Discussion:
Mięso puchnie
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Animka
2017-09-18 10:47:57 UTC
Permalink
Nie wiem już czy kupować w ogóle jakieś mięso. Wątróbka puchnie na
patelni, kotlety schabowe też. Jakby toto ktoś napompował.
Ostatnio kupiłam ładny boczek do uduszenia. Puchł w oczach na patelni,
potem długo go dusilam. Był twardy jak ciort. Włozylam go do piekarnika.
Pomimo, że jeszcze go piekłam i tak jest twardy i zamierzam go wyrzucić.
--
animka
Trefniś
2017-09-18 16:02:42 UTC
Permalink
Nie wiem ju=BF czy kupowa=E6 w og=F3le jakie=B6 mi=EAso. W=B1tr=F3bka =
puchnie na =
patelni, kotlety schabowe te=BF. Jakby toto kto=B6 napompowa=B3.
Ostatnio kupi=B3am =B3adny boczek do uduszenia. Puch=B3 w oczach na pa=
telni, =
potem d=B3ugo go dusilam. By=B3 twardy jak ciort. W=B3ozylam go do pie=
karnika. =
Pomimo, =BFe jeszcze go piek=B3am i tak jest twardy i zamierzam go wyr=
zuci=E6.
Przekaz jest prosty:
"Nie kupuj surowego mi=EAsa, kup nasze w=EAdliny! S=B1 pyszne, a=BF ocie=
kaj=B1 =

soczysto=B6ci=B1, pi=EAknie r=F3=BFowiutkie, doskonale doprawione, z ide=
alnym =

balansem bia=B3ek mi=EAsa i superzdrowej soi z USA. A zakonserwowane tak=
, =BFe =

nawet po tygodniu b=EAd=B1 =B6wie=BFe! A je=B6li kupisz dwa opakowania, =
=

zaoszcz=EAdzisz 3 z=B3ote!"

-- =

Trefni=B6
Animka
2017-09-18 17:40:04 UTC
Permalink
Post by Animka
Nie wiem już czy kupować w ogóle jakieś mięso. Wątróbka puchnie na
patelni, kotlety schabowe też. Jakby toto ktoś napompował.
Ostatnio kupiłam ładny boczek do uduszenia. Puchł w oczach na
patelni, potem długo go dusilam. Był twardy jak ciort. Włozylam go do
piekarnika. Pomimo, że jeszcze go piekłam i tak jest twardy i
zamierzam go wyrzucić.
"Nie kupuj surowego mięsa, kup nasze wędliny! Są pyszne, aż ociekają
soczystością, pięknie różowiutkie, doskonale doprawione, z idealnym
balansem białek mięsa i superzdrowej soi z USA. A zakonserwowane tak,
że nawet po tygodniu będą świeże! A jeśli kupisz dwa opakowania,
zaoszczędzisz 3 złote!"
Wbrew pozorom to ja już wolę sam chleb (baltonowski) z masłem
(rzodkiewka, szcypiorek też może być). Bardzo rzadko można trafić na
jadalną wędlinę.
Raz kupiłam trochę szynki dziadka i była dobra. Następnym razem to była
trucizna i trzeba było wyrzucić.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2017-09-18 17:52:18 UTC
Permalink
Post by Animka
Wbrew pozorom to ja już wolę sam chleb (baltonowski)
z masłem (rzodkiewka, szcypiorek też może być).
Rzodkiewka i szcypiorek bez skórki?
--
Jarek
Animka
2017-09-18 20:28:59 UTC
Permalink
Post by Animka
Wbrew pozorom to ja już wolę sam chleb (baltonowski)
z masłem (rzodkiewka, szcypiorek też może być).
Rzodkiewka i szczypiorek bez skórki?
Poprawilam literówkę. Rzodkiewka za skórką, szczypioerk też. Paprykę
bardzo lubię, ale niestety muszę się najpierw namęczyć i ja obrać, bo
skóra nie przejdzie mi przez gardło.
A jeśli chodzi o mięso i wedliny to nie wejdę już nigdy w życiu do
sklepów mięsnych "Wierzejski".
Jak myślisz (bo jesteś znawcą) czym oni napompowali ten boczek i zawsze
wątróbkę oraz kotlety schabowe?
--
animka
t***@gmail.com
2017-09-18 18:03:05 UTC
Permalink
Post by Animka
Nie wiem już czy kupować w ogóle jakieś mięso. Wątróbka puchnie na
patelni, kotlety schabowe też. Jakby toto ktoś napompował.
Ostatnio kupiłam ładny boczek do uduszenia. Puchł w oczach na patelni,
potem długo go dusilam. Był twardy jak ciort. Włozylam go do piekarnika.
Pomimo, że jeszcze go piekłam i tak jest twardy i zamierzam go wyrzucić.
Skoro wszystko puchnie to co jeść ? Jak tu żyć ?!
Tylko poważne oferty !.... )))
Jarosław Sokołowski
2017-09-18 18:19:35 UTC
Permalink
Post by t***@gmail.com
Skoro wszystko puchnie to co jeść ? Jak tu żyć ?!
Tylko poważne oferty !.... )))
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
t***@gmail.com
2017-09-18 18:42:46 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
Animka
2017-09-18 20:30:40 UTC
Permalink
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
O! zimne nóżki chyba zrobię, ale z kopytek świniaka.
--
animka
t***@gmail.com
2017-09-19 06:24:48 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
O! zimne nóżki chyba zrobię, ale z kopytek świniaka.
--
animka
To specjalność warszawska. Kiedykolwiek jestem u moich przyjaciół w W-wie to zawsze próbuje tego specjału. W Wielkopolsce nie ma (a szkoda) takiej tradycji. Tu jest raczej gzik z pyrami, a w dobre dni szneka z glancem na podwieczorek...))
krys
2017-09-19 07:27:14 UTC
Permalink
Post by t***@gmail.com
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
O! zimne nóżki chyba zrobię, ale z kopytek świniaka.
--
animka
To specjalność warszawska. Kiedykolwiek jestem u moich przyjaciół w W-wie
to zawsze próbuje tego specjału. W Wielkopolsce nie ma (a szkoda) takiej
tradycji. Tu jest raczej gzik z pyrami, a w dobre dni szneka z glancem na
podwieczorek...)
Jak nie ma, jak jest? Tylko na Wielkopolsce to się galat nazywa.
--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
FEniks
2017-09-19 09:23:59 UTC
Permalink
Post by krys
Post by t***@gmail.com
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
O! zimne nóżki chyba zrobię, ale z kopytek świniaka.
--
animka
To specjalność warszawska. Kiedykolwiek jestem u moich przyjaciół w W-wie
to zawsze próbuje tego specjału. W Wielkopolsce nie ma (a szkoda) takiej
tradycji. Tu jest raczej gzik z pyrami, a w dobre dni szneka z glancem na
podwieczorek...)
Jak nie ma, jak jest? Tylko na Wielkopolsce to się galat nazywa.
U mnie mówiło się galaRt. To wprawdzie nie Wielkopolska, ale po
sąsiedzku - Kujawy.

Ewa
krys
2017-09-19 09:31:13 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by krys
Post by t***@gmail.com
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
O! zimne nóżki chyba zrobię, ale z kopytek świniaka.
--
animka
To specjalność warszawska. Kiedykolwiek jestem u moich przyjaciół w
W-wie to zawsze próbuje tego specjału. W Wielkopolsce nie ma (a szkoda)
takiej tradycji. Tu jest raczej gzik z pyrami, a w dobre dni szneka z
glancem na podwieczorek...)
Jak nie ma, jak jest? Tylko na Wielkopolsce to się galat nazywa.
U mnie mówiło się galaRt. To wprawdzie nie Wielkopolska, ale po
sąsiedzku - Kujawy.
Galat jest "z drugiej strony", z pogranicza Wielkopolski i Dolnego Śląska. A
na Lubelszczyźnie je sie galaretę.
Chyba sobie zimne nóżki wyprodukuję...
--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
t***@gmail.com
2017-09-19 09:43:21 UTC
Permalink
Post by krys
Post by FEniks
Post by krys
Post by t***@gmail.com
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
O! zimne nóżki chyba zrobię, ale z kopytek świniaka.
--
animka
To specjalność warszawska. Kiedykolwiek jestem u moich przyjaciół w
W-wie to zawsze próbuje tego specjału. W Wielkopolsce nie ma (a szkoda)
takiej tradycji. Tu jest raczej gzik z pyrami, a w dobre dni szneka z
glancem na podwieczorek...)
Jak nie ma, jak jest? Tylko na Wielkopolsce to się galat nazywa.
U mnie mówiło się galaRt. To wprawdzie nie Wielkopolska, ale po
sąsiedzku - Kujawy.
Galat jest "z drugiej strony", z pogranicza Wielkopolski i Dolnego Śląska. A
na Lubelszczyźnie je sie galaretę.
Chyba sobie zimne nóżki wyprodukuję...
No już dobrze ! Jestem pod ścianą.
Chociaż uczciwie przyznaję, w życiu zimnych nóżek u siebie nie jadłem..)) Jocie, idź do jakiejś knajpy i spróbuj zamówić zimne nóżki (patrz galart w Wielkp.). Popatrzą się na Ciebie co najmniej dziwnie. Jestem tego pewien. Nie ma u nas takiej tradycji. Niby to ludzie jedzą w przeświadczeniu że ze względu na zawartość żelatyny chroni to przed osteoporozą ale w mojej rodzinie i rodzinach moich znajomych bardzo rzadko to występuje dlatego Warszawa kojarzy mi się z zimnymi nóżkami (pysznymi) i jeszcze z czymś tam ale zapomniałem nazwy.))

Dla mnie normalnością jest olej lniany o smaku sznurka.
Animka
2017-09-19 18:37:58 UTC
Permalink
Post by t***@gmail.com
Niby to ludzie jedzą w przeświadczeniu że ze względu na zawartość żelatyny chroni to przed osteoporozą ale w mojej rodzinie i rodzinach moich znajomych bardzo rzadko to występuje dlatego Warszawa kojarzy mi się z zimnymi nóżkami (pysznymi) i jeszcze z czymś tam ale zapomniałem nazwy.))
Schabowy z kapustą?
Post by t***@gmail.com
Dla mnie normalnością jest olej lniany o smaku sznurka.
Olej lniany zastosowalam tylko raz -do smażenia karpia. Nie nadawał się
do jedzenia. Coś obrzydliwego.
W pracy jedna koleżanka się mądrzyła, że karpia powinno się smażyć na
oleju lnianym.

Ps. Naucz swojego google, żeby wycinał sygnaturki jak odpowiadasz.
--
animka
samya
2017-09-23 13:26:24 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Niby to ludzie jedzą w przeświadczeniu że ze względu na zawartość
żelatyny chroni to przed osteoporozą ale w mojej rodzinie i rodzinach
moich znajomych bardzo rzadko to występuje dlatego Warszawa kojarzy mi
się z zimnymi nóżkami (pysznymi) i jeszcze z czymś tam ale zapomniałem
nazwy.))
Schabowy z kapustą?
Post by t***@gmail.com
Dla mnie normalnością jest olej lniany o smaku sznurka.
Olej lniany zastosowalam tylko raz -do smażenia karpia. Nie nadawał się
do jedzenia. Coś obrzydliwego.
W pracy jedna koleżanka się mądrzyła, że karpia powinno się smażyć na
oleju lnianym.
Olej lniany do smazenia ???
Przeciez to trucizna, ze o smaku nie wspomne.
Olej lniany nawet w lodowce sie szybko utlenia i czasem juz po miesiacu
sie nie nadaje do spozycia. Mozna go uzywac wylacznie na zimno.


Pozdrawiam
@
Jarosław Sokołowski
2017-09-23 15:22:27 UTC
Permalink
Post by samya
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Dla mnie normalnością jest olej lniany o smaku sznurka.
Olej lniany zastosowalam tylko raz -do smażenia karpia.
Nie nadawał się do jedzenia. Coś obrzydliwego.
W pracy jedna koleżanka się mądrzyła, że karpia powinno
się smażyć na oleju lnianym.
Olej lniany do smazenia ???
Przeciez to trucizna, ze o smaku nie wspomne.
Olej lniany nawet w lodowce sie szybko utlenia i czasem
juz po miesiacu sie nie nadaje do spozycia. Mozna go uzywac
wylacznie na zimno.
Tłuszcze roślinne były kiedyś całkiem obce nadwiślańskiej kuchni.
Smalec z gęsi albo ze świni, to i owszem, ale nie oliwa czy olej,
bo skąd go brać. To co tłoczono z lnu albo konopii bardziej było
potrzebne do innych celów. No chyba że post, wtedy czymś ten smlec
trzeba było zastąpić. Pogląd, że wigilijnego karpia koniecznie
trzeba na lnianym oleju, zachował się do dzisiaj. Tymczasem olej
ten jest dobry, ale do malowania.

Jarek
--
Był nieposłusznym dzieckiem Jurek,
Bo trzymał stale w buzi sznurek,
Aż kiedyś połknął sznurek ten zły
I w brzuszku się zrobiły węzły.
XL
2017-09-23 19:05:21 UTC
Permalink
Jarosław Sokołowski
Post by Jarosław Sokołowski
Tłuszcze roślinne były kiedyś całkiem obce nadwiślańskiej kuchni.
LOL
"Do roślin przemysłowych uprawianych przez dawnych Słowian należy zaliczyć
przede wszystkim cenne włókna, służące do wyrobu tkanin i powrozów
pozyskiwane z lnu zwyczajnego i konopi siewnych. O popularności lnu we
wczesnym średniowieczu na ziemiach polskich świadczyć mogą odkrycia z
Biskupina natomiast konopie, znane już przez Scytów, były wykorzystywane do
obrzędów religijnych i pogrzebowych z uwagi na swe niezwykłe właściwości.
Uprawę konopi we wczesnym średniowieczu potwierdzają również ruskie źródła
pisane oraz znaleziska archeologiczne datowane na początek XI wieku z
Gniezna. Olej z maku, lnu i konopi wytłaczano początkowo w drewnianych
stępach a później w specjalnych prasach."


http://www.smakizpolski.com.pl/kuchnia-dawnych-slowian-surowce-produkty-spozywcze-sposob-ich-pozyskiwania-ogrodnictwo/
Post by Jarosław Sokołowski
Smalec z gęsi albo ze świni, to i owszem, ale nie oliwa czy olej,
bo skąd go brać. To co tłoczono z lnu albo konopii bardziej było
potrzebne do innych celów. No chyba że post, wtedy czymś ten smlec
trzeba było zastąpić. Pogląd, że wigilijnego karpia koniecznie
trzeba na lnianym oleju, zachował się do dzisiaj. Tymczasem olej
ten jest dobry, ale do malowania.
Nie. Wolno schnie.
--
XL
Trefniś
2017-09-23 20:39:45 UTC
Permalink
W dniu .09.2017 o 21:05 XL <***@gazeta.pl> pisze:

(...)
Post by XL
Post by Jarosław Sokołowski
Tymczasem olej
ten jest dobry, ale do malowania.
Nie. Wolno schnie.
Co w niekt=F3rych sytuacjach jest zalet=B1.
Poczytaj o podstawowej zasadzie "t=B3uste na chude" w malarstwie olejnym=
.

-- =

Trefni=B6
XL
2017-09-24 10:21:33 UTC
Permalink
(...)
Post by XL
Post by Jarosław Sokołowski
Tymczasem olej
ten jest dobry, ale do malowania.
Nie. Wolno schnie.
Co w niektórych sytuacjach jest zaletą.
W BARDZO "niektórych".
Poczytaj o podstawowej zasadzie "tłuste na chude" w malarstwie olejnym.
LOL
Wszyscy jesteśmy Rembrandtami!
--
XL
Trefniś
2017-09-24 10:29:54 UTC
Permalink
Post by Trefniś
(...)
Post by XL
Post by Jarosław Sokołowski
Tymczasem olej
ten jest dobry, ale do malowania.
Nie. Wolno schnie.
Co w niekt=F3rych sytuacjach jest zalet=B1.
W BARDZO "niekt=F3rych".
Nie krzycz tylko dlatego, =BFe nie masz racji!
Post by Trefniś
Poczytaj o podstawowej zasadzie "t=B3uste na chude" w malarstwie olej=
nym.
LOL
Wszyscy jeste=B6my Rembrandtami!
Wystarczy =B6wiadomie podziwia=E6 mistrz=F3w.
I nie by=E6 kompulsywnie beznadziejn=B1 Ikselk=B1.

