Discussion:
Osad w winie
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Trybun
2019-01-31 13:22:41 UTC
Permalink
Z dawnych czasów zostało mi kilkadziesiąt butelek wina. Otwieram wczoraj
jedno, a tam wręcz krupnik, otwieram drugą i trzecia butelkę a w nich to
samo. Smak i klarowność ok, tylko ten osad. Czy takie wino po
ewentualnym przefiltrowaniu nadaje się do spożycia czy tylko na śmietnik?
XL
2019-01-31 13:41:09 UTC
Permalink
Post by Trybun
Z dawnych czasów zostało mi kilkadziesiąt butelek wina. Otwieram wczoraj
jedno, a tam wręcz krupnik, otwieram drugą i trzecia butelkę a w nich to
samo. Smak i klarowność ok, tylko ten osad. Czy takie wino po
ewentualnym przefiltrowaniu nadaje się do spożycia czy tylko na śmietnik?
Zlałeś do butelek źle sklarowane wino, to osad jest. Nic dziwnego.
Szkoda, że ruszałeś te butelki - osad się wzburzył. Te nadają się tylko do
przefiltrowania. Reszty nie ruszaj - traktuj jak bombę ;-) czyli bez
wstrząsów i obracania; delikatnie odkręć i ściągnij z wierzchu zawartość -
pilnuj, aby koniec ściągacza nie zanurzył się w osadzie.
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mit-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3VwzJ2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
Trybun
2019-02-01 11:08:59 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
Z dawnych czasów zostało mi kilkadziesiąt butelek wina. Otwieram wczoraj
jedno, a tam wręcz krupnik, otwieram drugą i trzecia butelkę a w nich to
samo. Smak i klarowność ok, tylko ten osad. Czy takie wino po
ewentualnym przefiltrowaniu nadaje się do spożycia czy tylko na śmietnik?
Zlałeś do butelek źle sklarowane wino, to osad jest. Nic dziwnego.
Szkoda, że ruszałeś te butelki - osad się wzburzył. Te nadają się tylko do
przefiltrowania. Reszty nie ruszaj - traktuj jak bombę ;-) czyli bez
wstrząsów i obracania; delikatnie odkręć i ściągnij z wierzchu zawartość -
pilnuj, aby koniec ściągacza nie zanurzył się w osadzie.
Nie w tym rzecz, to nie są wina własnej roboty a zakupione w sklepach,
butelkowane. Ta metoda raczej nie do zastosowania, korki tak ciasno
siedzą że raczej nie da rady ich wyciągnięć bez rozbełtania osadu. A
technika samego filtrowania jak ma wyglądać? No i czy aby to wino nadaje
się do spożycia? Bo w sumie do otwarcia tych paru butelek skłonił mnie
jakiś program w TV. Ktoś sprzedawał butelkę jakiegoś niezwykle cennego
wina, rzeczoznawca orzekł że w winie jest osad i nie nadaje się ono już
do spożycia, przedmiotem licytacji może być tylko sama unikatowa butelka.
XL
2019-02-01 16:44:27 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Z dawnych czasów zostało mi kilkadziesiąt butelek wina. Otwieram wczoraj
jedno, a tam wręcz krupnik, otwieram drugą i trzecia butelkę a w nich to
samo. Smak i klarowność ok, tylko ten osad. Czy takie wino po
ewentualnym przefiltrowaniu nadaje się do spożycia czy tylko na śmietnik?
Zlałeś do butelek źle sklarowane wino, to osad jest. Nic dziwnego.
Szkoda, że ruszałeś te butelki - osad się wzburzył. Te nadają się tylko do
przefiltrowania. Reszty nie ruszaj - traktuj jak bombę ;-) czyli bez
wstrząsów i obracania; delikatnie odkręć i ściągnij z wierzchu zawartość -
pilnuj, aby koniec ściągacza nie zanurzył się w osadzie.
Nie w tym rzecz, to nie są wina własnej roboty a zakupione w sklepach,
butelkowane.
No i co z tego?
Po długim przechowywaniu bez ruchu zawsze bedzie osad.
Post by Trybun
Ta metoda raczej nie do zastosowania, korki tak ciasno
siedzą że raczej nie da rady ich wyciągnięć bez rozbełtania osadu.
Da się. Trzeba tylko dobrze unieruchomić butelkę i korek wykręcamy, a nie
ciągniemy.
Post by Trybun
A
technika samego filtrowania jak ma wyglądać?
Odstane wino, nie trząść. Gdy znowu osad opadnie, delikatnie przelewamy
przez fitr do kawy - mały, cueniutki strumień wina. Nie chlustanie.
Post by Trybun
No i czy aby to wino nadaje
się do spożycia? Bo w sumie do otwarcia tych paru butelek skłonił mnie
jakiś program w TV. Ktoś sprzedawał butelkę jakiegoś niezwykle cennego
wina, rzeczoznawca orzekł że w winie jest osad i nie nadaje się ono już
do spożycia, przedmiotem licytacji może być tylko sama unikatowa butelka.
Specjalista :->
Jeśli długo stało, ale nie rozszczelniło się, to prócz osadu mogł się tylko
kamień winny wytrącić. Dostałam kiedys 34-letni Tokaji Aszu 5-puttonowy,
wcześniej przechowywany tak po prostu w barku w mieszkaniu. Mieliśmy
obawy.
BYŁ NIESAMOWITY. To było naprawdę coś.
Popijaliśmy mrużąc oczy z zachwytu.
Wtedy tak naprawdę zrozumiałam, co znaczy stare, dobre wino.
Osad był, a na korku od spodu takie brunatne mieniące się kryształki -
kamień winny.
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mit-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3VwzJ2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
Trybun
2019-02-03 18:01:16 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
Nie w tym rzecz, to nie są wina własnej roboty a zakupione w sklepach,
butelkowane.
No i co z tego?
Po długim przechowywaniu bez ruchu zawsze bedzie osad.
No nie wiem, prawdę pisząc nigdy nie spotkałem się z taka kaszą w winie.
Post by XL
Post by Trybun
Ta metoda raczej nie do zastosowania, korki tak ciasno
siedzą że raczej nie da rady ich wyciągnięć bez rozbełtania osadu.
Da się. Trzeba tylko dobrze unieruchomić butelkę i korek wykręcamy, a nie
ciągniemy.
To będę musiał się rozejrzeć za jakimś specjalnym narzędziem do
wyciągania,. Mój tradycyjny korkociąg wymaga dużej siły.
Post by XL
Post by Trybun
A
technika samego filtrowania jak ma wyglądać?
Odstane wino, nie trząść. Gdy znowu osad opadnie, delikatnie przelewamy
przez fitr do kawy - mały, cueniutki strumień wina. Nie chlustanie.
Ano spróbuję tą metodą, dzięki.
Post by XL
Post by Trybun
No i czy aby to wino nadaje
się do spożycia? Bo w sumie do otwarcia tych paru butelek skłonił mnie
jakiś program w TV. Ktoś sprzedawał butelkę jakiegoś niezwykle cennego
wina, rzeczoznawca orzekł że w winie jest osad i nie nadaje się ono już
do spożycia, przedmiotem licytacji może być tylko sama unikatowa butelka.
Specjalista :->
Jeśli długo stało, ale nie rozszczelniło się, to prócz osadu mogł się tylko
kamień winny wytrącić. Dostałam kiedys 34-letni Tokaji Aszu 5-puttonowy,
wcześniej przechowywany tak po prostu w barku w mieszkaniu. Mieliśmy
obawy.
BYŁ NIESAMOWITY. To było naprawdę coś.
Popijaliśmy mrużąc oczy z zachwytu.
Wtedy tak naprawdę zrozumiałam, co znaczy stare, dobre wino.
Osad był, a na korku od spodu takie brunatne mieniące się kryształki -
kamień winny.
Nawet nie specjalista - tytułowali go rzeczoznawcą..

