Discussion:
Podróby arbuzów.
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
i***@gazeta.pl
2018-04-30 23:12:38 UTC
Permalink
Jestem pewna, że i w polskich sklepach je widuję, i to często, a nawet śmiem twierdzić, że regularnie!

http://wkrajuktorynieistnieje.blogspot.com/2014/05/arbuzowy-problem.html?m=1
i***@gazeta.pl
2018-04-30 23:16:12 UTC
Permalink
Sprawa się potwierdza:
https://www.google.pl/amp/s/www.fakt.pl/kobieta/zdrowie-i-fitness/podbrabiane-arbuzy-w-sklepachtak-podrabiaja-arbuzy/jdmblxy.amp
i***@gazeta.pl
2018-05-03 21:51:35 UTC
Permalink
Wczoraj widziałam te dynie - w Lidl. Żadne z tych warzyw (dynia to warzywo) nie było arbuzem.
Trybun
2018-05-13 12:28:48 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Jestem pewna, że i w polskich sklepach je widuję, i to często, a nawet śmiem twierdzić, że regularnie!
http://wkrajuktorynieistnieje.blogspot.com/2014/05/arbuzowy-problem.html?m=1
Chyba jakaś bzdura - ten "pseudo" to po prostu jeszcze nie całkowicie
dojrzały arbuz. I samo przez się rozumie że nie będzie tak słodki ja w
pełni dojrzały, jak i pestki będą mieć trochę inny kolor.
Stokrotka
2018-05-13 16:08:24 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by i***@gazeta.pl
Jestem pewna, że i w polskich sklepach je widuję, i to często, a nawet
śmiem twierdzić, że regularnie!
http://wkrajuktorynieistnieje.blogspot.com/2014/05/arbuzowy-problem.html?m=1
Chyba jakaś bzdura - ten "pseudo" to po prostu jeszcze nie całkowicie
dojrzały arbuz. I samo przez się rozumie że nie będzie tak słodki ja w
pełni dojrzały, jak i pestki będą mieć trochę inny kolor.
Nie, Ikselka ma rację, to inny gatunek.
Mam wrażenie, że te z Ameryki Południowej zawsze są Ok, nie są podrabiane i
są pyszne.
--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. ( ortografia . pev . pl )
Trybun
2018-05-14 07:54:42 UTC
Permalink
Post by Stokrotka
Post by Trybun
Post by i***@gazeta.pl
Jestem pewna, że i w polskich sklepach je widuję, i to często, a
nawet śmiem twierdzić, że regularnie!
http://wkrajuktorynieistnieje.blogspot.com/2014/05/arbuzowy-problem.html?m=1
Chyba jakaś bzdura - ten "pseudo" to po prostu jeszcze nie całkowicie
dojrzały arbuz. I samo przez się rozumie że nie będzie tak słodki ja
w pełni dojrzały, jak i pestki będą mieć trochę inny kolor.
Nie, Ikselka ma rację, to inny gatunek.
Mam wrażenie, że te z Ameryki Południowej zawsze są Ok, nie są
podrabiane i są pyszne.
Z czego ten wniosek? Czy sprzedawane obecnie pomidory też mamy brać za
inny gatunek? Bez smaku, wygląd nie ten i w ogóle nie do użytku.. A
wystarczy pozostawić go na tydzień, dwa i już mamy normalnego pomidora.
i***@gazeta.pl
2018-05-15 19:09:49 UTC
Permalink
Tydzień-dwa? Prędzej zgnije niż dojrzeje - poobijany, pognieciony i zarażony pleśnią z tych, które zepsuły się już w transporcie.
Trybun
2018-05-16 17:14:13 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Tydzień-dwa? Prędzej zgnije niż dojrzeje - poobijany, pognieciony i zarażony pleśnią z tych, które zepsuły się już w transporcie.
No, może trochę krócej..
i***@gazeta.pl
2018-05-15 19:06:53 UTC
Permalink
Nie bzdura. Producenci właśnie liczą na takie traktowanie tych mieszańców przez klientów.
Ja już od lat nie kupuję arbuzów, jeśli nie mogę przekroić i sprawdzić. Wiedziałam, że coś jest nie tak w ostatnich latach, bo doskonale paniętam z dzieciństwa prawdziwe arbuzy z Bułgarii. Ludzie nie pamiętający ich nie mają żadnego porównania i dają się nabijać w butelkę myśląc, że kupują niedojrzałe.
Potrzymaj więc taki „niedojrzalec” - nie stanie się od tego czerwony w środku, słodki i soczysty. Pomidor też nie. To, że Ty uważasz inaczej, znaczy tylko tyle, że nie znasz smaku dojrzałego pomidora - bo kupujesz tylko to, co Ci oferuje sklep, czyli niedojrzałe i niewybarwione oraz pozbawione smaku egzemplarze odmian przemysłowych o twardym miązszu, dobrze znoszące transport.

A ja tylko sporadycznie je kupuję - od ...stu lat jem tylko te prawdziwe, uprawiając co roku sto krzaków.
Robię z nich przetwory na zimę i mam cały rok źrôdło likopenu i witamin, zimą utracone niektórecwitaminy w pomidorach ze słoika uzupełniam słusznym dodatkiem cebuli (likopenowi przetwarzanie nie szkodzi).
Trybun
2018-05-16 17:15:36 UTC
Permalink
Post by i***@gazeta.pl
Nie bzdura. Producenci właśnie liczą na takie traktowanie tych mieszańców przez klientów.
Ja już od lat nie kupuję arbuzów, jeśli nie mogę przekroić i sprawdzić. Wiedziałam, że coś jest nie tak w ostatnich latach, bo doskonale paniętam z dzieciństwa prawdziwe arbuzy z Bułgarii. Ludzie nie pamiętający ich nie mają żadnego porównania i dają się nabijać w butelkę myśląc, że kupują niedojrzałe.
Potrzymaj więc taki „niedojrzalec” - nie stanie się od tego czerwony w środku, słodki i soczysty. Pomidor też nie. To, że Ty uważasz inaczej, znaczy tylko tyle, że nie znasz smaku dojrzałego pomidora - bo kupujesz tylko to, co Ci oferuje sklep, czyli niedojrzałe i niewybarwione oraz pozbawione smaku egzemplarze odmian przemysłowych o twardym miązszu, dobrze znoszące transport.
A ja tylko sporadycznie je kupuję - od ...stu lat jem tylko te prawdziwe, uprawiając co roku sto krzaków.
Robię z nich przetwory na zimę i mam cały rok źrôdło likopenu i witamin, zimą utracone niektórecwitaminy w pomidorach ze słoika uzupełniam słusznym dodatkiem cebuli (likopenowi przetwarzanie nie szkodzi).
Ale gdzie tu sens - podrabiać arbuzy? O ile się nie mylę to warzywo jest
z tego samego gatunku co np papaja, a o jej walorach smakowych stanowi
przede wszystkim całkowita dojrzałość.

Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
XL
2018-05-16 17:46:54 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by i***@gazeta.pl
Nie bzdura. Producenci właśnie liczą na takie traktowanie tych mieszańców przez klientów.
Ja już od lat nie kupuję arbuzów, jeśli nie mogę przekroić i sprawdzić.
Wiedziałam, że coś jest nie tak w ostatnich latach, bo doskonale
paniętam z dzieciństwa prawdziwe arbuzy z Bułgarii. Ludzie nie
pamiętający ich nie mają żadnego porównania i dają się nabijać w butelkę
myśląc, że kupują niedojrzałe.
Potrzymaj więc taki „niedojrzalec” - nie stanie się od tego czerwony w
środku, słodki i soczysty. Pomidor też nie. To, że Ty uważasz inaczej,
znaczy tylko tyle, że nie znasz smaku dojrzałego pomidora - bo kupujesz
tylko to, co Ci oferuje sklep, czyli niedojrzałe i niewybarwione oraz
pozbawione smaku egzemplarze odmian przemysłowych o twardym miązszu,
dobrze znoszące transport.
A ja tylko sporadycznie je kupuję - od ...stu lat jem tylko te
prawdziwe, uprawiając co roku sto krzaków.
Robię z nich przetwory na zimę i mam cały rok źrôdło likopenu i witamin,
zimą utracone niektórecwitaminy w pomidorach ze słoika uzupełniam
słusznym dodatkiem cebuli (likopenowi przetwarzanie nie szkodzi).
Ale gdzie tu sens - podrabiać arbuzy?
Sens podrabiania jest w linku z pierwszego posta w tym wątku:
„Kiedy siejemy arbuza ten potrafi dać do np. 5 ton owocu, a ten zrobiony z
dyni, aż np. 15 ton - jest różnica? ano jest...a co dalej...wiadomo: chodzi
o pieniądze...więcej sprzeda się owocu = więcej kasy...a cena za
"podrabiańca" jest taka sama jak za normalnego: ostatnio po 0.99TL lub 1 TL
za kg owocu (dane z targu w Famaguście). Prawdziwe arbuzy pojawiają się też
znacznie później niż podrabiane, bo od mniej więcej połowy czerwca -
prawdziwy potrzebuje jednak dłuższego dojrzewania.”
Post by Trybun
ile się nie mylę to warzywo jest
z tego samego gatunku co np papaja
Nie. Arbuz to dyniowate. Jak dynia, kabaczek, ogórek, cukinia, melon...
A papaja to:
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Melonowiec_właściwy
--
XL
Trybun
2018-05-17 10:17:56 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
Post by i***@gazeta.pl
Nie bzdura. Producenci właśnie liczą na takie traktowanie tych mieszańców przez klientów.
Ja już od lat nie kupuję arbuzów, jeśli nie mogę przekroić i sprawdzić.
Wiedziałam, że coś jest nie tak w ostatnich latach, bo doskonale
paniętam z dzieciństwa prawdziwe arbuzy z Bułgarii. Ludzie nie
pamiętający ich nie mają żadnego porównania i dają się nabijać w butelkę
myśląc, że kupują niedojrzałe.
Potrzymaj więc taki „niedojrzalec” - nie stanie się od tego czerwony w
środku, słodki i soczysty. Pomidor też nie. To, że Ty uważasz inaczej,
znaczy tylko tyle, że nie znasz smaku dojrzałego pomidora - bo kupujesz
tylko to, co Ci oferuje sklep, czyli niedojrzałe i niewybarwione oraz
pozbawione smaku egzemplarze odmian przemysłowych o twardym miązszu,
dobrze znoszące transport.
A ja tylko sporadycznie je kupuję - od ...stu lat jem tylko te
prawdziwe, uprawiając co roku sto krzaków.
Robię z nich przetwory na zimę i mam cały rok źrôdło likopenu i witamin,
zimą utracone niektórecwitaminy w pomidorach ze słoika uzupełniam
słusznym dodatkiem cebuli (likopenowi przetwarzanie nie szkodzi).
Ale gdzie tu sens - podrabiać arbuzy?
„Kiedy siejemy arbuza ten potrafi dać do np. 5 ton owocu, a ten zrobiony z
dyni, aż np. 15 ton - jest różnica? ano jest...a co dalej...wiadomo: chodzi
o pieniądze...więcej sprzeda się owocu = więcej kasy...a cena za
"podrabiańca" jest taka sama jak za normalnego: ostatnio po 0.99TL lub 1 TL
za kg owocu (dane z targu w Famaguście). Prawdziwe arbuzy pojawiają się też
znacznie później niż podrabiane, bo od mniej więcej połowy czerwca -
prawdziwy potrzebuje jednak dłuższego dojrzewania.”
Ale po co się podszywają pod arbuza? Przecie nawet u nas jest on w
sezonie śmiesznie tani. Prawdziwe arbuzy można uprawiać także w innych
strefach klimatycznych niż nasza, problemem tylko mogą być koszty
transportu np z Australii. Gdyby nie one to pewnie przez okrągły rok by
arbuzy leżały na półkach polskich sklepów.
Post by XL
Post by Trybun
ile się nie mylę to warzywo jest
z tego samego gatunku co np papaja
Nie. Arbuz to dyniowate. Jak dynia, kabaczek, ogórek, cukinia, melon...
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Melonowiec_właściwy
Smak ma mocno podobny. Właściwościami na linii dojrzewanie-smak też nie
musi się różnić.
Jarosław Sokołowski
2018-05-17 18:56:28 UTC
Permalink
Post by Trybun
"Kiedy siejemy arbuza ten potrafi dać do np. 5 ton owocu, a ten zrobiony
chodzi o pieniądze...więcej sprzeda się owocu = więcej kasy...a cena za
"podrabiańca" jest taka sama jak za normalnego: ostatnio po 0.99TL lub
1 TL za kg owocu (dane z targu w Famaguście). Prawdziwe arbuzy pojawiają
się też znacznie później niż podrabiane, bo od mniej więcej połowy
czerwca - prawdziwy potrzebuje jednak dłuższego dojrzewania."
Ale po co się podszywają pod arbuza? Przecie nawet u nas jest on w
sezonie śmiesznie tani. Prawdziwe arbuzy można uprawiać także w innych
strefach klimatycznych niż nasza, problemem tylko mogą być koszty
transportu np z Australii. Gdyby nie one to pewnie przez okrągły rok
by arbuzy leżały na półkach polskich sklepów.
A co, nie leżą?! Leżą! Jak ktoś ma potrzebę, może jeść nawet zimą, godząc
się, że cud-miód to nie będzie. Może też pojechać w sezonie do jakiejś
arbuzowej krainy i tam najeść się "niepodrabianych" na zapas. Zresztą
w sezonie to i u nas niezgorsze arbuzy da się kupić. To wszystko jest
podobne do narzekań na pomidory -- że podobno były świetne, a teraz już
nie. Były, ale przez krótki sezon, a potem "przez długie złe miesiące ich
zapach było czuć". Dzisiaj niektórzy nawet nie wiedzą kiedy jest ten sezon
i kiedy należy wybrać się na dobrze zaopatrzony bazar (jakich niemało) po
świeży miąższ w te witaminy przebogaty.


Dopiero teraz zwróciłem uwage na ten wątek. To już drugi, który początek
ma w kefirku. Ech, teraz to cienkie bolki, a nie profesjonalne podrabiacze.
W XVII wieku to dopiero podrabiali i z dynią krzyżowali:

Loading Image...

Przeciętny kefirek w ogóle nie zdaje sobie sprawy jak wiele modyfikacji
w genach trzeba było, aby dzisiejsze owoce wyglądały jak wyglądają. Jasiu
Stanchi wiernie odmalował "charakterystyczne dla dyni żłobki wędrujące
wzdłuż owocu (od bieguna do bieguna)", o których dzisiaj donoszą z Kraju,
Który Nie Istnieje, a bracia i siostry w rozumie im przytakują.

