Discussion:
Pasternak - c.d.
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
i***@gazeta.pl
2018-02-02 18:01:40 UTC
Permalink
Nieustająco budzi mój zachwyt.
Po pierwsze - przygotowany na parze jest szczegolnie smaczny, także jako łączny zastępnik ziemniaków, selera i pietruszki w tradycyjnej sałatce jarzynowej czyni ją o wiele(!!!) smaczniejszą i wyrafinowaną w smaku, tudzież mniej tuczącą.
W ogole teraz warzywa do tej sałatki przygotowuję na parze - ekstra!
Po drugie - taki uparowany jest przepyszny saute oraz jako składnik zapiekanek.
Po trzecie - pyszna jest surówka z pasternaku z jabłkiem, rodzynkami i orzechami włoskimi oraz śmietaną i majonezem.
Po czwarte - puree ziemniaczano-pasternakowe.
Po piąte - niesamowicie uszlachetnia smak i aromat rosołu.

Generalnie wyparł z mojej kuchni korzeniową pietruszkę, która przy nim jest pospolita i szara...
Marcin Debowski
2018-02-03 00:01:30 UTC
Permalink
Nieustająco budzi mój zachwyt. Po pierwsze - przygotowany na parze
jest szczegolnie smaczny, także jako łączny zastępnik ziemniaków,
selera i pietruszki w tradycyjnej sałatce jarzynowej czyni ją o
wiele(!!!) smaczniejszą i wyrafinowaną w smaku, tudzież mniej
tuczącą.
Już od którejś osoby słyszę, że to doskonały zmaniennik ziemniaka w
sałatkach. Chyba się skuszę przy kolejnej.
--
Marcin
i***@gazeta.pl
2018-02-03 10:23:32 UTC
Permalink
Tak, doskonały! Ziemniaki przy nim to tylko jakaś bezsmakowa masa, wypełniacz.
Parę dni temu robiłam sałatkę jarzynową, tę najpopularniejszą - nie dodawałam pietruszki, selera ani ziemniaków, pasternak w tej sałatce zastępuje je wszystkie z efektem WOW.
Sałatka jest wykwintna w smaku, o wiele lepsza.
Polecam ugotowanie obranych i pokrojonych na odp. kawałki pasternaku oraz marchewki NA PARZE (25 minut, marchewce można dać tu jeszcze 5-10 minut więcej). Taki sposób gotowania sprawia, że ich smak nie zostaje w wodzie, a one tą wodą nie nasiąkają i zachowują dobrą konsystencję w sałatce.
Uwaga:pasternaku daję tyle, ile niegdyś łącznie selera, ziemniaków i pietruszki.
i***@gazeta.pl
2018-02-03 10:24:48 UTC
Permalink
Oczywiście gotujemy spore kawałki - dopiero po ostudzeniu ostatecznie siekamy :-)
i***@gazeta.pl
2018-02-03 11:59:44 UTC
Permalink
I nie tylko w sałatkach - zamiast ziemniaków w drugim daniu też! A jakie pyszne jest puree z pasternaku z małym dodatkiem ziemniaków :-)
i***@gazeta.pl
2018-02-14 18:20:04 UTC
Permalink
Tylko nie gotuj go w wodzie, bo bardzo nasiąka i łatwo go rozgotować, a wtedy się rozpada w mokrą breję i jest do niczego.
Z parowara (parować około 30 minut, najlepiej przekrojony wzdłuż na pół lub na innego kształtu kawałki czy plastry o objętości połowki średniego ziemniaka) jest niesamowity - smaczny i zachowuje kształt oraz zwięzłość.
samya
2018-03-20 18:20:00 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Tylko nie gotuj go w wodzie, bo bardzo nasiąka i łatwo go rozgotować, a wtedy się rozpada w mokrą breję i jest do niczego.
Z parowara (parować około 30 minut, najlepiej przekrojony wzdłuż na pół lub na innego kształtu kawałki czy plastry o objętości połowki średniego ziemniaka) jest niesamowity - smaczny i zachowuje kształt oraz zwięzłość.
Oho, ktos odkryl dobrodziejstwo zwane parowarem :)
Fakt, ze nawet ziemniaki z niego maja zupelnie inny smak.
Natomiast fasolka szparagowa gotowana na parze jest dla mnie zbyt sucha.



Pozdrawiam
@
XL
2018-03-20 20:51:34 UTC
Permalink
Post by samya
Post by i***@gazeta.pl
Tylko nie gotuj go w wodzie, bo bardzo nasiąka i łatwo go rozgotować, a
wtedy się rozpada w mokrą breję i jest do niczego.
Z parowara (parować około 30 minut, najlepiej przekrojony wzdłuż na pół
lub na innego kształtu kawałki czy plastry o objętości połowki średniego
ziemniaka) jest niesamowity - smaczny i zachowuje kształt oraz zwięzłość.
Oho, ktos odkryl dobrodziejstwo zwane parowarem :)
Parowar to już raczej zwyklizna w tej grupie, od wielu lat.
Post by samya
Fakt, ze nawet ziemniaki z niego maja zupelnie inny smak.
Ba. Wszystkie warzywa. A takie np. bataty - poezja! Fasolka także.
Ba.
Ba.
Ba.
Post by samya
Natomiast fasolka szparagowa gotowana na parze jest dla mnie zbyt sucha.
Nie stwierdziłam suchości. Może to kwestia zbytniej fasolki. Albo odmiany.
Moja jest zawsze soczysta. Uprawiam tylko i wyłącznie pnące odmiany typu
mamut - bo najdelikatniejsze, bezwłókniste. Karłowe fasole mi nie smakują.
A z parowara fasolka ma i konsystencję, i smak bez porównania lepsze niż
taka z wody. Może się po prostu przyzwyczaiłaś do nasiąkniętej wodą? Może
za krótko parujesz? Ja - 30 minut na wzmocnionym parowaniu.
--
XL
XL
2018-03-20 20:56:09 UTC
Permalink
Post by XL
Post by samya
Post by i***@gazeta.pl
Tylko nie gotuj go w wodzie, bo bardzo nasiąka i łatwo go rozgotować, a
wtedy się rozpada w mokrą breję i jest do niczego.
Z parowara (parować około 30 minut, najlepiej przekrojony wzdłuż na pół
lub na innego kształtu kawałki czy plastry o objętości połowki średniego
ziemniaka) jest niesamowity - smaczny i zachowuje kształt oraz zwięzłość.
Oho, ktos odkryl dobrodziejstwo zwane parowarem :)
Parowar to już raczej zwyklizna w tej grupie, od wielu lat.
Post by samya
Fakt, ze nawet ziemniaki z niego maja zupelnie inny smak.
Ba. Wszystkie warzywa. A takie np. bataty - poezja! Fasolka także.
Ba.
Ba.
Ba.
Post by samya
Natomiast fasolka szparagowa gotowana na parze jest dla mnie zbyt sucha.
Nie stwierdziłam suchości. Może to kwestia zbytniej
dojrzałości strąków Twojej
Post by XL
fasolki. Albo odmiany.
Często ta sprzedawana w sklepach jest lekko przejrzała i podwiędła - wtedy
wychodzi łykowata i sucha=twarda.
Post by XL
Moja jest zawsze soczysta. Uprawiam tylko i wyłącznie pnące odmiany typu
mamut - bo najdelikatniejsze, bezwłókniste. Karłowe fasole mi nie smakują.
A z parowara fasolka ma i konsystencję, i smak bez porównania lepsze niż
taka z wody. Może się po prostu przyzwyczaiłaś do nasiąkniętej wodą? Może
za krótko parujesz? Ja - 30 minut na wzmocnionym parowaniu.
J.w.
--
XL
Trybun
2018-02-03 08:30:15 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Nieustająco budzi mój zachwyt.
Po pierwsze - przygotowany na parze jest szczegolnie smaczny, także jako łączny zastępnik ziemniaków, selera i pietruszki w tradycyjnej sałatce jarzynowej czyni ją o wiele(!!!) smaczniejszą i wyrafinowaną w smaku, tudzież mniej tuczącą.
W ogole teraz warzywa do tej sałatki przygotowuję na parze - ekstra!
Po drugie - taki uparowany jest przepyszny saute oraz jako składnik zapiekanek.
Po trzecie - pyszna jest surówka z pasternaku z jabłkiem, rodzynkami i orzechami włoskimi oraz śmietaną i majonezem.
Po czwarte - puree ziemniaczano-pasternakowe.
Po piąte - niesamowicie uszlachetnia smak i aromat rosołu.
Generalnie wyparł z mojej kuchni korzeniową pietruszkę, która przy nim jest pospolita i szara...
Teraz już chyba nie ma starej dobrej pietruszki w ofercie, ani w postaci
nasion do wysiewu ani w warzywniaku. Pamiętam smak, zapach i aromat
pietruszki sprzed laty, dzisiaj to jest to tylko jakieś bezsmakowe
badziewie któremu znacznie bliżej do marchwi niż do pietruszki. A może
to ten pasternak sprzedawany pod nazwą pietruszki.
i***@gazeta.pl
2018-02-03 10:15:18 UTC
Permalink
Pasternak NIE JEST bezsmakowy, to pietruszka przy nim jest bezsmakowa. Ta dzisiejsza zwłaszcza, bo takie jej odmiany są w handlu - żeby była dorodna i bez smaku, to dużo jej kupisz.
Pasternak bardzo łatwo odróżnić od pietruszki, bo ma „piętkę” z bardzo wyraźnym ciemnym zagłębieniem wokół miejsca wyrastania naci, a u pietruszki to miejsce jest po prostu wzniesione.

