która powoduje że z kilku różnych smaków
otrzymujemy nowy.
Kiedyś kiedy spytano pisarza J.B. skąd pochodzi jego talent,
odpowiedział : "Od Boga..." Czy to jest tak samo tutaj że mamy to
zaszyte w genach czy moźna sie tego po prostu nauczyć np w szkole
gastronomicznej ? Nigdy nie rozumiałem i zawsze podziwiałem osoby które
po zjedzeniu nowej potrawy umiały w miarę dokładnie odtworzyc jej skład
i sposób przygotowania.
Trzeba próbować.

Q
--
Niektórzy zarzucają mi bycie szowinistą, a ja zawsze w takiej sytuacji
powtarzam, że to nieprawda, bo szowiniści to tacy goście, którzy
uważają, że kobieta powinna siedzieć w kuchni.
Ja natomiast uważam, że w kuchni też może coś popsuć.
FEniks
2017-08-05 20:04:24 UTC
Permalink
Post by tandoori.curry
Jak łączyć smaki ?
pomidor+bazylia, godziki+czosnek itp a inne nie.
Na czym to polega wg Was ? Myślę tu głównie o umięjętności czy jakiegoś
rodzaju wyobraźni kulinarnej która powoduje że z kilku różnych smaków
otrzymujemy nowy.
Kiedyś kiedy spytano pisarza J.B. skąd pochodzi jego talent,
odpowiedział : "Od Boga..." Czy to jest tak samo tutaj że mamy to
zaszyte w genach czy moźna sie tego po prostu nauczyć np w szkole
gastronomicznej ? Nigdy nie rozumiałem i zawsze podziwiałem osoby które
po zjedzeniu nowej potrawy umiały w miarę dokładnie odtworzyc jej skład
i sposób przygotowania.
Kwestia doświadczenia.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-08-05 20:39:47 UTC
Permalink
Post by FEniks
Nigdy nie rozumiałem i zawsze podziwiałem osoby które po zjedzeniu
nowej potrawy umiały w miarę dokładnie odtworzyc jej skład i sposób
przygotowania.
Kwestia doświadczenia.
No więc własnie niekoniecznie. Smak (i połączony z nim węch) są
najbardziej tajemniczymi zmysłami ze wszystkich. Można postawić
śmiałą hipotezę, że każdy odczuwa to inaczej. Pewnie legnie ona
przy dokładniejszych badaniach, ale bliżej jej do prawdy, niż
stwierdzeniu, że wszyscy mamy tak samo.

Klasyczny przykład PTC (fenylotiokarbamidu) już wcześniej przywołałem.
Sam mam takie doświadczenia, że jedna osoba twierdzi, że coś przypomina
smakiem (lub zapachem) coś innego, druga zaś druga uważa, że tak nie
jest, za to podobieństwo znajduje w czymś innym. To pokazuje jak złożoną
jest przestrzń smaków i zapachów.

Ale wróćmy do PTC i okolic, oraz do uwarunkowań genetycznych. Zmysł
ten mógł bezkarnie uwstecznić się u ludów mięsożernych. Z Eskimosem
źle się o rozkoszach podniebienia gada, każda foka smakuje tak samo,
subtelność doznań nie zwiększa szans na przeżycie. Ludy żywiące się
roślinkami mają odwrotnie. W Europie upośledzenie odczuwania PTC
jest powszechne, wśród czarnych mieszkońców Afryki niespotykane.

Jarek

PS
Louis de Funes w filmie "Skrzydełko czy nóżka" utracił smak. Ale nie
przeszkodziło mu to w określaniu rocznika wina, szczepu i położenia
stoku -- dość mu było, że popatrzył pod światło na kieliszek. Miał
facet talent. Ale takie rzeczy, to tylko w komediach filmowych.
Albo w Usenecie. Też w jego komedianckim odłamie.
--
Na wkus i cwiet, tawariszcza niet.
FEniks
2017-08-05 20:55:06 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Nigdy nie rozumiałem i zawsze podziwiałem osoby które po zjedzeniu
nowej potrawy umiały w miarę dokładnie odtworzyc jej skład i sposób
przygotowania.
Kwestia doświadczenia.
No więc własnie niekoniecznie. Smak (i połączony z nim węch) są
najbardziej tajemniczymi zmysłami ze wszystkich. Można postawić
śmiałą hipotezę, że każdy odczuwa to inaczej. Pewnie legnie ona
przy dokładniejszych badaniach, ale bliżej jej do prawdy, niż
stwierdzeniu, że wszyscy mamy tak samo.
Podejrzewam, że i jedno i drugie. Tzn. smak i geny.
Post by Jarosław Sokołowski
Klasyczny przykład PTC (fenylotiokarbamidu) już wcześniej przywołałem.
Sam mam takie doświadczenia, że jedna osoba twierdzi, że coś przypomina
smakiem (lub zapachem) coś innego, druga zaś druga uważa, że tak nie
jest, za to podobieństwo znajduje w czymś innym. To pokazuje jak złożoną
jest przestrzń smaków i zapachów.
Ale wróćmy do PTC i okolic, oraz do uwarunkowań genetycznych. Zmysł
ten mógł bezkarnie uwstecznić się u ludów mięsożernych. Z Eskimosem
źle się o rozkoszach podniebienia gada, każda foka smakuje tak samo,
subtelność doznań nie zwiększa szans na przeżycie. Ludy żywiące się
roślinkami mają odwrotnie. W Europie upośledzenie odczuwania PTC
jest powszechne, wśród czarnych mieszkońców Afryki niespotykane.
Podobnie jest chyba z odczuwaniem zapachu i smaku mięsa z knura - jedni
czują, inni nie. Albo specyficzny zapach moczu po szparagach, też ponoć
nie wszyscy odczuwają.
Post by Jarosław Sokołowski
Jarek
PS
Louis de Funes w filmie "Skrzydełko czy nóżka" utracił smak. Ale nie
przeszkodziło mu to w określaniu rocznika wina, szczepu i położenia
stoku -- dość mu było, że popatrzył pod światło na kieliszek. Miał
facet talent. Ale takie rzeczy, to tylko w komediach filmowych.
Albo w Usenecie. Też w jego komedianckim odłamie.
A to niezła komedia była.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-08-05 21:10:09 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Nigdy nie rozumiałem i zawsze podziwiałem osoby które po zjedzeniu
nowej potrawy umiały w miarę dokładnie odtworzyc jej skład i sposób
przygotowania.
Kwestia doświadczenia.
No więc własnie niekoniecznie. Smak (i połączony z nim węch) są
najbardziej tajemniczymi zmysłami ze wszystkich. Można postawić
śmiałą hipotezę, że każdy odczuwa to inaczej. Pewnie legnie ona
przy dokładniejszych badaniach, ale bliżej jej do prawdy, niż
stwierdzeniu, że wszyscy mamy tak samo.
Podejrzewam, że i jedno i drugie. Tzn. smak i geny.
Geny warunkują smak. Ktoś nie ma odpowiedniego genu, to i smaku nie
wyczuje, choćby nie wiem jak się starał. To nie talent -- komuś coś
się tak recesywnie poskładało, to może nawet goryczy piołunu nie
poczuć.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Klasyczny przykład PTC (fenylotiokarbamidu) już wcześniej przywołałem.
Sam mam takie doświadczenia, że jedna osoba twierdzi, że coś przypomina
smakiem (lub zapachem) coś innego, druga zaś druga uważa, że tak nie
jest, za to podobieństwo znajduje w czymś innym. To pokazuje jak złożoną
jest przestrzń smaków i zapachów.
Ale wróćmy do PTC i okolic, oraz do uwarunkowań genetycznych. Zmysł
ten mógł bezkarnie uwstecznić się u ludów mięsożernych. Z Eskimosem
źle się o rozkoszach podniebienia gada, każda foka smakuje tak samo,
subtelność doznań nie zwiększa szans na przeżycie. Ludy żywiące się
roślinkami mają odwrotnie. W Europie upośledzenie odczuwania PTC
jest powszechne, wśród czarnych mieszkońców Afryki niespotykane.
Podobnie jest chyba z odczuwaniem zapachu i smaku mięsa z knura
- jedni czują, inni nie.
Ciekawym czy zbadano korelację z płcią smakujcych i wąchających.
Post by FEniks
Albo specyficzny zapach moczu po szparagach, też ponoć nie wszyscy
odczuwają.
Dla mnie jest on specyficzny, ale nie jest zapachem moczu.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Louis de Funes w filmie "Skrzydełko czy nóżka" utracił smak. Ale nie
przeszkodziło mu to w określaniu rocznika wina, szczepu i położenia
stoku -- dość mu było, że popatrzył pod światło na kieliszek. Miał
facet talent. Ale takie rzeczy, to tylko w komediach filmowych.
Albo w Usenecie. Też w jego komedianckim odłamie.
A to niezła komedia była.
Ta tutaj? A owszem.

