Discussion:
Puree z grochu - do golonki.
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Ikselka
2008-03-31 21:45:18 UTC
Permalink
25 dag żółtego grochu łuskanego suszonego
3-4 niewielkie ziemniaki
5 łyżek przecieru z jabłek - niesłodzonego (ja mam taki w słojach, do
szarlotki, w razie braku świeżych jabłek świetnie nadaje się do kaczki,
ryżu zapiekanego i innych celów - nie słodzę, bo po co, kiedy można
stosownie do potrzeb słodzić albo nie dopiero w momencie przyrządzania)
1/4 łyżeczki czosnku granulowanego lub 1 rozgnieciony ząbek świeżego
sól do smaku

Umyty, namoczony na noc groch zupełnie rozgotować, aż się będzie rozpadał,
ogrzewając po zawrzeniu długo, ostrożnie i pomału, aby nie przypalić, lecz
odparować prawie całą wodę - często mieszać.
W tym czasie ugotować obrane ziemniaki do ekstra miękkości (aby się prawie
rozpadały), odcedzić, dobrze odparować, pognieść gorące, dodać do grochu
razem jabłkami, czosnkiem, solą do smaku - wszystko jeszcze razem pognieść
tłuczkiem na masę, podgrzewając w tym czasie na maleńkim ogniu, aby się nie
przypalało - smaki w cieple dobrze się wymieszają.
Podawać do gotowanej z warzywami golonki.

To puree jest ciekawsze i delikatniejsze w smaku, niż z samego grochu.
Zadziwiająco dobrze się komponuje z golonką. I o dziwo - nie daje sensacji
po-grochowych. A kiedy jest go za dużo, można dodać ubite na pianę jajo i
usmażyć pyszne, malutkie placuszki do piwa :-)
Dariusz K. Ładziak
2008-04-01 00:59:40 UTC
Permalink
Post by Ikselka
To puree jest ciekawsze i delikatniejsze w smaku, niż z samego grochu.
Zadziwiająco dobrze się komponuje z golonką. I o dziwo - nie daje sensacji
po-grochowych. A kiedy jest go za dużo, można dodać ubite na pianę jajo i
usmażyć pyszne, malutkie placuszki do piwa :-)
Jak chcesz porównać to swoje pure z naprawdę wysokiej klasy - przejedź
sie do Pułtuska, bar restauracyjny "Magdalenka" w rynku - jeśli twoje
jest lepsze to gratuluję, gościa z "Magdalenki" niełatwo przeskoczyć w
golonce z grochem...

A sensacje po grochu to biora się stąd że groch w łupinie zawiera cukry
zupełnie nieprzyswajalne dla człowieka - stanowią one znakomita pożywkę
dla bakterii gnilnych w przewodzie pokarmowym. Wystarczy groch wstępnie
obgotować, odlać i dalej gotować w następnej wodzie żeby sensacji nie było.
--
darek
Ikselka
2008-04-01 05:25:03 UTC
Permalink
Post by Dariusz K. Ładziak
Post by Ikselka
To puree jest ciekawsze i delikatniejsze w smaku, niż z samego grochu.
Zadziwiająco dobrze się komponuje z golonką. I o dziwo - nie daje sensacji
po-grochowych. A kiedy jest go za dużo, można dodać ubite na pianę jajo i
usmażyć pyszne, malutkie placuszki do piwa :-)
Jak chcesz porównać to swoje pure z naprawdę wysokiej klasy
Nie muszę, ani nie chcę, bo po co, kiedy moje jest najlepsze. Zaprzeczysz?
:-)
Post by Dariusz K. Ładziak
A sensacje po grochu to biora się stąd że groch w łupinie zawiera
Pisałam o łuskanym grochu. Uwaga dotyczyła osób, które mają te sensacje
nawet po łuskanym - i z tego powodu unikają grochu.
