Discussion:
Gęsie cycki
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
FEniks
2017-11-10 12:30:38 UTC
Permalink
Tym razem gęsie i ze skórą. Jak długo trzeba piec, żeby były miękkie?
Czy to możliwe, że wystarczy im (po wstępnym wysmażeniu tłuszczu) 15
minut, jak  tym przepisie?

http://www.ofeminin.pl/przepisy/piersi-z-gesi-s1635460.html


Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-11-10 13:45:06 UTC
Permalink
Post by FEniks
Tym razem gęsie i ze skórą. Jak długo trzeba piec, żeby były miękkie?
Czy to możliwe, że wystarczy im (po wstępnym wysmażeniu tłuszczu) 15
minut, jak  tym przepisie?
http://www.ofeminin.pl/przepisy/piersi-z-gesi-s1635460.html
Jedna z ogólnobabciowych reguł mówi, by gęś piec tyle godzin, ile
kilogramów ona waży. Być może kiedyś w miejscu kilogramów były tam
funty. Ale kiedyś ludzie mieli więcej czasu. Ja w każdym razie gęś
piekę raczej dłużej niż krócej. Piekę z kasztanami.

Jarek
--
Gęsi już wszystkie po wyroku, nie doczekają się kolędy
Ucięte głowy ze łzą w oku zwiędną jak kwiaty, które zwiędły
Dziś jeszcze gęsi kroczą ku mnie w ostatnim sennym kontredansie
Jak tłuste księżne, które dumnie witały przewrót, kiedy stał się
FEniks
2017-11-10 15:06:21 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Tym razem gęsie i ze skórą. Jak długo trzeba piec, żeby były miękkie?
Czy to możliwe, że wystarczy im (po wstępnym wysmażeniu tłuszczu) 15
minut, jak  tym przepisie?
http://www.ofeminin.pl/przepisy/piersi-z-gesi-s1635460.html
Jedna z ogólnobabciowych reguł mówi, by gęś piec tyle godzin, ile
kilogramów ona waży.
Ta ogólnobabcina reguła dotyczy chyba pieczenia wszelkiego mięsa, bo
spotykam ją często w przepisach. Słusznie mi się chyba wydawało, że te
15 minut to będzie za krótko.
Jakoś ostatnio zauważam tendencję do spożywania surowego mięcha. A ja
tego nie lubię. Tych krwistych pieczeni. Według mnie nie na tym polegać
powinna soczystość mięsa.
Post by Jarosław Sokołowski
Być może kiedyś w miejscu kilogramów były tam
funty. Ale kiedyś ludzie mieli więcej czasu. Ja w każdym razie gęś
piekę raczej dłużej niż krócej. Piekę z kasztanami.
A ja zamierzam upiec tak jak w linku, z jabłkami i śliwkami suszonymi.
Kupiłam nawet szare renety. Zobaczymy.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-11-10 15:37:45 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Tym razem gęsie i ze skórą. Jak długo trzeba piec, żeby były miękkie?
Czy to możliwe, że wystarczy im (po wstępnym wysmażeniu tłuszczu) 15
minut, jak  tym przepisie?
http://www.ofeminin.pl/przepisy/piersi-z-gesi-s1635460.html
Jedna z ogólnobabciowych reguł mówi, by gęś piec tyle godzin, ile
kilogramów ona waży.
Ta ogólnobabcina reguła dotyczy chyba pieczenia wszelkiego mięsa, bo
spotykam ją często w przepisach. Słusznie mi się chyba wydawało, że te
15 minut to będzie za krótko.
Spotkałem się właśnie w odniesieniu do gęsi. Czy reguła ma dotyczyć również
słonia pieczonego w całości, tego nie wiem.
Post by FEniks
Jakoś ostatnio zauważam tendencję do spożywania surowego mięcha. A ja
tego nie lubię. Tych krwistych pieczeni. Według mnie nie na tym polegać
powinna soczystość mięsa.
Wołowina z lekka tylko obsmażona jest dobra. Niektóra. Lubię. Ale gęś
należy do tych, co to im dłużej, tym lepiej. Koło mnie w sklepie mają
gęś w puszce. Francuska bodajże. Jakoś tak osobliwie długo warzoną.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Być może kiedyś w miejscu kilogramów były tam
funty. Ale kiedyś ludzie mieli więcej czasu. Ja w każdym razie gęś
piekę raczej dłużej niż krócej. Piekę z kasztanami.
A ja zamierzam upiec tak jak w linku, z jabłkami i śliwkami suszonymi.
Kupiłam nawet szare renety. Zobaczymy.
Też dobra. Również próbowałem czegoś podobnego. Chyba też dzisiaj kupię
taki gęsi biust w biedronce, na jutro będzie jak znalazł.
--
Jarek
FEniks
2017-11-10 17:13:41 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Ta ogólnobabcina reguła dotyczy chyba pieczenia wszelkiego mięsa, bo
spotykam ją często w przepisach. Słusznie mi się chyba wydawało, że te
15 minut to będzie za krótko.
Spotkałem się właśnie w odniesieniu do gęsi. Czy reguła ma dotyczyć również
słonia pieczonego w całości, tego nie wiem.
Ja spotkałam w odniesieniu do pieczonego schabu, ligawy wołowej, a nawet
pieczonego kurczaka.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Jakoś ostatnio zauważam tendencję do spożywania surowego mięcha. A ja
tego nie lubię. Tych krwistych pieczeni. Według mnie nie na tym polegać
powinna soczystość mięsa.
Wołowina z lekka tylko obsmażona jest dobra. Niektóra. Lubię.
Wołowina tak, a właściwie tylko polędwica wołowa.
Post by Jarosław Sokołowski
Też dobra. Również próbowałem czegoś podobnego. Chyba też dzisiaj kupię
taki gęsi biust w biedronce, na jutro będzie jak znalazł.
To radzę się pośpieszyć, bo w Biedronce już mogą być puchy w lodówkach.
Przynajmniej w mojej tak jest. Gęsi w każdym razie już nie było. W ogóle
dzisiaj wszędzie takie kolejki, jakby co najmniej przez tydzień miało
być wszystko pozamykane.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-11-10 20:04:59 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Ta ogólnobabcina reguła dotyczy chyba pieczenia wszelkiego mięsa, bo
spotykam ją często w przepisach. Słusznie mi się chyba wydawało, że te
15 minut to będzie za krótko.
Spotkałem się właśnie w odniesieniu do gęsi. Czy reguła ma dotyczyć również
słonia pieczonego w całości, tego nie wiem.
Ja spotkałam w odniesieniu do pieczonego schabu, ligawy wołowej, a nawet
pieczonego kurczaka.
Czyli jak pół metra schabu przetnę na pół, to mogę dwa razy krócej piec?
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Jakoś ostatnio zauważam tendencję do spożywania surowego mięcha. A ja
tego nie lubię. Tych krwistych pieczeni. Według mnie nie na tym polegać
powinna soczystość mięsa.
Wołowina z lekka tylko obsmażona jest dobra. Niektóra. Lubię.
Wołowina tak, a właściwie tylko polędwica wołowa.
Polędwicę to już można w czasie liczonym w sekundach. Ale poza tym bydlątko
ma też inne smaczne kawałki (słabo się wyznaję jak który się fachowo nazywa).
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Też dobra. Również próbowałem czegoś podobnego. Chyba też dzisiaj kupię
taki gęsi biust w biedronce, na jutro będzie jak znalazł.
To radzę się pośpieszyć, bo w Biedronce już mogą być puchy w lodówkach.
Te puchy, co o nich wcześniej pisałem, to nie w biedronce, a w innym sklepie.
Post by FEniks
Przynajmniej w mojej tak jest. Gęsi w każdym razie już nie było. W ogóle
dzisiaj wszędzie takie kolejki, jakby co najmniej przez tydzień miało
być wszystko pozamykane.
Dopiero co wróciłem z. Gęsi pod dostatkiem. Tylko rogale świętomarcińskie
się skończyły. Tu u mnie wokół lud spokojny, mało panikujący. Kolejek
żadnych.

Jarek
--
Ucz się dobrze, często pisz, całujem cię!
Tego rektora co żeś pisał, to nie znamy,
Ale żeby człowiek nie obraził się
To przez ciebie gęś na gwiazdkę posyłamy!
Animka
2017-11-11 15:42:23 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Dopiero co wróciłem z. Gęsi pod dostatkiem. Tylko rogale
świętomarcińskie się skończyły. Tu u mnie wokół lud spokojny, mało
panikujący. Kolejek żadnych.
Gdzie te rogale świętomarcińskie można kupić? Nawet nie wiem jak one wyglądają (tzn. jak rogal wygląda to wiem).
--
animka
Jarosław Sokołowski
2017-11-11 15:53:43 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Dopiero co wróciłem z. Gęsi pod dostatkiem. Tylko rogale
świętomarcińskie się skończyły. Tu u mnie wokół lud spokojny,
mało panikujący. Kolejek żadnych.
Gdzie te rogale świętomarcińskie można kupić? Nawet nie wiem
jak one wyglądają (tzn. jak rogal wygląda to wiem).
Najlepiej w Poznaniu. A jak nie, to tak jak wyżej napisałem,
w Biedronce. Tylko trzeba wcześniej przyjść, bo na mnie czekało
tylko puste pudełko.

Jarek
--
Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje.
FEniks
2017-11-11 16:20:26 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Dopiero co wróciłem z. Gęsi pod dostatkiem. Tylko rogale
świętomarcińskie się skończyły. Tu u mnie wokół lud spokojny,
mało panikujący. Kolejek żadnych.
Gdzie te rogale świętomarcińskie można kupić? Nawet nie wiem
jak one wyglądają (tzn. jak rogal wygląda to wiem).
Najlepiej w Poznaniu. A jak nie, to tak jak wyżej napisałem,
w Biedronce. Tylko trzeba wcześniej przyjść, bo na mnie czekało
tylko puste pudełko.
Te z Biedronki jadłam parę dni temu i nawet dobre. A mąż dziś kupił
gdzieś na mieście podobno certyfikowane. Rewelacyjne. Wprawdzie po 10zł
za sztukę, ale warto było.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-11-11 22:29:01 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Dopiero co wróciłem z. Gęsi pod dostatkiem. Tylko rogale
świętomarcińskie się skończyły. Tu u mnie wokół lud spokojny,
mało panikujący. Kolejek żadnych.
Gdzie te rogale świętomarcińskie można kupić? Nawet nie wiem
jak one wyglądają (tzn. jak rogal wygląda to wiem).
Najlepiej w Poznaniu. A jak nie, to tak jak wyżej napisałem,
w Biedronce. Tylko trzeba wcześniej przyjść, bo na mnie czekało
tylko puste pudełko.
Te z Biedronki jadłam parę dni temu i nawet dobre. A mąż dziś
kupił gdzieś na mieście podobno certyfikowane.
Jak to "podobno"?! Zgubił w drodze do domu certyfikat z pieczątką?
Post by FEniks
Rewelacyjne. Wprawdzie po 10zł za sztukę, ale warto było.
Certyfikowane mają na Allegro, taka mi reklama na pierwszej stronie
wyskoczyła. Po 8 zł tak mniej więcej. Po ile biedronkowe, tego
nawet nie wiem, ceny nie było, zostały same okruszki. W zeszłym
roku przywieźli mi z Poznania.
--
Jarek
FEniks
2017-11-12 20:46:59 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Te z Biedronki jadłam parę dni temu i nawet dobre. A mąż dziś
kupił gdzieś na mieście podobno certyfikowane.
Jak to "podobno"?! Zgubił w drodze do domu certyfikat z pieczątką?
Do każdego rogala z osobna certyfikatu nie doczepiali. Ale cukiernik tej
cukierni ponoć pobierał nauki w Poznaniu i legitymuje się glejtem na
prawdziwe marcińskie rogale. W każdym razie rogale były rzeczywiście
nadzwyczaj dobre. A w ostatnich dniach jadłam z kilku źródeł, więc mam
jako takie porównanie. Te wczorajsze miały przede wszystkim rewelacyjne
ciasto - kruche, delikatne, warstwowe, a do tego nie tłuste, jak to
czasem się spotyka w innych. Poza tym nadzienie nie było przesadnie
słodkie. Najwięcej słodyczy było w lukrze.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Rewelacyjne. Wprawdzie po 10zł za sztukę, ale warto było.
Certyfikowane mają na Allegro, taka mi reklama na pierwszej stronie
wyskoczyła. Po 8 zł tak mniej więcej. Po ile biedronkowe, tego
nawet nie wiem, ceny nie było, zostały same okruszki. W zeszłym
roku przywieźli mi z Poznania.
Biedronkowe były coś około 4zł za sztukę. Ale przysłali mi przedwczoraj
reklamę, że przy zakupie iluś, chyba 4 sztuk, jest 3,49zł za sztukę.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-11-12 22:44:10 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Te z Biedronki jadłam parę dni temu i nawet dobre. A mąż dziś kupił
gdzieś na mieście podobno certyfikowane.
Jak to "podobno"?! Zgubił w drodze do domu certyfikat z pieczątką?
Do każdego rogala z osobna certyfikatu nie doczepiali. Ale cukiernik
tej cukierni ponoć pobierał nauki w Poznaniu i legitymuje się glejtem
na prawdziwe marcińskie rogale. W każdym razie rogale były rzeczywiście
nadzwyczaj dobre. A w ostatnich dniach jadłam z kilku źródeł, więc mam
jako takie porównanie. Te wczorajsze miały przede wszystkim rewelacyjne
ciasto - kruche, delikatne, warstwowe, a do tego nie tłuste, jak to
czasem się spotyka w innych. Poza tym nadzienie nie było przesadnie
słodkie. Najwięcej słodyczy było w lukrze.
Z tymi certyfikatami to oczywiście zabawa, przynajmniej ja to tak
odbieram. A skoro zabawa, to karteczka przy każdym rogalu byłaby
na miejscu. W tej tradycji najbardziej podoba mi się jej lokalność.
Do niedawna jeśli kogoś nic nie łączyło z Wilkopolską, to o rogalu
nie miał pojęcia. Oraz sezonowość wypieku. Trochę więc szkoda, gdy
glejty rozadaje się cukiernikom z Wrocławia czy Warszawy.
Post by FEniks
Biedronkowe były coś około 4zł za sztukę. Ale przysłali mi przedwczoraj
reklamę, że przy zakupie iluś, chyba 4 sztuk, jest 3,49zł za sztukę.
No to chyba były bez certyfikatu. Do biedronki też by mogli raz w roku
przywozić z Poznania. Ale może rogal pójdzie inną drogą -- będzie dostępny
w całym kraju o każdej porze roku. Stanie się obowizkowy jak wuzetka.
Wuzetki też są chyba nie tylko w Warszawie.