Nota bene jego te=BF pewnie pouczy=B3aby=B6 z sukcesem, jak malowa=E6!
Absolutnie nie olejem lnianym, bo si=EA nie nadaje :)

-- =

Trefni=B6
samya
2017-09-23 20:55:55 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by samya
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Dla mnie normalnością jest olej lniany o smaku sznurka.
Olej lniany zastosowalam tylko raz -do smażenia karpia.
Nie nadawał się do jedzenia. Coś obrzydliwego.
W pracy jedna koleżanka się mądrzyła, że karpia powinno
się smażyć na oleju lnianym.
Olej lniany do smazenia ???
Przeciez to trucizna, ze o smaku nie wspomne.
Olej lniany nawet w lodowce sie szybko utlenia i czasem
juz po miesiacu sie nie nadaje do spozycia. Mozna go uzywac
wylacznie na zimno.
Tłuszcze roślinne były kiedyś całkiem obce nadwiślańskiej kuchni.
Smalec z gęsi albo ze świni, to i owszem, ale nie oliwa czy olej,
bo skąd go brać. To co tłoczono z lnu albo konopii bardziej było
potrzebne do innych celów. No chyba że post, wtedy czymś ten smlec
trzeba było zastąpić. Pogląd, że wigilijnego karpia koniecznie
trzeba na lnianym oleju, zachował się do dzisiaj. Tymczasem olej
ten jest dobry, ale do malowania.
Jarek
A to tez zalezy czego :)

@
Jarosław Sokołowski
2017-09-23 21:08:14 UTC
Permalink
Post by samya
Post by Jarosław Sokołowski
Tłuszcze roślinne były kiedyś całkiem obce nadwiślańskiej kuchni.
Smalec z gęsi albo ze świni, to i owszem, ale nie oliwa czy olej,
bo skąd go brać. To co tłoczono z lnu albo konopii bardziej było
potrzebne do innych celów. No chyba że post, wtedy czymś ten smlec
trzeba było zastąpić. Pogląd, że wigilijnego karpia koniecznie
trzeba na lnianym oleju, zachował się do dzisiaj. Tymczasem olej
ten jest dobry, ale do malowania.
A to tez zalezy czego :)
Martwą naturę można na przykład.

Jarek
--
Nie ogryźli kości nie dopili wina
Resztek jedzenia szuka pies pod stołem
Na dębowym blacie obrana cytryna
I suche pestki czereśni dookoła
XL
2017-09-24 10:22:49 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by samya
Post by Jarosław Sokołowski
Tłuszcze roślinne były kiedyś całkiem obce nadwiślańskiej kuchni.
Smalec z gęsi albo ze świni, to i owszem, ale nie oliwa czy olej,
bo skąd go brać. To co tłoczono z lnu albo konopii bardziej było
potrzebne do innych celów. No chyba że post, wtedy czymś ten smlec
trzeba było zastąpić. Pogląd, że wigilijnego karpia koniecznie
trzeba na lnianym oleju, zachował się do dzisiaj. Tymczasem olej
ten jest dobry, ale do malowania.
A to tez zalezy czego :)
Martwą naturę można na przykład.
Kilka namalowałam - a Ty?
LOL
--
XL
Trefniś
2017-09-24 10:31:31 UTC
Permalink
Post by samya
T=B3uszcze ro=B6linne by=B3y kiedy=B6 ca=B3kiem obce nadwi=B6la=F1s=
kiej kuchni.
Post by samya
Smalec z g=EAsi albo ze =B6wini, to i owszem, ale nie oliwa czy ole=
j,
Post by samya
bo sk=B1d go bra=E6. To co t=B3oczono z lnu albo konopii bardziej b=
y=B3o
Post by samya
potrzebne do innych cel=F3w. No chyba =BFe post, wtedy czym=B6 ten =
smlec
Post by samya
trzeba by=B3o zast=B1pi=E6. Pogl=B1d, =BFe wigilijnego karpia konie=
cznie
Post by samya
trzeba na lnianym oleju, zachowa=B3 si=EA do dzisiaj. Tymczasem ole=
j
Post by samya
ten jest dobry, ale do malowania.
A to tez zalezy czego :)
Martw=B1 natur=EA mo=BFna na przyk=B3ad.
Kilka namalowa=B3am - a Ty?
LOL
Zarzu=E6 zdj=EAcia tam, gdzie tw=F3j robot Philipsa :)
Ch=EAtnie obejrzymy!

-- =

Trefni=B6
XL
2017-09-24 10:47:04 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Jarosław Sokołowski
Post by samya
Post by Jarosław Sokołowski
Tłuszcze roślinne były kiedyś całkiem obce nadwiślańskiej kuchni.
Smalec z gęsi albo ze świni, to i owszem, ale nie oliwa czy olej,
bo skąd go brać. To co tłoczono z lnu albo konopii bardziej było
potrzebne do innych celów. No chyba że post, wtedy czymś ten smlec
trzeba było zastąpić. Pogląd, że wigilijnego karpia koniecznie
trzeba na lnianym oleju, zachował się do dzisiaj. Tymczasem olej
ten jest dobry, ale do malowania.
A to tez zalezy czego :)
Martwą naturę można na przykład.
Kilka namalowałam - a Ty?
LOL
Zarzuć zdjęcia tam, gdzie twój robot Philipsa :)
Chętnie obejrzymy!
Za mało w nich "szacunku dla ludzi" - więc nie mogę.
:->
--
XL
Trefniś
2017-09-24 10:54:03 UTC
Permalink
Post by Trefniś
Post by samya
T=B3uszcze ro=B6linne by=B3y kiedy=B6 ca=B3kiem obce nadwi=B6la=F1=
skiej kuchni.
Post by Trefniś
Post by samya
Smalec z g=EAsi albo ze =B6wini, to i owszem, ale nie oliwa czy o=
lej,
Post by Trefniś
Post by samya
bo sk=B1d go bra=E6. To co t=B3oczono z lnu albo konopii bardziej=
by=B3o
Post by Trefniś
Post by samya
potrzebne do innych cel=F3w. No chyba =BFe post, wtedy czym=B6 te=
n smlec
Post by Trefniś
Post by samya
trzeba by=B3o zast=B1pi=E6. Pogl=B1d, =BFe wigilijnego karpia kon=
iecznie
Post by Trefniś
Post by samya
trzeba na lnianym oleju, zachowa=B3 si=EA do dzisiaj. Tymczasem o=
lej
Post by Trefniś
Post by samya
ten jest dobry, ale do malowania.
A to tez zalezy czego :)
Martw=B1 natur=EA mo=BFna na przyk=B3ad.
Kilka namalowa=B3am - a Ty?
LOL
Zarzu=E6 zdj=EAcia tam, gdzie tw=F3j robot Philipsa :)
Ch=EAtnie obejrzymy!
Za ma=B3o w nich "szacunku dla ludzi" - wi=EAc nie mog=EA.
:->
Nie wierz=EA, =BFe potrafisz w _martwej_ naturze wyjawi=E6 sw=F3j brak s=
zacunku =

dla ludzi, kt=F3ry zadeklarowa=B3a=B6 powy=BFej. Przeb=B3ysk geniuszu?


-- =

Trefni=B6
XL
2017-09-24 11:21:13 UTC
Permalink
Post by XL
Post by XL
Post by Jarosław Sokołowski
Post by samya
Post by Jarosław Sokołowski
Tłuszcze roślinne były kiedyś całkiem obce nadwiślańskiej kuchni.
Smalec z gęsi albo ze świni, to i owszem, ale nie oliwa czy olej,
bo skąd go brać. To co tłoczono z lnu albo konopii bardziej było
potrzebne do innych celów. No chyba że post, wtedy czymś ten smlec
trzeba było zastąpić. Pogląd, że wigilijnego karpia koniecznie
trzeba na lnianym oleju, zachował się do dzisiaj. Tymczasem olej
ten jest dobry, ale do malowania.
A to tez zalezy czego :)
Martwą naturę można na przykład.
Kilka namalowałam - a Ty?
LOL
Zarzuć zdjęcia tam, gdzie twój robot Philipsa :)
Chętnie obejrzymy!
Za mało w nich "szacunku dla ludzi" - więc nie mogę.
:->
Nie wierzę, że potrafisz w _martwej_ naturze wyjawić swój brak szacunku
dla ludzi, który zadeklarowałaś powyżej. Przebłysk geniuszu?
Chciałbyś podyskutować?
--
XL
Trefniś
2017-09-24 11:57:24 UTC
Permalink
Post by Trefniś
Post by samya
T=B3uszcze ro=B6linne by=B3y kiedy=B6 ca=B3kiem obce nadwi=B6la=
=F1skiej kuchni.
Post by Trefniś
Post by samya
Smalec z g=EAsi albo ze =B6wini, to i owszem, ale nie oliwa czy=
olej,
Post by Trefniś
Post by samya
bo sk=B1d go bra=E6. To co t=B3oczono z lnu albo konopii bardzi=
ej by=B3o
Post by Trefniś
Post by samya
potrzebne do innych cel=F3w. No chyba =BFe post, wtedy czym=B6 =
ten smlec
Post by Trefniś
Post by samya
trzeba by=B3o zast=B1pi=E6. Pogl=B1d, =BFe wigilijnego karpia k=
oniecznie
Post by Trefniś
Post by samya
trzeba na lnianym oleju, zachowa=B3 si=EA do dzisiaj. Tymczasem=
olej
Post by Trefniś
Post by samya
ten jest dobry, ale do malowania.
A to tez zalezy czego :)
Martw=B1 natur=EA mo=BFna na przyk=B3ad.
Kilka namalowa=B3am - a Ty?
LOL
Zarzu=E6 zdj=EAcia tam, gdzie tw=F3j robot Philipsa :)
Ch=EAtnie obejrzymy!
Za ma=B3o w nich "szacunku dla ludzi" - wi=EAc nie mog=EA.
:->
Nie wierz=EA, =BFe potrafisz w _martwej_ naturze wyjawi=E6 sw=F3j bra=
k szacunku
dla ludzi, kt=F3ry zadeklarowa=B3a=B6 powy=BFej. Przeb=B3ysk geniuszu=
?
Chcia=B3by=B6 podyskutowa=E6?
Potrzebuj=B1cej nie zostawi=EA w potrzebie, bo ja szacunek miewam.
Tylko zaskakuj=B1ce, =BFe ku mojej uldze deklarujesz brak ch=EAci do dys=
kusji, a =

nast=EApnie j=B1 podtrzymujesz.
Taki rozpaczliwy krzyk o zainteresowanie swoj=B1 osob=B1?

-- =

Trefni=B6
XL
2017-09-24 12:24:15 UTC
Permalink
Post by XL
Post by XL
Post by XL
Post by Jarosław Sokołowski
Post by samya
Post by Jarosław Sokołowski
Tłuszcze roślinne były kiedyś całkiem obce nadwiślańskiej kuchni.
Smalec z gęsi albo ze świni, to i owszem, ale nie oliwa czy olej,
bo skąd go brać. To co tłoczono z lnu albo konopii bardziej było
potrzebne do innych celów. No chyba że post, wtedy czymś ten smlec
trzeba było zastąpić. Pogląd, że wigilijnego karpia koniecznie
trzeba na lnianym oleju, zachował się do dzisiaj. Tymczasem olej
ten jest dobry, ale do malowania.
A to tez zalezy czego :)
Martwą naturę można na przykład.
Kilka namalowałam - a Ty?
LOL
Zarzuć zdjęcia tam, gdzie twój robot Philipsa :)
Chętnie obejrzymy!
Za mało w nich "szacunku dla ludzi" - więc nie mogę.
:->
Nie wierzę, że potrafisz w _martwej_ naturze wyjawić swój brak szacunku
dla ludzi, który zadeklarowałaś powyżej. Przebłysk geniuszu?
Chciałbyś podyskutować?
Potrzebującej nie zostawię w potrzebie, bo ja szacunek miewam.
Tylko zaskakujące, że ku mojej uldze deklarujesz brak chęci do dyskusji, a
następnie ją podtrzymujesz.
Taki rozpaczliwy krzyk o zainteresowanie swoją osobą?
"Żywy byłem zarazą - umierając będę twoją śmiercią" - Marcin Luter
--
XL
Trefniś
2017-09-24 12:48:04 UTC
Permalink
Post by Trefniś
Post by Trefniś
Post by samya
T=B3uszcze ro=B6linne by=B3y kiedy=B6 ca=B3kiem obce nadwi=B6=
la=F1skiej =
Post by Trefniś
Post by Trefniś
Post by samya
kuchni.
Smalec z g=EAsi albo ze =B6wini, to i owszem, ale nie oliwa c=
zy =
Post by Trefniś
Post by Trefniś
Post by samya
olej,
bo sk=B1d go bra=E6. To co t=B3oczono z lnu albo konopii bard=
ziej by=B3o
Post by Trefniś
Post by Trefniś
Post by samya
potrzebne do innych cel=F3w. No chyba =BFe post, wtedy czym=B6=
ten =
Post by Trefniś
Post by Trefniś
Post by samya
smlec
trzeba by=B3o zast=B1pi=E6. Pogl=B1d, =BFe wigilijnego karpia=
koniecznie
Post by Trefniś
Post by Trefniś
Post by samya
trzeba na lnianym oleju, zachowa=B3 si=EA do dzisiaj. Tymczas=
em olej
Post by Trefniś
Post by Trefniś
Post by samya
ten jest dobry, ale do malowania.
A to tez zalezy czego :)
Martw=B1 natur=EA mo=BFna na przyk=B3ad.
Kilka namalowa=B3am - a Ty?
LOL
Zarzu=E6 zdj=EAcia tam, gdzie tw=F3j robot Philipsa :)
Ch=EAtnie obejrzymy!
Za ma=B3o w nich "szacunku dla ludzi" - wi=EAc nie mog=EA.
:->
Nie wierz=EA, =BFe potrafisz w _martwej_ naturze wyjawi=E6 sw=F3j b=
rak =
Post by Trefniś
szacunku
dla ludzi, kt=F3ry zadeklarowa=B3a=B6 powy=BFej. Przeb=B3ysk genius=
zu?
Post by Trefniś
Chcia=B3by=B6 podyskutowa=E6?
Potrzebuj=B1cej nie zostawi=EA w potrzebie, bo ja szacunek miewam.
Tylko zaskakuj=B1ce, =BFe ku mojej uldze deklarujesz brak ch=EAci do =
=
Post by Trefniś
dyskusji, a
nast=EApnie j=B1 podtrzymujesz.
Taki rozpaczliwy krzyk o zainteresowanie swoj=B1 osob=B1?
"=AFywy by=B3em zaraz=B1 - umieraj=B1c b=EAd=EA twoj=B1 =B6mierci=B1" =
- Marcin Luter

"...oraz hoho beri beri i takiego wa=B3a" - Joseph Heller, Paragraf 22, =
=

t=B3um. Lech J=EAczmyk.


