Discussion:
Co w chlebie piszczy?
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
XL
2018-03-27 09:19:28 UTC
Permalink

Gips!
Ludzkie włosy i kacze pierze!


I nie tylko 🤮
--
XL
XL
2018-03-27 09:37:26 UTC
Permalink
Post by XL
http://youtu.be/AYYaAQkpR0s
Gips!
Ludzkie włosy i kacze pierze!
Nie, nie jako „niespodzianki”. Jako powszechnie stosowane POLEPSZACZE!
Post by XL
I nie tylko 🤮
Oj, nie tylko...
--
XL
Waldemar
2018-03-27 09:49:17 UTC
Permalink
Post by XL
http://youtu.be/AYYaAQkpR0s
Gips!
Ludzkie włosy i kacze pierze!
Apropos pieczywa:
czy może ktoś wie, gdzie w okolicy Słubic (+- 50km) jest jakaś piekarnia
z naprawdę dobrym pieczywem? Ostatnio przejeżdżałem przez Słubice i
kupiłem niby dobry chleb, ale smakował jak trociny i po 2 dniach nadawał
się na suchary.

Waldek
XL
2018-03-27 10:15:53 UTC
Permalink
Post by Waldemar
Post by XL
http://youtu.be/AYYaAQkpR0s
Gips!
Ludzkie włosy i kacze pierze!
czy może ktoś wie, gdzie w okolicy Słubic (+- 50km) jest jakaś piekarnia
z naprawdę dobrym pieczywem? Ostatnio przejeżdżałem przez Słubice i
kupiłem niby dobry chleb, ale smakował jak trociny i po 2 dniach nadawał
się na suchary.
Nie ma takich miejsc. Jeśli ktoś gdzieś sprzedaje „dobry prawdziwy chleb”,
to po prostu kłamie.
Taki chleb ze względu na praco- i czasochłonną technologię musiałby
kosztować tyle, że prawie nikt by go nie kupował. W efekcie nikt by się z
produkcji takiego chleba nie mogł utrzymać.
Niestety, pozostaje tylko pieczenie samodzielne.
Ja nie piekę chleba stale, teraz raczej okazjonalnie. Nie te oczy ;-)
Jednak staram się kupować chleb najbliższy ideałowi i jest nim chleb
„Codzienny” oraz „Kielecki” - dostępne w sklepach PSS „Społem” w Kielcach i
chyba tylko tu.
Mozesz obejrzeć je tu:
http://www.spolem.squaredesign.pl/site/?idArt=440&naglowek=Piekarnia
Ponadto polecam kieleckie „Piekiełko” - rodzinną firmę z przedwojennymi
tradycjami:
https://m.facebook.com/piekarniapiekielko/?locale2=pl_PL
--
XL
Waldemar
2018-03-27 16:27:13 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Waldemar
Post by XL
http://youtu.be/AYYaAQkpR0s
Gips!
Ludzkie włosy i kacze pierze!
czy może ktoś wie, gdzie w okolicy Słubic (+- 50km) jest jakaś piekarnia
z naprawdę dobrym pieczywem? Ostatnio przejeżdżałem przez Słubice i
kupiłem niby dobry chleb, ale smakował jak trociny i po 2 dniach nadawał
się na suchary.
Nie ma takich miejsc. Jeśli ktoś gdzieś sprzedaje „dobry prawdziwy chleb”,
to po prostu kłamie.
Taki chleb ze względu na praco- i czasochłonną technologię musiałby
kosztować tyle, że prawie nikt by go nie kupował. W efekcie nikt by się z
produkcji takiego chleba nie mogł utrzymać.
Niestety, pozostaje tylko pieczenie samodzielne.
Ja nie piekę chleba stale, teraz raczej okazjonalnie. Nie te oczy ;-)
Jednak staram się kupować chleb najbliższy ideałowi i jest nim chleb
„Codzienny” oraz „Kielecki” - dostępne w sklepach PSS „Społem” w Kielcach i
chyba tylko tu.
http://www.spolem.squaredesign.pl/site/?idArt=440&naglowek=Piekarnia
Ponadto polecam kieleckie „Piekiełko” - rodzinną firmę z przedwojennymi
https://m.facebook.com/piekarniapiekielko/?locale2=pl_PL
No to szkoda. Niestety do Kielc mi cholernie nie po drodze. Chyba jednak
egzystują jeszcze gdzieś piekarnie piekące w sposób tradycyjny. W domu
mogę sobie chleb upiec, ale jednak inaczej smakuje jak ten z prawdziwego
pieca chlebowego. Niech kosztuje 10zł za kg, albo i więcej, ale dobry ma
być!