Jarek
--
Kawa i wuzetka są obowiązkowe dla każdego. Bijemy się o "Złotą patelnię".
j***@gmail.com
2017-11-15 17:39:11 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Wuzetki też są chyba nie tylko w Warszawie.
W Poznaniu zawsze były. Czy to jest cukierniczy symbol W-wy ?
Pytam o zdanie rodowitych warszawiaków jeżeli tacy uczestniczą w grupie.
Wiki wypowiada się dość enigmatycznie, że powstała w czasach budowy trasy W-Z.

MOIM ZDANIEM lepsze to od rogali marcińskich wałkowanych a raczej rozwałkowanych od tygodnia przez grupę.

Nie mam ochoty też nikomu się tłumaczyć z moich osobistych wyborów a już na pewno nie mistrzowi który wszystko wie najlepiej. To tak na marginesie.

Janusz
XL
2017-11-15 18:11:45 UTC
Permalink
Post by j***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Wuzetki też są chyba nie tylko w Warszawie.
W Poznaniu zawsze były. Czy to jest cukierniczy symbol W-wy ?
Pytam o zdanie rodowitych warszawiaków jeżeli tacy uczestniczą w grupie.
Wiki wypowiada się dość enigmatycznie, że powstała w czasach budowy trasy W-Z.
MOIM ZDANIEM lepsze to od rogali marcińskich wałkowanych a raczej
rozwałkowanych od tygodnia przez grupę.
Oczywiście, że lepsze.
Post by j***@gmail.com
Nie mam ochoty też nikomu się tłumaczyć z moich osobistych wyborów a już
na pewno nie mistrzowi który wszystko wie najlepiej. To tak na marginesie.
Nie masz się co krygować - też uważam rogale marcińskie za nic lepszego od
innych słodkości. Tylko sama tradycja cenna - jak każda. Bo tradycja
jednoczy ludzi na danym obszarze, daje im wspolną tożsamość - a czemu nie?
To cenne.
--
XL
Animka
2017-11-15 22:29:59 UTC
Permalink
Post by j***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Wuzetki też są chyba nie tylko w Warszawie.
W Poznaniu zawsze były. Czy to jest cukierniczy symbol W-wy ?
Pytam o zdanie rodowitych warszawiaków jeżeli tacy uczestniczą w grupie.
Wiki wypowiada się dość enigmatycznie, że powstała w czasach budowy trasy W-Z.
MOIM ZDANIEM lepsze to od rogali marcińskich wałkowanych a raczej rozwałkowanych od tygodnia przez grupę.
Nie mam ochoty też nikomu się tłumaczyć z moich osobistych wyborów a już na pewno nie mistrzowi który wszystko wie najlepiej. To tak na marginesie.
Symbolem Warszawy jest Syrenka i guzik kogoś powinno obchodzić jaki kto ma symbol w swoim żołądku.
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2017-11-15 23:00:22 UTC
Permalink
Post by Animka
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami
ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
Ulica Sezamkowa na przykład. Mam do niej niedaleko.

Jarek
--
Oto jest spowiedź kretyna...
Życie kretyna to łza...
Któraż pokocha dziewczyna
Takiego kretyna, jak ja?
Animka
2017-11-15 23:53:36 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami
ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
Ulica Sezamkowa na przykład. Mam do niej niedaleko.
Może z czasem ja zmienią na ulicę "ciastko kremówka". Szkoda by było.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2017-11-16 06:06:57 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami
ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
Ulica Sezamkowa na przykład. Mam do niej niedaleko.
Może z czasem ja zmienią na ulicę "ciastko kremówka".
Szkoda by było.
Na razie jest tylko ul. Kremowa. Tuż obok ul. Ptysiowej.
A obok ul. Andrutowa. Ta ostatnia może się nie uchować,
jeśli się okaże, że Andrutow to był ruski generał.
--
Jarek
stefan
2017-11-16 07:25:40 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Na razie jest tylko ul. Kremowa. Tuż obok ul. Ptysiowej.
A obok ul. Andrutowa. Ta ostatnia może się nie uchować,
jeśli się okaże, że Andrutow to był ruski generał.
Blisko, blisko...
Jean Paul Andrut - Francuski partyzant, członek Francuskiej Partii
Komunistycznej i Belgijskiej Federacji Pracowników Górnictwa, bliski
towarzysz pracy (na tej samej szychcie robili) Edwarda Gierka.
Nie powinien się uchować :)
pozdr
Stefan
Jarosław Sokołowski
2017-11-16 07:55:13 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by Jarosław Sokołowski
Na razie jest tylko ul. Kremowa. Tuż obok ul. Ptysiowej.
A obok ul. Andrutowa. Ta ostatnia może się nie uchować,
jeśli się okaże, że Andrutow to był ruski generał.
Blisko, blisko...
Jean Paul Andrut - Francuski partyzant, członek Francuskiej Partii
Komunistycznej i Belgijskiej Federacji Pracowników Górnictwa, bliski
towarzysz pracy (na tej samej szychcie robili) Edwarda Gierka.
Nie powinien się uchować :)
Ale to jednak Andrut, nie Andrutow. Od niepamiętnych czasów ludzie
opowiadają sobie, że Dworcow musiał być jakąś znaczącą postacią,
bo ma ulicę w niemal każdym polskim mieście. Na poważnie wziął to
tylko pewien karakowski radny (z partii wiadomej), ktróremu nie
spodonała się ulica Dworcowa i zgłosił oficjalny wniosek o jej
dekomunizację. Nie było to pierwszego kwietnia, naprawdę zdarzają
się tacy ludzie (na tej grupie chyba to nie dziwi).

Jarek
--
-- Szwejku, Jezus Maria, Himmelherrgott, ja was zastrzelę, bydlę jedno,
ośle, kretynie, gówniarzu jeden! Czy można być takim bałwanem?
-- Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że można.
XL
2017-11-16 08:09:32 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by Jarosław Sokołowski
Na razie jest tylko ul. Kremowa. Tuż obok ul. Ptysiowej.
A obok ul. Andrutowa. Ta ostatnia może się nie uchować,
jeśli się okaże, że Andrutow to był ruski generał.
Blisko, blisko...
Jean Paul Andrut - Francuski partyzant, członek Francuskiej Partii
Komunistycznej i Belgijskiej Federacji Pracowników Górnictwa, bliski
towarzysz pracy (na tej samej szychcie robili) Edwarda Gierka.
Nie powinien się uchować :)
pozdr
Stefan
Ano nie powinien.
--
XL
FEniks
2017-11-16 11:38:02 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami
ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
Ulica Sezamkowa na przykład. Mam do niej niedaleko.
Może z czasem ja zmienią na ulicę "ciastko kremówka".
Szkoda by było.
Na razie jest tylko ul. Kremowa. Tuż obok ul. Ptysiowej.
A obok ul. Andrutowa. Ta ostatnia może się nie uchować,
jeśli się okaże, że Andrutow to był ruski generał.
A u nas są ulice: Czekoladowa, Marcepanowa, Waflowa, Karmelkowa,
Piernikowa... Aż dziw, że tam nie mieszkam.

Ewa
XL
2017-11-16 11:55:17 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami
ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
Ulica Sezamkowa na przykład. Mam do niej niedaleko.
Może z czasem ja zmienią na ulicę "ciastko kremówka".
Szkoda by było.
Na razie jest tylko ul. Kremowa. Tuż obok ul. Ptysiowej.
A obok ul. Andrutowa. Ta ostatnia może się nie uchować,
jeśli się okaże, że Andrutow to był ruski generał.
A u nas są ulice: Czekoladowa, Marcepanowa, Waflowa, Karmelkowa,
Piernikowa... Aż dziw, że tam nie mieszkam.
U nas w Kielcach BYŁA ul. Koniewa,
„wyzwoliciela” Kielc.
Cała wojskowa PRL-owska wierchuszka miała tam mieszkania i domy.
--
XL
Jarosław Sokołowski
2017-11-16 13:40:56 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami
ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
Ulica Sezamkowa na przykład. Mam do niej niedaleko.
Może z czasem ja zmienią na ulicę "ciastko kremówka".
Szkoda by było.
Na razie jest tylko ul. Kremowa. Tuż obok ul. Ptysiowej.
A obok ul. Andrutowa. Ta ostatnia może się nie uchować,
jeśli się okaże, że Andrutow to był ruski generał.
A u nas są ulice: Czekoladowa, Marcepanowa, Waflowa, Karmelkowa,
Piernikowa... Aż dziw, że tam nie mieszkam.
No tak, Siergiej Nikołajewicz Piernikow, ruski karateka.

https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%9F%D0%B5%D1%80%D0%BD%D0%B8%D0%BA%D0%BE%D0%B2,_%D0%A1%D0%B5%D1%80%D0%B3%D0%B5%D0%B9_%D0%9D%D0%B8%D0%BA%D0%BE%D0%BB%D0%B0%D0%B5%D0%B2%D0%B8%D1%87

Do dekomunizacji.
--
Jarek
Animka
2017-11-17 02:21:07 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami
ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
Ulica Sezamkowa na przykład. Mam do niej niedaleko.
Może z czasem ja zmienią na ulicę "ciastko kremówka".
Szkoda by było.
Na razie jest tylko ul. Kremowa. Tuż obok ul. Ptysiowej.
A obok ul. Andrutowa. Ta ostatnia może się nie uchować,
jeśli się okaże, że Andrutow to był ruski generał.
A u nas są ulice: Czekoladowa, Marcepanowa, Waflowa, Karmelkowa,
Piernikowa... Aż dziw, że tam nie mieszkam.
A gdzie mieszkasz? W jakim mieście? Juz lepsze te ulice (a nawet miłe)
niż jakichs partyjniaków.
U nas to jest np. ulica Pory, Makolągwy (nie wiem skąd tą Makolągwę
wytrzasnęli) i inne różne.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2017-11-17 15:00:13 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by FEniks
A u nas są ulice: Czekoladowa, Marcepanowa, Waflowa,
Karmelkowa, Piernikowa... Aż dziw, że tam nie mieszkam.
A gdzie mieszkasz? W jakim mieście? Juz lepsze te ulice
(a nawet miłe) niż jakichs partyjniaków.
U nas to jest np. ulica Pory, Makolągwy (nie wiem skąd
tą Makolągwę wytrzasnęli) i inne różne.
Makolągwa chyba wciąż jest bezpartyjna. I bardzo sympatyczna jako
patronka ulicy, przynajmniej w moim odczuciu. Takie nazwy ulic
lubię najbardziej. Na drugim biegunie są nazwy martyrologiczne.
Mieszkać na ul. Straszliwych Ofiar Okrutnego Drania -- brrr, tego
się ludziom nie robi.

W Warszawie jest ulica Okrzei. Stefana Okrzei. Już ponad dwadziaścia
lat temu jakiś lokalny rajca chciał ją "zdekomunizować". Bo Okrzeja
był socjalistą, jeszcze przed pierwszą wojną. Ale nie za to dostał
ulicę, tylko za zamachnięcie się na carskiego szefa policji. Drania,
więc przemoc niejako uzasadniona. Okrzeję za to powieszono (dziadek
mojej żony w czasie zamachu stał na czatach, też go złapano, ale nic
nie można było udowodnić, więc wypuszczono).

Wspomniany rajca był z tych oszczędnych, więc zaproponował nowego
patrona -- też Okrzeję. I też Stefana, czyli zmiana całkiem bezkosztowa.
Ten drugi Stefan Okrzeja był lotnikiem. Zginął młodo, we wrześniu 1939
roku, w wojnie obronnej. Tylko jednego dekomunizator nie wiedział --
obaj Stefanowie byli rodzonymi braćmi. Nie znali się, bo młodszy urodził
się już po tym, jak starszy został stracony.

Jarek

PS
Poglądów politycznych młodszego Stefana nikt jeszcze nie badał.
Wszystko więc przed nami
--
Kto nie był socjalistą za młodu, ten na starość będzie skurwysynem.
cef
2017-11-17 16:27:39 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Okrzeja
był socjalistą, jeszcze przed pierwszą wojną. Ale nie za to dostał
ulicę, tylko za zamachnięcie się na carskiego szefa policji. Drania,
więc przemoc niejako uzasadniona. Okrzeję za to powieszono (dziadek
mojej żony w czasie zamachu stał na czatach, też go złapano, ale nic
nie można było udowodnić, więc wypuszczono).
Nie mogę uwierzyć. Bez dowodów miałby czapę.
Musiał zdrajcą być ;-0
Animka
2017-11-17 17:24:23 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by FEniks
A u nas są ulice: Czekoladowa, Marcepanowa, Waflowa,
Karmelkowa, Piernikowa... Aż dziw, że tam nie mieszkam.
A gdzie mieszkasz? W jakim mieście? Juz lepsze te ulice
(a nawet miłe) niż jakichs partyjniaków.
U nas to jest np. ulica Pory, Makolągwy (nie wiem skąd
tą Makolągwę wytrzasnęli) i inne różne.
Makolągwa chyba wciąż jest bezpartyjna. I bardzo sympatyczna jako
patronka ulicy, przynajmniej w moim odczuciu.
Przy okazji trochę ukulturalniłam się w ornitologii. Nie wiedziałam, że
makolągwa to prześliczny ptaszek.
Jetem "za".
http://www.downyoutubemp4.net/watch?v=0PRSi8Qjhh8
Post by Jarosław Sokołowski
Takie nazwy ulic
lubię najbardziej. Na drugim biegunie są nazwy martyrologiczne.
Mieszkać na ul. Straszliwych Ofiar Okrutnego Drania -- brrr, tego
się ludziom nie robi.
W Warszawie jest ulica Okrzei. Stefana Okrzei. Już ponad dwadziaścia
lat temu jakiś lokalny rajca chciał ją "zdekomunizować". Bo Okrzeja
był socjalistą, jeszcze przed pierwszą wojną. Ale nie za to dostał
ulicę, tylko za zamachnięcie się na carskiego szefa policji. Drania,
więc przemoc niejako uzasadniona. Okrzeję za to powieszono (dziadek
mojej żony w czasie zamachu stał na czatach, też go złapano, ale nic
nie można było udowodnić, więc wypuszczono).
Wspomniany rajca był z tych oszczędnych, więc zaproponował nowego
patrona -- też Okrzeję. I też Stefana, czyli zmiana całkiem bezkosztowa.
Ten drugi Stefan Okrzeja był lotnikiem. Zginął młodo, we wrześniu 1939
roku, w wojnie obronnej. Tylko jednego dekomunizator nie wiedział --
obaj Stefanowie byli rodzonymi braćmi. Nie znali się, bo młodszy urodził
się już po tym, jak starszy został stracony.
Jarek
PS
Poglądów politycznych młodszego Stefana nikt jeszcze nie badał.
Wszystko więc przed nami
To bardzo ciekawe i ważne. Staraj się to upublicznić gdzie się da. Może
ktoś się podejmie zbadać tę sprawę i przy okazji ośmieszy niemoty.
Tak btw. ulicą Okrzei to najczęściej przejeżdżalałam autobusem 172, a na
Jagiellońskiej "U Halinki" kupowałam dawniej tapety.
--
animka
Qrczak
2017-11-17 16:51:15 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami
ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
Ulica Sezamkowa na przykład. Mam do niej niedaleko.
Może z czasem ja zmienią na ulicę "ciastko kremówka".
Szkoda by było.
Na razie jest tylko ul. Kremowa. Tuż obok ul. Ptysiowej.
A obok ul. Andrutowa. Ta ostatnia może się nie uchować,
jeśli się okaże, że Andrutow to był ruski generał.
A u nas są ulice: Czekoladowa, Marcepanowa, Waflowa, Karmelkowa,
Piernikowa... Aż dziw, że tam nie mieszkam.
A gdzie mieszkasz? W jakim mieście? Juz lepsze te ulice (a nawet miłe)
niż jakichs partyjniaków.
U nas to jest np. ulica Pory, Makolągwy (nie wiem skąd tą Makolągwę
wytrzasnęli) i inne różne.
Z wikipedii?