-- =

Trefni=B6
XL
2017-09-24 10:47:41 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Jarosław Sokołowski
Post by samya
Post by Jarosław Sokołowski
Tłuszcze roślinne były kiedyś całkiem obce nadwiślańskiej kuchni.
Smalec z gęsi albo ze świni, to i owszem, ale nie oliwa czy olej,
bo skąd go brać. To co tłoczono z lnu albo konopii bardziej było
potrzebne do innych celów. No chyba że post, wtedy czymś ten smlec
trzeba było zastąpić. Pogląd, że wigilijnego karpia koniecznie
trzeba na lnianym oleju, zachował się do dzisiaj. Tymczasem olej
ten jest dobry, ale do malowania.
A to tez zalezy czego :)
Martwą naturę można na przykład.
Kilka namalowałam - a Ty?
LOL
Zarzuć zdjęcia tam, gdzie twój robot Philipsa :)
Chętnie obejrzymy!
A robot był Bosch. Tfu.
--
XL
Animka
2017-09-23 16:32:12 UTC
Permalink
Post by samya
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Niby to ludzie jedzą w przeświadczeniu że ze względu na zawartość
żelatyny chroni to przed osteoporozą ale w mojej rodzinie i rodzinach
moich znajomych bardzo rzadko to występuje dlatego Warszawa kojarzy mi
się z zimnymi nóżkami (pysznymi) i jeszcze z czymś tam ale zapomniałem
nazwy.))
Schabowy z kapustą?
Post by t***@gmail.com
Dla mnie normalnością jest olej lniany o smaku sznurka.
Olej lniany zastosowalam tylko raz -do smażenia karpia. Nie nadawał się
do jedzenia. Coś obrzydliwego.
W pracy jedna koleżanka się mądrzyła, że karpia powinno się smażyć na
oleju lnianym.
Olej lniany do smazenia ???
Przeciez to trucizna, ze o smaku nie wspomne.
Olej lniany nawet w lodowce sie szybko utlenia i czasem juz po
miesiacu sie nie nadaje do spozycia. Mozna go uzywac wylacznie na zimno.
Pozdrawiam
@
Ja użyłam tylko raz i nigdy już więcej. Jak to ktoś tu napisał ma smak
sznurka.
--
animka
XL
2017-09-23 18:20:31 UTC
Permalink
Post by samya
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Niby to ludzie jedzą w przeświadczeniu że ze względu na zawartość
żelatyny chroni to przed osteoporozą ale w mojej rodzinie i rodzinach
moich znajomych bardzo rzadko to występuje dlatego Warszawa kojarzy mi
się z zimnymi nóżkami (pysznymi) i jeszcze z czymś tam ale zapomniałem
nazwy.))
Schabowy z kapustą?
Post by t***@gmail.com
Dla mnie normalnością jest olej lniany o smaku sznurka.
Olej lniany zastosowalam tylko raz -do smażenia karpia. Nie nadawał się
do jedzenia. Coś obrzydliwego.
W pracy jedna koleżanka się mądrzyła, że karpia powinno się smażyć na
oleju lnianym.
Olej lniany do smazenia ???
Przeciez to trucizna, ze o smaku nie wspomne.
Co??? To bardzo zdrowy i dobry olej.
Tylko taki powinnismy spożywać oprócz rzepakowego.
Post by samya
Olej lniany nawet w lodowce sie szybko utlenia i czasem juz po miesiacu
sie nie nadaje do spozycia. Mozna go uzywac wylacznie na zimno.
To nie kupuj litrami, lecz na bieżąco.
--
XL
samya
2017-09-23 20:54:07 UTC
Permalink
Post by XL
Post by samya
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Niby to ludzie jedzą w przeświadczeniu że ze względu na zawartość
żelatyny chroni to przed osteoporozą ale w mojej rodzinie i rodzinach
moich znajomych bardzo rzadko to występuje dlatego Warszawa kojarzy mi
się z zimnymi nóżkami (pysznymi) i jeszcze z czymś tam ale zapomniałem
nazwy.))
Schabowy z kapustą?
Post by t***@gmail.com
Dla mnie normalnością jest olej lniany o smaku sznurka.
Olej lniany zastosowalam tylko raz -do smażenia karpia. Nie nadawał się
do jedzenia. Coś obrzydliwego.
W pracy jedna koleżanka się mądrzyła, że karpia powinno się smażyć na
oleju lnianym.
Olej lniany do smazenia ???
Przeciez to trucizna, ze o smaku nie wspomne.
Co??? To bardzo zdrowy i dobry olej.
Tylko taki powinnismy spożywać oprócz rzepakowego.
Owszem, pod warunkiem, ze na zimno.
Trzymany w temp. pokojowej po paru dniach jelczeje, a podgrzany staje
sie po prostu szkodliwy.
Post by XL
Post by samya
Olej lniany nawet w lodowce sie szybko utlenia i czasem juz po miesiacu
sie nie nadaje do spozycia. Mozna go uzywac wylacznie na zimno.
To nie kupuj litrami, lecz na bieżąco.
Jak zwykle doskonala rada, ale poszlam dalej. Nie kupuje go wcale. Juz.
Wole bardziej stabilne formy zdrowych tluszczow.
XL
2017-09-19 11:03:59 UTC
Permalink
Post by krys
Post by FEniks
Post by krys
Post by t***@gmail.com
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
O! zimne nóżki chyba zrobię, ale z kopytek świniaka.
--
animka
To specjalność warszawska. Kiedykolwiek jestem u moich przyjaciół w
W-wie to zawsze próbuje tego specjału. W Wielkopolsce nie ma (a szkoda)
takiej tradycji. Tu jest raczej gzik z pyrami, a w dobre dni szneka z
glancem na podwieczorek...)
Jak nie ma, jak jest? Tylko na Wielkopolsce to się galat nazywa.
U mnie mówiło się galaRt. To wprawdzie nie Wielkopolska, ale po
sąsiedzku - Kujawy.
Galat jest "z drugiej strony", z pogranicza Wielkopolski i Dolnego Śląska. A
na Lubelszczyźnie je sie galaretę.
Chyba sobie zimne nóżki wyprodukuję...
Galareta. // i Polszczyzna!
Galaretę robię na każde święta. Ja lubię wersję bogatą w mięso, gdzie wywar
jest tylko spoiwem, ale znam domy, gdzie je się czystą, tj. bez mięsa,
klarowną.
--
XL
Trefniś
2017-09-19 11:15:38 UTC
Permalink
Post by XL
W dniu poniedzia=B3ek, 18 wrze=B6nia 2017 22:35:11 UTC+2 u=BFytkow=
nik =
Post by XL
Animka
Skurczybyk -- ten mo=BFe si=EA nada?
--
Jarek
Zimne n=F3=BFki ze skurczybyka ?
O! zimne n=F3=BFki chyba zrobi=EA, ale z kopytek =B6winiaka.
--
animka
To specjalno=B6=E6 warszawska. Kiedykolwiek jestem u moich przyjac=
i=F3=B3 w
Post by XL
W-wie to zawsze pr=F3buje tego specja=B3u. W Wielkopolsce nie ma (=
a =
Post by XL
szkoda)
takiej tradycji. Tu jest raczej gzik z pyrami, a w dobre dni sznek=
a z
Post by XL
glancem na podwieczorek...)
Jak nie ma, jak jest? Tylko na Wielkopolsce to si=EA galat nazywa.
U mnie m=F3wi=B3o si=EA galaRt. To wprawdzie nie Wielkopolska, ale p=
o
Post by XL
s=B1siedzku - Kujawy.
Galat jest "z drugiej strony", z pogranicza Wielkopolski i Dolnego =
=A6l=B1ska. A
na Lubelszczy=BCnie je sie galaret=EA.
Chyba sobie zimne n=F3=BFki wyprodukuj=EA...
Galareta. // i Polszczyzna!
Galaret=EA robi=EA na ka=BFde =B6wi=EAta. Ja lubi=EA wersj=EA bogat=B1=
w mi=EAso, gdzie =
Post by XL
wywar
jest tylko spoiwem, ale znam domy, gdzie je si=EA czyst=B1, tj. bez mi=
=EAsa,
Post by XL
klarown=B1.
Koniecznie trzeba do=B3o=BFy=E6 nazw=EA pochodz=B1c=B1 z kres=F3w wschod=
nich - =

studzienina.
Ta by=B3a z mi=EAsem, a wersja lwowska dopuszcza=B3a takze (ale wy=B3=B1=
cznie) =

czosnek i przyprawy.
Dodatek =BFelatyny "z torebki" by=B3 uwa=BFany za =B6wi=EAtokradztwo :)

W niekt=F3rych rejonach dodaje si=EA np. marchew, zielony groszek, pietr=
uszk=EA, =

a nawet plasterki jajka.

-- =

Trefni=B6
XL
2017-09-19 12:16:12 UTC
Permalink
Post by XL
Post by krys
Post by FEniks
Post by krys
W dniu poniedziałek, 18 września 2017 22:35:11 UTC+2 użytkownik
Animka
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
O! zimne nóżki chyba zrobię, ale z kopytek świniaka.
--
animka
To specjalność warszawska. Kiedykolwiek jestem u moich przyjaciół w
W-wie to zawsze próbuje tego specjału. W Wielkopolsce nie ma (a szkoda)
takiej tradycji. Tu jest raczej gzik z pyrami, a w dobre dni szneka z
glancem na podwieczorek...)
Jak nie ma, jak jest? Tylko na Wielkopolsce to się galat nazywa.
U mnie mówiło się galaRt. To wprawdzie nie Wielkopolska, ale po
sąsiedzku - Kujawy.
Galat jest "z drugiej strony", z pogranicza Wielkopolski i Dolnego Śląska. A
na Lubelszczyźnie je sie galaretę.
Chyba sobie zimne nóżki wyprodukuję...
Galareta. // i Polszczyzna!
Galaretę robię na każde święta. Ja lubię wersję bogatą w mięso, gdzie wywar
jest tylko spoiwem, ale znam domy, gdzie je się czystą, tj. bez mięsa,
klarowną.
Koniecznie trzeba dołożyć nazwę pochodzącą z kresów wschodnich -
studzienina.
Ta była z mięsem, a wersja lwowska dopuszczała takze (ale wyłącznie)
czosnek i przyprawy.
Czosnek - u mnie konieczny i dużo, cebula, liść laurowy, pieprz, ziele
angielskie.
Dodatek żelatyny "z torebki" był uważany za świętokradztwo
No pewnie! Po co żelatyna, kiedy są nóżki? Dwa kilo nóżek, kilo golonki
PRZEDNIEJ (!) - zalewam wodą, tyle, aby przykryła mięso. Gotuję si
rozpadnięcia się nóżek, uzupełniając płyn wrzątkiem w miarę odparowywania.
W niektórych rejonach dodaje się np. marchew, zielony groszek, pietruszkę,
a nawet plasterki jajka.
Wtedy to jest zupełnie inna potrawa.
--
XL
Trefniś
2017-09-19 13:26:56 UTC
Permalink
()
Post by XL
Post by krys
U mnie m=F3wi=B3o si=EA galaRt. To wprawdzie nie Wielkopolska, ale=
po
Post by XL
Post by krys
s=B1siedzku - Kujawy.
Galat jest "z drugiej strony", z pogranicza Wielkopolski i Dolnego
=A6l=B1ska. A
na Lubelszczy=BCnie je sie galaret=EA.
Chyba sobie zimne n=F3=BFki wyprodukuj=EA...
Galareta. // i Polszczyzna!
Galaret=EA robi=EA na ka=BFde =B6wi=EAta. Ja lubi=EA wersj=EA bogat=B1=
w mi=EAso, gdzie
Post by XL
wywar
jest tylko spoiwem, ale znam domy, gdzie je si=EA czyst=B1, tj. bez =
mi=EAsa,
Post by XL
klarown=B1.
Koniecznie trzeba do=B3o=BFy=E6 nazw=EA pochodz=B1c=B1 z kres=F3w wsc=
hodnich -
studzienina.
Ta by=B3a z mi=EAsem, a wersja lwowska dopuszcza=B3a takze (ale wy=B3=
=B1cznie)
czosnek i przyprawy.
Czosnek - u mnie konieczny i du=BFo, cebula, li=B6=E6 laurowy, pieprz,=
ziele
angielskie.
Dodatek =BFelatyny "z torebki" by=B3 uwa=BFany za =B6wi=EAtokradztwo
No pewnie! Po co =BFelatyna, kiedy s=B1 n=F3=BFki? Dwa kilo n=F3=BFek,=
kilo golonki
PRZEDNIEJ (!) - zalewam wod=B1, tyle, aby przykry=B3a mi=EAso. Gotuj=EA=
si
rozpadni=EAcia si=EA n=F3=BFek, uzupe=B3niaj=B1c p=B3yn wrz=B1tkiem w =
miar=EA =
odparowywania.
Zgoda!
W niekt=F3rych rejonach dodaje si=EA np. marchew, zielony groszek, =
pietruszk=EA,
a nawet plasterki jajka.
Wtedy to jest zupe=B3nie inna potrawa.
Ortodoksja nie jest niczym z=B3ym.

Ale MinRol za galart (zimne n=F3=BFki, studzienin=EA) uwa=BFa (Lista pro=
dukt=F3w =

tradycyjnych):

http://www.minrol.gov.pl/Jakosc-zywnosci/Produkty-regionalne-i-tradycyjn=
e/Lista-produktow-tradycyjnych/woj.-wielkopolskie/Galart-zimne-nozki-stu=
dzienina

A w tej studzieninie zatopione kawa=B3ki jarzyn, a nawet plasterki cytry=
ny. =

Wida=E6 je nawet na zdj=EAciu.
Przyznaj=EA, u mnie te=BF wyst=EApuje wy=B3=B1cznie mi=EAso, przyprawy -=
cebula, =

czosnek i warzywa te=BF raczej jako smak, nie w kawa=B3kach.

-- =

Trefni=B6
XL
2017-09-19 17:29:31 UTC
Permalink
Post by Trefniś
()
Post by XL
Post by XL
Post by krys
Post by FEniks
U mnie mówiło się galaRt. To wprawdzie nie Wielkopolska, ale po
sąsiedzku - Kujawy.
Galat jest "z drugiej strony", z pogranicza Wielkopolski i Dolnego Śląska. A
na Lubelszczyźnie je sie galaretę.
Chyba sobie zimne nóżki wyprodukuję...
Galareta. // i Polszczyzna!
Galaretę robię na każde święta. Ja lubię wersję bogatą w mięso, gdzie wywar
jest tylko spoiwem, ale znam domy, gdzie je się czystą, tj. bez mięsa,
klarowną.
Koniecznie trzeba dołożyć nazwę pochodzącą z kresów wschodnich -
studzienina.
Ta była z mięsem, a wersja lwowska dopuszczała takze (ale wyłącznie)
czosnek i przyprawy.
Czosnek - u mnie konieczny i dużo, cebula, liść laurowy, pieprz, ziele
angielskie.
Dodatek żelatyny "z torebki" był uważany za świętokradztwo
No pewnie! Po co żelatyna, kiedy są nóżki? Dwa kilo nóżek, kilo golonki
PRZEDNIEJ (!) - zalewam wodą, tyle, aby przykryła mięso. Gotuję si
rozpadnięcia się nóżek, uzupełniając płyn wrzątkiem w miarę odparowywania.
Zgoda!
Post by XL
W niektórych rejonach dodaje się np. marchew, zielony groszek, pietruszkę,
a nawet plasterki jajka.
Wtedy to jest zupełnie inna potrawa.
Ortodoksja nie jest niczym złym.
Ale MinRol za galart (zimne nóżki, studzieninę) uważa (Lista produktów
http://www.minrol.gov.pl/Jakosc-zywnosci/Produkty-regionalne-i-tradycyjne/Lista-produktow-tradycyjnych/woj.-wielkopolskie/Galart-zimne-nozki-studzienina
A w tej studzieninie zatopione kawałki jarzyn, a nawet plasterki cytryny.
Widać je nawet na zdjęciu.
Przyznaję, u mnie też występuje wyłącznie mięso, przyprawy - cebula,
czosnek i warzywa też raczej jako smak, nie w kawałkach.
Warzywa, oczywiście, już ba początku, do gotowania wywaru - marchew,
pietruszka, cebula, por.
Liść laurowy, pieprz, ziele ang. i czosnek na koniec gotowania, dla
wzbogacenia aromatu, to zestaw konieczny.
--
XL
krys
2017-09-19 11:52:22 UTC
Permalink
Post by XL
Post by krys
Post by FEniks
Post by krys
Post by t***@gmail.com
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
O! zimne nóżki chyba zrobię, ale z kopytek świniaka.
--
animka
To specjalność warszawska. Kiedykolwiek jestem u moich przyjaciół w
W-wie to zawsze próbuje tego specjału. W Wielkopolsce nie ma (a
szkoda) takiej tradycji. Tu jest raczej gzik z pyrami, a w dobre dni
szneka z glancem na podwieczorek...)
Jak nie ma, jak jest? Tylko na Wielkopolsce to się galat nazywa.
U mnie mówiło się galaRt. To wprawdzie nie Wielkopolska, ale po
sąsiedzku - Kujawy.
Galat jest "z drugiej strony", z pogranicza Wielkopolski i Dolnego
Śląska. A na Lubelszczyźnie je sie galaretę.
Chyba sobie zimne nóżki wyprodukuję...
Galareta.
Nie. Każdy ma prawo jeść to, co lubi. Galaretę, gala(r)t, zimne nóżki.
Post by XL
// i Polszczyzna!
WTF?
--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
XL
2017-09-19 12:35:24 UTC
Permalink
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by FEniks
Post by krys
W dniu poniedziałek, 18 września 2017 22:35:11 UTC+2 użytkownik Animka
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
O! zimne nóżki chyba zrobię, ale z kopytek świniaka.
--
animka
To specjalność warszawska. Kiedykolwiek jestem u moich przyjaciół w
W-wie to zawsze próbuje tego specjału. W Wielkopolsce nie ma (a
szkoda) takiej tradycji. Tu jest raczej gzik z pyrami, a w dobre dni
szneka z glancem na podwieczorek...)
Jak nie ma, jak jest? Tylko na Wielkopolsce to się galat nazywa.
U mnie mówiło się galaRt. To wprawdzie nie Wielkopolska, ale po
sąsiedzku - Kujawy.
Galat jest "z drugiej strony", z pogranicza Wielkopolski i Dolnego
Śląska. A na Lubelszczyźnie je sie galaretę.
Chyba sobie zimne nóżki wyprodukuję...
Galareta.
Nie. Każdy ma prawo jeść to, co lubi. Galaretę, gala(r)t, zimne nóżki.
W zalezności od miejsca zamieszkania. My, Królewiacy, zachowaliśmy
najwięcej Polszczyzny w niezmienionym stanie.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Królestwo_Polskie_(kongresowe)
Post by krys
Post by XL
// i Polszczyzna!
WTF?
Galart to gwarowe (poznańskie) regionalne zniekształcenie "galarety" - w
słowniku języka polskiego tego nie ma:
https://sjp.pwn.pl/szukaj/Galart.html
Jest "galareta":
https://sjp.pwn.pl/szukaj/galareta.html
--
XL
krys
2017-09-19 12:58:09 UTC
Permalink
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by FEniks
Post by krys
W dniu poniedziałek, 18 września 2017 22:35:11 UTC+2 użytkownik
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
O! zimne nóżki chyba zrobię, ale z kopytek świniaka.
--
animka
To specjalność warszawska. Kiedykolwiek jestem u moich przyjaciół w
W-wie to zawsze próbuje tego specjału. W Wielkopolsce nie ma (a
szkoda) takiej tradycji. Tu jest raczej gzik z pyrami, a w dobre dni
szneka z glancem na podwieczorek...)
Jak nie ma, jak jest? Tylko na Wielkopolsce to się galat nazywa.
U mnie mówiło się galaRt. To wprawdzie nie Wielkopolska, ale po
sąsiedzku - Kujawy.
Galat jest "z drugiej strony", z pogranicza Wielkopolski i Dolnego
Śląska. A na Lubelszczyźnie je sie galaretę.
Chyba sobie zimne nóżki wyprodukuję...
Galareta.
Nie. Każdy ma prawo jeść to, co lubi. Galaretę, gala(r)t, zimne nóżki.
W zalezności od miejsca zamieszkania. My, Królewiacy, zachowaliśmy
najwięcej Polszczyzny w niezmienionym stanie.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Królestwo_Polskie_(kongresowe)
A nawet bardziej.
Post by XL
Post by krys
Post by XL
// i Polszczyzna!
WTF?
Galart to gwarowe (poznańskie) regionalne zniekształcenie "galarety" - w
https://sjp.pwn.pl/szukaj/Galart.html
Laćków i glapy też w sjp nie ma, a jednak ludzie używają, potrafią się
porozumieć i dają radę bez wykazywania wyższosci KRÓLEWIAKÓW nad resztą
(oczywiście tą gorszą) Polaków zamieszkujących inne regiony kraju.

Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
XL
2017-09-19 13:06:52 UTC
Permalink
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by FEniks
Post by krys
W dniu poniedziałek, 18 września 2017 22:35:11 UTC+2 użytkownik
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
O! zimne nóżki chyba zrobię, ale z kopytek świniaka.
--
animka
To specjalność warszawska. Kiedykolwiek jestem u moich przyjaciół w
W-wie to zawsze próbuje tego specjału. W Wielkopolsce nie ma (a
szkoda) takiej tradycji. Tu jest raczej gzik z pyrami, a w dobre dni
szneka z glancem na podwieczorek...)
Jak nie ma, jak jest? Tylko na Wielkopolsce to się galat nazywa.
U mnie mówiło się galaRt. To wprawdzie nie Wielkopolska, ale po
sąsiedzku - Kujawy.
Galat jest "z drugiej strony", z pogranicza Wielkopolski i Dolnego
Śląska. A na Lubelszczyźnie je sie galaretę.
Chyba sobie zimne nóżki wyprodukuję...
Galareta.
Nie. Każdy ma prawo jeść to, co lubi. Galaretę, gala(r)t, zimne nóżki.
W zalezności od miejsca zamieszkania. My, Królewiacy, zachowaliśmy
najwięcej Polszczyzny w niezmienionym stanie.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Królestwo_Polskie_(kongresowe)
A nawet bardziej.
Post by XL
Post by krys
Post by XL
// i Polszczyzna!
WTF?
Galart to gwarowe (poznańskie) regionalne zniekształcenie "galarety" - w
https://sjp.pwn.pl/szukaj/Galart.html
Laćków i glapy też w sjp nie ma, a jednak ludzie używają, potrafią się
porozumieć i dają radę
Tak?? Właśnie padłam z wrażenia - jak żyję nie spotkałam się z tymi
słowami. Czy to może jakieś przekleństwa? Bo moze powinnam się obrazić?
:-)
Post by krys
bez wykazywania wyższosci KRÓLEWIAKÓW nad resztą
(oczywiście tą gorszą)
Rozumiesz jak chcesz.
--
XL
krys
2017-09-20 12:17:12 UTC
Permalink
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Galart to gwarowe (poznańskie) regionalne zniekształcenie "galarety" -
https://sjp.pwn.pl/szukaj/Galart.html
Laćków i glapy też w sjp nie ma, a jednak ludzie używają, potrafią się
porozumieć i dają radę
Tak?? Właśnie padłam z wrażenia - jak żyję nie spotkałam się z tymi
słowami. Czy to może jakieś przekleństwa? Bo moze powinnam się obrazić?
:-)
No jak ty się nie spotkałaś, to nie mogą istnieć, podobnie jak gala(r)t.
Post by XL
Post by krys
bez wykazywania wyższosci KRÓLEWIAKÓW nad resztą
(oczywiście tą gorszą)
Rozumiesz jak chcesz.
Przekazujesz jak uważasz.
--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
XL
2017-09-20 19:23:04 UTC
Permalink
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Galart to gwarowe (poznańskie) regionalne zniekształcenie "galarety" -
https://sjp.pwn.pl/szukaj/Galart.html
Laćków i glapy też w sjp nie ma, a jednak ludzie używają, potrafią się
porozumieć i dają radę
Tak?? Właśnie padłam z wrażenia - jak żyję nie spotkałam się z tymi
słowami. Czy to może jakieś przekleństwa? Bo moze powinnam się obrazić?
:-)
No jak ty się nie spotkałaś, to nie mogą istnieć, podobnie jak gala(r)t.
Nie wiem, skąd ta zgryźliwość, bo nigdzie nie zaprzeczyłam istnieniu tych
określeń - wręcz spytałam o ich znaczenie.
Jestem kiepska w gwarze, a w słowniku języka polskiego ich nie ma. Żeby
moje stwierdzenie braku tych i innych gwarowych wyrażeń w słowniku języka
polskiego brać za zaprzeczanie ich istnieniu w ogóle - no to chyba trzeba
mieć siano w głowie albo mnie bardzo a bardzo nie lubić. Hę?
Post by krys
Post by XL
Post by krys
bez wykazywania wyższosci KRÓLEWIAKÓW nad resztą
(oczywiście tą gorszą)
Rozumiesz jak chcesz.
Przekazujesz jak uważasz.
Nie mam powodu zaprzeczać historii.
--
XL
krys
2017-09-21 10:59:44 UTC
Permalink
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Galart to gwarowe (poznańskie) regionalne zniekształcenie "galarety"
https://sjp.pwn.pl/szukaj/Galart.html
Laćków i glapy też w sjp nie ma, a jednak ludzie używają, potrafią się
porozumieć i dają radę
Tak?? Właśnie padłam z wrażenia - jak żyję nie spotkałam się z tymi
słowami. Czy to może jakieś przekleństwa? Bo moze powinnam się obrazić?
:-)
No jak ty się nie spotkałaś, to nie mogą istnieć, podobnie jak gala(r)t.
Nie wiem, skąd ta zgryźliwość, bo nigdzie nie zaprzeczyłam istnieniu tych
określeń - wręcz spytałam o ich znaczenie.
Parę postów wyżej było stanowcze NIE na zimne nóżki i galat. Po czym podałaś
"prawidłową" galaretę. Oraz Polszczyznę. Wnioski sobie sama wyciągnij.

Zaspokoję twą ciekawość laćki (laczki) to kapcie, glapa to wrona. Oni tam
jeszcze sztrykują i heklują robią na drutach io szydełkują), oraz robią
różne dziwne rzeczy, zupełnie "nieznane" w centralnej Polsce.
--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
Trefniś
2017-09-21 12:21:52 UTC
Permalink
Galart to gwarowe (pozna=F1skie) regionalne zniekszta=B3cenie =
"galarety"
https://sjp.pwn.pl/szukaj/Galart.html
La=E6k=F3w i glapy te=BF w sjp nie ma, a jednak ludzie u=BFywaj=B1=
, potrafi=B1 =
si=EA
porozumie=E6 i daj=B1 rad=EA
Tak?? W=B3a=B6nie pad=B3am z wra=BFenia - jak =BFyj=EA nie spotka=B3=
am si=EA z tymi
s=B3owami. Czy to mo=BFe jakie=B6 przekle=F1stwa? Bo moze powinnam =
si=EA =
obrazi=E6?
:-)
No jak ty si=EA nie spotka=B3a=B6, to nie mog=B1 istnie=E6, podobnie=
jak =
gala(r)t.
Nie wiem, sk=B1d ta zgry=BCliwo=B6=E6, bo nigdzie nie zaprzeczy=B3am =
istnieniu =
tych
okre=B6le=F1 - wr=EAcz spyta=B3am o ich znaczenie.
Par=EA post=F3w wy=BFej by=B3o stanowcze NIE na zimne n=F3=BFki i gala=
t. Po czym =
poda=B3a=B6
"prawid=B3ow=B1" galaret=EA. Oraz Polszczyzn=EA. Wnioski sobie sama w=
yci=B1gnij.

Przypmon=EA, galart jest wpisany na list=EA produkt=F3w tradycyjnych prz=
ez =

Polskie (sic!) Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a o galarecie ani =

s=B3owa:

http://www.minrol.gov.pl/Jakosc-zywnosci/Produkty-regionalne-i-tradycyjn=
e/Lista-produktow-tradycyjnych/woj.-wielkopolskie/Galart-zimne-nozki-stu=
dzienina

Ikselka robi zupe=B3nie inn=B1 potraw=EA.
Co=B6 w rodzaju =BFelk=F3w mi=EAsnych.


-- =

Trefni=B6
XL
2017-09-21 13:15:53 UTC
Permalink
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Galart to gwarowe (poznańskie) regionalne zniekształcenie
"galarety"
https://sjp.pwn.pl/szukaj/Galart.html
Laćków i glapy też w sjp nie ma, a jednak ludzie używają, potrafią się
porozumieć i dają radę
Tak?? Właśnie padłam z wrażenia - jak żyję nie spotkałam się z tymi
słowami. Czy to może jakieś przekleństwa? Bo moze powinnam się obrazić?
:-)
No jak ty się nie spotkałaś, to nie mogą istnieć, podobnie jak gala(r)t.
Nie wiem, skąd ta zgryźliwość, bo nigdzie nie zaprzeczyłam istnieniu tych
określeń - wręcz spytałam o ich znaczenie.
Parę postów wyżej było stanowcze NIE na zimne nóżki i galat. Po czym podałaś
"prawidłową" galaretę. Oraz Polszczyznę. Wnioski sobie sama wyciągnij.
Przypmonę, galart jest wpisany na listę produktów tradycyjnych przez
Polskie (sic!) Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a o galarecie ani
http://www.minrol.gov.pl/Jakosc-zywnosci/Produkty-regionalne-i-tradycyjne/Lista-produktow-tradycyjnych/woj.-wielkopolskie/Galart-zimne-nozki-studzienina
Ikselka robi zupełnie inną potrawę.
Coś w rodzaju żelków mięsnych.
Nie. Ja robię mięsną galaretę.
--
XL
XL
2017-09-21 13:14:58 UTC
Permalink
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Galart to gwarowe (poznańskie) regionalne zniekształcenie "galarety"
https://sjp.pwn.pl/szukaj/Galart.html
Laćków i glapy też w sjp nie ma, a jednak ludzie używają, potrafią się
porozumieć i dają radę
Tak?? Właśnie padłam z wrażenia - jak żyję nie spotkałam się z tymi
słowami. Czy to może jakieś przekleństwa? Bo moze powinnam się obrazić?
:-)
No jak ty się nie spotkałaś, to nie mogą istnieć, podobnie jak gala(r)t.
Nie wiem, skąd ta zgryźliwość, bo nigdzie nie zaprzeczyłam istnieniu tych
określeń - wręcz spytałam o ich znaczenie.
Parę postów wyżej było stanowcze NIE
"NIE" to cytat? Aż poszukam :->
Post by krys
na zimne nóżki i galat. Po czym podałaś
"prawidłową" galaretę.
Podałam ZNANĄ MI galaretę. "Prawidłowość" jest Twoją dokładką.
Post by krys
Oraz Polszczyznę. Wnioski sobie sama wyciągnij.
Zaspokoję twą ciekawość laćki (laczki) to kapcie, glapa to wrona. Oni tam
jeszcze sztrykują i heklują robią na drutach io szydełkują), oraz robią
różne dziwne rzeczy, zupełnie "nieznane" w centralnej Polsce.
Pewnie! Bo od Niemca żywcem wzięte.
--
XL
krys
2017-09-21 14:40:19 UTC
Permalink
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Galart to gwarowe (poznańskie) regionalne zniekształcenie
https://sjp.pwn.pl/szukaj/Galart.html
Laćków i glapy też w sjp nie ma, a jednak ludzie używają, potrafią
się porozumieć i dają radę
Tak?? Właśnie padłam z wrażenia - jak żyję nie spotkałam się z tymi
słowami. Czy to może jakieś przekleństwa? Bo moze powinnam się obrazić?
:-)
No jak ty się nie spotkałaś, to nie mogą istnieć, podobnie jak gala(r)t.
Nie wiem, skąd ta zgryźliwość, bo nigdzie nie zaprzeczyłam istnieniu
tych określeń - wręcz spytałam o ich znaczenie.
Parę postów wyżej było stanowcze NIE
"NIE" to cytat? Aż poszukam :->
Podkreślenie.
Post by XL
Post by krys
na zimne nóżki i galat. Po czym podałaś
"prawidłową" galaretę.
Podałam ZNANĄ MI galaretę. "Prawidłowość" jest Twoją dokładką.
Tak? To po co było zaprzeczenie przed podaniem znanej ci galarety?
Post by XL
Post by krys
Oraz Polszczyznę. Wnioski sobie sama wyciągnij.
Zaspokoję twą ciekawość laćki (laczki) to kapcie, glapa to wrona. Oni tam
jeszcze sztrykują i heklują robią na drutach io szydełkują), oraz robią
różne dziwne rzeczy, zupełnie "nieznane" w centralnej Polsce.
Pewnie! Bo od Niemca żywcem wzięte.
No i? Przedwojenna granica niemiecka była 4 km od domu. Ludność była
wymieszana, na cmentarzach są jeszcze nagrobki z polskimi nazwiskami z
zapisem po niemiecku. Zabory też swoje zrobiły. Pozytywy też zostawiły,
porządeczek w obejściu to ich specjalność, na wschodzie dużo później się
pojawił.
--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
XL
2017-09-21 15:34:46 UTC
Permalink
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by XL
Galart to gwarowe (poznańskie) regionalne zniekształcenie
https://sjp.pwn.pl/szukaj/Galart.html
Laćków i glapy też w sjp nie ma, a jednak ludzie używają, potrafią
się porozumieć i dają radę
Tak?? Właśnie padłam z wrażenia - jak żyję nie spotkałam się z tymi
słowami. Czy to może jakieś przekleństwa? Bo moze powinnam się obrazić?
:-)
No jak ty się nie spotkałaś, to nie mogą istnieć, podobnie jak gala(r)t.
Nie wiem, skąd ta zgryźliwość, bo nigdzie nie zaprzeczyłam istnieniu
tych określeń - wręcz spytałam o ich znaczenie.
Parę postów wyżej było stanowcze NIE
"NIE" to cytat? Aż poszukam :->
Podkreślenie.
O, jaki ładny eufemizm na małe zmyślonko.
Post by krys
Post by XL
Post by krys
na zimne nóżki i galat. Po czym podałaś
"prawidłową" galaretę.
Podałam ZNANĄ MI galaretę. "Prawidłowość" jest Twoją dokładką.
Tak? To po co było zaprzeczenie przed podaniem znanej ci galarety?
Ale jakie "zaprzeczenie"?
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Oraz Polszczyznę. Wnioski sobie sama wyciągnij.
Zaspokoję twą ciekawość laćki (laczki) to kapcie, glapa to wrona. Oni tam
jeszcze sztrykują i heklują robią na drutach io szydełkują), oraz robią
różne dziwne rzeczy, zupełnie "nieznane" w centralnej Polsce.
Pewnie! Bo od Niemca żywcem wzięte.
No i? Przedwojenna granica niemiecka była 4 km od domu. Ludność była
wymieszana, na cmentarzach są jeszcze nagrobki z polskimi nazwiskami z
zapisem po niemiecku. Zabory też swoje zrobiły. Pozytywy też zostawiły,
porządeczek w obejściu to ich specjalność, na wschodzie dużo później się
pojawił.
Ten niemiecki ordnung to u nich tylko od frontu - znam relacje i od
zaplecza. Ale nie w tym rzecz. My Królewiacy jesteśmy ostoją polskosci -
zawsze za polskość obrywalismy, to i ją najbardziej sobie cenimy.
--
XL
stefan
2017-09-24 17:21:33 UTC
Permalink
Post by XL
Post by krys
No i? Przedwojenna granica niemiecka była 4 km od domu. Ludność była
wymieszana, na cmentarzach są jeszcze nagrobki z polskimi nazwiskami z
zapisem po niemiecku. Zabory też swoje zrobiły. Pozytywy też zostawiły,
porządeczek w obejściu to ich specjalność, na wschodzie dużo później się
pojawił.
Ten niemiecki ordnung to u nich tylko od frontu - znam relacje i od
zaplecza. Ale nie w tym rzecz. My Królewiacy jesteśmy ostoją polskosci -
zawsze za polskość obrywalismy, to i ją najbardziej sobie cenimy.
Ja, ja, wirklich - Szkieletczyzna :)
pozdr
Stefan
XL
2017-09-24 20:03:29 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by XL
Post by krys
No i? Przedwojenna granica niemiecka była 4 km od domu. Ludność była
wymieszana, na cmentarzach są jeszcze nagrobki z polskimi nazwiskami z
zapisem po niemiecku. Zabory też swoje zrobiły. Pozytywy też zostawiły,
porządeczek w obejściu to ich specjalność, na wschodzie dużo później się
pojawił.
Ten niemiecki ordnung to u nich tylko od frontu - znam relacje i od
zaplecza. Ale nie w tym rzecz. My Królewiacy jesteśmy ostoją polskosci -
zawsze za polskość obrywalismy, to i ją najbardziej sobie cenimy.
Ja, ja, wirklich - Szkieletczyzna :)
I AKowszczyzna - partyzantka i ruch oporu.
Dopiero za PiS-u jesteśmy docenieni.
--
XL
stefan
2017-09-25 06:40:50 UTC
Permalink
Post by XL
Post by stefan
Post by XL
Post by krys
No i? Przedwojenna granica niemiecka była 4 km od domu. Ludność była
wymieszana, na cmentarzach są jeszcze nagrobki z polskimi nazwiskami z
zapisem po niemiecku. Zabory też swoje zrobiły. Pozytywy też zostawiły,
porządeczek w obejściu to ich specjalność, na wschodzie dużo później się
pojawił.
Ten niemiecki ordnung to u nich tylko od frontu - znam relacje i od
zaplecza. Ale nie w tym rzecz. My Królewiacy jesteśmy ostoją polskosci -
zawsze za polskość obrywalismy, to i ją najbardziej sobie cenimy.
Ja, ja, wirklich - Szkieletczyzna :)
I AKowszczyzna - partyzantka i ruch oporu.
Dopiero za PiS-u jesteśmy docenieni.
Na jednym biegunie pacyfikacja Mniowa i Skłoby przez Niemców za czyny
Hubala, na drugim wyczyny Brygady Świętokrzyskiej NSZ, pośrodku
"nieskalany" zbrodniami Ponury.... Ech...
XL
2017-09-25 08:53:06 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by XL
Post by stefan
Post by XL
Post by krys
No i? Przedwojenna granica niemiecka była 4 km od domu. Ludność była
wymieszana, na cmentarzach są jeszcze nagrobki z polskimi nazwiskami z
zapisem po niemiecku. Zabory też swoje zrobiły. Pozytywy też zostawiły,
porządeczek w obejściu to ich specjalność, na wschodzie dużo później się
pojawił.
Ten niemiecki ordnung to u nich tylko od frontu - znam relacje i od
zaplecza. Ale nie w tym rzecz. My Królewiacy jesteśmy ostoją polskosci -
zawsze za polskość obrywalismy, to i ją najbardziej sobie cenimy.
Ja, ja, wirklich - Szkieletczyzna :)
I AKowszczyzna - partyzantka i ruch oporu.
Dopiero za PiS-u jesteśmy śrdocenieni.
Na jednym biegunie pacyfikacja Mniowa i Skłoby przez Niemców za czyny
Hubala, na drugim wyczyny Brygady Świętokrzyskiej NSZ, pośrodku
"nieskalany" zbrodniami Ponury.... Ech...
Co mnie obchodzi bandycka kolaborancka BŚ? To nie AK. To osobna formacja,
która od AK się odcięła. Bandytów nie brakowało w tych czasach.