Moja teoria jest taka że mimo tego że te wina to produkt z wysokiej
pułki, to jednak ktoś pokombinował z ich uzdatnianiem tak że mogły się z
tego powodu popsuć. Ich wygląd jest naprawdę bardzo nieciekawy.
XL
2019-02-04 19:48:31 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Nie w tym rzecz, to nie są wina własnej roboty a zakupione w sklepach,
butelkowane.
No i co z tego?
Po długim przechowywaniu bez ruchu zawsze bedzie osad.
No nie wiem, prawdę pisząc nigdy nie spotkałem się z taka kaszą w winie.
Post by XL
Post by Trybun
Ta metoda raczej nie do zastosowania, korki tak ciasno
siedzą że raczej nie da rady ich wyciągnięć bez rozbełtania osadu.
Da się. Trzeba tylko dobrze unieruchomić butelkę i korek wykręcamy, a nie
ciągniemy.
To będę musiał się rozejrzeć za jakimś specjalnym narzędziem do
wyciągania,. Mój tradycyjny korkociąg wymaga dużej siły.
Post by XL
Post by Trybun
A
technika samego filtrowania jak ma wyglądać?
Odstane wino, nie trząść. Gdy znowu osad opadnie, delikatnie przelewamy
przez fitr do kawy - mały, cueniutki strumień wina. Nie chlustanie.
Ano spróbuję tą metodą, dzięki.
Post by XL
Post by Trybun
No i czy aby to wino nadaje
się do spożycia? Bo w sumie do otwarcia tych paru butelek skłonił mnie
jakiś program w TV. Ktoś sprzedawał butelkę jakiegoś niezwykle cennego
wina, rzeczoznawca orzekł że w winie jest osad i nie nadaje się ono już
do spożycia, przedmiotem licytacji może być tylko sama unikatowa butelka.
Specjalista :->
Jeśli długo stało, ale nie rozszczelniło się, to prócz osadu mogł się tylko
kamień winny wytrącić. Dostałam kiedys 34-letni Tokaji Aszu 5-puttonowy,
wcześniej przechowywany tak po prostu w barku w mieszkaniu. Mieliśmy
obawy.
BYŁ NIESAMOWITY. To było naprawdę coś.
Popijaliśmy mrużąc oczy z zachwytu.
Wtedy tak naprawdę zrozumiałam, co znaczy stare, dobre wino.
Osad był, a na korku od spodu takie brunatne mieniące się kryształki -
kamień winny.
Nawet nie specjalista - tytułowali go rzeczoznawcą..
Moja teoria jest taka że mimo tego że te wina to produkt z wysokiej
pułki, to jednak ktoś pokombinował z ich uzdatnianiem tak że mogły się z
tego powodu popsuć. Ich wygląd jest naprawdę bardzo nieciekawy.
No ciekawa jestem tej „kaszy”. Możesz dać trochę tego na biały talerzyk -
bardzo cienka warstewka - i sfotografować?
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mit-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3VwzJ2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
Trybun
2019-02-08 10:48:17 UTC
Permalink
Post by XL
No ciekawa jestem tej „kaszy”. Możesz dać trochę tego na biały talerzyk -
bardzo cienka warstewka - i sfotografować?
W sumie nic ciekawego. Ciemne kryształki, na języku wrażenia jakby były
to drobiny z rozdrobnionego  korka.
Stokrotka
2019-01-31 14:01:52 UTC
Permalink
Post by Trybun
Z dawnych czasów zostało mi kilkadziesiąt butelek wina. Otwieram wczoraj
jedno, a tam wręcz krupnik, otwieram drugą i trzecia butelkę a w nich to
samo. Smak i klarowność ok, tylko ten osad. Czy takie wino po ewentualnym
przefiltrowaniu nadaje się do spożycia czy tylko na śmietnik?
SZkoda życia na filtrowanie.
Po prostu zakręć, zakorkuj i odstaw aż się osad osadzi na dnie, a potem zlej
wino, tylko bardzo delikatnie.
Ryzykujesz , że skwaśnieje, ale mało, odstaw wiec do niskiej temperaturki
większej od zera.
--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. ( ortografia . pev . pl )
Trybun
2019-02-01 11:09:47 UTC
Permalink
Post by Stokrotka
Post by Trybun
Z dawnych czasów zostało mi kilkadziesiąt butelek wina. Otwieram wczoraj
jedno, a tam wręcz krupnik, otwieram drugą i trzecia butelkę a w nich
to samo. Smak i klarowność ok, tylko ten osad. Czy takie wino po
ewentualnym przefiltrowaniu nadaje się do spożycia czy tylko na śmietnik?
SZkoda życia na filtrowanie.
Po prostu zakręć, zakorkuj i odstaw aż się osad osadzi na dnie, a
potem zlej wino, tylko bardzo delikatnie.
Ryzykujesz , że skwaśnieje, ale mało, odstaw wiec do niskiej
temperaturki większej od zera.
To chyba nic trudnego, bo ten osad przypomina kaszę.

A jak to jest z tym winem? Do niedawna sądziłem że wino "im starsze tym
lepsze", a tu się okazuje że to sprawa dość złożona - są nawet wina z
terminem przydatności do spożycia.
XL
2019-02-01 17:27:55 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by Stokrotka
Post by Trybun
Z dawnych czasów zostało mi kilkadziesiąt butelek wina. Otwieram wczoraj
jedno, a tam wręcz krupnik, otwieram drugą i trzecia butelkę a w nich
to samo. Smak i klarowność ok, tylko ten osad. Czy takie wino po
ewentualnym przefiltrowaniu nadaje się do spożycia czy tylko na śmietnik?
SZkoda życia na filtrowanie.
Po prostu zakręć, zakorkuj i odstaw aż się osad osadzi na dnie, a
potem zlej wino, tylko bardzo delikatnie.
Ryzykujesz , że skwaśnieje, ale mało, odstaw wiec do niskiej
temperaturki większej od zera.
To chyba nic trudnego, bo ten osad przypomina kaszę.
A jak to jest z tym winem? Do niedawna sądziłem że wino "im starsze tym
lepsze", a tu się okazuje że to sprawa dość złożona - są nawet wina z
terminem przydatności do spożycia.
Pewnie! Te siarkowane :->
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mit-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3VwzJ2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
Trefniś
2019-02-01 21:01:34 UTC
Permalink
Post by XL
Z dawnych czas=F3w zosta=B3o mi kilkadziesi=B1t butelek wina. Otwie=
ram =
Post by XL
wczoraj
jedno, a tam wr=EAcz krupnik, otwieram drug=B1 i trzecia butelk=EA =
a w nich
Post by XL
to samo. Smak i klarowno=B6=E6 ok, tylko ten osad. Czy takie wino p=
o
Post by XL
ewentualnym przefiltrowaniu nadaje si=EA do spo=BFycia czy tylko na=
=B6mietnik?
SZkoda =BFycia na filtrowanie.
Po prostu zakr=EA=E6, zakorkuj i odstaw a=BF si=EA osad osadzi na dn=
ie, a
Post by XL
potem zlej wino, tylko bardzo delikatnie.
Ryzykujesz , =BFe skwa=B6nieje, ale ma=B3o, odstaw wiec do niskiej
temperaturki wi=EAkszej od zera.
To chyba nic trudnego, bo ten osad przypomina kasz=EA.
A jak to jest z tym winem? Do niedawna s=B1dzi=B3em =BFe wino "im sta=
rsze tym
Post by XL
lepsze", a tu si=EA okazuje =BFe to sprawa do=B6=E6 z=B3o=BFona - s=B1=
nawet wina z
Post by XL
terminem przydatno=B6ci do spo=BFycia.
Pewnie! Te siarkowane :->
https://studiowina.pl/siarczyny-w-winie/

Smacznego, Kselciu!