Q
--
Niektórzy zarzucają mi bycie szowinistą, a ja zawsze w takiej sytuacji
powtarzam, że to nieprawda, bo szowiniści to tacy goście, którzy
uważają, że kobieta powinna siedzieć w kuchni.
Ja natomiast uważam, że w kuchni też może coś popsuć.
FEniks
2017-11-17 20:59:33 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami
ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
Ulica Sezamkowa na przykład. Mam do niej niedaleko.
Może z czasem ja zmienią na ulicę "ciastko kremówka".
Szkoda by było.
Na razie jest tylko ul. Kremowa. Tuż obok ul. Ptysiowej.
A obok ul. Andrutowa. Ta ostatnia może się nie uchować,
jeśli się okaże, że Andrutow to był ruski generał.
A u nas są ulice: Czekoladowa, Marcepanowa, Waflowa, Karmelkowa,
Piernikowa... Aż dziw, że tam nie mieszkam.
A gdzie mieszkasz? W jakim mieście?
Na drugim końcu Wrocławia.
Post by Animka
nie wiem skąd tą Makolągwę wytrzasnęli
Z parku.

Ewa
Animka
2017-11-18 00:35:38 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami
ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
Ulica Sezamkowa na przykład. Mam do niej niedaleko.
Może z czasem ja zmienią na ulicę "ciastko kremówka".
Szkoda by było.
Na razie jest tylko ul. Kremowa. Tuż obok ul. Ptysiowej.
A obok ul. Andrutowa. Ta ostatnia może się nie uchować,
jeśli się okaże, że Andrutow to był ruski generał.
A u nas są ulice: Czekoladowa, Marcepanowa, Waflowa, Karmelkowa,
Piernikowa... Aż dziw, że tam nie mieszkam.
A gdzie mieszkasz? W jakim mieście?
Na drugim końcu Wrocławia.
Który jest stolicą kultury i macie tam całkiem nieżle. Sejmu u Was nie
ma, ani zamku do miesięcznic i tłumów drących mordy............
Post by FEniks
Post by Animka
nie wiem skąd tą Makolągwę wytrzasnęli
Z parku.
Makolągwy lubią pola i chwasty na ogół.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Makol%C4%85gwa_zwyczajna
--
animka
Marcin Debowski
2017-11-18 01:04:46 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
nie wiem skąd tą Makolągwę wytrzasnęli
Z parku.
Makolągwy lubią pola i chwasty na ogół.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Makol%C4%85gwa_zwyczajna
Ciekawe, polska nazwa pewnie od tego, że niby lęgnie się w maku, a
łacińska od upodobań do żarcia nasion konopii.
--
Marcin
Animka
2017-11-18 14:26:30 UTC
Permalink
Post by Marcin Debowski
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
nie wiem skąd tą Makolągwę wytrzasnęli
Z parku.
Makolągwy lubią pola i chwasty na ogół.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Makol%C4%85gwa_zwyczajna
Ciekawe, polska nazwa pewnie od tego, że niby lęgnie się w maku, a
łacińska od upodobań do żarcia nasion konopii.
Ciekawa jestem skąd ona może te nasiona brać.
W tej Wikipedii jest napisane także, że owady pożera.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2017-11-18 15:06:24 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Marcin Debowski
Post by Animka
Makolągwy lubią pola i chwasty na ogół.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Makol%C4%85gwa_zwyczajna
Ciekawe, polska nazwa pewnie od tego, że niby lęgnie się
w maku, a łacińska od upodobań do żarcia nasion konopii.
Ciekawa jestem skąd ona może te nasiona brać.
W tej Wikipedii jest napisane także, że owady pożera.
W Warszawie zwasze rosło mnóstwo konopii. W charakterze chwastów
na trawnikach przy każdej niemal ulicy. Teraz jest tego znacznie
mniej -- nie wiem czy dlatego, że zieleń bardziej zadbana, czy
ktoś się uwziął na te rośliny i wytępił (to nie są *te* konopie).
Gdzieś sobie makolągwy swoje ziarenka znajdą.

Jarek
--
Radziłem mu iżby siemię konopne w kieszeni nosił i po trochu spożywał. To tak
ci się do tego przyzwyczaił, że teraz coraz to ziarno wyjmie, wrzuci do gęby,
rozgryzie, miazgę zje, a łuskwinę wyplunie. W nocy, jak się obudzi, także to
czyni. Od tej pory tak mu się dowcip zaostrzył, że i najbliżsi go nie poznają.
Animka
2017-11-18 22:04:41 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Marcin Debowski
Post by Animka
Makolągwy lubią pola i chwasty na ogół.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Makol%C4%85gwa_zwyczajna
Ciekawe, polska nazwa pewnie od tego, że niby lęgnie się
w maku, a łacińska od upodobań do żarcia nasion konopii.
Ciekawa jestem skąd ona może te nasiona brać.
W tej Wikipedii jest napisane także, że owady pożera.
W Warszawie zwasze rosło mnóstwo konopii. W charakterze chwastów
na trawnikach przy każdej niemal ulicy. Teraz jest tego znacznie
mniej -- nie wiem czy dlatego, że zieleń bardziej zadbana, czy
ktoś się uwziął na te rośliny i wytępił (to nie są *te* konopie).
Gdzieś sobie makolągwy swoje ziarenka znajdą.
Sprytne i niewybredne te ptaszki. Teraz jak będę pzrejeżdżała autobusem
na Ursynowie ulicą Makolągwy to już sie nie będę dziwowała co to za
głupia nazwa ulicy. Człowiek na stare lata dowiaduje sie, ze makolągwa
to ptak.
Jeśli chodzi o wytępienie roślin, to mnie szlag trafia, że nie wytępili
do tej pory barszczu Sosnkowskiego. Tyle tego ścierwa rośnie w Warszawie
(oglądałam gdzieś zdjęcia i lokalizacje), a nawet ja osobiście widziałam
toto między grobami na cmentarzu w Wilanowie.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2017-11-18 23:59:17 UTC
Permalink
Post by Animka
Jeśli chodzi o wytępienie roślin, to mnie szlag trafia,
że nie wytępili do tej pory barszczu Sosnkowskiego.
On jest Sosnowskiego (Dmitrija Iwanowicza).
Post by Animka
Tyle tego ścierwa rośnie w Warszawie (oglądałam gdzieś
zdjęcia i lokalizacje), a nawet ja osobiście widziałam
toto między grobami na cmentarzu w Wilanowie.
W Warszawie nie widziałem ani razu. W Krakowie, na Podhalu,
to owszem. A najwięcej w Beskidzie Niskim. Tam był uprawiany
w PGR-ach i stamtąd go rozniosło po kraju.
--
Jarek
Animka
2017-11-19 01:09:10 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Jeśli chodzi o wytępienie roślin, to mnie szlag trafia,
że nie wytępili do tej pory barszczu Sosnkowskiego.
On jest Sosnowskiego (Dmitrija Iwanowicza).
Post by Animka
Tyle tego ścierwa rośnie w Warszawie (oglądałam gdzieś
zdjęcia i lokalizacje), a nawet ja osobiście widziałam
toto między grobami na cmentarzu w Wilanowie.
W Warszawie nie widziałem ani razu. W Krakowie, na Podhalu,
to owszem. A najwięcej w Beskidzie Niskim. Tam był uprawiany
w PGR-ach i stamtąd go rozniosło po kraju.
https://www.lazienki-krolewskie.pl/pl/aktualnosci/eksperci-zwalczaja-barszcz-sosnowskiego-w-lazienkach

https://www.google.pl/search?q=Barszcz+Sosnowskiego+w+Warszawie+2017&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ved=0ahUKEwiyzuT3tsnXAhVMfxoKHQQ2ATAQsAQIXQ&biw=960&bih=430&dpr=1.5
--
animka
Animka
2017-11-19 01:05:01 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Jeśli chodzi o wytępienie roślin, to mnie szlag trafia,
że nie wytępili do tej pory barszczu Sosnkowskiego.
On jest Sosnowskiego (Dmitrija Iwanowicza).
Tak Sosnowskiego.Zdążyłam już zapomnieć nazwisko.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Tyle tego ścierwa rośnie w Warszawie (oglądałam gdzieś
zdjęcia i lokalizacje), a nawet ja osobiście widziałam
toto między grobami na cmentarzu w Wilanowie.
W Warszawie nie widziałem ani razu. W Krakowie, na Podhalu,
to owszem. A najwięcej w Beskidzie Niskim. Tam był uprawiany
w PGR-ach i stamtąd go rozniosło po kraju.
http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/barszcz-sosnowskiego-warszawa-zobacz-gdzie-mozesz-spotkac,3731130,artgal,t,id,tm.html
--
animka
Jarosław Sokołowski
2017-11-19 15:52:04 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Jeśli chodzi o wytępienie roślin, to mnie szlag trafia,
że nie wytępili do tej pory barszczu Sosnkowskiego.
On jest Sosnowskiego (Dmitrija Iwanowicza).
Tak Sosnowskiego.Zdążyłam już zapomnieć nazwisko.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Tyle tego ścierwa rośnie w Warszawie (oglądałam gdzieś
zdjęcia i lokalizacje), a nawet ja osobiście widziałam
toto między grobami na cmentarzu w Wilanowie.
W Warszawie nie widziałem ani razu. W Krakowie, na Podhalu,
to owszem. A najwięcej w Beskidzie Niskim. Tam był uprawiany
w PGR-ach i stamtąd go rozniosło po kraju.
http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/barszcz-sosnowskiego-warszawa-zobacz-gdzie-mozesz-spotkac,3731130,artgal,t,id,tm.html
Teraz mogę powiedzieć, że widziałem przynajmniej w internecie.

Jarek

PS:
Warto wziąć pod uwagę ostatnie zdanie artykułu: "Osoby, które
nigdy nie widziały kaukaskich barszczy często mylą je z innymi
roślinami o dużych liściach lub rodzimym barszczem zwyczajnym".
--
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.
Animka
2017-11-19 19:16:09 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Jeśli chodzi o wytępienie roślin, to mnie szlag trafia,
że nie wytępili do tej pory barszczu Sosnkowskiego.
On jest Sosnowskiego (Dmitrija Iwanowicza).
Tak Sosnowskiego.Zdążyłam już zapomnieć nazwisko.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Tyle tego ścierwa rośnie w Warszawie (oglądałam gdzieś
zdjęcia i lokalizacje), a nawet ja osobiście widziałam
toto między grobami na cmentarzu w Wilanowie.
W Warszawie nie widziałem ani razu. W Krakowie, na Podhalu,
to owszem. A najwięcej w Beskidzie Niskim. Tam był uprawiany
w PGR-ach i stamtąd go rozniosło po kraju.
http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/barszcz-sosnowskiego-warszawa-zobacz-gdzie-mozesz-spotkac,3731130,artgal,t,id,tm.html
Teraz mogę powiedzieć, że widziałem przynajmniej w internecie.
Dzięki zdjęciom z internetu wiem, że jak zobaczę taką roślinę to mam ją
omijać z daleka.
Post by Jarosław Sokołowski
Jarek
Warto wziąć pod uwagę ostatnie zdanie artykułu: "Osoby, które
nigdy nie widziały kaukaskich barszczy często mylą je z innymi
roślinami o dużych liściach lub rodzimym barszczem zwyczajnym".
Niemniej jednak czy te rośliny są zagrożeniem, czy nie lepiej się do
nich nie zbliżać. Ostrożność nie zaszkodzi.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2017-11-19 19:43:01 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Warto wziąć pod uwagę ostatnie zdanie artykułu: "Osoby, które
nigdy nie widziały kaukaskich barszczy często mylą je z innymi
roślinami o dużych liściach lub rodzimym barszczem zwyczajnym".
Niemniej jednak czy te rośliny są zagrożeniem, czy nie lepiej
się do nich nie zbliżać. Ostrożność nie zaszkodzi.
Nie zaszkodzi, ale też nie należy popadać w skrajności ("szlag mnie
trafia, że nie wytępili do tej pory"...). Wygląd tej rośliny jest jej
wielostronną zaletą. Coś tak wielkiego trudno pomylić z czymś innym,
więc omijać łatwo. Ale jest to też roślina wielkiej urody, również
w dosłownym znaczeniu. Dlatego sadzono ja ku ozdobie -- pierwszy raz
zobaczyłem barszcz Sosnowskiego w ogródku zakopiańskiej willi, sięgał
aż do kalenicy. Trochę się zeszło czasu, zanim ludzie przekonali się
o możliwym szkodliwym działaniu. Tu musi wystąpić kilka czynników na
raz. Musi być upał, okaz z tych bardziej dorodnych, musi być działanie
ultrafioletu na skórę potraktowaną barszczowym sokiem. Czyli nie takie
to wszystko proste i oczywiste. Ale: ostrożność nie zaszkodzi.