Jarek

PS
Kwitnie u mie teraz w ogrodzie brugmansja. Jak wściekła. No i pachnie tak,
że aż na ulicy czuć. Przyjemnie bardzo -- tu wszyscy są zgodni. Ja ten
zapach znajduję podobnym do jednego z psiukaczy na komary. Ktoś z gości
zaprzeczył -- że żadnego podobieństwa nie wyczuwa.
--
Od absyntu -- koniec talyntu.
FEniks
2017-08-06 19:43:08 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Nigdy nie rozumiałem i zawsze podziwiałem osoby które po zjedzeniu
nowej potrawy umiały w miarę dokładnie odtworzyc jej skład i sposób
przygotowania.
Kwestia doświadczenia.
No więc własnie niekoniecznie. Smak (i połączony z nim węch) są
najbardziej tajemniczymi zmysłami ze wszystkich. Można postawić
śmiałą hipotezę, że każdy odczuwa to inaczej. Pewnie legnie ona
przy dokładniejszych badaniach, ale bliżej jej do prawdy, niż
stwierdzeniu, że wszyscy mamy tak samo.
Podejrzewam, że i jedno i drugie. Tzn. smak i geny.
Geny warunkują smak. Ktoś nie ma odpowiedniego genu, to i smaku nie
wyczuje, choćby nie wiem jak się starał. To nie talent -- komuś coś
się tak recesywnie poskładało, to może nawet goryczy piołunu nie
poczuć.
Może tak - w genach mamy wpisaną możliwość odczuwania smaku, ale jeśli
się z jakimś wcześniej nie zetkniemy, to nie nauczymy się go rozpoznać i
nazwać, więc i doświadczenie jest ważne w tej smacznej sztuce. Nie
mówiąc już o mieszankach smaków. W czym najlepiej wyspecjalizuje się
człowiek, który sam trochę w życiu pogotuje. W znawców i specjalistów z
natchnienia i olśnienia nie wierzę.
A na marginesie - te doświadczenia zbieramy już podobno na etapie
prenatalnym:
http://odkrywcy.pl/kat,111396,title,Zapachy-i-smaki-tylko-dla-wybranych,wid,14847777,wiadomosc.html?smg4sticaid=619a3d
I teraz już wiem, dlaczego tak trudno mi dziecko przekonać do mdłych
warzywnych zupek, hi hi.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Podobnie jest chyba z odczuwaniem zapachu i smaku mięsa z knura
- jedni czują, inni nie.
Ciekawym czy zbadano korelację z płcią smakujcych i wąchających.
Tego nie wiem.
Post by Jarosław Sokołowski
Kwitnie u mie teraz w ogrodzie brugmansja. Jak wściekła. No i pachnie tak,
że aż na ulicy czuć. Przyjemnie bardzo -- tu wszyscy są zgodni. Ja ten
zapach znajduję podobnym do jednego z psiukaczy na komary. Ktoś z gości
zaprzeczył -- że żadnego podobieństwa nie wyczuwa.
Nie mam nigdzie w okolicy, ale przy jakiejś okazji się spróbuję wwąchać.
Ale podobno śmiertelnie trująca, więc coś wspólnego z repellentami mieć
może.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-08-06 20:58:44 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Geny warunkują smak. Ktoś nie ma odpowiedniego genu, to i smaku nie
wyczuje, choćby nie wiem jak się starał. To nie talent -- komuś coś
się tak recesywnie poskładało, to może nawet goryczy piołunu nie
poczuć.
Może tak - w genach mamy wpisaną możliwość odczuwania smaku, ale jeśli
się z jakimś wcześniej nie zetkniemy, to nie nauczymy się go rozpoznać
i nazwać, więc i doświadczenie jest ważne w tej smacznej sztuce. Nie
mówiąc już o mieszankach smaków. W czym najlepiej wyspecjalizuje się
człowiek, który sam trochę w życiu pogotuje.
Bez podkładki w genach nici z rozpoznawania -- to akurat jest jasne.
Potem oczywiście trzeba używać, kształcić, doskonalić. Wśród zmysłów nie
jest to wyjątek. Myszy, szczury czy inne króliki hodowane w laboratorium
bez mocniejszych bodźców dotykowych nie są wrażliwe na ból. Wyjątkowość
smaku polega na jego nieokreślonej wielowymiarowości. Kolor odbieramy
trzema rodzajami receptorów, trzema liczbami da się opisać każdy odcień.