Jarek

PS
Po chwili poszukiwań da się odnaleźć specjalistyczną literaturę z danymi
dotyczącymi produktywności dyniowatych. Arbuzy plonują średnio około
45 ton z hektara. Jest nawet tabelka z podziałem na kraje europejskie --
są pewne różnice, choć niewielkie. Dynia ma wydajność do 25 ton z hektara.
--
"Mnie się zdarzyło, że z ogródka sąsiada wyrósł po mojej stronie płotu arbuz
tak olbrzymi, tak monstrualny, tak rekordowy, że wprowadził w zdumienie
mnóstwo publicystów, poetów, a nawet profesorów uniwersytetu, którzy nie
mogli zrozumieć, w jaki sposób tak gigantyczny płód mógł się przecisnąć
między tyczkami płotu. Po jakimś czasie zaczął ów arbuz wyglądac poniekąd
bezwstydnie, więc odcięliśmy go i za karę zjedli."
XL
2018-05-16 17:52:11 UTC
Permalink
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
--
XL
XL
2018-05-16 20:25:53 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
I ta twarda konsystencja to JEDYNA pożądana przez handel cecha. Smak,
aromat? - to tutaj rzeczy z punktu widzenia handlu zupełnie nieistotne, bo
ludzie i tak kupią. Pomidor czy jabłko ma dobrze znosić transport i móc
długo leżeć w oczekiwaniu na klienta.
--
XL
Trybun
2018-05-17 10:20:27 UTC
Permalink
Post by XL
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
I ta twarda konsystencja to JEDYNA pożądana przez handel cecha. Smak,
aromat? - to tutaj rzeczy z punktu widzenia handlu zupełnie nieistotne, bo
ludzie i tak kupią. Pomidor czy jabłko ma dobrze znosić transport i móc
długo leżeć w oczekiwaniu na klienta.
I, moim zdaniem stosują technologię uprawy i zbioru jak napisałem
powyżej, gatunki to już sprawa drugorzędna, też ważna ale na dalszym
planie.
Animka
2018-05-17 23:28:26 UTC
Permalink
Post by XL
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
I ta twarda konsystencja to JEDYNA pożądana przez handel cecha. Smak,
aromat? - to tutaj rzeczy z punktu widzenia handlu zupełnie
nieistotne, bo
ludzie i tak kupią. Pomidor czy jabłko ma dobrze znosić transport i móc
długo leżeć w oczekiwaniu na klienta.
Tak naszprycowali te jabłka chemikaliami, że sa twarde jak kamień. czesi
zwrócili cały ten towar informyjąc, że nie życzą sobie zatrutych jabłek.
Tym sposobem te jablka trafiły do supermarketów nawet bez obniżenia ceny
i nikt tego nie kupuje.
--
animka
XL
2018-05-18 19:58:33 UTC
Permalink
W dniu 2018-05-17 o 12:20, Trybun pisze
Nie Trybun, tylko XL!
Post by XL
Post by XL
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
I ta twarda konsystencja to JEDYNA pożądana przez handel cecha. Smak,
aromat? - to tutaj rzeczy z punktu widzenia handlu zupełnie
nieistotne, bo
ludzie i tak kupią. Pomidor czy jabłko ma dobrze znosić transport i móc
długo leżeć w oczekiwaniu na klienta.
Tak naszprycowali te jabłka chemikaliami, że sa twarde jak kamień. czesi
zwrócili cały ten towar informyjąc, że nie życzą sobie zatrutych jabłek.
Tym sposobem te jablka trafiły do supermarketów nawet bez obniżenia ceny
i nikt tego nie kupuje.
Naucz się cytować poprawnie - nie przypusując MOICH wypowiedzi innym.
--
XL
Trybun
2018-05-19 12:49:59 UTC
Permalink
Post by Animka
Tak naszprycowali te jabłka chemikaliami, że sa twarde jak kamień.
czesi zwrócili cały ten towar informyjąc, że nie życzą sobie zatrutych
jabłek. Tym sposobem te jablka trafiły do supermarketów nawet bez
obniżenia ceny i nikt tego nie kupuje.
Może jakieś poszczególne partie "uzdatnili" chemicznie i pepiki to
wywęszyli... Ale ogólnie przetrzymywanie jabłek w chłodniach to strzał w
dziesiątkę. Mam w piwnicy jeszcze trochę swoich jabłek, mocno
powiędnięte, bez smaku. A takie ze sklepu - soczyste, aromatyczne -
praktycznie jakby prosto z drzewa.
XL
2018-05-19 13:13:29 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by Animka
Tak naszprycowali te jabłka chemikaliami, że sa twarde jak kamień.
czesi zwrócili cały ten towar informyjąc, że nie życzą sobie zatrutych
jabłek. Tym sposobem te jablka trafiły do supermarketów nawet bez
obniżenia ceny i nikt tego nie kupuje.
Może jakieś poszczególne partie "uzdatnili" chemicznie i pepiki to
wywęszyli... Ale ogólnie przetrzymywanie jabłek w chłodniach to strzał w
dziesiątkę. Mam w piwnicy jeszcze trochę swoich jabłek, mocno
powiędnięte, bez smaku. A takie ze sklepu - soczyste, aromatyczne -
praktycznie jakby prosto z drzewa.
Chyba żartujesz.
Ani to aromatu, ani smaku.
Upsss - aromat raz się ujawnił, kiedy swego czasu przerabiałam kilka
skrzynek z tych darowanych w naszej wsi przez bliżej nieokreślonych
dobroczyńcôw i wciśnięto to i mnie „bo przecież grzech dary marnować”.
Namyłam się tego, naobierałam, nakroiłam... 8 drewnianych skrzynek po 20
kg. Mus po uzyskaniu temperatury bliskiej 60 stopni zaczął śmierdzieć w
całym domu zgniłą kapustą i poszedł zaraz na kompost, a wino ma tak
obrzydliwy piwniczny posmak, że czeka na odpęd.
--
XL
Trybun
2018-05-21 08:30:31 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
Post by Animka
Tak naszprycowali te jabłka chemikaliami, że sa twarde jak kamień.
czesi zwrócili cały ten towar informyjąc, że nie życzą sobie zatrutych
jabłek. Tym sposobem te jablka trafiły do supermarketów nawet bez
obniżenia ceny i nikt tego nie kupuje.
Może jakieś poszczególne partie "uzdatnili" chemicznie i pepiki to
wywęszyli... Ale ogólnie przetrzymywanie jabłek w chłodniach to strzał w
dziesiątkę. Mam w piwnicy jeszcze trochę swoich jabłek, mocno
powiędnięte, bez smaku. A takie ze sklepu - soczyste, aromatyczne -
praktycznie jakby prosto z drzewa.
Chyba żartujesz.
Ani to aromatu, ani smaku.
Upsss - aromat raz się ujawnił, kiedy swego czasu przerabiałam kilka
skrzynek z tych darowanych w naszej wsi przez bliżej nieokreślonych
dobroczyńcôw i wciśnięto to i mnie „bo przecież grzech dary marnować”.
Namyłam się tego, naobierałam, nakroiłam... 8 drewnianych skrzynek po 20
kg. Mus po uzyskaniu temperatury bliskiej 60 stopni zaczął śmierdzieć w
całym domu zgniłą kapustą i poszedł zaraz na kompost, a wino ma tak
obrzydliwy piwniczny posmak, że czeka na odpęd.
Nic podobnego, przynajmniej te u mnie ze sklepów i z chłodni są bardzo
dobrej jakości. Warunek - muszą być możliwie szybko spożyte, bo już po
kilku dniach leżenia robią się stanowczo za słodkie.

W moim rejonie też kiedyś rozdawali jabłka, jednak to  nie były takie z
chłodni tylko prosto z sadu. A tu z jakością i gatunkami może być
różnie. Nawet wino wyjdzie lepsze/gorsze z konkretnej odmiany.
XL
2018-05-21 08:42:29 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by Animka
Tak naszprycowali te jabłka chemikaliami, że sa twarde jak kamień.
czesi zwrócili cały ten towar informyjąc, że nie życzą sobie zatrutych
jabłek. Tym sposobem te jablka trafiły do supermarketów nawet bez
obniżenia ceny i nikt tego nie kupuje.
Może jakieś poszczególne partie "uzdatnili" chemicznie i pepiki to
wywęszyli... Ale ogólnie przetrzymywanie jabłek w chłodniach to strzał w
dziesiątkę. Mam w piwnicy jeszcze trochę swoich jabłek, mocno
powiędnięte, bez smaku. A takie ze sklepu - soczyste, aromatyczne -
praktycznie jakby prosto z drzewa.
Chyba żartujesz.
Ani to aromatu, ani smaku.
Upsss - aromat raz się ujawnił, kiedy swego czasu przerabiałam kilka
skrzynek z tych darowanych w naszej wsi przez bliżej nieokreślonych
dobroczyńcôw i wciśnięto to i mnie „bo przecież grzech dary marnować”.
Namyłam się tego, naobierałam, nakroiłam... 8 drewnianych skrzynek po 20
kg. Mus po uzyskaniu temperatury bliskiej 60 stopni zaczął śmierdzieć w
całym domu zgniłą kapustą i poszedł zaraz na kompost, a wino ma tak
obrzydliwy piwniczny posmak, że czeka na odpęd.
Nic podobnego, przynajmniej te u mnie ze sklepów i z chłodni są bardzo
dobrej jakości. Warunek - muszą być możliwie szybko spożyte, bo już po
kilku dniach leżenia robią się stanowczo za słodkie.
Ja obserwuję coś przeciwnego - tracą resztki wszelkiego smaku.
--
XL
XL
2018-05-19 13:15:18 UTC
Permalink
Post by Trybun
A takie ze sklepu - soczyste, aromatyczne -
praktycznie jakby prosto z drzewa.
A najprawdopodobniej to jabłka 2-3letnie. Lepiej nawet nie dociekać, jakie
przemiany gazowe tam już zaszły 🤮
--
XL
Trybun
2018-05-21 08:31:03 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
A takie ze sklepu - soczyste, aromatyczne -
praktycznie jakby prosto z drzewa.
A najprawdopodobniej to jabłka 2-3letnie. Lepiej nawet nie dociekać, jakie
przemiany gazowe tam już zaszły 🤮
No ale skoro zachowują walory smakowe i nie są trujące to co się czepiać
tego jak one długo są składowane?
XL
2018-05-21 08:50:31 UTC
Permalink
Post by Trybun
No ale skoro zachowują walory smakowe
Jadłeś kiedy jabłko prosto z drzewa?
Post by Trybun
i nie są trujące to co się czepiać
tego jak one długo są składowane?
Kto Ci powiedział, że nie są trujące?
--
XL
Animka
2018-05-19 21:16:18 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by Animka
Tak naszprycowali te jabłka chemikaliami, że sa twarde jak kamień.
czesi zwrócili cały ten towar informyjąc, że nie życzą sobie zatrutych
jabłek. Tym sposobem te jablka trafiły do supermarketów nawet bez
obniżenia ceny i nikt tego nie kupuje.
Może jakieś poszczególne partie "uzdatnili" chemicznie i pepiki to
wywęszyli... Ale ogólnie przetrzymywanie jabłek w chłodniach to strzał w
dziesiątkę. Mam w piwnicy jeszcze trochę swoich jabłek, mocno
powiędnięte, bez smaku. A takie ze sklepu - soczyste, aromatyczne -
praktycznie jakby prosto z drzewa.
Wolałabym już te swoje, zwiędnięte niż z carrefoura czy auchana kamienie
trujące.
--
animka
XL
2018-05-18 13:58:06 UTC
Permalink
Post by XL
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
I ta twarda konsystencja to JEDYNA pożądana przez handel cecha. Smak,
aromat? - to tutaj rzeczy z punktu widzenia handlu zupełnie nieistotne, bo
ludzie i tak kupią. Pomidor czy jabłko ma dobrze znosić transport i móc
długo leżeć w oczekiwaniu na klienta.
Jabłek też już praktycznie nie kupujemy - bo nam wątroby po zjedzeniu
choćby dwóch sztuk puchną. A po własnych nie, choćbyśmy jedli je
kilogramami.
--
XL
Trybun
2018-05-17 10:19:50 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
Jednak przemysłowi producenci nie czekają ze zbiorem do momentu aż owoce
będą całkowicie dojrzałe. Nawet posuwają się do sztucznego barwienia
pomidorów które faktycznie są jeszcze zielone. Kupuję kilo takich w
sklepie, przekrawam jednego - rzecz nadaje się tylko do kosza, pozostałe
leżą na parapecie. Po kilku dniach przekrawam następnego - tego już od
biedy można zjeść.
XL
2018-05-17 10:44:08 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
Jednak przemysłowi producenci nie czekają ze zbiorem do momentu aż owoce
będą całkowicie dojrzałe. Nawet posuwają się do sztucznego barwienia
pomidorów które faktycznie są jeszcze zielone. Kupuję kilo takich w
sklepie, przekrawam jednego - rzecz nadaje się tylko do kosza, pozostałe
leżą na parapecie. Po kilku dniach przekrawam następnego - tego już od
biedy można zjeść.
Od biedy. O tym mówię. Podrabiany arbuz też jest od biedy zdatny do
jedzenia. Ci, co nie jedli nigdy prawdziwego, nawet chwalą :->
--
XL
Trybun
2018-05-19 12:51:47 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
Jednak przemysłowi producenci nie czekają ze zbiorem do momentu aż owoce
będą całkowicie dojrzałe. Nawet posuwają się do sztucznego barwienia
pomidorów które faktycznie są jeszcze zielone. Kupuję kilo takich w
sklepie, przekrawam jednego - rzecz nadaje się tylko do kosza, pozostałe
leżą na parapecie. Po kilku dniach przekrawam następnego - tego już od
biedy można zjeść.
Od biedy. O tym mówię. Podrabiany arbuz też jest od biedy zdatny do
jedzenia. Ci, co nie jedli nigdy prawdziwego, nawet chwalą :->
No wiesz, pomidor do pełni smaku musi mieć odpowiednie warunki. Te
zimowe ze szklarni zawsze są tylko pomidorową namiastką. Nie wiem jak u
Ciebie, ale u mnie poza sezonem nie najgorsze pomidory oferuje Lidl,.
Nazywają się "Rzymskie" i naprawdę maja smak pomidora.