Jarek
--
-- Zaś u Macieja zaskroniec wpadł do barszczu.
-- I co?
-- Ano nic. Maciej odłożył łyżkę i powiada: "Nie będę jadł".
-- I nie jadł?
-- Ano nie.
Marcin Debowski
2017-11-19 03:51:30 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Marcin Debowski
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
nie wiem skąd tą Makolągwę wytrzasnęli
Z parku.
Makolągwy lubią pola i chwasty na ogół.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Makol%C4%85gwa_zwyczajna
Ciekawe, polska nazwa pewnie od tego, że niby lęgnie się w maku, a
łacińska od upodobań do żarcia nasion konopii.
Ciekawa jestem skąd ona może te nasiona brać.
W mieście pewnie za bardzo nie może i lata wk...tzn. poddenerwowana.
--
Marcin
Animka
2017-11-19 12:27:02 UTC
Permalink
Post by Marcin Debowski
Post by Animka
Post by Marcin Debowski
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
nie wiem skąd tą Makolągwę wytrzasnęli
Z parku.
Makolągwy lubią pola i chwasty na ogół.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Makol%C4%85gwa_zwyczajna
Ciekawe, polska nazwa pewnie od tego, że niby lęgnie się w maku, a
łacińska od upodobań do żarcia nasion konopii.
Ciekawa jestem skąd ona może te nasiona brać.
W mieście pewnie za bardzo nie może i lata wk...tzn. poddenerwowana.
Może ma nosa i wyczuje gdzieś plantacje i tam sobie leci?
--
animka
FEniks
2017-11-18 21:06:18 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
A u nas są ulice: Czekoladowa, Marcepanowa, Waflowa, Karmelkowa,
Piernikowa... Aż dziw, że tam nie mieszkam.
A gdzie mieszkasz? W jakim mieście?
Na drugim końcu Wrocławia.
Który jest stolicą kultury i macie tam całkiem nieżle. Sejmu u Was nie
ma, ani zamku do miesięcznic i tłumów drących mordy............
Czasem tylko kogoś zbyt mocno policja potraktuje, czasem spalą jakąś
kukłę Żyda... Ale poza tym Wrocław to fajne miasto jest.
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
nie wiem skąd tą Makolągwę wytrzasnęli
Z parku.
Makolągwy lubią pola i chwasty na ogół.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Makol%C4%85gwa_zwyczajna
I piszą tam coś o parkach też. A skoro ulica w mieście, to chyba
możliwe, że gdzieś w pobliżu tę makolągwę widziano.

Ewa
Animka
2017-11-18 23:12:05 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
A u nas są ulice: Czekoladowa, Marcepanowa, Waflowa, Karmelkowa,
Piernikowa... Aż dziw, że tam nie mieszkam.
A gdzie mieszkasz? W jakim mieście?
Na drugim końcu Wrocławia.
Który jest stolicą kultury i macie tam całkiem nieżle. Sejmu u Was
nie ma, ani zamku do miesięcznic i tłumów drących mordy............
Czasem tylko kogoś zbyt mocno policja potraktuje,
Jak wszędzie.
Post by FEniks
czasem spalą jakąś kukłę Żyda... Ale poza tym Wrocław to fajne miasto
jest.
:-)
Post by FEniks
Post by Animka
Post by FEniks
Post by Animka
nie wiem skąd tą Makolągwę wytrzasnęli
Z parku.
Makolągwy lubią pola i chwasty na ogół.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Makol%C4%85gwa_zwyczajna
I piszą tam coś o parkach też. A skoro ulica w mieście, to chyba
możliwe, że gdzieś w pobliżu tę makolągwę widziano.
Musiało być ich dużo, bo tam wszędzie były łąki i pola. Np. tu bliżej to
Instytut Żywności i Żywienia stoi na dawnym polu z żytem.
https://www.google.pl/maps/place/Instytut+%C5%BBywno%C5%9Bci+i+%C5%BBywienia+im.+prof.+dr+med.+A.+Szczyg%C5%82a/@52.1892912,21.0601977,3a,75y/data=!3m8!1e2!3m6!1sAF1QipNrCk3IefF253eAJs9h30aG9ne1Cp8QEpQjdL-0!2e10!3e12!6shttps:%2F%2Flh5.googleusercontent.com%2Fp%2FAF1QipNrCk3IefF253eAJs9h30aG9ne1Cp8QEpQjdL-0%3Dw115-h86-k-no!7i4208!8i3120!4m5!3m4!1s0x471ecd4dde61e5ff:0x8d43660f631a040d!8m2!3d52.1891938!4d21.0600883?hl=pl
--
animka
Animka
2017-11-17 02:11:21 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami
ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
Ulica Sezamkowa na przykład. Mam do niej niedaleko.
Może z czasem ja zmienią na ulicę "ciastko kremówka".
Szkoda by było.
Na razie jest tylko ul. Kremowa. Tuż obok ul. Ptysiowej.
A obok ul. Andrutowa. Ta ostatnia może się nie uchować,
jeśli się okaże, że Andrutow to był ruski generał.
Gdzie te ulice są? Ulica Sezamkowa to mi się kojarzy z programem dla
dzieci-w telewizji.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2017-11-17 15:06:43 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami
ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
Ulica Sezamkowa na przykład. Mam do niej niedaleko.
Może z czasem ja zmienią na ulicę "ciastko kremówka".
Szkoda by było.
Na razie jest tylko ul. Kremowa. Tuż obok ul. Ptysiowej.
A obok ul. Andrutowa. Ta ostatnia może się nie uchować,
jeśli się okaże, że Andrutow to był ruski generał.
Gdzie te ulice są? Ulica Sezamkowa to mi się kojarzy z programem
dla dzieci-w telewizji.
Bo też powstała w czasie, kiedy ten program był emitowany
i cieszył się dużywm powodzeniem. W Warszawie jest.

Jarek
--
Żyj chwilą! Chyba, że chwila jest nieprzyjemna,
w takim przypadku zjedz ciasteczko.
Animka
2017-11-17 16:25:57 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami
ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
Ulica Sezamkowa na przykład. Mam do niej niedaleko.
Może z czasem ja zmienią na ulicę "ciastko kremówka".
Szkoda by było.
Na razie jest tylko ul. Kremowa. Tuż obok ul. Ptysiowej.
A obok ul. Andrutowa. Ta ostatnia może się nie uchować,
jeśli się okaże, że Andrutow to był ruski generał.
Gdzie te ulice są? Ulica Sezamkowa to mi się kojarzy z programem
dla dzieci-w telewizji.
Bo też powstała w czasie, kiedy ten program był emitowany
i cieszył się dużywm powodzeniem. W Warszawie jest.
Aha, już znalazłam, ale dla mnie Wesola to nie Warszawa, tak samo jak
Pruszków. Peryferia przyłączone po to, żeby do budżetu Warszawy więcej
pieniążków wpływało.
--
animka
j***@gmail.com
2017-11-16 10:29:44 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by j***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Wuzetki też są chyba nie tylko w Warszawie.
W Poznaniu zawsze były. Czy to jest cukierniczy symbol W-wy ?
Pytam o zdanie rodowitych warszawiaków jeżeli tacy uczestniczą w grupie.
Wiki wypowiada się dość enigmatycznie, że powstała w czasach budowy trasy W-Z.
MOIM ZDANIEM lepsze to od rogali marcińskich wałkowanych a raczej rozwałkowanych od tygodnia przez grupę.
Nie mam ochoty też nikomu się tłumaczyć z moich osobistych wyborów a już na pewno nie mistrzowi który wszystko wie najlepiej. To tak na marginesie.
Symbolem Warszawy jest Syrenka i guzik kogoś powinno obchodzić jaki kto ma symbol w swoim żołądku.
Zacznijcie symbolowicze tej grupy jeszcze nazywać ciastkami ulice Warszawy to już zupełnie wyjdzie żeście kretyni.
--
animka
Szło dwóch chłopaków przez pustynię a przed nimi dziewczyna. Patrzyli jak się męczy i wymyślili jej kolana...
Jarosław Sokołowski
2017-11-12 22:55:05 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Te z Biedronki jadłam parę dni temu i nawet dobre. A mąż dziś kupił
gdzieś na mieście podobno certyfikowane.
Jak to "podobno"?! Zgubił w drodze do domu certyfikat z pieczątką?
Do każdego rogala z osobna certyfikatu nie doczepiali. Ale cukiernik
tej cukierni ponoć pobierał nauki w Poznaniu i legitymuje się glejtem
na prawdziwe marcińskie rogale. W każdym razie rogale były rzeczywiście
nadzwyczaj dobre. A w ostatnich dniach jadłam z kilku źródeł, więc mam
jako takie porównanie. Te wczorajsze miały przede wszystkim rewelacyjne
ciasto - kruche, delikatne, warstwowe, a do tego nie tłuste, jak to
czasem się spotyka w innych. Poza tym nadzienie nie było przesadnie
słodkie. Najwięcej słodyczy było w lukrze.
Z tymi certyfikatami to oczywiście zabawa, przynajmniej ja to tak
odbieram. A skoro zabawa, to karteczka przy każdym rogalu byłaby
na miejscu. W tej tradycji najbardziej podoba mi się jej lokalność.
Do niedawna jeśli kogoś nic nie łączyło z Wielkopolską, to o rogalu
nie miał pojęcia. Oraz sezonowość wypieku. Trochę więc szkoda, gdy
glejty rozadaje się cukiernikom z Wrocławia czy Warszawy.
Post by FEniks
Biedronkowe były coś około 4zł za sztukę. Ale przysłali mi przedwczoraj
reklamę, że przy zakupie iluś, chyba 4 sztuk, jest 3,49zł za sztukę.
No to chyba były bez certyfikatu. Do biedronki też by mogli raz w roku
przywozić z Poznania. Ale może rogal pójdzie inną drogą -- będzie dostępny
w całym kraju o każdej porze roku. Stanie się obowizkowy jak wuzetka.
Wuzetki też są chyba nie tylko w Warszawie.

Jarek
--
Kawa i wuzetka są obowiązkowe dla każdego. Bijemy się o "Złotą patelnię".
XL
2017-11-12 23:05:36 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Z tymi certyfikatami to oczywiście zabawa, przynajmniej ja to tak
odbieram. A skoro zabawa, to karteczka przy każdym rogalu byłaby
na miejscu. W tej tradycji najbardziej podoba mi się jej lokalność.
Do niedawna jeśli kogoś nic nie łączyło z Wielkopolską, to o rogalu
nie miał pojęcia.
Albo raczej uśmiechał się (i uśmiecha) nad sprawy (byle) rogala rozdęciem.
Post by Jarosław Sokołowski
Oraz sezonowość wypieku. Trochę więc szkoda, gdy
glejty rozadaje się cukiernikom z Wrocławia czy Warszawy.
A co to ten rogal - porcelana albo jedwab jaki? Podobanie lokalne najmniej
tu ważne.

Jak zabawa, to zabawa -
czy to Poznań, czy Warszawa.

A jak któremu cukiernikowi z Poznania zachce się filii w byle Warszawce, to
glejt odebrać i już!
LOL
--
XL
FEniks
2017-11-13 14:05:33 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Z tymi certyfikatami to oczywiście zabawa, przynajmniej ja to tak
odbieram. A skoro zabawa, to karteczka przy każdym rogalu byłaby
na miejscu. W tej tradycji najbardziej podoba mi się jej lokalność.
Myślę, że to jest tak jak z oscypkiem - żeby coś się mogło tak nazywać,
musi spełniać jakieś wymogi, np. odpowiednią zawartość mleka owczego.
Nie wiem, co jest kluczowe w marcińskich rogalach. Czy samo nadzienie,
czy ciasto? Bo chyba nie miejsce ich powstawania, czyli teren
Wielkopolski? Natomiast na pewno wiadomo, że chodzi o pieniądze.
Post by Jarosław Sokołowski
Do niedawna jeśli kogoś nic nie łączyło z Wielkopolską, to o rogalu
nie miał pojęcia. Oraz sezonowość wypieku. Trochę więc szkoda, gdy
glejty rozadaje się cukiernikom z Wrocławia czy Warszawy.
Pewnie, że najlepiej tradycja smakuje, kiedy jest spożywana na terenie
jej pochodzenia. Choćby i sam produkt wcale nie był lepszy. A
podejrzewam, że nie wszyscy cukiernicy w Poznaniu mają papiery na te
"prawdziwe" rogale.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Biedronkowe były coś około 4zł za sztukę. Ale przysłali mi przedwczoraj
reklamę, że przy zakupie iluś, chyba 4 sztuk, jest 3,49zł za sztukę.
No to chyba były bez certyfikatu. Do biedronki też by mogli raz w roku
przywozić z Poznania.
Głowy bym nie dała, ale chyba były opisane na pudełku jako oryginalne.
Może jeszcze dzisiaj dostali świeże? Przy okazji zajrzę jeszcze.
Post by Jarosław Sokołowski
Ale może rogal pójdzie inną drogą -- będzie dostępny
w całym kraju o każdej porze roku. Stanie się obowizkowy jak wuzetka.
Wuzetki też są chyba nie tylko w Warszawie.
Podobnie z napoleonką, sernikiem wiedeńskim, tortem szwarcwaldzkim,
Sachera itd.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-11-13 19:59:46 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Z tymi certyfikatami to oczywiście zabawa, przynajmniej ja to tak
odbieram. A skoro zabawa, to karteczka przy każdym rogalu byłaby
na miejscu. W tej tradycji najbardziej podoba mi się jej lokalność.
Myślę, że to jest tak jak z oscypkiem - żeby coś się mogło tak nazywać,
musi spełniać jakieś wymogi, np. odpowiednią zawartość mleka owczego.
Nie wiem, co jest kluczowe w marcińskich rogalach. Czy samo nadzienie,
czy ciasto? Bo chyba nie miejsce ich powstawania, czyli teren
Wielkopolski?
Z oscypkiem jest inaczej. Oscypki produkowane są zgodnie z regulacjami
unijnymi, a rogale -- cechowymi. Unijne prawo w takich razach zawsze
określa miejsce powstania. W przypadku oscypka wymienione są powiaty,
w których można je wytwarzać. Jeśli ktoś chce wyrabiać tam oscypki,
wyrabia, o pozwolenie pytać nie musi.
Post by FEniks
Natomiast na pewno wiadomo, że chodzi o pieniądze.
Tak, jeśli starszyzna cechowa otrzyma odpowiednią gratyfikację, to
świętomarciński certyfikat może otrzymać nawet cukiernia z Shenzhen.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Do niedawna jeśli kogoś nic nie łączyło z Wielkopolską, to o rogalu
nie miał pojęcia. Oraz sezonowość wypieku. Trochę więc szkoda, gdy
glejty rozadaje się cukiernikom z Wrocławia czy Warszawy.
Pewnie, że najlepiej tradycja smakuje, kiedy jest spożywana na
terenie jej pochodzenia. Choćby i sam produkt wcale nie był lepszy.
A podejrzewam, że nie wszyscy cukiernicy w Poznaniu mają papiery
na te "prawdziwe" rogale.
Kiedyś rozmawialiśmy tu o wpływie, jaki 'genius loci' ma na kubki
smakowe. Na moje ma duży. Człowiek zjadł coś niby zwyłego w niezwykłych
okolicznościach przyrody -- i już mu się na długo spoił ten smak z onymi
okolicznościami. Ale jest też oddziaływanie odwrotne. Jada się rzeczy
specyficzne dla regionu i nawet tego nie zauważa. Dość jednak, by ktoś
poczęstował przywiezionym skądeś lokalnym wyrobem, a już czuje się coś
z podróży. To własnie słodycze najczęściej stanowią napęd wehikułu
wyobraźni. Dla mie podróż to zawsze radość. Obojętne, czy do Poznania,
czy na drugi koniec świata.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Biedronkowe były coś około 4zł za sztukę. Ale przysłali mi przedwczoraj
reklamę, że przy zakupie iluś, chyba 4 sztuk, jest 3,49zł za sztukę.
No to chyba były bez certyfikatu. Do biedronki też by mogli raz w roku
przywozić z Poznania.
Głowy bym nie dała, ale chyba były opisane na pudełku jako oryginalne.
Może jeszcze dzisiaj dostali świeże? Przy okazji zajrzę jeszcze.
Może dlatego ich brakło, bo cukiernicy wykupili by po dychu sprzedawać
certyfikowane rogale?
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Ale może rogal pójdzie inną drogą -- będzie dostępny w całym kraju
o każdej porze roku. Stanie się obowizkowy jak wuzetka. Wuzetki też
są chyba nie tylko w Warszawie.
Podobnie z napoleonką, sernikiem wiedeńskim, tortem szwarcwaldzkim,
Sachera itd.
Znowu inaczej. Sernik wiedeński rozpowszechnił się po świecie w czasach,
kiedy "brand" nie był tak ważny jak smak. Ludzie piekli i jedli bo dobry,
a nie bo wiedeński. A napoleonka to już w ogóle nie wiadomo skąd by miała
czerpać prawa licencyjne. Zresztą "napoleonka" jest w Warszawie (rozumiem,
że we Wrocławiu również), a w Krakowie i w Galicji jet to "kremówka".
O, własnie, wczoraj odkryłem w biedronce "Kremówkę Wadowicką". W torebce,
do samodzielnego wypieku.

