Discussion:
Młody piernik
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Jarosław Sokołowski
2017-09-20 20:08:31 UTC
Permalink
Powodowany sugestiami, bym choć raz zrobił po dwakroć to samo, przemogłem
się i powtórzyłem wypiek wymyślonego wcześniej piernika. Pomyślałem sobie,
że skoro będę musiał postępować zgodnie z recepturą, choćby nawet przez
siebie stworzoną, to niech to będzie coś prostego i szybkiego, by zbytnio
przy tym się nie nudzić. I tak oto powstał piernik minimalistyczny,
pozbawiony wszelkich nadmiarowych składników.

200 ml oleju (rzepakowy) i pół litra piwa (tyskie) wlałem do gara. Do
tego porcja proszku do pieczenia, taka na pół kilo mąki. Zamiast proszku
mogłaby być sama soda (wodorowęglan sodu, NaHCO3), ale nie miałem.
To z technologicznego punktu widzenia jest najważniejsze -- olej z wodą
się nie miesza. Z piwem też. Ale soda jest emulgatorem dla tych dwóch
substancji -- jeśli się to zmiksuje, powstaje emulsja kropelek tłuszczu
zawieszonych w roztworze wodnym. Coś jak mleko.

Jeszcze osłodziłem wedle uznania. Ilość cukru nie jest krytyczna
dla przepisu. Ja dałem trzy łyżki, takie trochę większe, jak mam w
słoju z cukrem. Ale można więcej. Albo mniej. Jeśli ktoś woli bardziej
tradycyjnie, może cukier zastąpić miodem. Lub zbliżonym do niego
syropem glukozowo-fruktozowym. Ponadto przyprawy. Przyprawy rozdrabniam
w młynku udarowym, a na koniec do młynka dodaję cukru. Cukier ułatwia
ich równomierne rozprowadzenie, nie tworzą się grudki suchego pyłu.

Miksuję ręcznym mikserem. Końcówki te do bicia piany, nie śruby do ciast.
Mleczna emulsja powstaje dość szybko. Nie zaszkodzi pokręcić jeszcze
trochę, by wbić w to powietrze. Dalej mąka -- tyle, by z mleka zrobiła
się śmietana. To tym bardziej należy poubijać, ciasto "zbiszkoptyzować"
-- proszku jest mniej niż zwykle w przepisach. Potem mąka w większej
ilości. Dodawana stopniowo, bo tak łatwiej wyrabiać. Dodawana do tego
momentu, kiedy jeszcze będzie dało się tymi wiatraczkami kręcić. Wchodzi
trochę mniej niż kilogram. I to już jest koniec. Ciasto odchodzi wtedy
dość dobrze od gara czy misy (u mnie: stal nierdzewna).

Da się to wyłożyć do formy (konsystencja trochę bardziej gęsta od ciast
wlewanych), by powstał placek gruby na cal czy dwa. Da się rozpłaszczyć
na stolnicy i wykroić pierniczki (choć jest nieco rzadsze od ciasta,
z którego zwykle wykrawa się pierniczki). Jednego i drugiego próbowałem.
A nawet zapiekłem trochę ciasta ze śliwką w środku w opiekaczu do tostów.
Szybko i sprawnie powstał pierniczek nadziewany śliwką.

Jeszcze zrobiłem wersję z większą ilością oleju. Ciasto ma wtedy wyraźnie
tłustą powierzchnię. Włożone do formy można przed upieczeniem pokroić
-- cięcia nie zabliźniają się do końca. Po upieczeniu da się wzdłuż tych
linii piernik rozłamywać. W jednej i drugiej wersji upieczone ciasto ma
miękkość należną piernikowi.

Teraz przyprawy. Używam dużo cynamonu, sporo kolendry i sporo kminku.
Rzecz jasna imbir. Ponadto goździki, anyż (nie zawsze), czarny pieprz,
kmin rzymski. Jeszcze kardamon i gałka muszkatołowa. Może być też ziele
angielskie.

Jarek
--
Pieprzno i szafranno, moja mościapanno.
FEniks
2017-09-20 20:31:42 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Powodowany sugestiami, bym choć raz zrobił po dwakroć to samo, przemogłem
się i powtórzyłem wypiek wymyślonego wcześniej piernika. Pomyślałem sobie,
że skoro będę musiał postępować zgodnie z recepturą, choćby nawet przez
siebie stworzoną, to niech to będzie coś prostego i szybkiego, by zbytnio
przy tym się nie nudzić. I tak oto powstał piernik minimalistyczny,
pozbawiony wszelkich nadmiarowych składników.
200 ml oleju (rzepakowy) i pół litra piwa (tyskie) wlałem do gara. Do
tego porcja proszku do pieczenia, taka na pół kilo mąki. Zamiast proszku
mogłaby być sama soda (wodorowęglan sodu, NaHCO3), ale nie miałem.
To z technologicznego punktu widzenia jest najważniejsze -- olej z wodą
się nie miesza. Z piwem też. Ale soda jest emulgatorem dla tych dwóch
substancji -- jeśli się to zmiksuje, powstaje emulsja kropelek tłuszczu
zawieszonych w roztworze wodnym. Coś jak mleko.
Jeszcze osłodziłem wedle uznania. Ilość cukru nie jest krytyczna
dla przepisu. Ja dałem trzy łyżki, takie trochę większe, jak mam w
słoju z cukrem. Ale można więcej. Albo mniej. Jeśli ktoś woli bardziej
tradycyjnie, może cukier zastąpić miodem. Lub zbliżonym do niego
syropem glukozowo-fruktozowym. Ponadto przyprawy. Przyprawy rozdrabniam
w młynku udarowym, a na koniec do młynka dodaję cukru. Cukier ułatwia
ich równomierne rozprowadzenie, nie tworzą się grudki suchego pyłu.
Miksuję ręcznym mikserem. Końcówki te do bicia piany, nie śruby do ciast.
Mleczna emulsja powstaje dość szybko. Nie zaszkodzi pokręcić jeszcze
trochę, by wbić w to powietrze. Dalej mąka -- tyle, by z mleka zrobiła
się śmietana. To tym bardziej należy poubijać, ciasto "zbiszkoptyzować"
-- proszku jest mniej niż zwykle w przepisach. Potem mąka w większej
ilości. Dodawana stopniowo, bo tak łatwiej wyrabiać. Dodawana do tego
momentu, kiedy jeszcze będzie dało się tymi wiatraczkami kręcić. Wchodzi
trochę mniej niż kilogram. I to już jest koniec. Ciasto odchodzi wtedy
dość dobrze od gara czy misy (u mnie: stal nierdzewna).
Da się to wyłożyć do formy (konsystencja trochę bardziej gęsta od ciast
wlewanych), by powstał placek gruby na cal czy dwa. Da się rozpłaszczyć
na stolnicy i wykroić pierniczki (choć jest nieco rzadsze od ciasta,
z którego zwykle wykrawa się pierniczki). Jednego i drugiego próbowałem.
A nawet zapiekłem trochę ciasta ze śliwką w środku w opiekaczu do tostów.
Szybko i sprawnie powstał pierniczek nadziewany śliwką.
Jeszcze zrobiłem wersję z większą ilością oleju. Ciasto ma wtedy wyraźnie
tłustą powierzchnię. Włożone do formy można przed upieczeniem pokroić
-- cięcia nie zabliźniają się do końca. Po upieczeniu da się wzdłuż tych
linii piernik rozłamywać. W jednej i drugiej wersji upieczone ciasto ma
miękkość należną piernikowi.
Teraz przyprawy. Używam dużo cynamonu, sporo kolendry i sporo kminku.
Rzecz jasna imbir. Ponadto goździki, anyż (nie zawsze), czarny pieprz,
kmin rzymski. Jeszcze kardamon i gałka muszkatołowa. Może być też ziele
angielskie.
O, dziękuję bardzo, czuję się zaszczycona tym piernikiem. ;)