Waldek
Jarosław Sokołowski
2018-03-27 17:59:39 UTC
Permalink
Post by Waldemar
No to szkoda. Niestety do Kielc mi cholernie nie po drodze. Chyba jednak
egzystują jeszcze gdzieś piekarnie piekące w sposób tradycyjny. W domu
mogę sobie chleb upiec, ale jednak inaczej smakuje jak ten z prawdziwego
pieca chlebowego. Niech kosztuje 10zł za kg, albo i więcej, ale dobry ma
być!
Ludzie w Wilnie mówili mi tak: dobry litewski chleb może pochodzić tylko
z piekatni, i to nie byle piekarni, a takiej dużej i porządnej, bo tylko
tam mają wszystko co potrzeba, stałe warunki do wzrostu kwacha, wypieku
itd. Mnie ten litewski chleb nie do końca odpowiada (z charakteru), ale
co to zasady, trudno tej opinii odmówić racji.

Sielski odłam mojej rodziny do dzisiaj praktykuje zwyczaj domowego wypieku.
Innego chleba tam w domu się nie jada. Ale oni mają prawdziwy piec chlebowy.
Więc i smak chleba prawdziwy. Ja u siebie (w Warszawie) też nie mogę narzekać,
kupuję chleb przywożony z Mińska (Mazowieckiego, nie Białoruskiego). Ten
sobie wybarłem, ten mi smakuje, czasem tylko robię odmianę. Do wyboru mam
cztery piekarnie (jak nie więcej), niektóre chleby za sporo ponad dychę
za kilogram. Ludzie kupują, nie narzekają, nie biadolą, że drogi. Chociaż
z drugiej strony słyszałem w radiu opowieść piekarza, który zaiwestował
w uczciwy biznes, ale nikt z okolicznych nie chciał świeżego. Kupowali
wczorajszy, przeceniony o pół ceny. Zbankrutował. Ale to było na tak zwanej
prowincji. Oczywiście nie jest to wyłączną winą jej mieszkańców, że nie
mają pieniędzy, ale tak to niestety wygląda -- z dobrą (choć nietanią)
żywnością problem jest teraz głównie na wsi. Z wędlinami zdaje się podobnie
jak z pieczywem.

Jarek
--
Przeglądam w myśli wszystkich mych przyjaciół twarze
I myślę sobie, och, psiakrew! czyż wszyscy są gówniarze?
Ach, nie! Jest kilku wiernych, z tymi pojechałbym nawet do Kielc.
A reszta? Ach, reszta, to jest gówno, proszę pani, wprost na szmelc.
t***@gmail.com
2018-03-28 07:10:39 UTC
Permalink
Każdy chleb jest dobry jeżeli odpowiednio się go stostuje.
Ja zazwyczaj piekę chleb.
Jak wyjdzie to jem tak, a jak nie to tostuję.
Nigdy nie wyrzucam.
XL
2018-03-28 07:58:37 UTC
Permalink
Post by t***@gmail.com
Każdy chleb jest dobry jeżeli odpowiednio się go stostuje.
Nie lubię tostôw.
Post by t***@gmail.com
Ja zazwyczaj piekę chleb.
Jak wyjdzie to jem tak, a jak nie to tostuję.
Nigdy nie wyrzucam.
Nikt nie mówi o wyrzucaniu chleba.
--
XL
Jarosław Sokołowski
2018-03-28 14:58:15 UTC
Permalink
Post by t***@gmail.com
Każdy chleb jest dobry jeżeli odpowiednio się go stostuje.
Ja zazwyczaj piekę chleb.
Jak wyjdzie to jem tak, a jak nie to tostuję.
Staram się w kuchni działać tak, by to co zrobię jadalne było bez
postprocessingu. Chleb, przynajmniej ten w wydaniu północnym, sobie
odpuszczam. Miejsce kiszenia zakwasów jest w piekarni, nie w domu
(teraz dopiero uświadomiłem sobie litewskość mego podejścia).

