Discussion:
Hiszpańska nóżka ;)
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
FEniks
2017-12-07 20:42:51 UTC
Permalink
Dostałam w prezencie hiszpańską szynkę dojrzewającą, taką wielką nogę z
50% iberyjskiej świnki. I teraz zastanawiam się, jak ją pokroić.
Oczywiście mnóstwo jest filmów instruktażowych dostępnych choćby na yt.
Większy problem ze znalezieniem odpowiedniego sprzętu, w dodatku żeby
nie powalał ceną. Znalazłam w sieci coś takiego:
http://hamloverspolska.com/product/pl/98/507/Stojak_na_szynke
Trochę drogi, ale to i tak  nic w porównaniu z innymi na tej stronie.
A na allegro mają też takie coś:
http://allegro.pl/stojak-krajalnica-reczna-na-szynke-z-nozem-i7076638613.html

Ma ktoś doświadczenie w krojeniu takiej szyny? Ja do tej pory miałam do
czynienia tylko z pokrojoną.

Ewa
XL
2017-12-07 22:04:12 UTC
Permalink
Post by FEniks
Dostałam w prezencie hiszpańską szynkę dojrzewającą, taką wielką nogę z
50% iberyjskiej świnki. I teraz zastanawiam się, jak ją pokroić.
Oczywiście mnóstwo jest filmów instruktażowych dostępnych choćby na yt.
Większy problem ze znalezieniem odpowiedniego sprzętu, w dodatku żeby
http://hamloverspolska.com/product/pl/98/507/Stojak_na_szynke
Trochę drogi, ale to i tak  nic w porównaniu z innymi na tej stronie.
http://allegro.pl/stojak-krajalnica-reczna-na-szynke-z-nozem-i7076638613.html
Ma ktoś doświadczenie w krojeniu takiej szyny? Ja do tej pory miałam do
czynienia tylko z pokrojoną.
Chodzi więc o sprzet, czy krojenie?

Sprzęt „na jeden raz” zrobiłabym sobie nawet sama, żadna trudność - trzy
deski (w Castoramie przytną jakby co), czyli jedna pozioma jako podstawa
plus dwie pionowe z wycięciami na szynkę. Plus parę wkrętów do drewna i dwa
spore drewniane trójkąty z lewa i z prawa dla stabilizacji. Prasę do sera
sobie zrobiłam, to ten „straszny sprzęt” do szynki to dla mnie pół godziny
roboty.

Problem widzę raczej z przechowaniem w warunkach domowych - chyba nie
zamierzacie zjeść całej w kilka dni, a napoczęta jest jak ser dojrzewający
- szybko wysycha, więc powinna dosyć szybko zostać skonsumowana.
--
XL „Demokracja bez wartości zamienia się w jawny lub zakamuflowany
totalitaryzm". Jan Paweł II
XL
2017-12-09 09:35:59 UTC
Permalink
Post by XL
Post by FEniks
Dostałam w prezencie hiszpańską szynkę dojrzewającą, taką wielką nogę z
50% iberyjskiej świnki. I teraz zastanawiam się, jak ją pokroić.
Oczywiście mnóstwo jest filmów instruktażowych dostępnych choćby na yt.
Większy problem ze znalezieniem odpowiedniego sprzętu, w dodatku żeby
http://hamloverspolska.com/product/pl/98/507/Stojak_na_szynke
Trochę drogi, ale to i tak  nic w porównaniu z innymi na tej stronie.
http://allegro.pl/stojak-krajalnica-reczna-na-szynke-z-nozem-i7076638613.html
Ma ktoś doświadczenie w krojeniu takiej szyny? Ja do tej pory miałam do
czynienia tylko z pokrojoną.
Chodzi więc o sprzet, czy krojenie?
http://youtu.be/Zt1VcESZIIw
Sprzęt „na jeden raz” zrobiłabym sobie nawet sama, żadna trudność - trzy
deski (w Castoramie przytną jakby co), czyli jedna pozioma jako podstawa
plus dwie pionowe z wycięciami na szynkę. Plus parę wkrętów do drewna i dwa
spore drewniane trójkąty z lewa i z prawa dla stabilizacji. Prasę do sera
sobie zrobiłam, to ten „straszny sprzęt” do szynki to dla mnie pół godziny
roboty.
Problem widzę raczej z przechowaniem w warunkach domowych - chyba nie
zamierzacie zjeść całej w kilka dni, a napoczęta jest jak ser dojrzewający
- szybko wysycha, więc powinna dosyć szybko zostać skonsumowana.
Że dodam: ten „sprzęt” to zwykły gadżet. Duża deska, porządnie naostrzony
zwykły długi nóż, silna mężowska ręka dla przytrzymania - i voila.
Nie przesadzajmy. To TYLKO szynka.
--
XL „Demokracja bez wartości zamienia się w jawny lub zakamuflowany
totalitaryzm". Jan Paweł II
stefan
2017-12-09 10:50:37 UTC
Permalink
Post by XL
Że dodam: ten „sprzęt” to zwykły gadżet. Duża deska, porządnie naostrzony
zwykły długi nóż, silna mężowska ręka dla przytrzymania - i voila.
Nie przesadzajmy. To TYLKO szynka.
Mam wątpliwości czy "To TYLKO szynka"
Można iść do lodówki, do szklanki wlać soku jabłkowego, dolać wyborowej
i wypić. Można otworzyć butelkę wina, nalać i popijać.
Można też pojechać do piwnic wypełnionych beczkami i tam w otoczeniu
aromatów, w towarzystwie miłych i ciekawych świata ludzi, słuchając
osób, które na enologii zjadły zęby zapoznawać się ze smakami, bukietami
itd.
Można też niedaleko Plaza Major w Madrycie, w jednej z niezliczonych
knajpek (poza utartymi szlakami turystów) uczestniczyć w - nie zawaham
się użyć tego słowa_ spektaklu, teatru jednego aktora a w zasadzie dwóch
- bo jambo castelliano tez jest pełnoprawnym aktorem- podawania,
krojenia i smakowania SZYNKI. I to nie jest TYlKO szynka. To jest SZYNKA!.
pozdr
Stefan
XL
2017-12-09 12:28:25 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by XL
Że dodam: ten „sprzęt” to zwykły gadżet. Duża deska, porządnie naostrzony
zwykły długi nóż, silna mężowska ręka dla przytrzymania - i voila.
Nie przesadzajmy. To TYLKO szynka.
Mam wątpliwości czy "To TYLKO szynka"
Można iść do lodówki, do szklanki wlać soku jabłkowego, dolać wyborowej
i wypić. Można otworzyć butelkę wina, nalać i popijać.
Można też pojechać do piwnic wypełnionych beczkami i tam w otoczeniu
aromatów, w towarzystwie miłych i ciekawych świata ludzi, słuchając
osób, które na enologii zjadły zęby zapoznawać się ze smakami, bukietami
itd.
Można też niedaleko Plaza Major w Madrycie, w jednej z niezliczonych
knajpek (poza utartymi szlakami turystów) uczestniczyć w - nie zawaham
się użyć tego słowa_ spektaklu, teatru jednego aktora a w zasadzie dwóch
- bo jambo castelliano tez jest pełnoprawnym aktorem- podawania,
krojenia i smakowania SZYNKI. I to nie jest TYlKO szynka. To jest SZYNKA!.
Oczywiście - atmosfera miejsca i te rzeczy. Nie musisz tłumaczyć. Znam to.
W tym konkretnym przypadku MNIE naprawdę wystarczy(łoby) dobre towarzystwo,
piękna deska, dobry nóż i mężowska ręka zamiast soecjalnego „sprzętu”. Do
tego łut inwencji - i w każdych dostępnych warunkach TWORZĘ. Już widzę
oczyma wyobraźni tę szynkę na moim świątecznym stole: szynka na wielkiej
desce, mąż nad nią pochylony i z namaszczeniem odkrawajacy cieniuteńkie
plastry... Wart uwiecznienia obraz.

Usilne odtwarzanie u siebie czegoś, co się gdzieś kiedyś (wi)działo jest
domeną ludzi z kompleksami.

PS. Że nie wspomnę nawet, że, no u Boga Ojca, to „urządzenie” do krojenia
szynki w każdej wersji jest tak paskudne, że dzieci mogą potem mieć
koszmary aż do osiemnastki...
--
XL „Demokracja bez wartości zamienia się w jawny lub zakamuflowany
totalitaryzm". Jan Paweł II
FEniks
2017-12-10 12:11:00 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by XL
Że dodam: ten „sprzęt” to zwykły gadżet. Duża deska, porządnie naostrzony
zwykły długi nóż, silna mężowska ręka dla przytrzymania - i voila.
Nie przesadzajmy. To TYLKO szynka.
Mam wątpliwości czy "To TYLKO szynka"
Można iść do lodówki, do szklanki wlać soku jabłkowego, dolać
wyborowej i wypić. Można otworzyć butelkę wina, nalać i popijać.
Można też pojechać do piwnic wypełnionych beczkami i tam w otoczeniu
aromatów, w towarzystwie miłych i ciekawych świata ludzi, słuchając
osób, które na enologii zjadły zęby zapoznawać się ze smakami,
bukietami itd.
Można też niedaleko Plaza Major w Madrycie, w jednej z niezliczonych
knajpek (poza utartymi szlakami turystów) uczestniczyć w - nie zawaham
się użyć tego słowa_ spektaklu, teatru jednego aktora a w zasadzie
dwóch - bo jambo castelliano tez jest pełnoprawnym aktorem- podawania,
krojenia i smakowania SZYNKI. I to nie jest TYlKO szynka. To jest SZYNKA!.
Może ktoś systemem gospodarczym robi sobie taką w domu, począwszy od
hodowli iberyjskich świnek. Podobnie jak ser Manchego, począwszy od
hodowli owieczek. ;) Ja niestety nie, więc dla mnie nie jest to zwykła
TYLKO szynka.
Na klecenie na szybko desek z castoramy nie mam ochoty ani czasu. A
ganianie się męża z nożem ze świńską nóżką po świątecznym stole to
raczej byłaby komedia. Ale co kto tam lubi, nic mi do tego.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-12-10 13:09:19 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by stefan
Że dodam: ten "sprzęt" to zwykły gadżet. Duża deska, porządnie
naostrzony zwykły długi nóż, silna mężowska ręka dla przytrzymania
- i voila. Nie przesadzajmy. To TYLKO szynka.
Mam wątpliwości czy "To TYLKO szynka"
Można iść do lodówki, do szklanki wlać soku jabłkowego, dolać
wyborowej i wypić. Można otworzyć butelkę wina, nalać i popijać.
Można też pojechać do piwnic wypełnionych beczkami i tam w otoczeniu
aromatów, w towarzystwie miłych i ciekawych świata ludzi, słuchając
osób, które na enologii zjadły zęby zapoznawać się ze smakami,
bukietami itd.
Można też niedaleko Plaza Major w Madrycie, w jednej z niezliczonych
knajpek (poza utartymi szlakami turystów) uczestniczyć w - nie zawaham
się użyć tego słowa_ spektaklu, teatru jednego aktora a w zasadzie
dwóch - bo jambo castelliano tez jest pełnoprawnym aktorem- podawania,
krojenia i smakowania SZYNKI. I to nie jest TYlKO szynka. To jest SZYNKA!.
Może ktoś systemem gospodarczym robi sobie taką w domu, począwszy
od hodowli iberyjskich świnek. Podobnie jak ser Manchego, począwszy
od hodowli owieczek. ;) Ja niestety nie, więc dla mnie nie jest to
zwykła TYLKO szynka.
To jednak działa w drugą stronę. Świnka iberyjska nie jest lepszą
(ani niezbędna) na szynkę, tylko lepszą do tego, by wzrastać w
iberyjskich warunkach. Nic nie da przeniesienie genów, trzeba by
jeszcze przenieść słońce południa, codziennie wiadro fig, czy czego
tam onej gadzinie dają, i w ogóle wszystko. A to by mało wygodne było.
Efekty też słabe. Tak jak hodowane po domach cytrusy, figi, granaty
-- smakuja marnie, ciekawostka raczej, przyrodnicza.