Panslavista
2008-04-01 06:41:18 UTC
Permalink
Post by Ikselka
Post by Dariusz K. Ładziak
To puree jest ciekawsze i delikatniejsze  w smaku, niż z samego grochu.
Zadziwiająco dobrze się komponuje z golonką. I o dziwo - nie daje sensacji
po-grochowych. A kiedy jest go za dużo, można dodać ubite na pianę jajo i
usmażyć pyszne, malutkie placuszki do piwa :-)
Jak chcesz porównać to swoje pure z naprawdę wysokiej klasy
Nie muszę, ani nie chcę, bo po co, kiedy moje jest najlepsze. Zaprzeczysz?
:-)
Post by Dariusz K. Ładziak
A sensacje po grochu to biora się stąd że groch w łupinie zawiera
Pisałam o łuskanym grochu. Uwaga dotyczyła osób, które mają te sensacje
nawet po łuskanym - i z tego powodu unikają grochu.
Dlatego dodaje się do strączkowych dużo majeranku - jezeli można.
Dariusz K. Ładziak
2008-04-02 01:03:57 UTC
Permalink
Post by Ikselka
Post by Dariusz K. Ładziak
Post by Ikselka
To puree jest ciekawsze i delikatniejsze w smaku, niż z samego grochu.
Zadziwiająco dobrze się komponuje z golonką. I o dziwo - nie daje sensacji
po-grochowych. A kiedy jest go za dużo, można dodać ubite na pianę jajo i
usmażyć pyszne, malutkie placuszki do piwa :-)
Jak chcesz porównać to swoje pure z naprawdę wysokiej klasy
Nie muszę, ani nie chcę, bo po co, kiedy moje jest najlepsze. Zaprzeczysz?
Póki nie zjem to ani zaprzeczę ani potwierdzę - po prostu w mojej
karierze najlepszą golonkę kojarzę waśnie w Pułtusku, dalej jest hotel i
restauracja "Zacisze" w Rymanowie-Zdroju, hotelik z restauracja
"Rysieńka" w Lipowicy pod Duklą (ale chyba tam się coś pozmieniało i
nawet za nazwę a tym bardziej za jakość ręczyć nie mogę) i zajazd
przydrożny między Tarnobrzegiem a Nową Dębą w Jadachach (pt. "Leśna
Polana"). Naprawdę wysoka klasa w golonce - ostatnio zaniosło mnie do
Spały, zamówiłem tam golonkę i nie skończyłem - suchy, bezskóry kawał
zajzajerowato zapeklowanej łopatki opieczony do granicy zwęglenia... Ale
to nic w porównaniu z "golonką" w knajpie w Zegrzu - już jak kelner
niósł to wiedziałem że dobrze nie będzie (na oko 2 - 2.5kg), śmierdziało
toto knurem na odległość a ukroic to się dawało tylko skórę z wierzchu -
jak na trzy milimetry (oburącz) wbiłem w to coś widelec to podniosłem na
nim całość - specjalnie żeby kelnerowi pokazać co przyniósł i powiedzieć
że ja płace tylko za cole - a tę padlinę niech zabiera i może psu da -
jak głodny to może się skusi...
Post by Ikselka
:-)
Post by Dariusz K. Ładziak
A sensacje po grochu to biora się stąd że groch w łupinie zawiera
Pisałam o łuskanym grochu. Uwaga dotyczyła osób, które mają te sensacje
nawet po łuskanym - i z tego powodu unikają grochu.
Te cukry są w łupinie i kawałek pod nią również - wstępne obgotowanie i
odlanie wody nawet łuskanemu grochowi powinno pomoc. Inna sprawa że
jabłko (kwas maleinowy) może spowodować radykalna hydrolizę tych
polisacharydów do cukrów prostych już przyswajalnych. Tak więc mój
sposób może być tak samo skuteczny jak twój - przecież nie neguję że
taka mieszanka jest niezła...