Za to robię czasem w domu rozmaite pieczywo z charakterem południa.
Czyli z białej mąki pszennej, dobrze wyrośnięte w cieple na drożdżach.
Z dodatkami w środku, bez dodatków, z dodatkami na wierzchu. Różnie.
To nie pochłania czasu (choć samo rośnie długo), jest przewidywalne
(w tym senisie, że będzie jadalne, bo forma bywa różna).
Post by t***@gmail.com
Nigdy nie wyrzucam.
A to się chwali bardzo.

Jarek
--
Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba...
Tęskno mi, Panie...
t***@gmail.com
2018-03-28 15:44:48 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Chleb, przynajmniej ten w wydaniu północnym, sobie
odpuszczam. Miejsce kiszenia zakwasów jest w piekarni, nie w domu
(teraz dopiero uświadomiłem sobie litewskość mego podejścia).
Mógłbyś wytłumaczyć ową "litewskość" ?
Na czym to polega ?

----

http://www.gloswielkopolski.pl/wiadomosci/g/grzechy-o-ktorych-nie-mieliscie-pojecia-z-czego-nalezy-sie-wyspowiadac-grzechy-za-ktore-nie-otrzymasz-rozgrzeszenia-lista,13040390,28099810/
Jarosław Sokołowski
2018-03-28 17:46:14 UTC
Permalink
Chleb, przynajmniej ten w wydaniu północnym, sobie odpuszczam.
Miejsce kiszenia zakwasów jest w piekarni, nie w domu (teraz
dopiero uświadomiłem sobie litewskość mego podejścia).
Mógłbyś wytłumaczyć ową "litewskość" ? Na czym to polega ?
Pisałem o niej o niej trzy oczka wyżej w tym wątku. Na pieczeniu
chleba w piekarni polega, nie w domu.

Co do tego wileńskiego chleba, zbyt ciężki on dla mnie. Lubię też
chleby razowe, ale po prostu razowe. A ten jakiś taki pośredni.
Jako chleb powszedni wolę lżejsze gatunki.