A co do smaku, to liczba rodzajów receptorów jest ogromna, w dodatku
różna u różnych ludzi. O kolorze można powiedzieć, że jest "bardziej
zielony od drugiego" -- co inna osoba mniej więcej zrozumie. Punktu
w wielowymiarowej przestrzeni smaków i zapachów nie da się opisać
innemu człowiekowi inaczej niż "podobny do...".
Post by FEniks
W znawców i specjalistów z natchnienia i olśnienia nie wierzę.
A ja wierzę w istnienie takich, co to przez całe życie nie są w stanie
się rozwinąć ni przyswoić niczego nowego. Wystarczy przekonanie o swojej
doskonałości od chwili urodzenia.
Post by FEniks
A na marginesie - te doświadczenia zbieramy już podobno na etapie
http://odkrywcy.pl/kat,111396,title,Zapachy-i-smaki-tylko-dla-wybranych,wid,14847777,wiadomosc.html?smg4sticaid=619a3d
I teraz już wiem, dlaczego tak trudno mi dziecko przekonać do mdłych
warzywnych zupek, hi hi.
Ale po co przekonywać?! Niemdłe dawać!
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Kwitnie u mie teraz w ogrodzie brugmansja. Jak wściekła. No i pachnie tak,
że aż na ulicy czuć. Przyjemnie bardzo -- tu wszyscy są zgodni. Ja ten
zapach znajduję podobnym do jednego z psiukaczy na komary. Ktoś z gości
zaprzeczył -- że żadnego podobieństwa nie wyczuwa.
Nie mam nigdzie w okolicy, ale przy jakiejś okazji się spróbuję wwąchać.
Ale podobno śmiertelnie trująca, więc coś wspólnego z repellentami mieć
może.
Ta moja jest różowa, Brugmansia sanguinea bodajże. Co o tyle istotne, że
poszczególne gatunki pachną inaczej. Indianie robią z tego jakieś mikstury,
po zażyciu których ujawniają im się nowe talenty. Ale ja nie mam w zamiarze
próbować.
--
Jarek
XL
2017-08-06 21:39:23 UTC
Permalink
Post by FEniks
W znawców i specjalistów z
natchnienia i olśnienia nie wierzę.
Bo nie masz zdolności. Gdybyś jakieś posiadała, nie gadałabyś takich głupot
jak wyżej.
Słyszałaś może o tzw. słuchu absolutnym?
A o wyobraźni przestrzennej? O pamięci muzycznej? Pamięci wzrokowej? Lub o
samorodnym głosie śpiewaczym? Czyli o tzw. zdolnościach? //nb. nie posiadam
tylko tego ostatniego
Nie można się tych rzeczy nauczyć ani zdobyć drogą praktyki. Zdolności ma
się wrodzone. Niektórzy mają je szczególnie wielkie.//i ja też
Tak samo jest z tzw. poczuciem smaku (nie mylić ze zmysłem smaku). Polega
ono na tym, że z nowo poznanych składników osoba taka potrafi bez
uprzedniego eksperymentowania praktycznego A VISTA skomponować przesmaczną
potrawę, komponując smaki w świetną całość, bez dysonansów.
Podobnie osoba z tzw. poczuciem koloru potrafi bez uprzednich prób otrzymać
żądany odcień, doskonale wiedząc A VISTA, które kolory zmieszać ze sobą.
Podobnie osoba z tzw. wyobraźnią i pamięcią muzyczną, grając na
instrumencie odtworzy po jednym przesłuchaniu dowolną melodię usłyszaną
przed chwilą lub sama skomponuje nową.
Itd, itp.
I tak, oczywiście, cały czas tu mówię również o sobie. Dlatego właśnie
wiem, ze nie posiadasz talentów - bo to właśnie ich brak sprawia, że nie
możesz uwierzyć w to, co powyżej napisałam.
Trefniś
2017-08-07 05:22:00 UTC
Permalink
W dniu .08.2017 o 23:39 XL <***@gazeta.pl> pisze:

(...)
S=B3ysza=B3a=B6 mo=BFe o tzw. s=B3uchu absolutnym?
A o wyobra=BCni przestrzennej? O pami=EAci muzycznej? Pami=EAci wzroko=
wej? Lub =
o
samorodnym g=B3osie =B6piewaczym? Czyli o tzw. zdolno=B6ciach? //nb. n=
ie =
posiadam
tylko tego ostatniego
Naprawd=EA uwa=BFasz, =BFe nie posiadasz _=BFadnych_ zdolno=B6ci???
Mimo, =BFe wymieniasz jakie=B6 jako swoje? Straszny dysonans poznawczy!
Ale jeste=B6 wobec siebie niesprawiedliwa, nikt tak nie potrafi rozbawi=E6=
=

p.r.kuchnia, jak ty!
Nawet wygrywasz z kompulsywnym pseudointelektualizmem!