Przesmaczny jest ugotowany w parowarze - nie ciemnieje po ugotowaniu jak pietrucha, delikatny i kremowy acz spoisty w konstystencji, smak słodki ze słonawą nutą (bardzo dobry balans smakowy, nie wymaga soli), przyjemny aromat.
Gdzie tam ordynarnej pietruszce do niego! Pietruszki korzeniowej prakty

Dziś będę robić z takiego uparowanego (25-30 minut) i ostudzonego (musi stężeć) pasternaku autorską zapiekankę - grube skośne plastry wymieszam ze zrumienionym boczkiem, pieprzem i rozdrobnionym czosnkiem, zaleję kremówką z rozbełtanym w niej jajkiem i dodanym startym manchego (manchego mojej produkcji, jasne, podobnie jak boczek i pasternak), posypię wierzch serem takoż i 25 minut w gorącym piecu do zrumienienia.
🤤
Trybun
2018-02-04 09:17:55 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Pasternak NIE JEST bezsmakowy, to pietruszka przy nim jest bezsmakowa. Ta dzisiejsza zwłaszcza, bo takie jej odmiany są w handlu - żeby była dorodna i bez smaku, to dużo jej kupisz.
Pasternak bardzo łatwo odróżnić od pietruszki, bo ma „piętkę” z bardzo wyraźnym ciemnym zagłębieniem wokół miejsca wyrastania naci, a u pietruszki to miejsce jest po prostu wzniesione.
Przesmaczny jest ugotowany w parowarze - nie ciemnieje po ugotowaniu jak pietrucha, delikatny i kremowy acz spoisty w konstystencji, smak słodki ze słonawą nutą (bardzo dobry balans smakowy, nie wymaga soli), przyjemny aromat.
Gdzie tam ordynarnej pietruszce do niego! Pietruszki korzeniowej prakty
Dziś będę robić z takiego uparowanego (25-30 minut) i ostudzonego (musi stężeć) pasternaku autorską zapiekankę - grube skośne plastry wymieszam ze zrumienionym boczkiem, pieprzem i rozdrobnionym czosnkiem, zaleję kremówką z rozbełtanym w niej jajkiem i dodanym startym manchego (manchego mojej produkcji, jasne, podobnie jak boczek i pasternak), posypię wierzch serem takoż i 25 minut w gorącym piecu do zrumienienia.
🤤
No, nie nazwałbym pietruszki (prawdziwej) - ordynarną.. Był to jeden ze
smaków/aromatów który jeżeli bierzemy pod uwagę żywność działał bardzo
pozytywnie na choćby pobudzenie apetytu. Postawiłbym ją w jednym szeregu
z majerankiem, suszonymi grzybami, czy zielem lubczyku. Teraz pietruszka
to już zupełnie inna historia.

Wracając do pasternaku, trochę to dziwne że tak doskonale warzywo jest
tak mało popularne. Już zapisuję aby nie zapomnieć kupić nasion na
wiosenny wysiew.
i***@gazeta.pl
2018-02-04 10:21:33 UTC
Permalink
Wiesz, pietruszka jest dla mnie ordynarna odkąd poznałam pasternak. Taka wg mnie dzieli je odległość w mojej skali smakowej.
Warto wysiać pasternak i samemu porównać. Przed siewem namocz nasiona przez noc i wysiej z rzodkiewką, bo długo kiełkuja. Po wschodach przerwij siewki zostawiając co 10 cm, bo to duże rośliny - korzeń jest gruby, a wysokosć naci dochodzi do 60 cm.
Ziemię upraw na półtora szpadla, zeby były ładne i proste korzenie. I oczywiście nawadniaj i nawoź Azofoską lub innnym do warzyw. Nawozenie kończymy w sierpniu. Korzenie od tej pory intensywnie rosna. Zbiór można zacząć w październiku, zbierać można póki ziemia nie zamarznie. Zimuje w gruncie, co sprawdziłam znajdujac wiosna na grządce niewykopane przez nieuwagę korzenie w bardzo dobrym stanie
Trybun
2018-02-08 11:15:40 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Wiesz, pietruszka jest dla mnie ordynarna odkąd poznałam pasternak. Taka wg mnie dzieli je odległość w mojej skali smakowej.
Warto wysiać pasternak i samemu porównać. Przed siewem namocz nasiona przez noc i wysiej z rzodkiewką, bo długo kiełkuja. Po wschodach przerwij siewki zostawiając co 10 cm, bo to duże rośliny - korzeń jest gruby, a wysokosć naci dochodzi do 60 cm.
Ziemię upraw na półtora szpadla, zeby były ładne i proste korzenie. I oczywiście nawadniaj i nawoź Azofoską lub innnym do warzyw. Nawozenie kończymy w sierpniu. Korzenie od tej pory intensywnie rosna. Zbiór można zacząć w październiku, zbierać można póki ziemia nie zamarznie. Zimuje w gruncie, co sprawdziłam znajdujac wiosna na grządce niewykopane przez nieuwagę korzenie w bardzo dobrym stanie
To pewnie tak samo jak placki ziemniaczane dla kogoś kto spróbował
placków z cukinii,. Tak samo te ziemniaczane się wydaja być ordynarne.
No cóż, lepsze zawsze wrogiem dobrego. Co będzie z pasternakiem, zobaczę
i ocenię. A liście mają też jakiś swój smak, do czegoś się nadadzą, np
do rosołu?
i***@gazeta.pl
2018-02-08 13:55:45 UTC
Permalink
Liście, ku mojemu zaskoczeniu, są pozbawione wszelkich walorów kulinarnych - ani aromatu, ani niczego, poza imponującą wielkością :-)
Trybun
2018-05-13 12:27:18 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Liście, ku mojemu zaskoczeniu, są pozbawione wszelkich walorów kulinarnych - ani aromatu, ani niczego, poza imponującą wielkością :-)
No i dyskusja czysto akademicka. Jakoś nie trafiłem na nasiona
pasternaku, tak że na działce poprzestałem na pietruszce.
i***@gazeta.pl
2018-05-15 22:10:48 UTC
Permalink
Teraz i tak już zbyt późno na siew. Pasternak bardzo długo wschodzi - miesiąc, a i czasem dłużej, gdy jest sucho i zimno. Potem za to bardzo szybko rośnie, korzeń najbardziej rośnie w ostatniej fazie przed zimą - gromadząc wtedy gwałtownie substancje zapasowe.
Teraz można byłoby jeszcze spróbować siewu - podkiełkowac nasiona (gdybyś je miał), mocząc je w letniej wodzie przez dobę, a potem trzymając w mokrej szmatce w cieple dni ze cztery - i wtedy wysiać. Zbiera się go jak najpóźniej się da, przed zamarznieciem gleby, więc może nie urósłby do pełni możliwości, ale to i tak bardzo duża roślina, więc coś by się na pewno zebrało.
Nie namawiam jednak, bo rezultat niepewny, ale namawiam na wytrwałe szukanie nasion (ja kupiłam bez problemu w centrum ogrodniczym - szukaj w duże, dobrze zaopatrzonych centrach ogrodniczych lub internecie) i siew jesienny - wiosną rośliny same Civwystartują w stosownej porze i plon powinien być dobry:
http://niepodlewam.pl/siew-ozimy-pasternaku-czyli-przed-zima/
Trybun
2018-05-16 17:12:54 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Teraz i tak już zbyt późno na siew. Pasternak bardzo długo wschodzi - miesiąc, a i czasem dłużej, gdy jest sucho i zimno. Potem za to bardzo szybko rośnie, korzeń najbardziej rośnie w ostatniej fazie przed zimą - gromadząc wtedy gwałtownie substancje zapasowe.
Teraz można byłoby jeszcze spróbować siewu - podkiełkowac nasiona (gdybyś je miał), mocząc je w letniej wodzie przez dobę, a potem trzymając w mokrej szmatce w cieple dni ze cztery - i wtedy wysiać. Zbiera się go jak najpóźniej się da, przed zamarznieciem gleby, więc może nie urósłby do pełni możliwości, ale to i tak bardzo duża roślina, więc coś by się na pewno zebrało.
http://niepodlewam.pl/siew-ozimy-pasternaku-czyli-przed-zima/
Teraz i tak już nie mam nawet kawałka wolnej działki. Spróbuję w
przyszłym roku,. Dzięki za sugestie i link.
XL
2018-05-16 18:05:37 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by i***@gazeta.pl
Teraz i tak już zbyt późno na siew. Pasternak bardzo długo wschodzi -
miesiąc, a i czasem dłużej, gdy jest sucho i zimno. Potem za to bardzo
szybko rośnie, korzeń najbardziej rośnie w ostatniej fazie przed zimą -
gromadząc wtedy gwałtownie substancje zapasowe.
Teraz można byłoby jeszcze spróbować siewu - podkiełkowac nasiona
(gdybyś je miał), mocząc je w letniej wodzie przez dobę, a potem
trzymając w mokrej szmatce w cieple dni ze cztery - i wtedy wysiać.
Zbiera się go jak najpóźniej się da, przed zamarznieciem gleby, więc
może nie urósłby do pełni możliwości, ale to i tak bardzo duża roślina,
więc coś by się na pewno zebrało.
Nie namawiam jednak, bo rezultat niepewny, ale namawiam na wytrwałe
szukanie nasion (ja kupiłam bez problemu w centrum ogrodniczym - szukaj
w duże, dobrze zaopatrzonych centrach ogrodniczych lub internecie) i
siew jesienny - wiosną rośliny same Civwystartują w stosownej porze i
http://niepodlewam.pl/siew-ozimy-pasternaku-czyli-przed-zima/
Teraz i tak już nie mam nawet kawałka wolnej działki. Spróbuję w
przyszłym roku,. Dzięki za sugestie i link.
http://www.floks.pl/pasternak-dlouhy-bily-5g-vilmorin,id1425.html