Zatem lepiej przywieźć (co, jak rozumiem, nastąpiło). Kiedyś widziałem
iberyjską w Kauflandzie, musieli przywieźć więcej. Wzięcie miała małe,
chyba z racji rozmiarów. Też nie kupiłem -- my tyle szynki przez rok
nie zjadamy. Wolałbym za te pieniądze polecieć do Madrytu i zjeść
tam kilka plasterków. Ponadto niedaleki zakład wędliniarski próbował
wprowadzić coś podobnego na rynek. W sklepie firmowym, gdzie zwykle
kupuję, sprzedawali na plasterki. Też nie szło, choć złe nie było
(ale inne od hiszpańskiej).
Post by FEniks
Na klecenie na szybko desek z castoramy nie mam ochoty ani czasu.
A ganianie się męża z nożem ze świńską nóżką po świątecznym stole
to raczej byłaby komedia. Ale co kto tam lubi, nic mi do tego.
Z tego co pamiętam z obserwacji in situ, ta z Allegro wygląda znajomo.

Jarek
--
Bierze się żywą świnię, karmi gęstym pomyjem, od czego zwierzę tyje
Teraz, zanim się spasie, można przy wolnym czasie ze smakiem przyglądać się.
Jeśli już świnia waży mniej więcej kilogramów sto trzeba zastrzelić ją z karabinu.
Teraz na pewno czekanie już zakończy się.
FEniks
2017-12-10 16:48:29 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by stefan
Że dodam: ten "sprzęt" to zwykły gadżet. Duża deska, porządnie
naostrzony zwykły długi nóż, silna mężowska ręka dla przytrzymania
- i voila. Nie przesadzajmy. To TYLKO szynka.
Mam wątpliwości czy "To TYLKO szynka"
Można iść do lodówki, do szklanki wlać soku jabłkowego, dolać
wyborowej i wypić. Można otworzyć butelkę wina, nalać i popijać.
Można też pojechać do piwnic wypełnionych beczkami i tam w otoczeniu
aromatów, w towarzystwie miłych i ciekawych świata ludzi, słuchając
osób, które na enologii zjadły zęby zapoznawać się ze smakami,
bukietami itd.
Można też niedaleko Plaza Major w Madrycie, w jednej z niezliczonych
knajpek (poza utartymi szlakami turystów) uczestniczyć w - nie zawaham
się użyć tego słowa_ spektaklu, teatru jednego aktora a w zasadzie
dwóch - bo jambo castelliano tez jest pełnoprawnym aktorem- podawania,
krojenia i smakowania SZYNKI. I to nie jest TYlKO szynka. To jest SZYNKA!.
Może ktoś systemem gospodarczym robi sobie taką w domu, począwszy
od hodowli iberyjskich świnek. Podobnie jak ser Manchego, począwszy
od hodowli owieczek. ;) Ja niestety nie, więc dla mnie nie jest to
zwykła TYLKO szynka.
To jednak działa w drugą stronę. Świnka iberyjska nie jest lepszą
(ani niezbędna) na szynkę, tylko lepszą do tego, by wzrastać w
iberyjskich warunkach. Nic nie da przeniesienie genów, trzeba by
jeszcze przenieść słońce południa, codziennie wiadro fig, czy czego
tam onej gadzinie dają
Podobno są karmione żołędziami. Ale czy wszystkie - tego nie wiem.
Najlepszą szynkę dojrzewającą jadłam kiedyś w Chorwacji, a było to bez
mała 20 lat temu. Zafundowali organizatorzy kongresu brydżowego po
ostatnim turnieju. Nie przyszło mi nawet do głowy, żeby zapytać, z
jakiej rasy świni ta szynka, bo nie miałam wtedy pojęcia, że rasa może
mieć wpływ na smak. Czy była z iberyjskiej - nie wiem. Pewnie nie,
raczej z jakiejś chorwackiej odmiany, bo oni też się swoimi szynkami
chwalą. To chyba podobnie jak z tymi japonskimi masowanymi krówkami. W
każdym razie nigdy później nie zdarzyło mi się jeść równie dobrej szynki
dojrzewającej. Nawet w Hiszpanii, choć bywały bardzo dobre. A to, co
można kupić u nas, to zazwyczaj szynka dojrzewająca pośledniej jakości.
Post by Jarosław Sokołowski
Zatem lepiej przywieźć (co, jak rozumiem, nastąpiło).
Szynka przybyła w podarunku. Pewnie drogą lotniczą.
Post by Jarosław Sokołowski
Kiedyś widziałem
iberyjską w Kauflandzie, musieli przywieźć więcej. Wzięcie miała małe,
chyba z racji rozmiarów. Też nie kupiłem -- my tyle szynki przez rok
nie zjadamy. Wolałbym za te pieniądze polecieć do Madrytu i zjeść
tam kilka plasterków. Ponadto niedaleki zakład wędliniarski próbował
wprowadzić coś podobnego na rynek. W sklepie firmowym, gdzie zwykle
kupuję, sprzedawali na plasterki. Też nie szło, choć złe nie było
(ale inne od hiszpańskiej).
Z ilością nie będzie chyba problemu. Jak tak patrzę na te filmiki
instruktażowe, to sporo tam na początku odrzucają - skórę, tłuszczyk.
Nie wiem, co z tym robią, może grochówkę na tym gotują? ;) Zaprosi się w
święta gości, co zostanie, to się pomiędzy nich jeszcze rozdzieli i z głowy.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-12-10 19:31:01 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Może ktoś systemem gospodarczym robi sobie taką w domu, począwszy
od hodowli iberyjskich świnek. Podobnie jak ser Manchego, począwszy
od hodowli owieczek. ;) Ja niestety nie, więc dla mnie nie jest to
zwykła TYLKO szynka.
To jednak działa w drugą stronę. Świnka iberyjska nie jest lepszą
(ani niezbędna) na szynkę, tylko lepszą do tego, by wzrastać w
iberyjskich warunkach. Nic nie da przeniesienie genów, trzeba by
jeszcze przenieść słońce południa, codziennie wiadro fig, czy czego
tam onej gadzinie dają
Podobno są karmione żołędziami. Ale czy wszystkie - tego nie wiem.
Najlepszą szynkę dojrzewającą jadłam kiedyś w Chorwacji, a było to bez
mała 20 lat temu. Zafundowali organizatorzy kongresu brydżowego po
ostatnim turnieju. Nie przyszło mi nawet do głowy, żeby zapytać, z
jakiej rasy świni ta szynka, bo nie miałam wtedy pojęcia, że rasa może
mieć wpływ na smak. Czy była z iberyjskiej - nie wiem. Pewnie nie,
Kedyś w Słowenii wylazło mi na drogę stadko świnek. Były czarne, jak
te hiszpańskie. Wciąż nie jestem przekonany, że rasa musi być dokładnie
taka jak w Iberii.
Post by FEniks
raczej z jakiejś chorwackiej odmiany, bo oni też się swoimi szynkami
chwalą. To chyba podobnie jak z tymi japonskimi masowanymi krówkami.
Chwalą się, bo mają czym. Ale to nie Japonia, by ktoś przez cały dzień
dogadzał zwierzakowi. Bałkańskie świnki łażą sobie samopas, co im dobrze
robi. Podobnie z kozami -- drepcąc po chorwackich górach spotykałem kozy,
co to wyglądały jak nasze tatrzańskie, ale miały obroże świadczące
o udomowieniu. I są w tych górach stanice dla tych kóz, gdzie się je doi
i ser z mleka wyrabia.
Post by FEniks
W każdym razie nigdy później nie zdarzyło mi się jeść równie dobrej
szynki dojrzewającej. Nawet w Hiszpanii, choć bywały bardzo dobre.
A to, co można kupić u nas, to zazwyczaj szynka dojrzewająca pośledniej
jakości.
A tak, mówiliśmy tu kiedyś o niej. Zjadanej z melonem. Właściwie jest
to jakis pomysł, by tę półhiszpańską też tak potraktować (stuprocentowej
może nie wypada, ale przy tej bym nie miał oporów).
Post by FEniks
Z ilością nie będzie chyba problemu. Jak tak patrzę na te filmiki
instruktażowe, to sporo tam na początku odrzucają - skórę, tłuszczyk.
Nie wiem, co z tym robią, może grochówkę na tym gotują?
Z tego co pamiętam, to w ichnim języku jest to "olla podrida". Taka
potrawa jednogarnkowa robiona z tego, co pozostało w kuchmi.
Post by FEniks
Zaprosi się w święta gości, co zostanie, to się pomiędzy nich jeszcze
rozdzieli i z głowy.
W tym przypadku raczej z nogi. Żeby inaczej tego nie nazwać.