-- =

Trefni=B6
Trybun
2019-02-03 18:01:45 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
To chyba nic trudnego, bo ten osad przypomina kaszę.
A jak to jest z tym winem? Do niedawna sądziłem że wino "im starsze tym
lepsze", a tu się okazuje że to sprawa dość złożona - są nawet wina z
terminem przydatności do spożycia.
Pewnie! Te siarkowane :->
Siarkowanie to chyba w dzisiejszych czasach norma..
XL
2019-02-04 19:52:41 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
To chyba nic trudnego, bo ten osad przypomina kaszę.
A jak to jest z tym winem? Do niedawna sądziłem że wino "im starsze tym
lepsze", a tu się okazuje że to sprawa dość złożona - są nawet wina z
terminem przydatności do spożycia.
Pewnie! Te siarkowane :->
Siarkowanie to chyba w dzisiejszych czasach norma..
Oczywiście. Powszechne. Dlatego robię własne wina, z własnych owoców. Po
nich te kupne są dla mnie w smaku jak politura - zawsze ta siarka i za dużo
kwasów i tanin.
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mit-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3VwzJ2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
Trybun
2019-02-08 10:48:53 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
Siarkowanie to chyba w dzisiejszych czasach norma..
Oczywiście. Powszechne. Dlatego robię własne wina, z własnych owoców. Po
nich te kupne są dla mnie w smaku jak politura - zawsze ta siarka i za dużo
kwasów i tanin.
Na tym trzeba dobrze się znać, próbowałem nastawić parę razy ale nie
wyszło. Tak więc pozostaje zakup w sklepie.
Stokrotka
2019-02-08 13:53:37 UTC
Permalink
Post by Trybun
Na tym trzeba dobrze się znać, próbowałem nastawić parę razy ale nie
wyszło. Tak więc pozostaje zakup w sklepie.
Jak weźmiesz drożdże do wina, kupne, ale takie zwykłe , nastawiane 2 dni, a
nie ekspresowe,
i owoce zwykłe, pożeczki, wiśnie, a nie jabłka czy jakąś egzotykę, to ZAWSZE
wyjdzie.
--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. ( ortografia . pev . pl )
Trybun
2019-02-09 09:51:15 UTC
Permalink
Post by Stokrotka
Post by Trybun
Na tym trzeba dobrze się znać, próbowałem nastawić parę razy ale nie
wyszło. Tak więc pozostaje zakup w sklepie.
Jak weźmiesz drożdże do wina, kupne, ale takie zwykłe , nastawiane 2
dni, a nie ekspresowe,
i owoce zwykłe, pożeczki, wiśnie, a nie jabłka czy jakąś egzotykę, to
ZAWSZE wyjdzie.
Ale gdzie tam. Mam całą bibliotekę poświęcona amatorskiemu winiarstwu,
postępowałem ściśle wg wytycznych w niej znalezionych i wszystko to na
nic. Mało tego nawet samego octu nie udało się zrobić, to coś było
zupełnie inne niż winny ocet ze sklepu.
Stokrotka
2019-02-09 12:05:09 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by Stokrotka
Post by Trybun
Na tym trzeba dobrze się znać, próbowałem nastawić parę razy ale nie
wyszło. Tak więc pozostaje zakup w sklepie.
Jak weźmiesz drożdże do wina, kupne, ale takie zwykłe , nastawiane 2 dni,
a nie ekspresowe,
i owoce zwykłe, pożeczki, wiśnie, a nie jabłka czy jakąś egzotykę, to
ZAWSZE wyjdzie.
Ale gdzie tam. Mam całą bibliotekę poświęcona amatorskiemu winiarstwu,
postępowałem ściśle wg wytycznych w niej znalezionych i wszystko to na
nic. Mało tego nawet samego octu nie udało się zrobić, to coś było
zupełnie inne niż winny ocet ze sklepu.
Widać masz za dużo książek. Ja mam jedną poświęconą domowemu pszetwurstwu, i
jest tam jeden mały rozdział o alkoholu.
I mi całkiem wystarcza.
Są i gotowe pszepisy (wtedy nie tszeba liczyć),
i opisane co i jak liczyć. Faktycznie jeśli się nie robi według gotowca, to
liczenia jest naprawdę wiele, to prawda:
tszeba liczyć wodę, cukier, kwasy, wszystko w zależności od procentu, i
jeszcze objętość lub masę na wstępie, w sumie to się liczy, liczy, liczy i
liczy...........
Więc łatwiej z gotowcem, liczenie jest niezbędne tylko jak się miesza owoce,
ale mono.wino musi wyjść.
--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. ( ortografia . pev . pl )
Trybun
2019-02-12 13:49:25 UTC
Permalink
Post by Stokrotka
Post by Trybun
Post by Stokrotka
Post by Trybun
Na tym trzeba dobrze się znać, próbowałem nastawić parę razy ale nie
wyszło. Tak więc pozostaje zakup w sklepie.
Jak weźmiesz drożdże do wina, kupne, ale takie zwykłe , nastawiane 2
dni, a nie ekspresowe,
i owoce zwykłe, pożeczki, wiśnie, a nie jabłka czy jakąś egzotykę,
to ZAWSZE wyjdzie.
Ale gdzie tam. Mam całą bibliotekę poświęcona amatorskiemu
winiarstwu, postępowałem ściśle wg wytycznych w niej znalezionych i
wszystko to na nic. Mało tego nawet samego octu nie udało się zrobić,
to coś było zupełnie inne niż winny ocet ze sklepu.
Widać masz za dużo książek. Ja mam jedną poświęconą domowemu
pszetwurstwu, i jest tam jeden mały rozdział o alkoholu.
I mi całkiem wystarcza.
Są i gotowe pszepisy (wtedy nie tszeba liczyć),
i opisane co i jak liczyć. Faktycznie jeśli się nie robi według
tszeba liczyć wodę, cukier, kwasy, wszystko w zależności od procentu,
i jeszcze objętość lub masę na wstępie, w sumie to się liczy, liczy,
liczy i liczy...........
Więc łatwiej z gotowcem, liczenie jest niezbędne tylko jak się miesza owoce,
ale mono.wino musi wyjść.
Możliwe że za dużo. Jednak jakby nie patrzeć produkcja wina trochę
inaczej wygląda na papierze a inaczej w praktyce, oczywiście dla
początkujących.
XL
2019-02-08 23:09:47 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Siarkowanie to chyba w dzisiejszych czasach norma..
Oczywiście. Powszechne. Dlatego robię własne wina, z własnych owoców. Po
nich te kupne są dla mnie w smaku jak politura - zawsze ta siarka i za dużo
kwasów i tanin.
Na tym trzeba dobrze się znać, próbowałem nastawić parę razy ale nie
wyszło.
Trzeba być naprawdę „artystą”, żeby nie wyszło.
Dwa podstawowe błędy: robienie bez przepisu i „na oko”.
Post by Trybun
Tak więc pozostaje zakup w sklepie.
Ja kupuję wino już tylko do krewetek, bo sama nie robię rieslinga. Ale
(przy okazji się pochwalę) sery dojrzewające - już tak. I wychodzą boskie
:-)
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mit-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3VwzJ2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
Trybun
2019-02-09 09:52:04 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Siarkowanie to chyba w dzisiejszych czasach norma..
Oczywiście. Powszechne. Dlatego robię własne wina, z własnych owoców. Po
nich te kupne są dla mnie w smaku jak politura - zawsze ta siarka i za dużo
kwasów i tanin.
Na tym trzeba dobrze się znać, próbowałem nastawić parę razy ale nie
wyszło.
Trzeba być naprawdę „artystą”, żeby nie wyszło.
Dwa podstawowe błędy: robienie bez przepisu i „na oko”.
Myślę że aby wyszło to wkład kogoś kto ma doświadczenie w tej dziedzinie
jest niezbędny. Sama papierowa nauka na pewno nie wystarczy.
Post by XL
Post by Trybun
Tak więc pozostaje zakup w sklepie.
Ja kupuję wino już tylko do krewetek, bo sama nie robię rieslinga. Ale
(przy okazji się pochwalę) sery dojrzewające - już tak. I wychodzą boskie
:-)
Ja z zasady kupuję wino dla samego wina. Domowy ser też Ci wychodzi
lepszy niż ten ze sklepu?
XL
2019-02-09 20:47:22 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Siarkowanie to chyba w dzisiejszych czasach norma..
Oczywiście. Powszechne. Dlatego robię własne wina, z własnych owoców. Po
nich te kupne są dla mnie w smaku jak politura - zawsze ta siarka i za dużo
kwasów i tanin.
Na tym trzeba dobrze się znać, próbowałem nastawić parę razy ale nie
wyszło.
Trzeba być naprawdę „artystą”, żeby nie wyszło.
Dwa podstawowe błędy: robienie bez przepisu i „na oko”.
Myślę że aby wyszło to wkład kogoś kto ma doświadczenie w tej dziedzinie
jest niezbędny. Sama papierowa nauka na pewno nie wystarczy.
Post by XL
Post by Trybun
Tak więc pozostaje zakup w sklepie.
Ja kupuję wino już tylko do krewetek, bo sama nie robię rieslinga. Ale
(przy okazji się pochwalę) sery dojrzewające - już tak. I wychodzą boskie
:-)
Ja z zasady kupuję wino dla samego wina. Domowy ser też Ci wychodzi
lepszy niż ten ze sklepu?
Że tak powiem nieskromnie - PIŃCET RAZY lepszy. Z podpuszczkowych twardych
dojrzewających robię manchego (tzn. wersję zwaną americano, bo z krowiego,
nie owczego, mleka) oraz goudę. Te mi najlepiej wychodzą - szwajcarskie
niezbyt, bo inna jest procedura termiczna podczas ich dojrzewania. Z
pleśniowych - camembert i brie (wspaniale wychodzą, że ojojoooooj) i
przymierzam się do gorgonzoli. Już mam kupione szczepy pleśni i bakterii.
Co tydzień robię kefir i z niego biały ser klinek i go sama zjadam. Robiłam
też ricottę.
Klinek (chleb i powidła też moje):
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2437854
Ricotta:
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2363710
Manchego:
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2361818
Brie:
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2361811
Gouda:
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2361808
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mit-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3VwzJ2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
Trybun
2019-02-12 13:51:19 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Siarkowanie to chyba w dzisiejszych czasach norma..
Oczywiście. Powszechne. Dlatego robię własne wina, z własnych owoców. Po
nich te kupne są dla mnie w smaku jak politura - zawsze ta siarka i za dużo
kwasów i tanin.
Na tym trzeba dobrze się znać, próbowałem nastawić parę razy ale nie
wyszło.
Trzeba być naprawdę „artystą”, żeby nie wyszło.
Dwa podstawowe błędy: robienie bez przepisu i „na oko”.
Myślę że aby wyszło to wkład kogoś kto ma doświadczenie w tej dziedzinie
jest niezbędny. Sama papierowa nauka na pewno nie wystarczy.
Post by XL
Post by Trybun
Tak więc pozostaje zakup w sklepie.