Tu masz pasternak firmy Vilmorin. Jakoś największe mam przekonanie do
nasion tej firmy.
Pasternak nie lubi głębokiego siewu - 2 cm wystarczą. Jesienią można siać o
centymetr głębiej. I nie żałuj nasion - bo ich żywotność jest dosyć krótka,
więc i tak nie wzejdą wszystkie. Lepiej przerywać zbyt gęste wschody niz
mieć niewykorzystane miejsce w rzędach. Docelowa odległość między roślinami
to 10 cm - bo toto finalnie DUUUŻE liściory i korzenie ma :-)
--
XL
stefan
2018-02-03 15:01:31 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Nieustająco budzi mój zachwyt.
Po pierwsze - przygotowany na parze jest szczegolnie smaczny, także jako łączny zastępnik ziemniaków, selera i pietruszki w tradycyjnej sałatce jarzynowej czyni ją o wiele(!!!) smaczniejszą i wyrafinowaną w smaku, tudzież mniej tuczącą.
W ogole teraz warzywa do tej sałatki przygotowuję na parze - ekstra!
Po drugie - taki uparowany jest przepyszny saute oraz jako składnik zapiekanek.
Po trzecie - pyszna jest surówka z pasternaku z jabłkiem, rodzynkami i orzechami włoskimi oraz śmietaną i majonezem.
Po czwarte - puree ziemniaczano-pasternakowe.
Po piąte - niesamowicie uszlachetnia smak i aromat rosołu.
Generalnie wyparł z mojej kuchni korzeniową pietruszkę, która przy nim jest pospolita i szara...
Popróbuj uprawy a potem konsumpcji głąbika krakowskiego. Poważnie, jest
takie niesłusznie zapomniane warzywo. gdy miałem malućką działeczkę na
początku lat 80-tych próbowałem uprawy różnych ciekawych roślinek...
Po spożyciu na surowo papryczki bronowickiej kolega wylądował na
pogotowiu. Z głową w wiaderku. Głupola tak suszyło że zamiast pić to
wsadził z impetem łeb do wiaderka.
A poza tym głąbiki kiszone są rrrrrrewelacyjne.
pozdr
Stefan

---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe Avast.
https://www.avast.com/antivirus
i***@gazeta.pl
2018-02-03 16:16:14 UTC
Permalink
Ale CO było w tym wiaderku???
😃

Na kapsaicynową ostrość pomaga tylko wypicie (i wypłukanie ust i gardła) około 5-10 łyżek oleju/oliwy/masła/smalcu (można obficie nasączyć nimi kęsy pieczywa, tak żeby kapało - to jeśli ktoś ma kłopot ze spożyciem ich samych, choć w obliczu dostatecznie silnych doznań ten kłopot raczej znika, he he).
Kapsaicyna najszybciej rozpuszcza się w tłuszczu.

A głąbki owszem, chodzą mi po głowie od paru lat. I salsefia oraz skorzonera - smakołyki. Tyke, że bardziej wymagające co do gleby niż mogłabym im zapewnić :-(
Czy w smaku przypominają szparagi? Bo coś tak mi się kojarzą.
i***@gazeta.pl
2018-02-03 16:19:07 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
głąbki
Głąbiki. Nie „załapałam” palcem „
stefan
2018-02-03 18:38:24 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Ale CO było w tym wiaderku???
😃
Na kapsaicynową ostrość pomaga tylko wypicie (i wypłukanie ust i gardła) około 5-10 łyżek oleju/oliwy/masła/smalcu (można obficie nasączyć nimi kęsy pieczywa, tak żeby kapało - to jeśli ktoś ma kłopot ze spożyciem ich samych, choć w obliczu dostatecznie silnych doznań ten kłopot raczej znika, he he).
Kapsaicyna najszybciej rozpuszcza się w tłuszczu.
A głąbki owszem, chodzą mi po głowie od paru lat. I salsefia oraz skorzonera - smakołyki. Tyke, że bardziej wymagające co do gleby niż mogłabym im zapewnić :-(
Czy w smaku przypominają szparagi? Bo coś tak mi się kojarzą.
w wiaderku? Woda. kto by wtedy miał tłuszcz pod ręką...
A głąbiki to o ile pamiętam miały coś zbliżonego do ogórków, ale taki
delikatny... Lata nie jadłem, podobno na którymś fasttrucku na Dolnych
Młynach mają. I to kiszone! Jak będę się lepiej czuł, to podjadę... I
podjem...
pozdr
Stefan

---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe Avast.
https://www.avast.com/antivirus
i***@gazeta.pl
2018-02-03 18:59:02 UTC
Permalink
Hmmm, poczytam o uprawie, może da radę. Dzięki za sugestię :-)
FEniks
2018-02-03 20:02:59 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by i***@gazeta.pl
oraz skorzonera - smakołyki. Tyke, że bardziej wymagające co do gleby
niż mogłabym im zapewnić :-(
Czy w smaku przypominają szparagi? Bo coś tak mi się kojarzą.
w wiaderku? Woda. kto by wtedy miał tłuszcz pod ręką...
A głąbiki to o ile pamiętam miały coś zbliżonego do ogórków, ale taki
delikatny... Lata nie jadłem, podobno na którymś fasttrucku na Dolnych
Młynach mają. I to kiszone! Jak będę się lepiej czuł, to podjadę... I
podjem...
Skorzonera (inaczej wężymord) była jednym z podstawowych roślin
spożywanych w czasie wojny, podobno smak zbliżony do szparagów.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2018-02-03 21:14:31 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by stefan
w wiaderku? Woda. kto by wtedy miał tłuszcz pod ręką...
A głąbiki to o ile pamiętam miały coś zbliżonego do ogórków,
ale taki delikatny... Lata nie jadłem, podobno na którymś
fasttrucku na Dolnych Młynach mają. I to kiszone! Jak będę
się lepiej czuł, to podjadę... I podjem...
Skorzonera (inaczej wężymord) była jednym z podstawowych roślin
spożywanych w czasie wojny, podobno smak zbliżony do szparagów.
Jadłem tego wężymorda, kiedyś sobie na działce wyhodowaliśmy,
jak jeszcze dzieckiem byłem. Dobry całkiem. "Czarne korzonki"
nia to też mówią -- i tak on wyglądał. Głąbika krakowskiego
też kiedyś posiałem, lecz na glebach lichych to było, wyrósł
słabo. Głąbiczek taki, chudy i długi. Nie zachwycił mnie niczym.
Dopiero teraz w internecie zobaczyłem, jak powinien wyglądać.
Z twarzy całkiem ciekawie, nie wiem jak w smaku.

Jarek
--
Odtąd w mroku sklepowej komórki
płaczą po nich jesienne ogórki,
żal dogłąbny kapustę przewierca,
pomidory pękają jak serca.
FEniks
2018-02-04 11:08:00 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by stefan
w wiaderku? Woda. kto by wtedy miał tłuszcz pod ręką...
A głąbiki to o ile pamiętam miały coś zbliżonego do ogórków,
ale taki delikatny... Lata nie jadłem, podobno na którymś
fasttrucku na Dolnych Młynach mają. I to kiszone! Jak będę
się lepiej czuł, to podjadę... I podjem...
Skorzonera (inaczej wężymord) była jednym z podstawowych roślin
Oczywiście miało być "jedną z podstawowych roślin." Dopadło mnie
rozdwojenie między rośliną a warzywem. Ale chyba można nazwać tego
wężymorda warzywem?
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
spożywanych w czasie wojny, podobno smak zbliżony do szparagów.
Jadłem tego wężymorda, kiedyś sobie na działce wyhodowaliśmy,
jak jeszcze dzieckiem byłem. Dobry całkiem. "Czarne korzonki"
nia to też mówią -- i tak on wyglądał.
No właśnie, często słyszałam, że wyznacznikiem ciężkich czasów było to,
że ludzie jedli "korzonki", pewnie o to chodziło. Ale przecież jedzenie
"korzonków" jest na porządku dziennym - marchewka, pietruszka, seler,
burak...
Post by Jarosław Sokołowski
Głąbika krakowskiego
też kiedyś posiałem, lecz na glebach lichych to było, wyrósł
słabo. Głąbiczek taki, chudy i długi. Nie zachwycił mnie niczym.
Dopiero teraz w internecie zobaczyłem, jak powinien wyglądać.
Z twarzy całkiem ciekawie, nie wiem jak w smaku.
Nie jadłam, ale z wyglądu przypomina coś, co można od czasu do czasu
kupić w moim warzywniaku jako rodzaj sałaty czy jakoś tak.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2018-02-04 14:02:54 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Skorzonera (inaczej wężymord) była jednym z podstawowych roślin
Oczywiście miało być "jedną z podstawowych roślin." Dopadło mnie
rozdwojenie między rośliną a warzywem. Ale chyba można nazwać
tego wężymorda warzywem?
Nie wygląda na takiego, co da się zjeść na surowo, więc można.
Kiedyś w ten sposób definiowano warzywa. Jażyny z kolei, to od
"jary" (surowy).
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
spożywanych w czasie wojny, podobno smak zbliżony do szparagów.
Jadłem tego wężymorda, kiedyś sobie na działce wyhodowaliśmy,
jak jeszcze dzieckiem byłem. Dobry całkiem. "Czarne korzonki"
nia to też mówią -- i tak on wyglądał.
No właśnie, często słyszałam, że wyznacznikiem ciężkich czasów
było to, że ludzie jedli "korzonki", pewnie o to chodziło.
Ale przecież jedzenie "korzonków" jest na porządku dziennym -
marchewka, pietruszka, seler, burak...
Ja jakoś w ogóle nie skojarzyłem tego epizodu wojennego. Wciąż żyje
jeszcze wielu ludzi, którzy nie tkną pewnych rzeczy, bo im się one
z wojną kojarzą. Mogą to być herbaty owocowe (bo za Niemca parzyli
obierki od jabłek), mogą być jakieś kasze, albo dziko rosnące rośliny
(zupa z lebiody). Zastanwia mnie jak to mogło być z wężymordem, on
dziki nie jest -- na grządce, na której w spokojnych czasach rośnie
marchewka, złośliwie wyrastały wtedy tylko czarne korzonki?
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Głąbika krakowskiego też kiedyś posiałem, lecz na glebach lichych
to było, wyrósł słabo. Głąbiczek taki, chudy i długi. Nie zachwycił
mnie niczym. Dopiero teraz w internecie zobaczyłem, jak powinien
wyglądać. Z twarzy całkiem ciekawie, nie wiem jak w smaku.
Nie jadłam, ale z wyglądu przypomina coś, co można od czasu do
czasu kupić w moim warzywniaku jako rodzaj sałaty czy jakoś tak.
Piszą, że to sałata, jeno "łodygowa". Poniekąd kalarepa to też kapusta
łodygowa. Wtedy nie miałem względem niego żadnych ambitnych planów,
nasiona kupiłem w sklepie, bo leżały. Do zastosowań obelżywych jak
znalazł (ty głabiku krakowski!), tyle o nim wiedziałem.