-- =

Trefni=B6
XL
2017-08-07 15:00:29 UTC
Permalink
(...)
Post by XL
Słyszałaś może o tzw. słuchu absolutnym?
A o wyobraźni przestrzennej? O pamięci muzycznej? Pamięci wzrokowej? Lub o
samorodnym głosie śpiewaczym? Czyli o tzw. zdolnościach? //nb. nie posiadam
tylko tego ostatniego
Naprawdę uważasz, że nie posiadasz _żadnych_ zdolności???
Mimo, że wymieniasz jakieś jako swoje? Straszny dysonans poznawczy!
Ale jesteś wobec siebie niesprawiedliwa, nikt tak nie potrafi rozbawić
p.r.kuchnia, jak ty!
Nawet wygrywasz z kompulsywnym pseudointelektualizmem!
Tendencyjne przeinaczanie moich wypowiedzi to twoja jedyna zdolność.
Trefniś
2017-08-07 17:03:34 UTC
Permalink
Post by Trefniś
(...)
S=B3ysza=B3a=B6 mo=BFe o tzw. s=B3uchu absolutnym?
A o wyobra=BCni przestrzennej? O pami=EAci muzycznej? Pami=EAci wzro=
kowej? =
Post by Trefniś
Lub
o
samorodnym g=B3osie =B6piewaczym? Czyli o tzw. zdolno=B6ciach? //nb.=
nie
Post by Trefniś
posiadam
tylko tego ostatniego
Naprawd=EA uwa=BFasz, =BFe nie posiadasz _=BFadnych_ zdolno=B6ci???
Mimo, =BFe wymieniasz jakie=B6 jako swoje? Straszny dysonans poznawcz=
y!
Post by Trefniś
Ale jeste=B6 wobec siebie niesprawiedliwa, nikt tak nie potrafi rozba=
wi=E6
Post by Trefniś
p.r.kuchnia, jak ty!
Nawet wygrywasz z kompulsywnym pseudointelektualizmem!
Tendencyjne przeinaczanie moich wypowiedzi to twoja jedyna zdolno=B6=E6=
.

=AFadna to moja zas=B3uga - to w


-- =

Trefni=B6
Trefniś
2017-08-07 19:24:36 UTC
Permalink
Post by Trefniś
Post by Trefniś
(...)
S=B3ysza=B3a=B6 mo=BFe o tzw. s=B3uchu absolutnym?
A o wyobra=BCni przestrzennej? O pami=EAci muzycznej? Pami=EAci wzr=
okowej? =
Post by Trefniś
Post by Trefniś
Lub
o
samorodnym g=B3osie =B6piewaczym? Czyli o tzw. zdolno=B6ciach? //nb=
. nie
Post by Trefniś
Post by Trefniś
posiadam
tylko tego ostatniego
Naprawd=EA uwa=BFasz, =BFe nie posiadasz _=BFadnych_ zdolno=B6ci???
Mimo, =BFe wymieniasz jakie=B6 jako swoje? Straszny dysonans poznawc=
zy!
Post by Trefniś
Post by Trefniś
Ale jeste=B6 wobec siebie niesprawiedliwa, nikt tak nie potrafi rozb=
awi=E6
Post by Trefniś
Post by Trefniś
p.r.kuchnia, jak ty!
Nawet wygrywasz z kompulsywnym pseudointelektualizmem!
Tendencyjne przeinaczanie moich wypowiedzi to twoja jedyna zdolno=B6=E6=
.
Post by Trefniś
=AFadna to moja zas=B3uga - to w
Co=B6 si=EA pokie=B3basi=B3o :)
=AFadna to moja zdolno=B6=E6, czy zas=B3uga - osobi=B6cie to piszesz, ja=
przytaczam, =

wszyscy czytaj=B1.

-- =

Trefni=B6
Pszemol
2017-08-08 01:13:38 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Ale wróćmy do PTC i okolic, oraz do uwarunkowań genetycznych. Zmysł
ten mógł bezkarnie uwstecznić się u ludów mięsożernych. Z Eskimosem
źle się o rozkoszach podniebienia gada, każda foka smakuje tak samo,
subtelność doznań nie zwiększa szans na przeżycie. Ludy żywiące się
roślinkami mają odwrotnie. W Europie upośledzenie odczuwania PTC
jest powszechne, wśród czarnych mieszkońców Afryki niespotykane.
Mówisz że dla nich wszystkie foki smakują tak samo...
A co powiesz ze smakiem surowego tuńczyka dla Japończyków?
Też im smakują tak samo? Czy są w stanie delektować się
subtelnościami smaku surowego mięsa, których my nie rozpoznamy
nawet?
Jarosław Sokołowski
2017-08-08 07:33:13 UTC
Permalink
Post by Pszemol
Post by Jarosław Sokołowski
Ale wróćmy do PTC i okolic, oraz do uwarunkowań genetycznych. Zmysł
ten mógł bezkarnie uwstecznić się u ludów mięsożernych. Z Eskimosem
źle się o rozkoszach podniebienia gada, każda foka smakuje tak samo,
subtelność doznań nie zwiększa szans na przeżycie. Ludy żywiące się
roślinkami mają odwrotnie. W Europie upośledzenie odczuwania PTC
jest powszechne, wśród czarnych mieszkońców Afryki niespotykane.
Mówisz że dla nich wszystkie foki smakują tak samo...
A co powiesz ze smakiem surowego tuńczyka dla Japończyków?
Też im smakują tak samo? Czy są w stanie delektować się
subtelnościami smaku surowego mięsa, których my nie rozpoznamy
nawet?
Mówię, że dla łowcy smak nie ma znaczenia przy zdobywaniu pożywienia.
Nie ma tak, że upoluje fokę, nadgryzie i wyrzuci, bo okazała się być
jeszcze zielona. A tak jest przy zbieraniu owoców czy innego pokarmu
roślinnego.
--
Jarek
XL
2017-08-08 07:51:49 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Pszemol
Post by Jarosław Sokołowski
Ale wróćmy do PTC i okolic, oraz do uwarunkowań genetycznych. Zmysł
ten mógł bezkarnie uwstecznić się u ludów mięsożernych. Z Eskimosem
źle się o rozkoszach podniebienia gada, każda foka smakuje tak samo,
subtelność doznań nie zwiększa szans na przeżycie. Ludy żywiące się
roślinkami mają odwrotnie. W Europie upośledzenie odczuwania PTC
jest powszechne, wśród czarnych mieszkońców Afryki niespotykane.
Mówisz że dla nich wszystkie foki smakują tak samo...
A co powiesz ze smakiem surowego tuńczyka dla Japończyków?
Też im smakują tak samo? Czy są w stanie delektować się
subtelnościami smaku surowego mięsa, których my nie rozpoznamy
nawet?
Mówię, że dla łowcy smak nie ma znaczenia przy zdobywaniu pożywienia.
Nie ma tak, że upoluje fokę, nadgryzie i wyrzuci, bo okazała się być
jeszcze zielona.
Nie?
Hint - coroczna rzeź fok w Kanadzie.
Myślisz, że zanim zabiją, to prześwietlają?
:->
Pszemol
2017-08-08 11:57:27 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Pszemol
Post by Jarosław Sokołowski
Ale wróćmy do PTC i okolic, oraz do uwarunkowań genetycznych. Zmysł
ten mógł bezkarnie uwstecznić się u ludów mięsożernych. Z Eskimosem
źle się o rozkoszach podniebienia gada, każda foka smakuje tak samo,
subtelność doznań nie zwiększa szans na przeżycie. Ludy żywiące się
roślinkami mają odwrotnie. W Europie upośledzenie odczuwania PTC
jest powszechne, wśród czarnych mieszkońców Afryki niespotykane.
Mówisz że dla nich wszystkie foki smakują tak samo...
A co powiesz ze smakiem surowego tuńczyka dla Japończyków?
Też im smakują tak samo? Czy są w stanie delektować się
subtelnościami smaku surowego mięsa, których my nie rozpoznamy
nawet?
Mówię, że dla łowcy smak nie ma znaczenia przy zdobywaniu pożywienia.
Nie ma tak, że upoluje fokę, nadgryzie i wyrzuci, bo okazała się być
jeszcze zielona. A tak jest przy zbieraniu owoców czy innego pokarmu
roślinnego.
Rozbawiłeś mnie tym swoim "upoluje fokę, nadgryzie i wyrzuci, bo okazała się
być jeszcze zielona" - dzięki za poranny uśmiech :-))))
Stokrotka
2017-08-06 14:47:01 UTC
Permalink
Jedna i ta sama potrawa, także lek
może być jednego dnia pyszne, a drugiego ohydne.

