Post by TrybunPost by XLPo słoikowych hitach - mielonym mięsiwie z galaretką i pasztecie - kolej
na wątrobiankę, bo pychota to jest wielka. Długo szukałam dobrego przepisu,
który obiecywałby ten efekt. No i znalazłam - to jest to!
http://gotujmy.pl/swojska-watrobianka-eli,przepisy-pasztet-przepis,83135.html
W tym tygodniu zrobię - oczywiście nie w jelitach, lecz w słoikach.
Dużo :-)
A czy musi być ze słoika?
Nie musi, ale w słoiku długo postoi, więc jeśli w niewielkim, to się nie
znudzi, na przemian z innymi smakołykami jedzona - a i zawieźć dzieciom,
złaknionym domowego żarełka, wygodniej. I dłużej świeże, i czyściej, i
bardziej „podzielnie”.
Post by TrybunNiedawno zadebiutowałem z wątrobianka (i
pasztetem). Przepis mniej więcej jak pod linkiem (tylko nie tak dużo
boczku w proporcji do wątroby i używam wędzonego, a także dokładam
grzybów suszonych - mielonych), różnica taka że praktycznie wszystko
smażone, nie gotowane, wątroba (w przypadku pasztetu - mięso mielone),
cebula czosnek itd. później do miski i rozdrobnienie za pomocą
urządzenia elektrycznego (nazwy nie znam) , następnie do rynienki, w
jakiej można upiec ciasto, później do piekarnika na 15 minut. następnie
przestudzić i z całą rynienką do lodówki,. Tydzień spokojnie może leżeć.
Tygodniowe obeschnięte mielone coś mam jeść? Przecież ze słoika wyciągam
świeże - sterylne i niezgliwiałe.
Owszem, można upiec małą porcję, a resztę dać w słoiki. Bo ja, jak już
pychoty robię, to robię dużo.
PS. Właśnie dwa wiadra rydzów czyszczę - będą zalane masłem klarowanym, w
słoikach, na zimowy czas. Cztery półkilogramowe kubełki masła już czekają
:-)
--
XL