http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,44425,18705304,historie-kuchenne-nasza-specjalnosc-czyli-o-glabiku-krakowskim.html
--
Jarek
i***@gazeta.pl
2018-02-04 14:54:05 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Ale chyba można nazwać
tego wężymorda warzywem?
Nazwać (co?) wężymord.
Post by Jarosław Sokołowski
Nie wygląda na takiego,
Na (jaki?) taki.
Post by Jarosław Sokołowski
A co da się zjeść na surowo, więc można.
Kiedyś w ten sposób definiowano warzywa. Jażyny z kolei, to od
„jary" (surowy).
JaRy. Tak. Dlatego to są jaRZyny - a nie „jażyny” - OMG!
Akarm
2018-02-04 16:30:49 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Jażyny z kolei, to od
"jary" (surowy).
To jest niemożliwe.
--
Akarm
http://bykom-stop.cba.pl/
Nie trawię chamstwa, nieuctwa, bydła wszelakiego
Jarosław Sokołowski
2018-02-04 17:25:50 UTC
Permalink
Post by Akarm
Jażyny z kolei, to od "jary" (surowy).
To jest niemożliwe.
Możliwe, możlwe, jeżyny też surowe (człek czasem
gupoty wypisuje, gdy myśli nie-wia-do-mo-o-czym).
--
Jarek
Animka
2018-02-04 21:53:18 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Skorzonera (inaczej wężymord) była jednym z podstawowych roślin
Oczywiście miało być "jedną z podstawowych roślin." Dopadło mnie
rozdwojenie między rośliną a warzywem. Ale chyba można nazwać
tego wężymorda warzywem?
Nie wygląda na takiego, co da się zjeść na surowo, więc można.
Kiedyś w ten sposób definiowano warzywa. Jażyny z kolei, to od
"jary" (surowy).
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
spożywanych w czasie wojny, podobno smak zbliżony do szparagów.
Jadłem tego wężymorda, kiedyś sobie na działce wyhodowaliśmy,
jak jeszcze dzieckiem byłem. Dobry całkiem. "Czarne korzonki"
nia to też mówią -- i tak on wyglądał.
No właśnie, często słyszałam, że wyznacznikiem ciężkich czasów
było to, że ludzie jedli "korzonki", pewnie o to chodziło.
Ale przecież jedzenie "korzonków" jest na porządku dziennym -
marchewka, pietruszka, seler, burak...
Ja jakoś w ogóle nie skojarzyłem tego epizodu wojennego. Wciąż żyje
jeszcze wielu ludzi, którzy nie tkną pewnych rzeczy, bo im się one
z wojną kojarzą. Mogą to być herbaty owocowe (bo za Niemca parzyli
obierki od jabłek), mogą być jakieś kasze, albo dziko rosnące rośliny
(zupa z lebiody). Zastanwia mnie jak to mogło być z wężymordem, on
dziki nie jest -- na grządce, na której w spokojnych czasach rośnie
marchewka, złośliwie wyrastały wtedy tylko czarne korzonki?
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Głąbika krakowskiego też kiedyś posiałem, lecz na glebach lichych
to było, wyrósł słabo. Głąbiczek taki, chudy i długi. Nie zachwycił
mnie niczym. Dopiero teraz w internecie zobaczyłem, jak powinien
wyglądać. Z twarzy całkiem ciekawie, nie wiem jak w smaku.
Nie jadłam, ale z wyglądu przypomina coś, co można od czasu do
czasu kupić w moim warzywniaku jako rodzaj sałaty czy jakoś tak.
Piszą, że to sałata, jeno "łodygowa". Poniekąd kalarepa to też kapusta
łodygowa. Wtedy nie miałem względem niego żadnych ambitnych planów,
nasiona kupiłem w sklepie, bo leżały. Do zastosowań obelżywych jak
znalazł (ty głabiku krakowski!), tyle o nim wiedziałem.
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,44425,18705304,historie-kuchenne-nasza-specjalnosc-czyli-o-glabiku-krakowskim.html
Niesiołowski to wpierdzielał mirabelki szczaw i dlatego teraz taki
wypasiony.

Z tego co wiem Ameryka przysyłala Polakom najlepsze żarcie i dolary w
czasie bidy, ale wszystko zgarnęła dla siebie Solidarność. Skąd Michnik
miał pieniądze na wykupienie Transbudu i przeznaczenie tego budynku w
Gazetę Wyborczą? Nie z siedzenia w areszcie przecież i nie z pracy rąk,
ani nawet z pracy pisania.
--
animka
FEniks
2018-02-04 21:59:56 UTC
Permalink
Post by Animka
Z tego co wiem Ameryka przysyłala Polakom najlepsze żarcie i dolary w
czasie bidy, ale wszystko zgarnęła dla siebie Solidarność. Skąd
Michnik miał pieniądze na wykupienie Transbudu i przeznaczenie tego
budynku w Gazetę Wyborczą?
A co, żarcie sprzedawał zażarcie? Takiej wersji jeszcze nie słyszałam...
Post by Animka
Nie z siedzenia w areszcie przecież i nie z pracy rąk, ani nawet z
pracy pisania.
Pisze się też ręcyma.

Ewa
Animka
2018-02-04 22:13:31 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Animka
Z tego co wiem Ameryka przysyłala Polakom najlepsze żarcie i dolary w
czasie bidy, ale wszystko zgarnęła dla siebie Solidarność. Skąd
Michnik miał pieniądze na wykupienie Transbudu i przeznaczenie tego
budynku w Gazetę Wyborczą?
A co, żarcie sprzedawał zażarcie? Takiej wersji jeszcze nie słyszałam...
Żarcie to przechwytywala Solidaenośc dla siebie. Dolary też. Do
więzienia nawet takie paczki z najlepszym żarciem dostawali-jakie
kiełbachy, jakie szynki...wszystko co najlepsze. W d* mieli Polskę i
Polaków. Sami żarli i forsa była otrzymywana niemała.
Post by FEniks
Post by Animka
Nie z siedzenia w areszcie przecież i nie z pracy rąk, ani nawet z
pracy pisania.
Pisze się też ręcyma.
Można i dupiną jak ktoś umie.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2018-02-04 22:59:39 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Z tego co wiem Ameryka przysyłala Polakom najlepsze żarcie
i dolary w czasie bidy, ale wszystko zgarnęła dla siebie
Solidarność. Skąd Michnik miał pieniądze na wykupienie
Transbudu i przeznaczenie tego budynku w Gazetę Wyborczą?
A co, żarcie sprzedawał zażarcie? Takiej wersji jeszcze nie słyszałam...
Żarcie to przechwytywala Solidaenośc dla siebie. Dolary też. Do
więzienia nawet takie paczki z najlepszym żarciem dostawali-jakie
kiełbachy, jakie szynki...wszystko co najlepsze. W d* mieli Polskę
i Polaków. Sami żarli i forsa była otrzymywana niemała.
Należało do niej dziesięć milionów luda, z rodznami była to więcej
niż połowa tu mieszkających. Czyli dość równo podzielone (ja też się
załapałem, a co).

Jarek
--
Zaśpiewajmy pieśń ponurą
W dupie mamy politbiuro
W dupie mamy też poza tem
KC wraz z sekretariatem
FEniks
2018-02-05 11:45:20 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Z tego co wiem Ameryka przysyłala Polakom najlepsze żarcie
i dolary w czasie bidy, ale wszystko zgarnęła dla siebie
Solidarność. Skąd Michnik miał pieniądze na wykupienie
Transbudu i przeznaczenie tego budynku w Gazetę Wyborczą?
A co, żarcie sprzedawał zażarcie? Takiej wersji jeszcze nie słyszałam...
Żarcie to przechwytywala Solidaenośc dla siebie. Dolary też. Do
więzienia nawet takie paczki z najlepszym żarciem dostawali-jakie
kiełbachy, jakie szynki...wszystko co najlepsze. W d* mieli Polskę
i Polaków. Sami żarli i forsa była otrzymywana niemała.
Należało do niej dziesięć milionów luda, z rodznami była to więcej
niż połowa tu mieszkających. Czyli dość równo podzielone (ja też się
załapałem, a co).
Czy słone masło, pomarańczowy ser "żółty" i ryż na mleku w puszkach to
było to? To i mnie nawet przypadło z raz w udziale, kiedy w salce
katechetycznej po religii siostry rozdawały.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2018-02-05 15:45:47 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Żarcie to przechwytywala Solidaenośc dla siebie. Dolary też. Do
więzienia nawet takie paczki z najlepszym żarciem dostawali-jakie
kiełbachy, jakie szynki...wszystko co najlepsze. W d* mieli Polskę
i Polaków. Sami żarli i forsa była otrzymywana niemała.
Należało do niej dziesięć milionów luda, z rodznami była to więcej
niż połowa tu mieszkających. Czyli dość równo podzielone (ja też się
załapałem, a co).
Czy słone masło, pomarańczowy ser "żółty" i ryż na mleku w puszkach
to było to? To i mnie nawet przypadło z raz w udziale, kiedy w salce
katechetycznej po religii siostry rozdawały.
Załapałem się na pół tony sera Gorgonzola. Nie że sam jeden, ale
widziałem taką dostawę. Lubię sery pleśniowe, nawet bardzo lubię.
Ale Gorgonzola w takiej ilości, w niedość dobrze chłodzonym
pomieszczeniu, po pewnycm czasie wytwarza wokół siebie niesamowitą
aurę. A czasu miała długo, bowiem lud złorzeczył, że mu spleśniały
ser przysyłają i brać nie chciał.

