Discussion:
Pączki
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Akarm
2021-02-12 14:44:24 UTC
Permalink
Dlaczego nie mogę znaleźć tutaj żadnych wpisów dotyczących "tłusto
czwartkowej" tradycji?
Bo ja wczoraj, wbrew zdecydowanemu protestowi żony, postanowiłem usmażyć
pączki. :) To już trzecia potrawa, którą zrobiłem w swoim życiu!
Cała rodzina (bez wyjątku!) zostawiła pączki wystane od piątej rano u
Zagoździńskich, z zeżarła moją produkcję. SZOK! Teraz upominają się o
więcej, Zaraz znów biorę się do roboty.
A przepis wziąłem stąd:

Szukałem takiego przepisu, który pozwoli mi wykorzystać moje urządzenie,
zwane robotem planetarnym. :)
--
-
Akarm
Nie trawię chamstwa, nieuctwa, bydła wszelakiego
cef
2021-02-13 15:27:45 UTC
Permalink
Post by Akarm
Dlaczego nie mogę znaleźć tutaj żadnych wpisów dotyczących "tłusto
czwartkowej" tradycji?
Bo ja wczoraj, wbrew zdecydowanemu protestowi żony, postanowiłem usmażyć
pączki. :)
Nie było wpisu o pączkach, bo robiliśmy faworki.
Trefniś
2021-02-13 16:25:39 UTC
Permalink
Dlaczego nie mog=EA znale=BC=E6 tutaj =BFadnych wpis=F3w dotycz=B1cyc=
h "t=B3usto =
czwartkowej" tradycji?
Bo ja wczoraj, wbrew zdecydowanemu protestowi =BFony, postanowi=B3em =
=
usma=BFy=E6 p=B1czki. :)
Nie by=B3o wpisu o p=B1czkach, bo robili=B6my faworki.
Oczywi=B6cie, bo p=B1czki to si=EA kupowa=B3o w ma=B3ych lokalnych cukie=
rniach, =BFeby =

je ratowa=E6 po lockdownie!
U Magdy Gessler po 11 PLN sztuka, ale u prawdziwego cukiernika normalna =
=

cena to by=B3a w okolicach 3..4 PLN.