Nie wiem, czy mój stary mikser da radę tymi wiatraczkami takie gęste
ciasto. Może spróbuję je potraktować moim nowym nabytkiem.
No i ciekawe, czy z mąki żytniej się uda, bo u mnie ostatnio tylko
żytnią mąkę się jada. Na próbę zrobię z mniejszej ilości składników.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-09-20 21:05:07 UTC
Permalink
Pani Ewa napisała:

[...pierniczenie...]
Post by FEniks
O, dziękuję bardzo, czuję się zaszczycona tym piernikiem. ;)
Nie wiem, czy mój stary mikser da radę tymi wiatraczkami takie gęste
ciasto. Może spróbuję je potraktować moim nowym nabytkiem.
No i ciekawe, czy z mąki żytniej się uda, bo u mnie ostatnio tylko
żytnią mąkę się jada. Na próbę zrobię z mniejszej ilości składników.
Też w ramach R&D robiłem z mniejszych ilości. Żytnia oczywiście teorii
nie przeczy, więc może być. W sumie to ta technologia, mówiąc językiem
opisów patentowych, "znamienna jest" wykorzystaniem emulgatora tłuszczu,
jakim jest soda z proszku do pieczenia. Ponadto wątek antystaropolski
-- kiedyś ludzie nie mieli wiatraczków, mikserów ani innych maszyn
spulchniających ponad dziewki kuchenne z trzepaczką. Jajca na pianę
ubić sie tym da, ale nic ponadto. Można było też zakwaszać dojrzewająco,
by uzyskać zlążki dziurek w cieście rozdymane w pieczeniu przez parę wodną.
Dzisiaj można robić to inaczej. Więc dlaczego nie?
--
Jarek
FEniks
2017-09-20 20:33:36 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Powodowany sugestiami, bym choć raz zrobił po dwakroć to samo, przemogłem
się i powtórzyłem wypiek wymyślonego wcześniej piernika. Pomyślałem sobie,
że skoro będę musiał postępować zgodnie z recepturą, choćby nawet przez
siebie stworzoną, to niech to będzie coś prostego i szybkiego, by zbytnio
przy tym się nie nudzić. I tak oto powstał piernik minimalistyczny,
pozbawiony wszelkich nadmiarowych składników.
200 ml oleju (rzepakowy) i pół litra piwa (tyskie) wlałem do gara. Do
tego porcja proszku do pieczenia, taka na pół kilo mąki. Zamiast proszku
mogłaby być sama soda (wodorowęglan sodu, NaHCO3), ale nie miałem.
To z technologicznego punktu widzenia jest najważniejsze -- olej z wodą
się nie miesza. Z piwem też. Ale soda jest emulgatorem dla tych dwóch
substancji -- jeśli się to zmiksuje, powstaje emulsja kropelek tłuszczu
zawieszonych w roztworze wodnym. Coś jak mleko.
Jeszcze osłodziłem wedle uznania. Ilość cukru nie jest krytyczna
dla przepisu. Ja dałem trzy łyżki, takie trochę większe, jak mam w
słoju z cukrem. Ale można więcej. Albo mniej. Jeśli ktoś woli bardziej
tradycyjnie, może cukier zastąpić miodem. Lub zbliżonym do niego
syropem glukozowo-fruktozowym. Ponadto przyprawy. Przyprawy rozdrabniam
w młynku udarowym, a na koniec do młynka dodaję cukru. Cukier ułatwia
ich równomierne rozprowadzenie, nie tworzą się grudki suchego pyłu.
Miksuję ręcznym mikserem. Końcówki te do bicia piany, nie śruby do ciast.
Mleczna emulsja powstaje dość szybko. Nie zaszkodzi pokręcić jeszcze
trochę, by wbić w to powietrze. Dalej mąka -- tyle, by z mleka zrobiła
się śmietana. To tym bardziej należy poubijać, ciasto "zbiszkoptyzować"
-- proszku jest mniej niż zwykle w przepisach. Potem mąka w większej
ilości. Dodawana stopniowo, bo tak łatwiej wyrabiać. Dodawana do tego
momentu, kiedy jeszcze będzie dało się tymi wiatraczkami kręcić. Wchodzi
trochę mniej niż kilogram. I to już jest koniec. Ciasto odchodzi wtedy
dość dobrze od gara czy misy (u mnie: stal nierdzewna).
Da się to wyłożyć do formy (konsystencja trochę bardziej gęsta od ciast
wlewanych), by powstał placek gruby na cal czy dwa. Da się rozpłaszczyć
na stolnicy i wykroić pierniczki (choć jest nieco rzadsze od ciasta,
z którego zwykle wykrawa się pierniczki). Jednego i drugiego próbowałem.
A nawet zapiekłem trochę ciasta ze śliwką w środku w opiekaczu do tostów.
Szybko i sprawnie powstał pierniczek nadziewany śliwką.
Jeszcze zrobiłem wersję z większą ilością oleju. Ciasto ma wtedy wyraźnie
tłustą powierzchnię. Włożone do formy można przed upieczeniem pokroić
-- cięcia nie zabliźniają się do końca. Po upieczeniu da się wzdłuż tych
linii piernik rozłamywać. W jednej i drugiej wersji upieczone ciasto ma
miękkość należną piernikowi.
Teraz przyprawy. Używam dużo cynamonu, sporo kolendry i sporo kminku.
Rzecz jasna imbir. Ponadto goździki, anyż (nie zawsze), czarny pieprz,
kmin rzymski. Jeszcze kardamon i gałka muszkatołowa. Może być też ziele
angielskie.
No i bez jaj?? A co mnie będzie straszyć niebezpieczeństwem śmiertelnego
zatrucia?

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-09-20 21:02:55 UTC
Permalink
Post by FEniks
No i bez jaj?? A co mnie będzie straszyć niebezpieczeństwem śmiertelnego
zatrucia?
No, bez jaj, to wszystko było na poważnie! Zresztą bez masła też. Zaczęło
się od wegańskich gości. Dużośmy o jedzeniu gadali, bo o tym, to ja lubię.
Gotowanie też przy tym oczywiście było. A w gadaniu weganie skarżą się
często na to, że różne rzeczy im wychodzą całkiem dobrze (potwierdzam),
ale na odcinku wypieków cukerniczych posucha. Co też mogę zaświadczyć
-- raz mi dali spróbować jakiegoś upieczonego twardziela. Z grzeczności
zjadłem.