Jarek
--
Mości panie! -- mówił ukazując Litwina -- oto tydzień już piję wino za
pieniądze tego szlachcica, któren ma miecz za pasem równie ciężki jak
trzos, a trzos równie ciężki jak dowcip. Ale jeślim pił kiedy wino za
pieniądze większego cudaka, to pozwolę się nazwać takim kpem, jak ten,
co mi wino kupuje.
t***@gmail.com
2018-03-29 08:39:35 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Chleb, przynajmniej ten w wydaniu północnym, sobie odpuszczam.
Miejsce kiszenia zakwasów jest w piekarni, nie w domu (teraz
dopiero uświadomiłem sobie litewskość mego podejścia).
Mógłbyś wytłumaczyć ową "litewskość" ? Na czym to polega ?
Pisałem o niej o niej trzy oczka wyżej w tym wątku. Na pieczeniu
chleba w piekarni polega, nie w domu.
Co do tego wileńskiego chleba, zbyt ciężki on dla mnie. Lubię też
chleby razowe, ale po prostu razowe. A ten jakiś taki pośredni.
Jako chleb powszedni wolę lżejsze gatunki.
Mam żołądek tak na dwa cepeliny.
pz
Jarosław Sokołowski
2018-04-01 13:03:49 UTC
Permalink
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Co do tego wileńskiego chleba, zbyt ciężki on dla mnie. Lubię też
chleby razowe, ale po prostu razowe. A ten jakiś taki pośredni.
Jako chleb powszedni wolę lżejsze gatunki.
Mam żołądek tak na dwa cepeliny.
Droga do Wilna wiedzie przez Suwalszczyznę. To w tamtejszej kuchni
występuja cepeliny. Zwykle zjadam więcej niż dwa.
--
Jarek
Animka
2018-03-28 18:06:20 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Za to robię czasem w domu rozmaite pieczywo z charakterem południa.
Czyli z białej mąki pszennej, dobrze wyrośnięte w cieple na drożdżach.
Z dodatkami w środku, bez dodatków, z dodatkami na wierzchu. Różnie.
To nie pochłania czasu (choć samo rośnie długo), jest przewidywalne
(w tym senisie, że będzie jadalne, bo forma bywa różna).
Masz maszynę do pieczenia chleba, wyrabiasz ciasto ręcznie, czy mikserem?
--
animka
Jarosław Sokołowski
2018-03-28 18:32:16 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Za to robię czasem w domu rozmaite pieczywo z charakterem południa.
Czyli z białej mąki pszennej, dobrze wyrośnięte w cieple na drożdżach.
Z dodatkami w środku, bez dodatków, z dodatkami na wierzchu. Różnie.
To nie pochłania czasu (choć samo rośnie długo), jest przewidywalne
(w tym senisie, że będzie jadalne, bo forma bywa różna).
Masz maszynę do pieczenia chleba, wyrabiasz ciasto ręcznie, czy mikserem?
Maszyny nie mam. Wyrabiam zwykle mikserem, a jeśli go nie mam, to ręcznie.

Jarek
--
Mało nas, mało nas do pieczenia chleba,
Tylko nam, tylko nam, ciebie tu potrzeba.
Animka
2018-03-28 21:45:59 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Za to robię czasem w domu rozmaite pieczywo z charakterem południa.
Czyli z białej mąki pszennej, dobrze wyrośnięte w cieple na drożdżach.
Z dodatkami w środku, bez dodatków, z dodatkami na wierzchu. Różnie.
To nie pochłania czasu (choć samo rośnie długo), jest przewidywalne
(w tym senisie, że będzie jadalne, bo forma bywa różna).
Masz maszynę do pieczenia chleba, wyrabiasz ciasto ręcznie, czy mikserem?
Maszyny nie mam. Wyrabiam zwykle mikserem, a jeśli go nie mam, to ręcznie.
Dzięki. Piekłam kiedyś chlebki bezglutenowe i ciasto jest rzadsze, więc
wyrabiałam mikserem.
Jeśli mikser daje radę (nie padnie) to ja chyba znowu zacznę piec
chleby, ale już z mąki pszennej (żytnia mąka nie jest lepsza?).
Oczywiście będę sobie piekła jak zwykle w piekarniku.
Możesz podać jakis wypróbowany przepis bez dodawania jakichs sliwek, czy
orzechów itp? Po prostu normalny chleb. Może trochę kminku sobie do
niego dodam. Czy Ty dodajesz olej? Mnie już mierzi olej bo do
bezglutenowych trzeba było dodawać.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2018-04-01 13:02:39 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Za to robię czasem w domu rozmaite pieczywo z charakterem południa.
Czyli z białej mąki pszennej, dobrze wyrośnięte w cieple na drożdżach.
Z dodatkami w środku, bez dodatków, z dodatkami na wierzchu. Różnie.
To nie pochłania czasu (choć samo rośnie długo), jest przewidywalne
(w tym senisie, że będzie jadalne, bo forma bywa różna).
Masz maszynę do pieczenia chleba, wyrabiasz ciasto ręcznie, czy mikserem?
Maszyny nie mam. Wyrabiam zwykle mikserem, a jeśli go nie mam, to ręcznie.
Dzięki. Piekłam kiedyś chlebki bezglutenowe i ciasto jest rzadsze,
więc wyrabiałam mikserem.
Jeśli mikser daje radę (nie padnie) to ja chyba znowu zacznę piec
chleby, ale już z mąki pszennej (żytnia mąka nie jest lepsza?).
Żyto nie rymuje się z południem.
Post by Animka
Oczywiście będę sobie piekła jak zwykle w piekarniku.
Możesz podać jakis wypróbowany przepis bez dodawania jakichs sliwek,
czy orzechów itp? Po prostu normalny chleb. Może trochę kminku sobie
do niego dodam. Czy Ty dodajesz olej? Mnie już mierzi olej bo do
bezglutenowych trzeba było dodawać.
Już mnie tu pare razy namawiano do spisania przepisu krok po kroku.
Ale nie ma lekko, ja tak nie potrafię. Mąka, woda, drożdże, sól -- to
wszystko co niezbędne do wypieku. A czy będzie z tego płaski twardawy
placek włoskiej pizzy, czy puszysta francuska bagietka -- to kwastia
podejścia do ingrediencji. Dodatek oliwy (a niechby i oleju) sprawi, że
pieczywo będzie wilgotne, taki bardziej gąbczasty chleb niż chrupiąca
bułeczka. Za to dłużej utrzyma świeżość. Czy to jest obowiązkowe przy
wypieku bezglutenowym -- tego nie wiem. Nie znam się na tym.