Jarek
--
Jeździmy samochodzmi bez dachu, jemy spleśniały ser i popijamy
starym winem. Bieda panie, bieda.
FEniks
2018-02-05 21:18:02 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Załapałem się na pół tony sera Gorgonzola. Nie że sam jeden, ale
widziałem taką dostawę. Lubię sery pleśniowe, nawet bardzo lubię.
Ale Gorgonzola w takiej ilości, w niedość dobrze chłodzonym
pomieszczeniu, po pewnycm czasie wytwarza wokół siebie niesamowitą
aurę. A czasu miała długo, bowiem lud złorzeczył, że mu spleśniały
ser przysyłają i brać nie chciał.
Ale ta gorgonzola to chyba nie z Hameryki, a z bliżej.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2018-02-05 22:46:34 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Załapałem się na pół tony sera Gorgonzola. Nie że sam jeden, ale
widziałem taką dostawę. Lubię sery pleśniowe, nawet bardzo lubię.
Ale Gorgonzola w takiej ilości, w niedość dobrze chłodzonym
pomieszczeniu, po pewnycm czasie wytwarza wokół siebie niesamowitą
aurę. A czasu miała długo, bowiem lud złorzeczył, że mu spleśniały
ser przysyłają i brać nie chciał.
Ale ta gorgonzola to chyba nie z Hameryki, a z bliżej.
Była z bliżej. Z tą Ameryką to tylko przenośnia, takie mam wrażenie.
Z różnych stron przychodziło wsparcie. Amerykański miałem olej, taką
wielką galonową puszkę. Trzy litry oleju, a ja ją po trzydziestu
latach pamiętam. Teraz można kupić w biedronce pięciolitrową i zaraz
po zużyciu zapomnieć. Pamięć wszystko wyolbrzymia, jakby oleju była
cała beczka. A zazdrość -- ta potrafi z galona zrobić cysternę.

Jarek
--
Radosna nowina dziś była w urzędzie
że paczki unrrowskie wydawać się będzie
I każdy ze szczęścia po prostu się słania
Bo w paczkach dolary, kakao, ubrania
Animka
2018-02-05 00:30:46 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Z tego co wiem Ameryka przysyłala Polakom najlepsze żarcie
i dolary w czasie bidy, ale wszystko zgarnęła dla siebie
Solidarność. Skąd Michnik miał pieniądze na wykupienie
Transbudu i przeznaczenie tego budynku w Gazetę Wyborczą?
A co, żarcie sprzedawał zażarcie? Takiej wersji jeszcze nie słyszałam...
Żarcie to przechwytywala Solidaenośc dla siebie. Dolary też. Do
więzienia nawet takie paczki z najlepszym żarciem dostawali-jakie
kiełbachy, jakie szynki...wszystko co najlepsze. W d* mieli Polskę
i Polaków. Sami żarli i forsa była otrzymywana niemała.
Należało do niej dziesięć milionów luda, z rodznami była to więcej
niż połowa tu mieszkających. Czyli dość równo podzielone (ja też się
załapałem, a co).
Załapałeś się na te dolary z Amryki i dary, które wzięła Solidarność?
Ja nie dostałam nic. Nie należałam do Solidarności (co prawda należałam,
ale tylko ze 2 m-ce w pracy, bo mi z pensji potrącali na składki spory
procent i koleżanki śmiały się ze mnie, że jestem naiwna)
--
animka
Jarosław Sokołowski
2018-02-05 15:53:57 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Żarcie to przechwytywala Solidaenośc dla siebie. Dolary też. Do
więzienia nawet takie paczki z najlepszym żarciem dostawali-jakie
kiełbachy, jakie szynki...wszystko co najlepsze. W d* mieli Polskę
i Polaków. Sami żarli i forsa była otrzymywana niemała.
Należało do niej dziesięć milionów luda, z rodznami była to więcej
niż połowa tu mieszkających. Czyli dość równo podzielone (ja też się
załapałem, a co).
Załapałeś się na te dolary z Amryki i dary, które wzięła Solidarność?
Aha.
Post by Animka
Ja nie dostałam nic. Nie należałam do Solidarności (co prawda należałam,
ale tylko ze 2 m-ce w pracy, bo mi z pensji potrącali na składki spory
procent i koleżanki śmiały się ze mnie, że jestem naiwna)
Czyli nie dolary, a złotówki, nie wzięła dla siebie, tylko dawała po
trochu, solidarnie, od każdego wedle możliwości.
--
Jarek
Animka
2018-02-05 19:53:51 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Żarcie to przechwytywala Solidaenośc dla siebie. Dolary też. Do
więzienia nawet takie paczki z najlepszym żarciem dostawali-jakie
kiełbachy, jakie szynki...wszystko co najlepsze. W d* mieli Polskę
i Polaków. Sami żarli i forsa była otrzymywana niemała.
Należało do niej dziesięć milionów luda, z rodznami była to więcej
niż połowa tu mieszkających. Czyli dość równo podzielone (ja też się
załapałem, a co).
Załapałeś się na te dolary z Amryki i dary, które wzięła Solidarność?
Aha.
Post by Animka
Ja nie dostałam nic. Nie należałam do Solidarności (co prawda należałam,
ale tylko ze 2 m-ce w pracy, bo mi z pensji potrącali na składki spory
procent i koleżanki śmiały się ze mnie, że jestem naiwna)
Czyli nie dolary, a złotówki, nie wzięła dla siebie, tylko dawała po
trochu, solidarnie, od każdego wedle możliwości.
To już co innego. Składki związkowe.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2018-02-05 21:13:40 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Ja nie dostałam nic. Nie należałam do Solidarności (co prawda należałam,
ale tylko ze 2 m-ce w pracy, bo mi z pensji potrącali na składki spory
procent i koleżanki śmiały się ze mnie, że jestem naiwna)
Czyli nie dolary, a złotówki, nie wzięła dla siebie, tylko dawała po
trochu, solidarnie, od każdego wedle możliwości.
To już co innego. Składki związkowe.
Poza tym w Warszawie, nie w Erewaniu.
--
Jarek
FEniks
2018-02-04 21:56:02 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Oczywiście miało być "jedną z podstawowych roślin." Dopadło mnie
rozdwojenie między rośliną a warzywem. Ale chyba można nazwać
tego wężymorda warzywem?
Nie wygląda na takiego, co da się zjeść na surowo, więc można.
Kiedyś w ten sposób definiowano warzywa. Jażyny z kolei, to od
"jary" (surowy).
Nie będę się znęcać, skoro już to zrobili inni.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
No właśnie, często słyszałam, że wyznacznikiem ciężkich czasów
było to, że ludzie jedli "korzonki", pewnie o to chodziło.
Ale przecież jedzenie "korzonków" jest na porządku dziennym -
marchewka, pietruszka, seler, burak...
Ja jakoś w ogóle nie skojarzyłem tego epizodu wojennego. Wciąż żyje
jeszcze wielu ludzi, którzy nie tkną pewnych rzeczy, bo im się one
z wojną kojarzą. Mogą to być herbaty owocowe (bo za Niemca parzyli
obierki od jabłek), mogą być jakieś kasze, albo dziko rosnące rośliny
(zupa z lebiody). Zastanwia mnie jak to mogło być z wężymordem, on
dziki nie jest -- na grządce, na której w spokojnych czasach rośnie
marchewka, złośliwie wyrastały wtedy tylko czarne korzonki?
Taka książeczka się ostatnio ukazała "Okupacja od kuchni." Jest tam
wiele informacji o tym, jak to w czasie wojny radzono sobie z żywieniem.
Wszystko oparte na wspomnieniach i tekstach źródłowych z tamtych czasów.
Między innymi o wężymordzie tam piszą, że rosło go dużo, bez wysiłku.
Poza tym ponoć każdy metr kwadratowy wolnej ziemi w Warszawie
przeznaczony był pod amatorskie uprawy.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2018-02-04 22:50:53 UTC
Permalink
Post by FEniks
Zastanwia mnie jak to mogło być z wężymordem, on dziki nie
jest -- na grządce, na której w spokojnych czasach rośnie
marchewka, złośliwie wyrastały wtedy tylko czarne korzonki?
Taka książeczka się ostatnio ukazała "Okupacja od kuchni."
Jest tam wiele informacji o tym, jak to w czasie wojny
radzono sobie z żywieniem. Wszystko oparte na wspomnieniach
i tekstach źródłowych z tamtych czasów. Między innymi
o wężymordzie tam piszą, że rosło go dużo, bez wysiłku.
Teraz wszędzie porasta topinambur. Tak na dzikio, bez wysiłku
zajmuje różne zaniedbane placyki. Co ciekawe, można bulwy kupić
w sklepie, ale cenę mają taką, jakby był sprowadzany samolotem
z Nowej Zelandii. Dawno temu, przed przywiezieniem ziemniaka
z Ameryki, był dobrze znany lokalnej kuchni.
Post by FEniks
Poza tym ponoć każdy metr kwadratowy wolnej ziemi w Warszawie
przeznaczony był pod amatorskie uprawy.
Nie tylko w Warszawie, nie tylko w czasie wojny:

https://www.cda.pl/video/87758ee
--
Jarek
FEniks
2018-02-05 12:11:13 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Zastanwia mnie jak to mogło być z wężymordem, on dziki nie
jest -- na grządce, na której w spokojnych czasach rośnie
marchewka, złośliwie wyrastały wtedy tylko czarne korzonki?
Taka książeczka się ostatnio ukazała "Okupacja od kuchni."
Jest tam wiele informacji o tym, jak to w czasie wojny
radzono sobie z żywieniem. Wszystko oparte na wspomnieniach
i tekstach źródłowych z tamtych czasów. Między innymi
o wężymordzie tam piszą, że rosło go dużo, bez wysiłku.
Teraz wszędzie porasta topinambur. Tak na dzikio, bez wysiłku
zajmuje różne zaniedbane placyki. Co ciekawe, można bulwy kupić
w sklepie, ale cenę mają taką, jakby był sprowadzany samolotem
z Nowej Zelandii. Dawno temu, przed przywiezieniem ziemniaka
z Ameryki, był dobrze znany lokalnej kuchni.
Rzeczywiście ostatnio zrobił się popularny, ale mnie nie zachwycił. Ze
dwa razy kupiłam. Nie był chyba aż taki drogi, parę złotych za
półkilogramowe opakowanie.