Ikselka
2008-04-02 08:23:53 UTC
Permalink
Post by Dariusz K. Ładziak
Post by Ikselka
Post by Dariusz K. Ładziak
Post by Ikselka
To puree jest ciekawsze i delikatniejsze w smaku, niż z samego grochu.
Zadziwiająco dobrze się komponuje z golonką. I o dziwo - nie daje sensacji
po-grochowych. A kiedy jest go za dużo, można dodać ubite na pianę jajo i
usmażyć pyszne, malutkie placuszki do piwa :-)
Jak chcesz porównać to swoje pure z naprawdę wysokiej klasy
Nie muszę, ani nie chcę, bo po co, kiedy moje jest najlepsze. Zaprzeczysz?
Póki nie zjem to ani zaprzeczę ani potwierdzę - po prostu w mojej
karierze najlepszą golonkę kojarzę waśnie w Pułtusku, dalej jest hotel i
restauracja "Zacisze" w Rymanowie-Zdroju, hotelik z restauracja
"Rysieńka" w Lipowicy pod Duklą (ale chyba tam się coś pozmieniało i
nawet za nazwę a tym bardziej za jakość ręczyć nie mogę) i zajazd
przydrożny między Tarnobrzegiem a Nową Dębą w Jadachach (pt. "Leśna
Polana"). Naprawdę wysoka klasa w golonce - ostatnio zaniosło mnie do
Spały, zamówiłem tam golonkę i nie skończyłem - suchy, bezskóry kawał
zajzajerowato zapeklowanej łopatki opieczony do granicy zwęglenia...
Nie cierpię peklowanej i pieczonej golonki. Gotuję do miękkości z warzywami
- i biorę do tego tylko malutkie, młode, przednie goloneczki. Podaję bez
opiekania.
Post by Dariusz K. Ładziak
Ale
to nic w porównaniu z "golonką" w knajpie w Zegrzu - już jak kelner
niósł to wiedziałem że dobrze nie będzie (na oko 2 - 2.5kg), śmierdziało
toto knurem na odległość a ukroic to się dawało tylko skórę z wierzchu -
jak na trzy milimetry (oburącz) wbiłem w to coś widelec to podniosłem na
nim całość - specjalnie żeby kelnerowi pokazać co przyniósł i powiedzieć
że ja płace tylko za cole - a tę padlinę niech zabiera i może psu da -
jak głodny to może się skusi...
Bo w knajpie się nie jada golonki, lecz w domu. Powtarzam: tylko młoda
golonka z przedniej części. W knajpach podaja tylną i to wielką=starą i
rzadko kiedy jest zjadliwa, nie mówiąc o tym, aby była smaczna.
Post by Dariusz K. Ładziak
Post by Ikselka
Post by Dariusz K. Ładziak
A sensacje po grochu to biora się stąd że groch w łupinie zawiera
Pisałam o łuskanym grochu. Uwaga dotyczyła osób, które mają te sensacje
nawet po łuskanym - i z tego powodu unikają grochu.
Te cukry są w łupinie i kawałek pod nią również
Jak sobie wyobrażasz zrobienie puree z łuskanego grochu? Przecież trzebaby
toto przez sito przetrzeć. Używam tylko łuskanego (właściwie to powinno się
mówić "łuszczczonego", bo pozbawionego łuszczyny; łuskany to wyjęty ze
strąka, no ale tak się już przyjęło), skoro jest dostępny.
Post by Dariusz K. Ładziak
- wstępne obgotowanie i
odlanie wody nawet łuskanemu grochowi powinno pomoc.
Inna sprawa że
jabłko (kwas maleinowy) może spowodować radykalna hydrolizę tych
polisacharydów do cukrów prostych już przyswajalnych. Tak więc mój
sposób może być tak samo skuteczny jak twój - przecież nie neguję że
taka mieszanka jest niezła...
Ba.