No to zacząłem kombinować z podnoszeniem wydajności zmiękczania. Najpierw
w teorii, coś tam nawet wyliczałem na serwetce, jakieś równania. Potem w
praktyce. Ten piernik jest jednym z wyników. Naprawdę powtórzonym. Udało
się też zrobić coś, co zostało nazwane "biszkoptem bez jaj". Faktycznie,
jakieś podobieństwo wystąpiło. Jak wrócę do prac badawczo-rozwojowych, to
też mogę opublikować.
--
Jarek
FEniks
2017-09-20 21:18:11 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
No i bez jaj?? A co mnie będzie straszyć niebezpieczeństwem śmiertelnego
zatrucia?
No, bez jaj, to wszystko było na poważnie! Zresztą bez masła też. Zaczęło
się od wegańskich gości.
Ano tak, zapomniałam, że zaczęło się od wegańskich gości.
Post by Jarosław Sokołowski
Dużośmy o jedzeniu gadali, bo o tym, to ja lubię.
Gotowanie też przy tym oczywiście było. A w gadaniu weganie skarżą się
często na to, że różne rzeczy im wychodzą całkiem dobrze (potwierdzam),
ale na odcinku wypieków cukerniczych posucha. Co też mogę zaświadczyć
-- raz mi dali spróbować jakiegoś upieczonego twardziela. Z grzeczności
zjadłem.
Można im polecić chlebek bananowy. Robi się go szybko i zawsze wychodzi
miękki. W dodatku można wykorzystać różne rodzaje mąki. A nawet dodać
korzennych przypraw i zrobić kolejną wersję piernika. W ciągu ostatniego
roku robiłam ten chlebek aż do znudzenia.
Można skorzystać np. z tego przepisu:
http://www.mojewypieki.com/post/chlebek-bananowy-banana-bread
To jedno jajo spokojnie można pominąć, bo banany z powodzeniem jaja
zastępują, no i oczywiście znacznie zmniejszyć ilość cukru, a nawet w
całości zastąpić innym słodzikiem. Ja zazwyczaj używałam syropu daktylowego.

Ewa
FEniks
2017-09-20 21:20:38 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
No i bez jaj?? A co mnie będzie straszyć niebezpieczeństwem śmiertelnego
zatrucia?
No, bez jaj, to wszystko było na poważnie! Zresztą bez masła też. Zaczęło
się od wegańskich gości.
Ano tak, zapomniałam, że zaczęło się od wegańskich gości.
Post by Jarosław Sokołowski
Dużośmy o jedzeniu gadali, bo o tym, to ja lubię.
Gotowanie też przy tym oczywiście było. A w gadaniu weganie skarżą się
często na to, że różne rzeczy im wychodzą całkiem dobrze (potwierdzam),
ale na odcinku wypieków cukerniczych posucha. Co też mogę zaświadczyć
-- raz mi dali spróbować jakiegoś upieczonego twardziela. Z grzeczności
zjadłem.
Można im polecić chlebek bananowy. Robi się go szybko i zawsze
wychodzi miękki. W dodatku można wykorzystać różne rodzaje mąki. A
nawet dodać korzennych przypraw i zrobić kolejną wersję piernika. W
ciągu ostatniego roku robiłam ten chlebek aż do znudzenia.
http://www.mojewypieki.com/post/chlebek-bananowy-banana-bread
To jedno jajo spokojnie można pominąć, bo banany z powodzeniem jaja
zastępują, no i oczywiście znacznie zmniejszyć ilość cukru, a nawet w
całości zastąpić innym słodzikiem. Ja zazwyczaj używałam syropu daktylowego.
No i olej zamiast masła. Dużo tych zmian. Nie chciało mi się wklepywać
mojego przepisu, to sobie zgotowałam ułatwienie, he he.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2017-09-20 21:54:43 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by FEniks
To jedno jajo spokojnie można pominąć, bo banany z powodzeniem jaja
zastępują, no i oczywiście znacznie zmniejszyć ilość cukru, a nawet
w całości zastąpić innym słodzikiem. Ja zazwyczaj używałam syropu
daktylowego.
No i olej zamiast masła. Dużo tych zmian. Nie chciało mi się wklepywać
mojego przepisu, to sobie zgotowałam ułatwienie, he he.
Pierwsze co mi gugiel dał w podpowiedziach:

https://www.bbcgoodfood.com/recipes/2277635/vegan-banana-bread

Też zalecają spierniczenie przyprawami (cynamon).

Jarek
--
Zobacz, co jest w te szublade. Es ist Zimmt -- to jest cynamon.
Do czego potrzebuje się cynamon? Do zupe, do legumine potrzebuje
się cynamon. Co to jest cynamon? Jest taki kora z jedne drzewo.
Gdzie mieszka taki drzewo cynamon? W Indii mieszka taki drzewo.
FEniks
2017-09-22 12:25:04 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by FEniks
To jedno jajo spokojnie można pominąć, bo banany z powodzeniem jaja
zastępują, no i oczywiście znacznie zmniejszyć ilość cukru, a nawet
w całości zastąpić innym słodzikiem. Ja zazwyczaj używałam syropu
daktylowego.
No i olej zamiast masła. Dużo tych zmian. Nie chciało mi się wklepywać
mojego przepisu, to sobie zgotowałam ułatwienie, he he.
https://www.bbcgoodfood.com/recipes/2277635/vegan-banana-bread
Też zalecają spierniczenie przyprawami (cynamon).
Niewykluczone, że się tym przepisem inspirowałam. Ale ja nie daję cukru
w ogóle, bo banany oprócz tego, że robią za jajka, to są słodkie. Mnie w
zupełności wystarczy w tym cieście łyżka syropu daktylowego. Rodzynki
też dodają słodyczy, jeśli ktoś lubi. Najlepsze w chlebku bananowym jest
to, że robi się go błyskawicznie i można użyć różnych rodzajów mąki.
Robiłam różne kombinacje, ale najlepsze połączenie wg mnie daje
ryżowa-gryczana-żytnia.