To się czuje jak się człowiek wsmakuje.
To nie zależy od samego smaku, od kubkuw smakowyh,
a od tego co organizmowi w danym momencie jest potszebne , lub co szkodzi.
Szkodliwe będzie niesmaczne, a zdrowe będzie pyszne.

Cukier ma zawsze ten sam smak,a cukszykowi raz zasmakuje,
a innym razem nie wypije nawet kwaskowatego soku, bo za słodki.
--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. ( ortografia . pev . pl )
Animka
2017-08-07 02:11:47 UTC
Permalink
Post by Stokrotka
Jedna i ta sama potrawa, także lek
może być jednego dnia pyszne, a drugiego ohydne.
To się czuje jak się człowiek wsmakuje.
To nie zależy od samego smaku, od kubkuw smakowyh,
a od tego co organizmowi w danym momencie jest potszebne , lub co szkodzi.
Szkodliwe będzie niesmaczne, a zdrowe będzie pyszne.
Cukier ma zawsze ten sam smak,a cukszykowi raz zasmakuje,
a innym razem nie wypije nawet kwaskowatego soku, bo za słodki.
Cukrzycy najedli by sie z przyjemnością czegoś słodkiego, ale im nie
wolno, Czasami nie przestrzegają zasad i sobie podjadają słodkie, potem
proszeczek na cukrzycę. Ja podobno mogę jeść cukier tonami, bo mi
cukrzyca obca :-)
--
animka
Trefniś
2017-08-07 06:36:27 UTC
Permalink
Jedna i ta sama potrawa, tak=BFe lek
mo=BFe by=E6 jednego dnia pyszne, a drugiego ohydne.
To si=EA czuje jak si=EA cz=B3owiek wsmakuje.
To nie zale=BFy od samego smaku, od kubkuw smakowyh,
a od tego co organizmowi w danym momencie jest potszebne , lub co =
szkodzi.
Szkodliwe b=EAdzie niesmaczne, a zdrowe b=EAdzie pyszne.
Cukier ma zawsze ten sam smak,a cukszykowi raz zasmakuje,
a innym razem nie wypije nawet kwaskowatego soku, bo za s=B3odki.
Cukrzycy najedli by sie z przyjemno=B6ci=B1 czego=B6 s=B3odkiego, ale =
im nie =
wolno, Czasami nie przestrzegaj=B1 zasad i sobie podjadaj=B1 s=B3odkie=
, potem =
proszeczek na cukrzyc=EA. Ja podobno mog=EA je=B6=E6 cukier tonami, bo=
mi =
cukrzyca obca :-)
Nie warto propagowa=E6 mit=F3w...
Cukrzykowi zjedzenie czego=B6 s=B3odkiego mo=BFe uratowa=E6 =BFycie w pr=
zypadku =

=B6pi=B1czki cukrzycowej:

https://portal.abczdrowie.pl/spiaczka-cukrzycowa


-- =

Trefni=B6
Animka
2017-08-07 17:48:28 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Stokrotka
Jedna i ta sama potrawa, także lek
może być jednego dnia pyszne, a drugiego ohydne.
To się czuje jak się człowiek wsmakuje.
To nie zależy od samego smaku, od kubkuw smakowyh,
a od tego co organizmowi w danym momencie jest potszebne , lub co szkodzi.
Szkodliwe będzie niesmaczne, a zdrowe będzie pyszne.
Cukier ma zawsze ten sam smak,a cukszykowi raz zasmakuje,
a innym razem nie wypije nawet kwaskowatego soku, bo za słodki.
Cukrzycy najedli by sie z przyjemnością czegoś słodkiego, ale im nie
wolno, Czasami nie przestrzegają zasad i sobie podjadają słodkie,
potem proszeczek na cukrzycę. Ja podobno mogę jeść cukier tonami, bo
mi cukrzyca obca :-)
Nie warto propagować mitów...
Cukrzykowi zjedzenie czegoś słodkiego może uratować życie w przypadku
https://portal.abczdrowie.pl/spiaczka-cukrzycowa
Przypomnialeś mi. Akurat moja sąsiadka nosi zawsze przy sobie cukierki
na wszelki wypadek.
--
animka
Trefniś
2017-08-07 19:26:37 UTC
Permalink
Post by Trefniś
Jedna i ta sama potrawa, tak=BFe lek
mo=BFe by=E6 jednego dnia pyszne, a drugiego ohydne.
To si=EA czuje jak si=EA cz=B3owiek wsmakuje.
To nie zale=BFy od samego smaku, od kubkuw smakowyh,
a od tego co organizmowi w danym momencie jest potszebne , lub co =
szkodzi.
Szkodliwe b=EAdzie niesmaczne, a zdrowe b=EAdzie pyszne.
Cukier ma zawsze ten sam smak,a cukszykowi raz zasmakuje,
a innym razem nie wypije nawet kwaskowatego soku, bo za s=B3odki.
Cukrzycy najedli by sie z przyjemno=B6ci=B1 czego=B6 s=B3odkiego, al=
e im nie =
Post by Trefniś
wolno, Czasami nie przestrzegaj=B1 zasad i sobie podjadaj=B1 s=B3odk=
ie, =
Post by Trefniś
potem proszeczek na cukrzyc=EA. Ja podobno mog=EA je=B6=E6 cukier to=
nami, bo =
Post by Trefniś
mi cukrzyca obca :-)
Nie warto propagowa=E6 mit=F3w...
Cukrzykowi zjedzenie czego=B6 s=B3odkiego mo=BFe uratowa=E6 =BFycie w=
przypadku =
Post by Trefniś
https://portal.abczdrowie.pl/spiaczka-cukrzycowa
Przypomniale=B6 mi. Akurat moja s=B1siadka nosi zawsze przy sobie cuki=
erki =
na wszelki wypadek.
I tak powinni robi=E6 wszyscy cukrzycy!