Mówisz - arbuz dla ubogich...:-D Nie, naprawdę trudno uwierzyć że ktoś
świadomie może oszukiwać klientów oferując jakieś dynie jako arbuzy..
XL
2018-05-19 13:22:56 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
Jednak przemysłowi producenci nie czekają ze zbiorem do momentu aż owoce
będą całkowicie dojrzałe. Nawet posuwają się do sztucznego barwienia
pomidorów które faktycznie są jeszcze zielone. Kupuję kilo takich w
sklepie, przekrawam jednego - rzecz nadaje się tylko do kosza, pozostałe
leżą na parapecie. Po kilku dniach przekrawam następnego - tego już od
biedy można zjeść.
Od biedy. O tym mówię. Podrabiany arbuz też jest od biedy zdatny do
jedzenia. Ci, co nie jedli nigdy prawdziwego, nawet chwalą :->
No wiesz, pomidor do pełni smaku musi mieć odpowiednie warunki. Te
zimowe ze szklarni zawsze są tylko pomidorową namiastką. Nie wiem jak u
Ciebie, ale u mnie poza sezonem nie najgorsze pomidory oferuje Lidl,.
Nazywają się "Rzymskie" i naprawdę maja smak pomidora.
Też zdarza mi się je kupować - i tylko te. Nawet nasiona kiedyś pobrałam i
mam już teraz swoje krzaki z nich. Odmiana Caniles. Niedawno oznaczano
odmianę na opakowaniu, teraz już chyba nie. Za chwilę mohe pójdą do gruntu.

Przy okazji - czerwone i pomarańczowe podłużne koktajlowe pomidorki z
Biedronki też pyszne i mam je już trzeci rok z nasion pobranych z tych
kupionych - świetnie powtarzają.
Post by Trybun
Mówisz - arbuz dla ubogich...:-D Nie, naprawdę trudno uwierzyć że ktoś
świadomie może oszukiwać klientów oferując jakieś dynie jako arbuzy..
Cóż, właśnie na tej naiwnej „trudności” od zawsze bazował handel 😼
--
XL
Trybun
2018-05-21 08:37:50 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
Jednak przemysłowi producenci nie czekają ze zbiorem do momentu aż owoce
będą całkowicie dojrzałe. Nawet posuwają się do sztucznego barwienia
pomidorów które faktycznie są jeszcze zielone. Kupuję kilo takich w
sklepie, przekrawam jednego - rzecz nadaje się tylko do kosza, pozostałe
leżą na parapecie. Po kilku dniach przekrawam następnego - tego już od
biedy można zjeść.
Od biedy. O tym mówię. Podrabiany arbuz też jest od biedy zdatny do
jedzenia. Ci, co nie jedli nigdy prawdziwego, nawet chwalą :->
No wiesz, pomidor do pełni smaku musi mieć odpowiednie warunki. Te
zimowe ze szklarni zawsze są tylko pomidorową namiastką. Nie wiem jak u
Ciebie, ale u mnie poza sezonem nie najgorsze pomidory oferuje Lidl,.
Nazywają się "Rzymskie" i naprawdę maja smak pomidora.
Też zdarza mi się je kupować - i tylko te. Nawet nasiona kiedyś pobrałam i
mam już teraz swoje krzaki z nich. Odmiana Caniles. Niedawno oznaczano
odmianę na opakowaniu, teraz już chyba nie. Za chwilę mohe pójdą do gruntu.
Przy okazji - czerwone i pomarańczowe podłużne koktajlowe pomidorki z
Biedronki też pyszne i mam je już trzeci rok z nasion pobranych z tych
kupionych - świetnie powtarzają.
Nie zwróciłem uwagi na to jak one konkretnie się nazywają. A swoją drogą
- można z takich nasion robić sadzonki? Słyszałem jak ktoś mądry prawił
w tv że dobrej jakości owoce czy warzywa można uzyskiwać tylko z nasion
ściśle wyselekcjonowanych.. Stanowczo odradzał tzw wtórnego rozmnażania,
czyli uprawy roślin z samodzielnie pozyskiwanych nasion.
Post by XL
Post by Trybun
Mówisz - arbuz dla ubogich...:-D Nie, naprawdę trudno uwierzyć że ktoś
świadomie może oszukiwać klientów oferując jakieś dynie jako arbuzy..
Cóż, właśnie na tej naiwnej „trudności” od zawsze bazował handel 😼
Oczywiście, ale tu rzecz dotyczy tanich arbuzów.. Mozna klienta naciągać
na "dobry maślany" który ma oznaczać masło, i to na pewno się opłaca,
ale fałszowanie arbuzów...
XL
2018-05-21 09:02:37 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
Jednak przemysłowi producenci nie czekają ze zbiorem do momentu aż owoce
będą całkowicie dojrzałe. Nawet posuwają się do sztucznego barwienia
pomidorów które faktycznie są jeszcze zielone. Kupuję kilo takich w
sklepie, przekrawam jednego - rzecz nadaje się tylko do kosza, pozostałe
leżą na parapecie. Po kilku dniach przekrawam następnego - tego już od
biedy można zjeść.
Od biedy. O tym mówię. Podrabiany arbuz też jest od biedy zdatny do
jedzenia. Ci, co nie jedli nigdy prawdziwego, nawet chwalą :->
No wiesz, pomidor do pełni smaku musi mieć odpowiednie warunki. Te
zimowe ze szklarni zawsze są tylko pomidorową namiastką. Nie wiem jak u
Ciebie, ale u mnie poza sezonem nie najgorsze pomidory oferuje Lidl,.
Nazywają się "Rzymskie" i naprawdę maja smak pomidora.
Też zdarza mi się je kupować - i tylko te. Nawet nasiona kiedyś pobrałam i
mam już teraz swoje krzaki z nich. Odmiana Caniles. Niedawno oznaczano
odmianę na opakowaniu, teraz już chyba nie. Za chwilę mohe pójdą do gruntu.
Przy okazji - czerwone i pomarańczowe podłużne koktajlowe pomidorki z
Biedronki też pyszne i mam je już trzeci rok z nasion pobranych z tych
kupionych - świetnie powtarzają.
Nie zwróciłem uwagi na to jak one konkretnie się nazywają. A swoją drogą
- można z takich nasion robić sadzonki?
Jak najbardziej - ale nie wszystkie powtarzają, więc jest ryzyko, że
otrzymasz rośliny o innych cechach.