-- =

Trefni=B6
cef
2021-02-13 18:25:36 UTC
Permalink
Post by cef
Post by Akarm
Dlaczego nie mogę znaleźć tutaj żadnych wpisów dotyczących "tłusto
czwartkowej" tradycji?
Bo ja wczoraj, wbrew zdecydowanemu protestowi żony, postanowiłem
usmażyć pączki. :)
Nie było wpisu o pączkach, bo robiliśmy faworki.
Oczywiście, bo pączki to się kupowało w małych lokalnych cukierniach,
żeby je ratować po lockdownie!
U Magdy Gessler po 11 PLN sztuka, ale u prawdziwego cukiernika normalna
cena to była w okolicach 3..4 PLN.
Owszem, kupiłem pączki w lokalnej cukierni
(bo w lokalnym sklepie bywały w tłusty czwartek tak
przemysłowe pączki, że zjeść to było trudno)
ale nie był to specjalnie udany zakup.
Cena 3,0 i 3,5 (z lukrem i powidłami) ale pożałowali cukru
a dodatkowo ten droższy
straszliwy gniot - chyba zrobiony tydzień przed terminem
i zapomnieli odświeżyć.
Zenek Kapelinder
2021-02-13 21:27:31 UTC
Permalink
Post by cef
Post by cef
Post by Akarm
Dlaczego nie mogę znaleźć tutaj żadnych wpisów dotyczących "tłusto
czwartkowej" tradycji?
Bo ja wczoraj, wbrew zdecydowanemu protestowi żony, postanowiłem
usmażyć pączki. :)
Nie było wpisu o pączkach, bo robiliśmy faworki.
Oczywiście, bo pączki to się kupowało w małych lokalnych cukierniach,
żeby je ratować po lockdownie!
U Magdy Gessler po 11 PLN sztuka, ale u prawdziwego cukiernika normalna
cena to była w okolicach 3..4 PLN.
Owszem, kupiłem pączki w lokalnej cukierni
(bo w lokalnym sklepie bywały w tłusty czwartek tak
przemysłowe pączki, że zjeść to było trudno)
ale nie był to specjalnie udany zakup.
Cena 3,0 i 3,5 (z lukrem i powidłami) ale pożałowali cukru
a dodatkowo ten droższy
straszliwy gniot - chyba zrobiony tydzień przed terminem
i zapomnieli odświeżyć.
Jak byłem młody i piękny to stary i brzydki cukiernik, taki z dziada pradziada dał mi radę. Nigdy nie kupuj pączków w tłusty czwartek.
cef
2021-02-13 22:00:15 UTC
Permalink
Post by Zenek Kapelinder
Post by cef
Post by cef
Post by Akarm
Dlaczego nie mogę znaleźć tutaj żadnych wpisów dotyczących "tłusto
czwartkowej" tradycji?
Bo ja wczoraj, wbrew zdecydowanemu protestowi żony, postanowiłem
usmażyć pączki. :)
Nie było wpisu o pączkach, bo robiliśmy faworki.
Oczywiście, bo pączki to się kupowało w małych lokalnych cukierniach,
żeby je ratować po lockdownie!
U Magdy Gessler po 11 PLN sztuka, ale u prawdziwego cukiernika normalna
cena to była w okolicach 3..4 PLN.
Owszem, kupiłem pączki w lokalnej cukierni
(bo w lokalnym sklepie bywały w tłusty czwartek tak
przemysłowe pączki, że zjeść to było trudno)
ale nie był to specjalnie udany zakup.
Cena 3,0 i 3,5 (z lukrem i powidłami) ale pożałowali cukru
a dodatkowo ten droższy
straszliwy gniot - chyba zrobiony tydzień przed terminem
i zapomnieli odświeżyć.
Jak byłem młody i piękny to stary i brzydki cukiernik, taki z dziada pradziada dał mi radę. Nigdy nie kupuj pączków w tłusty czwartek.
Dlatego jak kupuję w tłusty czwartek, to staram się wybrać jakieś
szczególne, zeby chociaż była minimalna szansa, że będą normalne.
I kilka razy się udało. Pamiętam, że kilka lat temu kupiłem na stacji BP
pączki firmowane nazwą Blikle. Były świeże, słodkie, puchate -
nie pamiętam ceny, ale było jakoś drogo i dlatego
w ogóle jeszcze były w sprzedaży późnym popołudniem.
Akarm
2021-02-14 10:30:51 UTC
Permalink
Post by cef
kupiłem na stacji BP
pączki firmowane nazwą Blikle. Były świeże, słodkie, puchate -
nie pamiętam ceny, ale było jakoś drogo i dlatego
w ogóle jeszcze były w sprzedaży późnym popołudniem.
Jak widać, dużo zależy od smaku.
Kiedy pracowałem przy Nowym Świecie, skusiłem się na ciepłe pączki u
Bliklego. Dobrze, że przed zakupem większej ilości do domu, zjadłem
najpierw jedną sztukę na miejscu. Gorszych pączków nigdy nie jadłem -
ani wcześniej, ani później. Od tamtej pory na pączki chodziłem spory
kawałek dalej, do cukierni Pomianowskiego.
A teraz rodzina stwierdziła, że kupowanie pączków odchodzi do lamusa.
Przepis jest na tyle prosty, że w zasadzie nie musiałbym zapisywać. ;)
Zapamiętałem. :)
Największy problem, to dokładne zalepienie nadzienia. Nie zawsze mi się
udaje. :(
--
-
Akarm
Nie trawię chamstwa, nieuctwa, bydła wszelakiego
cef
2021-02-14 13:25:07 UTC
Permalink
Post by Akarm
A teraz rodzina stwierdziła, że kupowanie pączków odchodzi do lamusa.
Przepis jest na tyle prosty, że w zasadzie nie musiałbym zapisywać. ;)
Zapamiętałem. :)
Największy problem, to dokładne zalepienie nadzienia. Nie zawsze mi się
udaje. :(
Hmmm, jeśli obejrzałeś ten film, który polecasz jako przepis,
to chyba wyraźnie widać, że nadzieniem się napełnia
już gotowe pączki po usmażeniu. Czy słabo zapamiętałeś
czy przyjąłeś inna technologię?
Akarm
2021-02-14 17:57:53 UTC
Permalink
Post by cef
Hmmm, jeśli obejrzałeś ten film, który polecasz jako przepis,
to chyba wyraźnie widać, że nadzieniem się napełnia
już gotowe pączki po usmażeniu. Czy słabo zapamiętałeś
czy przyjąłeś inna technologię?
Przed przystąpieniem do robienia pączków obejrzałem trochę filmów,
przeczytałem wiele przepisów i komentarzy. Wszędzie było podobnie,
zasadnicze różnice występowały praktycznie wyłącznie w sposobie
nadziewania. Przy czym przeważały opinie, że smaczniejsze są smażone
razem z nadzieniem.
Zatem zrobiłem pączki, korzystając z precyzyjnych wskazówek na
podlinkowanym filmie, z tą jedną modyfikacją. :) Swoją drogą, będę
musiał kiedyś spróbować nadziewać po usmażeniu, ciekaw jestem czy
różnica w smaku będzie odczuwalna.
--
-
Akarm
Nie trawię chamstwa, nieuctwa, bydła wszelakiego
cef
2021-02-14 13:29:43 UTC
Permalink
Post by Akarm
Post by cef
kupiłem na stacji BP
pączki firmowane nazwą Blikle. Były świeże, słodkie, puchate -
nie pamiętam ceny, ale było jakoś drogo i dlatego
w ogóle jeszcze były w sprzedaży późnym popołudniem.
Jak widać, dużo zależy od smaku.
Kiedy pracowałem przy Nowym Świecie, skusiłem się na ciepłe pączki u
Bliklego. Dobrze, że przed zakupem większej ilości do domu, zjadłem
najpierw jedną sztukę na miejscu. Gorszych pączków nigdy nie jadłem -
ani wcześniej, ani później.
A ja z kolei nigdy nie trafiłem później na pączki od Bliklego nigdzie,
a w sumie to może z raz kiedyś udało mi się kupić
smaczne pączki w tłusty czwartek.
Akarm
2021-02-14 18:02:32 UTC
Permalink
Post by cef
A ja z kolei nigdy nie trafiłem później na pączki od Bliklego nigdzie,
a w sumie to może z raz kiedyś udało mi się kupić
smaczne pączki w tłusty czwartek.
Ja smaczne pączki (oprócz tych od Pomianowskiego) kupiłem może ze trzy
razy. Być może dlatego, że chyba wszędzie są tylko z nadzieniem różanym.
A ja nie lubię konsumować perfum.
--
-
Akarm
Nie trawię chamstwa, nieuctwa, bydła wszelakiego
FEniks
2021-02-15 16:36:08 UTC
Permalink
Post by Akarm
Post by cef
A ja z kolei nigdy nie trafiłem później na pączki od Bliklego nigdzie,
a w sumie to może z raz kiedyś udało mi się kupić
smaczne pączki w tłusty czwartek.
Ja smaczne pączki (oprócz tych od Pomianowskiego) kupiłem może ze trzy
razy. Być może dlatego, że chyba wszędzie są tylko z nadzieniem
różanym. A ja nie lubię konsumować perfum.
Eee, jeśli pączki, to tylko z różą! :-)
--
Ewa
FEniks
2021-02-15 16:37:14 UTC
Permalink
Post by Akarm
Dlaczego nie mogę znaleźć tutaj żadnych wpisów dotyczących "tłusto
czwartkowej" tradycji?
Bo ja wczoraj, wbrew zdecydowanemu protestowi żony, postanowiłem
usmażyć pączki. :) To już trzecia potrawa, którą zrobiłem w swoim życiu!
Cała rodzina (bez wyjątku!) zostawiła pączki wystane od piątej rano u
Zagoździńskich, z zeżarła moją produkcję. SZOK! Teraz upominają się o
więcej, Zaraz znów biorę się do roboty.
http://youtu.be/FrrQ5ro-TMs
Szukałem takiego przepisu, który pozwoli mi wykorzystać moje
urządzenie, zwane robotem planetarnym. :)
Jeśli wyszły Ci rzeczywiście takie jak na filmie - pulchniutkie,
równiutkie, złote - i może jeszcze zdążyłeś przed poranną kawą, to
gratuluję i podziwiam! :-)
--
Ewa
Jarosław Sokołowski
2021-02-15 17:16:44 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Akarm
http://youtu.be/FrrQ5ro-TMs
Szukałem takiego przepisu, który pozwoli mi wykorzystać moje
urządzenie, zwane robotem planetarnym. :)
Jeśli wyszły Ci rzeczywiście takie jak na filmie - pulchniutkie,
równiutkie, złote - i może jeszcze zdążyłeś przed poranną kawą,
to gratuluję i podziwiam! :-)
Te filmowe wcale nie wyglądają mi na bardzo puszyste. Dobry pączek
powinien być samoodwarcający -- w pierwszej fazie smażenia dolna
połowa rośnie i nabiera puszystości, co mocno zmienia jego środek
ciężkości. Jak ma już od spodu dość, sam robi fikołka, a wtedy smaży
się druga strona. Te co je znam z dzieciństwa (ciotka Giena robiła),
były tak lekkie, że gdyby okno otworzyć, przeciąg mógłby je zdmuchnąć.
Kawałek ziemniaka zawsze smażył się wraz z pączkami. Nie jako wsakźnik
temeratury, on pełnił jakąś Ważną Rolę. Jaką -- pytałem o to, lecz
nikt więcej mi nie powiedział ponadto, że z nim pączki są lepsze.
Dzisiaj tłumaczę to sobie bąblowaniem parą wodną, co może mieć wpływ
na optymalizację procesu obróbki termicznej. No i oczywiście mają
być z różą. Z płatkami róży konkretnie.