Jarek
--
Navigare necesse est, vivere non est necesse.
FEniks
2017-11-13 22:12:54 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Z oscypkiem jest inaczej. Oscypki produkowane są zgodnie z regulacjami
unijnymi, a rogale -- cechowymi. Unijne prawo w takich razach zawsze
określa miejsce powstania. W przypadku oscypka wymienione są powiaty,
w których można je wytwarzać. Jeśli ktoś chce wyrabiać tam oscypki,
wyrabia, o pozwolenie pytać nie musi.
Nie mam pewności, czy to tak właśnie jest jak piszesz. Nawet na samych
Krupówkach nie każdy oscypkopodobny zwie się oscypkiem. Zatem nie tylko
miejsce powstawania, ale także skład się liczy.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Głowy bym nie dała, ale chyba były opisane na pudełku jako oryginalne.
Może jeszcze dzisiaj dostali świeże? Przy okazji zajrzę jeszcze.
Może dlatego ich brakło, bo cukiernicy wykupili by po dychu sprzedawać
certyfikowane rogale?
Trochę się jednak różniły od tych z cukierni na mieście. Być może to tak
jest, że certyfikat nie gwarantuje dokładnie tego samego smaku? Albo
któreś były oszukane. Tak czy inaczej te z cukierni były lepsze. Może
nie aż 2,5 raza lepsze, choć to trudno na odczucia zmysłowe
przewartościować. A może nie tylko miejsce, ale i czas ma wpływ? Jedzone
11 listopada smakują lepiej? ;)
Post by Jarosław Sokołowski
Znowu inaczej. Sernik wiedeński rozpowszechnił się po świecie w czasach,
kiedy "brand" nie był tak ważny jak smak. Ludzie piekli i jedli bo dobry,
a nie bo wiedeński.
Na tort Sachera są certyfikaty. I nawet w Austrii nie każdy
sacheropodobny może się nim poszczycić.
Post by Jarosław Sokołowski
A napoleonka to już w ogóle nie wiadomo skąd by miała
czerpać prawa licencyjne. Zresztą "napoleonka" jest w Warszawie (rozumiem,
że we Wrocławiu również),
We Wrocławiu różnie się mówi. Mam wrażenie, że od czasów słynnych
wspomnień papieskich częściej spotyka się kremówki.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-11-13 23:05:18 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Z oscypkiem jest inaczej. Oscypki produkowane są zgodnie z regulacjami
unijnymi, a rogale -- cechowymi. Unijne prawo w takich razach zawsze
określa miejsce powstania. W przypadku oscypka wymienione są powiaty,
w których można je wytwarzać. Jeśli ktoś chce wyrabiać tam oscypki,
wyrabia, o pozwolenie pytać nie musi.
Nie mam pewności, czy to tak właśnie jest jak piszesz. Nawet na samych
Krupówkach nie każdy oscypkopodobny zwie się oscypkiem. Zatem nie tylko
miejsce powstawania, ale także skład się liczy.
To warunek tyleż konieczny, co oczywisty -- nie można goudy sprzedawać
jako oscypka. Z mleka owczego ma być, tak stanowi unijne prawo. Które
nie do końca zgodne jest z lokalną tradycją. Jeśl hala była bogatsza,
mogła wyżywić kilka krów, to ich mleko dodawano do owczego. I nie
mówiono, że to wyrób oscypkopodobny. No ale niechta już tak będzie,
że norma ISO 9001, czy inna, reguluje bacowskie warzenie sera. Hej.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Głowy bym nie dała, ale chyba były opisane na pudełku jako oryginalne.
Może jeszcze dzisiaj dostali świeże? Przy okazji zajrzę jeszcze.
Może dlatego ich brakło, bo cukiernicy wykupili by po dychu sprzedawać
certyfikowane rogale?
Trochę się jednak różniły od tych z cukierni na mieście. Być może to tak
jest, że certyfikat nie gwarantuje dokładnie tego samego smaku? Albo
któreś były oszukane. Tak czy inaczej te z cukierni były lepsze. Może
nie aż 2,5 raza lepsze, choć to trudno na odczucia zmysłowe
przewartościować. A może nie tylko miejsce, ale i czas ma wpływ? Jedzone
11 listopada smakują lepiej? ;)
A może jest tak jak z oscypkami? Ludziom przeważnie te "prawdziwe",
owcze, w cale nie smakują bardziej od tych "oszukanych", mieszanych.
Wręcz przeciwnie. Ale kierują się przy zakupie owczym pędem, a nie
smakiem.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Znowu inaczej. Sernik wiedeński rozpowszechnił się po świecie w czasach,
kiedy "brand" nie był tak ważny jak smak. Ludzie piekli i jedli bo dobry,
a nie bo wiedeński.
Na tort Sachera są certyfikaty. I nawet w Austrii nie każdy
sacheropodobny może się nim poszczycić.
To z tortem Sachera tak, ale nie z pozostałymi, z sernikiem i napoleonką.
Czyli jest różnie -- a to powód do uciechy.
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
A napoleonka to już w ogóle nie wiadomo skąd by miała czerpać prawa
licencyjne. Zresztą "napoleonka" jest w Warszawie (rozumiem, że we
Wrocławiu również),
We Wrocławiu różnie się mówi. Mam wrażenie, że od czasów słynnych
wspomnień papieskich częściej spotyka się kremówki.
Ktoś kiedyś dowodził, że napoleonka i kremówka to *zupełnie* inne ciasta.
I jakieś bardzo śmieszne argumenty przy tym podawał.

Jarek
--
Chycili na hali bacoska zbójnicy
Będą go warzyli na kotle w żętycy
FEniks
2017-11-14 07:41:20 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Trochę się jednak różniły od tych z cukierni na mieście. Być może to tak
jest, że certyfikat nie gwarantuje dokładnie tego samego smaku? Albo
któreś były oszukane. Tak czy inaczej te z cukierni były lepsze. Może
nie aż 2,5 raza lepsze, choć to trudno na odczucia zmysłowe
przewartościować. A może nie tylko miejsce, ale i czas ma wpływ? Jedzone
11 listopada smakują lepiej? ;)
A może jest tak jak z oscypkami? Ludziom przeważnie te "prawdziwe",
owcze, w cale nie smakują bardziej od tych "oszukanych", mieszanych.
Wręcz przeciwnie. Ale kierują się przy zakupie owczym pędem, a nie
smakiem.
No nie wiem. Mnie oscypek kupiony bezpośrednio z bacówki w Dolinie
Kościeliskiej nie smakował. Nawet czar miejsca nie zadziałał.
Zdecydowanie wolę mieszańce bez rodowodów. Natomiast ten rogal
certyfikowany był po prostu znacznie lepszy od innych. Pewnie jak zwykle
dlatego, że cukiernik być uzdolniony.

Ewa
XL
2017-11-14 09:30:15 UTC
Permalink
FEniks <***@poczta.fm> wrote:
. Natomiast ten rogal
Post by FEniks
certyfikowany był po prostu znacznie lepszy od innych. Pewnie jak zwykle
dlatego, że cukiernik być uzdolniony.
Psychika niektórych tak ma, że jak widzi lepszą metkę, to od razu i towar
staje aię lepszy.
--
XL
Jarosław Sokołowski
2017-11-14 14:32:01 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
A może jest tak jak z oscypkami? Ludziom przeważnie te "prawdziwe",
owcze, w cale nie smakują bardziej od tych "oszukanych", mieszanych.
Wręcz przeciwnie. Ale kierują się przy zakupie owczym pędem, a nie
smakiem.
No nie wiem. Mnie oscypek kupiony bezpośrednio z bacówki w Dolinie
Kościeliskiej nie smakował. Nawet czar miejsca nie zadziałał.
Zdecydowanie wolę mieszańce bez rodowodów. Natomiast ten rogal
certyfikowany był po prostu znacznie lepszy od innych. Pewnie jak
zwykle dlatego, że cukiernik być uzdolniony.
Najbardziej pożądaną cechą oscypka zawsze była trwałość. Zrobiony na
hali miał do wiosny przetrwać i pozwolić nie zemrzeć na przednówku.
Wątpię, by ceprów ta cecha bardzo rajcowała. Ja miewam oscypki od
górali zaprzyjaźnionych, robione na wewnętrzne potrzeby. Przeważnie
też mieszane. Te z Kościeliskiej jak najbardziej mogłyby być z krowim,
zwłaszcza z dolnych hal. Zresztą znałem ostatniego przed-TPN-owskiego
bacę z Pisanej. Dożył wieku mocno sędziwego i dobrze gadał.

Oscypki oscypkami, a jak ostatnio byłem na góralskim weselu (na prawie
trzysta osób ledwie kilku niegórali), to większe wzięcie miały serowe
warkoczyki. Pomysł liptowski, dość nowy. Ale się już przyjął. Mało
owczy, bardziej krowi.
--
Jarek
FEniks
2017-11-15 07:01:54 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Oscypki oscypkami, a jak ostatnio byłem na góralskim weselu (na prawie
trzysta osób ledwie kilku niegórali), to większe wzięcie miały serowe
warkoczyki. Pomysł liptowski, dość nowy. Ale się już przyjął. Mało
owczy, bardziej krowi.
Korbačiki!? Znamy, znamy, też lubimy.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-11-15 20:30:19 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Oscypki oscypkami, a jak ostatnio byłem na góralskim weselu (na prawie
trzysta osób ledwie kilku niegórali), to większe wzięcie miały serowe
warkoczyki. Pomysł liptowski, dość nowy. Ale się już przyjął. Mało
owczy, bardziej krowi.
Korbačiki!? Znamy, znamy, też lubimy.
Nieco zdziwiło mnie to, co przeczytałem o tym serze -- że znany jest
od około dwustu lat. Byłem przekonany, że to bardziej dwadzieścia niż
dwieście. Ale może dwadzieścia lat temu to on się pojawił w potravinach,
a wcześniej prowadził bardziej skryty żywot.
--
Jarek
FEniks
2017-11-15 20:39:32 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Oscypki oscypkami, a jak ostatnio byłem na góralskim weselu (na prawie
trzysta osób ledwie kilku niegórali), to większe wzięcie miały serowe
warkoczyki. Pomysł liptowski, dość nowy. Ale się już przyjął. Mało
owczy, bardziej krowi.
Korbačiki!? Znamy, znamy, też lubimy.
Nieco zdziwiło mnie to, co przeczytałem o tym serze -- że znany jest
od około dwustu lat. Byłem przekonany, że to bardziej dwadzieścia niż
dwieście. Ale może dwadzieścia lat temu to on się pojawił w potravinach,
a wcześniej prowadził bardziej skryty żywot.
Od dwudziestu lat to ja znam. A nie podejrzewam, żebym była jedną z
pierwszych.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-11-15 20:57:14 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Korbačiki!? Znamy, znamy, też lubimy.
Nieco zdziwiło mnie to, co przeczytałem o tym serze -- że znany
jest od około dwustu lat. Byłem przekonany, że to bardziej
dwadzieścia niż dwieście. Ale może dwadzieścia lat temu to
on się pojawił w potravinach, a wcześniej prowadził bardziej
skryty żywot.
Od dwudziestu lat to ja znam. A nie podejrzewam, żebym była
jedną z pierwszych.
Też nie podejrzewam. Z tym że wydaje mi się, że przed dwudziestu
laty powinienem znać, a nie znałem. Ale kiedyś u nas oscypków też
w sklepach nie było. Choć w ogóle były.

Jarek
--
I im bardziej zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było.
XL
2017-11-15 21:37:57 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Korbačiki!? Znamy, znamy, też lubimy.
Nieco zdziwiło mnie to, co przeczytałem o tym serze -- że znany
jest od około dwustu lat. Byłem przekonany, że to bardziej
dwadzieścia niż dwieście. Ale może dwadzieścia lat temu to
on się pojawił w potravinach, a wcześniej prowadził bardziej
skryty żywot.
Od dwudziestu lat to ja znam. A nie podejrzewam, żebym była
jedną z pierwszych.
Też nie podejrzewam. Z tym że wydaje mi się, że przed dwudziestu
laty powinienem znać, a nie znałem. Ale kiedyś u nas oscypków też
w sklepach nie było. Choć w ogóle były.
Na targowiskach były od ho ho. Mój ojciwc lubił i kupował, dziadek też.
A dla mnie zawsze ciupagę drewnianą przy okazji.