< Słyszałem jak ktoś mądry prawił
Post by Trybun
w tv że dobrej jakości owoce czy warzywa można uzyskiwać tylko z nasion
ściśle wyselekcjonowanych.
Taktak. TV prawdę Ci powie, a producent (tu - nasion) za nią zapłaci.
Post by Trybun
Stanowczo odradzał tzw wtórnego rozmnażania,
czyli uprawy roślin z samodzielnie pozyskiwanych nasion.
:-))
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Mówisz - arbuz dla ubogich...:-D Nie, naprawdę trudno uwierzyć że ktoś
świadomie może oszukiwać klientów oferując jakieś dynie jako arbuzy..
Cóż, właśnie na tej naiwnej „trudności” od zawsze bazował handel 😼
Oczywiście, ale tu rzecz dotyczy tanich arbuzów.. Mozna klienta naciągać
na "dobry maślany" który ma oznaczać masło, i to na pewno się opłaca,
ale fałszowanie arbuzów...
A jednak. Gdyby się mniej opłacało, w sklepie byłyby też do wyboru i jawnie
oznaczone droższe arbuzy, a nie tylko tanie dynie oznaczone jako arbuzy.
Woda w butelkach TEŻ jest tania - a też ją fałszują kranówką, bo nie chodzi
o jakośc, lecz o ilość.
A fałszywy arbuz to taka inna butelka na tę wodę - po co ta butelka ma być
trudniejsza w produkcji, kiedy woda w niej ta sama, co w tej lepszej - i za
tę samą wodę klient i tak zapłaci, ba, kupi jej więcej.
🤨
--
XL
Animka
2018-05-19 21:21:41 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
Jednak przemysłowi producenci nie czekają ze zbiorem do momentu aż owoce
będą całkowicie dojrzałe. Nawet posuwają się do sztucznego barwienia
pomidorów które faktycznie są jeszcze zielone. Kupuję kilo takich w
sklepie, przekrawam jednego - rzecz nadaje się tylko do kosza, pozostałe
leżą na parapecie. Po kilku dniach przekrawam następnego - tego już od
biedy można zjeść.
Od biedy. O tym mówię. Podrabiany arbuz też jest od biedy zdatny do
jedzenia. Ci, co nie jedli nigdy prawdziwego, nawet chwalą :->
No wiesz, pomidor do pełni smaku musi mieć odpowiednie warunki. Te
zimowe ze szklarni zawsze są tylko pomidorową namiastką. Nie wiem jak u
Ciebie, ale u mnie poza sezonem nie najgorsze pomidory oferuje Lidl,.
Nazywają się "Rzymskie" i naprawdę maja smak pomidora.
Mówisz - arbuz dla ubogich...:-D Nie, naprawdę trudno uwierzyć że ktoś
świadomie może oszukiwać klientów oferując jakieś dynie jako arbuzy..
Jak poznać podrobionego arbuza?

Na pierwszy rzut oka "podróbka" jest z zewnątrz bardzo podobna do
oryginału - podobny kolor, kształt owocu. Większą różnicę widać po
przekrojeniu lub po prostu po dotknięciu owocu. Prawdziwy arbuz jest
gładki, natomiast na tym, który powstaje z dyni, wyczuć można podłużne
pręgi. Niekiedy są one widoczne. Kolor miąższu podrabianego arbuza jest
mniej różowy a sam miąższ jest twardszy, bardziej łykowaty i mniej
słodki. Arbuzowaty smak jest właściwie zachowany, jednak takiemu
arbuzowi czegoś brak, by powiedzieć, że jest to 100 procent arbuza w
arbuzie.

Po co podrabia się arbuzy?

Sprawdza się stara maksyma: jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o
pieniądze. Jak czytamy na blogu wkrajuktorynieistnieje.blogspot.de,
"prawdziwy arbuz daje mniej owoców niż ten podrabiany. Kiedy siejemy
arbuza ten potrafi dać do np. 5 ton owocu, a ten zrobiony z dyni, aż np.
15 ton". Oprócz tego, prawdziwe arbuzy wolniej dojrzewają więc krócej są
na rynku. Podróbką można cieszyć się dłużej.

https://pl.blastingnews.com/kulinaria/2015/06/podrobiony-arbuz-jak-go-rozpoznac-czym-rozni-sie-od-prawdziwego-arbuza-00446613.html
--
animka
Trybun
2018-05-21 08:38:28 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
Jednak przemysłowi producenci nie czekają ze zbiorem do momentu aż owoce
będą całkowicie dojrzałe. Nawet posuwają się do sztucznego barwienia
pomidorów które faktycznie są jeszcze zielone. Kupuję kilo takich w
sklepie, przekrawam jednego - rzecz nadaje się tylko do kosza, pozostałe
leżą na parapecie. Po kilku dniach przekrawam następnego - tego już od
biedy można zjeść.
Od biedy. O tym mówię. Podrabiany arbuz też jest od biedy zdatny do
jedzenia. Ci, co nie jedli nigdy prawdziwego, nawet chwalą :->
No wiesz, pomidor do pełni smaku musi mieć odpowiednie warunki. Te
zimowe ze szklarni zawsze są tylko pomidorową namiastką. Nie wiem jak u
Ciebie, ale u mnie poza sezonem nie najgorsze pomidory oferuje Lidl,.
Nazywają się "Rzymskie" i naprawdę maja smak pomidora.
Mówisz - arbuz dla ubogich...:-D Nie, naprawdę trudno uwierzyć że ktoś
świadomie może oszukiwać klientów oferując jakieś dynie jako arbuzy..
Jak poznać podrobionego arbuza?
Na pierwszy rzut oka "podróbka" jest z zewnątrz bardzo podobna do
oryginału - podobny kolor, kształt owocu. Większą różnicę widać po
przekrojeniu lub po prostu po dotknięciu owocu. Prawdziwy arbuz jest
gładki, natomiast na tym, który powstaje z dyni, wyczuć można podłużne
pręgi. Niekiedy są one widoczne. Kolor miąższu podrabianego arbuza
jest mniej różowy a sam miąższ jest twardszy, bardziej łykowaty i
mniej słodki. Arbuzowaty smak jest właściwie zachowany, jednak takiemu
arbuzowi czegoś brak, by powiedzieć, że jest to 100 procent arbuza w
arbuzie.
Po co podrabia się arbuzy?
Sprawdza się stara maksyma: jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi
o pieniądze. Jak czytamy na blogu wkrajuktorynieistnieje.blogspot.de,
"prawdziwy arbuz daje mniej owoców niż ten podrabiany. Kiedy siejemy
arbuza ten potrafi dać do np. 5 ton owocu, a ten zrobiony z dyni, aż
np. 15 ton". Oprócz tego, prawdziwe arbuzy wolniej dojrzewają więc
krócej są na rynku. Podróbką można cieszyć się dłużej.
https://pl.blastingnews.com/kulinaria/2015/06/podrobiony-arbuz-jak-go-rozpoznac-czym-rozni-sie-od-prawdziwego-arbuza-00446613.
Ale kto tu by miał oszukiwać - sprzedawca czy producent?

Oczywiście i mnie się zdarzało kupować arbuzy trochę inne, jednak
wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują że to żadne podróbki a tylko
niecałkowicie dojrzałe oryginalne arbuzy.
XL
2018-05-21 09:03:34 UTC
Permalink
Post by Trybun
Oczywiście i mnie się zdarzało kupować arbuzy trochę inne, jednak
wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują że to żadne podróbki a tylko
niecałkowicie dojrzałe oryginalne arbuzy.
😏
--
XL
XL
2018-05-21 09:15:48 UTC
Permalink
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też
hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
Jednak przemysłowi producenci nie czekają ze zbiorem do momentu aż owoce
będą całkowicie dojrzałe. Nawet posuwają się do sztucznego barwienia
pomidorów które faktycznie są jeszcze zielone. Kupuję kilo takich w
sklepie, przekrawam jednego - rzecz nadaje się tylko do kosza, pozostałe
leżą na parapecie. Po kilku dniach przekrawam następnego - tego już od
biedy można zjeść.
Od biedy. O tym mówię. Podrabiany arbuz też jest od biedy zdatny do
jedzenia. Ci, co nie jedli nigdy prawdziwego, nawet chwalą :->
No wiesz, pomidor do pełni smaku musi mieć odpowiednie warunki. Te
zimowe ze szklarni zawsze są tylko pomidorową namiastką. Nie wiem jak u
Ciebie, ale u mnie poza sezonem nie najgorsze pomidory oferuje Lidl,.
Nazywają się "Rzymskie" i naprawdę maja smak pomidora.
Mówisz - arbuz dla ubogich...:-D Nie, naprawdę trudno uwierzyć że ktoś
świadomie może oszukiwać klientów oferując jakieś dynie jako arbuzy..
Jak poznać podrobionego arbuza?
Na pierwszy rzut oka "podróbka" jest z zewnątrz bardzo podobna do
oryginału - podobny kolor, kształt owocu. Większą różnicę widać po
przekrojeniu lub po prostu po dotknięciu owocu. Prawdziwy arbuz jest
gładki, natomiast na tym, który powstaje z dyni, wyczuć można podłużne
pręgi. Niekiedy są one widoczne. Kolor miąższu podrabianego arbuza
jest mniej różowy a sam miąższ jest twardszy, bardziej łykowaty i
mniej słodki. Arbuzowaty smak jest właściwie zachowany, jednak takiemu
arbuzowi czegoś brak, by powiedzieć, że jest to 100 procent arbuza w
arbuzie.
Po co podrabia się arbuzy?
Sprawdza się stara maksyma: jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi
o pieniądze. Jak czytamy na blogu wkrajuktorynieistnieje.blogspot.de,
"prawdziwy arbuz daje mniej owoców niż ten podrabiany. Kiedy siejemy
arbuza ten potrafi dać do np. 5 ton owocu, a ten zrobiony z dyni, aż
np. 15 ton". Oprócz tego, prawdziwe arbuzy wolniej dojrzewają więc
krócej są na rynku. Podróbką można cieszyć się dłużej.
https://pl.blastingnews.com/kulinaria/2015/06/podrobiony-arbuz-jak-go-rozpoznac-czym-rozni-sie-od-prawdziwego-arbuza-00446613.
Ale kto tu by miał oszukiwać - sprzedawca czy producent?
Producent - w zmowie ze sprzedawcą.
Sprzedawca, zwłaszcza duży, ma ludzi i środki do sprawdzania jakości
towaru.
Skoro więc handluje podróbami, to...?
Post by Trybun
Oczywiście i mnie się zdarzało kupować arbuzy trochę inne, jednak
wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują że to żadne podróbki a tylko
niecałkowicie dojrzałe oryginalne arbuzy.
Dobra.
Odpowiedz (sobie!) na pytanie: po co oferować niedojrzałe arbuzy, w dodatku
nie uprzedzając o ich niezdatności? Czy to jest w porządku?
Po co kupować niedojrzałe arbuzy?
Czy gdybyś na półce widział oznaczenie „Arbuzy niedojrzałe” - kupiłbyś?