Ja kupuję wino już tylko do krewetek, bo sama nie robię rieslinga. Ale
(przy okazji się pochwalę) sery dojrzewające - już tak. I wychodzą boskie
:-)
Ja z zasady kupuję wino dla samego wina. Domowy ser też Ci wychodzi
lepszy niż ten ze sklepu?
Że tak powiem nieskromnie - PIŃCET RAZY lepszy. Z podpuszczkowych twardych
dojrzewających robię manchego (tzn. wersję zwaną americano, bo z krowiego,
nie owczego, mleka) oraz goudę. Te mi najlepiej wychodzą - szwajcarskie
niezbyt, bo inna jest procedura termiczna podczas ich dojrzewania. Z
pleśniowych - camembert i brie (wspaniale wychodzą, że ojojoooooj) i
przymierzam się do gorgonzoli. Już mam kupione szczepy pleśni i bakterii.
Co tydzień robię kefir i z niego biały ser klinek i go sama zjadam. Robiłam
też ricottę.
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2437854
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2363710
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2361818
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2361811
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2361808
Mniamka, szacun. Wyglądają bardzo apetycznie.
XL
2019-02-12 22:15:45 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Siarkowanie to chyba w dzisiejszych czasach norma..
Oczywiście. Powszechne. Dlatego robię własne wina, z własnych owoców. Po
nich te kupne są dla mnie w smaku jak politura - zawsze ta siarka i za dużo
kwasów i tanin.
Na tym trzeba dobrze się znać, próbowałem nastawić parę razy ale nie
wyszło.
Trzeba być naprawdę „artystą”, żeby nie wyszło.
Dwa podstawowe błędy: robienie bez przepisu i „na oko”.
Myślę że aby wyszło to wkład kogoś kto ma doświadczenie w tej dziedzinie
jest niezbędny. Sama papierowa nauka na pewno nie wystarczy.
Post by XL
Post by Trybun
Tak więc pozostaje zakup w sklepie.
Ja kupuję wino już tylko do krewetek, bo sama nie robię rieslinga. Ale
(przy okazji się pochwalę) sery dojrzewające - już tak. I wychodzą boskie
:-)
Ja z zasady kupuję wino dla samego wina. Domowy ser też Ci wychodzi
lepszy niż ten ze sklepu?
Że tak powiem nieskromnie - PIŃCET RAZY lepszy. Z podpuszczkowych twardych
dojrzewających robię manchego (tzn. wersję zwaną americano, bo z krowiego,
nie owczego, mleka) oraz goudę. Te mi najlepiej wychodzą - szwajcarskie
niezbyt, bo inna jest procedura termiczna podczas ich dojrzewania. Z
pleśniowych - camembert i brie (wspaniale wychodzą, że ojojoooooj) i
przymierzam się do gorgonzoli. Już mam kupione szczepy pleśni i bakterii.
Co tydzień robię kefir i z niego biały ser klinek i go sama zjadam. Robiłam
też ricottę.
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2437854
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2363710
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2361818
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2361811
https://m.fotosik.pl/u/mazam/album/2361808
Mniamka, szacun. Wyglądają bardzo apetycznie.
Dziękuję! Nie tylko są apetyczne i pyszne (a zapach manchego jest
niesamowity!), ale też wrażenie sytości po ich zjedzeniu jest niesamowite,
co nas (mnie i rodzinę) szokowało na początku, gdy dopiero zaczynałam
przygodę z serowarstwem - po prostu nie dawaliśmy rady zjeść ilości
prawdziwego sera wg typowych dotychczasowych porcji kupnego.
Nic dziwnego, przecież prawdziwy ser to prawdziwe białko i mleczny tłuszcz,
a nie łój i utwardzacze, z ktorych robione są sklepowe „sery”.
Porownując: efekt sytości po zjedzeniu porcji mojego=PRAWDZIWEGO sera
dojrzewającego wielkości pudełka zapałek równy jest efektowi po zjedzeniu
kilku takich porcji „sera”. Człowiek jest syty szybciej i na bardzo długo -
jak po dobrej wołowinie. Po kupnym serze jest się zaraz głodnym. I kto miał
okazję porównać, ten wie, że to prawda.
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mit-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3VwzJ2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
Trybun
2019-02-18 08:22:25 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
Mniamka, szacun. Wyglądają bardzo apetycznie.
Dziękuję! Nie tylko są apetyczne i pyszne (a zapach manchego jest
niesamowity!), ale też wrażenie sytości po ich zjedzeniu jest niesamowite,
co nas (mnie i rodzinę) szokowało na początku, gdy dopiero zaczynałam
przygodę z serowarstwem - po prostu nie dawaliśmy rady zjeść ilości
prawdziwego sera wg typowych dotychczasowych porcji kupnego.
Nic dziwnego, przecież prawdziwy ser to prawdziwe białko i mleczny tłuszcz,
a nie łój i utwardzacze, z ktorych robione są sklepowe „sery”.
Porownując: efekt sytości po zjedzeniu porcji mojego=PRAWDZIWEGO sera
dojrzewającego wielkości pudełka zapałek równy jest efektowi po zjedzeniu
kilku takich porcji „sera”. Człowiek jest syty szybciej i na bardzo długo -
jak po dobrej wołowinie. Po kupnym serze jest się zaraz głodnym. I kto miał
okazję porównać, ten wie, że to prawda.
Szkoda że nie można przesłać choć paru plasterków na spróbowanie za
pomocą e-maila z załącznikiem;-)
XL
2019-02-21 10:48:41 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Mniamka, szacun. Wyglądają bardzo apetycznie.
Dziękuję! Nie tylko są apetyczne i pyszne (a zapach manchego jest
niesamowity!), ale też wrażenie sytości po ich zjedzeniu jest niesamowite,
co nas (mnie i rodzinę) szokowało na początku, gdy dopiero zaczynałam
przygodę z serowarstwem - po prostu nie dawaliśmy rady zjeść ilości
prawdziwego sera wg typowych dotychczasowych porcji kupnego.
Nic dziwnego, przecież prawdziwy ser to prawdziwe białko i mleczny tłuszcz,
a nie łój i utwardzacze, z ktorych robione są sklepowe „sery”.
Porownując: efekt sytości po zjedzeniu porcji mojego=PRAWDZIWEGO sera
dojrzewającego wielkości pudełka zapałek równy jest efektowi po zjedzeniu
kilku takich porcji „sera”. Człowiek jest syty szybciej i na bardzo długo -
jak po dobrej wołowinie. Po kupnym serze jest się zaraz głodnym. I kto miał
okazję porównać, ten wie, że to prawda.
Szkoda że nie można przesłać choć paru plasterków na spróbowanie za
pomocą e-maila z załącznikiem;-)
Chętnie Ci wyślę fizyczne załączniki fizycznym kurierem jeśli podasz (na
priv) adres. 15 lutego zrobiłam nowe 2 kg manchego, gorgonzola będzie w
niedzielę. Potem dojrzewanie, czyli wysyłka wypadnie za trzy miesiące :-)
Kto wie, może Cię zachęcę do samodzielnej produkcji? Naprawdę to nie jest
jakaś wielka filozofia - trochę mleka, trochę zabawy z lekkim
podgrzewaniem, wsypać kultury vakteri i/lub pleśni, trochę mieszania,
trochę cedzenia i wyciskania w formach... E tam.
Najgorsze z tego jest 3-miesieczne CZEKANIE, ale to tylko za pierwszym
razem. Kiedy robię ser co 2 tygodnie, to po dojrzeniu pierwszej partii mamy
już ser w ciągłej konsumpcji, bo sukcesywnie dojrzewają nastepne partie.
Dla mnie to cud, kiedy z 16 litrów mleka (aktualnie sklepowe, butelkowe -
ale koniecznie przynajmniej 3,2% i z oznaczeniem „mleko świeże” - NIE
UHT!!!) po kilku/nastu godzinach mam 2 kg sera, który za 3 miesiące będzie
niesamowitym przysmakiem :-)
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mit-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3VwzJ2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
Trefniś
2019-02-21 19:10:39 UTC
Permalink
Mniamka, szacun. Wygl=C4=85daj=C4=85 bardzo apetycznie.
Dzi=C4=99kuj=C4=99! Nie tylko s=C4=85 apetyczne i pyszne (a zapach m=
anchego jest
niesamowity!), ale te=C5=BC wra=C5=BCenie syto=C5=9Bci po ich zjedze=
niu jest =
niesamowite,
co nas (mnie i rodzin=C4=99) szokowa=C5=82o na pocz=C4=85tku, gdy do=
piero zaczyna=C5=82am
przygod=C4=99 z serowarstwem - po prostu nie dawali=C5=9Bmy rady zje=
=C5=9B=C4=87 ilo=C5=9Bci
prawdziwego sera wg typowych dotychczasowych porcji kupnego.
Nic dziwnego, przecie=C5=BC prawdziwy ser to prawdziwe bia=C5=82ko i=
mleczny =
t=C5=82uszcz,
a nie =C5=82=C3=B3j i utwardzacze, z ktorych robione s=C4=85 sklepow=
e =E2=80=9Esery=E2=80=9D.
Porownuj=C4=85c: efekt syto=C5=9Bci po zjedzeniu porcji mojego=3DPRA=
WDZIWEGO sera
dojrzewaj=C4=85cego wielko=C5=9Bci pude=C5=82ka zapa=C5=82ek r=C3=B3=
wny jest efektowi po =
zjedzeniu
kilku takich porcji =E2=80=9Esera=E2=80=9D. Cz=C5=82owiek jest syty =
szybciej i na bardzo =
d=C5=82ugo -
jak po dobrej wo=C5=82owinie. Po kupnym serze jest si=C4=99 zaraz g=C5=
=82odnym. I kto =
mia=C5=82
okazj=C4=99 por=C3=B3wna=C4=87, ten wie, =C5=BCe to prawda.
Szkoda =C5=BCe nie mo=C5=BCna przes=C5=82a=C4=87 cho=C4=87 paru plast=
erk=C3=B3w na spr=C3=B3bowanie za
pomoc=C4=85 e-maila z za=C5=82=C4=85cznikiem;-)
Ch=C4=99tnie Ci wy=C5=9Bl=C4=99 fizyczne za=C5=82=C4=85czniki fizyczny=
m kurierem je=C5=9Bli podasz (na
priv) adres. 15 lutego zrobi=C5=82am nowe 2 kg manchego, gorgonzola b=C4=
=99dzie w
niedziel=C4=99. Potem dojrzewanie, czyli wysy=C5=82ka wypadnie za trzy=
miesi=C4=85ce :-)
Kto wie, mo=C5=BCe Ci=C4=99 zach=C4=99c=C4=99 do samodzielnej produkcj=
i? Naprawd=C4=99 to nie jest
jaka=C5=9B wielka filozofia - troch=C4=99 mleka, troch=C4=99 zabawy z =
lekkim
podgrzewaniem, wsypa=C4=87 kultury vakteri i/lub ple=C5=9Bni, troch=C4=
=99 mieszania,
troch=C4=99 cedzenia i wyciskania w formach... E tam.
Najgorsze z tego jest 3-miesieczne CZEKANIE, ale to tylko za pierwszym=
razem. Kiedy robi=C4=99 ser co 2 tygodnie, to po dojrzeniu pierwszej p=
artii =
mamy
ju=C5=BC ser w ci=C4=85g=C5=82ej konsumpcji, bo sukcesywnie dojrzewaj=C4=
=85 nastepne partie.
Dla mnie to cud, kiedy z 16 litr=C3=B3w mleka (aktualnie sklepowe, but=
elkowe -
ale koniecznie przynajmniej 3,2% i z oznaczeniem =E2=80=9Emleko =C5=9B=
wie=C5=BCe=E2=80=9D - NIE
UHT!!!) po kilku/nastu godzinach mam 2 kg sera, kt=C3=B3ry za 3 miesi=C4=
=85ce =
b=C4=99dzie
niesamowitym przysmakiem :-)
Troch=C4=99 poza tematem:
Czy kto=C5=9B ma pomys=C5=82, dlaczego sklepy wielkopowierzchniowe tak u=
parcie =