Ewa
XL
2017-09-22 13:13:06 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by FEniks
To jedno jajo spokojnie można pominąć, bo banany z powodzeniem jaja
zastępują, no i oczywiście znacznie zmniejszyć ilość cukru, a nawet
w całości zastąpić innym słodzikiem. Ja zazwyczaj używałam syropu
daktylowego.
No i olej zamiast masła. Dużo tych zmian. Nie chciało mi się wklepywać
mojego przepisu, to sobie zgotowałam ułatwienie, he he.
https://www.bbcgoodfood.com/recipes/2277635/vegan-banana-bread
Też zalecają spierniczenie przyprawami (cynamon).
Niewykluczone, że się tym przepisem inspirowałam. Ale ja nie daję cukru
w ogóle, bo banany oprócz tego, że robią za jajka, to są słodkie. Mnie w
zupełności wystarczy w tym cieście łyżka syropu daktylowego. Rodzynki
też dodają słodyczy, jeśli ktoś lubi. Najlepsze w chlebku bananowym jest
to, że robi się go błyskawicznie i można użyć różnych rodzajów mąki.
Robiłam różne kombinacje, ale najlepsze połączenie wg mnie daje
ryżowa-gryczana-żytnia.
Lubię banany, ale surowe. Ten specyficzny posmak pieczeniny bananowej w
cieście jest dla mnie nieakceptowalny - jakiś nachalny, duszny, ciężki, jak
piżmo.
--
XL
Jarosław Sokołowski
2017-09-20 21:33:35 UTC
Permalink
Post by FEniks
Można im polecić chlebek bananowy. Robi się go szybko i zawsze wychodzi
miękki. W dodatku można wykorzystać różne rodzaje mąki. A nawet dodać
korzennych przypraw i zrobić kolejną wersję piernika. W ciągu ostatniego
roku robiłam ten chlebek aż do znudzenia.
http://www.mojewypieki.com/post/chlebek-bananowy-banana-bread
No tak, "banana bread" i "gingerbread" to dość blisko.
Post by FEniks
To jedno jajo spokojnie można pominąć, bo banany z powodzeniem jaja
zastępują,
O zastępowaniu jaj bananem już słyszałem. Ale tu mamy też masło -- całkiem
niewegańskie. W wielu przepisach na ciasta występuje *roztopione* masło.
To jest marnowanie maślanego potencjału. Masło utarte z cukrem też jest
spulchniaczem. Dzisiaj takie zmiksowanie masła na puszystą masę łatwą do
zmiesznia z mąką robi się w trymiga. Ale dawniejsze kucharki nie miały
wyjścia, topiły w rondelku. Ta staropolszczyzna pokutuje do dzisiaj.
Właściwie głównie staro-, bowiem polska kucharka ani lepsza, ani gorsza
od kucharki niepolskiej.
--
Jarek
XL
2017-09-22 13:19:50 UTC
Permalink
Jarosław Sokołowski <
Post by Jarosław Sokołowski
Dzisiaj takie zmiksowanie masła na puszystą masę łatwą do
zmiesznia z mąką robi się w trymiga. Ale dawniejsze kucharki nie miały
wyjścia, topiły w rondelku.
Wszystko ma swój cel. Prócz topienia także UCIERAŁY-MIKSOWAŁY masło pałką w
makutrze, więc Twoje wywody o braku miksera wiele sensu nie mają, to
niepotrzebny nikomu wysiłek ignoranta kulinarnego, nierozumiejącego
kardynalnej różnicy w zastosowaniu i efektach obu tych technik :-)
--
XL
stefan
2017-09-24 17:28:25 UTC
Permalink
Post by XL
Jarosław Sokołowski <
Post by Jarosław Sokołowski
Dzisiaj takie zmiksowanie masła na puszystą masę łatwą do
zmiesznia z mąką robi się w trymiga. Ale dawniejsze kucharki nie miały
wyjścia, topiły w rondelku.
Wszystko ma swój cel. Prócz topienia także UCIERAŁY-MIKSOWAŁY masło pałką w
makutrze, więc Twoje wywody o braku miksera wiele sensu nie mają, to
niepotrzebny nikomu wysiłek ignoranta kulinarnego, nierozumiejącego
kardynalnej różnicy w zastosowaniu i efektach obu tych technik :-)
Gdzieś mam stareńki przepis na tort mocca. Zaczyna się pięknie
Weź silną dziewkę kuchenną...
A potem - niech masło uciera ze 6 godzin, aż będzie bielutką pianą... :)
pozdr
Stefan
Jarosław Sokołowski
2017-09-24 17:54:25 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by XL
Jarosław Sokołowski <
Dzisiaj takie zmiksowanie masła na puszystą masę łatwą do zmiesznia
z mąką robi się w trymiga. Ale dawniejsze kucharki nie miały wyjścia,
topiły w rondelku.
Wszystko ma swój cel. Prócz topienia także UCIERAŁY-MIKSOWAŁY masło pałką w
makutrze, więc Twoje wywody o braku miksera wiele sensu nie mają, to
niepotrzebny nikomu wysiłek ignoranta kulinarnego, nierozumiejącego
kardynalnej różnicy w zastosowaniu i efektach obu tych technik :-)
Gdzieś mam stareńki przepis na tort mocca. Zaczyna się pięknie
Weź silną dziewkę kuchenną...
A potem - niech masło uciera ze 6 godzin, aż będzie bielutką pianą... :)
Ja przypominam sobie taki, który zaczynał się od wzięcia kopy jajec.
Poczem następowały pewne czynności przygotowawcze, a następnie należało
"dziewuch dwanaście nasadzić, niech kręcą". Myśmy w domu mieli solidną
makutrę, pamiętająca jeszcze C.K. Monarchię, i pałkę do niej. Dobrze
już wytartą. Ale o dziewkę wtedy łatwo nie było, choćby nawet jedną.
Więc gdy przyszło do robienia ciasta ucieranego albo masy do tortu,
tośmy całą rodziną na zmianę obracali.