Jarek
--
Nie ogryźli kości, nie dopili wina
Resztek jedzenia szuka pies pod stołem
Na dębowym blacie obrana cytryna
I suche pestki czereśni dookoła
FEniks
2017-12-10 19:57:51 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Podobno są karmione żołędziami. Ale czy wszystkie - tego nie wiem.
Najlepszą szynkę dojrzewającą jadłam kiedyś w Chorwacji, a było to bez
mała 20 lat temu. Zafundowali organizatorzy kongresu brydżowego po
ostatnim turnieju. Nie przyszło mi nawet do głowy, żeby zapytać, z
jakiej rasy świni ta szynka, bo nie miałam wtedy pojęcia, że rasa może
mieć wpływ na smak. Czy była z iberyjskiej - nie wiem. Pewnie nie,
Kedyś w Słowenii wylazło mi na drogę stadko świnek. Były czarne, jak
te hiszpańskie. Wciąż nie jestem przekonany, że rasa musi być dokładnie
taka jak w Iberii.
Wcale nie zamierzałam do tego przekonywać.
Post by Jarosław Sokołowski
A tak, mówiliśmy tu kiedyś o niej. Zjadanej z melonem. Właściwie jest
to jakis pomysł, by tę półhiszpańską też tak potraktować (stuprocentowej
może nie wypada, ale przy tej bym nie miał oporów).
Zjadana z melonem to chyba we Włoszech. I to wcale nie byle jaka, bo i
bardzo dobre szynki jadają tam z melonem. Tak zresztą mogłabym się żywić
na śniadanie, obiad i kolację. Byle szynka była dobra i melon dojrzały w
słoncu.
Post by Jarosław Sokołowski
Z tego co pamiętam, to w ichnim języku jest to "olla podrida". Taka
potrawa jednogarnkowa robiona z tego, co pozostało w kuchmi.
No to się zrobi olla podrida.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Zaprosi się w święta gości, co zostanie, to się pomiędzy nich jeszcze
rozdzieli i z głowy.
W tym przypadku raczej z nogi. Żeby inaczej tego nie nazwać.
Słuszna uwaga.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-12-10 20:25:13 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Podobno są karmione żołędziami. Ale czy wszystkie - tego nie wiem.
Najlepszą szynkę dojrzewającą jadłam kiedyś w Chorwacji, a było to bez
mała 20 lat temu. Zafundowali organizatorzy kongresu brydżowego po
ostatnim turnieju. Nie przyszło mi nawet do głowy, żeby zapytać, z
jakiej rasy świni ta szynka, bo nie miałam wtedy pojęcia, że rasa może
mieć wpływ na smak. Czy była z iberyjskiej - nie wiem. Pewnie nie,
Kedyś w Słowenii wylazło mi na drogę stadko świnek. Były czarne, jak
te hiszpańskie. Wciąż nie jestem przekonany, że rasa musi być dokładnie
taka jak w Iberii.
Wcale nie zamierzałam do tego przekonywać.
Ja za to teraz doczytałem o tej szynce zarejestrowanej jako produkt
regionalny (casus oscipkus). Wiele uwagi przywiązuje się tam do
czystości rasowej szynkodawców. To może być chytry wybieg -- przy
dzisiejszej technice bardzo łatwo stwierdzić w miare tanim badaniem,
czy gotowy produkt za życia hasał sobie po iberyjskich dziedzinach.
Ja jednak wolę tradycyjnie, smakiem rozpoznawać, czy coś dobre jest
dla mnie, czy nie.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
A tak, mówiliśmy tu kiedyś o niej. Zjadanej z melonem. Właściwie
jest to jakis pomysł, by tę półhiszpańską też tak potraktować
(stuprocentowej może nie wypada, ale przy tej bym nie miał oporów).
Zjadana z melonem to chyba we Włoszech. I to wcale nie byle jaka,
bo i bardzo dobre szynki jadają tam z melonem. Tak zresztą mogłabym
się żywić na śniadanie, obiad i kolację. Byle szynka była dobra
i melon dojrzały w słoncu.
No właśnie, ten pomysł jest włoski. Jakieśmy o tym rozprawiali, to
też o tym było. Konkretnie o tym, że w jakimś konkretnym chorwackim
mieście (chyba Zadar) nie rozumieją słowa "dinja" (melon), używają
określenia "cata". "Cata", jak zostało ustalone, to włoska nazwa
*jednej z* odmian melona. Ponadto w miejsce słowa "šunka" w użyciu
jest określenie "pršut" (od włoskiego "prosciutto").

Nic to, cieszę się, że podsunęłem dobry pomysł zagospodarowania
świńskiej nogi (to lewa jest, czy prawa?).
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Z tego co pamiętam, to w ichnim języku jest to "olla podrida".
Taka potrawa jednogarnkowa robiona z tego, co pozostało w kuchmi.
No to się zrobi olla podrida.
Swojskim odpowiednikiem może być bigos na winie (co się nawinie,
to do bigosu).
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Zaprosi się w święta gości, co zostanie, to się pomiędzy nich
jeszcze rozdzieli i z głowy.
W tym przypadku raczej z nogi. Żeby inaczej tego nie nazwać.
Słuszna uwaga.
Jeśli zapas melonów będzie duży, to sprawe obdarowywania gości można
mieć w...
--
Jarek
FEniks
2017-12-11 07:54:49 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Ja za to teraz doczytałem o tej szynce zarejestrowanej jako produkt
regionalny (casus oscipkus). Wiele uwagi przywiązuje się tam do
czystości rasowej szynkodawców.
Można powiedzieć, że rasizm wkroczył do kuchni pełną gębą.
Post by Jarosław Sokołowski
No właśnie, ten pomysł jest włoski. Jakieśmy o tym rozprawiali, to
też o tym było. Konkretnie o tym, że w jakimś konkretnym chorwackim
mieście (chyba Zadar) nie rozumieją słowa "dinja" (melon), używają
określenia "cata". "Cata", jak zostało ustalone, to włoska nazwa
*jednej z* odmian melona. Ponadto w miejsce słowa "šunka" w użyciu
jest określenie "pršut" (od włoskiego "prosciutto").
Nic to, cieszę się, że podsunęłem dobry pomysł zagospodarowania
świńskiej nogi
Niestety nie podsunąłeś. To był jeden z pierwszych pomysłów jej
zagospodarowania!
Post by Jarosław Sokołowski
(to lewa jest, czy prawa?).
Wygląda na prawą.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
No to się zrobi olla podrida.
Swojskim odpowiednikiem może być bigos na winie (co się nawinie,
to do bigosu).
Oj, wyguglałam sobie jakieś przepisy... i to chyba jednak nie dla mnie
potrawa. Ale z tą grochówką byłam blisko.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Zaprosi się w święta gości, co zostanie, to się pomiędzy nich
jeszcze rozdzieli i z głowy.
W tym przypadku raczej z nogi. Żeby inaczej tego nie nazwać.
Słuszna uwaga.
Jeśli zapas melonów będzie duży, to sprawe obdarowywania gości można
mieć w...
Melony chyba łatwiej przechować w dobrym stanie niż taką szynkę,
zwłaszcza po pokrojeniu.

Ewa
XL
2017-12-11 17:45:05 UTC
Permalink
Post by FEniks
Melony chyba łatwiej przechować w dobrym stanie niż taką szynkę,
zwłaszcza po pokrojeniu.
Plastry - oddzielone folią spożywczą i ułożone jeden na drugim, zwinięte
razem w rulonik, szczelnie opakowane taką samą folią - można zamrozić na
kilka miesięcy, do pół roku. Przetestowane.
Melony - tylko w postaci świeżej, najwyżej tydzień. I nie w lodówce.
--
XL
”Polskie” obozy koncentracyjne:
http://i.iplsc.com/-/0004H53IUOWJ0EXI-C114.jpg
Jarosław Sokołowski
2017-12-17 19:30:32 UTC
Permalink
Kiedyś widziałem iberyjską w Kauflandzie,
...a dzisiaj w Auchan. Zestaw 5,5 kg szynki razem z tym diwajsem do
krojenia, wszystko w praktycznej walizeczce z tektury. 199,99 zł,
co chyba nie jest drogo.
--
Jarek
FEniks
2017-12-17 21:40:10 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Kiedyś widziałem iberyjską w Kauflandzie,
...a dzisiaj w Auchan. Zestaw 5,5 kg szynki razem z tym diwajsem do
krojenia, wszystko w praktycznej walizeczce z tektury. 199,99 zł,
co chyba nie jest drogo.
Powiedziałabym nawet, że bardzo tanio, bo sama szynka wychodzi niecałe
40zł za kg. Ale może warto by było dla "diwajsa" do krojenia.
Niestety informacja spóźniona, bo "diwajs" już zakupiony. Wygląda jako
tako, zobaczymy, czy się sprawdzi.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-12-17 22:17:52 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
...a dzisiaj w Auchan. Zestaw 5,5 kg szynki razem z tym diwajsem do
krojenia, wszystko w praktycznej walizeczce z tektury. 199,99 zł,
co chyba nie jest drogo.
Powiedziałabym nawet, że bardzo tanio, bo sama szynka wychodzi niecałe
40zł za kg.
36 złotych z groszami. A ma się przy tym gwarancję kupienia czegoś na
poziomie. Ja w ogóle jestem zwolennikim hiszpańskiego wędliniarstwa.
W Bidronce często kupuję chorizo, bardzo dobre mają.
Post by FEniks
Ale może warto by było dla "diwajsa" do krojenia.
Tylko co komu po diwajsie bez szynki? Przecież następną też sprzedadzą z.
Post by FEniks
Niestety informacja spóźniona, bo "diwajs" już zakupiony. Wygląda jako
tako, zobaczymy, czy się sprawdzi.
A tak w ogóle "diwajs" jest bardzo udanym słowem współczesnej polszczyzny.
Semantycznie odpowiada dokładnie staropolskiemu słowu "ustrojstwo".
--
Jarek
FEniks
2017-12-18 11:29:43 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Ale może warto by było dla "diwajsa" do krojenia.
Tylko co komu po diwajsie bez szynki? Przecież następną też sprzedadzą z.
Bo jak już się ma 5kg szynki, to diwajs jest cenniejszy.