Jarek
--
A jeśli ktoś ci powie żeby dodać wanilii, to daj mu w pysk.
Akarm
2021-02-16 00:23:02 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Kawałek ziemniaka zawsze smażył się wraz z pączkami.
Hehe, u mnie też plasterki ziemniaków się smażyły.
I nadal nie wiem, w jakim celu. Ot, po prostu tak już się robi... :D
Post by Jarosław Sokołowski
No i oczywiście mają
być z różą. Z płatkami róży konkretnie.
Już pisałem, że główną motywacją robienia pączków, był mój wstręt do
konsumpcji kosmetyków. ;)
--
-
Akarm
Nie trawię chamstwa, nieuctwa, bydła wszelakiego
Jarosław Sokołowski
2021-02-16 02:51:58 UTC
Permalink
Post by Akarm
No i oczywiście mają być z różą. Z płatkami róży konkretnie.
Już pisałem, że główną motywacją robienia pączków, był mój
wstręt do konsumpcji kosmetyków. ;)
Motywacja dość osobliwa. Ilekroć pokuszę się na zakup pączka
w cukierni, znajduję w jego wnętrzu różne rzeczy, ale nigdy
nie jest to róża. W ostatni czawrtek zmotywował mnie do zakupu
pączek w Biedronce -- pisemną obietnicą na pudełku, że "z różą",
co odebrałem jako rzadką okazję. Nie wiem co to było, zupełnie
możliwe, że syntetyczny aromat różany identyczny z naturalnym.
W każdym razie płatki to nie były.

Jarek
--
W ciemnosmreczyńskich skał zwaliska,
Gdzie pawiookie drzemią stawy,
Krzak dzikiej róży pąs swój krwawy
Na plamy szarych złomów ciska.
FEniks
2021-02-16 10:14:54 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Akarm
http://youtu.be/FrrQ5ro-TMs
Szukałem takiego przepisu, który pozwoli mi wykorzystać moje
urządzenie, zwane robotem planetarnym. :)
Jeśli wyszły Ci rzeczywiście takie jak na filmie - pulchniutkie,
równiutkie, złote - i może jeszcze zdążyłeś przed poranną kawą,
to gratuluję i podziwiam! :-)
Te filmowe wcale nie wyglądają mi na bardzo puszyste. Dobry pączek
powinien być samoodwarcający
Dobry pączek to podobno taki, który chwilę po ugryzieniu wraca do
swojego kształtu.
Post by Jarosław Sokołowski
-- w pierwszej fazie smażenia dolna
połowa rośnie i nabiera puszystości, co mocno zmienia jego środek
ciężkości. Jak ma już od spodu dość, sam robi fikołka, a wtedy smaży
się druga strona. Te co je znam z dzieciństwa (ciotka Giena robiła),
były tak lekkie, że gdyby okno otworzyć, przeciąg mógłby je zdmuchnąć.
Kawałek ziemniaka zawsze smażył się wraz z pączkami. Nie jako wsakźnik
temeratury, on pełnił jakąś Ważną Rolę. Jaką -- pytałem o to, lecz
nikt więcej mi nie powiedział ponadto, że z nim pączki są lepsze.
Dzisiaj tłumaczę to sobie bąblowaniem parą wodną, co może mieć wpływ
na optymalizację procesu obróbki termicznej.
Ja nie biorę się za smażenie pączków. Kilka razy w życiu mi się
zdarzyło, ale efekt nie był dla mnie zadowalający. Wydaje mi się, że w
domowych warunkach (czyt. w niewielkim garnku) trudno uzyskać  wysoką i
w miarę trwałą temperaturę. Po wrzuceniu dwóch czy trzech sztuk pączków
tłuszcz szybko się ochładza, a to już niedobrze, bo ciasto wtedy bardzo
chłonie tłuszcz i traci na tej lekkości i puszystości. Ale może to tylko
taka próba usprawiedliwienia własnego lenistwa z mojej strony.
Post by Jarosław Sokołowski
No i oczywiście mają
być z różą. Z płatkami róży konkretnie.
W "mojej" piekarnio-cukierni mają pączki dobre. Kiedyś były może nawet i
z konfiturą z płatków, dziś może mają niewielką domieszkę tychże, a
resztę robi aromat, ale nie przesadnie. A i tak to najlepsze pączki,
jakie udaje mi się kupić w tłusty czwartek w mojej okolicy, przynajmniej
są świeże, puszyste, nie nasiąknięte tłuszczem. Poza tłustym czwartkiem
pączków nie jadam.
--
Ewa
Jarosław Sokołowski
2021-02-16 11:19:07 UTC
Permalink
Post by FEniks
Dobry pączek to podobno taki, który chwilę po ugryzieniu wraca do
swojego kształtu.
To znaczy, że mu to odgryzione odrasta i znów robi się okrąglutki?
Dobry. I ekonomiczny. Można takim pączkiem rozwiązać problem głodu
na świecie.
Post by FEniks
Ja nie biorę się za smażenie pączków. Kilka razy w życiu mi się
zdarzyło, ale efekt nie był dla mnie zadowalający. Wydaje mi się,
że w domowych warunkach (czyt. w niewielkim garnku) trudno uzyskać
wysoką i w miarę trwałą temperaturę. Po wrzuceniu dwóch czy trzech
sztuk pączków tłuszcz szybko się ochładza, a to już niedobrze,
bo ciasto wtedy bardzo chłonie tłuszcz i traci na tej lekkości
i puszystości. Ale może to tylko taka próba usprawiedliwienia
własnego lenistwa z mojej strony.
Dobry pączek jest lekki, ma małą pojemność cieplną, nie wychładza
przesadnie tłuszczu. Problem może być przeciwny -- w trakcie smażania
pączków nie zachodzą na zewnątrz przemiany fazowe (parowanie), które
absorbują energię, więc łatwo o przegrzanie. To może być dobrym
wyjaśnieniem roli ziemniaka -- bierze on na siebie rolę dominującego
absorbera energii, temoeratura się stabilizuje przy stosunkowo dużym
przepływie ciepła, a wpływ pączków zostaje zminimalizowany.
Post by FEniks
No i oczywiście mają być z różą. Z płatkami róży konkretnie.
W "mojej" piekarnio-cukierni mają pączki dobre. Kiedyś były może
nawet i z konfiturą z płatków, dziś może mają niewielką domieszkę
tychże, a resztę robi aromat, ale nie przesadnie.
Nie mam krytycznego stosunku do pączków z dobrych cukierni. Też są
dobre. I mogą być z różnym nadzieniem. Ale dla mnie to inny gatunek
ciasta, niż wcześniej przeze mnie opisany. Tradycja puszystych
pączków została przyniesiona przez Ciotkę z Wiednia. O ile jednym
takim ogólnopolskim pączkiem można się nasycić, tych wiedeńskich
dało się pochłonąć choćby dziesięć. Fakt, że były nieco mniejsze od
obecnych w wersji "jumbo".