Jarek
--
Daj ać ja pobruszę, a ty pocziwaj.
XL
2017-09-24 19:57:07 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by XL
Jarosław Sokołowski <
Post by Jarosław Sokołowski
Dzisiaj takie zmiksowanie masła na puszystą masę łatwą do
zmiesznia z mąką robi się w trymiga. Ale dawniejsze kucharki nie miały
wyjścia, topiły w rondelku.
Wszystko ma swój cel. Prócz topienia także UCIERAŁY-MIKSOWAŁY masło pałką w
makutrze, więc Twoje wywody o braku miksera wiele sensu nie mają, to
niepotrzebny nikomu wysiłek ignoranta kulinarnego, nierozumiejącego
kardynalnej różnicy w zastosowaniu i efektach obu tych technik :-)
Gdzieś mam stareńki przepis na tort mocca. Zaczyna się pięknie
Weź silną dziewkę kuchenną...
A potem - niech masło uciera ze 6 godzin, aż będzie bielutką pianą... :)
No własnie. Gdyby je w rondlu stopiła, to prędzej babę by otrzymała, niż
tort.
Ale co tam takie niuanse dla pana Eks-perta.
--
XL
Anai
2017-09-22 18:13:24 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
No i bez jaj?? A co mnie będzie straszyć niebezpieczeństwem śmiertelnego
zatrucia?
No, bez jaj, to wszystko było na poważnie! Zresztą bez masła też. Zaczęło
się od wegańskich gości.
Ano tak, zapomniałam, że zaczęło się od wegańskich gości.
Post by Jarosław Sokołowski
  Dużośmy o jedzeniu gadali, bo o tym, to ja lubię.
Gotowanie też przy tym oczywiście było. A w gadaniu weganie skarżą się
często na to, że różne rzeczy im wychodzą całkiem dobrze (potwierdzam),
ale na odcinku wypieków cukerniczych posucha. Co też mogę zaświadczyć
-- raz mi dali spróbować jakiegoś upieczonego twardziela. Z grzeczności
zjadłem.
Nie tak dawno na potrzeby jednej wegetarianki i jednej weganki piekłam
- zaskakująco smaczne brownie O_o
http://kuchniaanai.blogspot.com/2017/08/weganskie-brownie-z-owocami.html
--
Pozdrówki
Anai
"...dla mnie dobroczyńcy zwierząt są jak jacyś chrześcijanie. Wszyscy
tak radośni i pełni dobrych intencji, aż po pewnym czasie człowieka
korci, żeby pójść w świat i odrobinę sobie pogwałcić i poplądrować.
Albo kopnąć kota..." J.M. Coetzee "Hańba"
XL
2017-09-22 19:17:03 UTC
Permalink
Post by Anai
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
No i bez jaj?? A co mnie będzie straszyć niebezpieczeństwem śmiertelnego
zatrucia?
No, bez jaj, to wszystko było na poważnie! Zresztą bez masła też. Zaczęło
się od wegańskich gości.
Ano tak, zapomniałam, że zaczęło się od wegańskich gości.
Post by Jarosław Sokołowski
  Dużośmy o jedzeniu gadali, bo o tym, to ja lubię.
Gotowanie też przy tym oczywiście było. A w gadaniu weganie skarżą się
często na to, że różne rzeczy im wychodzą całkiem dobrze (potwierdzam),
ale na odcinku wypieków cukerniczych posucha. Co też mogę zaświadczyć
-- raz mi dali spróbować jakiegoś upieczonego twardziela. Z grzeczności
zjadłem.
Nie tak dawno na potrzeby jednej wegetarianki i jednej weganki piekłam
- zaskakująco smaczne brownie O_o
http://kuchniaanai.blogspot.com/2017/08/weganskie-brownie-z-owocami.html
Jak usmażysz wegańskie schaboszczaki dla nich, to będzie wyczyn :-))
--
XL
Anai
2017-09-22 21:42:31 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Anai
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
No i bez jaj?? A co mnie będzie straszyć niebezpieczeństwem śmiertelnego
zatrucia?
No, bez jaj, to wszystko było na poważnie! Zresztą bez masła też. Zaczęło
się od wegańskich gości.
Ano tak, zapomniałam, że zaczęło się od wegańskich gości.
Post by Jarosław Sokołowski
  Dużośmy o jedzeniu gadali, bo o tym, to ja lubię.
Gotowanie też przy tym oczywiście było. A w gadaniu weganie skarżą się
często na to, że różne rzeczy im wychodzą całkiem dobrze (potwierdzam),
ale na odcinku wypieków cukerniczych posucha. Co też mogę zaświadczyć
-- raz mi dali spróbować jakiegoś upieczonego twardziela. Z grzeczności
zjadłem.
Nie tak dawno na potrzeby jednej wegetarianki i jednej weganki piekłam
- zaskakująco smaczne brownie O_o
http://kuchniaanai.blogspot.com/2017/08/weganskie-brownie-z-owocami.html
Jak usmażysz wegańskie schaboszczaki dla nich, to będzie wyczyn :-))
Schaboszczaki nie ale mielone się zdarzyło, a i bigos na ostatnie święta
też ;) -
--
Pozdrówki
Anai
"...dla mnie dobroczyńcy zwierząt są jak jacyś chrześcijanie. Wszyscy
tak radośni i pełni dobrych intencji, aż po pewnym czasie człowieka
korci, żeby pójść w świat i odrobinę sobie pogwałcić i poplądrować.
Albo kopnąć kota..." J.M. Coetzee "Hańba"
XL
2017-09-23 06:27:39 UTC
Permalink
Post by Anai
Post by XL
Post by Anai
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
No i bez jaj?? A co mnie będzie straszyć niebezpieczeństwem śmiertelnego
zatrucia?
No, bez jaj, to wszystko było na poważnie! Zresztą bez masła też. Zaczęło
się od wegańskich gości.
Ano tak, zapomniałam, że zaczęło się od wegańskich gości.
Post by Jarosław Sokołowski
  Dużośmy o jedzeniu gadali, bo o tym, to ja lubię.
Gotowanie też przy tym oczywiście było. A w gadaniu weganie skarżą się
często na to, że różne rzeczy im wychodzą całkiem dobrze (potwierdzam),
ale na odcinku wypieków cukerniczych posucha. Co też mogę zaświadczyć
-- raz mi dali spróbować jakiegoś upieczonego twardziela. Z grzeczności
zjadłem.
Nie tak dawno na potrzeby jednej wegetarianki i jednej weganki piekłam
- zaskakująco smaczne brownie O_o
http://kuchniaanai.blogspot.com/2017/08/weganskie-brownie-z-owocami.html
Jak usmażysz wegańskie schaboszczaki dla nich, to będzie wyczyn :-))
Schaboszczaki nie ale mielone się zdarzyło, a i bigos na ostatnie święta
też ;) -
OMG ☺️
Przypomina mi się wątek ze smalczykiem wegańskim. LOL
--
XL
Wiesiaczek
2017-09-23 09:56:26 UTC
Permalink
Post by Anai
Post by XL
Post by Anai
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
No i bez jaj?? A co mnie będzie straszyć niebezpieczeństwem śmiertelnego
zatrucia?
No, bez jaj, to wszystko było na poważnie! Zresztą bez masła też. Zaczęło
się od wegańskich gości.
Ano tak, zapomniałam, że zaczęło się od wegańskich gości.
Post by Jarosław Sokołowski
Dużośmy o jedzeniu gadali, bo o tym, to ja lubię.