sprzedaj=C4=85 sery =C5=BC=C3=B3=C5=82te krojone w plastry? Ma=C5=82e sk=
lepiki pewnie nied=C5=82ugo te=C5=BC =

p=C3=B3jd=C4=85 w tym kierunku...
Nie rozumiem tego pomys=C5=82u. Zw=C5=82aszcza, =C5=BCe to przecie=C5=BC=
degraduje nawet =

najsmaczniejszy ser, je=C5=9Bli takowy by si=C4=99 przypadkiem zdarzy=C5=
=82!

-- =

Trefni=C5=9B
Trybun
2019-02-22 07:54:05 UTC
Permalink
Czy ktoś ma pomysł, dlaczego sklepy wielkopowierzchniowe tak uparcie
sprzedają sery żółte krojone w plastry? Małe sklepiki pewnie niedługo
też pójdą w tym kierunku...
Nie rozumiem tego pomysłu. Zwłaszcza, że to przecież degraduje nawet
najsmaczniejszy ser, jeśli takowy by się przypadkiem zdarzył!
Osobiście uważam że to jest bardzo dobra koncepcja, np  potrzebna do
śniadania określona ilość to można kupić taką ilość plasterków.
Trefniś
2019-02-22 16:58:33 UTC
Permalink
Czy kto=B6 ma pomys=B3, dlaczego sklepy wielkopowierzchniowe tak upar=
cie =
sprzedaj=B1 sery =BF=F3=B3te krojone w plastry? Ma=B3e sklepiki pewni=
e nied=B3ugo =
te=BF p=F3jd=B1 w tym kierunku...
Nie rozumiem tego pomys=B3u. Zw=B3aszcza, =BFe to przecie=BF degraduj=
e nawet =
najsmaczniejszy ser, je=B6li takowy by si=EA przypadkiem zdarzy=B3!
Osobi=B6cie uwa=BFam =BFe to jest bardzo dobra koncepcja, np potrzebn=
a do =
=B6niadania okre=B6lona ilo=B6=E6 to mo=BFna kupi=E6 tak=B1 ilo=B6=E6 =
plasterk=F3w.
Kupujesz opakowanie na wag=EA (np. 500 g), nie konkretn=B1 ilo=B6=E6 pla=
sterk=F3w.
Ser w dobrym sklepie na plasterki krojone na wynos z bloku to co=B6 zupe=
=B3nie =

innego. Zw=B3aszcza, =BFe dobry sklep mo=BFe pokroi=E6 maszynowo nawet c=
ieniej, =

ni=BF udaje si=EA to w domu.


Nadal uwa=BFam, =BFe pod pozorem u=B3atwienia sprzedaje si=EA mniej smac=
zny towar. =

Bo plasterki np. z insekta s=B1 do=B6=E6 grube, a ser ma bardzo mi=EAkk=B1=
=

konsystencj=EA dla u=B3atwienia krojenia.