Jarek
--
Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście
pełnych koszy ułomków.
FEniks
2021-02-16 12:55:09 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Dobry pączek to podobno taki, który chwilę po ugryzieniu wraca do
swojego kształtu.
To znaczy, że mu to odgryzione odrasta i znów robi się okrąglutki?
Dobry. I ekonomiczny. Można takim pączkiem rozwiązać problem głodu
na świecie.
I jeszcze jakby wątroba odrastała, to już w ogóle! No nie, nie aż tak
dobrze.
Post by Jarosław Sokołowski
Dobry pączek jest lekki, ma małą pojemność cieplną, nie wychładza
przesadnie tłuszczu. Problem może być przeciwny -- w trakcie smażania
pączków nie zachodzą na zewnątrz przemiany fazowe (parowanie), które
absorbują energię, więc łatwo o przegrzanie. To może być dobrym
wyjaśnieniem roli ziemniaka -- bierze on na siebie rolę dominującego
absorbera energii, temoeratura się stabilizuje przy stosunkowo dużym
przepływie ciepła, a wpływ pączków zostaje zminimalizowany.
Hm, może faktycznie, bo te pączki, co kiedyś mi przyszło smażyć, to
każda kolejna partia była o ton ciemniejsza, więc raczej się przypalały
albo sam tłuszcz już przypalony, albo jedno i drugie. Czasem ktoś mnie
uszczęśliwi domowymi pączkami i podobnie wyglądają, tez zazwyczaj zbyt
ciemne i zwyczajnie tłuste. Coś w każdym razie wychodzi nie tak. Może to
kwestia ciasta. Aż zaczęło mnie kusić, żeby zrobić kilka sztuk na próbę.
Post by Jarosław Sokołowski
Nie mam krytycznego stosunku do pączków z dobrych cukierni. Też są
dobre. I mogą być z różnym nadzieniem. Ale dla mnie to inny gatunek
ciasta, niż wcześniej przeze mnie opisany. Tradycja puszystych
pączków została przyniesiona przez Ciotkę z Wiednia. O ile jednym
takim ogólnopolskim pączkiem można się nasycić, tych wiedeńskich
dało się pochłonąć choćby dziesięć. Fakt, że były nieco mniejsze od
obecnych w wersji "jumbo".
Wiedeńskich nie jadłam.

Zdarzyło mi się natomiast spędzać kiedyś tłusty czwartek we Włoszech.
Poszukiwania pączków trochę trwały, zakończyły się o tyle sukcesem, że w
ogóle jakieś dostaliśmy (pod nazwą bomboni). Ale nie umywały się do
pączków z pierwszej lepszej piekarni u nas, być może nawet do Biedronkowych.
--
Ewa
Jarosław Sokołowski
2021-02-16 17:21:18 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Dobry pączek to podobno taki, który chwilę po ugryzieniu wraca do
swojego kształtu.
To znaczy, że mu to odgryzione odrasta i znów robi się okrąglutki?
Dobry. I ekonomiczny. Można takim pączkiem rozwiązać problem głodu
na świecie.
I jeszcze jakby wątroba odrastała, to już w ogóle! No nie, nie aż
tak dobrze.
Akurat tkanki wątroby mają spore możliwości regeneracji. Wszyscy
jesteśmy trochę Prometeuszami.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Problem może być przeciwny -- w trakcie smażania pączków nie
zachodzą na zewnątrz przemiany fazowe (parowanie), które absorbują
energię, więc łatwo o przegrzanie. To może być dobrym wyjaśnieniem
roli ziemniaka -- bierze on na siebie rolę dominującego absorbera
energii, temoeratura się stabilizuje przy stosunkowo dużym przepływie
ciepła, a wpływ pączków zostaje zminimalizowany.
Hm, może faktycznie, bo te pączki, co kiedyś mi przyszło smażyć, to
każda kolejna partia była o ton ciemniejsza, więc raczej się przypalały
albo sam tłuszcz już przypalony, albo jedno i drugie. Czasem ktoś mnie
uszczęśliwi domowymi pączkami i podobnie wyglądają, tez zazwyczaj zbyt
ciemne i zwyczajnie tłuste. Coś w każdym razie wychodzi nie tak. Może to
kwestia ciasta. Aż zaczęło mnie kusić, żeby zrobić kilka sztuk na próbę.
Może to efekt postępującego "wysuszania" tłuszczu, któremu ziemniak ma
zapobiegać? Olej chyba nie jest nigdy (na początku) całkiem bezwodny,
a kiedyś w ogóle pączki smażono w klarowanym maśle, któremu do całkowitej
bezwodności jeszcze dalej. W każdym razie i ja mam ochotę, by dokonać
próby pączkowej.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Nie mam krytycznego stosunku do pączków z dobrych cukierni. Też są
dobre. I mogą być z różnym nadzieniem. Ale dla mnie to inny gatunek
ciasta, niż wcześniej przeze mnie opisany. Tradycja puszystych
pączków została przyniesiona przez Ciotkę z Wiednia. O ile jednym
takim ogólnopolskim pączkiem można się nasycić, tych wiedeńskich
dało się pochłonąć choćby dziesięć. Fakt, że były nieco mniejsze od
obecnych w wersji "jumbo".
Wiedeńskich nie jadłam.
Zdarzyło mi się natomiast spędzać kiedyś tłusty czwartek we Włoszech.
Poszukiwania pączków trochę trwały, zakończyły się o tyle sukcesem,
że w ogóle jakieś dostaliśmy (pod nazwą bomboni). Ale nie umywały
się do pączków z pierwszej lepszej piekarni u nas, być może nawet do
Biedronkowych.
Pączki do znanej nam postaci wyewoluowały gdzieś na naszych ziemiach.
To, że inny nieco wypiek nazwałem tu "pączkiem wiedeńskim" nie znaczy,
że to jakiś typowy austriacki wynalazek. Cioteczka drugą wojne przeżyła
we Wiedniu w austriackiej rodzinie związanej z zachodnią Małopolską.
A może lepiej powiedzieć, z zachodnią Galicją. Tu kultury i kuchnie
mieszały się ze sobą.