Może spróbuję jaśniej. Czy spotkałeś w sklepie kalafiory bez róży, jabłka w
stanie zawiązka, małe twarde czereśnie w zielonym kolorze, kurczaki w
stadium pisklęcia, rower w częściach w worku luzem, mąkę na kluski w
stadium ziarna, tkaninę jeszcze w kłębku, benzynę przed rafinacją...
To po cholerę kupujesz niedojrzałe arbuzy i jeszcze to tłumaczysz, jakby to
było OK??
--
XL
stefan
2018-05-21 10:20:57 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też
hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
Jednak przemysłowi producenci nie czekają ze zbiorem do momentu aż owoce
będą całkowicie dojrzałe. Nawet posuwają się do sztucznego barwienia
pomidorów które faktycznie są jeszcze zielone. Kupuję kilo takich w
sklepie, przekrawam jednego - rzecz nadaje się tylko do kosza, pozostałe
leżą na parapecie. Po kilku dniach przekrawam następnego - tego już od
biedy można zjeść.
Od biedy. O tym mówię. Podrabiany arbuz też jest od biedy zdatny do
jedzenia. Ci, co nie jedli nigdy prawdziwego, nawet chwalą :->
No wiesz, pomidor do pełni smaku musi mieć odpowiednie warunki. Te
zimowe ze szklarni zawsze są tylko pomidorową namiastką. Nie wiem jak u
Ciebie, ale u mnie poza sezonem nie najgorsze pomidory oferuje Lidl,.
Nazywają się "Rzymskie" i naprawdę maja smak pomidora.
Mówisz - arbuz dla ubogich...:-D Nie, naprawdę trudno uwierzyć że ktoś
świadomie może oszukiwać klientów oferując jakieś dynie jako arbuzy..
Jak poznać podrobionego arbuza?
Na pierwszy rzut oka "podróbka" jest z zewnątrz bardzo podobna do
oryginału - podobny kolor, kształt owocu. Większą różnicę widać po
przekrojeniu lub po prostu po dotknięciu owocu. Prawdziwy arbuz jest
gładki, natomiast na tym, który powstaje z dyni, wyczuć można podłużne
pręgi. Niekiedy są one widoczne. Kolor miąższu podrabianego arbuza
jest mniej różowy a sam miąższ jest twardszy, bardziej łykowaty i
mniej słodki. Arbuzowaty smak jest właściwie zachowany, jednak takiemu
arbuzowi czegoś brak, by powiedzieć, że jest to 100 procent arbuza w
arbuzie.
Po co podrabia się arbuzy?
Sprawdza się stara maksyma: jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi
o pieniądze. Jak czytamy na blogu wkrajuktorynieistnieje.blogspot.de,
"prawdziwy arbuz daje mniej owoców niż ten podrabiany. Kiedy siejemy
arbuza ten potrafi dać do np. 5 ton owocu, a ten zrobiony z dyni, aż
np. 15 ton". Oprócz tego, prawdziwe arbuzy wolniej dojrzewają więc
krócej są na rynku. Podróbką można cieszyć się dłużej.
https://pl.blastingnews.com/kulinaria/2015/06/podrobiony-arbuz-jak-go-rozpoznac-czym-rozni-sie-od-prawdziwego-arbuza-00446613.
Ale kto tu by miał oszukiwać - sprzedawca czy producent?
Producent - w zmowie ze sprzedawcą.
Sprzedawca, zwłaszcza duży, ma ludzi i środki do sprawdzania jakości
towaru.
Skoro więc handluje podróbami, to...?
Post by Trybun
Oczywiście i mnie się zdarzało kupować arbuzy trochę inne, jednak
wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują że to żadne podróbki a tylko
niecałkowicie dojrzałe oryginalne arbuzy.
Dobra.
Odpowiedz (sobie!) na pytanie: po co oferować niedojrzałe arbuzy, w dodatku
nie uprzedzając o ich niezdatności? Czy to jest w porządku?
Po co kupować niedojrzałe arbuzy?
Czy gdybyś na półce widział oznaczenie „Arbuzy niedojrzałe” - kupiłbyś?
Może spróbuję jaśniej. Czy spotkałeś w sklepie kalafiory bez róży, jabłka w
stanie zawiązka, małe twarde czereśnie w zielonym kolorze, kurczaki w
stadium pisklęcia, rower w częściach w worku luzem, mąkę na kluski w
stadium ziarna, tkaninę jeszcze w kłębku, benzynę przed rafinacją...
To po cholerę kupujesz niedojrzałe arbuzy i jeszcze to tłumaczysz, jakby to
było OK??
Wyobraź sobie taką sytuację - południowe Włochy, albo nawet Bułgaria.
Zbieramy arbuzy w stanie pełnej dojrzałości (nawiasem mówiąc, naturalnie
wiesz, jak się sprawdza np na targu czy arbuz jest dojrzały?), ładujemy
je do samochodu chłodni i wieziemy do Polski. Mija doba, są w Polsce,
jadą do supermarketu, wykładają na półki - mija druga doba... straty w
transporcie ok 40%.
Arbuzy do transportu zbiera się w stadium nazwijmy to lekko niedojrzałe,
ok tygodnia przed optymalnym terminem dojrzałosci. A jak się zbiera z
pola np 10 hektarów to się zbiera wszystko, jak leci, w umowach są
klauzule o brakach...
A tak nawiasem - najwspanialsze arbuzy jadłem pod Bari (czerwone,
prawie purpurowe) i Kutaisi (Gruzja) tam były takie żólte jak cytryny...
pozdr
Stefan
XL
2018-05-21 10:53:54 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by XL
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też
hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
Jednak przemysłowi producenci nie czekają ze zbiorem do momentu aż owoce
będą całkowicie dojrzałe. Nawet posuwają się do sztucznego barwienia
pomidorów które faktycznie są jeszcze zielone. Kupuję kilo takich w
sklepie, przekrawam jednego - rzecz nadaje się tylko do kosza, pozostałe
leżą na parapecie. Po kilku dniach przekrawam następnego - tego już od
biedy można zjeść.
Od biedy. O tym mówię. Podrabiany arbuz też jest od biedy zdatny do
jedzenia. Ci, co nie jedli nigdy prawdziwego, nawet chwalą :->
No wiesz, pomidor do pełni smaku musi mieć odpowiednie warunki. Te
zimowe ze szklarni zawsze są tylko pomidorową namiastką. Nie wiem jak u
Ciebie, ale u mnie poza sezonem nie najgorsze pomidory oferuje Lidl,.
Nazywają się "Rzymskie" i naprawdę maja smak pomidora.
Mówisz - arbuz dla ubogich...:-D Nie, naprawdę trudno uwierzyć że ktoś
świadomie może oszukiwać klientów oferując jakieś dynie jako arbuzy..
Jak poznać podrobionego arbuza?
Na pierwszy rzut oka "podróbka" jest z zewnątrz bardzo podobna do
oryginału - podobny kolor, kształt owocu. Większą różnicę widać po
przekrojeniu lub po prostu po dotknięciu owocu. Prawdziwy arbuz jest
gładki, natomiast na tym, który powstaje z dyni, wyczuć można podłużne
pręgi. Niekiedy są one widoczne. Kolor miąższu podrabianego arbuza
jest mniej różowy a sam miąższ jest twardszy, bardziej łykowaty i
mniej słodki. Arbuzowaty smak jest właściwie zachowany, jednak takiemu
arbuzowi czegoś brak, by powiedzieć, że jest to 100 procent arbuza w
arbuzie.
Po co podrabia się arbuzy?
Sprawdza się stara maksyma: jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi
o pieniądze. Jak czytamy na blogu wkrajuktorynieistnieje.blogspot.de,
"prawdziwy arbuz daje mniej owoców niż ten podrabiany. Kiedy siejemy
arbuza ten potrafi dać do np. 5 ton owocu, a ten zrobiony z dyni, aż
np. 15 ton". Oprócz tego, prawdziwe arbuzy wolniej dojrzewają więc
krócej są na rynku. Podróbką można cieszyć się dłużej.
https://pl.blastingnews.com/kulinaria/2015/06/podrobiony-arbuz-jak-go-rozpoznac-czym-rozni-sie-od-prawdziwego-arbuza-00446613.
Ale kto tu by miał oszukiwać - sprzedawca czy producent?
Producent - w zmowie ze sprzedawcą.
Sprzedawca, zwłaszcza duży, ma ludzi i środki do sprawdzania jakości
towaru.
Skoro więc handluje podróbami, to...?
Post by Trybun
Oczywiście i mnie się zdarzało kupować arbuzy trochę inne, jednak
wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują że to żadne podróbki a tylko
niecałkowicie dojrzałe oryginalne arbuzy.
Dobra.
Odpowiedz (sobie!) na pytanie: po co oferować niedojrzałe arbuzy, w dodatku
nie uprzedzając o ich niezdatności? Czy to jest w porządku?
Po co kupować niedojrzałe arbuzy?
Czy gdybyś na półce widział oznaczenie „Arbuzy niedojrzałe” - kupiłbyś?
Może spróbuję jaśniej. Czy spotkałeś w sklepie kalafiory bez róży, jabłka w
stanie zawiązka, małe twarde czereśnie w zielonym kolorze, kurczaki w
stadium pisklęcia, rower w częściach w worku luzem, mąkę na kluski w
stadium ziarna, tkaninę jeszcze w kłębku, benzynę przed rafinacją...
To po cholerę kupujesz niedojrzałe arbuzy i jeszcze to tłumaczysz, jakby to
było OK??
Wyobraź sobie taką sytuację - południowe Włochy, albo nawet Bułgaria.
Zbieramy arbuzy w stanie pełnej dojrzałości (nawiasem mówiąc, naturalnie
wiesz, jak się sprawdza np na targu czy arbuz jest dojrzały?), ładujemy
je do samochodu chłodni i wieziemy do Polski. Mija doba, są w Polsce,
jadą do supermarketu, wykładają na półki - mija druga doba... straty w
transporcie ok 40%.
Arbuzy do transportu zbiera się w stadium nazwijmy to lekko niedojrzałe,
ok tygodnia przed optymalnym terminem dojrzałosci.
Ale co chcesz tu usprawiedliwić? I co mnie to obchodzi jako potencjalną
konsumentkę DOJRZAŁYCH arbuzów i TYLKO dojrzałych?
Post by stefan
A jak się zbiera z
pola np 10 hektarów to się zbiera wszystko, jak leci, w umowach są
klauzule o brakach...
J.w.
I gdzie w tym wszystkim klient? Gdzie informacja dla klienta - „Uwaga -
arbuzy niedojrzałe”?
Ty naprawdę jako klient godzisz się być jawnie nabijany w butelkę? Tak już
mają wszyscy amatorzy dojrzałych arbuzów, oryginalnych dżinsów czy perfum?
Post by stefan
A tak nawiasem - najwspanialsze arbuzy jadłem pod Bari (czerwone,
prawie purpurowe) i Kutaisi (Gruzja) tam były takie żólte jak cytryny...
Też niedojrzałe?
:->
--
XL
stefan
2018-05-21 17:44:30 UTC
Permalink
Post by XL
Post by stefan
Post by XL
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też
hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć
dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy
nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się
miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
Jednak przemysłowi producenci nie czekają ze zbiorem do momentu aż owoce
będą całkowicie dojrzałe. Nawet posuwają się do sztucznego barwienia
pomidorów które faktycznie są jeszcze zielone. Kupuję kilo takich w
sklepie, przekrawam jednego - rzecz nadaje się tylko do kosza, pozostałe
leżą na parapecie. Po kilku dniach przekrawam następnego - tego już od
biedy można zjeść.
Od biedy. O tym mówię. Podrabiany arbuz też jest od biedy zdatny do
jedzenia. Ci, co nie jedli nigdy prawdziwego, nawet chwalą :->