Gotowanie też przy tym oczywiście było. A w gadaniu weganie skarżą się
często na to, że różne rzeczy im wychodzą całkiem dobrze (potwierdzam),
ale na odcinku wypieków cukerniczych posucha. Co też mogę zaświadczyć
-- raz mi dali spróbować jakiegoś upieczonego twardziela. Z grzeczności
zjadłem.
Nie tak dawno na potrzeby jednej wegetarianki i jednej weganki piekłam
- zaskakująco smaczne brownie O_o
http://kuchniaanai.blogspot.com/2017/08/weganskie-brownie-z-owocami.html
Jak usmażysz wegańskie schaboszczaki dla nich, to będzie wyczyn :-))
Schaboszczaki nie ale mielone się zdarzyło, a i bigos na ostatnie święta
też ;) -
A czemu nie schaboszczaki?
Usmaż panierowaną kanię a różnica będzie niewielka.
--
Wiesiaczek (dziś z DC)
"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" ®
XL
2017-09-23 19:12:26 UTC
Permalink
Post by Wiesiaczek
Post by Anai
Post by XL
Post by Anai
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
No i bez jaj?? A co mnie będzie straszyć niebezpieczeństwem śmiertelnego
zatrucia?
No, bez jaj, to wszystko było na poważnie! Zresztą bez masła też. Zaczęło
się od wegańskich gości.
Ano tak, zapomniałam, że zaczęło się od wegańskich gości.
Post by Jarosław Sokołowski
Dużośmy o jedzeniu gadali, bo o tym, to ja lubię.
Gotowanie też przy tym oczywiście było. A w gadaniu weganie skarżą się
często na to, że różne rzeczy im wychodzą całkiem dobrze (potwierdzam),
ale na odcinku wypieków cukerniczych posucha. Co też mogę zaświadczyć
-- raz mi dali spróbować jakiegoś upieczonego twardziela. Z grzeczności
zjadłem.
Nie tak dawno na potrzeby jednej wegetarianki i jednej weganki piekłam
- zaskakująco smaczne brownie O_o
http://kuchniaanai.blogspot.com/2017/08/weganskie-brownie-z-owocami.html
Jak usmażysz wegańskie schaboszczaki dla nich, to będzie wyczyn :-))
Schaboszczaki nie ale mielone się zdarzyło, a i bigos na ostatnie święta
też ;) -
A czemu nie schaboszczaki?
Usmaż panierowaną kanię a różnica będzie niewielka.
Właśnie dogorywam po kaniowym obżarstwie - 6 dużych sztuk na dwie osoby,
OMG.
Aleś trafił :-))
--
XL
Anai
2017-09-23 20:04:34 UTC
Permalink
Post by Wiesiaczek
Post by Anai
Post by XL
Post by Anai
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
No i bez jaj?? A co mnie będzie straszyć niebezpieczeństwem śmiertelnego
zatrucia?
No, bez jaj, to wszystko było na poważnie! Zresztą bez masła też. Zaczęło
się od wegańskich gości.
Ano tak, zapomniałam, że zaczęło się od wegańskich gości.
Post by Jarosław Sokołowski
   Dużośmy o jedzeniu gadali, bo o tym, to ja lubię.
Gotowanie też przy tym oczywiście było. A w gadaniu weganie skarżą się
często na to, że różne rzeczy im wychodzą całkiem dobrze (potwierdzam),
ale na odcinku wypieków cukerniczych posucha. Co też mogę zaświadczyć
-- raz mi dali spróbować jakiegoś upieczonego twardziela. Z grzeczności
zjadłem.
Nie tak dawno na potrzeby jednej wegetarianki i jednej weganki piekłam
- zaskakująco smaczne brownie O_o
http://kuchniaanai.blogspot.com/2017/08/weganskie-brownie-z-owocami.html
Jak usmażysz wegańskie schaboszczaki dla nich, to będzie wyczyn :-))
Schaboszczaki nie ale mielone się zdarzyło, a i bigos na ostatnie
święta też ;) -
A czemu nie schaboszczaki?
Usmaż panierowaną kanię a różnica będzie niewielka.
Nie lubię kań/kani/kaniów ;) - ale boczniaki i owszem tez się zdarzyło.
Z racji tego, że moje dziewczyny przestały jeść mięso zmuszona jestem
czasem przygotować i takie dania, coby mi dzieci w domu będąc z głodu
nie pomarły.
Jestem jednak przeciwnikiem wegańskich/wegetariańskich substytutów dań
mięsnych - ryba to ryba, a seler zawinięty w nori i usmażony, to nadal
seler a nie seleryba ;)
Wydaje mi się to sprzeczne z logiką nieco - albo mi mięso odpowiada i
wtedy je jem, albo mi nie odpowiada i nie mam potrzeby jeść ani mięsa,
ani niczego co je udaje...
--
Pozdrówki
Anai
"...dla mnie dobroczyńcy zwierząt są jak jacyś chrześcijanie. Wszyscy
tak radośni i pełni dobrych intencji, aż po pewnym czasie człowieka
korci, żeby pójść w świat i odrobinę sobie pogwałcić i poplądrować.
Albo kopnąć kota..." J.M. Coetzee "Hańba"
XL
2017-09-23 22:10:47 UTC
Permalink
Post by Anai
Jestem jednak przeciwnikiem wegańskich/wegetariańskich substytutów dań
mięsnych - ryba to ryba, a seler zawinięty w nori i usmażony, to nadal
seler a nie seleryba ;)
Wydaje mi się to sprzeczne z logiką nieco - albo mi mięso odpowiada i
wtedy je jem, albo mi nie odpowiada i nie mam potrzeby jeść ani mięsa,
ani niczego co je udaje...
I to jest to!
--
XL
Qrczak
2017-09-24 08:33:29 UTC
Permalink
Post by Anai
Post by Wiesiaczek
Post by Anai
Post by XL
Post by Anai
Nie tak dawno na potrzeby jednej wegetarianki i jednej weganki piekłam
- zaskakująco smaczne brownie O_o
http://kuchniaanai.blogspot.com/2017/08/weganskie-brownie-z-owocami.html
BTW z aquafaby nic nie robiła (jeszcze), ale internety piszą, że da się
toto ubić "na sztywno".
Post by Anai
Post by Wiesiaczek
Post by Anai
Post by XL
Jak usmażysz wegańskie schaboszczaki dla nich, to będzie wyczyn :-))
Schaboszczaki nie ale mielone się zdarzyło, a i bigos na ostatnie
święta też ;) -
A czemu nie schaboszczaki?
Usmaż panierowaną kanię a różnica będzie niewielka.
Nie lubię kań/kani/kaniów ;) - ale boczniaki i owszem tez się zdarzyło.
Z racji tego, że moje dziewczyny przestały jeść mięso zmuszona jestem
czasem przygotować i takie dania, coby mi dzieci w domu będąc z głodu
nie pomarły.
Jestem jednak przeciwnikiem wegańskich/wegetariańskich substytutów dań
mięsnych - ryba to ryba, a seler zawinięty w nori i usmażony, to nadal
seler a nie seleryba ;)
Zamiast schabowego panierowany boczniak, zaniast smalcu pasta z fasoli,
zamiast gulaszu ewentualnie jakiś wariant ratatuja.
Ale jak nazwać wypieczone w keksówce warzywa zmiksowane z przyprawami,
ziołami a nierzadko bułką?
Post by Anai
Wydaje mi się to sprzeczne z logiką nieco - albo mi mięso odpowiada i
wtedy je jem, albo mi nie odpowiada i nie mam potrzeby jeść ani mięsa,
ani niczego co je udaje...
A może wystarczy nie być aż takim ortodoksem...