Jarek
--
Viribus unitis.
FEniks
2021-02-17 08:33:20 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Aż zaczęło mnie kusić, żeby zrobić kilka sztuk na próbę.
W każdym razie i ja mam ochotę, by dokonać
próby pączkowej.
Ale chyba nie wypada zrobić tego w środę popielcową...
Post by Jarosław Sokołowski
Pączki do znanej nam postaci wyewoluowały gdzieś na naszych ziemiach.
Na innych ziemiach wyewoluowały donuty.

Chyba że to są te słynne ciasta z dziurką, o których śpiewano w
piosence. Zawsze miałam wątpliwości, o które chodzi.
Post by Jarosław Sokołowski
To, że inny nieco wypiek nazwałem tu "pączkiem wiedeńskim" nie znaczy,
że to jakiś typowy austriacki wynalazek. Cioteczka drugą wojne przeżyła
we Wiedniu w austriackiej rodzinie związanej z zachodnią Małopolską.
A może lepiej powiedzieć, z zachodnią Galicją. Tu kultury i kuchnie
mieszały się ze sobą.
Wiem, wiem, opowieści o Cioci Geni pamiętam.
--
Ewa
Jarosław Sokołowski
2021-02-17 10:21:38 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by FEniks
Aż zaczęło mnie kusić, żeby zrobić kilka sztuk na próbę.
W każdym razie i ja mam ochotę, by dokonać próby pączkowej.
Ale chyba nie wypada zrobić tego w środę popielcową...
Nie wypada. Tak samo jak nie wypada posądzać mnie o chęć do podejmowania
Działań Pochopnych. Ten pomysł musi się najpierw uleżeć.
Post by FEniks
Pączki do znanej nam postaci wyewoluowały gdzieś na naszych ziemiach.
Na innych ziemiach wyewoluowały donuty.
Albo nie zakończyły jeszcze ewolucji. Nasza jedynie słuszna forma
pączka znana jest choćby w Niemczech, ale zdaje się, że nie ma tam
swojej jednoznacznej nazwy (a po niemiecku wszystko powinno się jakoś
opisowo nazywać). Nie przeszkadza to, by w niektórych krajach sądzono,
że pączek jest z Niemiec. Chyba powinniśmy z p.Stefanem wystarać się
o jakieś fundusze europejskie i otworzyć za nie Wiedeńską Akadamię
Pączka Krakowskiego, która będzie szerzyć rzetelną wiedzę na ten jakże
ważki temat.

Jarek
--
Austriackie gadanie.
FEniks
2021-02-17 12:04:07 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by FEniks
Aż zaczęło mnie kusić, żeby zrobić kilka sztuk na próbę.
W każdym razie i ja mam ochotę, by dokonać próby pączkowej.
Ale chyba nie wypada zrobić tego w środę popielcową...
Nie wypada. Tak samo jak nie wypada posądzać mnie o chęć do podejmowania
Działań Pochopnych. Ten pomysł musi się najpierw uleżeć.
O, to tak jak u mnie. Zwłaszcza że czego jak czego, ale pomysłów na
słodkości jakoś nigdy mi nie brakuje.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Na innych ziemiach wyewoluowały donuty.
Albo nie zakończyły jeszcze ewolucji. Nasza jedynie słuszna forma
pączka znana jest choćby w Niemczech, ale zdaje się, że nie ma tam
swojej jednoznacznej nazwy (a po niemiecku wszystko powinno się jakoś
opisowo nazywać).
To są Berlinery, o ile dobrze pamiętam.
Post by Jarosław Sokołowski
Chyba powinniśmy z p.Stefanem wystarać się
o jakieś fundusze europejskie i otworzyć za nie Wiedeńską Akadamię
Pączka Krakowskiego, która będzie szerzyć rzetelną wiedzę na ten jakże
ważki temat.
Koniecznie. I jeszcze dogadać się z jakimś cukiernikiem, zastrzec wzór
Jedynego Prawdziwego Pączka i sprzedawać w tłuste czwartki, tak jak
rogale świętomarcińskie na 11.11. za przynajmniej podwójną cenę.
--
Ewa
Jarosław Sokołowski
2021-02-17 13:06:49 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Na innych ziemiach wyewoluowały donuty.
Albo nie zakończyły jeszcze ewolucji. Nasza jedynie słuszna forma
pączka znana jest choćby w Niemczech, ale zdaje się, że nie ma tam
swojej jednoznacznej nazwy (a po niemiecku wszystko powinno się jakoś
opisowo nazywać).
To są Berlinery, o ile dobrze pamiętam.
Mam wrażenie, że na niejedną rzecz mówi się "Berliner". W ogóle jeśli nie
wiadomo jaką nazwę wymyślić, to "Berliner" będzie bezpiecznym wyborem.
W tym mieście jest wszystko.

Jarek
--
They sentenced me to twenty years of boredom
For trying to change the system from within
I'm coming now, I'm coming to reward them
First we take Manhattan, then we take Berlin
FEniks
2021-02-17 13:49:55 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
To są Berlinery, o ile dobrze pamiętam.
Mam wrażenie, że na niejedną rzecz mówi się "Berliner". W ogóle jeśli nie
wiadomo jaką nazwę wymyślić, to "Berliner" będzie bezpiecznym wyborem.
W tym mieście jest wszystko.
Być może. Prawdopodobne też, że google wybierają trafienia pod
użytkownika, ale u mnie pierwsze trafienie:

https://en.wikipedia.org/wiki/Berliner_(doughnut)
--
Ewa
Jarosław Sokołowski
2021-02-17 14:54:21 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
To są Berlinery, o ile dobrze pamiętam.
Mam wrażenie, że na niejedną rzecz mówi się "Berliner". W ogóle jeśli nie
wiadomo jaką nazwę wymyślić, to "Berliner" będzie bezpiecznym wyborem.
W tym mieście jest wszystko.
Być może. Prawdopodobne też, że google wybierają trafienia pod użytkownika,
https://en.wikipedia.org/wiki/Berliner_(doughnut)
To hasło Wikipedii wspomina mimochodem o słoweńskim pochodzeniu pączków.
Ciekawe. Zajrzałem do słoweńskiej Wiki -- "Trojanski krof" ma tadycję
sięgającą aż roku... 1961. Czyli Słoweńcy mało się poczuwają. Wcześniej
(w angielskiej) jest coś o XV wieku, o niemieckiej książce kucharskiej
i o jej tłumaczeniu na polski (jakby to tłumaczenie coś wnosiło). Jest
też o ukraińskich pampuszkach, jakoby pączkiem były. Pampuszki też znam
-- nie są. W haśle o pampuszkach jest z kolei odniesienie do polskich
pampuchów (że nazwa od nich). A te nasze pampuchy, to przecież odmiana
czeskich knedliczków. Pomieszanie z poplątaniem.