No wiesz, pomidor do pełni smaku musi mieć odpowiednie warunki. Te
zimowe ze szklarni zawsze są tylko pomidorową namiastką. Nie wiem jak u
Ciebie, ale u mnie poza sezonem nie najgorsze pomidory oferuje Lidl,.
Nazywają się "Rzymskie" i naprawdę maja smak pomidora.
Mówisz - arbuz dla ubogich...:-D Nie, naprawdę trudno uwierzyć że ktoś
świadomie może oszukiwać klientów oferując jakieś dynie jako arbuzy..
Jak poznać podrobionego arbuza?
Na pierwszy rzut oka "podróbka" jest z zewnątrz bardzo podobna do
oryginału - podobny kolor, kształt owocu. Większą różnicę widać po
przekrojeniu lub po prostu po dotknięciu owocu. Prawdziwy arbuz jest
gładki, natomiast na tym, który powstaje z dyni, wyczuć można podłużne
pręgi. Niekiedy są one widoczne. Kolor miąższu podrabianego arbuza
jest mniej różowy a sam miąższ jest twardszy, bardziej łykowaty i
mniej słodki. Arbuzowaty smak jest właściwie zachowany, jednak takiemu
arbuzowi czegoś brak, by powiedzieć, że jest to 100 procent arbuza w
arbuzie.
Po co podrabia się arbuzy?
Sprawdza się stara maksyma: jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi
o pieniądze. Jak czytamy na blogu wkrajuktorynieistnieje.blogspot.de,
"prawdziwy arbuz daje mniej owoców niż ten podrabiany. Kiedy siejemy
arbuza ten potrafi dać do np. 5 ton owocu, a ten zrobiony z dyni, aż
np. 15 ton". Oprócz tego, prawdziwe arbuzy wolniej dojrzewają więc
krócej są na rynku. Podróbką można cieszyć się dłużej.
https://pl.blastingnews.com/kulinaria/2015/06/podrobiony-arbuz-jak-go-rozpoznac-czym-rozni-sie-od-prawdziwego-arbuza-00446613.
Ale kto tu by miał oszukiwać - sprzedawca czy producent?
Producent - w zmowie ze sprzedawcą.
Sprzedawca, zwłaszcza duży, ma ludzi i środki do sprawdzania jakości
towaru.
Skoro więc handluje podróbami, to...?
Post by Trybun
Oczywiście i mnie się zdarzało kupować arbuzy trochę inne, jednak
wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują że to żadne podróbki a tylko
niecałkowicie dojrzałe oryginalne arbuzy.
Dobra.
Odpowiedz (sobie!) na pytanie: po co oferować niedojrzałe arbuzy, w dodatku
nie uprzedzając o ich niezdatności? Czy to jest w porządku?
Po co kupować niedojrzałe arbuzy?
Czy gdybyś na półce widział oznaczenie „Arbuzy niedojrzałe” - kupiłbyś?
Może spróbuję jaśniej. Czy spotkałeś w sklepie kalafiory bez róży, jabłka w
stanie zawiązka, małe twarde czereśnie w zielonym kolorze, kurczaki w
stadium pisklęcia, rower w częściach w worku luzem, mąkę na kluski w
stadium ziarna, tkaninę jeszcze w kłębku, benzynę przed rafinacją...
To po cholerę kupujesz niedojrzałe arbuzy i jeszcze to tłumaczysz, jakby to
było OK??
Wyobraź sobie taką sytuację - południowe Włochy, albo nawet Bułgaria.
Zbieramy arbuzy w stanie pełnej dojrzałości (nawiasem mówiąc, naturalnie
wiesz, jak się sprawdza np na targu czy arbuz jest dojrzały?), ładujemy
je do samochodu chłodni i wieziemy do Polski. Mija doba, są w Polsce,
jadą do supermarketu, wykładają na półki - mija druga doba... straty w
transporcie ok 40%.
Arbuzy do transportu zbiera się w stadium nazwijmy to lekko niedojrzałe,
ok tygodnia przed optymalnym terminem dojrzałosci.
Ale co chcesz tu usprawiedliwić? I co mnie to obchodzi jako potencjalną
konsumentkę DOJRZAŁYCH arbuzów i TYLKO dojrzałych?
Post by stefan
A jak się zbiera z
pola np 10 hektarów to się zbiera wszystko, jak leci, w umowach są
klauzule o brakach...
J.w.
I gdzie w tym wszystkim klient? Gdzie informacja dla klienta - „Uwaga -
arbuzy niedojrzałe”?
Ty naprawdę jako klient godzisz się być jawnie nabijany w butelkę? Tak już
mają wszyscy amatorzy dojrzałych arbuzów, oryginalnych dżinsów czy perfum?
Post by stefan
A tak nawiasem - najwspanialsze arbuzy jadłem pod Bari (czerwone,
prawie purpurowe) i Kutaisi (Gruzja) tam były takie żólte jak cytryny...
Też niedojrzałe?
:->
Dojrzałe, lak najbardziej dojrzałe.
A niedojrzałych nie musisz kupować, wystarczy je własnoręcznie i
własnousznie sprawdzić.
Ciekawym jak te okazy smakują, trzeba będzie poszukać
https://www.rareseeds.com/white-wonder-watermelon/
pozdr
Stefan
stefan
2018-05-21 17:47:24 UTC
Permalink
Post by XL
Post by stefan
Post by XL
Post by Trybun
Post by Animka
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Post by XL
Post by Trybun
Co do pomidorów, wystarczy dać trochę czasu nawet temu niezjadłemu
głąbowi z marketu aby nabrał smaku na tyle że można go zjeść. Też
hoduję
pomidory, jednak zbieram je w takiej fazie dojrzałości w której do
transportu już się nie nadają.
Zrozum - w uprawie amatorskiej stosujemy odmiany amatorskie (czyli
nieodporne na transport w stanie dojrzałym). Kiedy chcę zawieźć
dzieciom
pomidory, muszą być w pudle w jednej warstwie.
A w sklepie masz tylko i wyłącznie odmiany przemysłowe - które nigdy
nie
miękną, nawet jeśli są (niby) dojrzałe, więc mogą być teansportowane,
przekładane, przebierane rękami klientôw. Taki pomidor staje się
miękki
tylko kiedy jest przechłodzony lub zaczyna się psuć.
Jednak przemysłowi producenci nie czekają ze zbiorem do momentu aż owoce
będą całkowicie dojrzałe. Nawet posuwają się do sztucznego barwienia
pomidorów które faktycznie są jeszcze zielone. Kupuję kilo takich w
sklepie, przekrawam jednego - rzecz nadaje się tylko do kosza, pozostałe
leżą na parapecie. Po kilku dniach przekrawam następnego - tego już od
biedy można zjeść.
Od biedy. O tym mówię. Podrabiany arbuz też jest od biedy zdatny do
jedzenia. Ci, co nie jedli nigdy prawdziwego, nawet chwalą :->
No wiesz, pomidor do pełni smaku musi mieć odpowiednie warunki. Te
zimowe ze szklarni zawsze są tylko pomidorową namiastką. Nie wiem jak u
Ciebie, ale u mnie poza sezonem nie najgorsze pomidory oferuje Lidl,.
Nazywają się "Rzymskie" i naprawdę maja smak pomidora.
Mówisz - arbuz dla ubogich...:-D Nie, naprawdę trudno uwierzyć że ktoś
świadomie może oszukiwać klientów oferując jakieś dynie jako arbuzy..
Jak poznać podrobionego arbuza?
Na pierwszy rzut oka "podróbka" jest z zewnątrz bardzo podobna do
oryginału - podobny kolor, kształt owocu. Większą różnicę widać po
przekrojeniu lub po prostu po dotknięciu owocu. Prawdziwy arbuz jest
gładki, natomiast na tym, który powstaje z dyni, wyczuć można podłużne
pręgi. Niekiedy są one widoczne. Kolor miąższu podrabianego arbuza
jest mniej różowy a sam miąższ jest twardszy, bardziej łykowaty i
mniej słodki. Arbuzowaty smak jest właściwie zachowany, jednak takiemu
arbuzowi czegoś brak, by powiedzieć, że jest to 100 procent arbuza w
arbuzie.
Po co podrabia się arbuzy?
Sprawdza się stara maksyma: jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi
o pieniądze. Jak czytamy na blogu wkrajuktorynieistnieje.blogspot.de,
"prawdziwy arbuz daje mniej owoców niż ten podrabiany. Kiedy siejemy
arbuza ten potrafi dać do np. 5 ton owocu, a ten zrobiony z dyni, aż
np. 15 ton". Oprócz tego, prawdziwe arbuzy wolniej dojrzewają więc
krócej są na rynku. Podróbką można cieszyć się dłużej.
https://pl.blastingnews.com/kulinaria/2015/06/podrobiony-arbuz-jak-go-rozpoznac-czym-rozni-sie-od-prawdziwego-arbuza-00446613.
Ale kto tu by miał oszukiwać - sprzedawca czy producent?
Producent - w zmowie ze sprzedawcą.
Sprzedawca, zwłaszcza duży, ma ludzi i środki do sprawdzania jakości
towaru.
Skoro więc handluje podróbami, to...?
Post by Trybun
Oczywiście i mnie się zdarzało kupować arbuzy trochę inne, jednak
wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują że to żadne podróbki a tylko
niecałkowicie dojrzałe oryginalne arbuzy.
Dobra.
Odpowiedz (sobie!) na pytanie: po co oferować niedojrzałe arbuzy, w dodatku
nie uprzedzając o ich niezdatności? Czy to jest w porządku?
Po co kupować niedojrzałe arbuzy?
Czy gdybyś na półce widział oznaczenie „Arbuzy niedojrzałe” - kupiłbyś?
Może spróbuję jaśniej. Czy spotkałeś w sklepie kalafiory bez róży, jabłka w
stanie zawiązka, małe twarde czereśnie w zielonym kolorze, kurczaki w
stadium pisklęcia, rower w częściach w worku luzem, mąkę na kluski w
stadium ziarna, tkaninę jeszcze w kłębku, benzynę przed rafinacją...
To po cholerę kupujesz niedojrzałe arbuzy i jeszcze to tłumaczysz, jakby to
było OK??
Wyobraź sobie taką sytuację - południowe Włochy, albo nawet Bułgaria.
Zbieramy arbuzy w stanie pełnej dojrzałości (nawiasem mówiąc, naturalnie
wiesz, jak się sprawdza np na targu czy arbuz jest dojrzały?), ładujemy
je do samochodu chłodni i wieziemy do Polski. Mija doba, są w Polsce,
jadą do supermarketu, wykładają na półki - mija druga doba... straty w
transporcie ok 40%.
Arbuzy do transportu zbiera się w stadium nazwijmy to lekko niedojrzałe,
ok tygodnia przed optymalnym terminem dojrzałosci.
Ale co chcesz tu usprawiedliwić? I co mnie to obchodzi jako potencjalną
konsumentkę DOJRZAŁYCH arbuzów i TYLKO dojrzałych?
Post by stefan
A jak się zbiera z
pola np 10 hektarów to się zbiera wszystko, jak leci, w umowach są
klauzule o brakach...
J.w.
I gdzie w tym wszystkim klient? Gdzie informacja dla klienta - „Uwaga -
arbuzy niedojrzałe”?
Ty naprawdę jako klient godzisz się być jawnie nabijany w butelkę? Tak już
mają wszyscy amatorzy dojrzałych arbuzów, oryginalnych dżinsów czy perfum?
Post by stefan
A tak nawiasem - najwspanialsze arbuzy jadłem pod Bari (czerwone,
prawie purpurowe) i Kutaisi (Gruzja) tam były takie żólte jak cytryny...
Też niedojrzałe?
:->
Może na przyszły rok zaryzykujesz?
https://pl.aliexpress.com/item/Rare-Mixed-Purple-Yellow-Red-White-Blue-Watermelon-Fruits-20-seeds-juicy-flesh-sweet-and-delicious/32847420823.html
pozdr
Stefan
Roman Tyczka
2018-05-21 18:34:49 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by XL
Też niedojrzałe?
:->
Może na przyszły rok zaryzykujesz?
https://pl.aliexpress.com/item/Rare-Mixed-Purple-Yellow-Red-White-Blue-Watermelon-Fruits-20-seeds-juicy-flesh-sweet-and-delicious/32847420823.html
pozdr
Stefan
Albo melony jak donice ;-)