Ewa
XL
2017-12-17 22:22:08 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Kiedyś widziałem iberyjską w Kauflandzie,
...a dzisiaj w Auchan. Zestaw 5,5 kg szynki razem z tym diwajsem do
krojenia, wszystko w praktycznej walizeczce z tektury. 199,99 zł,
co chyba nie jest drogo.
Powiedziałabym nawet, że bardzo tanio, bo sama szynka wychodzi niecałe
40zł za kg. Ale może warto by było dla "diwajsa" do krojenia.
Niestety informacja spóźniona, bo "diwajs" już zakupiony. Wygląda jako
tako, zobaczymy, czy się sprawdzi.
Szkoda, że tylko jeden. No to pewnie drogi był. Ja bym coś takiego po
prostu... kupiła.
https://sjp.pl/zakupiony
--
XL
https://www.salon24.pl/u/apokalipsateraz/731978,literacki-nobel-dla-lenina
TO MUSISZ PRZECZYTAĆ!
Animka
2017-12-17 21:41:30 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Kiedyś widziałem iberyjską w Kauflandzie,
...a dzisiaj w Auchan. Zestaw 5,5 kg szynki razem z tym diwajsem do
krojenia, wszystko w praktycznej walizeczce z tektury. 199,99 zł,
co chyba nie jest drogo.
Żeby to jeszcze było dobre i nie trzeba było wyrzucać....ach!
Ostatnio 3 plasterki szynki wyrzuciłam, bo paniusia w sklepie pokroila
ni na grubsze palsterki zamiast na cieniutkie. A tak ją prosiłam.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2017-12-17 23:33:40 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
...a dzisiaj w Auchan. Zestaw 5,5 kg szynki razem z tym diwajsem do
krojenia, wszystko w praktycznej walizeczce z tektury. 199,99 zł,
co chyba nie jest drogo.
Żeby to jeszcze było dobre i nie trzeba było wyrzucać....ach!
Ostatnio 3 plasterki szynki wyrzuciłam, bo paniusia w sklepie pokroila
ni na grubsze palsterki zamiast na cieniutkie. A tak ją prosiłam.
Ja rozumiem, że ktoś wyrzuca wędlinę, bo niedobra, bo zzieleniała,
bo sama woda z niej kapie, pachnie nieładnie i w ogóle niejadalna.
Ale że plasterki nie tej grubości?! I że akurat za grube, a nie
za cienkie? To są problemy żywnościowe Pierwszego Świata.
--
Jarek
XL
2017-12-18 06:41:49 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
...a dzisiaj w Auchan. Zestaw 5,5 kg szynki razem z tym diwajsem do
krojenia, wszystko w praktycznej walizeczce z tektury. 199,99 zł,
co chyba nie jest drogo.
Żeby to jeszcze było dobre i nie trzeba było wyrzucać....ach!
Ostatnio 3 plasterki szynki wyrzuciłam, bo paniusia w sklepie pokroila
ni na grubsze palsterki zamiast na cieniutkie. A tak ją prosiłam.
Ja rozumiem, że ktoś wyrzuca wędlinę, bo niedobra, bo zzieleniała,
bo sama woda z niej kapie, pachnie nieładnie i w ogóle niejadalna.
Ale że plasterki nie tej grubości?! I że akurat za grube, a nie
za cienkie? To są problemy żywnościowe Pierwszego Świata.
To zupełnie innej kategorii problemy. Prostym ludziom, którym NAGLE staje
się za dobrze, we łbach się przewraca... Nie potrafią sobie poradzić z
BRAKIEM KONKURENCJI do dóbr - nie wiedzą, co robić z nadwyżką, nie potrafią
jej zagospodarować/zainwestować. Zresztą to tak samo, jak w biedzie nie
potrafili sobie radzić z niedoborem. W obu przypadkach to problem
MENTALNEGO kalectwa, a nie rodzaju dóbr („żywnościowy”, rzeczowy czy
pieniężny - to nieważne): w sytuacji nagłego nadmiaru lub niedoboru,
łatwego lub trudnego dostępu, jednakowo tu i tu z bezradności często nawet
popadają w alkoholizm czy depresję itp. Nieprzywykli w poprzednim systemie
do RACJONALNOŚCI - nie szanują pracy ani pieniądza - raczej zmarnują dobra,
niż z sensem i pozytkiem je wykorzystają.
To domena ludzi, którzy mentalnie jeszcze nie wyszli z biedy (komuna),
nieprzygotowanych na NORMALNOŚĆ.
Taki paradoks.
--
XL
https://www.salon24.pl/u/apokalipsateraz/731978,literacki-nobel-dla-lenina
TO MUSISZ PRZECZYTAĆ!
XL
2017-12-18 07:03:42 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
...a dzisiaj w Auchan. Zestaw 5,5 kg szynki razem z tym diwajsem do
krojenia, wszystko w praktycznej walizeczce z tektury. 199,99 zł,
co chyba nie jest drogo.
Żeby to jeszcze było dobre i nie trzeba było wyrzucać....ach!
Ostatnio 3 plasterki szynki wyrzuciłam, bo paniusia w sklepie pokroila
ni na grubsze palsterki zamiast na cieniutkie. A tak ją prosiłam.
Ja rozumiem, że ktoś wyrzuca wędlinę, bo niedobra, bo zzieleniała,
bo sama woda z niej kapie, pachnie nieładnie i w ogóle niejadalna.
Ale że plasterki nie tej grubości?! I że akurat za grube, a nie
za cienkie? To są problemy żywnościowe Pierwszego Świata.
To zupełnie innej kategorii problemy. Prostym ludziom, którym NAGLE staje
się za dobrze, we łbach się przewraca... Nie potrafią sobie poradzić z
BRAKIEM KONKURENCJI do dóbr - nie wiedzą, co robić z nadwyżką, nie potrafią
jej zagospodarować/zainwestować. Zresztą to tak samo, jak w biedzie nie
potrafili sobie radzić z niedoborem. W obu przypadkach to problem
MENTALNEGO kalectwa, a nie rodzaju dóbr („żywnościowy”, rzeczowy czy
pieniężny - to nieważne): w sytuacji nagłego nadmiaru lub niedoboru,
łatwego lub trudnego dostępu, jednakowo tu i tu z bezradności często nawet
popadają w alkoholizm czy depresję itp. Nieprzywykli w poprzednim systemie
do RACJONALNOŚCI - nie szanują pracy ani pieniądza - raczej zmarnują dobra,
niż z sensem i pozytkiem je wykorzystają.
To domena ludzi, którzy mentalnie jeszcze nie wyszli z biedy (komuna),
nieprzygotowanych na NORMALNOŚĆ.
Taki paradoks.
... który zupełnie nie występuje w środowiskach o materialnie wysokim
statusie wypracowanym i utrzymywanym przez LICZNE pokolenia.
Że dodam uzupełniająco.
--
XL
https://www.salon24.pl/u/apokalipsateraz/731978,literacki-nobel-dla-lenina
TO MUSISZ PRZECZYTAĆ!
Animka
2017-12-18 17:25:25 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
...a dzisiaj w Auchan. Zestaw 5,5 kg szynki razem z tym diwajsem do
krojenia, wszystko w praktycznej walizeczce z tektury. 199,99 zł,
co chyba nie jest drogo.
Żeby to jeszcze było dobre i nie trzeba było wyrzucać....ach!
Ostatnio 3 plasterki szynki wyrzuciłam, bo paniusia w sklepie pokroila
ni na grubsze palsterki zamiast na cieniutkie. A tak ją prosiłam.
Ja rozumiem, że ktoś wyrzuca wędlinę, bo niedobra, bo zzieleniała,
bo sama woda z niej kapie, pachnie nieładnie i w ogóle niejadalna.
Ale że plasterki nie tej grubości?! I że akurat za grube, a nie
za cienkie? To są problemy żywnościowe Pierwszego Świata.
Masz rację, ale mnie przejdzie przez gardło tylko np. pieczony przeze
mnie schab czy boczek. Może być wtedy grubo pokrojony. Wędina ze sklepu
nie wszystka jest dobra, więc wolę kupić ze 3-5 plasterków. Dziwne jest
to, że pierwszym razem inna kroiła maszyną (cieniutkie plasterki). Było
zjadalne. Za parę dni tę samą szynkę (królewska się nazywa) kroiła inna
osoba i szynki nie mogłam jeść, podchodziła mi normalnie z powrotem do
gardła. Może to już niedobra szynka była.
--
animka
FEniks
2017-12-18 11:30:29 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Kiedyś widziałem iberyjską w Kauflandzie,
...a dzisiaj w Auchan. Zestaw 5,5 kg szynki razem z tym diwajsem do
krojenia, wszystko w praktycznej walizeczce z tektury. 199,99 zł,
co chyba nie jest drogo.
Żeby to jeszcze było dobre i nie trzeba było wyrzucać....ach!
Ostatnio 3 plasterki szynki wyrzuciłam, bo paniusia w sklepie pokroila
ni na grubsze palsterki zamiast na cieniutkie. A tak ją prosiłam.
Jak za grube, to trzeba było pokroić w kosteczkę i usmażyć na tych
choćby jajecznicę.

Ewa
Animka
2017-12-18 17:27:04 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Kiedyś widziałem iberyjską w Kauflandzie,
...a dzisiaj w Auchan. Zestaw 5,5 kg szynki razem z tym diwajsem do
krojenia, wszystko w praktycznej walizeczce z tektury. 199,99 zł,
co chyba nie jest drogo.
Żeby to jeszcze było dobre i nie trzeba było wyrzucać....ach!
Ostatnio 3 plasterki szynki wyrzuciłam, bo paniusia w sklepie pokroila
ni na grubsze palsterki zamiast na cieniutkie. A tak ją prosiłam.
Jak za grube, to trzeba było pokroić w kosteczkę i usmażyć na tych
choćby jajecznicę.
Powinnam tak zrobić, ale z wściekłości nie pomyślałam.
Jajecznica pewnie byłaby dobra.
--
animka
XL
2017-12-18 20:32:05 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Kiedyś widziałem iberyjską w Kauflandzie,
...a dzisiaj w Auchan. Zestaw 5,5 kg szynki razem z tym diwajsem do
krojenia, wszystko w praktycznej walizeczce z tektury. 199,99 zł,
co chyba nie jest drogo.
Żeby to jeszcze było dobre i nie trzeba było wyrzucać....ach!
Ostatnio 3 plasterki szynki wyrzuciłam, bo paniusia w sklepie pokroila
ni na grubsze palsterki zamiast na cieniutkie. A tak ją prosiłam.
Jak za grube, to trzeba było pokroić w kosteczkę i usmażyć na tych
choćby jajecznicę.
Ćwierczakiewiczowa:
„(...)Pozostałe skwarki, dopóki gorące, złożyć w kamienny garnek, ucisnąć
jaknajdokładniej łyżką drewnianą, aby nie było pomiędzy niemi pustych
miejsc, do których się najłatwiej pleśń zakrada. Takich skwarków można
używać na okrasę dla czeladzi.(...)”