Ta sama Wikipedia ma również hasło: https://en.wikipedia.org/wiki/P%C4%85czki
W zasadzie opis tego samego obiektu.
--
Jarek
FEniks
2021-02-18 16:35:54 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Być może. Prawdopodobne też, że google wybierają trafienia pod użytkownika,
https://en.wikipedia.org/wiki/Berliner_(doughnut)
To hasło Wikipedii wspomina mimochodem o słoweńskim pochodzeniu pączków.
Ciekawe. Zajrzałem do słoweńskiej Wiki -- "Trojanski krof" ma tadycję
sięgającą aż roku... 1961. Czyli Słoweńcy mało się poczuwają. Wcześniej
(w angielskiej) jest coś o XV wieku, o niemieckiej książce kucharskiej
i o jej tłumaczeniu na polski (jakby to tłumaczenie coś wnosiło). Jest
też o ukraińskich pampuszkach, jakoby pączkiem były. Pampuszki też znam
-- nie są. W haśle o pampuszkach jest z kolei odniesienie do polskich
pampuchów (że nazwa od nich). A te nasze pampuchy, to przecież odmiana
czeskich knedliczków. Pomieszanie z poplątaniem.
Jeśliby się opierać na tym haśle w wiki (oraz w innych językach), to
wychodzi na to, że w wielu krajach w nazewnictwie zaznaczone jest
pochodzenie niemieckie (Berlin albo niemiecki w nazwie). Co ciekawe, nie
wiedziałam - w Niemczech pączki tradycyjnie spożywa się przy kilku
okazjach. Nie tylko przy tłustym wtorku, ale i w Sylwestra, a nawet w
Prima Aprilis. Z tym że wtedy zdarzają się niespodzianki w nadzieniu.
Może faktycznie ten pączek nie jest taki bardzo nasz? W innych
słowiańskich krajach chyba go nie mają. Na Białorusi na koniec karnawału
jadają ponoć maślenicę, czy jakoś tak, coś w rodzaju naleśników. W
Czechach jakieś drożdżowe bułeczki, ale pieczone.
--
Ewa
Jarosław Sokołowski
2021-02-18 17:03:27 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
To hasło Wikipedii wspomina mimochodem o słoweńskim pochodzeniu pączków.
Ciekawe. Zajrzałem do słoweńskiej Wiki -- "Trojanski krof" ma tadycję
sięgającą aż roku... 1961. Czyli Słoweńcy mało się poczuwają. Wcześniej
(w angielskiej) jest coś o XV wieku, o niemieckiej książce kucharskiej
i o jej tłumaczeniu na polski (jakby to tłumaczenie coś wnosiło). Jest
też o ukraińskich pampuszkach, jakoby pączkiem były. Pampuszki też znam
-- nie są. W haśle o pampuszkach jest z kolei odniesienie do polskich
pampuchów (że nazwa od nich). A te nasze pampuchy, to przecież odmiana
czeskich knedliczków. Pomieszanie z poplątaniem.
Jeśliby się opierać na tym haśle w wiki (oraz w innych językach), to
wychodzi na to, że w wielu krajach w nazewnictwie zaznaczone jest
pochodzenie niemieckie (Berlin albo niemiecki w nazwie). Co ciekawe,
nie wiedziałam - w Niemczech pączki tradycyjnie spożywa się przy kilku
okazjach. Nie tylko przy tłustym wtorku, ale i w Sylwestra, a nawet w
Prima Aprilis. Z tym że wtedy zdarzają się niespodzianki w nadzieniu.
Może faktycznie ten pączek nie jest taki bardzo nasz? W innych
słowiańskich krajach chyba go nie mają. Na Białorusi na koniec karnawału
jadają ponoć maślenicę, czy jakoś tak, coś w rodzaju naleśników. W
Czechach jakieś drożdżowe bułeczki, ale pieczone.
Myślę, że jest bardziej regionalny niż narodowy. Polsko-niemiecki, tak
z grubsza. Jak kiszona kapusta. Zatem trochę też austriacki -- więc za
sprawą C.K. monarchii dotarł aż do Chorwacji, gdzie również jest znany.
Co do nazewnictwa, to nie musi ono zdradzać pochodzenia -- świadczy
tylko o tym, że tu akurat Niemcy mieli lepszy PR. Nam udało się gdzie
indziej -- choćby Krakauer Wurst robiony jest tradycyjnie w Niemczech,
nie trzeba importować z Krakowa.