A od "Ponurego", sorry za bezpośredniość, ręce precz - "Ponury" to na
Kielecczyźnie trzecia postać po Bogu. Czcimy Jego pamięć wciąż - przykład:
gdybyś w dowolnym miejscu Kielc stanął i głośno zaczął wyrażać się o Nim
źle, nie ma takiej możliwości, żeby ktoś ze słyszących nie zareagował na to
w najlżejszym przypadku słownie...
--
XL
stefan
2017-09-25 14:19:55 UTC
Permalink
Post by XL
Post by stefan
Post by XL
Post by stefan
Post by XL
Post by krys
No i? Przedwojenna granica niemiecka była 4 km od domu. Ludność była
wymieszana, na cmentarzach są jeszcze nagrobki z polskimi nazwiskami z
zapisem po niemiecku. Zabory też swoje zrobiły. Pozytywy też zostawiły,
porządeczek w obejściu to ich specjalność, na wschodzie dużo później się
pojawił.
Ten niemiecki ordnung to u nich tylko od frontu - znam relacje i od
zaplecza. Ale nie w tym rzecz. My Królewiacy jesteśmy ostoją polskosci -
zawsze za polskość obrywalismy, to i ją najbardziej sobie cenimy.
Ja, ja, wirklich - Szkieletczyzna :)
I AKowszczyzna - partyzantka i ruch oporu.
Dopiero za PiS-u jesteśmy śrdocenieni.
Na jednym biegunie pacyfikacja Mniowa i Skłoby przez Niemców za czyny
Hubala, na drugim wyczyny Brygady Świętokrzyskiej NSZ, pośrodku
"nieskalany" zbrodniami Ponury.... Ech...
Co mnie obchodzi bandycka kolaborancka BŚ? To nie AK. To osobna formacja,
która od AK się odcięła. Bandytów nie brakowało w tych czasach.
A od "Ponurego", sorry za bezpośredniość, ręce precz - "Ponury" to na
gdybyś w dowolnym miejscu Kielc stanął i głośno zaczął wyrażać się o Nim
źle, nie ma takiej możliwości, żeby ktoś ze słyszących nie zareagował na to
w najlżejszym przypadku słownie...
Nie tak dawno (a z 5 - 6 lat temu) byłem na Wykusie (jakaś impreza
patriotyczne). Atrakcją był prawdziwy jeszcze żywy partyzant od Ponurego
pseudo Halny. Głos zabierali różni mówcy, opowiadali jak to z Ponurym
było fajnie (między Bogiem a prawdą za czasów obozu na Wykusie i pobytu
Ponurego na Kielecczyźnie albo byli w planach 6-letnich a co najwyżej w
wózeczku niemowlęcym). W pewnym momencie awantura - jakiś NSZ-towiec (z
tych młodszych, po 30-ce) zaczął Akowcom wypominać, że wbrew rozkazom
Naczelnego Wodza usłuchali Komendanta Głównego AK i złożyli broń. Boże,
jaka zrobiła się awantura... Po jednej stronie łyse karki po drugiej
starsi zmordowani życiem ludzie. Wyzywali się grubymi epitetami.
A Ponurego szanuję, nie zawsze zgadzam się z jego postępowaniem (tak
samo jak z watażką mjr Hubalem) ale "Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie" od
pierwszego wydania znałem prawie na pamięć. Nikomu nie śniło się jeszcze
o upublicznianiu Ponurego a w lecie 1968 prowadziłem obóz wędrowny 68
KDH Czerwone Berety ze Starachowic przez Wykus, Bodzentyn, Michniów i
takimi sobie drogami drogami (tak się śmiesznie ;)złożyło ). Komendant
Chorągwi Krakowskiej dziwnie się uśmiechał ale dał trochę kasy i zgodę.
Skąd wiedziałem? Mieliśmy mądrych profesorów w Technikum a w jesieni
1967 byliśmy 2 tygodnie w Chęcinach na ćwiczeniach terenowych z geologii...
pozdr
Stefan
XL
2017-09-25 15:35:31 UTC
Permalink
Post by stefan
Post by XL
Post by stefan
Post by XL
Post by stefan
Post by XL
Post by krys
No i? Przedwojenna granica niemiecka była 4 km od domu. Ludność była
wymieszana, na cmentarzach są jeszcze nagrobki z polskimi nazwiskami z
zapisem po niemiecku. Zabory też swoje zrobiły. Pozytywy też zostawiły,
porządeczek w obejściu to ich specjalność, na wschodzie dużo później się
pojawił.
Ten niemiecki ordnung to u nich tylko od frontu - znam relacje i od
zaplecza. Ale nie w tym rzecz. My Królewiacy jesteśmy ostoją polskosci -
zawsze za polskość obrywalismy, to i ją najbardziej sobie cenimy.
Ja, ja, wirklich - Szkieletczyzna :)
I AKowszczyzna - partyzantka i ruch oporu.
Dopiero za PiS-u jesteśmy śrdocenieni.
Na jednym biegunie pacyfikacja Mniowa i Skłoby przez Niemców za czyny
Hubala, na drugim wyczyny Brygady Świętokrzyskiej NSZ, pośrodku
"nieskalany" zbrodniami Ponury.... Ech...
Co mnie obchodzi bandycka kolaborancka BŚ? To nie AK. To osobna formacja,
która od AK się odcięła. Bandytów nie brakowało w tych czasach.
A od "Ponurego", sorry za bezpośredniość, ręce precz - "Ponury" to na
gdybyś w dowolnym miejscu Kielc stanął i głośno zaczął wyrażać się o Nim
źle, nie ma takiej możliwości, żeby ktoś ze słyszących nie zareagował na to
w najlżejszym przypadku słownie...
Nie tak dawno (a z 5 - 6 lat temu) byłem na Wykusie (jakaś impreza
patriotyczne). Atrakcją był prawdziwy jeszcze żywy partyzant od Ponurego
pseudo Halny. Głos zabierali różni mówcy, opowiadali jak to z Ponurym
było fajnie (między Bogiem a prawdą za czasów obozu na Wykusie i pobytu
Ponurego na Kielecczyźnie albo byli w planach 6-letnich a co najwyżej w
wózeczku niemowlęcym). W pewnym momencie awantura - jakiś NSZ-towiec (z
tych młodszych, po 30-ce) zaczął Akowcom wypominać, że wbrew rozkazom
Naczelnego Wodza usłuchali Komendanta Głównego AK i złożyli broń. Boże,
jaka zrobiła się awantura... Po jednej stronie łyse karki po drugiej
starsi zmordowani życiem ludzie. Wyzywali się grubymi epitetami.
A Ponurego szanuję, nie zawsze zgadzam się z jego postępowaniem (tak
samo jak z watażką mjr Hubalem) ale "Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie" od
pierwszego wydania znałem prawie na pamięć. Nikomu nie śniło się jeszcze
o upublicznianiu Ponurego a w lecie 1968 prowadziłem obóz wędrowny 68
KDH Czerwone Berety ze Starachowic przez Wykus, Bodzentyn, Michniów i
takimi sobie drogami drogami (tak się śmiesznie ;)złożyło ). Komendant
Chorągwi Krakowskiej dziwnie się uśmiechał ale dał trochę kasy i zgodę.
Skąd wiedziałem? Mieliśmy mądrych profesorów w Technikum a w jesieni
1967 byliśmy 2 tygodnie w Chęcinach na ćwiczeniach terenowych z geologii...
Ja miałam Teścia z AK. Trochę opowiadał. Nie za dużo. Ale wystarczy. Np.
jak trzy tygodnie siedzieli pod bombami i ostrzałem w okrążeniu, w lesie,
padając z głodu - i oto przedarłszy się przez linie niemieckie zjawia się
jego siostra oraz przygarnieta do rodziny kobieta, obie z plecakami
wypełnionymi kiełbasą, serem i chlebem. Wartownik z karabinem wycelowanym w
kobiety - "Hasło!" W odpowiedzi dwa babskie wysokie dyszkanty - "Jakie
znowu hasło! Ja ci dam hasło! Ja tu do brata przyszłam!" Cały oddział
odżywiły.
Nieliczne były te humorystyczne akcenty w Teścia opowieściach... bo o
śmierci i zabijaniu słabo się opowiada z humorem.

Siostra ryzykowała życie dla brata, po drodze często-gęsto wraz z
towarzyszką ostrzeliwana na otwartym terenie przez patrolujące samoloty,
padając wtedy na nos i czołgajac się w ziemniaczanych redlinach... TAKIE
BYŁY KIELCZANKI...

A wcześniej, zanim Teścia, to miałam wiejską podstawówkę - i półoficjalne
wycieczki pod różnym pretekstem na Wykus, tez odpowiednio półoficjalnie
omawiane.
--
XL
stefan
2017-09-24 17:19:33 UTC
Permalink
Post by krys
Zaspokoję twą ciekawość laćki (laczki) to kapcie, glapa to wrona. Oni tam
jeszcze sztrykują i heklują robią na drutach io szydełkują), oraz robią
różne dziwne rzeczy, zupełnie "nieznane" w centralnej Polsce.
Idzie sobie pensjonarka
w biegu chyża
w kroku szparka

Pozdr
Stefan
FEniks
2017-09-19 19:57:29 UTC
Permalink
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by FEniks
Post by krys
W dniu poniedziałek, 18 września 2017 22:35:11 UTC+2 użytkownik Animka
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
O! zimne nóżki chyba zrobię, ale z kopytek świniaka.
--
animka
To specjalność warszawska. Kiedykolwiek jestem u moich przyjaciół w
W-wie to zawsze próbuje tego specjału. W Wielkopolsce nie ma (a
szkoda) takiej tradycji. Tu jest raczej gzik z pyrami, a w dobre dni
szneka z glancem na podwieczorek...)
Jak nie ma, jak jest? Tylko na Wielkopolsce to się galat nazywa.
U mnie mówiło się galaRt. To wprawdzie nie Wielkopolska, ale po
sąsiedzku - Kujawy.
Galat jest "z drugiej strony", z pogranicza Wielkopolski i Dolnego
Śląska. A na Lubelszczyźnie je sie galaretę.
Chyba sobie zimne nóżki wyprodukuję...
Galareta.
Nie. Każdy ma prawo jeść to, co lubi. Galaretę, gala(r)t, zimne nóżki.
Post by XL
// i Polszczyzna!
WTF?
O, taka Polszczyzna-Dulszczyzna!
Loading Image...

Niezmien(r)nie bawią mnie te licytacje.


Ewa
XL
2017-09-19 20:17:08 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by krys
Post by XL
Post by krys
Post by FEniks
Post by krys
W dniu poniedziałek, 18 września 2017 22:35:11 UTC+2 użytkownik Animka
Post by Animka
Post by t***@gmail.com
Post by Jarosław Sokołowski
Skurczybyk -- ten może się nada?
--
Jarek
Zimne nóżki ze skurczybyka ?
O! zimne nóżki chyba zrobię, ale z kopytek świniaka.
--
animka
To specjalność warszawska. Kiedykolwiek jestem u moich przyjaciół w
W-wie to zawsze próbuje tego specjału. W Wielkopolsce nie ma (a
szkoda) takiej tradycji. Tu jest raczej gzik z pyrami, a w dobre dni
szneka z glancem na podwieczorek...)
Jak nie ma, jak jest? Tylko na Wielkopolsce to się galat nazywa.
U mnie mówiło się galaRt. To wprawdzie nie Wielkopolska, ale po
sąsiedzku - Kujawy.
Galat jest "z drugiej strony", z pogranicza Wielkopolski i Dolnego
Śląska. A na Lubelszczyźnie je sie galaretę.
Chyba sobie zimne nóżki wyprodukuję...
Galareta.
Nie. Każdy ma prawo jeść to, co lubi. Galaretę, gala(r)t, zimne nóżki.
Post by XL
// i Polszczyzna!
WTF?
O, taka Polszczyzna-Dulszczyzna!
https://pl.wikisource.org/wiki/Strona:PL_Aleksander_Br%C3%BCckner-S%C5%82ownik_etymologiczny_j%C4%99zyka_polskiego_150.jpeg
Niezmien(r)nie bawią mnie te licytacje.
 A mnie ciekawią.