Spróbuj. I kup w dobrym mięsnym sklepie młodą, malutką, przednią(!!!)
goloneczkę albo dwie, ugotuj w małej ilości wody z warzywami jak do rosołu,
liściem laurowym, zielem ang. i pieprzem, solą, do kremowej niemal
miękkości.
Można jeść także z dodatkiem musztardy, oprócz grochu.
Wtedy te knajpiane - odjadą w dal. Mój mąż od dawna nie je golonki poza
domem, bo mu nigdzie tak nie smakuje, a też duuuużo jeździ po Polsce, więc
zna różne fajne knajpki też. :-)
Panslavista
2008-04-02 08:43:18 UTC
Permalink
Post by Ikselka
Post by Dariusz K. Ładziak
Post by Ikselka
Post by Dariusz K. Ładziak
To puree jest ciekawsze i delikatniejsze  w smaku, niż z samego grochu.
Zadziwiająco dobrze się komponuje z golonką. I o dziwo - nie daje sensacji
po-grochowych. A kiedy jest go za dużo, można dodać ubite na pianę jajo i
usmażyć pyszne, malutkie placuszki do piwa :-)
Jak chcesz porównać to swoje pure z naprawdę wysokiej klasy
Nie muszę, ani nie chcę, bo po co, kiedy moje jest najlepsze. Zaprzeczysz?
Póki nie zjem to ani zaprzeczę ani potwierdzę - po prostu w mojej
karierze najlepszą golonkę kojarzę waśnie w Pułtusku, dalej jest hotel i
restauracja "Zacisze" w Rymanowie-Zdroju, hotelik z restauracja
"Rysieńka" w Lipowicy pod Duklą (ale chyba tam się coś pozmieniało i
nawet za nazwę a tym bardziej za jakość ręczyć nie mogę) i zajazd
przydrożny między Tarnobrzegiem a Nową Dębą w Jadachach (pt. "Leśna
Polana"). Naprawdę wysoka klasa w golonce - ostatnio zaniosło mnie do
Spały, zamówiłem tam golonkę i nie skończyłem - suchy, bezskóry kawał
zajzajerowato zapeklowanej łopatki opieczony do granicy zwęglenia...
Nie cierpię peklowanej i pieczonej golonki. Gotuję do miękkości z warzywami
- i biorę do tego tylko malutkie, młode, przednie goloneczki. Podaję bez
opiekania.
Post by Dariusz K. Ładziak
Ale
to nic w porównaniu z "golonką" w knajpie w Zegrzu - już jak kelner
niósł to wiedziałem że dobrze nie będzie (na oko 2 - 2.5kg), śmierdziało
toto knurem na odległość a ukroic to się dawało tylko skórę z wierzchu -
jak na trzy milimetry (oburącz) wbiłem w to coś widelec to podniosłem na
nim całość - specjalnie żeby kelnerowi pokazać co przyniósł i powiedzieć
że ja płace tylko za cole - a tę padlinę niech zabiera i może psu da -
jak głodny to może się skusi...
Bo w knajpie się nie jada golonki, lecz w domu. Powtarzam: tylko młoda
golonka z przedniej części. W knajpach podaja tylną i to wielką=starą i
rzadko kiedy jest zjadliwa, nie mówiąc o tym, aby była smaczna.
Post by Dariusz K. Ładziak
Post by Ikselka
Post by Dariusz K. Ładziak
A sensacje po grochu to biora się stąd że groch w łupinie zawiera
Pisałam o łuskanym grochu. Uwaga dotyczyła osób, które mają te sensacje
nawet po łuskanym - i z tego powodu unikają grochu.
Te cukry są w łupinie i kawałek pod nią również
Jak sobie wyobrażasz zrobienie puree z łuskanego grochu? Przecież trzebaby
toto przez sito przetrzeć. Używam tylko łuskanego (właściwie to powinno się
mówić "łuszczczonego", bo pozbawionego łuszczyny; łuskany to wyjęty ze
strąka, no ale tak się już przyjęło), skoro jest dostępny.