Jarek
--
-- Oto, gdy Pan Bóg konia stworzył, przyprowadził go przed ludzi, żeby zaś
jego dzieło chwalili. A na brzegu stał Niemiec, jako to się oni wszędy wcisną.
Pokazuje tedy Pan Bóg konia i pyta się Niemca: co to jest? A Niemiec na to:
Pferd! -- Co? -- powiada Stwórca -- to ty na moje dzieło "pfe" mówisz?
FEniks
2021-02-18 17:43:00 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Nam udało się gdzie
indziej -- choćby Krakauer Wurst robiony jest tradycyjnie w Niemczech,
nie trzeba importować z Krakowa.
Z tym że niemiecki Krakauer to zupełnie inna kiełbasa od naszej
krakowskiej. Już prędzej przypomina białą.
--
Ewa
Jarosław Sokołowski
2021-02-18 17:57:41 UTC
Permalink
Post by FEniks
Nam udało się gdzie indziej -- choćby Krakauer Wurst robiony
jest tradycyjnie w Niemczech, nie trzeba importować z Krakowa.
Z tym że niemiecki Krakauer to zupełnie inna kiełbasa od naszej
krakowskiej. Już prędzej przypomina białą.
Ja spotkałem taką, która przypomina krakowską. Więc być może pod
tą samą nazwą występują różne rzeczy. Poniekąd jak z pączkami.
--
Jarek
Stefan
2021-02-17 12:22:40 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by FEniks
Aż zaczęło mnie kusić, żeby zrobić kilka sztuk na próbę.
W każdym razie i ja mam ochotę, by dokonać próby pączkowej.
Ale chyba nie wypada zrobić tego w środę popielcową...
Nie wypada. Tak samo jak nie wypada posądzać mnie o chęć do podejmowania
Działań Pochopnych. Ten pomysł musi się najpierw uleżeć.
Post by FEniks
Pączki do znanej nam postaci wyewoluowały gdzieś na naszych ziemiach.
Na innych ziemiach wyewoluowały donuty.
Albo nie zakończyły jeszcze ewolucji. Nasza jedynie słuszna forma
pączka znana jest choćby w Niemczech, ale zdaje się, że nie ma tam
swojej jednoznacznej nazwy (a po niemiecku wszystko powinno się jakoś
opisowo nazywać). Nie przeszkadza to, by w niektórych krajach sądzono,
że pączek jest z Niemiec. Chyba powinniśmy z p.Stefanem wystarać się
o jakieś fundusze europejskie i otworzyć za nie Wiedeńską Akadamię
Pączka Krakowskiego, która będzie szerzyć rzetelną wiedzę na ten jakże
ważki temat.
Jarek
z mojego gniazda rodzinnego zawsze mielismy bliżej do Wiednia niż do
Lwowa nie mówiąc o Warszawie (tam pierwszy udokumentowany przodek brał
ślub z (o horrendum) rodowitą warszawianką ...
A we Wiedniu parę grobów rodzinnych (istniejących do tej pory) też mamy..
pozdr
Stefan
--
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe Avast.
https://www.avast.com/antivirus
Akarm
2021-02-17 17:28:38 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
w Niemczech, ale zdaje się, że nie ma tam
swojej jednoznacznej nazwy (a po niemiecku wszystko powinno się jakoś
opisowo nazywać).
Kiedyś, na wczasach w Niemczech, w knajpie, w której się stołowaliśmy,
nigdy nie dało się otrzymać do picia herbaty. Przez dwa tygodnie
zamawiania herbaty, pijaliśmy różne dziwne rzeczy, ale herbaty ani razu. :D
W końcu poprzestaliśmy na soku rabarbarowym.
--
-
Akarm
Nie trawię chamstwa, nieuctwa, bydła wszelakiego
Akarm
2021-02-16 00:16:02 UTC
Permalink
Post by FEniks
Jeśli wyszły Ci rzeczywiście takie jak na filmie - pulchniutkie,
równiutkie, złote - i może jeszcze zdążyłeś przed poranną kawą, to
gratuluję i podziwiam! :-)
Wyszły mi nie takie równiutkie, niektóre (pierwsze!) wcale nie złote -
na początku za gorący olej był. I źle mi się smażyło, bo zrobiłem kulki.
Za drugim razem też za mało spłaszczyłem, po kilkunastu minutach znów
urosły. No i były mniejsze, niż przeciętne pączki.
Trzeci raz już będą super. Ale muszę kilka tygodni odczekać, trzeba
najpierw spalić kalorie po czwartkowym i piątkowym obżarstwie.

Teraz oprócz ciasta z jabłkami, na wszelkie uroczystości rodzinne będę
musiał robić pączki. :) Już mi dzieci zapowiedziały.
--
-
Akarm
Nie trawię chamstwa, nieuctwa, bydła wszelakiego
cef
2021-05-04 18:47:59 UTC
Permalink
Post by Akarm
Post by FEniks
Jeśli wyszły Ci rzeczywiście takie jak na filmie - pulchniutkie,
równiutkie, złote - i może jeszcze zdążyłeś przed poranną kawą, to
gratuluję i podziwiam! :-)
Wyszły mi nie takie równiutkie, niektóre (pierwsze!) wcale nie złote -
na początku za gorący olej był. I źle mi się smażyło, bo zrobiłem kulki.
Za drugim razem też za mało spłaszczyłem, po kilkunastu minutach znów
urosły. No i były mniejsze, niż przeciętne pączki.
Trzeci raz już będą super.
Wprawdzie pączki, to nie jest to, co lubię najbardziej,
ale zrobiłem. Przepis nieco inny, ale też wyrabiane robotem.
Udało mi się jakoś pokonać problem zawijania konfitury z róży
w ciasto. Pączki robiłem o gramaturze 60g - największą
bolączką była niepewność czy w środku dobrze się usmażą
i nie będzie zakalca. W sumie może na oleju smażyły by się wolniej,
ale zapach rzepakowego jest słabo akceptowalny u mnie w domu i poszło na
Butelli. Może trzeba robić trochę mniejsze.
Wyszło ich 18. Pięć sztuk oddałem a pozostałe znikły dzisiaj (smażone w
niedzielę) a że przechowywane w szczelnym pojemniku, to pomimo tych
dwóch dni przechowywania
były bez oznak czerstwości.
Ale nie powtórzę tego, bo jakoś bardziej wolę obżerać się faworkami.
Akarm
2021-05-06 21:30:48 UTC
Permalink
Wyszło ich  18. Pięć sztuk oddałem a pozostałe znikły dzisiaj
U mnie nie zostają na drugi dzień, wszystko znika natychmiast. Wszelkie
spotkania rodzinne teraz muszą być z pączkami. Już nie chce mi się
robić... Nie wiem, jak im się jeszcze nie przejadły? :D
Ale nie powtórzę tego, bo jakoś bardziej wolę obżerać się faworkami.
A ja zastanawiam się nad pieczeniem pączków w piekarniku.
No i nad zmianą sposobu nadziewania, bo cholera mnie bierze, kiedy je
zalepiam. Żeby były szczelne, wkładam za mało marmolady. Kiedy nadzienia
jest dużo, potrafi wypływać podczas zalepiania. :(
--
-
Akarm
Nie trawię chamstwa, nieuctwa, bydła wszelakiego
FEniks
2021-05-07 07:40:43 UTC
Permalink
Post by Akarm
A ja zastanawiam się nad pieczeniem pączków w piekarniku.
No i nad zmianą sposobu nadziewania, bo cholera mnie bierze, kiedy je
zalepiam. Żeby były szczelne, wkładam za mało marmolady. Kiedy
nadzienia jest dużo, potrafi wypływać podczas zalepiania. :(
Może jednak coś w tym jest, żeby nadziewać pączki już po usmażeniu?
--
Ewa
cef
2021-05-07 09:00:55 UTC
Permalink
Post by Akarm
Wyszło ich  18. Pięć sztuk oddałem a pozostałe znikły dzisiaj
U mnie nie zostają na drugi dzień, wszystko znika natychmiast.
Nie jestem w stanie zjeść 10 pączków w jeden dzień,
nawet jeśli są świeżutkie.