"I gdy wciąż wszyscy mówią, mało kto się spyta,
 Jaki też jest cel słowa, jak słowo się czyta
 W sobie samem? I dziejów jego promień cały
 Rozejrzeć, mało kto jest ciekawy, zuchwały!"
 Norwid
--
XL
XL
2017-09-18 19:41:04 UTC
Permalink
Post by Animka
Nie wiem już czy kupować w ogóle jakieś mięso. Wątróbka puchnie na
patelni, kotlety schabowe też. Jakby toto ktoś napompował.
Ostatnio kupiłam ładny boczek do uduszenia. Puchł w oczach na patelni,
potem długo go dusilam. Był twardy jak ciort. Włozylam go do piekarnika.
Pomimo, że jeszcze go piekłam i tak jest twardy i zamierzam go wyrzucić.
Napompowane substancjami chemicznymi i wodą, które w pierwszej fazie
obróbki powoduja pęcznienie.
Zmień źródło. Ja kupuje tylko w sprawdzonych od lat miejscach. Nic nie
puchnie.


http://epoznan.pl/news-news-41096-Dodaja_do_miesa_chemie,_by_zwiekszyc_jego_objetosc
--
XL
t***@gmail.com
2017-09-18 20:27:56 UTC
Permalink
Post by XL
Napompowane substancjami chemicznymi i wodą, które w pierwszej fazie
obróbki powoduja pęcznienie.
Zmień źródło. Ja kupuje tylko w sprawdzonych od lat miejscach. Nic nie
puchnie.
To niestety prawda. Zdaje sobie sprawę że tak robią. Ale skąd wziąć sprawdzone miejsca ? Kupuję to co najmniej napompują a i tak nie jestem w stanie telepatycznie sprawdzić ile tego wlali.)

off topic: To co piszesz ma swój urok. Może ja tego po prostu nie doceniam ? ....)) Odpowiedz tak żebym rano przed pracą czytając twoją ciętą ripostę nie musiał zbytnio wysilać się nad lepszą ripostą i żeby śniadanie jak zwykle smakowało. Będę wdzięczny. Pozdrawiam.)
XL
2017-09-18 20:44:17 UTC
Permalink
Post by t***@gmail.com
Post by XL
Napompowane substancjami chemicznymi i wodą, które w pierwszej fazie
obróbki powoduja pęcznienie.
Zmień źródło. Ja kupuje tylko w sprawdzonych od lat miejscach. Nic nie
puchnie.
To niestety prawda. Zdaje sobie sprawę że tak robią. Ale skąd wziąć sprawdzone miejsca ?
Jak sama nazwa "sprawdzone" wskazuje - sprawdzać. Czyli zmieniać do skutku.
Ja już tu kilka razy pisałam, ze kupuję mięso tylko w sieci sklepów
miesnych dwóch lokalnych (!!!) producentów Kamiński lub Zychowicz.
Trzeba wybierać mięso z lokalnych ubojni i zakładów przetwórczych. Mięso w
hipermarketach jest noname.
Post by t***@gmail.com
Kupuję to co najmniej napompują a i tak nie jestem w stanie telepatycznie
sprawdzić ile tego wlali.)
off topic: To co piszesz ma swój urok. Może ja tego po prostu nie doceniam ? ....))
Może to zależy tylko od Twego nastawienia?
Post by t***@gmail.com
Odpowiedz tak żebym rano przed pracą czytając twoją ciętą ripostę nie
musiał zbytnio wysilać się nad lepszą ripostą i żeby śniadanie jak zwykle
smakowało. Będę wdzięczny. Pozdrawiam.)
Jak wyżej... Zmień nastawienie, śniadanie od razu zacznie smakować lepiej.
--
XL
t***@gmail.com
2017-09-19 06:28:41 UTC
Permalink
Post by XL
Może to zależy tylko od Twego nastawienia?
To bardzo mądra i cenna uwaga. Więc uważaj...))
XL
2017-09-19 11:00:43 UTC
Permalink
Post by t***@gmail.com
Post by XL
Może to zależy tylko od Twego nastawienia?
To bardzo mądra i cenna uwaga. Więc uważaj...))
Nie przeceniaj mojego. Nastawienia. Bo mam zdecydowanie olewawcze.
--
XL
t***@gmail.com
2017-09-19 11:19:40 UTC
Permalink
Post by XL
Nie przeceniaj mojego. Nastawienia. Bo mam zdecydowanie olewawcze.
To już wszyscy zdążyliśmy zauważyć jak się liczysz z innymi..))
XL
2017-09-19 12:24:09 UTC
Permalink
Post by t***@gmail.com
Post by XL
Nie przeceniaj mojego. Nastawienia. Bo mam zdecydowanie olewawcze.
To już wszyscy zdążyliśmy
Wy, towarzyszu? Skąd nagle ta liczba mnoga i chowanie się za qyimaginowanym
tłumkiem?
Post by t***@gmail.com
?zauważyć jak się liczysz z innymi..))
Wszelka przesada jest niezdrowa. Liczę się z ludźmi - no ale nie na tyle,
żeby mi AŻ sniadanie nie smakowało z powodu ich internetowej zbiorowej czy
indywidualnej opinii. Sklepu internetowego nie prowadzę, polityką się nie
param - sondaży więc nie zamawiam. Twoje są więc takie raczej na Twój
uzytek, mnie nimi nie zajmuj.
--
XL
t***@gmail.com
2017-09-19 12:39:18 UTC
Permalink
Post by XL
Wy, towarzyszu? Skąd nagle ta liczba mnoga i chowanie się za qyimaginowanym
tłumkiem?
Widzisz zadałem sobie trud zgooglowania twojego adresu imejlowego i cóż się okazało ? No właśnie... Poziom Twojego chamstwa i trolowania jest powszechnie znany. To nie jest wyimaginowany tłum. Po prostu masz problem.
XL
2017-09-19 12:48:24 UTC
Permalink
Post by t***@gmail.com
Post by XL
Wy, towarzyszu? Skąd nagle ta liczba mnoga i chowanie się za qyimaginowanym
tłumkiem?
Widzisz zadałem sobie trud zgooglowania twojego adresu imejlowego i cóż
się okazało ? No właśnie... Poziom Twojego chamstwa i trolowania jest
powszechnie znany. To nie jest wyimaginowany tłum. Po prostu masz problem.
Masz bardzo wybiórczego gugielka albo nastawienie. Coś z tych dwóch rzeczy
wypada zmienić - juz mówiłam. Możliwa jest jeszcze trzecua ewentualność -
zmień sniadaniowe menu.
--
XL
tandoori.curry
2017-09-19 16:42:07 UTC
Permalink
Post by XL
Masz bardzo wybiórczego gugielka albo nastawienie. Coś z tych dwóch rzeczy
wypada zmienić - juz mówiłam. Możliwa jest jeszcze trzecua ewentualność -
Zrobiłem tak:
W googielku tzn: http://www.google.pl
napisałem widoczny w moim programie pocztowym twój adres to jest :
***@gazeta.pl
i nacisnąłem klawisz Enter.

Wyskoczyły wszystkie twoje wpisy z różnych forum.
Post by XL
zmień sniadaniowe menu.
to już nie twoja sprawa.

Co do polityki że niby tym się nie zajmujesz na forum kulinarnym to kto
zatem zalewał nas potokiem informacji na temat muzułmanów i pomówieniami
o szerzeniem krypto-propagandy poprzez pytanie o hummus, nie mówiąc już
o idiotycznych wrzutkach na temat Ukraińców itp..

Czy ty naprawdę myślisz że wszyscy oprócz ciebie to idioci którzy nie
potrafią samodzielnie wysnuwać wniosków ?

W jednym masz rację jest to matrix czyli świat wirtualny więc za bardzo
przejmować się nie ma czym. W realu jednak gdybyś była facetem to można
by od razu sprawdzić jaka jesteś "macho".
I nie obrażaj mnie jako Polaka bo nie masz zielonego pojęcia kim jestem !


To tyle na twój temat.
XL
2017-09-19 17:17:20 UTC
Permalink
Post by tandoori.curry
Post by XL
Masz bardzo wybiórczego gugielka albo nastawienie. Coś z tych dwóch rzeczy
wypada zmienić - juz mówiłam. Możliwa jest jeszcze trzecua ewentualność -
W googielku tzn: http://www.google.pl
i nacisnąłem klawisz Enter.
Wyskoczyły wszystkie twoje wpisy z różnych forum.
Post by XL
zmień sniadaniowe menu.
to już nie twoja sprawa.
Co do polityki że niby tym się nie zajmujesz na forum kulinarnym to kto
zatem zalewał nas potokiem informacji na temat muzułmanów i pomówieniami
o szerzeniem krypto-propagandy poprzez pytanie o hummus, nie mówiąc już
o idiotycznych wrzutkach na temat Ukraińców itp..
Czy ty naprawdę myślisz że wszyscy oprócz ciebie to idioci którzy nie
potrafią samodzielnie wysnuwać wniosków ?
To pytanie, czy stwierdzenie?
Post by tandoori.curry
W jednym masz rację jest to matrix czyli świat wirtualny więc za bardzo
przejmować się nie ma czym. W realu jednak gdybyś była facetem to można
by od razu sprawdzić jaka jesteś "macho".
Widzę, że to nie przelewki i mam tu do czynienia z prawdziwym... macho!
Post by tandoori.curry
I nie obrażaj mnie jako Polaka bo nie masz zielonego pojęcia kim jestem !
No - macho!
Post by tandoori.curry
To tyle na twój temat.
Mięso ci spuchło.
--
XL
XL
2017-09-19 20:18:23 UTC
Permalink
Post by XL
Post by tandoori.curry
Post by XL
Masz bardzo wybiórczego gugielka albo nastawienie. Coś z tych dwóch rzeczy
wypada zmienić - juz mówiłam. Możliwa jest jeszcze trzecua ewentualność -
W googielku tzn: http://www.google.pl
i nacisnąłem klawisz Enter.
Wyskoczyły wszystkie twoje wpisy z różnych forum.
Post by XL
zmień sniadaniowe menu.
to już nie twoja sprawa.
Co do polityki że niby tym się nie zajmujesz na forum kulinarnym to kto
zatem zalewał nas potokiem informacji na temat muzułmanów i pomówieniami
o szerzeniem krypto-propagandy poprzez pytanie o hummus, nie mówiąc już
o idiotycznych wrzutkach na temat Ukraińców itp..
Czy ty naprawdę myślisz że wszyscy oprócz ciebie to idioci którzy nie
potrafią samodzielnie wysnuwać wniosków ?
To pytanie, czy stwierdzenie?
Post by tandoori.curry
W jednym masz rację jest to matrix czyli świat wirtualny więc za bardzo
przejmować się nie ma czym. W realu jednak gdybyś była facetem to można
by od razu sprawdzić jaka jesteś "macho".
Widzę, że to nie przelewki i mam tu do czynienia z prawdziwym... macho!
Post by tandoori.curry
I nie obrażaj mnie jako Polaka bo nie masz zielonego pojęcia kim jestem !
No - macho!
Post by tandoori.curry
To tyle na twój temat.
Mięso ci spuchło.
Gula - znaczy.
--
XL
XL
2017-09-19 17:31:53 UTC
Permalink
tandoori.curry
Post by tandoori.curry
Wyskoczyły wszystkie twoje wpisy z różnych forum.
Czyli te, z których skorzystałeś i nie podziękowałeś, także. Uff. Bo to
samo chamstwo.
:->
--
XL
Jivanmukta
2018-07-08 15:04:33 UTC
Permalink
Post by Animka
Nie wiem już czy kupować w ogóle jakieś mięso.
Nie kupować. Jedzenie mięsa jest ciężkim grzechem, poza tym mięso jest
niezdrowe. Dieta optymalna dla człowieka nazywa się satwiczna i jest to
dieta wegetariańska (bez mięsa, ryb i jajek; mleko i sery są OK).
Stokrotka
2018-07-09 04:34:58 UTC
Permalink
....Dieta optymalna dla człowieka nazywa się satwiczna i jest to dieta
wegetariańska (bez mięsa, ryb i jajek; mleko i sery są OK).
Tylko dla herlaka nic nie robiącego.
A jak jesteś miłośnikiem fauny, to wytłumacz dlaczego nie potepiasz
zabijania ryb, kradzeży jaj, miodu, mleka...
--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. ( ortografia . pev . pl )
Budzik
2018-07-12 03:00:01 UTC
Permalink
Post by Stokrotka
....Dieta optymalna dla człowieka nazywa się satwiczna i jest to dieta
wegetariańska (bez mięsa, ryb i jajek; mleko i sery są OK).
Tylko dla herlaka nic nie robiącego.
Ja wiem ze weszło w krew ale prosze, nie opowiadaj bzdur...
http://veganworkout.org.pl/top-10-sportowcow-na-diecie-weganskiej/
--
Pozdrawia... Budzik
b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
"Zbyt wiele wiedzy nigdy nie ułatwia decyzji."
Frank Herbert
XL
2018-07-12 08:19:22 UTC
Permalink
Post by Budzik
Post by Stokrotka
....Dieta optymalna dla człowieka nazywa się satwiczna i jest to dieta
wegetariańska (bez mięsa, ryb i jajek; mleko i sery są OK).
Tylko dla herlaka nic nie robiącego.
Ja wiem ze weszło w krew ale prosze, nie opowiadaj bzdur...
http://veganworkout.org.pl/top-10-sportowcow-na-diecie-weganskiej/
Bzdury. Niektórzy mogą sobie jeść trawę i 14 kg owoców dziennie, tak, to
prawda - znam takiego weganina, który sekundowo „wyciska” tony na siłowni,
lecz kiedy trzeba było pomóc MŚK przełożyć kilkanaście m3 budowlanego
drewna (kantówki 6mx0.35mx0.35m), to wymiękł po półgodzinie i padł, a
przekładanie MŚK dokończył z 70-letnim kuzynem. Młody, muskularny weganin
odpadł w przedbiegach, kiedy musiał „wyciskać” dłużej niż kilka sekund i
powtarzać to przez dłuzszy czas.

Ponadto - wyobraź sobie kanalizację kilkumilionowego miasta wegan, gdzie
spozycie biomasy wynosi kilkanaście razy więcej niż przy zywieniu
tradycyjnym... Zapcha się po pierwszym dniu 😏

Wegańskie jedzenie jest OK, ale tylko w niektôrych sytuacjach i tylko dla
niektórych osób. Nie jako sposób na żywienie wszystkich ludzi - zwłaszcza w
mocno zurbanizowanych rejonach. Tam trzeba dostarczyć białko w
skondensowanej postaci. Pociągi pełne trawy i owoców nie dadzą rady wyzywic
milionów ludzi PRACYJĄCYCH w jednym miejscu, a i infeastruktura sanitarna
tego nie obsłuży.
--
XL
Budzik
2018-07-12 13:00:02 UTC
Permalink
Post by XL
Post by Budzik
Post by Stokrotka
....Dieta optymalna dla człowieka nazywa się satwiczna i jest to
dieta wegetariańska (bez mięsa, ryb i jajek; mleko i sery są OK).
Tylko dla herlaka nic nie robiącego.
Ja wiem ze weszło w krew ale prosze, nie opowiadaj bzdur...
http://veganworkout.org.pl/top-10-sportowcow-na-diecie-weganskiej/
Bzdury. Niektórzy mogą sobie jeść trawę i 14 kg owoców dziennie,
tak, to prawda - znam takiego weganina, który sekundowo „wyciska”
tony na siłowni, lecz kiedy trzeba było pomóc MŚK przełożyć
kilkanaście m3 budowlanego drewna (kantówki 6mx0.35mx0.35m), to
wymiękł po półgodzinie i padł, a przekładanie MŚK dokończył z
70-letnim kuzynem. Młody, muskularny weganin odpadł w przedbiegach,
kiedy musiał „wyciskać” dłużej niż kilka sekund i powtarzać to przez
dłuzszy czas.
Coz za profesjonalne badania... Takie xlkowe
Post by XL
Ponadto - wyobraź sobie kanalizację kilkumilionowego miasta wegan,
gdzie spozycie biomasy wynosi kilkanaście razy więcej niż przy
zywieniu tradycyjnym... Zapcha się po pierwszym dniu ?
Wegańskie jedzenie jest OK, ale tylko w niektôrych sytuacjach i
tylko dla niektórych osób. Nie jako sposób na żywienie wszystkich
ludzi - zwłaszcza w mocno zurbanizowanych rejonach. Tam trzeba
dostarczyć białko w skondensowanej postaci. Pociągi pełne trawy i
owoców nie dadzą rady wyzywic milionów ludzi PRACYJĄCYCH w jednym
miejscu, a i infeastruktura sanitarna tego nie obsłuży.
Rozumiem, ze miejsce na uprawy vs miejsce na hodowle to ci w ogole nie
zaprzata głowy... Spoko...
Podpowiem, jemy o wiele za duzo miesa, hodowla tego miesa zajmuje bardzo
duzo obszarów (zwłaszcza krów) i bardzo mocno zatruwa ziemie.
ZTCP powinnismy jesc srednio maks 100g miesa dziennie- jemy niestety duzo
wiecej.
--
Pozdrawia... Budzik
b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usu� tak�e "_")
Ze wszystkich rzeczy wiecznych - mi�o�c jest t�, kt�ra trwa najkr�cej."
Molier
XL
2018-07-12 19:33:56 UTC
Permalink
Post by Budzik
....Dieta optymalna dla człowieka nazywa się satwiczna i jest to
dieta wegetariańska (bez mięsa, ryb i jajek; mleko i sery są OK).
Tylko dla herlaka nic nie robiÄ…cego.
Ja wiem ze weszło w krew ale prosze, nie opowiadaj bzdur...
http://veganworkout.org.pl/top-10-sportowcow-na-diecie-weganskiej/
Bzdury. Niektórzy mogą sobie jeść trawę i 14 kg owoców dziennie,
tak, to prawda - znam takiego weganina, który sekundowo „wyciska”
tony na siłowni, lecz kiedy trzeba było pomóc MŚK przełożyć
kilkanaście m3 budowlanego drewna (kantówki 6mx0.35mx0.35m), to
wymiękł po półgodzinie i padł, a przekładanie MŚK dokończył z
70-letnim kuzynem. Młody, muskularny weganin odpadł w przedbiegach,
kiedy musiał „wyciskać” dłużej niż kilka sekund i powtarzać to przez
dłuzszy czas.
Coz za profesjonalne badania... Takie xlkowe
„Badania” akurat stwierdzają to samo.
„Nauce też trzeba się przyglądać, bo odkrywa to, co dawno wiadomo!”
Czyli że: gdybyś miał pole do zaorania czy przekopania, to o samych
jabłuszkach nie dotarłbyś nawet do połowy roboty, a przedtem pos...byś się
do imentu.
Weganie to ludzie nieznający prawdziwej pracy fizycznej. Pobiegać i
poskakać chwilę - owszem. I tylko tyle.
Post by Budzik
Ponadto - wyobraĹş sobie kanalizacjÄ™ kilkumilionowego miasta wegan,
gdzie spozycie biomasy wynosi kilkanaście razy więcej niż przy
zywieniu tradycyjnym... Zapcha siÄ™ po pierwszym dniu ?
Wegańskie jedzenie jest OK, ale tylko w niektôrych sytuacjach i
tylko dla niektĂłrych osĂłb. Nie jako sposĂłb na ĹĽywienie wszystkich
ludzi - zwłaszcza w mocno zurbanizowanych rejonach. Tam trzeba
dostarczyć białko w skondensowanej postaci. Pociągi pełne trawy i
owocĂłw nie dadzÄ… rady wyzywic milionĂłw ludzi PRACYJÄ„CYCH w jednym
miejscu, a i infeastruktura sanitarna tego nie obsłuży.
Rozumiem, ze miejsce na uprawy vs miejsce na hodowle to ci w ogole nie
zaprzata głowy...
Nie musi. Uprawy tego, co (niby) miałoby ZASTĄPIĆ mięso do wykarmienia
całej ludzkości, zajęłyby wszystkie tereny zdatne do ich prowadzenia i
jeszcze ze dwa razy tyle.
To po cholerę sobie tymi sprawami głowę zaprzatać? No chyba, że się jest
niekumatym weganinem.
Post by Budzik
Spoko...
Podpowiem, jemy o wiele za duzo miesa, hodowla tego miesa zajmuje bardzo
duzo obszarów (zwłaszcza krów) i bardzo mocno zatruwa ziemie.
ZTCP powinnismy jesc srednio maks 100g miesa dziennie- jemy niestety duzo
wiecej.
To nie jedz mięsa wcale. Ja zjem swoją i twoją porcję - z szacunku do
roślin.
--
XL
FEniks
2018-07-13 06:54:41 UTC
Permalink
Post by Budzik
ZTCP powinnismy jesc srednio maks 100g miesa dziennie- jemy niestety duzo
wiecej.
A jeszcze więcej wyrzucamy.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2018-07-13 13:23:39 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Budzik
ZTCP powinnismy jesc srednio maks 100g miesa dziennie
- jemy niestety duzo wiecej.
A jeszcze więcej wyrzucamy.
Statystycznie -- być może. Ja nie wyrzucam w zasadzie wcale.
A jem podobnie jak w powyższych zaleceniach (też statystycznie,
bo raz czy dwa razy w roku może zdarzyć się dzień, w króym
wyrobię dwutygodniową normę). Kiedy były kartki na mięso, to
zdawało się, że mało, że brakuje. Dzisiaj bym normy robotniczej
(4,5 kg) nie przejadł. Kiedyś nic innego do jedzenia nie było,
teraz jest wiele rzeczy lepszych od mięsa.
--
Jarek
FEniks
2018-07-13 13:42:24 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Budzik
ZTCP powinnismy jesc srednio maks 100g miesa dziennie
- jemy niestety duzo wiecej.
A jeszcze więcej wyrzucamy.
Statystycznie -- być może.
Tak jak i jemy - statystycznie. Jedni mniej, inni więcej. Ja też staram
się kupować tylko tyle, ile zjem. Zresztą to nie chodzi tylko o to, ile
wyrzuca pojedynczy konsument, ale przede wszystkim o to, ile marnuje się
żtp. hurtowo. W produkcji, w gastronomii itd.