Post by Dariusz K. Ładziak
- wstępne obgotowanie i
odlanie wody nawet łuskanemu grochowi powinno pomoc.
Inna sprawa że
jabłko (kwas maleinowy) może spowodować radykalna hydrolizę tych
polisacharydów do cukrów prostych już przyswajalnych. Tak więc mój
sposób może być tak samo skuteczny jak twój - przecież nie neguję że
taka mieszanka jest niezła...
Ba.
Spróbuj. I kup w dobrym mięsnym sklepie młodą, malutką, przednią(!!!)
goloneczkę albo dwie, ugotuj w małej ilości wody z warzywami jak do rosołu,
liściem laurowym, zielem ang. i pieprzem, solą, do kremowej niemal
miękkości.
Można jeść także z dodatkiem musztardy, oprócz grochu.
Wtedy te knajpiane - odjadą w dal. Mój mąż od dawna nie je golonki poza
domem, bo mu nigdzie tak nie smakuje, a też duuuużo jeździ po Polsce, więc
zna różne fajne knajpki też. :-)- Ukryj cytowany tekst -
- Pokaż cytowany tekst -
Witam!

Dokładnie - tyle, że ja kupowałem możliwie duże a teraz takie nie
sposób znaleźć - wszystkie cięte na kawałki.
Jeżeli kupiłem - opaliłem, wymyłem i do dużego szybkowara. Warzywa -
marchew, seler, pietruszka, cebula, por, kawałek kapusty włoskiej, 2-3
ząbki czosnku, ziele angielskie, pieprz ziarnem, liść laurowy.
Gotowanie wolne, do miękkości - prawie do zżelowania skórki,
sprawdzanie pod koniec, aby się nie rozpadły - zimna woda na pokrywę
szybkowara i jeżeli nie gotowe - ponownie zamkniete na palnik.
Do golonek świeży chleb, musztarda i dobre piwo, kto lubi - cebula
surowa pokrojona w piórka do przegryzania
Na wywarze pyszna pomidorówka z ryżem.
Dorota ***
2008-04-02 16:51:22 UTC
Permalink
- po prostu w mojej
karierze najlepszą golonkę kojarzę waśnie w Pułtusku, dalej jest hotel i
restauracja "Zacisze" w Rymanowie-Zdroju, hotelik z restauracja
"Rysieńka" w Lipowicy pod Duklą

Polecam również bar Taurus na trasie Pilzno-Tarnów (nie przy Tarnowie, tylko
prawie przy Pilźnie) - nie znam pułtuskiej restauracji, ale ta z Rymanowa do
Taurusa się nie umywa :-)

D.
Dariusz K. Ładziak
2008-04-03 02:06:12 UTC
Permalink
Post by Dariusz K. Ładziak
- po prostu w mojej
karierze najlepsz± golonkê kojarzê wa¶nie w Pu³tusku, dalej jest hotel i
restauracja "Zacisze" w Rymanowie-Zdroju, hotelik z restauracja
"Rysieñka" w Lipowicy pod Dukl±
Polecam równie¿ bar Taurus na trasie Pilzno-Tarnów (nie przy Tarnowie, tylko
prawie przy Pil¼nie) - nie znam pu³tuskiej restauracji, ale ta z Rymanowa do
Taurusa siê nie umywa :-)
Lepsza jak w Rymanowie - Zdroju? To zaczyna być ciekawe, trochę mi w bok
od trasy ale może wypróbuję. A w Płtusku to naprawdę klasa mistrzowska -
ani golonka ani zasmażana do niej kapusta z kminkiem (a czasem dla
odmiany bigoos) nie powstają jednego dnia - wszystko musi się u nich w
sosie odstać i smaku nabrać. Zdaża mi się specjalnie z Warszawy do
Pułtuska na golonkę pojechać.