-- =

Trefni=B6
Trybun
2019-02-25 07:34:40 UTC
Permalink
Czy ktoś ma pomysł, dlaczego sklepy wielkopowierzchniowe tak uparcie
sprzedają sery żółte krojone w plastry? Małe sklepiki pewnie
niedługo też pójdą w tym kierunku...
Nie rozumiem tego pomysłu. Zwłaszcza, że to przecież degraduje nawet
najsmaczniejszy ser, jeśli takowy by się przypadkiem zdarzył!
Osobiście uważam że to jest bardzo dobra koncepcja, np potrzebna do
śniadania określona ilość to można kupić taką ilość plasterków.
Kupujesz opakowanie na wagę (np. 500 g), nie konkretną ilość plasterków.
Ser w dobrym sklepie na plasterki krojone na wynos z bloku to coś
zupełnie innego. Zwłaszcza, że dobry sklep może pokroić maszynowo
nawet cieniej, niż udaje się to w domu.
Nadal uważam, że pod pozorem ułatwienia sprzedaje się mniej smaczny
towar. Bo plasterki np. z insekta są dość grube, a ser ma bardzo
miękką konsystencję dla ułatwienia krojenia.
Właśnie taki sklep miałem na myśli, plasterki krojone są w sklepie z
bloku. W pobliskim Polo nawet na opakowaniu podają ilość plasterków.
Animka
2019-02-25 14:13:28 UTC
Permalink
Post by Trybun
Czy ktoś ma pomysł, dlaczego sklepy wielkopowierzchniowe tak uparcie
sprzedają sery żółte krojone w plastry? Małe sklepiki pewnie
niedługo też pójdą w tym kierunku...
Nie rozumiem tego pomysłu. Zwłaszcza, że to przecież degraduje nawet
najsmaczniejszy ser, jeśli takowy by się przypadkiem zdarzył!
Osobiście uważam że to jest bardzo dobra koncepcja, np potrzebna do
śniadania określona ilość to można kupić taką ilość plasterków.
Kupujesz opakowanie na wagę (np. 500 g), nie konkretną ilość plasterków.
Ser w dobrym sklepie na plasterki krojone na wynos z bloku to coś
zupełnie innego. Zwłaszcza, że dobry sklep może pokroić maszynowo
nawet cieniej, niż udaje się to w domu.
Nadal uważam, że pod pozorem ułatwienia sprzedaje się mniej smaczny
towar. Bo plasterki np. z insekta są dość grube, a ser ma bardzo
miękką konsystencję dla ułatwienia krojenia.
Właśnie taki sklep miałem na myśli, plasterki krojone są w sklepie z
bloku. W pobliskim Polo nawet na opakowaniu podają ilość plasterków.
Jeszcze lepszy jest starty kawałek na tarce (w domu)-na wiórki. Fajnie i
szybko się trze.
--
animka
Trybun
2019-02-27 07:29:33 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Trybun
Właśnie taki sklep miałem na myśli, plasterki krojone są w sklepie z
bloku. W pobliskim Polo nawet na opakowaniu podają ilość plasterków.
Jeszcze lepszy jest starty kawałek na tarce (w domu)-na wiórki. Fajnie
i szybko się trze.
Jako składnik kanapki?
Animka
2019-02-27 11:16:16 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Trybun
Właśnie taki sklep miałem na myśli, plasterki krojone są w sklepie z
bloku. W pobliskim Polo nawet na opakowaniu podają ilość plasterków.
Jeszcze lepszy jest starty kawałek na tarce (w domu)-na wiórki. Fajnie
i szybko się trze.
Jako składnik kanapki?
Na chleb z masłem kładę. Teraz musialam przystopować z tym serem zółtym
na jakiś czas. Jakie są w tych serach składniki to wiedzą tylko ci co je
robią.
--
animka
Animka
2019-02-22 20:53:06 UTC
Permalink
Post by Trybun
Czy ktoś ma pomysł, dlaczego sklepy wielkopowierzchniowe tak uparcie
sprzedają sery żółte krojone w plastry? Małe sklepiki pewnie niedługo
też pójdą w tym kierunku...
Nie rozumiem tego pomysłu. Zwłaszcza, że to przecież degraduje nawet
najsmaczniejszy ser, jeśli takowy by się przypadkiem zdarzył!
Osobiście uważam że to jest bardzo dobra koncepcja, np  potrzebna do
śniadania określona ilość to można kupić taką ilość plasterków.
Lubię bardzo żółty ser, ale jakis czas temu odkryłam, że on mnie nie
służy. Z pół roku nie kupowałam tego. Parę dni temu kupiłam Podlaski
(niby niezły w smaku) w plasterkach zapaczkowany, no i dostałam
uczulenia, znowu zaczęły mi wyłazić włosy, kasłałam, charczałam. Z
wielkim smutkiem musiałam wyrzucić ten ser i dolegliwości przeszły,
tylko uczulenie na nogach jeszcze uciążliwe, przykre. Nie wiem kiedy mi
to przejdzie, a wydałam już sporo kasy na różne maści i różne zyrteksy,
które nie pomagają. W sumie nie ma co jeść, bo nie wiadomo, czy człowiek
nie kupi mięsa ze świńską grypą itp. Teraz i ludzie się tym zarażają.
--
animka
Trybun
2019-02-25 07:36:39 UTC
Permalink
Post by Animka
Czy ktoś ma pomysł, dlaczego sklepy wielkopowierzchniowe tak uparcie
sprzedają sery żółte krojone w plastry? Małe sklepiki pewnie
niedługo też pójdą w tym kierunku...
Nie rozumiem tego pomysłu. Zwłaszcza, że to przecież degraduje nawet
najsmaczniejszy ser, jeśli takowy by się przypadkiem zdarzył!
Osobiście uważam że to jest bardzo dobra koncepcja, np potrzebna do
śniadania określona ilość to można kupić taką ilość plasterków.
Lubię bardzo żółty ser, ale jakis czas temu odkryłam, że on mnie nie
służy. Z pół roku nie kupowałam tego. Parę dni temu kupiłam Podlaski
(niby niezły w smaku) w plasterkach zapaczkowany, no i dostałam
uczulenia, znowu zaczęły mi wyłazić włosy, kasłałam, charczałam. Z
wielkim smutkiem musiałam wyrzucić ten ser i dolegliwości przeszły,
tylko uczulenie na nogach jeszcze uciążliwe, przykre. Nie wiem kiedy
mi to przejdzie, a wydałam już sporo kasy na różne maści i różne
zyrteksy, które nie pomagają. W sumie nie ma co jeść, bo nie wiadomo,
czy człowiek nie kupi mięsa ze świńską grypą itp. Teraz i ludzie się
tym zarażają.
Po każdym rodzaju sera występuje to uczulenie? Próbowałaś czegoś takiego
jak to co w Poznaniu nazywamy "gzikiem"? Jest to biały ser wymieszany z
śmietana z dodatkiem szczypiorku czy cebuli i ew zielny koperek.
stefan
2019-02-25 12:21:53 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by Animka
Czy ktoś ma pomysł, dlaczego sklepy wielkopowierzchniowe tak uparcie
sprzedają sery żółte krojone w plastry? Małe sklepiki pewnie
niedługo też pójdą w tym kierunku...
Nie rozumiem tego pomysłu. Zwłaszcza, że to przecież degraduje nawet
najsmaczniejszy ser, jeśli takowy by się przypadkiem zdarzył!
Osobiście uważam że to jest bardzo dobra koncepcja, np potrzebna do
śniadania określona ilość to można kupić taką ilość plasterków.
Lubię bardzo żółty ser, ale jakis czas temu odkryłam, że on mnie nie
służy. Z pół roku nie kupowałam tego. Parę dni temu kupiłam Podlaski
(niby niezły w smaku) w plasterkach zapaczkowany, no i dostałam
uczulenia, znowu zaczęły mi wyłazić włosy, kasłałam, charczałam. Z
wielkim smutkiem musiałam wyrzucić ten ser i dolegliwości przeszły,
tylko uczulenie na nogach jeszcze uciążliwe, przykre. Nie wiem kiedy
mi to przejdzie, a wydałam już sporo kasy na różne maści i różne
zyrteksy, które nie pomagają. W sumie nie ma co jeść, bo nie wiadomo,
czy człowiek nie kupi mięsa ze świńską grypą itp. Teraz i ludzie się
tym zarażają.
Po każdym rodzaju sera występuje to uczulenie? Próbowałaś czegoś takiego
jak to co w Poznaniu nazywamy "gzikiem"? Jest to biały ser wymieszany z
śmietana z dodatkiem szczypiorku czy cebuli i ew zielny koperek.
tłuczone ziemniaki z gzikiem.... Błeeeeeeeee/
pozdr
Stefan

