Zrobiłam równocześnie trzy keksy:
1.z drożdżami,
2.bez proszku (mąka, jajka jak na biszkopt ubite, cukier, masło - mniej,
niż normalnie do ciasta),
3. popularny z proszkiem.
Wszystkie z b. dużą ilością miękkich bakalii + orzechów i migdałów
namoczonych w rumie i otoczonych mąką ziemniaczaną. Bakalie nie opadły.
Wszystkie okazały się dobre, choć każdy nieco inny.
1. jak Qra napisała, był hybrydą keksa z drożdżówką, z ogromną ilością
bakalii, ciężki, ale bez zakalca i smaczny,
2. też smaczny, dość ciężki, bakalii więcej niż ciasta - myślę, że
można go długo przechowywać,
3 - wiadomo, znany ogólnie, najładniej się prezentował, ale w smaku
najlepszy był 2 - moim zdaniem.
Z amoniakowego zrezygnowałam, jakoś nie miałam do niego wielkiego
przekonania.
Puenta: osoba, która zawinszowała sobie to ciasto bez proszku zjadła
każdego po trochę, również z proszkiem, choć uprzedziłam, w którym jest.
I nie cierpiała po nim, przeciwnie, wzięła do domu słuszną porcję.