https://pl.aliexpress.com/item/Hot-sale-20pcs-bag-Rare-Breast-Melon-seeds-gifts-Vegetable-Seeds-From-Vietnam-DIY-home-garden/32393501587.html?spm=a2g17.search0104.3.24.3e993d836E2dzW&ws_ab_test=searchweb0_0,searchweb201602_1_10152_10151_10065_10344_10068_10342_10343_10340_10341_10696_10084_10083_10618_10304_10307_10301_10059_308_100031_10103_10624_10623_10622_10621_10620_10814_10815,searchweb201603_11,ppcSwitch_4&algo_expid=ea8b74d6-1987-4205-b2d5-ee22b03c89fa-3&algo_pvid=ea8b74d6-1987-4205-b2d5-ee22b03c89fa&transAbTest=ae803_2&priceBeautifyAB=0
--
pozdrawiam
Roman Tyczka
XL
2018-05-21 19:15:05 UTC
Permalink
Post by stefan
:->
Może na przyszły rok zaryzykujesz?
https://pl.aliexpress.com/item/Rare-Mixed-Purple-Yellow-Red-White-Blue-Watermelon-Fruits-20-seeds-juicy-flesh-sweet-and-delicious/32847420823.html
Nie wierzę w takie cudaki. Oszustwo. To już wolę moje kantalupy. Udają się.
Pod folią.
--
XL
Loading...