--
Darek
Panslavista
2008-04-01 15:06:23 UTC
Permalink
Post by Ikselka
25 dag żółtego grochu łuskanego suszonego
3-4 niewielkie ziemniaki
5 łyżek przecieru z jabłek - niesłodzonego (ja mam taki w słojach, do
szarlotki, w razie braku świeżych jabłek świetnie nadaje się do kaczki,
Najlepszy jest z papierówek.
Post by Ikselka
Umyty, namoczony na noc groch zupełnie rozgotować, aż się będzie rozpadał,
ogrzewając po zawrzeniu długo, ostrożnie i pomału, aby nie przypalić, lecz
odparować prawie całą wodę - często mieszać.
z początku wystarczy palnik, później lepiej przełożyć garnek z puree
do większego garnka z wodą. Nie przypali się.
Dorota ***
2008-04-01 20:52:08 UTC
Permalink
Post by Ikselka
5 łyżek przecieru z jabłek - niesłodzonego (ja mam taki w słojach, do
szarlotki, w razie braku świeżych jabłek świetnie nadaje się do kaczki,
ryżu zapiekanego i innych celów - nie słodzę, bo po co, kiedy można
stosownie do potrzeb słodzić albo nie dopiero w momencie przyrządzania)
Ikselko, przecier kojarzy mi się z jabłkami startymi "na puch" (jak do
tradycyjnych placków ziemniaczanych), do szarlotki mam jabłka starte na
tarce (zasłoikowane). Jak robisz ten przecier z jabłek, mogłabyś napisać?

Pozdrawiam
D.
Bluzgacz
2008-04-01 21:22:53 UTC
Permalink
"Dorota ***" <***@WYWAL.op.pl> wrote in message news:fsu79n$a6q$***@news.onet.pl...

Wypierdalaj cipo.
Nie zauwazylas, ze tutaj nikt nie toleruje trollowatych scierw typu xxxxlka
i pansravista?
Poczytaj starsze posty tych dwoch szmat to moze w tym tepym kurwa deklu cos
ci sie rozjasni i zrozumiesz.
A teraz wykurwiaj.
--
Bluzgacz
bluzgacz(at)gmail.com
alt.pl.zbluzgaj - kultura alternatywna
http://www.trolling.pl/trolling.htm
Przylacz sie: http://plsocpolityka.blog.onet.pl/
Ikselka
2008-04-01 21:23:00 UTC
Permalink
Post by Bluzgacz
Wypierdalaj cipo.
Nie zauwazylas
Tutaj włąśnie ciebie się nie zauważa, nie zauważyłeś, durniu?
Ikselka
2008-04-01 21:21:42 UTC
Permalink
Post by Dorota ***
Ikselko, przecier kojarzy mi się z jabłkami startymi "na puch" (jak do
tradycyjnych placków ziemniaczanych), do szarlotki mam jabłka starte na
tarce (zasłoikowane). Jak robisz ten przecier z jabłek, mogłabyś napisać?
Właściwie ich nie przecieram, bo same się rozpadają - tak częściowo, bo
lubię, aby w szarlotce były spore kawałki jabłek zanurzone w musie z nich
samych.
A więc: obieram jabłka (papierówki, kronselskie, ostatecznie antonówki, ale
one sa za kwaśne dla mnie), kroję na ćwiartki lub ósemki, nie ścieram wcale
na tarce. Wkładam je, lekko ubijając, do dużeeeeego rondla (a raczej
gęsiarki - bo to optymalne naczynie do mojego piekarnika dla max.