Tylko że wtedy to były prawdziwe oscypki, a nie przesolone krowie podróby
jak te teraz, co mają litr mleka owczego na 100 litrów krowiego.
--
XL
Animka
2017-11-13 22:35:23 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Z oscypkiem jest inaczej. Oscypki produkowane są zgodnie z regulacjami
unijnymi, a rogale -- cechowymi. Unijne prawo w takich razach zawsze
określa miejsce powstania. W przypadku oscypka wymienione są powiaty,
w których można je wytwarzać. Jeśli ktoś chce wyrabiać tam oscypki,
wyrabia, o pozwolenie pytać nie musi.
Nie mam pewności, czy to tak właśnie jest jak piszesz. Nawet na samych
Krupówkach nie każdy oscypkopodobny zwie się oscypkiem. Zatem nie
tylko miejsce powstawania, ale także skład się liczy.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Głowy bym nie dała, ale chyba były opisane na pudełku jako oryginalne.
Może jeszcze dzisiaj dostali świeże? Przy okazji zajrzę jeszcze.
Może dlatego ich brakło, bo cukiernicy wykupili by po dychu sprzedawać
certyfikowane rogale?
Trochę się jednak różniły od tych z cukierni na mieście. Być może to
tak jest, że certyfikat nie gwarantuje dokładnie tego samego smaku?
Albo któreś były oszukane. Tak czy inaczej te z cukierni były lepsze.
Może nie aż 2,5 raza lepsze, choć to trudno na odczucia zmysłowe
przewartościować. A może nie tylko miejsce, ale i czas ma wpływ?
Jedzone 11 listopada smakują lepiej? ;)
Post by Jarosław Sokołowski
Znowu inaczej. Sernik wiedeński rozpowszechnił się po świecie w czasach,
kiedy "brand" nie był tak ważny jak smak. Ludzie piekli i jedli bo dobry,
a nie bo wiedeński.
Na tort Sachera są certyfikaty. I nawet w Austrii nie każdy
sacheropodobny może się nim poszczycić.
Post by Jarosław Sokołowski
A napoleonka to już w ogóle nie wiadomo skąd by miała
czerpać prawa licencyjne. Zresztą "napoleonka" jest w Warszawie (rozumiem,
że we Wrocławiu również),
We Wrocławiu różnie się mówi. Mam wrażenie, że od czasów słynnych
wspomnień papieskich częściej spotyka się kremówki.
Mnie lepiej smakuje napoleonka, rożek i pączek Oczywiście tylko świeżutkie.
--
animka
j***@gmail.com
2017-11-13 22:18:11 UTC
Permalink
W święto narodowe zaprosiłem do siebie znajomych Syryjczyków, sąsiada Niemca, Węgierkę również sąsiadkę i kilku autochtonów.
Tak akurat się złożyło że mam wokół siebie towarzystwo międzynarodowe chociaż ani to Kreuzberg ani Wedding.
Jedliśmy oczywiście rogale które jadam co roku od małości. Sam się zdziwiłem widząc jak im to smakowało.
Nie rozumiem co w tym widzicie. Ciasto jak ciasto i tyle. Słodkie z makiem

Janusz poznańczyk
Jarosław Sokołowski
2017-11-13 23:12:47 UTC
Permalink
Post by j***@gmail.com
W święto narodowe zaprosiłem do siebie znajomych Syryjczyków, sąsiada
Niemca, Węgierkę również sąsiadkę i kilku autochtonów. Tak akurat się
złożyło że mam wokół siebie towarzystwo międzynarodowe chociaż ani to
Kreuzberg ani Wedding. Jedliśmy oczywiście rogale które jadam co roku
od małości. Sam się zdziwiłem widząc jak im to smakowało. Nie rozumiem
co w tym widzicie. Ciasto jak ciasto i tyle. Słodkie z makiem
Ja w tym widzę rogala. Ciasto takie. Słodkie, z makiem. Jest wiele ciast,
przeważnie słodkich. Część z nich jest z makiem. W sumie ciastka to taka
proza życia, o czym dobrze wiedziała Maria Antonina (Austriaczka). Ale
jeśli takiemu ciastu nadać nazwę, to już będzie Całkiem Inne Ciasto.
Różnica może mała, ale małe rzeczy też potrafią cieszyć. Ta grupa jest
od takich właśnie małych uciech. I od ścierania się z poglądem, że to
jest jedynie ważne, by było zdrowo. I tanio.
--
Jarek
XL
2017-11-13 23:40:11 UTC
Permalink
Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Różnica może mała, ale małe rzeczy też potrafią cieszyć. Ta grupa jest
od takich właśnie małych uciech. I od ścierania się z poglądem, że to
jest jedynie ważne, by było zdrowo. I tanio.
Z tą margaryną w przereklamowanym gnieciuszku z Poznania jakoś nikt się tu
nie starł, ba, widzę raczej gremialne uganianie się za nim po Biedronkach.
--
XL
Trefniś
2017-11-14 06:36:47 UTC
Permalink
Jaros=B3aw Soko=B3owski
R=F3=BFnica mo=BFe ma=B3a, ale ma=B3e rzeczy te=BF potrafi=B1 cieszy=E6=
. Ta grupa jest
od takich w=B3a=B6nie ma=B3ych uciech. I od =B6cierania si=EA z pogl=B1=
dem, =BFe to
jest jedynie wa=BFne, by by=B3o zdrowo. I tanio.
Z t=B1 margaryn=B1 w przereklamowanym gnieciuszku z Poznania jako=B6 n=
ikt si=EA =
tu
nie star=B3,
Oczywi=B6cie - by=B3a=B6 pierwsza i jedyna.
Jak tylko grupa poinformowa=B3a ci=EA o tej margarynie.
Co my by=B6my zrobili bez Ikselki???

Czekamy jeszcze na twoj=B1 reakcj=EA na sztuczne aromaty - nie mo=BFesz =
=

pozostawia=E6 nas w niepewno=B6ci i oczekiwaniu na!
ba, widz=EA raczej gremialne uganianie si=EA za nim po Biedronkach.
Ale biedronkowe nie maj=B1 certyfikat=F3w - nie mieszaj r=F3=BFnych byt=F3=
w!
Byle rogala to mo=BFesz sobie zrobi=E6 nawet w domu.

-- =

Trefni=B6
XL
2017-11-14 09:27:47 UTC
Permalink
Post by XL
Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Różnica może mała, ale małe rzeczy też potrafią cieszyć. Ta grupa jest
od takich właśnie małych uciech. I od ścierania się z poglądem, że to
jest jedynie ważne, by było zdrowo. I tanio.
Z tą margaryną w przereklamowanym gnieciuszku z Poznania jakoś nikt się tu
nie starł,
Oczywiście - byłaś pierwsza i jedyna.
Jak tylko grupa poinformowała cię o tej margarynie.
Co my byśmy zrobili bez Ikselki???
A to już twoje imaginacje. A może i problem.
Czekamy jeszcze na twoją reakcję na sztuczne aromaty - nie możesz
pozostawiać nas w niepewności i oczekiwaniu na!
Jak widzisz reaguję CAŁOŚCIOWO. na cukiernicze gnioty pełne polepszaczy
wszelkiego autoramentu. I ręczę, że one nawet tej twohej „margaryny” nie
widzą - tylko tzw. tłuszcz cukierniczy.
http://www.ciam.pl/skladniki-oleje-tluszcze-octy/skladnik-tluszcz-cukierniczy
Post by XL
ba, widzę raczej gremialne uganianie się za nim po Biedronkach.
Ale biedronkowe nie mają certyfikatów - nie mieszaj różnych bytów!
Byle rogala to możesz sobie zrobić nawet w domu.
Mój też ma certyfikat.
LOL
--
XL
FEniks
2017-11-14 07:44:12 UTC
Permalink
Post by j***@gmail.com
Nie rozumiem co w tym widzicie. Ciasto jak ciasto i tyle. Słodkie z makiem
Słodyczożercy tacy jak ja lubią każdą tradycję wykorzystać. Rogali na co
dzień nie jadam, a to była akurat dobra okazja. No i lepiej się
zachwycać niż zrzędzić, jak to niektórzy mają w zwyczaju swoim i
tradycji swojej.

Ewa
stefan
2017-11-14 08:27:57 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Znowu inaczej. Sernik wiedeński rozpowszechnił się po świecie w czasach,
kiedy "brand" nie był tak ważny jak smak. Ludzie piekli i jedli bo dobry,
a nie bo wiedeński. A napoleonka to już w ogóle nie wiadomo skąd by miała
czerpać prawa licencyjne. Zresztą "napoleonka" jest w Warszawie (rozumiem,
że we Wrocławiu również), a w Krakowie i w Galicji jet to "kremówka".
O, własnie, wczoraj odkryłem w biedronce "Kremówkę Wadowicką". W torebce,
do samodzielnego wypieku.
Jarek
Kilka słów o kremówce wadowickiej vel papieskiej.
Jednym z podstawowych gniazd rodzinnych sa Wadowice. Stryjeczny dziadek
był woźnym w Liceum Miechowity (gdzie chodził Papież), Stryj chodził z
Lolkiem do szkoły, na gruncie śp Chrzestnego postawiono Maspex itd.
Od zawsze bywałem w rodzinnych pieleszach krócej, dłużej. Pamiętam, że
kremówki ( a po niedzielnym obiedzie zawsze były ciasta i ciastka)
niczym nie zachwycały. U Janasa na Felicjanek w Krakowie były o niebo
lepsze. Natomiast ponczowe - o, tu była zupełnie inna bajka. Po pierwsze
dzieciom (nawet tym starszym) w cukierni ich nie sprzedawano bo były
nasączane ponczem z PRAWDZIWYM rumem!!!! Na moje ryki i spazmy Babcia
piekła więc porcję oponek, nasączała je ponczem na bazie olejku,
łyżeczkę masy kremowej i (O, Boże) prawdziwą wisienką z nalewki dekorowała.
Już po wydarzeniach wadowickich mój nieżyjący stryj zawsze twierdził, że
po maturze chodzili na ponczówki ...
Zresztą, jak twierdził bywanie u Liska później Hagenhubera przez
młodzież było źle widziane przez zacnych i statecznych obywateli
Wadowic. A przez Grono tym bardziej. Takie to były czasy...
pozdr
Stefan
Jarosław Sokołowski
2017-11-14 14:33:57 UTC
Permalink
Post by stefan
Kilka słów o kremówce wadowickiej vel papieskiej.
Jednym z podstawowych gniazd rodzinnych sa Wadowice. Stryjeczny dziadek
był woźnym w Liceum Miechowity (gdzie chodził Papież), Stryj chodził z
Lolkiem do szkoły, na gruncie śp Chrzestnego postawiono Maspex itd.
Od zawsze bywałem w rodzinnych pieleszach krócej, dłużej. Pamiętam, że
kremówki ( a po niedzielnym obiedzie zawsze były ciasta i ciastka)
niczym nie zachwycały. U Janasa na Felicjanek w Krakowie były o niebo
lepsze. Natomiast ponczowe - o, tu była zupełnie inna bajka. Po pierwsze
dzieciom (nawet tym starszym) w cukierni ich nie sprzedawano bo były
nasączane ponczem z PRAWDZIWYM rumem!!!! Na moje ryki i spazmy Babcia
piekła więc porcję oponek, nasączała je ponczem na bazie olejku,
łyżeczkę masy kremowej i (O, Boże) prawdziwą wisienką z nalewki dekorowała.
Już po wydarzeniach wadowickich mój nieżyjący stryj zawsze twierdził, że
po maturze chodzili na ponczówki ...
Zresztą, jak twierdził bywanie u Liska później Hagenhubera przez
młodzież było źle widziane przez zacnych i statecznych obywateli
Wadowic. A przez Grono tym bardziej. Takie to były czasy...
W takim razie jest nas więcej! Pączowe były od dziecka moimi ulubionymi
ciastkami.

Jarek
--
Jedna ręka na szabli, a drugą do stoła
Przywoławszy dwie strony: "Uciszcie się!" woła.
Marząc i kończąc pacierz wieczorny, pomału
Usnął ostatni w Litwie Woźny trybunału.
XL
2017-11-14 19:07:12 UTC
Permalink
Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Pączowe były od dziecka moimi ulubionymi
ciastkami.
Pącz(ek) a poncz to jednak różnica - warto (przynajmniej w pisowni) ją
znać.
--
XL
XL
2017-11-13 21:35:08 UTC
Permalink
Post by FEniks
Nie wiem, co jest kluczowe w marcińskich rogalach. Czy samo nadzienie,
czy ciasto?
Mąka, drożdże i cukier. LOL
Post by FEniks
Bo chyba nie miejsce ich powstawania, czyli teren
Wielkopolski?
A ten cukier, drożdże, mąka, wszak niekoniecznie „poznańskie”, owej
„poznańskości” nie kalają?
Post by FEniks
Natomiast na pewno wiadomo, że chodzi o pieniądze.
Toteż zapłaciłaś :-))
--
XL
Trefniś
2017-11-13 22:23:45 UTC
Permalink
Nie wiem, co jest kluczowe w marci=C5=84skich rogalach. Czy samo nadz=
ienie,
czy ciasto?
M=C4=85ka, dro=C5=BCd=C5=BCe i cukier. LOL
Po co wprowadzasz jakie=C5=9B swoje wyobra=C5=BCenia?

Tu receptura:
http://cechcukiernikowipiekarzy.pl/images/receptura.pdf

Wi=C4=99cej (tak=C5=BCe posiadacze certyfikatu):
http://cechcukiernikowipiekarzy.pl/rogal-swietomarcinski.html

Z przykro=C5=9Bci=C4=85 stwierdzam, =C5=BCe rogal =C5=9Bwi=C4=99tomarci=C5=
=84ski jest produkowany na =

margarynie!
Ale to chyba nie jest warunek sine qua non.