Dziś się zbędne dobre jedzenie po prostu wyrzuca... Demokracja (a raczej
to, co się za nią uważa) to takie samo zło, jak jawny totalitaryzm.
--
XL
https://www.salon24.pl/u/apokalipsateraz/731978,literacki-nobel-dla-lenina
TO MUSISZ PRZECZYTAĆ!
Animka
2017-12-10 14:29:45 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by stefan
Post by XL
Że dodam: ten „sprzęt” to zwykły gadżet. Duża deska, porządnie naostrzony
zwykły długi nóż, silna mężowska ręka dla przytrzymania - i voila.
Nie przesadzajmy. To TYLKO szynka.
Mam wątpliwości czy "To TYLKO szynka"
Można iść do lodówki, do szklanki wlać soku jabłkowego, dolać
wyborowej i wypić. Można otworzyć butelkę wina, nalać i popijać.
Można też pojechać do piwnic wypełnionych beczkami i tam w otoczeniu
aromatów, w towarzystwie miłych i ciekawych świata ludzi, słuchając
osób, które na enologii zjadły zęby zapoznawać się ze smakami,
bukietami itd.
Można też niedaleko Plaza Major w Madrycie, w jednej z niezliczonych
knajpek (poza utartymi szlakami turystów) uczestniczyć w - nie zawaham
się użyć tego słowa_ spektaklu, teatru jednego aktora a w zasadzie
dwóch - bo jambo castelliano tez jest pełnoprawnym aktorem- podawania,
krojenia i smakowania SZYNKI. I to nie jest TYlKO szynka. To jest SZYNKA!.
Może ktoś systemem gospodarczym robi sobie taką w domu, począwszy od
hodowli iberyjskich świnek. Podobnie jak ser Manchego, począwszy od
hodowli owieczek. ;) Ja niestety nie, więc dla mnie nie jest to zwykła
TYLKO szynka.
Na klecenie na szybko desek z castoramy nie mam ochoty ani czasu. A
ganianie się męża z nożem ze świńską nóżką po świątecznym stole to
raczej byłaby komedia. Ale co kto tam lubi, nic mi do tego.
Niech mąż pokroi na plastry, ułoży na półmisku i zaniesie na stół
swiąteczny. Po co Ty masz się męczyć?
--
animka
FEniks
2017-12-10 16:52:32 UTC
Permalink
Post by Animka
Niech mąż pokroi na plastry, ułoży na półmisku i zaniesie na stół
swiąteczny. Po co Ty masz się męczyć
Właśnie chodzi o to, żeby nikt nie musiał się męczyć. Nie sztuka pokroić
szynkę byle czym, trzymając ją w imadle. Z szynkami dojrzewającymi jest
taki kłopot, że muszą być pokrojone bardzo cienko. Żeby nie zmarnować
całego efektu, plasterki muszą być grubości papieru. Do tego trzeba
bardzo ostrego, sprężystego, cienkiego i długiego noża. Takiego nie mam
na wyposażeniu. O zgrozo! Bo pewnie mistrzowie od wszystkiego taki mają.

Ewa
XL
2017-12-10 17:11:10 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Animka
Niech mąż pokroi na plastry, ułoży na półmisku i zaniesie na stół
swiąteczny. Po co Ty masz się męczyć
Właśnie chodzi o to, żeby nikt nie musiał się męczyć. Nie sztuka pokroić
szynkę byle czym, trzymając ją w imadle. Z szynkami dojrzewającymi jest
taki kłopot, że muszą być pokrojone bardzo cienko. Żeby nie zmarnować
całego efektu, plasterki muszą być grubości papieru. Do tego trzeba
bardzo ostrego, sprężystego, cienkiego i długiego noża. Takiego nie mam
na wyposażeniu. O zgrozo! Bo pewnie mistrzowie od wszystkiego taki mają.
Owszem. I nawet im przez myśl nie przeszło, że ostry i giętki nóż może
stanowić jakiś problem. Długi ostry i giętki nóż ma każdy, kto
naprawdę(sic!) prowadzi kuchnię. Przecież bez takiego ani rusz.
--
XL „Demokracja bez wartości zamienia się w jawny lub zakamuflowany
totalitaryzm". Jan Paweł II
Animka
2017-12-10 19:22:45 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Animka
Niech mąż pokroi na plastry, ułoży na półmisku i zaniesie na stół
swiąteczny. Po co Ty masz się męczyć
Właśnie chodzi o to, żeby nikt nie musiał się męczyć. Nie sztuka pokroić
szynkę byle czym, trzymając ją w imadle. Z szynkami dojrzewającymi jest
taki kłopot, że muszą być pokrojone bardzo cienko. Żeby nie zmarnować
całego efektu, plasterki muszą być grubości papieru. Do tego trzeba
bardzo ostrego, sprężystego, cienkiego i długiego noża. Takiego nie mam
na wyposażeniu. O zgrozo! Bo pewnie mistrzowie od wszystkiego taki mają.
Ja to się nie znam, ale nie chciałabym trzymać w domu takiego noża.
--
animka
FEniks
2017-12-10 19:52:28 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by FEniks
Do tego trzeba
bardzo ostrego, sprężystego, cienkiego i długiego noża. Takiego nie mam
na wyposażeniu. O zgrozo! Bo pewnie mistrzowie od wszystkiego taki mają.
Ja to się nie znam, ale nie chciałabym trzymać w domu takiego noża.
No, ja też się będę trochę bała, zwłaszcza że mój synek kilka razy
dziennie robi mi rewizję wszystkich kuchennych szuflad i szafek. A żadne
zabezpieczenia nie stanowią dla niego problemu. ;)

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-12-10 20:29:55 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Animka
Do tego trzeba bardzo ostrego, sprężystego, cienkiego i długiego noża.
Takiego nie mam na wyposażeniu. O zgrozo! Bo pewnie mistrzowie od
wszystkiego taki mają.
Ja to się nie znam, ale nie chciałabym trzymać w domu takiego noża.
No, ja też się będę trochę bała, zwłaszcza że mój synek kilka razy
dziennie robi mi rewizję wszystkich kuchennych szuflad i szafek.
A żadne zabezpieczenia nie stanowią dla niego problemu. ;)
Ja w dziecięctwie swoim bardzo lubiłem bawić się *wszelkimi* sprzętami
kuchennymi. Właściwie to do dzisiaj mi to zostało.
--
Jarek
XL
2017-12-10 21:29:45 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Animka
Do tego trzeba bardzo ostrego, sprężystego, cienkiego i długiego noża.
Takiego nie mam na wyposażeniu. O zgrozo! Bo pewnie mistrzowie od
wszystkiego taki mają.
Ja to się nie znam, ale nie chciałabym trzymać w domu takiego noża.
No, ja też się będę trochę bała, zwłaszcza że mój synek kilka razy
dziennie robi mi rewizję wszystkich kuchennych szuflad i szafek.
A żadne zabezpieczenia nie stanowią dla niego problemu. ;)
Ja w dziecięctwie swoim bardzo lubiłem bawić się *wszelkimi* sprzętami
kuchennymi. Właściwie to do dzisiaj mi to zostało.
Aż dziw, że dożyłeś dorosłości.
A pewnie wszelakie noże w tej kuchni były.

LOL
--
XL
”Polskie” obozy koncentracyjne:
http://i.iplsc.com/-/0004H53IUOWJ0EXI-C114.jpg
FEniks
2017-12-11 07:48:02 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Animka
Do tego trzeba bardzo ostrego, sprężystego, cienkiego i długiego noża.
Takiego nie mam na wyposażeniu. O zgrozo! Bo pewnie mistrzowie od
wszystkiego taki mają.
Ja to się nie znam, ale nie chciałabym trzymać w domu takiego noża.
No, ja też się będę trochę bała, zwłaszcza że mój synek kilka razy
dziennie robi mi rewizję wszystkich kuchennych szuflad i szafek.
A żadne zabezpieczenia nie stanowią dla niego problemu. ;)
Ja w dziecięctwie swoim bardzo lubiłem bawić się *wszelkimi* sprzętami
kuchennymi. Właściwie to do dzisiaj mi to zostało.
A równie mocno interesowałeś się zawartością garnków i talerzy, czy to
przychodzi z czasem?

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-12-11 21:00:04 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Animka
Do tego trzeba bardzo ostrego, sprężystego, cienkiego i długiego noża.
Takiego nie mam na wyposażeniu. O zgrozo! Bo pewnie mistrzowie od
wszystkiego taki mają.
Ja to się nie znam, ale nie chciałabym trzymać w domu takiego noża.
No, ja też się będę trochę bała, zwłaszcza że mój synek kilka razy
dziennie robi mi rewizję wszystkich kuchennych szuflad i szafek.
A żadne zabezpieczenia nie stanowią dla niego problemu. ;)
Ja w dziecięctwie swoim bardzo lubiłem bawić się *wszelkimi* sprzętami
kuchennymi. Właściwie to do dzisiaj mi to zostało.
A równie mocno interesowałeś się zawartością garnków i talerzy, czy to
przychodzi z czasem?
Chodzi o to, czy byłem niejadkiem? Byłem. Ale tylko w pewnym sensie.
To znaczy nakarmić mnie byle czym, byle gdzie, było trudno. Ale w domu
dzieciństwa mego kuchnią zajmowała się ciotka Giena. Siostra babci.
A to oznaczało, że byle co w garnkach i talerzach znaleźć się nie mogło.
Nawet w trudnych gomułkowskich czasach. Ciotka wojnę przetrwała we Wiedniu.
Jak tutaj zaczynało się źle dziać, galicyjski fabrykant, u którego pracowała,
wiedeńczyk, starał się jak mógł pomóc swojej załodze. Trafiła do jego domu,
najpierw zarejestrowana jako "gość", a gdy gość z Polski mógł wydać się
czymś podejrzanym, uzyskała papiery "kucharki". I tak oto młoda kobieta
w wiedeńskiej kuchni miała okazję nauczyć się wiedeńskiej kuchni. A potem
praktykować ją u nas.

Przychodzi z czasem, z tym że u mnie czas ten nadszedł szybko. Już bardzo
wcześnie interesowało mnie co się je, jak się je, jak to się przyrządza.
Za sprawą Ciotki kuchnia stąła się dla mnie ważnym elementem tzw. kultury
materialne. I nie tylko materialnej. Od najmłodszych lat w tym wszystkim
uczestniczyłem.