Ale wracając do wojennych czasów - produkty i półprodukty, które wtedy
jadano z musu, z braku podstawowych, takich jak choćby zwykła mąka,
dzisiaj robią furorę jako zdrowe jedzenie, np.: mąka jaglana, gryczana
(i inne tego typu), ciasto z fasoli czy marchewkowe. To ostatnie kobiety
piekły na Boże Narodzenie w zamian za tradycyjny piernik, marchewka
świetnie udawała miód. Swoją drogą ciekawe, czy np. takie ciasto
marchewkowe nie zostało wynalezione i upowszechnione na świecie właśnie
"dzięki" wojnie (Zofia Nowosielska wydała zbiór wojennych receptur dla
Anglików /Polish Wartime Cookery Book/. Nie wiem, czy akurat tam ciasto
marchewkowe było, bo książki nie widziałam, a ponoć można jeszcze trafić
na nią w angielskich antykwariatach).
No i na marginesie - "dżemy" z marchewki i innych warzyw, to też nie
fanaberie UE, bo w czasie wojny marmolada (albo nawet marmelada ;) ) z
buraka to była norma.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2018-02-05 15:41:02 UTC
Permalink
Post by FEniks
Ale wracając do wojennych czasów - produkty i półprodukty, które wtedy
jadano z musu, z braku podstawowych, takich jak choćby zwykła mąka,
dzisiaj robią furorę jako zdrowe jedzenie, np.: mąka jaglana, gryczana
(i inne tego typu), ciasto z fasoli czy marchewkowe. To ostatnie kobiety
piekły na Boże Narodzenie w zamian za tradycyjny piernik, marchewka
świetnie udawała miód. Swoją drogą ciekawe, czy np. takie ciasto
marchewkowe nie zostało wynalezione i upowszechnione na świecie właśnie
"dzięki" wojnie (Zofia Nowosielska wydała zbiór wojennych receptur dla
Anglików /Polish Wartime Cookery Book/. Nie wiem, czy akurat tam ciasto
marchewkowe było, bo książki nie widziałam, a ponoć można jeszcze trafić
na nią w angielskich antykwariatach).
Ciasto marchewkowe jest po prostu starym żydowskim wynalazkiem. "Cymes"
na to mówią (i nie tylko na to).
Post by FEniks
No i na marginesie - "dżemy" z marchewki i innych warzyw, to też nie
fanaberie UE, bo w czasie wojny marmolada (albo nawet marmelada ;) )
z buraka to była norma.
Nie tylko w czasie wojny, za komuny w dużych ilościach sprzedawano marmeladę
z buraka. Teraz być może też. Dla Portugalczyków marchwekowy dżem od zawsze
był dżemem, a nie "dżemem", więc nie ma powodów by ich dyskryminować w UE.
--
Jarek
Stokrotka
2018-02-05 18:30:27 UTC
Permalink
Mnie zdziwiło, jak ostatnio doczytałam się na słoiku,
że marmolada jest zrobiona pszede wszystkim z jabłek,
zawsze myślałam, że z buraka, a owoce są tylko dodatkiem.
--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. ( ortografia . pev . pl )
i***@gazeta.pl
2018-02-05 18:58:11 UTC
Permalink
W niemieckich obozach zagłady była z buraków. Pastewnych.
Jarosław Sokołowski
2018-02-05 19:12:27 UTC
Permalink
Post by Stokrotka
Mnie zdziwiło, jak ostatnio doczytałam się na słoiku,
że marmolada jest zrobiona pszede wszystkim z jabłek,
zawsze myślałam, że z buraka, a owoce są tylko dodatkiem.
Kiedyś tak bywało.

Jarek
--
Złapał dziadek kurcze blade,
Zrobię z ciebie marmoladę!
Marmolada lepsza z jabłka,
Powiedziała trzeźwo babka.
FEniks
2018-02-05 21:20:48 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Ale wracając do wojennych czasów - produkty i półprodukty, które wtedy
jadano z musu, z braku podstawowych, takich jak choćby zwykła mąka,
dzisiaj robią furorę jako zdrowe jedzenie, np.: mąka jaglana, gryczana
(i inne tego typu), ciasto z fasoli czy marchewkowe. To ostatnie kobiety
piekły na Boże Narodzenie w zamian za tradycyjny piernik, marchewka
świetnie udawała miód. Swoją drogą ciekawe, czy np. takie ciasto
marchewkowe nie zostało wynalezione i upowszechnione na świecie właśnie
"dzięki" wojnie (Zofia Nowosielska wydała zbiór wojennych receptur dla
Anglików /Polish Wartime Cookery Book/. Nie wiem, czy akurat tam ciasto
marchewkowe było, bo książki nie widziałam, a ponoć można jeszcze trafić
na nią w angielskich antykwariatach).
Ciasto marchewkowe jest po prostu starym żydowskim wynalazkiem. "Cymes"
na to mówią (i nie tylko na to).
Hm, nic z tych rzeczy nie przypomina mi piernika:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Cymes

A ciasto marchewkowe, które ostatnio robi karierę - jak najbardziej.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
No i na marginesie - "dżemy" z marchewki i innych warzyw, to też nie
fanaberie UE, bo w czasie wojny marmolada (albo nawet marmelada ;) )
z buraka to była norma.
Nie tylko w czasie wojny, za komuny w dużych ilościach sprzedawano marmeladę
z buraka. Teraz być może też. Dla Portugalczyków marchwekowy dżem od zawsze
był dżemem, a nie "dżemem", więc nie ma powodów by ich dyskryminować w UE.
Dla mnie to jest oczywiste. Dziwię się, że innych to czasem dziwi (choć
ponoć tacy obeznani), wszak to nie nowość.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2018-02-05 22:53:12 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Swoją drogą ciekawe, czy np. takie ciasto marchewkowe nie zostało
wynalezione i upowszechnione na świecie właśnie "dzięki" wojnie
(Zofia Nowosielska wydała zbiór wojennych receptur dla Anglików
/Polish Wartime Cookery Book/. Nie wiem, czy akurat tam ciasto
marchewkowe było, bo książki nie widziałam, a ponoć można jeszcze
trafić na nią w angielskich antykwariatach).
Ciasto marchewkowe jest po prostu starym żydowskim wynalazkiem.
"Cymes" na to mówią (i nie tylko na to).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Cymes
A to, że "przypominały babkę wielkanocną"?
Post by FEniks
A ciasto marchewkowe, które ostatnio robi karierę - jak najbardziej.
Rozmaitość świata jest nieograniczona.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
No i na marginesie - "dżemy" z marchewki i innych warzyw, to też nie
fanaberie UE, bo w czasie wojny marmolada (albo nawet marmelada ;) )
z buraka to była norma.
Nie tylko w czasie wojny, za komuny w dużych ilościach sprzedawano
marmeladę z buraka. Teraz być może też. Dla Portugalczyków marchwekowy
dżem od zawsze był dżemem, a nie "dżemem", więc nie ma powodów by ich
dyskryminować w UE.
Dla mnie to jest oczywiste. Dziwię się, że innych to czasem dziwi (choć
ponoć tacy obeznani), wszak to nie nowość.
Dla niektórych wszystko jest nowością (przeważnie wrogą).

Jarek
--
Marchewkowe pole rośnie wokół mnie
W marchewkowym polu jak warzywo tkwię
Głową na dół zakopany niczym struś
Chcesz mnie spotkać, głowę obok w ziemię wpuść
i***@gazeta.pl
2018-02-05 23:27:56 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Dla niektórych wszystko jest nowością (przeważnie wrogą).
Właśnie widzę. A to tylko stary, dobry pasternak.
Nawet te cztery łyżki oleju na całą salaterkę surówki z marchewki i kiszonej kapusty też są zadrą nie do przeżycia.
Niektórzy są rzeczywiście wrogo nastawieni generalnie do wszystkiego, na co ich nie stać.
Mentalnie.
i***@gazeta.pl
2018-02-05 00:33:47 UTC
Permalink
Amatorskiej? Amatorska to uprawa bywa, kiedy jedzenia w bród, jeno chce się innego, lepszego, własnorecznie uprawionego, w ramach hobby. TAMTA nie bywała hobbystyczna. Była tylko i wyłącznie Z GŁODU.
A konkurowała o miejsce z grobami.
stefan
2018-02-05 08:29:10 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Amatorskiej? Amatorska to uprawa bywa, kiedy jedzenia w bród, jeno chce się innego, lepszego, własnorecznie uprawionego, w ramach hobby. TAMTA nie bywała hobbystyczna. Była tylko i wyłącznie Z GŁODU.
A konkurowała o miejsce z grobami.
Tymczasowe groby z obrony Warszawy przeniesiono na cmentarze do połowy
1940 roku (około 2,5 tys żołnierzy i ok 10 tys. cywilnej ludności).
Potem w zasadzie już grobów na ulicach, skwerkach, podwórkach nie było.
Aż nastał sierpień 1944...
pozdr
Stefan

---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe Avast.
https://www.avast.com/antivirus
i***@gazeta.pl
2018-02-05 10:09:37 UTC
Permalink
stefan
2018-02-05 12:16:00 UTC
Permalink
O tym mówię!!!
ale wtedy już nie myśleli o uprawianiu działek, tylko o zdobyciu
jedzenia np. z działek na Polach Mokotowskich.
Mój stryjeczny (Szare Szeregi,"Kedyw","Parasol" VM, 2KW) opowiadał o
wyprawach po pomidory. Jak często pomidorowy sok mieszał sie z krwią...
pozdr
Stefan

---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe Avast.
https://www.avast.com/antivirus
FEniks
2018-02-05 12:19:10 UTC
Permalink
Post by stefan
Mój stryjeczny (Szare Szeregi,"Kedyw","Parasol" VM, 2KW) opowiadał o
wyprawach po pomidory. Jak często pomidorowy sok mieszał sie z krwią...
Dokładnie. Po pomidory, ziemniaki. O tym też piszą w tej książce.

Ewa
i***@gazeta.pl
2018-02-05 17:35:37 UTC
Permalink
Przecied O TYM MÓWIĘ!
Marcin Debowski
2018-02-05 02:36:33 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Na kapsaicynową ostrość pomaga tylko wypicie (i wypłukanie ust i
gardła) około 5-10 łyżek oleju/oliwy/masła/smalcu (można obficie
nasączyć nimi kęsy pieczywa, tak żeby kapało - to jeśli ktoś ma kłopot
ze spożyciem ich samych, choć w obliczu dostatecznie silnych doznań
ten kłopot raczej znika, he he).
Kapsaicyna najszybciej rozpuszcza się w tłuszczu.
Zgadza się. Mleko (normalne) zresztą tez pomaga, bo zawiera tłuszcz.