-- =

Trefni=C5=9B
XL
2017-11-13 23:35:24 UTC
Permalink
Post by XL
Post by FEniks
Nie wiem, co jest kluczowe w marcińskich rogalach. Czy samo nadzienie,
czy ciasto?
Mąka, drożdże i cukier. LOL
Po co wprowadzasz jakieś swoje wyobrażenia?
Oczywiście, pominęłam inne, równie niepowtarzalne składniki. LOL
http://cechcukiernikowipiekarzy.pl/images/receptura.pdf
http://cechcukiernikowipiekarzy.pl/rogal-swietomarcinski.htm
Daj spokój, czym chcesz mnie tutaj zaskoczyć? Drożdżowym ciastem z makiem?
Z przykrością stwierdzam, że rogal świętomarciński jest produkowany na
margarynie!
I z okruchów cukierniczych - czym by one być nie miały...
Ale to chyba nie jest warunek sine qua non.
Masła chyba przepis nie dopuszcza. Nie byłyby poznańskie :-|
--
XL
Trefniś
2017-11-14 06:15:41 UTC
Permalink
Nie wiem, co jest kluczowe w marci=F1skich rogalach. Czy samo nadzi=
enie,
czy ciasto?
M=B1ka, dro=BFd=BFe i cukier. LOL
Po co wprowadzasz jakie=B6 swoje wyobra=BFenia?
Oczywi=B6cie, pomin=EA=B3am inne, r=F3wnie niepowtarzalne sk=B3adniki.=
LOL

Jak zwykle - nie dopowiesz, pominiesz, zracjonalizujesz, wielki balon*..=
.
http://cechcukiernikowipiekarzy.pl/images/receptura.pdf
http://cechcukiernikowipiekarzy.pl/rogal-swietomarcinski.htm
Daj spok=F3j, czym chcesz mnie tutaj zaskoczy=E6? Dro=BFd=BFowym ciast=
em z =
makiem?
:O
Gdzie=BFbym =B6mia=B3, Ikselka wie przecie=BF wszystko (patrz *), inform=
uj=EA reszt=EA =

t=B3uszczy, kt=F3ra zabawnie snuje swoje przemy=B6lenia :)
Z przykro=B6ci=B1 stwierdzam, =BFe rogal =B6wi=EAtomarci=F1ski jest p=
rodukowany na
margarynie!
I z okruch=F3w cukierniczych - czym by one by=E6 nie mia=B3y...
O sztucznych aromatach oczywi=B6cie nie wspominasz z czystego obrzydzeni=
a :)
Ale to chyba nie jest warunek sine qua non.
Mas=B3a chyba przepis nie dopuszcza. Nie by=B3yby pozna=F1skie :-|
Cukiernicy wprowadzaj=B1 swoje autorskie modyfikacje, o czym w dokumenci=
e. =

Kt=F3rego oczywi=B6cie nie czyta=B3a=B6 ("bo czym ci=EA mo=BFe tutaj zas=
koczy=E6") - tak =

=B3atwiej "dyskutowa=E6".


-- =

Trefni=B6
FEniks
2017-11-14 07:46:40 UTC
Permalink
Post by XL
Post by XL
Post by FEniks
Nie wiem, co jest kluczowe w marcińskich rogalach. Czy samo nadzienie,
czy ciasto?
Mąka, drożdże i cukier. LOL
Po co wprowadzasz jakieś swoje wyobrażenia?
Oczywiście, pominęłam inne, równie niepowtarzalne składniki. LOL
Jak zwykle - nie dopowiesz, pominiesz, zracjonalizujesz, wielki balon*...
Post by XL
http://cechcukiernikowipiekarzy.pl/images/receptura.pdf
http://cechcukiernikowipiekarzy.pl/rogal-swietomarcinski.htm
Daj spokój, czym chcesz mnie tutaj zaskoczyć? Drożdżowym ciastem z makiem?
:O
Gdzieżbym śmiał, Ikselka wie przecież wszystko (patrz *), informuję
resztę tłuszczy, która zabawnie snuje swoje przemyślenia :)
Post by XL
Z przykrością stwierdzam, że rogal świętomarciński jest produkowany na
margarynie!
I z okruchów cukierniczych - czym by one być nie miały...
O sztucznych aromatach oczywiście nie wspominasz z czystego
obrzydzenia :)
Post by XL
Ale to chyba nie jest warunek sine qua non.
Masła chyba przepis nie dopuszcza. Nie byłyby poznańskie :-|
Cukiernicy wprowadzają swoje autorskie modyfikacje, o czym w
dokumencie. Którego oczywiście nie czytałaś ("bo czym cię może tutaj
zaskoczyć") - tak łatwiej "dyskutować".
Z przykrością stwierdzam, że każde ciasto jest zaledwie i tylko
mieszaniną tłuszczu, jaj, mąki i cukru. Z niewielkimi autorskimi
modyfikacjami. Jakiż ten świat ubogi i smutny!

Ewa
Trefniś
2017-11-14 09:48:44 UTC
Permalink
Nie wiem, co jest kluczowe w marci=F1skich rogalach. Czy samo =
nadzienie,
czy ciasto?
M=B1ka, dro=BFd=BFe i cukier. LOL
Po co wprowadzasz jakie=B6 swoje wyobra=BFenia?
Oczywi=B6cie, pomin=EA=B3am inne, r=F3wnie niepowtarzalne sk=B3adnik=
i. LOL
Jak zwykle - nie dopowiesz, pominiesz, zracjonalizujesz, wielki =
balon*...
http://cechcukiernikowipiekarzy.pl/images/receptura.pdf
http://cechcukiernikowipiekarzy.pl/rogal-swietomarcinski.htm
Daj spok=F3j, czym chcesz mnie tutaj zaskoczy=E6? Dro=BFd=BFowym cia=
stem z =
makiem?
:O
Gdzie=BFbym =B6mia=B3, Ikselka wie przecie=BF wszystko (patrz *), inf=
ormuj=EA =
reszt=EA t=B3uszczy, kt=F3ra zabawnie snuje swoje przemy=B6lenia :)
Z przykro=B6ci=B1 stwierdzam, =BFe rogal =B6wi=EAtomarci=F1ski jest=
produkowany na
margarynie!
I z okruch=F3w cukierniczych - czym by one by=E6 nie mia=B3y...
O sztucznych aromatach oczywi=B6cie nie wspominasz z czystego obrzydz=
enia =
:)
Ale to chyba nie jest warunek sine qua non.
Mas=B3a chyba przepis nie dopuszcza. Nie by=B3yby pozna=F1skie :-|
Cukiernicy wprowadzaj=B1 swoje autorskie modyfikacje, o czym w =
dokumencie. Kt=F3rego oczywi=B6cie nie czyta=B3a=B6 ("bo czym ci=EA m=
o=BFe tutaj =
zaskoczy=E6") - tak =B3atwiej "dyskutowa=E6".
Z przykro=B6ci=B1 stwierdzam, =BFe ka=BFde ciasto jest zaledwie i tylk=
o =
mieszanin=B1 t=B3uszczu, jaj, m=B1ki i cukru. Z niewielkimi autorskimi=
=
modyfikacjami. Jaki=BF ten =B6wiat ubogi i smutny!
Oczywi=B6cie!
Dlatego twardziele kupuj=B1 gotowce w hipermarketach, a skrajnie =

bezkompromisowi witarianie (dieta raw) w og=F3le nie poddaj=B1 sk=B3adni=
k=F3w =

obr=F3bce.

Szczeg=F3lnie ciekawi mnie bretarianizm, gdzie po=BFywieniem jest energi=
a =

S=B3o=F1ca. Odnosz=EA na tym polu pewne sukcesy :)


-- =

Trefni=B6
FEniks
2017-11-15 07:03:14 UTC
Permalink
Szczególnie ciekawi mnie bretarianizm, gdzie pożywieniem jest energia
Słońca. Odnoszę na tym polu pewne sukcesy :)
Się za bardzo w tym względzie nie staraj, bo zima idzie.

Ewa
Trefniś
2017-11-15 09:14:06 UTC
Permalink
Szczeg=F3lnie ciekawi mnie bretarianizm, gdzie po=BFywieniem jest ene=
rgia =
S=B3o=F1ca. Odnosz=EA na tym polu pewne sukcesy :)
Si=EA za bardzo w tym wzgl=EAdzie nie staraj, bo zima idzie.
Zw=B3aszcza, =BFe chudzielcowi zimno...

-- =

Trefni=B6
XL
2017-11-14 09:22:39 UTC
Permalink
Post by XL
Post by XL
Post by FEniks
Nie wiem, co jest kluczowe w marcińskich rogalach. Czy samo nadzienie,
czy ciasto?
Mąka, drożdże i cukier. LOL
Po co wprowadzasz jakieś swoje wyobrażenia?
Oczywiście, pominęłam inne, równie niepowtarzalne składniki. LOL
Jak zwykle - nie dopowiesz, pominiesz, zracjonalizujesz, wielki balon*...
Post by XL
http://cechcukiernikowipiekarzy.pl/images/receptura.pdf
http://cechcukiernikowipiekarzy.pl/rogal-swietomarcinski.htm
Daj spokój, czym chcesz mnie tutaj zaskoczyć? Drożdżowym ciastem z makiem?
:O
Gdzieżbym śmiał, Ikselka wie przecież wszystko (patrz *), informuję resztę
tłuszczy, która zabawnie snuje swoje przemyślenia :)
Post by XL
Z przykrością stwierdzam, że rogal świętomarciński jest produkowany na
margarynie!
I z okruchów cukierniczych - czym by one być nie miały...
O sztucznych aromatach oczywiście nie wspominasz z czystego obrzydzenia :)
Oczywiście. Wydaje mi się (czy tylko mnie?), iż ich dodawanie jest tak
powszechnym cukierniczym uchybieniem, że samo za siebie krzyczy. Bez
konieczności dodatkowego wspominania.
Tylko te „okruchy” (czyt. zmiotki) mnie dosłownie rozłozyły na łopatki. Dla
mnie to one są tu nowością. Ba - odkryciem :->
Post by XL
Ale to chyba nie jest warunek sine qua non.
Masła chyba przepis nie dopuszcza. Nie byłyby poznańskie :-|
Cukiernicy wprowadzają swoje autorskie modyfikacje, o czym w dokumencie.
Którego oczywiście nie czytałaś ("bo czym cię może tutaj zaskoczyć") - tak
łatwiej "dyskutować".
Nie interesuje mnie tzw. „autorstwo” cukiernicze - z zasady nie kupuję tych
„odkryć”. Wystarczy, że znam ofertę producentów tzw. dodatków piekarskich,
(niegdyś linkowałam), aby tzw. cukiernie i wszelkie ich wytwory omijać z
daleka - niezależnie od tego, jak głośno krzyczą o „naturalności” i
„tradycyjności” używanych tam składników.
--
XL
Trefniś
2017-11-14 10:03:49 UTC
Permalink
Nie interesuje mnie tzw. =E2=80=9Eautorstwo=E2=80=9D cukiernicze - z z=
asady nie kupuj=C4=99 =
tych
=E2=80=9Eodkry=C4=87=E2=80=9D. Wystarczy, =C5=BCe znam ofert=C4=99 pro=
ducent=C3=B3w tzw. dodatk=C3=B3w =
piekarskich,
(niegdy=C5=9B linkowa=C5=82am), aby tzw. cukiernie i wszelkie ich wytw=
ory omija=C4=87 z
daleka - niezale=C5=BCnie od tego, jak g=C5=82o=C5=9Bno krzycz=C4=85 o=
=E2=80=9Enaturalno=C5=9Bci=E2=80=9D i
=E2=80=9Etradycyjno=C5=9Bci=E2=80=9D u=C5=BCywanych tam sk=C5=82adnik=C3=
=B3w.
W przypadku certyfikowanych rogali =C5=9Bwi=C4=99tomarci=C5=84skich ta t=
radycja jest do=C5=9B=C4=87 =

pokr=C4=99tna.

Cukiernicy nie kryj=C4=85, =C5=BCe pierwotna wersja nadzienia by=C5=82a =
wykonywana na =

bazie mia=C5=82u migda=C5=82owego (czyli blisko obermusu, albo marcepanu=
). Dopiero =

braki rynkowe w okresie PRL spowodowa=C5=82y zast=C4=85pienie migda=C5=82=
=C3=B3w bia=C5=82ym =

makiem, dla zachowania wygl=C4=85du.
Ta margaryna to pewnie te=C5=BC pokomunistyczny atawizm.

Tradycyjne rogale na =C5=9Bw. Marcina by=C5=82y z pewno=C5=9Bci=C4=85 z =
mas=C5=82em, oraz migda=C5=82ami =

zamiast bia=C5=82ego maku.

-- =

Trefni=C5=9B
XL
2017-11-14 12:13:17 UTC
Permalink
Post by XL
Nie interesuje mnie tzw. „autorstwo” cukiernicze - z zasady nie kupuję tych
„odkryć”. Wystarczy, że znam ofertę producentów tzw. dodatków piekarskich,
(niegdyś linkowałam), aby tzw. cukiernie i wszelkie ich wytwory omijać z
daleka - niezależnie od tego, jak głośno krzyczą o „naturalności” i
„tradycyjności” używanych tam składników.
W przypadku certyfikowanych rogali świętomarcińskich ta tradycja jest dość
pokrętna.
Jak i same certyfikaty o bliżej nieokreślonej instancyjności.
Cukiernicy nie kryją, że pierwotna wersja nadzienia była wykonywana na
bazie miału migdałowego (czyli blisko obermusu, albo marcepanu). Dopiero
braki rynkowe w okresie PRL spowodowały zastąpienie migdałów białym
makiem, dla zachowania wyglądu.
Widać to ten brzydki PRL do dziś im zza grobu zakazuje tych migdałów :->

To bardzo brzydko zrzucać na zmarłego winy za oczywiste przekręty żyjących
:->
Ta margaryna to pewnie też pokomunistyczny atawizm.
Tradycyjne rogale na św. Marcina były z pewnością z masłem, oraz migdałami
zamiast białego maku.
Nie można było tego od razu skonstatować? - zamiast rozprawiać o urojonych
„certyfikatach” i jedyniepoznańskości obecnych podróbek.
--
XL
Trefniś
2017-11-14 12:57:08 UTC
Permalink
(...)
Tradycyjne rogale na =C5=9Bw. Marcina by=C5=82y z pewno=C5=9Bci=C4=85=
z mas=C5=82em, oraz =
migda=C5=82ami
zamiast bia=C5=82ego maku.
Nie mo=C5=BCna by=C5=82o tego od razu skonstatowa=C4=87? - zamiast roz=
prawia=C4=87 o =
urojonych
=E2=80=9Ecertyfikatach=E2=80=9D i jedyniepozna=C5=84sko=C5=9Bci obecny=
ch podr=C3=B3bek.

Dla mnie to te=C5=BC zabawne, trzeba by=C5=82o trzyma=C4=87 si=C4=99 tra=
dycyjnej receptury, =

kt=C3=B3ra jest dok=C5=82adnie udokumentowana historycznie.

Teraz taka moda, "Unia pob=C5=82ogos=C5=82awi", minrol zarejestruje, a =C5=
=BCe piekarz od =

zawsze oszcz=C4=99dza, to i produkt okaleczy=C5=82 stosownie do warunk=C3=
=B3w, a wbrew =

tradycji.

Wyobra=C5=BCacie sobie cen=C4=99 rogala na ma=C5=9Ble i z mas=C4=85 marc=
epanow=C4=85?
Ju=C5=BC teraz te prawdziwe s=C4=85 drogie, cho=C4=87 to margaryna, mak =
i aromat =

migda=C5=82owy...