Jarek

PS
Będąc niewiele starszy od wyżej wzmiankowanego synka, poznawałem pierwsze
litery, za pomoc dydaktyczną mając żółtą puszkę UNRRA (też ciotka poniekąd)
po mleku w proszku, w której w domu trzymaliśmy mąkę.
--
Hansowi w Wiedniu codzienne rano
Jaja w koszulkach na stół dawano
Aż kucharz pomylił manatki
I t-shirt zmienił na świeże gatki
Dla jaj to jednak nie jest to samo
FEniks
2017-12-11 21:45:52 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Chodzi o to, czy byłem niejadkiem? Byłem. Ale tylko w pewnym sensie.
To znaczy nakarmić mnie byle czym, byle gdzie, było trudno. Ale w domu
dzieciństwa mego kuchnią zajmowała się ciotka Giena. Siostra babci.
A to oznaczało, że byle co w garnkach i talerzach znaleźć się nie mogło.
Nawet w trudnych gomułkowskich czasach. Ciotka wojnę przetrwała we Wiedniu.
Jak tutaj zaczynało się źle dziać, galicyjski fabrykant, u którego pracowała,
wiedeńczyk, starał się jak mógł pomóc swojej załodze. Trafiła do jego domu,
najpierw zarejestrowana jako "gość", a gdy gość z Polski mógł wydać się
czymś podejrzanym, uzyskała papiery "kucharki". I tak oto młoda kobieta
w wiedeńskiej kuchni miała okazję nauczyć się wiedeńskiej kuchni. A potem
praktykować ją u nas.
Przychodzi z czasem, z tym że u mnie czas ten nadszedł szybko. Już bardzo
wcześnie interesowało mnie co się je, jak się je, jak to się przyrządza.
Za sprawą Ciotki kuchnia stąła się dla mnie ważnym elementem tzw. kultury
materialne. I nie tylko materialnej. Od najmłodszych lat w tym wszystkim
uczestniczyłem.
Och, przydałaby mi się taka Ciotka.
Post by Jarosław Sokołowski
Hansowi w Wiedniu codzienne rano
Jaja w koszulkach na stół dawano
A' propos: właśnie niedawno odkryłam jajka w koszulkach. Świetny
wynalazek i - wbrew wszelkim urban legendom - bardzo łatwo się je
przyrządza. Jedyny problem pojawia się wtedy, kiedy trzeba zrobić ich
więcej, bo nie da się na raz i stygną.

Ewa
Animka
2017-12-11 22:29:56 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Chodzi o to, czy byłem niejadkiem? Byłem. Ale tylko w pewnym sensie.
To znaczy nakarmić mnie byle czym, byle gdzie, było trudno. Ale w domu
dzieciństwa mego kuchnią zajmowała się ciotka Giena. Siostra babci.
A to oznaczało, że byle co w garnkach i talerzach znaleźć się nie mogło.
Nawet w trudnych gomułkowskich czasach. Ciotka wojnę przetrwała we Wiedniu.
Jak tutaj zaczynało się źle dziać, galicyjski fabrykant, u którego pracowała,
wiedeńczyk, starał się jak mógł pomóc swojej załodze. Trafiła do jego domu,
najpierw zarejestrowana jako "gość", a gdy gość z Polski mógł wydać się
czymś podejrzanym, uzyskała papiery "kucharki". I tak oto młoda kobieta
w wiedeńskiej kuchni miała okazję nauczyć się wiedeńskiej kuchni. A potem
praktykować ją u nas.
Przychodzi z czasem, z tym że u mnie czas ten nadszedł szybko. Już bardzo
wcześnie interesowało mnie co się je, jak się je, jak to się przyrządza.
Za sprawą Ciotki kuchnia stąła się dla mnie ważnym elementem tzw. kultury
materialne. I nie tylko materialnej. Od najmłodszych lat w tym wszystkim
uczestniczyłem.
Och, przydałaby mi się taka Ciotka.
Ja mialam kochaną mamusię, która wszystko w kuchni przygotowywała i mnie
do żadnej pomocy nie poganiala, a ja sie do tego nie garnęlam. Dlatego
nic mnie nie nauczyła. Jak byłam dorosła to w swoim mieszkaniu musialam
się przestawić na gotowanie, pieczenie itd.Chociaz mamusia mieszkała
blisko to i na obiady się tam bardzo często chodziło. Obowiązkowo.
Najmłodszym dzieckiem byłam to wszyscy się ze mną "cackali".
Najłopatologiczniej mi podpowiadały co i jak kolezanki z pracy jak tak
sobie gadałyśmy przy okazji. Poza tym wycinałam najciekawsze przepisy z
kolorowych magazynów i raz napiekłam tyle makowców, że całą rodzinę
obdzieliłam i jeszcze do pracy ze 3 makowcwe zaniosłam. Wszyscy się
zachwycali. Mamusia jak mi zaczęla tłumaczyć co i jak się robi to tak
naplątała, że do mnie to nie docierało.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Hansowi w Wiedniu codzienne rano
Jaja w koszulkach na stół dawano
A' propos: właśnie niedawno odkryłam jajka w koszulkach. Świetny
wynalazek i - wbrew wszelkim urban legendom - bardzo łatwo się je
przyrządza. Jedyny problem pojawia się wtedy, kiedy trzeba zrobić ich
więcej, bo nie da się na raz i stygną.
Można zrobić od razu zawartość na salaterkę. Po co się chrzanić z każda
skorupką jajka.
--
animka
FEniks
2017-12-12 11:32:56 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by FEniks
A' propos: właśnie niedawno odkryłam jajka w koszulkach. Świetny
wynalazek i - wbrew wszelkim urban legendom - bardzo łatwo się je
przyrządza. Jedyny problem pojawia się wtedy, kiedy trzeba zrobić ich
więcej, bo nie da się na raz i stygną.
Można zrobić od razu zawartość na salaterkę. Po co się chrzanić z
każda skorupką jajka.
To znaczy? Kilka jaj w koszulkach gotować jednocześnie? Rzeczywiście
próbowałaś, czy tak tylko piszesz?

Ewa
Animka
2017-12-12 17:55:38 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
A' propos: właśnie niedawno odkryłam jajka w koszulkach. Świetny
wynalazek i - wbrew wszelkim urban legendom - bardzo łatwo się je
przyrządza. Jedyny problem pojawia się wtedy, kiedy trzeba zrobić ich
więcej, bo nie da się na raz i stygną.
Można zrobić od razu zawartość na salaterkę. Po co się chrzanić z
każda skorupką jajka.
To znaczy? Kilka jaj w koszulkach gotować jednocześnie? Rzeczywiście
próbowałaś, czy tak tylko piszesz?
Ewa
Gotowałam na miękko, na twardo, na półtwardo.............
--
animka
XL
2017-12-12 18:08:09 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
A' propos: właśnie niedawno odkryłam jajka w koszulkach. Świetny
wynalazek i - wbrew wszelkim urban legendom - bardzo łatwo się je
przyrządza. Jedyny problem pojawia się wtedy, kiedy trzeba zrobić ich
więcej, bo nie da się na raz i stygną.
Można zrobić od razu zawartość na salaterkę. Po co się chrzanić z
każda skorupką jajka.
To znaczy? Kilka jaj w koszulkach gotować jednocześnie? Rzeczywiście
próbowałaś, czy tak tylko piszesz?
Ewa
Gotowałam na miękko, na twardo, na półtwardo.............
LOL
Czy leci z nami pilot???
🙈
--
XL
”Polskie” obozy koncentracyjne:
http://i.iplsc.com/-/0004H53IUOWJ0EXI-C114.jpg
FEniks
2017-12-12 21:41:36 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
A' propos: właśnie niedawno odkryłam jajka w koszulkach. Świetny
wynalazek i - wbrew wszelkim urban legendom - bardzo łatwo się je
przyrządza. Jedyny problem pojawia się wtedy, kiedy trzeba zrobić ich
więcej, bo nie da się na raz i stygną.
Można zrobić od razu zawartość na salaterkę. Po co się chrzanić z
każda skorupką jajka.
To znaczy? Kilka jaj w koszulkach gotować jednocześnie? Rzeczywiście
próbowałaś, czy tak tylko piszesz?
Ewa
Gotowałam na miękko, na twardo, na półtwardo.............
Rozumiem. Ale to raczej w pancerzykach, nie w koszulkach.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-12-13 06:19:43 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
A' propos: właśnie niedawno odkryłam jajka w koszulkach.
Świetny wynalazek i - wbrew wszelkim urban legendom -
bardzo łatwo się je przyrządza. Jedyny problem pojawia
się wtedy, kiedy trzeba zrobić ich więcej, bo nie da się
na raz i stygną.
Można zrobić od razu zawartość na salaterkę. Po co się
chrzanić z każda skorupką jajka.
To znaczy? Kilka jaj w koszulkach gotować jednocześnie?
Rzeczywiście próbowałaś, czy tak tylko piszesz?
Gotowałam na miękko, na twardo, na półtwardo.............
Rozumiem. Ale to raczej w pancerzykach, nie w koszulkach.
W gwarze więziennej na ten nabiał mówiono "skorupiaki".
Tak to opisywał Henryk Wujec, czy też może Jacek Kuruń.
Przy okazji dzisiejszej rocznicy i o takiej kuchni wypada
wspomnieć.

Jarek
--
Dałeś mi, Panie, zbroję;
Dawny kuł płatnerz ją.
W wielu pogięta bojach,
Wielu ochrzczona krwią.
stefan
2017-12-13 07:59:33 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
A' propos: właśnie niedawno odkryłam jajka w koszulkach.
Świetny wynalazek i - wbrew wszelkim urban legendom -
bardzo łatwo się je przyrządza. Jedyny problem pojawia
się wtedy, kiedy trzeba zrobić ich więcej, bo nie da się
na raz i stygną.
Można zrobić od razu zawartość na salaterkę. Po co się
chrzanić z każda skorupką jajka.
To znaczy? Kilka jaj w koszulkach gotować jednocześnie?
Rzeczywiście próbowałaś, czy tak tylko piszesz?
Gotowałam na miękko, na twardo, na półtwardo.............
Rozumiem. Ale to raczej w pancerzykach, nie w koszulkach.
W gwarze więziennej na ten nabiał mówiono "skorupiaki".
Tak to opisywał Henryk Wujec, czy też może Jacek Kuruń.
Przy okazji dzisiejszej rocznicy i o takiej kuchni wypada
wspomnieć.
Jarek
Skorupniak - Wiśnicz Nowy, .... Poza tym politycznym nie wolno było
używać grypsery. Kryminalni grypsujący bardzo tego pilnowali a klawisze
akceptowali i wręcz popierali...
pozdr
Stefan
Jarosław Sokołowski
2017-12-13 10:28:16 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Animka
Gotowałam na miękko, na twardo, na półtwardo.............
Rozumiem. Ale to raczej w pancerzykach, nie w koszulkach.
W gwarze więziennej na ten nabiał mówiono "skorupiaki".
Tak to opisywał Henryk Wujec, czy też może Jacek Kuruń.
Przy okazji dzisiejszej rocznicy i o takiej kuchni wypada
wspomnieć.
Skorupniak - Wiśnicz Nowy, .... Poza tym politycznym nie wolno
było używać grypsery. Kryminalni grypsujący bardzo tego pilnowali
a klawisze akceptowali i wręcz popierali...
We Wiśniczu bywam od czasu do czasu. Znajomi mają tam dworek po
ciotecznym pradziadku (czy jakoś tak). Mieszkają i jednocześnie
prowadzą niewielkie muzeum dziaduniowi poświęcone -- jakieś szkice,
malunki, a przede wszystkim oryginalne wnętrza tej letniej
posiadłości. Gdy się kiedyś zatrzymałemtamna dłużej, to miałem
obstalowany wikt we wzmiankowanym zakładzie (dworek jest pomiędzy
zamkiem a więzieniem, więc blisko). Całą stołówkę obsługują stali
pensjonariusze, występujący również w roli kelnerów. W sumie też
ciekawy incydent gastronomiczny. Później jeszcze bardziej rozwinięto
działalność usługową -- oferowano również noclegi dla turystów.