Natomiast ja się 2 dni temu zabrałem za obieranie czosnku, a było go
dużo (choc bez przesady). Czegos takiego jeszcze nie doświadczyłem. Do
dziś mam poparzone palce. Zimna woda, ale nie mocno zimna, to było
jedyne co trochę pomagało. Jak za zimna (np. kostka lodu) to ból jeszcze
większy. Tłuszcz, zero ulgi. Cholerstwo jedno.
--
Marcin
i***@gazeta.pl
2018-02-05 10:08:22 UTC
Permalink
Po prostu kupiłeś DOBRY czosnek - zazdroszczę. Gdy miałam swój, to taki właśnie był. Teraz nie mam. Kilka dni temu robiłam kiełbasę i musiałam użyć kupnego czosnku. Na 8 kg wsadu dałam 4 duże główki, myśląc że wystarczy - a po uwędzeniu próbuję i ZERO aromatu!!! Czosnek był hiszpański, biały.
A, zrobiłam błąd, powinnam poszukac tego drobnego, z fioletowymi podbarwieniami skórki, ale mi się nie chciało. 😖
i***@gazeta.pl
2018-02-05 10:15:34 UTC
Permalink
Na czosnkowe oparzenia (czyli ostre OLEJKI) też tłuszcz pomaga. Nalej zwykłego oleju na dłoń i chwilę masuj dłonie jedna o drugą ruchem myjącym. Wytrzyj papierowym ręcznikiem, zabieg ew. powtórz. Umyj ręce letnią wodą z mydłem, wmasuj krem.
Marcin Debowski
2018-02-06 05:01:51 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Na czosnkowe oparzenia (czyli ostre OLEJKI) też tłuszcz pomaga. Nalej
zwykłego oleju na dłoń i chwilę masuj dłonie jedna o drugą ruchem
myjącym. Wytrzyj papierowym ręcznikiem, zabieg ew. powtórz. Umyj ręce
letnią wodą z mydłem, wmasuj krem.
Tak właśnie wtedy zrobiłem i nie pomogło. Za to dzisiaj, na ten 3ci
dzień, mam efekt jakbym tymi palcami pożadnie nagrzanej blachy doknął,
słowem lekki brak czucia. A czosnek był z tych fioletowych.
--
Marcin
i***@gazeta.pl
2018-02-06 09:06:48 UTC
Permalink
Kiedy miałam swój, w ogródku, też był taki ostry. Dooooobry :-)
i***@gazeta.pl
2018-02-06 09:18:57 UTC
Permalink
Mogę doradzić coś jeszcze: dla usprawnienia i przyspieszenia obierania czosnku i cebuli stosuję prosty zabieg wstępny - cebulę i czosnek (czosnek pozbawiony tej zewnętrznej osłonki pokrywającej łącznie całą główkę) wkładam na kilka minut do naczynia z lekko ciepłą wodą, po czym wymieniam ją na zimną. Skórka w kilka chwil staje się elastyczna i bardzo szybko i łatwo się ją zdejmuje - schodzi płatami, łuski odrywają się niemal w całości. Dzięki temu praca jest naprawdę łatwiejsza i szybsza, czas kontaktu z palcami jest naprawdę minimalny, a i ewentualne drażniące substancje są znacznie rozcieńczone w wodnej barierze, kiedy bierzesz w mokre palce mokre czosnkowe ząbki czy cebulę. Ręce nie wchłaniają też zapachu, kiedy robota jest żtp. mokra. Polecam :-)
Marcin Debowski
2018-02-08 12:19:19 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Mogę doradzić coś jeszcze: dla usprawnienia i przyspieszenia obierania
czosnku i cebuli stosuję prosty zabieg wstępny - cebulę i czosnek
(czosnek pozbawiony tej zewnętrznej osłonki pokrywającej łącznie całą
główkę) wkładam na kilka minut do naczynia z lekko ciepłą wodą, po
czym wymieniam ją na zimną. Skórka w kilka chwil staje się elastyczna
i bardzo szybko i łatwo się ją zdejmuje - schodzi płatami, łuski
odrywają się niemal w całości. Dzięki temu praca jest naprawdę
łatwiejsza i szybsza, czas kontaktu z palcami jest naprawdę minimalny,
a i ewentualne drażniące substancje są znacznie rozcieńczone w wodnej
barierze, kiedy bierzesz w mokre palce mokre czosnkowe ząbki czy
cebulę. Ręce nie wchłaniają też zapachu, kiedy robota jest żtp. mokra.
Polecam :-)
Ha, zadziałało bardzo dobrze. Nie, że przerabiałem jakiś kosmicznych
ilości, główke polałem pod kranem letnią wodą i w ciagu minuty zaczeło
ładnie odłazić. Dzięki :)
--
Marcin
i***@gazeta.pl
2018-02-08 13:59:37 UTC
Permalink
Fajnie, że skorzystałeś. Szkoda lać wodę, bo spływa jej dużo, a taka bieząca nawilżenie daje słabe i marnuje się tylko. Lepiej wrzucić w miskę z wodą, ponadto w tym czasie mozesz robić inne rzeczy, zamiast stać z tym czosnkiem :-)
Animka
2018-02-04 01:25:31 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by i***@gazeta.pl
Nieustająco budzi mój zachwyt.
Po pierwsze - przygotowany na parze jest szczegolnie smaczny, także
jako łączny zastępnik ziemniaków, selera i pietruszki w tradycyjnej
sałatce jarzynowej czyni ją o wiele(!!!) smaczniejszą i wyrafinowaną w
smaku, tudzież mniej tuczącą.
W ogole teraz warzywa do tej sałatki przygotowuję na parze - ekstra!
Po drugie - taki uparowany jest przepyszny saute oraz jako składnik zapiekanek.
Po trzecie - pyszna jest surówka z pasternaku z jabłkiem, rodzynkami i
orzechami włoskimi oraz śmietaną i majonezem.
Po czwarte - puree ziemniaczano-pasternakowe.
Po piąte - niesamowicie uszlachetnia smak i aromat rosołu.
Generalnie wyparł z mojej kuchni korzeniową pietruszkę, która przy nim
jest pospolita i szara...
Popróbuj uprawy a potem konsumpcji głąbika krakowskiego. Poważnie, jest
takie niesłusznie zapomniane warzywo. gdy miałem malućką działeczkę na
początku lat 80-tych próbowałem uprawy różnych ciekawych roślinek...
Po spożyciu na surowo papryczki bronowickiej kolega wylądował na
pogotowiu. Z głową w wiaderku. Głupola tak suszyło że zamiast pić to
wsadził z impetem łeb do wiaderka.
A poza tym głąbiki kiszone są rrrrrrewelacyjne.
Hahaha. To masz co powspominać i pośmiać się.
Kolega mi opowiadał jak to w akademiku w Nowym Sączu wywalili kolegę na
łózku-razem z łózkiem przez okno z I piętra.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2018-02-04 03:40:07 UTC
Permalink
Post by Animka
Kolega mi opowiadał jak to w akademiku w Nowym Sączu wywalili
kolegę na łózku-razem z łózkiem przez okno z I piętra.
Okno na trzecim piętrze otwarte (miarkuj pan, w lutym!) i z owego
okna lecą na podwórze: sienniki, kołdry, książki, trupie główki
i tam dalej. Niedługo poczekawszy zjeżdża na sznurze kufer, a po
nim łóżko.

No i cóż pan na to?" -- woła Maruszewicz.

"Trzeba spisać protokół - mówi komornik. -- Zresztą wyprowadzają
się, więc może nie warto im przeszkadzać."

Wtem -- nowa szopka. W otwartym oknie na trzecim piętrze ukazuje
się krzesło, na krześle siada Patkiewicz, dwaj koledzy spychają
go i -- mój Patkiewicz jedzie z krzesłem na sznurach na dół!...
To już i komornika zemdliło, a jeden stójkowy przeżegnał się.

"Kark skręci... -- mówią baby. -- Jezus Maria! ratuj duszę jego..."
Maruszewicz, jako człowiek nerwowy, uciekł do pani Krzeszowskiej,
a tymczasem krzesełko z Patkiewiczem zatrzymuje się na wysokości
drugiego piętra, przy oknie baronowej.

"Skończcież, panowie, z tymi żartami!" -- woła komornik do dwu
kolegów Patkiewicza, którzy go spuszczali.

"Ale ba! kiedy nam się sznur zerwał..." -- mówią tamci.


Stulecia mijają, a studenty wciąż takie same...