Zaczynam od drożdży. Tu przyznam, że z cukrem, co niektórzy pewnie
uznają za karygodne odstępstwo od sztuki. Ale tak jest szybko i pewnie.
Połączone z taką samą ilościa cukru w ciągu kilku minut rozpływają się
w swym szczęściu. Gdy się już nacieszą, dajemy im mąki i wody, ale nie
aż tyle, ile było w panach. Może z połowę. Teraz trzeba to wyrobić, by
uzyskało postać gęstej śmietany. Wtedy jest czas na dodanie soli.

Jak sie towarzystwo rozrusza, ale nie aż tyle, by się wyprztykać z sił
witalnych i narobić wielkich bąbli gazu, dodajemy mąki i wody ile trzeba.
Wszystkie operacje muszą byc oczywiście prowadzone w cipłym pomieszczeniu.
Bardzo ciepłym najlepiej.

Bezpieczniej jest zrobić ciasto zbyt rzadkie, niż zbyt gęste. Wtedy
na pewno wyrośnie, o ile nie będzie zbyt grube. Wylewa się na blachę
czy do formy, tam formuje w placek gruby na pół cala czy cal, potem
ono rośnie w górę ze trzy razy. Uzyskujemy w ten sposób coś w rodzaju
chorwackiego chleba. Nieco cieńszy placek przyciśnięty podsmżoną cebulą
-- to będzie podróż w kierunku cebularza lubelskich Żydów. Przy trochę
bardziej gęstym cieście łatwo uformować newielkie bułeczki, które po
luźnym ułożeniu blisko siebie w formie urosną i zrosną się na kształ
kamiennego bruku. Łatwo później łamać wzdłuż linii zrostu. Cienki placek
można zwinąć i uzyskać bułę zwijaną...