-- =

Trefni=C5=9B
XL
2017-11-14 14:14:37 UTC
Permalink
(...)
Post by XL
Tradycyjne rogale na św. Marcina były z pewnością z masłem, oraz migdałami
zamiast białego maku.
Nie można było tego od razu skonstatować? - zamiast rozprawiać o urojonych
„certyfikatach” i jedyniepoznańskości obecnych podróbek.
Dla mnie to też zabawne, trzeba było trzymać się tradycyjnej receptury,
która jest dokładnie udokumentowana historycznie.
Teraz taka moda, "Unia pobłogosławi", minrol zarejestruje, a że piekarz od
zawsze oszczędza, to i produkt okaleczył stosownie do warunków, a wbrew
tradycji.
Stosownie do głupoty kupujących - tylko i wyłącznie.
Wyobrażacie sobie cenę rogala na maśle i z masą marcepanową?
Już teraz te prawdziwe
Chyba „prawdziwe”.
są drogie, choć to margaryna, mak i aromat
migdałowy...
Certyfikaty dziś kosztują! A głupota to od zawsze.
LOL
--
XL
FEniks
2017-11-15 07:06:55 UTC
Permalink
Wyobrażacie sobie cenę rogala na maśle i z masą marcepanową?
Już teraz te prawdziwe są drogie, choć to margaryna, mak i aromat
migdałowy...
Nie podejrzewam, żeby gdziekolwiek w cukiernictwie w produkcji masowej w
ogóle używano jeszcze masła. Nie tyle ze względu na cenę, co na jego
trwałość. I jeśli ktoś się decyduje na spożywanie produktów
cukierniczych, musi się z tym liczyć.

Ewa
Trefniś
2017-11-15 09:13:18 UTC
Permalink
Wyobra=BFacie sobie cen=EA rogala na ma=B6le i z mas=B1 marcepanow=B1=
?
Ju=BF teraz te prawdziwe s=B1 drogie, cho=E6 to margaryna, mak i arom=
at =
migda=B3owy...
Nie podejrzewam, =BFeby gdziekolwiek w cukiernictwie w produkcji masow=
ej w =
og=F3le u=BFywano jeszcze mas=B3a. Nie tyle ze wzgl=EAdu na cen=EA, co=
na jego =
trwa=B3o=B6=E6. I je=B6li kto=B6 si=EA decyduje na spo=BFywanie produk=
t=F3w =
cukierniczych, musi si=EA z tym liczy=E6.
Wyj=B1tkowo, na dzie=F1 =B6w. Marcina, do spo=BFycia w cukierni na miejs=
cu i =

oczywi=B6cie w Poznaniu - teoretycznie mog=B3oby si=EA uda=E6.
Ale ekonomicznie nierealne - dlatego w Poznaniu lepsza margaryna :)

=AFa=B3owa=E6 tylko, =BFe zrezygnowano z nadzienia marcepanowego.

-- =

Trefni=B6
XL
2017-11-15 12:05:24 UTC
Permalink
Post by FEniks
Wyobrażacie sobie cenę rogala na maśle i z masą marcepanową?
Już teraz te prawdziwe są drogie, choć to margaryna, mak i aromat
migdałowy...
Nie podejrzewam, żeby gdziekolwiek w cukiernictwie w produkcji masowej w
ogóle używano jeszcze masła.
Słuszne podejrzenia.
Post by FEniks
Nie tyle ze względu na cenę,
Właśnie ze względu na cenę.
Post by FEniks
co na jego
trwałość. I jeśli ktoś się decyduje na spożywanie produktów
cukierniczych, musi się z tym liczyć.
Klarowane jest BARDZO trwałe.
--
XL
stefan
2017-11-15 12:21:24 UTC
Permalink
Post by XL
Post by FEniks
trwałość. I jeśli ktoś się decyduje na spożywanie produktów
cukierniczych, musi się z tym liczyć.
Klarowane jest BARDZO trwałe.
Tak, klarowane nasło jest trwałe ale...
Czy wyroby cukiernicze np. ciasta robione na maśle klarowanym są
bardziej trwałe od tych na maśle tradycyjnym robionych? A na maśle
własnoręcznie robionym? Jakaś klasyfikacja?
pozdr
Stefan
FEniks
2017-11-15 13:58:55 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by XL
Post by FEniks
trwałość. I jeśli ktoś się decyduje na spożywanie produktów
cukierniczych, musi się z tym liczyć.
Klarowane jest BARDZO trwałe.
Tak, klarowane nasło jest trwałe ale...
...jeszcze droższe od zwykłego masła, czyli mniej prawdopodobne  w
komercyjnej produkcji.
 Poza tym nie spotkałam jeszcze, żeby ktoś piekł cokolwiek z użyciem
masła klarowanego, nawet w domu na własny użytek. Do smażenia i
gotowania to owszem.

Ewa
XL
2017-11-15 15:39:13 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by stefan
Post by XL
Post by FEniks
trwałość. I jeśli ktoś się decyduje na spożywanie produktów
cukierniczych, musi się z tym liczyć.
Klarowane jest BARDZO trwałe.
Tak, klarowane nasło jest trwałe ale...
...jeszcze droższe od zwykłego masła, czyli mniej prawdopodobne  w
komercyjnej produkcji.
 Poza tym nie spotkałam jeszcze, żeby ktoś piekł cokolwiek z użyciem
masła klarowanego, nawet w domu na własny użytek. Do smażenia i
gotowania to owszem.
Ja używam. Stale. Tylko i wyłącznie tego. Wyjatek - nie za bardzo się do
mas tortowych nadaje ze wzgl. na kruchą konsystencję bardzo szybko
przechodzącą w całkiem płynną (łatwiej sie topi, niż zwykłe, bo już w temp.
pokojowej potrafi podchodzić ciekłą frakcją), ale i tak bardzo rzadko robię
ciasta z masami. Jeśli już, to używam wtedy masła ekstra.
--
XL
XL
2017-11-15 15:33:26 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by XL
Post by FEniks
trwałość. I jeśli ktoś się decyduje na spożywanie produktów
cukierniczych, musi się z tym liczyć.
Klarowane jest BARDZO trwałe.
Tak, klarowane nasło jest trwałe ale...
Czy wyroby cukiernicze np. ciasta robione na maśle klarowanym są
bardziej trwałe od tych na maśle tradycyjnym robionych? A na maśle
własnoręcznie robionym? Jakaś klasyfikacja?
Ja uzywam masła klarowanego - ale cukierni nie prowadzę, więc nie trzymam
ciast miesiącami, bo nie ma szans, żeby się tyle uchowały. Dzień-dwa i po
cieście.
Na pewno masło klarowane jest trwalsze od zwykłego, bo nie pleśnieje (jest
bezwodnym czystym tłuszczem, czyli jest pozbawione zawartości
białkowo-wodnej) i jest odporne na jełczenie. A o to przecież chodzi w
cieście, które ewentualnie miałoby czekać na konsumpcję.
W ciastach cukierniczych stosowane sa jednak TAKIE dodatki konserwujace, że
nawet zwykłe masło może byc stosowane.
A nie jest - nie tylko ze względu na cenę, lecz i z powodu obowiazku tzw.
standaryzacji w produkcji ciast na sprzedaż, bo lepsze są pod tym wzgledem
gotowe płynne i standaryzowane/atestowane (hue hue - o nie nie, tylko pod
wzgledem opakowań, stałosci składu i braku trudności w przechowywaniu) tzw.
tłuszcze cukiernicze.
--
XL
XL
2017-11-15 15:47:10 UTC
Permalink
Post by XL
Post by stefan
Post by XL
Post by FEniks
trwałość. I jeśli ktoś się decyduje na spożywanie produktów
cukierniczych, musi się z tym liczyć.
Klarowane jest BARDZO trwałe.
Tak, klarowane nasło jest trwałe ale...
Czy wyroby cukiernicze np. ciasta robione na maśle klarowanym są
bardziej trwałe od tych na maśle tradycyjnym robionych? A na maśle
własnoręcznie robionym? Jakaś klasyfikacja?
Ja uzywam masła klarowanego - ale cukierni nie prowadzę, więc nie trzymam
ciast miesiącami, bo nie ma szans, żeby się tyle uchowały. Dzień-dwa i po
cieście.
Na pewno masło klarowane jest trwalsze od zwykłego, bo nie pleśnieje (jest
bezwodnym czystym tłuszczem, czyli jest pozbawione zawartości
białkowo-wodnej) i jest odporne na jełczenie. A o to przecież chodzi w
cieście, które ewentualnie miałoby czekać na konsumpcję.
W ciastach cukierniczych stosowane sa jednak TAKIE dodatki konserwujace, że
nawet zwykłe masło może byc stosowane.
A nie jest - nie tylko ze względu na cenę, lecz i z powodu obowiazku tzw.
standaryzacji w produkcji ciast na sprzedaż, bo lepsze są pod tym wzgledem
gotowe płynne i standaryzowane/atestowane (hue hue - o nie nie, tylko pod
wzgledem opakowań, stałosci składu i braku trudności w przechowywaniu
i dozowaniu
Post by XL
tzw.
tłuszcze cukiernicze.
Ble.
One jełczeją. Miałam watpliwie miłą okazję być poczęstowana kupnym
cykiernianym ciastem z takim czymś. Dwa dni mi się tym odbijało, a dzięki
Bogu naprawdę trudno moją watrobę czymś wykończyć (jak na razie). Mogę jeść
dyszona kapuchę i zagryzać sledziem, a potem poprawić surowymi śliwkami w
ilościach hurtowych (uwielbiam ponad wszystkie owoce) polanymi olejem. Byle
świeżym.
--
XL
XL
2017-11-15 15:49:25 UTC
Permalink
Post by XL
Ble.
One jełczeją. Miałam watpliwie miłą okazję być poczęstowana kupnym
cykiernianym ciastem z takim czymś. Dwa dni mi się tym odbijało, a dzięki
Bogu naprawdę trudno moją watrobę czymś wykończyć (jak na razie). Mogę jeść
dyszona kapuchę i zagryzać sledziem, a potem poprawić surowymi śliwkami w
ilościach hurtowych (uwielbiam ponad wszystkie owoce) polanymi olejem. Byle
świeżym.
Za literówki sorry - w telefonie pisanie jest takie sobie.
--
XL
Animka
2017-11-11 16:50:24 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Dopiero co wróciłem z. Gęsi pod dostatkiem. Tylko rogale
świętomarcińskie się skończyły. Tu u mnie wokół lud spokojny,
mało panikujący. Kolejek żadnych.
Gdzie te rogale świętomarcińskie można kupić? Nawet nie wiem
jak one wyglądają (tzn. jak rogal wygląda to wiem).
Najlepiej w Poznaniu. A jak nie, to tak jak wyżej napisałem,
w Biedronce. Tylko trzeba wcześniej przyjść, bo na mnie czekało
tylko puste pudełko.
Aaa, to dlatego nie widziałam takiego rogala. Rano nie latam do sklepów.
Do tej Biedronki to muszę jechać 4 przystanki autobusem i jeszcze spory
kawalek dojść, więc rzadko tam bywam.
Natomiast "polecialam w podskokach" tam po proszek do prania o połowę
tańszy, bo mieli promocję.
--
animka
XL
2017-11-11 17:28:03 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Dopiero co wróciłem z. Gęsi pod dostatkiem. Tylko rogale
świętomarcińskie się skończyły. Tu u mnie wokół lud spokojny,
mało panikujący. Kolejek żadnych.
Gdzie te rogale świętomarcińskie można kupić? Nawet nie wiem
jak one wyglądają (tzn. jak rogal wygląda to wiem).
Najlepiej w Poznaniu. A jak nie, to tak jak wyżej napisałem,
w Biedronce. Tylko trzeba wcześniej przyjść, bo na mnie czekało
tylko puste pudełko.
Jakby nie można było samodzielnie upiec. No tragedia - „puste pudełko”!
--
XL
XL
2017-11-14 14:18:37 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Dopiero co wróciłem z. Gęsi pod dostatkiem. Tylko rogale
świętomarcińskie się skończyły. Tu u mnie wokół lud spokojny,
mało panikujący. Kolejek żadnych.
Gdzie te rogale świętomarcińskie można kupić? Nawet nie wiem
jak one wyglądają (tzn. jak rogal wygląda to wiem).
Najlepiej w Poznaniu. A jak nie, to tak jak wyżej napisałem,
w Biedronce. Tylko trzeba wcześniej przyjść, bo na mnie czekało
tylko puste pudełko.
Jakby nie można było samodzielnie upiec.
Zwłaszcza od wielkiego dzwonu - na święto.
Post by XL
No tragedia - „puste pudełko”!
Narodowa wręcz.
--
XL
XL
2017-11-10 19:28:24 UTC
Permalink
Post by FEniks
Tym razem gęsie i ze skórą. Jak długo trzeba piec, żeby były miękkie?
Czy to możliwe, że wystarczy im (po wstępnym wysmażeniu tłuszczu) 15
minut, jak  tym przepisie?
http://www.ofeminin.pl/przepisy/piersi-z-gesi-s1635460.html
Surowizna. Marnowanie.
Najlepsza jest gęsina konfitowana. Można takową spożywać wprost lub
obrumienić na patelni kub w piekarniku.
Przykład konfitu:
http://www.smakowekubki.com/przepis/confit-z-gesi
Oczywiście traktuję te udka w ww. przepisie jako zamiennik piersi.
Przyprawy wrzucam do tłuszczu.
Tłuszcz ma leciutko falować i gotować, nie smażyć mięso.
Tłuszcz gęsi mrożony (po rozmrożeniu do samodzielnego wytopienia w rondlu w
kilkanaście minut, na malutkim ogniu) znajdziesz w Makro pakowany po ok.
kilograma, ew. polecam masło klarowane, ostatecznie olej rzepakowy.
--
XL
XL
2017-11-10 19:30:06 UTC
Permalink
Post by XL
Post by FEniks
Tym razem gęsie i ze skórą. Jak długo trzeba piec, żeby były miękkie?
Czy to możliwe, że wystarczy im (po wstępnym wysmażeniu tłuszczu) 15
minut, jak  tym przepisie?
http://www.ofeminin.pl/przepisy/piersi-z-gesi-s1635460.html
Surowizna. Marnowanie.
Najlepsza jest gęsina konfitowana. Można takową spożywać wprost lub
obrumienić na patelni kub w piekarniku.
http://www.smakowekubki.com/przepis/confit-z-gesi
Oczywiście traktuję te udka w ww. przepisie jako zamiennik piersi.
Przyprawy wrzucam do tłuszczu.
Tłuszcz ma leciutko falować i gotować, nie smażyć mięso.
Najlepiej 3-4 godziny.
--
XL
Loading...