Ewa
Jarosław Sokołowski
2018-07-13 14:09:08 UTC
Permalink
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Budzik
ZTCP powinnismy jesc srednio maks 100g miesa dziennie
- jemy niestety duzo wiecej.
A jeszcze więcej wyrzucamy.
Statystycznie -- być może.
Tak jak i jemy - statystycznie. Jedni mniej, inni więcej. Ja też staram
się kupować tylko tyle, ile zjem. Zresztą to nie chodzi tylko o to, ile
wyrzuca pojedynczy konsument, ale przede wszystkim o to, ile marnuje się
żtp. hurtowo. W produkcji, w gastronomii itd.
W Singapurze jeśli ktoś nie doje zamówionego jedzenia, to musi albo zapłacić
dodatkowo, albo zabrać ze sobą. W sumie ciekawy pomysł. Podobnie jak te,
by przed zamknięciem sklepu wystawiać do wzięcia za darmo tę żywność, która
nie przetrzyma do dnia następnego. Z tym że implementacja tego w warunkach
polskich może być kłopotliwa -- przekonali się o tym piekarze, którzy
wczorajszy chleb wystawiali do sprzedaży za pół ceny. Ludność okoliczna
w ogóle nie kupowała świeżego, czekała na przecenę.

Jarek
--
Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba.
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie.
Dla darów Nieba...
Tęskno mi, Panie...
Animka
2018-07-13 18:14:05 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Jarosław Sokołowski
Post by FEniks
Post by Budzik
ZTCP powinnismy jesc srednio maks 100g miesa dziennie
- jemy niestety duzo wiecej.
A jeszcze więcej wyrzucamy.
Statystycznie -- być może.
Tak jak i jemy - statystycznie. Jedni mniej, inni więcej. Ja też staram
się kupować tylko tyle, ile zjem. Zresztą to nie chodzi tylko o to, ile
wyrzuca pojedynczy konsument, ale przede wszystkim o to, ile marnuje się
żtp. hurtowo. W produkcji, w gastronomii itd.
W Singapurze jeśli ktoś nie doje zamówionego jedzenia, to musi albo zapłacić
dodatkowo, albo zabrać ze sobą. W sumie ciekawy pomysł. Podobnie jak te,
by przed zamknięciem sklepu wystawiać do wzięcia za darmo tę żywność, która
nie przetrzyma do dnia następnego. Z tym że implementacja tego w warunkach
polskich może być kłopotliwa -- przekonali się o tym piekarze, którzy
wczorajszy chleb wystawiali do sprzedaży za pół ceny. Ludność okoliczna
w ogóle nie kupowała świeżego, czekała na przecenę.
To mnie zbulwersowało:
To przerażające! Kolejki niczym z PRL-u tworzą się w każdą sobotę przy
stoiskach na bazarze przy Namysłowskiej. Ludzie wyrywają sobie z rąk
wędliny, sery, jogurty. Wszystko z przeterminowaną datą, a więc tanio!
https://www.se.pl/wiadomosci/lokalne/warszawa/warszawa-z-biedy-jedza-stara-kielbase-i-jogurty-aa-8tMe-Bhkn-nuvx.html
--
animka
Jarosław Sokołowski
2018-07-13 20:10:56 UTC
Permalink
Post by Animka
To przerażające! Kolejki niczym z PRL-u tworzą się w każdą sobotę przy
stoiskach na bazarze przy Namysłowskiej. Ludzie wyrywają sobie z rąk
wędliny, sery, jogurty. Wszystko z przeterminowaną datą, a więc tanio!
"To niestety smutny obraz tej biedniejszej strony Warszawy" -- smutny
i niestety prawdziwy, choć niezbyt powszechny. W inny sposób smutne
jest wygadywanie bredni (i tu pojawiał się taki nurt), jakoby dziś nic
dobrego do jedzenia nie dało się kupić. Nie to co kiedyś, za PRL-u na
przykład.
Post by Animka
https://www.se.pl/wiadomosci/lokalne/warszawa/warszawa-z-biedy-jedza-stara-kielbase-i-jogurty-aa-8tMe-Bhkn-nuvx.html
Ostatnio z dziesięć lat temu w okolicznym handlu spotykałem wędliny,
z których kapała woda, a barwę miały one zielonkawą -- nawet przed
końcem terminu przydatności do spożycia. Za to tańsze były (trochę)
od normalnych. Chyba nikt nie chciał kupować, bo już nie sprzedają.
Trochę to pocieszające.

Jarek
--
Jemy spleśniały ser, popijamy starym winem, a w samochodzie nawet dachu
nie mamy. Bieda tu u nas panie...
XL
2018-07-13 20:20:26 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
To przerażające! Kolejki niczym z PRL-u tworzą się w każdą sobotę przy
stoiskach na bazarze przy Namysłowskiej. Ludzie wyrywają sobie z rąk
wędliny, sery, jogurty. Wszystko z przeterminowaną datą, a więc tanio!
"To niestety smutny obraz tej biedniejszej strony Warszawy" -- smutny
i niestety prawdziwy, choć niezbyt powszechny. W inny sposób smutne
jest wygadywanie bredni (i tu pojawiał się taki nurt), jakoby dziś nic
dobrego do jedzenia nie dało się kupić.
Zależy, co dla kogo jest dobre.
Dla Ciebie pewnie mnóstwo rzeczy, co wcale nie świadczy o ich rzeczywistej
jakości. Dla mnie dobre (jeszcze) w sklepie są już tylko majonez Kielecki,
sól i cukier. A nie, te dwie ostatnie rzeczy już nie - bo zawierają
antyzbrylacz...
--
XL
Animka
2018-07-14 12:16:27 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
To przerażające! Kolejki niczym z PRL-u tworzą się w każdą sobotę
przy stoiskach na bazarze przy Namysłowskiej. Ludzie wyrywają sobie
z rąk wędliny, sery, jogurty. Wszystko z przeterminowaną datą, a
więc tanio!
"To niestety smutny obraz tej biedniejszej strony Warszawy" --
smutny i niestety prawdziwy, choć niezbyt powszechny. W inny sposób
smutne jest wygadywanie bredni (i tu pojawiał się taki nurt), jakoby
dziś nic dobrego do jedzenia nie dało się kupić. Nie to co kiedyś, za
PRL-u na przykład.
Moim zdaniem w PRL-u wędlina była lepsza, bo jak coś dobrego rzucili na
półki to ludzie zaraz to wykupili. Teraz tyle tego śmierdzidła leży w
sklepach, że człowiek zanim kupi zastanawia się czy się nie podtruje.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
https://www.se.pl/wiadomosci/lokalne/warszawa/warszawa-z-biedy-jedza-stara-kielbase-i-jogurty-aa-8tMe-Bhkn-nuvx.html
Ostatnio z dziesięć lat temu w okolicznym handlu spotykałem wędliny,
z których kapała woda, a barwę miały one zielonkawą -- nawet przed
końcem terminu przydatności do spożycia. Za to tańsze były (trochę)
od normalnych. Chyba nikt nie chciał kupować, bo już nie sprzedają.
Trochę to pocieszające.
Jak to dobrze, że bez wędlin i mięsa mogę się obyć przez jakiś czas, ale
jak coś kupię to wolałabym, żeby to można było zjeść ze smakiem i nie
wyrzucać.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2018-07-14 13:13:07 UTC
Permalink
Post by Animka
Moim zdaniem w PRL-u wędlina była lepsza, bo jak coś dobrego rzucili na
półki to ludzie zaraz to wykupili. Teraz tyle tego śmierdzidła leży w
sklepach, że człowiek zanim kupi zastanawia się czy się nie podtruje.
Wiele razy już tu było o tej lepszości, nie ma sensu się powtarzać.
Odniosę się tylko do logiki powyższej argumentacji -- "W PRL-u
samochody były lepsze, bo jak tylko rzucili do polmozbytu, ludzie
zaraz to wykupili, A teraz stoi tyle tego w salonach, człowiek chodzi
od jednego do drugiego i się zastanwaia który kupić". To pasuje do
całej ówczesnej gospodarki -- człowiek brał i się cieszył, że w ogóle
coś rzucili.
Post by Animka
Jak to dobrze, że bez wędlin i mięsa mogę się obyć przez jakiś czas,
ale jak coś kupię to wolałabym, żeby to można było zjeść ze smakiem
i nie wyrzucać.
Co stoi na przeszkodzie, by kupić dokładnie tyle, ile potrzeba i akurat
to, na co się ma ochotę? A na dodakek właśnie wtedy, kiedy przyjdzie chęć.
--
Jarek
Animka
2018-07-14 13:45:31 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Moim zdaniem w PRL-u wędlina była lepsza, bo jak coś dobrego rzucili na
półki to ludzie zaraz to wykupili. Teraz tyle tego śmierdzidła leży w
sklepach, że człowiek zanim kupi zastanawia się czy się nie podtruje.
Wiele razy już tu było o tej lepszości, nie ma sensu się powtarzać.
Odniosę się tylko do logiki powyższej argumentacji -- "W PRL-u
samochody były lepsze, bo jak tylko rzucili do polmozbytu, ludzie
zaraz to wykupili, A teraz stoi tyle tego w salonach, człowiek chodzi
od jednego do drugiego i się zastanwaia który kupić". To pasuje do
całej ówczesnej gospodarki -- człowiek brał i się cieszył, że w ogóle
coś rzucili.
Też prawda. Wszystko jest do kitu (dawniej i teraz) i nawet nie powinno
się wspominać.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Jak to dobrze, że bez wędlin i mięsa mogę się obyć przez jakiś czas,
ale jak coś kupię to wolałabym, żeby to można było zjeść ze smakiem
i nie wyrzucać.
Co stoi na przeszkodzie, by kupić dokładnie tyle, ile potrzeba i akurat
to, na co się ma ochotę? A na dodakek właśnie wtedy, kiedy przyjdzie chęć.
Nie mam pod domem sklepu, żeby wyskoczyć i kupić jak się ma chęć. Trzeba
lecieć na piechotę gdzieś tam albo autobusem jechać. Tylko skąd wiadomo,
że akurat kupi się to co świeże i dobre i od tego ochota do zjedzenia
nie odejdzie. Mam niedaleko domu stację benzynową (od bidy to nawet
masło można tam kupić) i jeszcze bliżej niby warzywniak pożal się Boże.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2018-07-14 15:50:04 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Jak to dobrze, że bez wędlin i mięsa mogę się obyć przez jakiś czas,
ale jak coś kupię to wolałabym, żeby to można było zjeść ze smakiem
i nie wyrzucać.
Co stoi na przeszkodzie, by kupić dokładnie tyle, ile potrzeba i akurat
to, na co się ma ochotę? A na dodakek właśnie wtedy, kiedy przyjdzie chęć.
Nie mam pod domem sklepu, żeby wyskoczyć i kupić jak się ma chęć. Trzeba
lecieć na piechotę gdzieś tam albo autobusem jechać. Tylko skąd wiadomo,
że akurat kupi się to co świeże i dobre i od tego ochota do zjedzenia
nie odejdzie. Mam niedaleko domu stację benzynową (od bidy to nawet
masło można tam kupić) i jeszcze bliżej niby warzywniak pożal się Boże.
Nasunął mi się przed oczy obraz układania mandali. Iść kawał drogi pieszo,
czekać na autobus, potem z wielu różnych w sklepie wybrać odpowiedni dla
siebie kawałek, przywieźć do domu i -- wyrzucić... Zwykle to łatwość zakupów
czyni, że wiele dóbr się marnuje. Większy wysiłek przy nabywaniu powoduje,
że sprawunki są bardziej przemyślane. Więc czemu tu tak?
--
Jarek
Animka
2018-07-14 19:25:14 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Jak to dobrze, że bez wędlin i mięsa mogę się obyć przez jakiś czas,
ale jak coś kupię to wolałabym, żeby to można było zjeść ze smakiem
i nie wyrzucać.
Co stoi na przeszkodzie, by kupić dokładnie tyle, ile potrzeba i akurat
to, na co się ma ochotę? A na dodakek właśnie wtedy, kiedy przyjdzie chęć.
Nie mam pod domem sklepu, żeby wyskoczyć i kupić jak się ma chęć. Trzeba
lecieć na piechotę gdzieś tam albo autobusem jechać. Tylko skąd wiadomo,
że akurat kupi się to co świeże i dobre i od tego ochota do zjedzenia
nie odejdzie. Mam niedaleko domu stację benzynową (od bidy to nawet
masło można tam kupić) i jeszcze bliżej niby warzywniak pożal się Boże.
Nasunął mi się przed oczy obraz układania mandali. Iść kawał drogi pieszo,
czekać na autobus,
Wszędzie mam teraz daleko. Dopiero niedawno zaczęłam marzyć o samochodzie.
Schrzanili mi operację w szpitalu na Szaserów i już nie biegam i nie
skaczę, nie jeżdżę na łyżwach jak nastolatka. Nogę mam dłuzszą o ok.1
cm. Odechciewa mi się już wszystkiego. Koleżanki siostra miała operację
w Otwocku i wszystko jest ok, nic ją nie boli.