Sposobów jest dużo. Posypać można makiem, kminkiem, ziołami prowansalskimi
czy dalmatyńskimi. Albo papryką. Grecy do środka buły dodają czasem siekane
oliwki, więc też można.
--
Jarek
Animka
2018-04-01 17:19:32 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Za to robię czasem w domu rozmaite pieczywo z charakterem południa.
Czyli z białej mąki pszennej, dobrze wyrośnięte w cieple na drożdżach.
Z dodatkami w środku, bez dodatków, z dodatkami na wierzchu. Różnie.
To nie pochłania czasu (choć samo rośnie długo), jest przewidywalne
(w tym senisie, że będzie jadalne, bo forma bywa różna).
Masz maszynę do pieczenia chleba, wyrabiasz ciasto ręcznie, czy mikserem?
Maszyny nie mam. Wyrabiam zwykle mikserem, a jeśli go nie mam, to ręcznie.
Dzięki. Piekłam kiedyś chlebki bezglutenowe i ciasto jest rzadsze,
więc wyrabiałam mikserem.
Jeśli mikser daje radę (nie padnie) to ja chyba znowu zacznę piec
chleby, ale już z mąki pszennej (żytnia mąka nie jest lepsza?).
Żyto nie rymuje się z południem.
Powinnam napisać: zamiast z mąki bezglutenowej- z mąki pszennej :-)
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Oczywiście będę sobie piekła jak zwykle w piekarniku.
Możesz podać jakis wypróbowany przepis bez dodawania jakichs sliwek,
czy orzechów itp? Po prostu normalny chleb. Może trochę kminku sobie
do niego dodam. Czy Ty dodajesz olej? Mnie już mierzi olej bo do
bezglutenowych trzeba było dodawać.
Już mnie tu pare razy namawiano do spisania przepisu krok po kroku.
Ale nie ma lekko, ja tak nie potrafię. Mąka, woda, drożdże, sól -- to
wszystko co niezbędne do wypieku. A czy będzie z tego płaski twardawy
placek włoskiej pizzy, czy puszysta francuska bagietka -- to kwastia
podejścia do ingrediencji. Dodatek oliwy (a niechby i oleju) sprawi, że
pieczywo będzie wilgotne, taki bardziej gąbczasty chleb niż chrupiąca
bułeczka. Za to dłużej utrzyma świeżość. Czy to jest obowiązkowe przy
wypieku bezglutenowym -- tego nie wiem. Nie znam się na tym.
Zaczynam od drożdży. Tu przyznam, że z cukrem, co niektórzy pewnie
uznają za karygodne odstępstwo od sztuki. Ale tak jest szybko i pewnie.
Połączone z taką samą ilościa cukru w ciągu kilku minut rozpływają się
w swym szczęściu. Gdy się już nacieszą, dajemy im mąki i wody, ale nie
aż tyle, ile było w panach. Może z połowę. Teraz trzeba to wyrobić, by
uzyskało postać gęstej śmietany. Wtedy jest czas na dodanie soli.
Jak sie towarzystwo rozrusza, ale nie aż tyle, by się wyprztykać z sił
witalnych i narobić wielkich bąbli gazu, dodajemy mąki i wody ile trzeba.
Wszystkie operacje muszą byc oczywiście prowadzone w cipłym pomieszczeniu.
Bardzo ciepłym najlepiej.
Bezpieczniej jest zrobić ciasto zbyt rzadkie, niż zbyt gęste. Wtedy
na pewno wyrośnie, o ile nie będzie zbyt grube. Wylewa się na blachę
czy do formy, tam formuje w placek gruby na pół cala czy cal, potem
ono rośnie w górę ze trzy razy. Uzyskujemy w ten sposób coś w rodzaju
chorwackiego chleba. Nieco cieńszy placek przyciśnięty podsmżoną cebulą
-- to będzie podróż w kierunku cebularza lubelskich Żydów. Przy trochę
bardziej gęstym cieście łatwo uformować newielkie bułeczki, które po
luźnym ułożeniu blisko siebie w formie urosną i zrosną się na kształ
kamiennego bruku. Łatwo później łamać wzdłuż linii zrostu. Cienki placek
można zwinąć i uzyskać bułę zwijaną...
Dzięki :-)
Dobrze, że ciasto na normalny chleb może być takie jak napisaleś.
Post by Jarosław Sokołowski
Sposobów jest dużo. Posypać można makiem, kminkiem, ziołami prowansalskimi
czy dalmatyńskimi. Albo papryką. Grecy do środka buły dodają czasem siekane
oliwki, więc też można.
No właśnie. To zależy co kto akurat lubi.