Stefan
2021-02-17 08:04:07 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Akarm
Dlaczego nie mogę znaleźć tutaj żadnych wpisów dotyczących "tłusto
czwartkowej" tradycji?
Bo ja wczoraj, wbrew zdecydowanemu protestowi żony, postanowiłem
usmażyć pączki. :) To już trzecia potrawa, którą zrobiłem w swoim życiu!
Cała rodzina (bez wyjątku!) zostawiła pączki wystane od piątej rano u
Zagoździńskich, z zeżarła moją produkcję. SZOK! Teraz upominają się o
więcej, Zaraz znów biorę się do roboty.
http://youtu.be/FrrQ5ro-TMs
Szukałem takiego przepisu, który pozwoli mi wykorzystać moje
urządzenie, zwane robotem planetarnym. :)
Jeśli wyszły Ci rzeczywiście takie jak na filmie - pulchniutkie,
równiutkie, złote - i może jeszcze zdążyłeś przed poranną kawą, to
gratuluję i podziwiam! :-)
Jako XXdziesięcioletni konsument pączków a o nieco mniej producent
tychże pozwolę sobie na kilka uwag typu jak to babcia i mama smażyły a
ja przejąłem (po mnie córka).
Frytura - Dawniej Ceres lub Oma. W czasach kryzysu dobrej jakości smalec
(po roztopieniu bezwonny) Teraz
Róża - a to już była cała ceremonia - zbieranie płatków róży jadalnej
(to było kilka miejsc zmienianych), mozolne ucieranie z cukrem w małej
makutrze, efekt mały słoiczek 100 -150 gram
Mąka - trzymana na wierzchu ze dwa dni, trzykrotnie wietrzona :) trzy
razy przesiewana czy podrzucana przez sito
Jak słusznie kolega zauważył pączków sie nie przewracało patyczkiem -
one same robiły hop - jasna obrączka obowiązkowa!
Ziemniak - obowiązkowy - jak zaczął ciemnieć to trzeba wyjąć lekko
obniżyć temperaturę przez dodanie nowej porcji tłuszczu
Produkt finalny - leciutki, sprężysty, w środku żółciutki z
krwisto-fioletowym kleksem róży.
Ta tradycja, ech....
pozdr
Stefan
--
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe Avast.
https://www.avast.com/antivirus
FEniks
2021-02-17 08:35:28 UTC
Permalink
Post by Stefan
Jako XXdziesięcioletni konsument pączków a o nieco mniej producent
tychże pozwolę sobie na kilka uwag typu jak to babcia i mama smażyły a
ja przejąłem (po mnie córka).
Frytura - Dawniej Ceres lub Oma. W czasach kryzysu dobrej jakości
smalec (po roztopieniu bezwonny) Teraz
Róża - a to już była cała ceremonia - zbieranie płatków róży jadalnej
(to było kilka miejsc zmienianych), mozolne ucieranie z cukrem w małej
makutrze, efekt mały słoiczek 100 -150 gram
Mąka - trzymana na wierzchu ze dwa dni, trzykrotnie wietrzona :) trzy
razy przesiewana czy podrzucana przez sito
Jak słusznie kolega zauważył pączków sie nie przewracało patyczkiem -
one same robiły hop - jasna obrączka obowiązkowa!
Ziemniak - obowiązkowy - jak zaczął ciemnieć to trzeba wyjąć lekko
obniżyć temperaturę przez dodanie nowej porcji tłuszczu
Produkt finalny - leciutki, sprężysty, w środku żółciutki z
krwisto-fioletowym kleksem róży.
Ta tradycja, ech....
A po tym wszystkim może z 10 minut jedzenia, eh...
--
Ewa
Stefan
2021-02-17 09:29:11 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Stefan
Jako XXdziesięcioletni konsument pączków a o nieco mniej producent
tychże pozwolę sobie na kilka uwag typu jak to babcia i mama smażyły a
ja przejąłem (po mnie córka).
Frytura - Dawniej Ceres lub Oma. W czasach kryzysu dobrej jakości
smalec (po roztopieniu bezwonny) Teraz
Róża - a to już była cała ceremonia - zbieranie płatków róży jadalnej
(to było kilka miejsc zmienianych), mozolne ucieranie z cukrem w małej
makutrze, efekt mały słoiczek 100 -150 gram
Mąka - trzymana na wierzchu ze dwa dni, trzykrotnie wietrzona :) trzy
razy przesiewana czy podrzucana przez sito
Jak słusznie kolega zauważył pączków sie nie przewracało patyczkiem -
one same robiły hop - jasna obrączka obowiązkowa!
Ziemniak - obowiązkowy - jak zaczął ciemnieć to trzeba wyjąć lekko
obniżyć temperaturę przez dodanie nowej porcji tłuszczu
Produkt finalny - leciutki, sprężysty, w środku żółciutki z
krwisto-fioletowym kleksem róży.
Ta tradycja, ech....
A po tym wszystkim może z 10 minut jedzenia, eh...
we wtorek przed Środą Popielcowa bito i rozbierano świnię aby
szyneczka odpowiednio peklowana, wędzona i leżakowana była gotowa na
Niedzielę Wielkanocną. Tyle roboty, czasu na konsumpcję kilku płatów
różowiutkiej szyneczki, z tłuszczykiem jak należy...
Pamiętam, jak jeździłem autobusem MPK do Cholerzyna (wieś przed
Liszkami, onegdaj słynąca z wyrobów lepszych niż lisieckie, kiełbasa z
zielonym oczkiem to było to) aby pomagać w obróbce i przeróbce :)

pozdr
Stefan
--
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe Avast.
https://www.avast.com/antivirus
Jarosław Sokołowski
2021-02-17 10:26:23 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Stefan
Jak słusznie kolega zauważył pączków sie nie przewracało patyczkiem
- one same robiły hop - jasna obrączka obowiązkowa!
To zostało utrwalone w rymowanym zaleceniu -- "pączki muszą mieć
obrączki".
Post by FEniks
Post by Stefan
Produkt finalny - leciutki, sprężysty, w środku żółciutki z
krwisto-fioletowym kleksem róży.
Ta tradycja, ech....
A po tym wszystkim może z 10 minut jedzenia, eh...
Z tym nie jest aż tak źle. Jako się rzekło, pączki te w zasadzie nic
nie ważyły, choć stały ich całe kopy. Te sto gramów róży mogło wręcz
starczyć na więcej niż jedno smażenie. A cały dzienny urobek czasem
wytrzymywał nawet do wieczora.

Jarek
--
W skrytych załomach, w cichym schronie,
Między graniami
w słońcu płonie,
Zatopion w szum, krzak dzikiej róży...
Loading...