Jarek

PS
"Żeberka a la Janosik" -- to by mogło pojawić się w menu, w końcu
chłopa tam trzymali.
--
Innym razem zaproszony byłem na wernisaż,
Na wystawy późną nocą w głębokich piwnicach,
Czy to były płótna mistrza Jana, czy Kantego?
Nie pamiętam tego...
XL
2017-12-13 11:06:57 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by stefan
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Animka
Gotowałam na miękko, na twardo, na półtwardo.............
Rozumiem. Ale to raczej w pancerzykach, nie w koszulkach.
W gwarze więziennej na ten nabiał mówiono "skorupiaki".
Tak to opisywał Henryk Wujec, czy też może Jacek Kuruń.
Przy okazji dzisiejszej rocznicy i o takiej kuchni wypada
wspomnieć.
Skorupniak - Wiśnicz Nowy, .... Poza tym politycznym nie wolno
było używać grypsery. Kryminalni grypsujący bardzo tego pilnowali
a klawisze akceptowali i wręcz popierali...
We Wiśniczu bywam od czasu do czasu. Znajomi mają tam dworek po
ciotecznym pradziadku (czy jakoś tak). Mieszkają i jednocześnie
prowadzą niewielkie muzeum dziaduniowi poświęcone -- jakieś szkice,
malunki, a przede wszystkim oryginalne wnętrza tej letniej
posiadłości. Gdy się kiedyś zatrzymałemtamna dłużej, to miałem
obstalowany wikt we wzmiankowanym zakładzie (dworek jest pomiędzy
zamkiem a więzieniem, więc blisko). Całą stołówkę obsługują stali
pensjonariusze, występujący również w roli kelnerów. W sumie też
ciekawy incydent gastronomiczny. Później jeszcze bardziej rozwinięto
działalność usługową -- oferowano również noclegi dla turystów.
Reklama dźwignią.
--
XL
https://www.salon24.pl/u/apokalipsateraz/731978,literacki-nobel-dla-lenina
TO MUSISZ PRZECZYTAĆ!
FEniks
2017-12-15 12:07:02 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
A' propos: właśnie niedawno odkryłam jajka w koszulkach.
Świetny wynalazek i - wbrew wszelkim urban legendom -
bardzo łatwo się je przyrządza. Jedyny problem pojawia
się wtedy, kiedy trzeba zrobić ich więcej, bo nie da się
na raz i stygną.
Można zrobić od razu zawartość na salaterkę. Po co się
chrzanić z każda skorupką jajka.
To znaczy? Kilka jaj w koszulkach gotować jednocześnie?
Rzeczywiście próbowałaś, czy tak tylko piszesz?
Gotowałam na miękko, na twardo, na półtwardo.............
Rozumiem. Ale to raczej w pancerzykach, nie w koszulkach.
W gwarze więziennej na ten nabiał mówiono "skorupiaki".
Reżimowa wersja ośmiorniczek.
Oby nie wróciło. Choć wszystko zmierza ku temu...

Ewa
Animka
2017-12-12 22:07:47 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
A' propos: właśnie niedawno odkryłam jajka w koszulkach. Świetny
wynalazek i - wbrew wszelkim urban legendom - bardzo łatwo się je
przyrządza. Jedyny problem pojawia się wtedy, kiedy trzeba zrobić ich
więcej, bo nie da się na raz i stygną.
Można zrobić od razu zawartość na salaterkę. Po co się chrzanić z
każda skorupką jajka.
To znaczy? Kilka jaj w koszulkach gotować jednocześnie? Rzeczywiście
próbowałaś, czy tak tylko piszesz?
Ewa
Gotowałam na miękko, na twardo, na półtwardo.............
Rozumiem. Ale to raczej w pancerzykach, nie w koszulkach.
W skorupkach.
A jakich koszulek używasz? ;-)
--
animka
FEniks
2017-12-15 12:04:23 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
A' propos: właśnie niedawno odkryłam jajka w koszulkach. Świetny
wynalazek i - wbrew wszelkim urban legendom - bardzo łatwo się je
przyrządza. Jedyny problem pojawia się wtedy, kiedy trzeba zrobić ich
więcej, bo nie da się na raz i stygną.
Można zrobić od razu zawartość na salaterkę. Po co się chrzanić z
każda skorupką jajka.
To znaczy? Kilka jaj w koszulkach gotować jednocześnie? Rzeczywiście
próbowałaś, czy tak tylko piszesz?
Ewa
Gotowałam na miękko, na twardo, na półtwardo.............
Rozumiem. Ale to raczej w pancerzykach, nie w koszulkach.
W skorupkach.
A jakich koszulek używasz? ;-)
Sportowych, na ramiączkach. ;)