wykorzystania jego pojemności), tak do 3/4 wysokości rondla, bo jabłka
czasem się podnoszą, gdy się rozpulchnią, i mogą wyleźć z naczynia. Wlewam
na dno szklankę wody, przykrywam i piekę w temp. ok. 160 st. do momentu,
kiedy część jabłek się rozpadnie. Wtedy wyjmuję, mieszam zawartość rondla,
aby pozostałe kawałki się równo rozłożyły w musie, zostawiam odkryte - woda
jeszcze odparuje, zanim przestygną; lekko przestudzone wkładam do słoi i
pasteryzuję bardzo krótko - od zawrzenia jakieś 15 minut. Tyle, że słoje
mam myte w zmywarce, w bardzo gorącej wodzie, więc nic się z jabłkami potem
nie dzieje, stoją nieraz ze 3 lata i są dobre. Nazywam to przecierem, ale
fakt, przecier to n ie jest, lecz właśnie kawałki jabłek w musie - jest to
wspaniałe. Tartych na tarce jablek nie lubię, bo wycieka z nich sok i jest
osobno, a wiórki osobno, no i w dodatku po starciu jabłka szybko ciemnieją
i kolor w słojach mi się nie podoba potem. A te moje sa jasnozłociste,
puszyste, gęste, mniam - pyszne do wszystkiego.
I za nic nie wiem, czemu ludzie chcą koniecznie słodzić te jablka w
słojach. Przecież można przed samym użyciem. No i słodzone jabłka bardzo
ciemnieją w słoju, częściej fermentują. I mają gorszą konsystencję.
Dorota ***
2008-04-01 21:33:47 UTC
Permalink
Post by Ikselka
Właściwie ich nie przecieram, bo same się rozpadają - tak częściowo, bo
lubię, aby w szarlotce były spore kawałki jabłek zanurzone w musie z nich
samych.
Dzięki za Twój przepis, ja do tej pory ścierałam jabłka na tarce i smażyłam
w garnku na gazie (bez cukru, więc Cię rozumiem, nawet renety szare).
Spróbuję wg Twojego przepisu w tym roku.
Pytałam, jak robisz przecier,bo czasem w przepisach, zwłaszcza kuchni z USA
stoi: szklanka przecieru jabłkowego i oni to rozumieją jako szklankę
prawie-soku.
Faktycznie, przecier w tradycyjnym rozumieniu _przynajmniej u nas na
Podkarpaciu_i w górach sądeckich_ to to nie jest :-).
Wg tracycji rodzinnej słoiki wygotowywałam, potem tylko wyparzałam, potem
(dzięki grupie) wyparzałam w piekarniku (to najgorszy moment robienia
przetworów - to przygotowywanie słoików do załadowania). Niestety, zmywarki
nie mam gdzie wstawić w mojej "ogromnej" kuchni, choc marzę o niej
nieustająco i nawet stać by mnie było na jej zakup.

Pozdrwawiam i dzięki za przepis jeszcze raz
Dorota
Ikselka
2008-04-01 21:55:20 UTC
Permalink
Post by Dorota ***
Post by Ikselka
Właściwie ich nie przecieram, bo same się rozpadają - tak częściowo, bo
lubię, aby w szarlotce były spore kawałki jabłek zanurzone w musie z nich
samych.
Dzięki za Twój przepis, ja do tej pory ścierałam jabłka na tarce i smażyłam
w garnku na gazie (bez cukru, więc Cię rozumiem, nawet renety szare).
Spróbuję wg Twojego przepisu w tym roku.
Pytałam, jak robisz przecier,bo czasem w przepisach, zwłaszcza kuchni z USA
stoi: szklanka przecieru jabłkowego i oni to rozumieją jako szklankę
prawie-soku.
Faktycznie, przecier w tradycyjnym rozumieniu _przynajmniej u nas na
Podkarpaciu_i w górach sądeckich_ to to nie jest :-).
Wg tracycji rodzinnej słoiki wygotowywałam, potem tylko wyparzałam, potem
(dzięki grupie) wyparzałam w piekarniku (to najgorszy moment robienia
przetworów - to przygotowywanie słoików do załadowania). Niestety, zmywarki
nie mam gdzie wstawić w mojej "ogromnej" kuchni, choc marzę o niej
nieustająco i nawet stać by mnie było na jej zakup.