potem z wielu różnych w sklepie wybrać odpowiedni dla
Post by Jarosław Sokołowski
siebie kawałek, przywieźć do domu i -- wyrzucić... Zwykle to łatwość zakupów
czyni, że wiele dóbr się marnuje. Większy wysiłek przy nabywaniu powoduje,
że sprawunki są bardziej przemyślane. Więc czemu tu tak?
Jeszcze na dodatek trzeba się nalazić w takim i takim supermerkecie, bo
ciągle towary przekładają gdzie indziej. Specjalnie po to, żeby człowiek
szukał i przy okazji robił więcej zakupów. Wędlin i mięsa w
supermarketach nie kupuję, ale wszędzie jest wszystko stare. Na bazarku
kupilam truskawki niby prosto z plantacji. Wyglądały rzeczywiście bardzo
ładnie, ale w domu doszłam do wniosku, że były spryskane specjalnym
sprayem dla ładnego wyglądu. Smak to już zglinizna.
Kupiłam sól. Nie słona. Sole jedzenie i solę, a rezultatu żadnego,
natomiast brzuch puchnie. Sody to nie przypominało, więc mogła to być
sól do moczenia nóg (chociaz tej nigdy nie próbowałam). Na drugi dzień
kupiłam sól gdzie indziej i w innym opakowaniu.
I tak to by można było pisać i pisać bez końca. Na wszystkim nas kantują.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2018-07-14 21:03:56 UTC
Permalink
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Nie mam pod domem sklepu, żeby wyskoczyć i kupić jak się ma chęć. Trzeba
lecieć na piechotę gdzieś tam albo autobusem jechać. Tylko skąd wiadomo,
że akurat kupi się to co świeże i dobre i od tego ochota do zjedzenia
nie odejdzie. Mam niedaleko domu stację benzynową (od bidy to nawet
masło można tam kupić) i jeszcze bliżej niby warzywniak pożal się Boże.
Nasunął mi się przed oczy obraz układania mandali. Iść kawał drogi pieszo,
czekać na autobus,
Wszędzie mam teraz daleko.
Wszechświat się rozszerza, tak mówią fizycy. To pewnie stąd.
Post by Animka
Dopiero niedawno zaczęłam marzyć o samochodzie.
Najbardziej się nachodzę, gdy mi przyjdzie do głowy wybrać się samochodem
do śródmieścia Warszawy. Człowiek się cieszy, gdy znajdzie stanowisko
parkingowe kilometr od miejsca docelowego.
Post by Animka
Schrzanili mi operację w szpitalu na Szaserów i już nie biegam i nie
skaczę, nie jeżdżę na łyżwach jak nastolatka. Nogę mam dłuzszą o ok.1
cm. Odechciewa mi się już wszystkiego. Koleżanki siostra miała operację
w Otwocku i wszystko jest ok, nic ją nie boli.
Schrzanili? Tam ostatnio wszystkim robią operację na nogi. Może się nie
znają, może nawet nie wiedzą, na co powinni.
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
potem z wielu różnych w sklepie wybrać odpowiedni dla siebie kawałek,
przywieźć do domu i -- wyrzucić... Zwykle to łatwość zakupów czyni,
że wiele dóbr się marnuje. Większy wysiłek przy nabywaniu powoduje,
że sprawunki są bardziej przemyślane. Więc czemu tu tak?
Jeszcze na dodatek trzeba się nalazić w takim i takim supermerkecie,
bo ciągle towary przekładają gdzie indziej. Specjalnie po to, żeby
człowiek szukał i przy okazji robił więcej zakupów.
No dobrze, ale tym bardziej jak się dojdzie do miejsca, w którym sprzedają
to, co człek sobie zaplanował kupić, to należy na wybór poświęcić wymaganą
chwilę. Więc czemu tak? Czemu kupować i czemu po przyjściu do domu wyrzucać?
Post by Animka
Wędlin i mięsa w supermarketach nie kupuję, ale wszędzie jest wszystko
stare.
Nie mam wyboru. W moim zasięgu (rozsądnej samochodowej odległości) są
tylko te wielkopowierzchniowe -- supermarkety, dyskonty albo wielkie
sklepy małej rodzinej firmy, poza tym jeszcze dwa specjalizowane
sklepy z mięsem i wędlinami. Na nic starego się nie natknąłem (chyba
że chodzi o wędliny długodojrzewające).
Post by Animka
Kupiłam sól. Nie słona. Sole jedzenie i solę, a rezultatu żadnego,
natomiast brzuch puchnie. Sody to nie przypominało, więc mogła to
być sól do moczenia nóg (chociaz tej nigdy nie próbowałam).
A ja próbowałem. Do moczenia użyłem soli wziętej z kuchni, bo mnie nogi
zbyt bolały, by chodzić po sklepach w poszukiwaniu innych. Na specjalną
sól do moczenia nóg natknąłem się przy okazji (pewnie mi ją w supermarkecie
specjalnie na drogę wywlekli). Była wielokrotnie droższa od tej do solenia,
choć jej głównym, a w zasadzie jedynym składnikiem był NaCl.
Post by Animka
Na drugi dzień kupiłam sól gdzie indziej i w innym opakowaniu.
Pewnie komuś właśnie o to inne opakowanie chodziło.
Post by Animka
I tak to by można było pisać i pisać bez końca.
W pisaniu zawsze powinna być jakaś pointa. Watro o tym pamiętać.

Jarek
--
Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić?
Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
Animka
2018-07-15 10:14:01 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Wszędzie mam teraz daleko.
Wszechświat się rozszerza, tak mówią fizycy. To pewnie stąd.
Post by Animka
Dopiero niedawno zaczęłam marzyć o samochodzie.
Wszechświat się rozszerza, tak mówią fizycy. To pewnie stąd.
W związku z tym lepszy jest helikopter lub rakieta kosmiczna ;-)
Post by Jarosław Sokołowski
Najbardziej się nachodzę, gdy mi przyjdzie do głowy wybrać się samochodem
do śródmieścia Warszawy. Człowiek się cieszy, gdy znajdzie stanowisko
parkingowe kilometr od miejsca docelowego.
No i porobili teraz płatne parkingi.
Post by Jarosław Sokołowski
Schrzanili? Tam ostatnio wszystkim robią operację na nogi.
:D
Post by Jarosław Sokołowski
Może się nie znają, może nawet nie wiedzą, na co powinni.
Taki wojskowy chirurg traumatolog, którego nazwisko "diabeł". Jego
nazwisko inaczej brzmi, ale w ruskiej kulturze w przetłumaczeniu na
polski to diabeł.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Jeszcze na dodatek trzeba się nalazić w takim i takim supermerkecie,
bo ciągle towary przekładają gdzie indziej. Specjalnie po to, żeby
człowiek szukał i przy okazji robił więcej zakupów.
No dobrze, ale tym bardziej jak się dojdzie do miejsca, w którym sprzedają
to, co człek sobie zaplanował kupić, to należy na wybór poświęcić wymaganą
chwilę. Więc czemu tak? Czemu kupować i czemu po przyjściu do domu wyrzucać?
Post by Animka
Wędlin i mięsa w supermarketach nie kupuję, ale wszędzie jest wszystko
stare.
Nie mam wyboru. W moim zasięgu (rozsądnej samochodowej odległości) są
tylko te wielkopowierzchniowe -- supermarkety, dyskonty albo wielkie
sklepy małej rodzinej firmy, poza tym jeszcze dwa specjalizowane
sklepy z mięsem i wędlinami. Na nic starego się nie natknąłem (chyba
że chodzi o wędliny długodojrzewające).
Jak czasami bywałam w Realu (tym starym oczywiście) to kupowałam
polędwicę długodojrzewającą w plasterkach, w opakowaniu -nie pamietam
już jakiej firmy. Bardzo mi smakowała.
Jak są specjalizowane sklepy z mięsem i wędlinami to powinno to być
świeże i nie nafaszerowane żadnymi konserwantami. Przydałby się gdzieś
niedaleko mnie taki sklep. Wiedziałabym przynajmniej gdzie i po co
konkretnie idę :-)
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Kupiłam sól. Nie słona. Sole jedzenie i solę, a rezultatu żadnego,
natomiast brzuch puchnie. Sody to nie przypominało, więc mogła to
być sól do moczenia nóg (chociaz tej nigdy nie próbowałam).
Miałam na myśli "nie jadłam" :-)
Post by Jarosław Sokołowski
A ja próbowałem.
:-)
Post by Jarosław Sokołowski
Do moczenia użyłem soli wziętej z kuchni, bo mnie nogi
zbyt bolały, by chodzić po sklepach w poszukiwaniu innych.
Podobno dobrze jest też wsypać do wody proszku do pieczenia, bo ją zmiękcza.
Post by Jarosław Sokołowski
Na specjalną sól do moczenia nóg natknąłem się przy okazji (pewnie mi ją w supermarkecie
specjalnie na drogę wywlekli). Była wielokrotnie droższa od tej do solenia,
choć jej głównym, a w zasadzie jedynym składnikiem był NaCl.
Może to była ta ze sławnego Ciechocinka.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Na drugi dzień kupiłam sól gdzie indziej i w innym opakowaniu.
Pewnie komuś właśnie o to inne opakowanie chodziło.
Chodzilo, ale wsypali do tego tradycyjnego (takie kolorowe, z którego
sól lepsza).
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
I tak to by można było pisać i pisać bez końca.
W pisaniu zawsze powinna być jakaś pointa. Watro o tym pamiętać.
Toteż pointa jest.
--
animka
Jarosław Sokołowski
2018-07-15 12:21:13 UTC
Permalink
Post by Animka
Taki wojskowy chirurg traumatolog, którego nazwisko "diabeł". Jego
nazwisko inaczej brzmi, ale w ruskiej kulturze w przetłumaczeniu na
polski to diabeł.
Człowiek strzela, dyabeł kule nosi -- to też u tych wojaków ostatnio
staje się powszechne.
Post by Animka
Jak czasami bywałam w Realu (tym starym oczywiście) to kupowałam
polędwicę długodojrzewającą w plasterkach, w opakowaniu -nie pamietam
już jakiej firmy. Bardzo mi smakowała.
No więc właśnie. Była. Smakowała. I nic się pod tym względem nie
zmieniło. Jest dalej, jak nie ta, to inna. Marketom dobrze wychodzi
handel wyrobami długodojrzewającymi, suchymi, czy ogólnie trwałymi.
Może nawet lepiej niż mniejszym podmiotom. Mają tego dużo, jest
w czym wybierać. Spektrum geograficzne bardzo szerokie. Ja lubię
hiszpańskie chorizo -- no i proszę, w Biedronce mają. Nie gorsze
niż w Hiszpanii.
Post by Animka
Jak są specjalizowane sklepy z mięsem i wędlinami to powinno to być
świeże i nie nafaszerowane żadnymi konserwantami. Przydałby się gdzieś
niedaleko mnie taki sklep. Wiedziałabym przynajmniej gdzie i po co
konkretnie idę :-)
Mam taki. Sklep firmowy zakładów odległych o jakieś sto kilometrów.
Ci w całej Warszawie mają tylko cztery placówki (teraz sprawdziłem
w sieci) -- ale to nie problem przecież, podobnych firm jest więcej,
każda na swój sposób się stara. Trzeba sobie poszukać.
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Do moczenia użyłem soli wziętej z kuchni, bo mnie nogi
zbyt bolały, by chodzić po sklepach w poszukiwaniu innych.
Podobno dobrze jest też wsypać do wody proszku do pieczenia,
bo ją zmiękcza.
A stopy nie będą piekły po tym?
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Na specjalną sól do moczenia nóg natknąłem się przy okazji
(pewnie mi ją w supermarkecie specjalnie na drogę wywlekli).
Była wielokrotnie droższa od tej do solenia, choć jej głównym,
a w zasadzie jedynym składnikiem był NaCl.
Może to była ta ze sławnego Ciechocinka.
Wątpię. Ta zresztą po wywiezieniu z Ciechocinka staje się dla
mnie zwykłą solą. Jeśli chodzi o nogi, preferuję ich moczenie
w roztworze pierwotnym, bezpośrednio w starannie wybranym morzu
lub oceanie.
--
Jarek
Animka
2018-07-15 13:48:51 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Jak czasami bywałam w Realu (tym starym oczywiście) to kupowałam
polędwicę długodojrzewającą w plasterkach, w opakowaniu -nie pamietam
już jakiej firmy. Bardzo mi smakowała.
No więc właśnie. Była. Smakowała. I nic się pod tym względem nie
zmieniło. Jest dalej, jak nie ta, to inna. Marketom dobrze wychodzi
handel wyrobami długodojrzewającymi, suchymi, czy ogólnie trwałymi.
Może nawet lepiej niż mniejszym podmiotom. Mają tego dużo, jest
w czym wybierać. Spektrum geograficzne bardzo szerokie. Ja lubię
hiszpańskie chorizo -- no i proszę, w Biedronce mają. Nie gorsze
niż w Hiszpanii.
Jak pójdę do Biedronki po papier toaletowy za 3,80 (8 rolek) to zerknę
na wędliny paczkowane. Jak będzie to kupię to chorizo.
W tej Biedronce najbliżej mojego domu guzik co jest, a miejsca mają
sporo. Nawet ławki dla klientów przy oknie nie postawili. Nie ma na czym
usiąść, żeby poupychac sobie zakupy w małym wózku.
Wczoraj gdzies czytałam, że w Biedronkach jest przecena masła. Pewnie
przeterminowane.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Jak są specjalizowane sklepy z mięsem i wędlinami to powinno to być
świeże i nie nafaszerowane żadnymi konserwantami. Przydałby się gdzieś
niedaleko mnie taki sklep. Wiedziałabym przynajmniej gdzie i po co
konkretnie idę :-)
Mam taki. Sklep firmowy zakładów odległych o jakieś sto kilometrów.
Ci w całej Warszawie mają tylko cztery placówki (teraz sprawdziłem
w sieci) -- ale to nie problem przecież, podobnych firm jest więcej,
każda na swój sposób się stara. Trzeba sobie poszukać.
Poszukam w internecie najpierw.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Do moczenia użyłem soli wziętej z kuchni, bo mnie nogi
zbyt bolały, by chodzić po sklepach w poszukiwaniu innych.
Podobno dobrze jest też wsypać do wody proszku do pieczenia, bo ją zmiękcza.
A stopy nie będą piekły po tym?
Wręcz odwrotnie. Duża ulga dla stóp.
Przed pedicure stosowałam, ale teraz mi się nie chce, bo mam prysznicową.
Post by Jarosław Sokołowski
Post by Animka
Post by Jarosław Sokołowski
Na specjalną sól do moczenia nóg natknąłem się przy okazji
(pewnie mi ją w supermarkecie specjalnie na drogę wywlekli).
Była wielokrotnie droższa od tej do solenia, choć jej głównym,
a w zasadzie jedynym składnikiem był NaCl.
Może to była ta ze sławnego Ciechocinka.
Wątpię. Ta zresztą po wywiezieniu z Ciechocinka staje się dla
mnie zwykłą solą. Jeśli chodzi o nogi, preferuję ich moczenie
w roztworze pierwotnym, bezpośrednio w starannie wybranym morzu
lub oceanie.
Och, ach. Ja też :-)
--
animka
Jarosław Sokołowski
2018-07-15 14:40:48 UTC
Permalink
Post by Animka
Jak pójdę do Biedronki po papier toaletowy za 3,80 (8 rolek) to
zerknę na wędliny paczkowane. Jak będzie to kupię to chorizo.
W tej Biedronce najbliżej mojego domu guzik co jest, a miejsca
mają sporo. Nawet ławki dla klientów przy oknie nie postawili.
Nie ma na czym usiąść, żeby poupychac sobie zakupy w małym wózku.
Biedronki to organizmy cechujące się dużą zmiennością osobniczą.
Poszczególne osobniki dostosowują się do otoczenia, w którym
przyszło im egzystować. Dlatego uogólnione opinie nie mają większej
wartości. W biedniejszych rejonach kraju nie tylko nie kupi się tam
ośmiornicy, ale nawet wołowiny (bo za droga).
Post by Animka
Wczoraj gdzies czytałam, że w Biedronkach jest przecena masła.
Pewnie przeterminowane.
Skąd ta pewność? Ja nigdy niczego przeterminowanego na sklepowych
półkach nie znajduję. A już zwłaszcza nie spotkałem się, by drukiem
ogłaszano akcję sprzedaży czegoś takiego. Przeciwnie, kiedyś w jednej
z sieci ogłaszano, że jeśli kto znajdzie towar z minioną datą ważności
i przyniesie do kasy, to dostanie za to pieniądze. Ale to dawno było,
teraz wszyscy się pilnują, bo kary dotkliwe.
--
Jarek
XL
2018-07-15 07:43:29 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
Co stoi na przeszkodzie, by kupić dokładnie tyle, ile potrzeba i akurat
to, na co się ma ochotę? A na dodakek właśnie wtedy, kiedy przyjdzie chęć.
Co polecasz dobrego?
:->
--
XL
Marcin Debowski
2018-07-14 11:39:53 UTC
Permalink
Post by Jarosław Sokołowski
W Singapurze jeśli ktoś nie doje zamówionego jedzenia, to musi albo zapłacić
dodatkowo, albo zabrać ze sobą. W sumie ciekawy pomysł. Podobnie jak te,
Może, ale to zwyczajnie nie prawda.
--
Marcin
Animka
2018-07-14 12:01:32 UTC
Permalink
Post by Marcin Debowski
Post by Jarosław Sokołowski
W Singapurze jeśli ktoś nie doje zamówionego jedzenia, to musi albo zapłacić
dodatkowo, albo zabrać ze sobą. W sumie ciekawy pomysł. Podobnie jak te,
Może, ale to zwyczajnie nie prawda.
Źle cytujesz. Odpowiadasz mnie, a nie Jarkowi.
--
animka
Loading...