Ewa
Animka
2017-12-15 17:41:01 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
A' propos: właśnie niedawno odkryłam jajka w koszulkach. Świetny
wynalazek i - wbrew wszelkim urban legendom - bardzo łatwo się je
przyrządza. Jedyny problem pojawia się wtedy, kiedy trzeba zrobić ich
więcej, bo nie da się na raz i stygną.
Można zrobić od razu zawartość na salaterkę. Po co się chrzanić z
każda skorupką jajka.
To znaczy? Kilka jaj w koszulkach gotować jednocześnie? Rzeczywiście
próbowałaś, czy tak tylko piszesz?
Ewa
Gotowałam na miękko, na twardo, na półtwardo.............
Rozumiem. Ale to raczej w pancerzykach, nie w koszulkach.
W skorupkach.
A jakich koszulek używasz? ;-)
Sportowych, na ramiączkach. ;)
Aha :-)
--
animka
XL
2017-12-11 23:57:16 UTC
Permalink
Post by FEniks
A' propos: właśnie niedawno odkryłam jajka w koszulkach. Świetny
wynalazek i - wbrew wszelkim urban legendom - bardzo łatwo się je
przyrządza. Jedyny problem pojawia się wtedy, kiedy trzeba zrobić ich
więcej, bo nie da się na raz i stygną.
Włączamy myślenie: trzymamy te gotowe w szerokim garnku z gorącą wodą, na
możliwie najmniejszym grzaniu kuchenki - trzeba utrzymywać w nim względnie
stałą temperaturę, taką, jaką powinny mieć jajka gotowe do podania.
Nie może więc być zbyt gorąca, bo będą się dalej ścinać - myślę, że
wystarczy jakieś góra 50-55 stopni C. Tyle, że całą operację utrzymywania
temperatury trzeba najpierw trochę sobie poćwiczyć bez jajek, za to z
termometrem - najlepiej takim z sondą, przyczepianym do brzegu garnka.
Google—->”termometr z klipsem”.
--
XL
”Polskie” obozy koncentracyjne:
http://i.iplsc.com/-/0004H53IUOWJ0EXI-C114.jpg
Animka
2017-12-11 22:12:52 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Animka
Do tego trzeba bardzo ostrego, sprężystego, cienkiego i długiego noża.
Takiego nie mam na wyposażeniu. O zgrozo! Bo pewnie mistrzowie od
wszystkiego taki mają.
Ja to się nie znam, ale nie chciałabym trzymać w domu takiego noża.
No, ja też się będę trochę bała, zwłaszcza że mój synek kilka razy
dziennie robi mi rewizję wszystkich kuchennych szuflad i szafek.
A żadne zabezpieczenia nie stanowią dla niego problemu. ;)
Ja w dziecięctwie swoim bardzo lubiłem bawić się *wszelkimi* sprzętami
kuchennymi. Właściwie to do dzisiaj mi to zostało.
A równie mocno interesowałeś się zawartością garnków i talerzy, czy to
przychodzi z czasem?
Chodzi o to, czy byłem niejadkiem? Byłem. Ale tylko w pewnym sensie.
To znaczy nakarmić mnie byle czym, byle gdzie, było trudno. Ale w domu
dzieciństwa mego kuchnią zajmowała się ciotka Giena. Siostra babci.
A to oznaczało, że byle co w garnkach i talerzach znaleźć się nie mogło.
Nawet w trudnych gomułkowskich czasach. Ciotka wojnę przetrwała we Wiedniu.
Jak tutaj zaczynało się źle dziać, galicyjski fabrykant, u którego pracowała,
wiedeńczyk, starał się jak mógł pomóc swojej załodze. Trafiła do jego domu,
najpierw zarejestrowana jako "gość", a gdy gość z Polski mógł wydać się
czymś podejrzanym, uzyskała papiery "kucharki". I tak oto młoda kobieta
w wiedeńskiej kuchni miała okazję nauczyć się wiedeńskiej kuchni. A potem
praktykować ją u nas.
Przychodzi z czasem, z tym że u mnie czas ten nadszedł szybko. Już bardzo
wcześnie interesowało mnie co się je, jak się je, jak to się przyrządza.
Za sprawą Ciotki kuchnia stąła się dla mnie ważnym elementem tzw. kultury
materialne. I nie tylko materialnej. Od najmłodszych lat w tym wszystkim
uczestniczyłem.
Jarek
PS
Będąc niewiele starszy od wyżej wzmiankowanego synka, poznawałem pierwsze
litery, za pomoc dydaktyczną mając żółtą puszkę UNRRA (też ciotka poniekąd)
po mleku w proszku, w której w domu trzymaliśmy mąkę.
Dobry dzieciak byłeś :-) Pewnie jako małemu dzieciakowi garnek czasami
służył do bębnienia jak na perkusji?
Mój wnuczek zainteresował się środkami czystościowymi jak miał z 1/5
roku. Dobrze, że akurat tam wtedy poszłam. Córeczka przysnęła, a
dzieciak zamiast bawić się zabawkami to usiadł sobie w lazience na
podłodze, powyciągał z szafki wszystkie proszki do prania, jakieś cify
nie cify i wszystko skrupulatnie przeglądał. Jak mnie zobaczył to tak
się ucieszył, że o tych nieznanych "zabawkach" zapomniał. Córeczka była
zszokowana i miala poźniej już nauczkę na przyszłość. Dzieciak miał tak
dużo zabawek i książeczek, ze 2 laptopiki nawet, 2 rowerki stały w kącie
(jeszcze nieprzydatne), organy. Ciągle coś dostawał od córki koleżanek z
zagranicy, od chrzestnej i rodziny, ale widocznie mu się już to
opatrzyło. Raz ten mały karakan wszedł pod stół i oglądał z
zaciekawieniem każde łącze, drewienko, śrubki. Jak jakiś ekspert.
Śmiałam się, że on to chyba stolarzem będzie. Teraz już chodzi do szkoły
i od I klasy mają informatykę, więc pewnie jego zainteresowania jeszcze
moga się zniemić.
Lubił jeszcze jakiś czas temu-jak miał 4 latka ukladać puzle i zawsze
robotę wykonał :-)
Tak przy okazji, bo mi się teraz przypomniało, że nie podobało mi się,
że mój ojciec zamiast jeść chleb ukrojony normalnie, to odrywał sobie po
kawałku (np. do zupy) i jadł.
Po iluś tam latach pewien dyplomata (mały człowieczek, już nie żyje)
opowiadał w telewizji jakie zasady obowiązują przy posiłkach i rozmowach
z dyplomatami i "wysokimi osobistościami" w kraju i za granicą przy
stole. Otóż kultura makazuje, żeby chleb sobie łamać a nie gryżć z
kromki, żeby w razie czego w rozmowie nie mieć buzi napchanej jadlem, bo
przecież trzeba rozmawiać. Doceniłam już ojca :-) Był u Niemców w czasie
wojny, to może ten nawyk stamtąd przywiózł, bo dyplomatą nie był, ale
bajki wszystkie znał na pamięć, nawet bajki Andersena, poza tym biblię,
chociaż do kościola to tak nie "latał".
--
animka
XL
2017-12-10 21:26:51 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
Do tego trzeba
bardzo ostrego, sprężystego, cienkiego i długiego noża. Takiego nie mam
na wyposażeniu. O zgrozo! Bo pewnie mistrzowie od wszystkiego taki mają.
Ja to się nie znam, ale nie chciałabym trzymać w domu takiego noża.
No, ja też się będę trochę bała, zwłaszcza że mój synek kilka razy
dziennie robi mi rewizję wszystkich kuchennych szuflad i szafek. A żadne
zabezpieczenia nie stanowią dla niego problemu. ;)
LOL
Jedynym skutecznym zabezpieczeniem dla dziecka jest myślenie rodziców. Bez
tego nie powinno się mieć w domu nawet podstawowych rzeczy.
I najlepiej nie mieć wtedy także dziecka.
--
XL
”Polskie” obozy koncentracyjne:
Loading Image...
XL
2017-12-10 17:05:32 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by stefan
Post by XL
Że dodam: ten „sprzęt” to zwykły gadżet. Duża deska, porządnie naostrzony
zwykły długi nóż, silna mężowska ręka dla przytrzymania - i voila.
Nie przesadzajmy. To TYLKO szynka.
Mam wątpliwości czy "To TYLKO szynka"
Można iść do lodówki, do szklanki wlać soku jabłkowego, dolać
wyborowej i wypić. Można otworzyć butelkę wina, nalać i popijać.
Można też pojechać do piwnic wypełnionych beczkami i tam w otoczeniu
aromatów, w towarzystwie miłych i ciekawych świata ludzi, słuchając
osób, które na enologii zjadły zęby zapoznawać się ze smakami,
bukietami itd.
Można też niedaleko Plaza Major w Madrycie, w jednej z niezliczonych
knajpek (poza utartymi szlakami turystów) uczestniczyć w - nie zawaham
się użyć tego słowa_ spektaklu, teatru jednego aktora a w zasadzie
dwóch - bo jambo castelliano tez jest pełnoprawnym aktorem- podawania,
krojenia i smakowania SZYNKI. I to nie jest TYlKO szynka. To jest SZYNKA!.
Może ktoś systemem gospodarczym robi sobie taką w domu, począwszy od
hodowli iberyjskich świnek. Podobnie jak ser Manchego, począwszy od
hodowli owieczek. ;) Ja niestety nie, więc dla mnie nie jest to zwykła
TYLKO szynka.
Na klecenie na szybko desek z castoramy nie mam ochoty ani czasu.
Czasu dość. Można zrobić porzadnie, lepsze i ładniejsze, niż kupne
badziewie.
Ale co kto lubi.
Post by FEniks
A
ganianie się męża z nożem ze świńską nóżką po świątecznym stole to
raczej byłaby komedia.
Mało prawdopodobne - nie wyszłam za niezdarę.
Post by FEniks
Ale co kto tam lubi, nic mi do tego.
Nie toleruję męskich niezdar. To na pewno.
--
XL „Demokracja bez wartości zamienia się w jawny lub zakamuflowany
totalitaryzm". Jan Paweł II
Trefniś
2017-12-10 08:58:43 UTC
Permalink
Dosta=B3am w prezencie hiszpa=F1sk=B1 szynk=EA dojrzewaj=B1c=B1, tak=B1=
wielk=B1 nog=EA z =
50% iberyjskiej =B6winki.
(...)

Pom=F3c nie pomog=EA, ale troch=EA mnie zainteresowa=B3o owe "50% iberyj=
skiej =

=B6winki".
Czego dotyczy owa zawarto=B6=E6 procentowa?

-- =

Trefni=B6
XL
2017-12-10 09:55:22 UTC
Permalink
Post by FEniks
Dostałam w prezencie hiszpańską szynkę dojrzewającą, taką wielką nogę z
50% iberyjskiej świnki.
(...)
Pomóc nie pomogę, ale trochę mnie zainteresowało owe "50% iberyjskiej
świnki".
Czego dotyczy owa zawartość procentowa?
Całej świni.
--
XL „Demokracja bez wartości zamienia się w jawny lub zakamuflowany
totalitaryzm". Jan Paweł II
Trefniś
2017-12-10 15:37:10 UTC
Permalink
Dosta=B3am w prezencie hiszpa=F1sk=B1 szynk=EA dojrzewaj=B1c=B1, tak=
=B1 wielk=B1 nog=EA z
50% iberyjskiej =B6winki.
(...)
Pom=F3c nie pomog=EA, ale troch=EA mnie zainteresowa=B3o owe "50% ibe=
ryjskiej
=B6winki".
Czego dotyczy owa zawarto=B6=E6 procentowa?
Ca=B3ej =B6wini.
Du=BFa ta noga...

-- =

Trefni=B6
XL
2017-12-10 17:05:32 UTC
Permalink
Post by XL
Post by FEniks
Dostałam w prezencie hiszpańską szynkę dojrzewającą, taką wielką nogę z
50% iberyjskiej świnki.
(...)
Pomóc nie pomogę, ale trochę mnie zainteresowało owe "50% iberyjskiej
świnki".
Czego dotyczy owa zawartość procentowa?
Całej świni.
Duża ta noga...
Ucięta z półtuszy. Zwykle.
Półtusza to 50% całej świni.
--
XL „Demokracja bez wartości zamienia się w jawny lub zakamuflowany
totalitaryzm". Jan Paweł II
Trefniś
2017-12-10 17:22:13 UTC
Permalink
Post by Trefniś
Dosta=B3am w prezencie hiszpa=F1sk=B1 szynk=EA dojrzewaj=B1c=B1, t=
ak=B1 wielk=B1 =
Post by Trefniś
nog=EA z
50% iberyjskiej =B6winki.
(...)
Pom=F3c nie pomog=EA, ale troch=EA mnie zainteresowa=B3o owe "50% i=
beryjskiej
Post by Trefniś
=B6winki".
Czego dotyczy owa zawarto=B6=E6 procentowa?
Ca=B3ej =B6wini.
Du=BFa ta noga...
Uci=EAta z p=F3=B3tuszy. Zwykle.
P=F3=B3tusza to 50% ca=B3ej =B6wini.
W porz=B1dku, tak sobie tylko =BFartuj=EA :)

-- =

Trefni=B6
FEniks
2017-12-10 12:02:57 UTC
Permalink
Post by FEniks
Dostałam w prezencie hiszpańską szynkę dojrzewającą, taką wielką nogę
z 50% iberyjskiej świnki.
(...)
Pomóc nie pomogę, ale trochę mnie zainteresowało owe "50% iberyjskiej
świnki".
Czego dotyczy owa zawartość procentowa?
Rasy iberyjskiej.

Ewa
Trefniś
2017-12-10 15:35:11 UTC
Permalink
Post by FEniks
Dosta=B3am w prezencie hiszpa=F1sk=B1 szynk=EA dojrzewaj=B1c=B1, tak=
=B1 wielk=B1 nog=EA =
Post by FEniks
z 50% iberyjskiej =B6winki.
(...)
Pom=F3c nie pomog=EA, ale troch=EA mnie zainteresowa=B3o owe "50% ibe=
ryjskiej =
Post by FEniks
=B6winki".
Czego dotyczy owa zawarto=B6=E6 procentowa?
Rasy iberyjskiej.
:)
Tatu=B6 iberian, mamusia sk=B1din=B1d (taniej), albo odwrotnie (dro=BFej=
).
Ciekawe, dzi=EAki!

-- =

Trefni=B6
Jivanmukta
2019-04-15 19:49:44 UTC
Permalink
Post by FEniks
Dostałam w prezencie hiszpańską szynkę dojrzewającą, taką wielką nogę z
50% iberyjskiej świnki. I teraz zastanawiam się, jak ją pokroić.
Oczywiście mnóstwo jest filmów instruktażowych dostępnych choćby na yt.
Większy problem ze znalezieniem odpowiedniego sprzętu, w dodatku żeby
http://hamloverspolska.com/product/pl/98/507/Stojak_na_szynke
Trochę drogi, ale to i tak  nic w porównaniu z innymi na tej stronie.
http://allegro.pl/stojak-krajalnica-reczna-na-szynke-z-nozem-i7076638613.html
Ma ktoś doświadczenie w krojeniu takiej szyny? Ja do tej pory miałam do
czynienia tylko z pokrojoną.
Ewa
Jedzenie szynki jest grzechem ciężkim. Ktoś kto kroi szynkę powinien być
sam pokrojony, żeby wiedział jak to jest.

Loading...