-- =

Trefni=B6
stefan
2017-08-07 22:36:25 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Animka
Post by Stokrotka
Jedna i ta sama potrawa, także lek
może być jednego dnia pyszne, a drugiego ohydne.
To się czuje jak się człowiek wsmakuje.
To nie zależy od samego smaku, od kubkuw smakowyh,
a od tego co organizmowi w danym momencie jest potszebne , lub co szkodzi.
Szkodliwe będzie niesmaczne, a zdrowe będzie pyszne.
Cukier ma zawsze ten sam smak,a cukszykowi raz zasmakuje,
a innym razem nie wypije nawet kwaskowatego soku, bo za słodki.
Cukrzycy najedli by sie z przyjemnością czegoś słodkiego, ale im nie
wolno, Czasami nie przestrzegają zasad i sobie podjadają słodkie,
potem proszeczek na cukrzycę. Ja podobno mogę jeść cukier tonami, bo
mi cukrzyca obca :-)
Nie warto propagować mitów...
Cukrzykowi zjedzenie czegoś słodkiego może uratować życie w przypadku
https://portal.abczdrowie.pl/spiaczka-cukrzycowa
Przypomnialeś mi. Akurat moja sąsiadka nosi zawsze przy sobie cukierki
na wszelki wypadek.
I tak powinni robić wszyscy cukrzycy!
Jak zwykle prawda i nieprawda, w wypadku hipoglikemii czyli
niedocukrzenia nieprzytomnemu z reguły pacjentowi cukierek jest
nieprzydatny. Tylko chusteczka lub jakiś gazik maczany w Coca Coli (!) i
zwilżanie ust i języka jak aby cały czas były wilgotne, aby organizm
przyjmował rozpuszczony cukier - bo glukozy w płynie to raczej nikt nie
nosi. Powiadomienie Pogotowia obowiązkowe
Przy hiperglikemii nawodnienie (litr płynu - woda czysta niegazowana) i
jeśli jest możliwość 10 minut wysiłku fizycznego (o ile nie ma ciał
ketonowych - w warunkach polowych sprawdzić zapach moczy nie powinien
pachnieć acetonem. Może przydać się sprawdzenie objawów udarowych.
pozdr
Stefan - cukrzyk zaawansowany 120 j. insulin /doba
Animka
2017-08-07 23:19:40 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by Animka
Post by Animka
Post by Stokrotka
Jedna i ta sama potrawa, także lek
może być jednego dnia pyszne, a drugiego ohydne.
To się czuje jak się człowiek wsmakuje.
To nie zależy od samego smaku, od kubkuw smakowyh,
a od tego co organizmowi w danym momencie jest potszebne , lub co szkodzi.
Szkodliwe będzie niesmaczne, a zdrowe będzie pyszne.
Cukier ma zawsze ten sam smak,a cukszykowi raz zasmakuje,
a innym razem nie wypije nawet kwaskowatego soku, bo za słodki.
Cukrzycy najedli by sie z przyjemnością czegoś słodkiego, ale im
nie wolno, Czasami nie przestrzegają zasad i sobie podjadają
słodkie, potem proszeczek na cukrzycę. Ja podobno mogę jeść cukier
tonami, bo mi cukrzyca obca :-)
Nie warto propagować mitów...
Cukrzykowi zjedzenie czegoś słodkiego może uratować życie w
https://portal.abczdrowie.pl/spiaczka-cukrzycowa
Przypomnialeś mi. Akurat moja sąsiadka nosi zawsze przy sobie
cukierki na wszelki wypadek.
I tak powinni robić wszyscy cukrzycy!
Jak zwykle prawda i nieprawda, w wypadku hipoglikemii czyli
niedocukrzenia nieprzytomnemu z reguły pacjentowi cukierek jest
nieprzydatny. Tylko chusteczka lub jakiś gazik maczany w Coca Coli (!)
i zwilżanie ust i języka jak aby cały czas były wilgotne, aby organizm
przyjmował rozpuszczony cukier - bo glukozy w płynie to raczej nikt
nie nosi. Powiadomienie Pogotowia obowiązkowe
Przy hiperglikemii nawodnienie (litr płynu - woda czysta niegazowana)
i jeśli jest możliwość 10 minut wysiłku fizycznego (o ile nie ma ciał
ketonowych - w warunkach polowych sprawdzić zapach moczy nie powinien
pachnieć acetonem. Może przydać się sprawdzenie objawów udarowych.
pozdr
Stefan - cukrzyk zaawansowany 120 j. insulin /doba
Jesteś szczuply, czy utyleś?
Koleżanka mojej córki tak się spasła, że nie wytrzymalam i ją zapytałam
dlaczego się tak upasła (bąblowała piwska dużo) to powidziała, że że ma
cukrzycę. Powiedziałam jej, że moja matka też miała cukrzycę i z dnia na
dzień była coraz chudsza.
--
animka
Trefniś
2017-08-08 02:42:48 UTC
Permalink
Post by Trefniś
Post by Trefniś
Jedna i ta sama potrawa, tak=BFe lek
mo=BFe by=E6 jednego dnia pyszne, a drugiego ohydne.
To si=EA czuje jak si=EA cz=B3owiek wsmakuje.
To nie zale=BFy od samego smaku, od kubkuw smakowyh,
a od tego co organizmowi w danym momencie jest potszebne , lub co=
=
Post by Trefniś
Post by Trefniś
szkodzi.
Szkodliwe b=EAdzie niesmaczne, a zdrowe b=EAdzie pyszne.
Cukier ma zawsze ten sam smak,a cukszykowi raz zasmakuje,
a innym razem nie wypije nawet kwaskowatego soku, bo za s=B3odki.=
Cukrzycy najedli by sie z przyjemno=B6ci=B1 czego=B6 s=B3odkiego, =
ale im nie =
Post by Trefniś
Post by Trefniś
wolno, Czasami nie przestrzegaj=B1 zasad i sobie podjadaj=B1 s=B3o=
dkie, =
Post by Trefniś
Post by Trefniś
potem proszeczek na cukrzyc=EA. Ja podobno mog=EA je=B6=E6 cukier =
tonami, bo =
Post by Trefniś
Post by Trefniś
mi cukrzyca obca :-)
Nie warto propagowa=E6 mit=F3w...
Cukrzykowi zjedzenie czego=B6 s=B3odkiego mo=BFe uratowa=E6 =BFycie=
w przypadku =
Post by Trefniś
Post by Trefniś
https://portal.abczdrowie.pl/spiaczka-cukrzycowa
Przypomniale=B6 mi. Akurat moja s=B1siadka nosi zawsze przy sobie cu=
kierki =
Post by Trefniś
na wszelki wypadek.
I tak powinni robi=E6 wszyscy cukrzycy!
Jak zwykle prawda i nieprawda, w wypadku hipoglikemii czyli =
niedocukrzenia nieprzytomnemu z regu=B3y pacjentowi cukierek jest =
nieprzydatny. Tylko chusteczka lub jaki=B6 gazik maczany w Coca Coli (=
!) i =
zwil=BFanie ust i j=EAzyka jak aby ca=B3y czas by=B3y wilgotne, aby or=
ganizm =
przyjmowa=B3 rozpuszczony cukier - bo glukozy w p=B3ynie to raczej nik=
t nie =
nosi. Powiadomienie Pogotowia obowi=B1zkowe
Przy hiperglikemii nawodnienie (litr p=B3ynu - woda czysta niegazowana=
) i =
je=B6li jest mo=BFliwo=B6=E6 10 minut wysi=B3ku fizycznego (o ile nie =
ma cia=B3 =
ketonowych - w warunkach polowych sprawdzi=E6 zapach moczy nie powinie=
n =
pachnie=E6 acetonem. Mo=BFe przyda=E6 si=EA sprawdzenie objaw=F3w udar=
owych.
pozdr
Stefan - cukrzyk zaawansowany 120 j. insulin /doba
Mniej pisz, wi=EAcej _czytaj_
Informacje z linku nie k=B3ami=B1.
Ka=BFdy cukrzyk powinien mie=E6 przy sobie jakie=B6 s=B3odycze.
B=EAdzie wiedzia=B3, co z ty zrobi=E6.