---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe Avast.
https://www.avast.com/antivirus
Trybun
2019-02-27 07:28:23 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by Trybun
Post by Animka
Czy ktoś ma pomysł, dlaczego sklepy wielkopowierzchniowe tak
uparcie sprzedają sery żółte krojone w plastry? Małe sklepiki
pewnie niedługo też pójdą w tym kierunku...
Nie rozumiem tego pomysłu. Zwłaszcza, że to przecież degraduje
nawet najsmaczniejszy ser, jeśli takowy by się przypadkiem zdarzył!
Osobiście uważam że to jest bardzo dobra koncepcja, np potrzebna do
śniadania określona ilość to można kupić taką ilość plasterków.
Lubię bardzo żółty ser, ale jakis czas temu odkryłam, że on mnie nie
służy. Z pół roku nie kupowałam tego. Parę dni temu kupiłam Podlaski
(niby niezły w smaku) w plasterkach zapaczkowany, no i dostałam
uczulenia, znowu zaczęły mi wyłazić włosy, kasłałam, charczałam. Z
wielkim smutkiem musiałam wyrzucić ten ser i dolegliwości przeszły,
tylko uczulenie na nogach jeszcze uciążliwe, przykre. Nie wiem kiedy
mi to przejdzie, a wydałam już sporo kasy na różne maści i różne
zyrteksy, które nie pomagają. W sumie nie ma co jeść, bo nie
wiadomo, czy człowiek nie kupi mięsa ze świńską grypą itp. Teraz i
ludzie się tym zarażają.
Po każdym rodzaju sera występuje to uczulenie? Próbowałaś czegoś
takiego jak to co w Poznaniu nazywamy "gzikiem"? Jest to biały ser
wymieszany z śmietana z dodatkiem szczypiorku czy cebuli i ew zielny
koperek.
tłuczone ziemniaki z gzikiem.... Błeeeeeeeee/
pozdr
Stefan
W poznańskim mówią o tym - "pyry z gzikiem".
Animka
2019-02-25 14:18:02 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by Animka
Czy ktoś ma pomysł, dlaczego sklepy wielkopowierzchniowe tak uparcie
sprzedają sery żółte krojone w plastry? Małe sklepiki pewnie
niedługo też pójdą w tym kierunku...
Nie rozumiem tego pomysłu. Zwłaszcza, że to przecież degraduje nawet
najsmaczniejszy ser, jeśli takowy by się przypadkiem zdarzył!
Osobiście uważam że to jest bardzo dobra koncepcja, np potrzebna do
śniadania określona ilość to można kupić taką ilość plasterków.
Lubię bardzo żółty ser, ale jakis czas temu odkryłam, że on mnie nie
służy. Z pół roku nie kupowałam tego. Parę dni temu kupiłam Podlaski
(niby niezły w smaku) w plasterkach zapaczkowany, no i dostałam
uczulenia, znowu zaczęły mi wyłazić włosy, kasłałam, charczałam. Z
wielkim smutkiem musiałam wyrzucić ten ser i dolegliwości przeszły,
tylko uczulenie na nogach jeszcze uciążliwe, przykre. Nie wiem kiedy
mi to przejdzie, a wydałam już sporo kasy na różne maści i różne
zyrteksy, które nie pomagają. W sumie nie ma co jeść, bo nie wiadomo,
czy człowiek nie kupi mięsa ze świńską grypą itp. Teraz i ludzie się
tym zarażają.
Po każdym rodzaju sera występuje to uczulenie? Próbowałaś czegoś takiego
jak to co w Poznaniu nazywamy "gzikiem"? Jest to biały ser wymieszany z
śmietana z dodatkiem szczypiorku czy cebuli i ew zielny koperek.
Bardzo lubię. Kupuje jakiś dobry twarożek w paczce. Najczęściej to jem
zmieszany ze śmietaą i cukrem. Jestem też uczulona na jajka i nabiał,
ale czasami nie wytrzymuję i po prostu jem.
--
animka
Animka
2019-02-25 14:21:39 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Trybun
Post by Animka
Czy ktoś ma pomysł, dlaczego sklepy wielkopowierzchniowe tak
uparcie sprzedają sery żółte krojone w plastry? Małe sklepiki
pewnie niedługo też pójdą w tym kierunku...
Nie rozumiem tego pomysłu. Zwłaszcza, że to przecież degraduje
nawet najsmaczniejszy ser, jeśli takowy by się przypadkiem zdarzył!
Osobiście uważam że to jest bardzo dobra koncepcja, np potrzebna do
śniadania określona ilość to można kupić taką ilość plasterków.
Lubię bardzo żółty ser, ale jakis czas temu odkryłam, że on mnie nie
służy. Z pół roku nie kupowałam tego. Parę dni temu kupiłam Podlaski
(niby niezły w smaku) w plasterkach zapaczkowany, no i dostałam
uczulenia, znowu zaczęły mi wyłazić włosy, kasłałam, charczałam. Z
wielkim smutkiem musiałam wyrzucić ten ser i dolegliwości przeszły,
tylko uczulenie na nogach jeszcze uciążliwe, przykre. Nie wiem kiedy
mi to przejdzie, a wydałam już sporo kasy na różne maści i różne
zyrteksy, które nie pomagają. W sumie nie ma co jeść, bo nie wiadomo,
czy człowiek nie kupi mięsa ze świńską grypą itp. Teraz i ludzie się
tym zarażają.
Po każdym rodzaju sera występuje to uczulenie? Próbowałaś czegoś
takiego jak to co w Poznaniu nazywamy "gzikiem"? Jest to biały ser
wymieszany z śmietana z dodatkiem szczypiorku czy cebuli i ew zielny
koperek.
Bardzo lubię. Kupuje jakiś dobry twarożek w paczce. Najczęściej to jem
zmieszany ze śmietaą i cukrem. Jestem też uczulona na jajka i nabiał,
ale czasami nie wytrzymuję i po prostu jem.
Ps. Gzika nie widziałam na oczy.
--
animka
Trybun
2019-02-27 07:29:13 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Animka
Post by Trybun
Post by Animka
Lubię bardzo żółty ser, ale jakis czas temu odkryłam, że on mnie
nie służy. Z pół roku nie kupowałam tego. Parę dni temu kupiłam
Podlaski (niby niezły w smaku) w plasterkach zapaczkowany, no i
dostałam uczulenia, znowu zaczęły mi wyłazić włosy, kasłałam,
charczałam. Z wielkim smutkiem musiałam wyrzucić ten ser i
dolegliwości przeszły, tylko uczulenie na nogach jeszcze uciążliwe,
przykre. Nie wiem kiedy mi to przejdzie, a wydałam już sporo kasy
na różne maści i różne zyrteksy, które nie pomagają. W sumie nie ma
co jeść, bo nie wiadomo, czy człowiek nie kupi mięsa ze świńską
grypą itp. Teraz i ludzie się tym zarażają.
Po każdym rodzaju sera występuje to uczulenie? Próbowałaś czegoś
takiego jak to co w Poznaniu nazywamy "gzikiem"? Jest to biały ser
wymieszany z śmietana z dodatkiem szczypiorku czy cebuli i ew zielny
koperek.
Bardzo lubię. Kupuje jakiś dobry twarożek w paczce. Najczęściej to
jem zmieszany ze śmietaą i cukrem. Jestem też uczulona na jajka i
nabiał, ale czasami nie wytrzymuję i po prostu jem.
Ps. Gzika nie widziałam na oczy.
To tylko taka nazwa regionalna. A twarożek z śmietaną i zieleniną czy
ziołami to nie tylko polski specjał.
Animka
2019-02-27 11:14:02 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Animka
Bardzo lubię. Kupuje jakiś dobry twarożek w paczce. Najczęściej to
jem zmieszany ze śmietaą i cukrem. Jestem też uczulona na jajka i
nabiał, ale czasami nie wytrzymuję i po prostu jem.
Ps. Gzika nie widziałam na oczy.
To tylko taka nazwa regionalna. A twarożek z śmietaną i zieleniną czy
ziołami to nie tylko polski specjał.
Na myśl mi nie przyszło, że to twarożek z zieleniną ;-)
--
animka
Trybun
2019-02-22 07:52:51 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Mniamka, szacun. Wyglądają bardzo apetycznie.
Dziękuję! Nie tylko są apetyczne i pyszne (a zapach manchego jest
niesamowity!), ale też wrażenie sytości po ich zjedzeniu jest niesamowite,
co nas (mnie i rodzinę) szokowało na początku, gdy dopiero zaczynałam
przygodę z serowarstwem - po prostu nie dawaliśmy rady zjeść ilości