Jarek
--
Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat żyje
Twierdzi, że w akademykach najlepiej się pije
Zachodnia flota -- Śląsk, wschodnia -- na Kraków
Kraków -- dawna stolica Polaków
Animka
2018-02-04 21:45:27 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Kolega mi opowiadał jak to w akademiku w Nowym Sączu wywalili
kolegę na łózku-razem z łózkiem przez okno z I piętra.
Okno na trzecim piętrze otwarte (miarkuj pan, w lutym!) i z owego
okna lecą na podwórze: sienniki, kołdry, książki, trupie główki
i tam dalej. Niedługo poczekawszy zjeżdża na sznurze kufer, a po
nim łóżko.
No i cóż pan na to?" -- woła Maruszewicz.
"Trzeba spisać protokół - mówi komornik. -- Zresztą wyprowadzają
się, więc może nie warto im przeszkadzać."
Wtem -- nowa szopka. W otwartym oknie na trzecim piętrze ukazuje
się krzesło, na krześle siada Patkiewicz, dwaj koledzy spychają
go i -- mój Patkiewicz jedzie z krzesłem na sznurach na dół!...
To już i komornika zemdliło, a jeden stójkowy przeżegnał się.
"Kark skręci... -- mówią baby. -- Jezus Maria! ratuj duszę jego..."
Maruszewicz, jako człowiek nerwowy, uciekł do pani Krzeszowskiej,
a tymczasem krzesełko z Patkiewiczem zatrzymuje się na wysokości
drugiego piętra, przy oknie baronowej.
"Skończcież, panowie, z tymi żartami!" -- woła komornik do dwu
kolegów Patkiewicza, którzy go spuszczali.
"Ale ba! kiedy nam się sznur zerwał..." -- mówią tamci.
Stulecia mijają, a studenty wciąż takie same...
Nie lubią się nudzić :-)
--
animka
i***@gazeta.pl
2018-02-04 10:05:14 UTC
Permalink
Wywalili kolegę z pierwszego piętra. Aha. Ale wesoło! To ci kawał. Z polotem! No rzeczywiście jest co wspominać!
☹️🤯
Waldemar
2018-02-05 16:08:34 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Nieustająco budzi mój zachwyt.
Po pierwsze - przygotowany na parze jest szczegolnie smaczny, także jako łączny zastępnik ziemniaków, selera i pietruszki w tradycyjnej sałatce jarzynowej czyni ją o wiele(!!!) smaczniejszą i wyrafinowaną w smaku, tudzież mniej tuczącą.
W ogole teraz warzywa do tej sałatki przygotowuję na parze - ekstra!
Po drugie - taki uparowany jest przepyszny saute oraz jako składnik zapiekanek.
Po trzecie - pyszna jest surówka z pasternaku z jabłkiem, rodzynkami i orzechami włoskimi oraz śmietaną i majonezem.
Po czwarte - puree ziemniaczano-pasternakowe.
Po piąte - niesamowicie uszlachetnia smak i aromat rosołu.
Generalnie wyparł z mojej kuchni korzeniową pietruszkę, która przy nim jest pospolita i szara...
Pasternak używam już wiele lat. Głównym powodem był brak pietruszki
korzennej w Niemczech, a jak już jest, to kosztuje ponad 2x tyle, co
pasternak. Teraz biorę przede wszystkim ze względu na smak. I ląduje
wszędzie, z leczo, zupami i sosami włącznie.
Dodatkowy trik to wygotowywanie obierek włoszczyzny (oczywiście dobrze
wyszorowanych) z wszystkimi przyprawami (ziele angielskie, czili, listki
laurowe), poczym wlewam to wszystko do produktu właściwego przez sitko.
Zaletą jest aromatyczniejszy grunt i brak ziarenek, które potem trzeba
łowić.

Waldek
i***@gazeta.pl
2018-02-14 18:15:31 UTC
Permalink
No widzisz, używasz go z braku laku, a masz przez to lepiej.
:-)
i***@gazeta.pl
2018-02-14 18:22:54 UTC
Permalink
Pasternak a pietruszka - jak odróżnić (foto):

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTMbaaYAxijheRT5MuIZYRDz9GmMGn_OB5-RHXuCXTHjSfZtVI

Pasternak pierwszy z lewej.
XL
2018-03-15 11:12:06 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTMbaaYAxijheRT5MuIZYRDz9GmMGn_OB5-RHXuCXTHjSfZtVI
Pasternak pierwszy z lewej.
Uwaga - od dziś pasternak jest w ofercie Lidl’a. Koniecznie kupcie go na
tradycyjną świąteczną sałatkę jarzynową (przypominam - ZAMIAST ziemniaków!)
- zobaczycie wielką różnicę na korzyść wersji z pasternakiem.
Polecam gotowanie 25 minut na parze - wcześniej obrany i pokrojony (np. na
połówki wzdłuż).
Warto też spróbować kawałek tak po prostu, po uparowaniu, jeszcze ciepły i
także kiedy już zupełnie ostudzony - pychota.
--
XL
Waldemar
2018-03-15 11:50:55 UTC
Permalink
Post by XL
Post by i***@gazeta.pl
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTMbaaYAxijheRT5MuIZYRDz9GmMGn_OB5-RHXuCXTHjSfZtVI
Pasternak pierwszy z lewej.
Uwaga - od dziś pasternak jest w ofercie Lidl’a. Koniecznie kupcie go na
tradycyjną świąteczną sałatkę jarzynową (przypominam - ZAMIAST ziemniaków!)
- zobaczycie wielką różnicę na korzyść wersji z pasternakiem.
Polecam gotowanie 25 minut na parze - wcześniej obrany i pokrojony (np. na
połówki wzdłuż).
Warto też spróbować kawałek tak po prostu, po uparowaniu, jeszcze ciepły i
także kiedy już zupełnie ostudzony - pychota.
Z pasternaku można też zrobić frytki, czipsy i podobne. A także świetne
purée, z ziemniakami lub zamiast ziemniaków.

Waldek
XL
2018-03-15 15:14:16 UTC
Permalink
Post by Waldemar
Post by XL
Post by i***@gazeta.pl
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTMbaaYAxijheRT5MuIZYRDz9GmMGn_OB5-RHXuCXTHjSfZtVI
Pasternak pierwszy z lewej.
Uwaga - od dziś pasternak jest w ofercie Lidl’a. Koniecznie kupcie go na
tradycyjną świąteczną sałatkę jarzynową (przypominam - ZAMIAST ziemniaków!)
- zobaczycie wielką różnicę na korzyść wersji z pasternakiem.
Polecam gotowanie 25 minut na parze - wcześniej obrany i pokrojony (np. na
połówki wzdłuż).
Warto też spróbować kawałek tak po prostu, po uparowaniu, jeszcze ciepły i
także kiedy już zupełnie ostudzony - pychota.
Z pasternaku można też zrobić frytki, czipsy i podobne. A także świetne
purée, z ziemniakami lub zamiast ziemniaków.
Tak, chyba też już pisaliśmy tu o tym :-)
Mój pasternak jakoś szybko się skończył i już się martwiłam, że świąteczna
sałatka będzie z ziemniakami (ble!), więc jutro sama też pędzę do Lidla
przynajmniej po 2 kg. Do świąt powinien w lodówce wytrzymać bardzo luźno
opakowany (szary papier + folia polietylenowa).
--
XL
XL
2018-03-20 09:03:32 UTC
Permalink
Post by XL
Mój pasternak jakoś szybko się skończył i już się martwiłam, że świąteczna
sałatka będzie z ziemniakami (ble!), więc jutro sama też pędzę do Lidla
przynajmniej po 2 kg.
Mały jakiś ten lidlowski - mój był dwa-trzy razy większy (grubszy i
dłuższy). Może inna odmiana. Ale co tam, i tak będzie pokrojony - w
sałatce. Jeśli tylko smak ten sam, to wielkość nie ma znaczenia 😊
--
XL
XL
2018-03-20 09:04:32 UTC
Permalink
Post by XL
Post by XL
Mój pasternak jakoś szybko się skończył i już się martwiłam, że świąteczna
sałatka będzie z ziemniakami (ble!), więc jutro sama też pędzę do Lidla
przynajmniej po 2 kg.
Mały jakiś ten lidlowski - mój był dwa-trzy razy większy (grubszy i
dłuższy). Może inna odmiana. Ale co tam, i tak będzie pokrojony - w
sałatce. Jeśli tylko smak ten sam, to wielkość nie ma znaczenia 😊
https://www.fotosik.pl/zdjecie/feef0b5fa17eca73i

:-)
--
XL
XL
2018-03-20 09:20:50 UTC
Permalink
Post by XL
Post by XL
Post by XL
Mój pasternak jakoś szybko się skończył i już się martwiłam, że świąteczna
sałatka będzie z ziemniakami (ble!), więc jutro sama też pędzę do Lidla
przynajmniej po 2 kg.
Mały jakiś ten lidlowski - mój był dwa-trzy razy większy (grubszy i
dłuższy). Może inna odmiana. Ale co tam, i tak będzie pokrojony - w
sałatce. Jeśli tylko smak ten sam, to wielkość nie ma znaczenia 😊
https://www.fotosik.pl/zdjecie/feef0b5fa17eca73i
:-)
Coś nieteges z ww. linkiem - może ten:
Loading Image...
--
XL
XL
2018-03-31 06:13:48 UTC
Permalink
Post by XL
Post by i***@gazeta.pl
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTMbaaYAxijheRT5MuIZYRDz9GmMGn_OB5-RHXuCXTHjSfZtVI
Pasternak pierwszy z lewej.
Uwaga - od dziś pasternak jest w ofercie Lidl’a. Koniecznie kupcie go na
tradycyjną świąteczną sałatkę jarzynową (przypominam - ZAMIAST ziemniaków!)
- zobaczycie wielką różnicę na korzyść wersji z pasternakiem.
Polecam gotowanie 25 minut na parze - wcześniej obrany i pokrojony (np. na
połówki wzdłuż).
Warto też spróbować kawałek tak po prostu, po uparowaniu, jeszcze ciepły i
także kiedy już zupełnie ostudzony - pychota.
Ten lidlowski jakiś inny. Po półgodzinie parowania nieco twardawy jeszcze,
a w smaku zdecydowanie mniej słodki, za to z nutą goryczki. Nie, to nie to,
co mój :-(((
Tym niecierpliwiej czekam na siew własnego (ziemia jeszcze dobrze nie
rozmarzła i nie ogrzała się po ostatnich mroźnych podrygach zimy).
--
XL
XL
2018-04-15 07:41:21 UTC
Permalink
Post by XL
Ten lidlowski jakiś inny. Po półgodzinie parowania nieco twardawy jeszcze,
a w smaku zdecydowanie mniej słodki, za to z nutą goryczki. Nie, to nie to,
co mój :-(((
Ale w sałatce OK był.
Pyszna sałatka.
Post by XL
Tym niecierpliwiej czekam na siew własnego (ziemia jeszcze dobrze nie
rozmarzła i nie ogrzała się po ostatnich mroźnych podrygach zimy).
Posiany. Będą plony w październiku. Już się cieszę na nie 🤤💀😷
--
XL
XL
2018-04-15 08:18:29 UTC
Permalink
Post by XL
Post by XL
Ten lidlowski jakiś inny. Po półgodzinie parowania nieco twardawy jeszcze,
a w smaku zdecydowanie mniej słodki, za to z nutą goryczki. Nie, to nie to,
co mój :-(((
Ale w sałatce OK był.
Pyszna sałatka.
Post by XL
Tym niecierpliwiej czekam na siew własnego (ziemia jeszcze dobrze nie
rozmarzła i nie ogrzała się po ostatnich mroźnych podrygach zimy).
Posiany. Będą plony w październiku. Już się cieszę na nie 🤤
J.w.
Post by XL
💀😷
Jakiś chochlik mi wstawił te szkarady 😂
--
XL
Loading...