Tęsknię za chlebem razowym na miodzie, ale w sklepach już nigdzie nie
widzę. Jest tylko jakiś długo leżący-ze śliwkami. Takiego świństwa to
nie kupię.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2018-04-02 20:06:16 UTC
Permalink
Post by Animka
Tęsknię za chlebem razowym na miodzie, ale w sklepach już nigdzie nie
widzę. Jest tylko jakiś długo leżący-ze śliwkami. Takiego świństwa to
nie kupię.
"Tylko"?! W okolicznych sklepach sprzecają ze trzydzieści gatunków
pieczywa. Taki ciemny ze śliwkami też. Inny zaś obok z morelami.
Kupiłem raz czy dwa. Świństwem tego nie nazwę. Ale chlebem też nie,
bliżej mu było do piernika. Takiego prastarego, jeszcze bez przesytu
przypraw.

"Chleb razowy na miodzie", taki z papierową żółto-brązową opaską
pamiętam. Że był. I że nawet całkiem jadalny. Ale nie tęsknię za
nim, ani za jego czasami. Dzisiaj kupowanie chleba razowego łączy
się z mniejszą niepewnością, niż w przypadku białego. Jeśli tylko
odsiejemy przypadki jawnego fałszerstwa, takie jak karykatruralnie
intensywne barwienie karmelem, to zostają zupełnie akceptowalne
wypieki. Nie najtańsze, bo niebiałe pieczywo to dziś margines, nie
cena tu się liczy. Problemy dotyczą chleba naszego powszedniego --
co dla wielu niestety oznaczać musi chleb "baltonowski", czyli ten
najtańszy. I tu niestety jest coś z odpowiedzialnoćie zbiorowej.
Z moich peregrynacji po kraju wiem, że są rejony, gdzi einnego nie
da się kupić.
--
Jarek
XL
2018-04-02 20:28:45 UTC
Permalink
Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
bliżej mu było do piernika. Takiego prastarego, jeszcze bez przesytu
przypraw.
Dobre.
Ten „prastary” to były SAME przyprawy, dla konserwacji zaledwie zlepione
miodem, ubite w ogromne kręgi. Przyprawowy absolutny przesyt.
To nie wiem, jaką -starość piernika masz na myśli, no bo na pewno nie tę
pra-.
--
XL
Animka
2018-04-03 16:34:56 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Tęsknię za chlebem razowym na miodzie, ale w sklepach już nigdzie nie
widzę. Jest tylko jakiś długo leżący-ze śliwkami. Takiego świństwa to
nie kupię.
"Tylko"?! W okolicznych sklepach sprzecają ze trzydzieści gatunków
pieczywa. Taki ciemny ze śliwkami też. Inny zaś obok z morelami.
Kupiłem raz czy dwa. Świństwem tego nie nazwę. Ale chlebem też nie,
bliżej mu było do piernika. Takiego prastarego, jeszcze bez przesytu
przypraw.
"Chleb razowy na miodzie", taki z papierową żółto-brązową opaską
pamiętam. Że był. I że nawet całkiem jadalny. Ale nie tęsknię za
nim, ani za jego czasami.
Mnie bardzo smakował.

Dzisiaj kupowanie chleba razowego łączy
Post by Jarosław Sokołowski
się z mniejszą niepewnością, niż w przypadku białego. Jeśli tylko
odsiejemy przypadki jawnego fałszerstwa, takie jak karykatruralnie
intensywne barwienie karmelem, to zostają zupełnie akceptowalne
wypieki. Nie najtańsze, bo niebiałe pieczywo to dziś margines, nie
cena tu się liczy. Problemy dotyczą chleba naszego powszedniego --
co dla wielu niestety oznaczać musi chleb "baltonowski", czyli ten
najtańszy. I tu niestety jest coś z odpowiedzialnoćie zbiorowej.
Z moich peregrynacji po kraju wiem, że są rejony, gdzi einnego nie
da się kupić.
Kupuję tylko chleb "baltonowski". Inny mi "przez gardło nie przejdzie".
Raz z braku baltonowskiego kupiłam jakiś "zwykły". Nawet nadawal się do
jedzenia, bo był świeży.

