Post by AnimkaPost by JarosÅaw SokoÅowskiPost by AnimkaNie mam pod domem sklepu, żeby wyskoczyć i kupić jak się ma chęć. Trzeba
lecieć na piechotę gdzieś tam albo autobusem jechać. Tylko skąd wiadomo,
że akurat kupi się to co świeże i dobre i od tego ochota do zjedzenia
nie odejdzie. Mam niedaleko domu stację benzynową (od bidy to nawet
masło można tam kupić) i jeszcze bliżej niby warzywniak pożal się Boże.
Nasunął mi się przed oczy obraz układania mandali. Iść kawał drogi pieszo,
czekać na autobus,
Wszędzie mam teraz daleko.
Wszechświat się rozszerza, tak mówią fizycy. To pewnie stąd.
Post by AnimkaDopiero niedawno zaczęłam marzyć o samochodzie.
Najbardziej się nachodzę, gdy mi przyjdzie do głowy wybrać się samochodem
do śródmieścia Warszawy. Człowiek się cieszy, gdy znajdzie stanowisko
parkingowe kilometr od miejsca docelowego.
Post by AnimkaSchrzanili mi operację w szpitalu na Szaserów i już nie biegam i nie
skaczę, nie jeżdżę na łyżwach jak nastolatka. Nogę mam dłuzszą o ok.1
cm. Odechciewa mi się już wszystkiego. Koleżanki siostra miała operację
w Otwocku i wszystko jest ok, nic ją nie boli.
Schrzanili? Tam ostatnio wszystkim robią operację na nogi. Może się nie
znają, może nawet nie wiedzą, na co powinni.
Post by AnimkaPost by JarosÅaw SokoÅowskipotem z wielu różnych w sklepie wybrać odpowiedni dla siebie kawałek,
przywieźć do domu i -- wyrzucić... Zwykle to łatwość zakupów czyni,
że wiele dóbr się marnuje. Większy wysiłek przy nabywaniu powoduje,
że sprawunki są bardziej przemyślane. Więc czemu tu tak?
Jeszcze na dodatek trzeba się nalazić w takim i takim supermerkecie,
bo ciągle towary przekładają gdzie indziej. Specjalnie po to, żeby
człowiek szukał i przy okazji robił więcej zakupów.
No dobrze, ale tym bardziej jak się dojdzie do miejsca, w którym sprzedają
to, co człek sobie zaplanował kupić, to należy na wybór poświęcić wymaganą
chwilę. Więc czemu tak? Czemu kupować i czemu po przyjściu do domu wyrzucać?
Post by AnimkaWędlin i mięsa w supermarketach nie kupuję, ale wszędzie jest wszystko
stare.
Nie mam wyboru. W moim zasięgu (rozsądnej samochodowej odległości) są
tylko te wielkopowierzchniowe -- supermarkety, dyskonty albo wielkie
sklepy małej rodzinej firmy, poza tym jeszcze dwa specjalizowane
sklepy z mięsem i wędlinami. Na nic starego się nie natknąłem (chyba
że chodzi o wędliny długodojrzewające).
Post by AnimkaKupiłam sól. Nie słona. Sole jedzenie i solę, a rezultatu żadnego,
natomiast brzuch puchnie. Sody to nie przypominało, więc mogła to
być sól do moczenia nóg (chociaz tej nigdy nie próbowałam).
A ja próbowałem. Do moczenia użyłem soli wziętej z kuchni, bo mnie nogi
zbyt bolały, by chodzić po sklepach w poszukiwaniu innych. Na specjalną
sól do moczenia nóg natknąłem się przy okazji (pewnie mi ją w supermarkecie
specjalnie na drogę wywlekli). Była wielokrotnie droższa od tej do solenia,
choć jej głównym, a w zasadzie jedynym składnikiem był NaCl.
Post by AnimkaNa drugi dzień kupiłam sól gdzie indziej i w innym opakowaniu.
Pewnie komuś właśnie o to inne opakowanie chodziło.
Post by AnimkaI tak to by można było pisać i pisać bez końca.
W pisaniu zawsze powinna być jakaś pointa. Watro o tym pamiętać.
Jarek
--
Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić?
Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.