Post by TrybunPost by Wiesiaczekhttps://pysznosci.pl/najdziwniejsze-dania-kuchni-prl-u-dzis-na-sama-mysl-o-nich-wiele-osob-ma-ciarki/
Nie cytuję bo długie, ale autor albo jest chory, albo mu płacą za
pisanie głupot.
No, wspomnę tylko, że uważa dzisiejsze parówki za lepsze niż w PRL-u
a czerninę za najgorszą zupę świata.
Na koniec poleca jakieś pierogi z kukurydzą jako przysmak!
To polityczne zlecenie czy co?
Chyba to GMO mózg mu uszkodziło!
Ja nie lubię sosu chrzanowego, a czerniny nigdy nie jadłem, ale nie
przyszło by mi do głowy pisanie takich bzdur!
Właśnie, o co temu debilowi kulinarnemu chodzi naprawdę, z takim
nastawianiem powinien zajmować się polityką i urabianiem słuchacza
bajkami o wyższości kapitalizmu nad socjalizmem, a nie kuchnią. Jak już
zresztą kiedyś to pisałem, dwie dzisiejsze rzeczy przebijają PRL -
kaszanka i wóda, cała reszta to padaka. Nawet kartofli już nie ma w tym
kraju zjadliwych. Młodzi w ogóle nie wierzą że kiedyś mógł stać przed
nosem konsumenta pełen talerz gotowanych bielutkich mączystych
ziemniaków, dzisiaj gdy patrzę na te szkliste głąby na talerzu to
normalnie chce się rzygać a nie jeść.
Czernina to jedna z najlepszych zup jakie znam. Ale co może o tym
wiedzieć jakiś jankeski kretyn który zażera się bułką z frytkami, albo
fasolą.. Ale dlaczego Ty nigdy jej nawet nie spróbowałeś? Odrzucić
wyobraźnie a sam zobaczysz jak wiele straciłeś unikając jej. Przepis
bardzo prosty, kaczkę czy gęś gotuje się tak jak rosół z dodatkiem
czerwonego buraka (można dodać też kawałek jabłka i parę śliwek) tylko
na koniec się robi przylepkę z krwi rozbełtanej z mąką. Dość ważne, krew
powinna być z kaczki czy gęsi. Na koniec zupę można dokwasić, dosłodzić,
jak kto tam lubi. Podawać z ziemniakami, makaronem czy kluskami
ziemniaczanymi.
Pisałem, że nie jadłem czerniny, ale tylko dlatego, że nie miałem
okazji. W moich stronach nikt nie gotował, w rodzinie też nie, w
restauracjach (naprawdę wiele odwiedziłem) też nie było.
Pech jakiś:)
Co do kartofli to słusznie prawisz, dzisiejsze to dno!
Żółte, gumowate, nawet placki kartoflane trudno z tego zrobić.
Kaszanka owszem, jeszcze można kupić, salceson niby też, ale już w
plastiku. Kiełbasy w sztucznej osłonce są już sprzedawane nawet na
wiejskich targach.
Na szczęście można jeszcze kupić jelita i samemu robić. Tak czasem
robię, mam wędzarnię i całą resztę, ale mięso musi już być ze sklepu,
sam nie wyhoduję :)
Najgorsze jest to, że młodzież uważa, że takie plastikowe jedzenie to
jest to i nie zna smaku prawdziwego jedzenia.
Właśnie goniony nostalgią zesmażyłem nieco słoniny z cebulką i tym się
dzisiaj zajadałem :)
Do tego chleb "na liściu", bardzo przypominający ówczesne chleby i...
palce lizać :)
--
Wiesiaczek - dziś z DC
"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" ®
Niech żyje POLEXIT! I salwa Ukrainie!