Jak z nim post=EApowa=E6 - czytajcie w podlinkowanym artykule.
Nikt nie b=EAdzie w=B1cha=B3 moczu nieprzytomnego cukrzyka, zapewniam!
Mog=B1 ci=EA Dtefan najwy=BFej ciep=B3ym moczem potraktowa=E6.

Ja pitol=EA, syndrom ikselki na grupie :)

-- =

Trefni=B6
stefan
2017-08-08 13:06:46 UTC
Permalink
Mniej pisz, więcej _czytaj_
Informacje z linku nie kłamią.
Każdy cukrzyk powinien mieć przy sobie jakieś słodycze.
Będzie wiedział, co z ty zrobić.
Jak z nim postępować - czytajcie w podlinkowanym artykule.
Nikt nie będzie wąchał moczu nieprzytomnego cukrzyka, zapewniam!
Mogą cię Dtefan najwyżej ciepłym moczem potraktować.
Ja pitolę, syndrom ikselki na grupie :)
Nie mam zamiaru z tobą się sprzeczać. Jako wieloletni cukrzyk i
wieloletni pacjent prof. Jacka Sieradzkiego (zerknij na bibliografię)
przeczytałem dużo więcej niż dość chaotycznie przepisany poradnik.
Z całego serca ci życzę, abyś nie zachorował na cukrzycę ani nie musiał
opiekować się chorym.
EOT
Stefan
XL
2017-08-08 13:59:28 UTC
Permalink
Post by stefan
Mniej pisz, więcej _czytaj_
Informacje z linku nie kłamią.
Każdy cukrzyk powinien mieć przy sobie jakieś słodycze.
Będzie wiedział, co z ty zrobić.
Jak z nim postępować - czytajcie w podlinkowanym artykule.
Nikt nie będzie wąchał moczu nieprzytomnego cukrzyka, zapewniam!
Mogą cię Dtefan najwyżej ciepłym moczem potraktować.
Ja pitolę, syndrom ikselki na grupie :)
Nie mam zamiaru z tobą się sprzeczać. Jako wieloletni cukrzyk i
wieloletni pacjent prof. Jacka Sieradzkiego (zerknij na bibliografię)
przeczytałem dużo więcej niż dość chaotycznie przepisany poradnik.
Z całego serca ci życzę, abyś nie zachorował na cukrzycę ani nie musiał
opiekować się chorym.
EOT
Stefan
Oczywiście, że cukrzyca jest straszna.
Ale...
Córka znajomych w wieku 10 lat zachorowała na cukrzycę. Rodzice odchodzili
od zmysłów, oczyma wyobraźni widząc jej marne dalsze życie - tj.
cierpienie, niedogodności i ograniczenia w wyjazdach, ograniczenia
dietetyczne... Dziewczynka usportowiona, gimnastyczka, jeżdżąca konno,
przyzwyczajona do braku jakichkolwiek ograniczeń ze strony ciała.
Jak przyjąć taki nagły zwrot życiowy własnego, w dodatku jeszcze
nieświadomego nieszczęścia dziecka??