prawdziwego sera wg typowych dotychczasowych porcji kupnego.
Nic dziwnego, przecież prawdziwy ser to prawdziwe białko i mleczny tłuszcz,
a nie łój i utwardzacze, z ktorych robione są sklepowe „sery”.
Porownując: efekt sytości po zjedzeniu porcji mojego=PRAWDZIWEGO sera
dojrzewającego wielkości pudełka zapałek równy jest efektowi po zjedzeniu
kilku takich porcji „sera”. Człowiek jest syty szybciej i na bardzo długo -
jak po dobrej wołowinie. Po kupnym serze jest się zaraz głodnym. I kto miał
okazję porównać, ten wie, że to prawda.
Szkoda że nie można przesłać choć paru plasterków na spróbowanie za
pomocą e-maila z załącznikiem;-)
Chętnie Ci wyślę fizyczne załączniki fizycznym kurierem jeśli podasz (na
priv) adres. 15 lutego zrobiłam nowe 2 kg manchego, gorgonzola będzie w
niedzielę. Potem dojrzewanie, czyli wysyłka wypadnie za trzy miesiące :-)
Kto wie, może Cię zachęcę do samodzielnej produkcji? Naprawdę to nie jest
jakaś wielka filozofia - trochę mleka, trochę zabawy z lekkim
podgrzewaniem, wsypać kultury vakteri i/lub pleśni, trochę mieszania,
trochę cedzenia i wyciskania w formach... E tam.
Najgorsze z tego jest 3-miesieczne CZEKANIE, ale to tylko za pierwszym
razem. Kiedy robię ser co 2 tygodnie, to po dojrzeniu pierwszej partii mamy
już ser w ciągłej konsumpcji, bo sukcesywnie dojrzewają nastepne partie.
Dla mnie to cud, kiedy z 16 litrów mleka (aktualnie sklepowe, butelkowe -
ale koniecznie przynajmniej 3,2% i z oznaczeniem „mleko świeże” - NIE
UHT!!!) po kilku/nastu godzinach mam 2 kg sera, który za 3 miesiące będzie
niesamowitym przysmakiem :-)
Dziękuję bardzo za propozycję, jednak nie chcę Cię fatygować aż do tego
stopnia. A co do tzw produkcji własnej to ja chyba się do tego
zwyczajnie nie nadaję. Próbowałem kilku rzeczy i wyniki wyszły dalekie
od oczekiwanych. Jakiś wyjątkowy antytalent kulinarny musi we mnie
siedzieć bo przecie mam przepisy a i tak zawsze idzie coś nie tak..
Nawet zwykły twaróg ( z chłopskiego mleka) to dla mnie za duże wyzwanie.
Próbowałem kilkukrotnie - zawsze wyszła masa z jakimś takim dziwnym
posmakiem. Zresztą taki kupowany "od baby" na targowisku też niezbyt mi
podchodzi.
Stokrotka
2019-02-02 14:40:30 UTC
Permalink
Post by Trybun
A jak to jest z tym winem? Do niedawna sądziłem że wino "im starsze tym
lepsze", a tu się okazuje że to sprawa dość złożona - są nawet wina z
terminem przydatności do spożycia.
To nie prawda, że czym starsze, tym lepsze.
Na początku - tak, ono powinno odleżaklować między innymi po to by ten
niezdrowy osad osiadł na dnie,
Potem to już jak się trafi, jak za długo stoi, a nie zlejesz poprawnie lub
za mało razy, to wyczujesz w smaku ten osad.
realnie domowe wino może stać kilka lat,
i zależy to też od mocy, w zasadzie mocniejsze może stać dłużej,
np takie miody pitne.
--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. ( ortografia . pev . pl )
Trybun
2019-02-03 18:02:34 UTC
Permalink
Post by Stokrotka
Post by Trybun
A jak to jest z tym winem? Do niedawna sądziłem że wino "im starsze tym
lepsze", a tu się okazuje że to sprawa dość złożona - są nawet wina z
terminem przydatności do spożycia.
To nie prawda, że czym starsze, tym lepsze.
Na początku - tak, ono powinno odleżaklować między innymi po to by ten
niezdrowy osad osiadł na dnie,
Potem to już jak się trafi, jak za długo stoi, a nie zlejesz poprawnie
lub za mało razy, to wyczujesz w smaku ten osad.
realnie domowe wino może stać kilka lat,
i zależy to też od mocy, w zasadzie mocniejsze może stać dłużej,
np takie miody pitne.
Czyli powiedzenie " stare jest dobre tylko  wino i skrzypce" jest
niezbyt mądre.. ;-)
Animka
2019-02-03 22:28:24 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by Stokrotka
Post by Trybun
A jak to jest z tym winem? Do niedawna sądziłem że wino "im starsze tym
lepsze", a tu się okazuje że to sprawa dość złożona - są nawet wina z
terminem przydatności do spożycia.
To nie prawda, że czym starsze, tym lepsze.
Na początku - tak, ono powinno odleżaklować między innymi po to by ten
niezdrowy osad osiadł na dnie,
Potem to już jak się trafi, jak za długo stoi, a nie zlejesz poprawnie
lub za mało razy, to wyczujesz w smaku ten osad.
realnie domowe wino może stać kilka lat,
i zależy to też od mocy, w zasadzie mocniejsze może stać dłużej,
np takie miody pitne.
Czyli powiedzenie " stare jest dobre tylko  wino i skrzypce" jest
niezbyt mądre.. ;-)
Nieraz na zatopionyh statkach znajdują starutkie winai inne alkohole i
jak próbują to podobno wspaniałe i bez żadnych zmian na niekorzyść.
--
animka
Trybun
2019-02-04 11:09:18 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Trybun
Post by Stokrotka
Post by Trybun
A jak to jest z tym winem? Do niedawna sądziłem że wino "im starsze tym
lepsze", a tu się okazuje że to sprawa dość złożona - są nawet wina
z terminem przydatności do spożycia.
To nie prawda, że czym starsze, tym lepsze.
Na początku - tak, ono powinno odleżaklować między innymi po to by
ten niezdrowy osad osiadł na dnie,
Potem to już jak się trafi, jak za długo stoi, a nie zlejesz
poprawnie lub za mało razy, to wyczujesz w smaku ten osad.
realnie domowe wino może stać kilka lat,
i zależy to też od mocy, w zasadzie mocniejsze może stać dłużej,
np takie miody pitne.
Czyli powiedzenie " stare jest dobre tylko  wino i skrzypce" jest
niezbyt mądre.. ;-)
Nieraz na zatopionyh statkach znajdują starutkie winai inne alkohole i
jak próbują to podobno wspaniałe i bez żadnych zmian na niekorzyść.
Ryzykanci..
Animka
2019-02-04 17:55:14 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Trybun
Post by Stokrotka
Post by Trybun
A jak to jest z tym winem? Do niedawna sądziłem że wino "im starsze tym
lepsze", a tu się okazuje że to sprawa dość złożona - są nawet wina
z terminem przydatności do spożycia.
To nie prawda, że czym starsze, tym lepsze.
Na początku - tak, ono powinno odleżaklować między innymi po to by
ten niezdrowy osad osiadł na dnie,
Potem to już jak się trafi, jak za długo stoi, a nie zlejesz
poprawnie lub za mało razy, to wyczujesz w smaku ten osad.
realnie domowe wino może stać kilka lat,
i zależy to też od mocy, w zasadzie mocniejsze może stać dłużej,
np takie miody pitne.
Czyli powiedzenie " stare jest dobre tylko  wino i skrzypce" jest
niezbyt mądre.. ;-)
Nieraz na zatopionyh statkach znajdują starutkie winai inne alkohole i
jak próbują to podobno wspaniałe i bez żadnych zmian na niekorzyść.
Ryzykanci..
To jacyś naukowcy wydają ekspertyzy.
--
animka
Trybun
2019-02-08 10:49:43 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Trybun
Czyli powiedzenie " stare jest dobre tylko  wino i skrzypce" jest
niezbyt mądre.. ;-)
Nieraz na zatopionyh statkach znajdują starutkie winai inne alkohole
i jak próbują to podobno wspaniałe i bez żadnych zmian na niekorzyść.
Ryzykanci..
To jacyś naukowcy wydają ekspertyzy.
Naukowcy i ich tezy wcale nie muszą być zgodne z kubkami smakowymi
konsumenta ;-)
Loading...