http://www.otwarteklatki.pl/czy-nazwa-ma-znaczenie/#.VbYm0e5ljBI

Q
--
Niektórzy zarzucają mi bycie szowinistą, a ja zawsze w takiej sytuacji
powtarzam, że to nieprawda, bo szowiniści to tacy goście, którzy
uważają, że kobieta powinna siedzieć w kuchni.
Ja natomiast uważam, że w kuchni też może coś popsuć.
XL
2017-09-24 10:07:57 UTC
Permalink
Post by Qrczak
Post by Anai
Post by Wiesiaczek
Post by Anai
Post by XL
Post by Anai
Nie tak dawno na potrzeby jednej wegetarianki i jednej weganki piekłam
- zaskakująco smaczne brownie O_o
http://kuchniaanai.blogspot.com/2017/08/weganskie-brownie-z-owocami.html
BTW z aquafaby nic nie robiła (jeszcze), ale internety piszą, że da się
toto ubić "na sztywno".
Post by Anai
Post by Wiesiaczek
Post by Anai
Post by XL
Jak usmażysz wegańskie schaboszczaki dla nich, to będzie wyczyn :-))
Schaboszczaki nie ale mielone się zdarzyło, a i bigos na ostatnie
święta też ;) -
A czemu nie schaboszczaki?
Usmaż panierowaną kanię a różnica będzie niewielka.
Nie lubię kań/kani/kaniów ;) - ale boczniaki i owszem tez się zdarzyło.
Z racji tego, że moje dziewczyny przestały jeść mięso zmuszona jestem
czasem przygotować i takie dania, coby mi dzieci w domu będąc z głodu
nie pomarły.
Jestem jednak przeciwnikiem wegańskich/wegetariańskich substytutów dań
mięsnych - ryba to ryba, a seler zawinięty w nori i usmażony, to nadal
seler a nie seleryba ;)
Zamiast schabowego panierowany boczniak, zaniast smalcu pasta z fasoli,
zamiast gulaszu ewentualnie jakiś wariant ratatuja.
Ale jak nazwać wypieczone w keksówce warzywa zmiksowane z przyprawami,
ziołami a nierzadko bułką?
Tęsknotą za pasztetem.

I po co te pozory?
--
XL
Jarosław Sokołowski
2017-09-24 10:43:14 UTC
Permalink
Post by Qrczak
A może wystarczy nie być aż takim ortodoksem...
http://www.otwarteklatki.pl/czy-nazwa-ma-znaczenie
Najpierw zatrzymał się w gospodzie "Na Przystanku", kazał sobie podać
ćwiarteczkę wermutu i nieznacznie zaczął przepytywać gospodarza, co
też pijają ci niby abstynenci.

Całkiem słusznie wyrozumował, że czysta woda byłaby nawet dla abstynentów
napojem okrutnym. Gospodarz wytłumaczył mu tedy, że abstynenci piją wodę
sodową, limoniadę, mleko, a następnie wina bez alkoholu, napoje chłodzące
i podobne rzeczy czyste. Z tego wszystkiego najbardziej przemówiły
do przekonania tego Vejvody owe wina bez alkoholu. Zapytał potem, czy
istnieją wódki bez alkoholu, wypił jeszcze jedną ćwiarteczkę, porozmawiał
z gospodarzem o tym, że to doprawdy grzech schlać się zbyt często, na co
gospodarz mu odpowiedział, że wszystko na świecie znieść potrafi, tylko
nie pijanego człowieka, który uchla się Bóg wie gdzie i do niego przyjdzie
wytrzeźwieć przy flaszeczce wody sodowej i jeszcze zrobi piekło.
--
Jarek
Anai
2017-09-24 18:50:16 UTC
Permalink
Post by Qrczak
Post by Anai
Wydaje mi się to sprzeczne z logiką nieco - albo mi mięso odpowiada i
wtedy je jem, albo mi nie odpowiada i nie mam potrzeby jeść ani mięsa,
ani niczego co je udaje...
A może wystarczy nie być aż takim ortodoksem...
Olaboga! ... ale, że ja? O_o
--
Pozdrówki
Anai
"...dla mnie dobroczyńcy zwierząt są jak jacyś chrześcijanie. Wszyscy
tak radośni i pełni dobrych intencji, aż po pewnym czasie człowieka
korci, żeby pójść w świat i odrobinę sobie pogwałcić i poplądrować.
Albo kopnąć kota..." J.M. Coetzee "Hańba"
FEniks
2017-09-24 20:24:45 UTC
Permalink
Post by Qrczak
Ale jak nazwać wypieczone w keksówce warzywa zmiksowane z przyprawami,
ziołami a nierzadko bułką?
No jak to jak? Warztet!