Dziecko po zasłabnięciu jakiś czas przebywało w szpitalu na badaniach,
które finalnie wykazały cukrzycę. Widząc rozpacz rodziców ich znajoma,
lekarka w tym szpitalu, zabrała ich pod byle pretekstem na inne piętro,
gdzie przeszli przez dziecięce oddziały onkologiczny i neurologiczny.
To wystarczyło, aby po wyjściu z nich zaczęli się niemal cieszyć, że ich
dziecko ma TYLKO cukrzycę. Ich emocje natychmiast po tym "spacerze"
wskoczyły na nowy tor - działania, zamiast utyskiwania.
Dziewczynka otrzymała nowoczesną pompę insulinową, zadbano o dużą piecję
ruchu, dietę... Ania dziś ma 24 lata - skończyła z wyróżnieniami szkoły i
studia, jest lekarką, podróżniczką, zawodniczką w ujeżdżeniu, Bóg wie co
tam jeszcze :-)
Trefniś
2017-08-08 14:01:03 UTC
Permalink
Post by Trefniś
Mniej pisz, wi=EAcej _czytaj_
Informacje z linku nie k=B3ami=B1.
Ka=BFdy cukrzyk powinien mie=E6 przy sobie jakie=B6 s=B3odycze.
B=EAdzie wiedzia=B3, co z ty zrobi=E6.
Jak z nim post=EApowa=E6 - czytajcie w podlinkowanym artykule.
Nikt nie b=EAdzie w=B1cha=B3 moczu nieprzytomnego cukrzyka, zapewniam=
!
Post by Trefniś
Mog=B1 ci=EA Dtefan najwy=BFej ciep=B3ym moczem potraktowa=E6.
Ja pitol=EA, syndrom ikselki na grupie :)
Nie mam zamiaru z tob=B1 si=EA sprzecza=E6. Jako wieloletni cukrzyk i =
=
wieloletni pacjent prof. Jacka Sieradzkiego (zerknij na bibliografi=EA=
) =
przeczyta=B3em du=BFo wi=EAcej ni=BF do=B6=E6 chaotycznie przepisany p=
oradnik.
Z ca=B3ego serca ci =BFycz=EA, aby=B6 nie zachorowa=B3 na cukrzyc=EA a=
ni nie musia=B3 =
opiekowa=E6 si=EA chorym.
EOT
NICZEGO nie przepisywa=B3em!!!
EOT - chwa=B3a Bogu!

-- =

Trefni=B6
Animka
2017-08-08 14:41:32 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by Animka
Post by Animka
Post by Stokrotka
Jedna i ta sama potrawa, także lek
może być jednego dnia pyszne, a drugiego ohydne.
To się czuje jak się człowiek wsmakuje.
To nie zależy od samego smaku, od kubkuw smakowyh,
a od tego co organizmowi w danym momencie jest potszebne , lub co szkodzi.
Szkodliwe będzie niesmaczne, a zdrowe będzie pyszne.
Cukier ma zawsze ten sam smak,a cukszykowi raz zasmakuje,
a innym razem nie wypije nawet kwaskowatego soku, bo za słodki.
Cukrzycy najedli by sie z przyjemnością czegoś słodkiego, ale im
nie wolno, Czasami nie przestrzegają zasad i sobie podjadają
słodkie, potem proszeczek na cukrzycę. Ja podobno mogę jeść
cukier tonami, bo mi cukrzyca obca :-)
Nie warto propagować mitów...
Cukrzykowi zjedzenie czegoś słodkiego może uratować życie w
https://portal.abczdrowie.pl/spiaczka-cukrzycowa
Przypomnialeś mi. Akurat moja sąsiadka nosi zawsze przy sobie
cukierki na wszelki wypadek.
I tak powinni robić wszyscy cukrzycy!
Jak zwykle prawda i nieprawda, w wypadku hipoglikemii czyli
niedocukrzenia nieprzytomnemu z reguły pacjentowi cukierek jest
nieprzydatny. Tylko chusteczka lub jakiś gazik maczany w Coca Coli
(!) i zwilżanie ust i języka jak aby cały czas były wilgotne, aby
organizm przyjmował rozpuszczony cukier - bo glukozy w płynie to
raczej nikt nie nosi. Powiadomienie Pogotowia obowiązkowe
Przy hiperglikemii nawodnienie (litr płynu - woda czysta niegazowana)
i jeśli jest możliwość 10 minut wysiłku fizycznego (o ile nie ma ciał
ketonowych - w warunkach polowych sprawdzić zapach moczy nie powinien
pachnieć acetonem. Może przydać się sprawdzenie objawów udarowych.
pozdr
Stefan - cukrzyk zaawansowany 120 j. insulin /doba
Mniej pisz, więcej _czytaj_
Informacje z linku nie kłamią.
Każdy cukrzyk powinien mieć przy sobie jakieś słodycze.
Będzie wiedział, co z ty zrobić.
Jak z nim postępować - czytajcie w podlinkowanym artykule.
Nikt nie będzie wąchał moczu nieprzytomnego cukrzyka, zapewniam!
Mogą cię Dtefan najwyżej ciepłym moczem potraktować.
Ja pitolę, syndrom ikselki na grupie :)
:-D :-D :-D
--
animka
i***@gazeta.pl
2017-08-08 17:25:03 UTC
Permalink
Post by Animka
Ja pitolę, syndrom ikselki na grupie :)
:-D :-D :-D
--
animka
Syndrom Animki.
:-D :-D :-D
Pszemol
2017-08-08 01:06:50 UTC
Permalink
Post by tandoori.curry
Jak łączyć smaki ?
pomidor+bazylia, godziki+czosnek itp a inne nie.
Na czym to polega wg Was ? Myślę tu głównie o umięjętności czy jakiegoś
rodzaju wyobraźni kulinarnej która powoduje że z kilku różnych smaków
otrzymujemy nowy.
Na przykład groch i wieprzowina, prawda? :-)
tandoori.curry
2017-08-11 17:03:19 UTC
Permalink
http://www.gloswielkopolski.pl/wiadomosci/poznan/a/ruszyl-festiwal-dobrego-smaku,12356493/

Wróciłem właśnie.

Kupiłem jedną z nalewek pod wdzięczną nazwą "Jadwiga".
Okazuje się że owa Jadwiga ma smak grzechu i moc błyskawicy...
Niestety sprzedawczyni kiedy spytana czy to bimber pędzony w lesie w
ruchomej przetwórni..)) powiedziała mi jedynie że to cudo jest na
miodzie i tyle... ale było gorzkawe....

Czy ktoś z Państwa mogłby ewentualnie wypowiedzieć się na ten temat tzn
nalewek ?
Jest to jeden z tych wątków który słucham ze szczególną atencją i uwagą.
pozdrawiam
Loading...