Pozdrwawiam i dzięki za przepis jeszcze raz
Dorota
Proszę bardzo.
Podpowiem, że warto ten muso-przecier ;-) zapakowac także i do małych
słoików - moje dzieci np. bardzo lubiły taki nawet nie posłodzony (jabłka
są przecież dotatecznie słodkie, kiedy jemy je na surowo, więc i przecier
też), wprost ze słoika, podjadać łyżeczką. Nadal zresztą lubią, choć już są
starymi babskami :-)
Panslavista
2008-04-02 02:37:04 UTC
Permalink
Post by Dorota ***
Post by Ikselka
Właściwie ich nie przecieram, bo same się rozpadają - tak częściowo, bo
lubię, aby w szarlotce były spore kawałki jabłek zanurzone w musie z nich
samych.
Dzięki za Twój przepis, ja do tej pory ścierałam jabłka na tarce i smażyłam
w garnku na gazie (bez cukru, więc Cię rozumiem, nawet renety szare).
Spróbuję wg Twojego przepisu  w tym roku.
Pytałam, jak robisz przecier,bo czasem w przepisach, zwłaszcza kuchni z USA
stoi: szklanka przecieru jabłkowego i oni to rozumieją jako szklankę
prawie-soku.
Faktycznie, przecier w tradycyjnym rozumieniu _przynajmniej u nas na
Podkarpaciu_i w górach sądeckich_ to to nie jest :-).
Wg tracycji rodzinnej słoiki wygotowywałam, potem tylko wyparzałam, potem
(dzięki grupie) wyparzałam w piekarniku (to najgorszy moment robienia
przetworów - to przygotowywanie słoików do załadowania). Niestety, zmywarki
nie mam gdzie wstawić w mojej "ogromnej" kuchni, choc marzę o niej
nieustająco i nawet stać by mnie było na jej zakup.
Pozdrwawiam i dzięki za przepis jeszcze raz
Dorota
Witam!

Ja przecier przerabiałem ręcznym robotem (trzepaczkami z drutu) teraz
będę mikserem ręcznym (blenderem). Słoiki myję normalnie, obrabiam
metabisulfatem sodu - doskonale odkaża - podczas wysychania uwalnia
się dwutlenek siarki. Aby jednak siarka nie przeszła do musu
(przecieru) płuczę jeszcze raz wodą z filtra RO. To wszystko trwa
bardzo krótko - mam myjkę do domowego płukania / odkażania butelek,
dzięki czemu cały proces przebiega sprawnie - czy to butelka czy słoik
- do tych trzeba nakładkę, gdyż ta mujka przystosowana jest tylko do
butelek, ale taki krążek łatwo sobie dorobić.
Myjkę można kupić tu:
http://www.browamator.pl/szczegoly.php?grupa_p=6&przedm=203697
http://www.biowin.com.pl/?bio=1&lang=pol&str=4&grupa=3&podgrupa=242&produkt=261&session=fd32ce6e2261811a49c040ffeffeb90b
http://www.muntons.pl/
Można też kupić tam sterylizatory chemiczne, kapsle do butelek i
kapslownice - przydatne do domowego "recyklingu" butelek na soki i
przeciery, taniej a i środowisko nie cierpi... :-))
Jabłka różne, ale papierówki mają bardzo jasną barwę i wspaniały
aromat, którego nie tracą - nie są odparowywane - wystarczy, że
zmiękną i na gorąco do słoików.
Fantastyczne do nalesników - pełny zapach i smak lata (lato!!!) w
domu... :-))
Pod tymi linkami są też akcesoria i inne produkty do domowej produkcji
piwa - a piwo i drożdże po fermentacji - kobiety mogą wykorzystac do
mycia włosów - fantastyka!!!

Jerzy
Loading...