Napisz czy z mąki tortowej można upiec chleb, czy tylko ze zwykłej się
piecze? Nie wiem czy mąka tortowa się nadaje.
Czy smarować brytfankę tłuszczem (np.masłem), czy nie?
--
animka
XL
2018-03-27 18:45:01 UTC
Permalink
Post by Waldemar
Post by XL
Post by Waldemar
Post by XL
http://youtu.be/AYYaAQkpR0s
Gips!
Ludzkie włosy i kacze pierze!
czy może ktoś wie, gdzie w okolicy Słubic (+- 50km) jest jakaś piekarnia
z naprawdę dobrym pieczywem? Ostatnio przejeżdżałem przez Słubice i
kupiłem niby dobry chleb, ale smakował jak trociny i po 2 dniach nadawał
się na suchary.
Nie ma takich miejsc. Jeśli ktoś gdzieś sprzedaje „dobry prawdziwy chleb”,
to po prostu kłamie.
Taki chleb ze względu na praco- i czasochłonną technologię musiałby
kosztować tyle, że prawie nikt by go nie kupował. W efekcie nikt by się z
produkcji takiego chleba nie mogł utrzymać.
Niestety, pozostaje tylko pieczenie samodzielne.
Ja nie piekę chleba stale, teraz raczej okazjonalnie. Nie te oczy ;-)
Jednak staram się kupować chleb najbliższy ideałowi i jest nim chleb
„Codzienny” oraz „Kielecki” - dostępne w sklepach PSS „Społem” w Kielcach i
chyba tylko tu.
http://www.spolem.squaredesign.pl/site/?idArt=440&naglowek=Piekarnia
Ponadto polecam kieleckie „Piekiełko” - rodzinną firmę z przedwojennymi
https://m.facebook.com/piekarniapiekielko/?locale2=pl_PL
No to szkoda. Niestety do Kielc mi cholernie nie po drodze. Chyba jednak
egzystują jeszcze gdzieś piekarnie piekące w sposób tradycyjny.
Nie. Nawet co so Piekiełka jestem sceptyczna - bo doskonale pamiętam czasy
(lata 70te- 80te), kiedy kolejka u nich ustawiała się bladym świtem koło
4ej, koło 5ej otwierali i o 7ej już były puste półki, a przecież kupowali u
nich tylko miejscowi, z najbliższej okolicy, bo kto by tam miał wtedy
samochod albo czas czy grymas, żeby z daleka specjalnie jeździć. Potem
(lata 90te) ich chleb zaczęłam widywać w niektórych sklepach w całym już
mieście, a teraz to chyba i poza miastem się zdarza. Więc nie ma przeproś,
dokupili piec elektryczny i czymś oprócz tego jeszcze „podpędzają”
technologię, bo inaczej nie daliby rady nastarczyć. Jednak zapewne
zachowali granice przyzwoitości, bo na tle innych wypadają ekstra dobrze.
Post by Waldemar
W domu
mogę sobie chleb upiec, ale jednak inaczej smakuje jak ten z prawdziwego
pieca chlebowego. Niech kosztuje 10zł za kg, albo i więcej, ale dobry ma
być!
Ludzie budują sobie wędzarnie (z powodu tesknoty za prawdziwymi wędlinami),
to i piece chlebowe też wielu buduje. Ja mam wędzarnię, ale co do pieczywa
to jeszcze nie jestem aż tak zdesperowana, żeby piec stawiać, chociaż już
mi niewiele do desperacji brakuje.

Zadzwoń do „Piekiełka” (kontakt na wyżej linkowanej stronie FB) i po prostu
spytaj, czy dostarczają swoje pieczywo gdzieś w Twoje okolice. Kto wie.
--
XL
Loading...