Ewa
Animka
2017-09-20 23:21:32 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Powodowany sugestiami, bym choć raz zrobił po dwakroć to samo, przemogłem
się i powtórzyłem wypiek wymyślonego wcześniej piernika. Pomyślałem sobie,
że skoro będę musiał postępować zgodnie z recepturą, choćby nawet przez
siebie stworzoną, to niech to będzie coś prostego i szybkiego, by zbytnio
przy tym się nie nudzić. I tak oto powstał piernik minimalistyczny,
pozbawiony wszelkich nadmiarowych składników.
200 ml oleju (rzepakowy) i pół litra piwa (tyskie) wlałem do gara. Do
tego porcja proszku do pieczenia, taka na pół kilo mąki. Zamiast proszku
mogłaby być sama soda (wodorowęglan sodu, NaHCO3), ale nie miałem.
To z technologicznego punktu widzenia jest najważniejsze -- olej z wodą
się nie miesza. Z piwem też. Ale soda jest emulgatorem dla tych dwóch
substancji -- jeśli się to zmiksuje, powstaje emulsja kropelek tłuszczu
zawieszonych w roztworze wodnym. Coś jak mleko.
Jeszcze osłodziłem wedle uznania. Ilość cukru nie jest krytyczna
dla przepisu. Ja dałem trzy łyżki, takie trochę większe, jak mam w
słoju z cukrem. Ale można więcej. Albo mniej. Jeśli ktoś woli bardziej
tradycyjnie, może cukier zastąpić miodem. Lub zbliżonym do niego
syropem glukozowo-fruktozowym. Ponadto przyprawy. Przyprawy rozdrabniam
w młynku udarowym, a na koniec do młynka dodaję cukru. Cukier ułatwia
ich równomierne rozprowadzenie, nie tworzą się grudki suchego pyłu.
Miksuję ręcznym mikserem. Końcówki te do bicia piany, nie śruby do ciast.
Mleczna emulsja powstaje dość szybko. Nie zaszkodzi pokręcić jeszcze
trochę, by wbić w to powietrze. Dalej mąka -- tyle, by z mleka zrobiła
się śmietana. To tym bardziej należy poubijać, ciasto "zbiszkoptyzować"
-- proszku jest mniej niż zwykle w przepisach. Potem mąka w większej
ilości. Dodawana stopniowo, bo tak łatwiej wyrabiać. Dodawana do tego
momentu, kiedy jeszcze będzie dało się tymi wiatraczkami kręcić. Wchodzi
trochę mniej niż kilogram. I to już jest koniec. Ciasto odchodzi wtedy
dość dobrze od gara czy misy (u mnie: stal nierdzewna).
Da się to wyłożyć do formy (konsystencja trochę bardziej gęsta od ciast
wlewanych), by powstał placek gruby na cal czy dwa. Da się rozpłaszczyć
na stolnicy i wykroić pierniczki (choć jest nieco rzadsze od ciasta,
z którego zwykle wykrawa się pierniczki). Jednego i drugiego próbowałem.
A nawet zapiekłem trochę ciasta ze śliwką w środku w opiekaczu do tostów.
Szybko i sprawnie powstał pierniczek nadziewany śliwką.
Jeszcze zrobiłem wersję z większą ilością oleju. Ciasto ma wtedy wyraźnie
tłustą powierzchnię. Włożone do formy można przed upieczeniem pokroić
-- cięcia nie zabliźniają się do końca. Po upieczeniu da się wzdłuż tych
linii piernik rozłamywać. W jednej i drugiej wersji upieczone ciasto ma
miękkość należną piernikowi.
Teraz przyprawy. Używam dużo cynamonu, sporo kolendry i sporo kminku.
Rzecz jasna imbir. Ponadto goździki, anyż (nie zawsze), czarny pieprz,
kmin rzymski. Jeszcze kardamon i gałka muszkatołowa. Może być też ziele
angielskie.
No i bez jaj?? A co mnie będzie straszyć niebezpieczeństwem
śmiertelnego zatrucia?
Ja bym zamiast oleju i to rzepakowego wstrętnego wolała dać masło.
--
animka
XL
2017-09-22 06:15:18 UTC
Permalink
Post by Animka
Ja bym zamiast oleju i to rzepakowego wstrętnego wolała dać masło.
Wstrętny jest słonecznikowy. Rzepakowy to produkt z naszej strefy
geograficznej i należy go jeść, tak jak i lniany.
--
XL
XL
2017-09-23 19:13:58 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Powodowany sugestiami, bym choć raz zrobił po dwakroć to samo, przemogłem
się i powtórzyłem wypiek wymyślonego wcześniej piernika. Pomyślałem sobie,
że skoro będę musiał postępować zgodnie z recepturą, choćby nawet przez
siebie stworzoną, to niech to będzie coś prostego i szybkiego, by zbytnio
przy tym się nie nudzić. I tak oto powstał piernik minimalistyczny,
pozbawiony wszelkich nadmiarowych składników.
200 ml oleju (rzepakowy) i pół litra piwa (tyskie) wlałem do gara. Do
tego porcja proszku do pieczenia, taka na pół kilo mąki. Zamiast proszku
mogłaby być sama soda (wodorowęglan sodu, NaHCO3), ale nie miałem.
To z technologicznego punktu widzenia jest najważniejsze -- olej z wodą
się nie miesza. Z piwem też. Ale soda jest emulgatorem dla tych dwóch
substancji -- jeśli się to zmiksuje, powstaje emulsja kropelek tłuszczu
zawieszonych w roztworze wodnym. Coś jak mleko.
Jeszcze osłodziłem wedle uznania. Ilość cukru nie jest krytyczna
dla przepisu. Ja dałem trzy łyżki, takie trochę większe, jak mam w
słoju z cukrem. Ale można więcej. Albo mniej. Jeśli ktoś woli bardziej
tradycyjnie, może cukier zastąpić miodem. Lub zbliżonym do niego
syropem glukozowo-fruktozowym. Ponadto przyprawy. Przyprawy rozdrabniam
w młynku udarowym, a na koniec do młynka dodaję cukru. Cukier ułatwia
ich równomierne rozprowadzenie, nie tworzą się grudki suchego pyłu.
Miksuję ręcznym mikserem. Końcówki te do bicia piany, nie śruby do ciast.
Mleczna emulsja powstaje dość szybko. Nie zaszkodzi pokręcić jeszcze
trochę, by wbić w to powietrze. Dalej mąka -- tyle, by z mleka zrobiła
się śmietana. To tym bardziej należy poubijać, ciasto "zbiszkoptyzować"
-- proszku jest mniej niż zwykle w przepisach. Potem mąka w większej
ilości. Dodawana stopniowo, bo tak łatwiej wyrabiać. Dodawana do tego
momentu, kiedy jeszcze będzie dało się tymi wiatraczkami kręcić. Wchodzi
trochę mniej niż kilogram. I to już jest koniec. Ciasto odchodzi wtedy
dość dobrze od gara czy misy (u mnie: stal nierdzewna).
Da się to wyłożyć do formy (konsystencja trochę bardziej gęsta od ciast
wlewanych), by powstał placek gruby na cal czy dwa. Da się rozpłaszczyć
na stolnicy i wykroić pierniczki (choć jest nieco rzadsze od ciasta,
z którego zwykle wykrawa się pierniczki). Jednego i drugiego próbowałem.
A nawet zapiekłem trochę ciasta ze śliwką w środku w opiekaczu do tostów.
Szybko i sprawnie powstał pierniczek nadziewany śliwką.
Jeszcze zrobiłem wersję z większą ilością oleju. Ciasto ma wtedy wyraźnie
tłustą powierzchnię. Włożone do formy można przed upieczeniem pokroić
-- cięcia nie zabliźniają się do końca. Po upieczeniu da się wzdłuż tych
linii piernik rozłamywać. W jednej i drugiej wersji upieczone ciasto ma
miękkość należną piernikowi.
Teraz przyprawy. Używam dużo cynamonu, sporo kolendry i sporo kminku.
Rzecz jasna imbir. Ponadto goździki, anyż (nie zawsze), czarny pieprz,
kmin rzymski. Jeszcze kardamon i gałka muszkatołowa. Może być też ziele
angielskie.
To jest piernik a la stary piernik :-))
--
XL
j***@gmail.com
2017-11-22 10:58:19 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Teraz przyprawy. Używam dużo cynamonu, sporo kolendry i sporo kminku.
Rzecz jasna imbir. Ponadto goździki, anyż (nie zawsze), czarny pieprz,
kmin rzymski. Jeszcze kardamon i gałka muszkatołowa. Może być też ziele
angielskie.
Jarek
Znalazłem dzisiaj taki artykuł i zastanawiam się czy ta już czas i na ile jest to wartościowy przepis :

http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/1,87978,15041526,Piernik_dojrzewajacy___najwyzszy_czas_go_przygotowac_.html

Chciałbym również przygotować swoją przyprawę piernikową. Jakich proporcji najlepiej się trzymać (patrz powyższy tekst Jarka ) ?
XL
2017-11-23 09:26:03 UTC
Permalink
Post by j***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Teraz przyprawy. Używam dużo cynamonu, sporo kolendry i sporo kminku.
Rzecz jasna imbir. Ponadto goździki, anyż (nie zawsze), czarny pieprz,
kmin rzymski. Jeszcze kardamon i gałka muszkatołowa. Może być też ziele
angielskie.
Jarek
Znalazłem dzisiaj taki artykuł i zastanawiam się czy ta już czas i na ile
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/1,87978,15041526,Piernik_dojrzewajacy___najwyzszy_czas_go_przygotowac_.html
Chciałbym również przygotować swoją przyprawę piernikową. Jakich
proporcji najlepiej się trzymać (patrz powyższy tekst Jarka ) ?
Grad odpowiedzi.
Albo wszyscy tu już mają po uszy piernika dojrzewającego, albo PiS odciął
neta wyborcom opozycji.
:-D
--
XL
Unia „dobrodziejka”:
http://m.telewizjarepublika.pl/te-dane-porazaja-wydrenowali-z-polski-prawie-540-mld-zl,54376.html
Loading...